- Opowiadanie: AdamKB - Siła zbiorowego życzenia

Siła zbiorowego życzenia

Tekst został zainspirowany pewnym starym dowcipem, który przypomniał mi się w chwili silnej irytacji funkcjonowaniem strony. Tej i takiej, jaką była po pierwszej odsłonie. Nie wiecie albo nie pamiętacie? Szczęśliwcy...

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Siła zbiorowego życzenia

 

Protazy stał w długiej kolejce i zastanawiał się, kiedy i jakim sposobem znalazł się w tym dziwnym biurze. Pojedyncze okienko majaczyło na końcu niesamowicie długiego korytarza – kilka godzin przestępowania z nogi na nogę jak w banku. Ale nikt, nawet on, nie ma w ręku bądź pod pachą żadnej teczki z papierami, choćby pojedynczej kartki z podaniem, wnioskiem jakimś… A jednocześnie wiadomo, że w karnym ordynku stać trzeba do skutku. Ciekawe i niepokojące. Na szczęście szereg interesantów dość żwawo posuwa się do przodu, więc można liczyć na to, że wkrótce dowie się, podsłucha i podpatrzy, co i jak załatwiają interesanci…

Niewiele podsłuchał i podpatrzył. Imię? Nazwisko? Data urodzenia? Powód przybycia? Zawód? Odpowiedzi nie udawało się dosłyszeć… Gromowy odgłos towarzyszący przystawieniu wielkiej pieczęci i petent znika, po prostu znika. Co to jest, co to ma znaczyć???

Z dreszczem strachu postąpił o jeden, ten ostatni krok. Bardzo znudzony facet popatrzył na niego sponad okularów.

– Imię, nazwisko? Urodzony?

W akcie rozpaczy postanowił zażartować.

– Na pewno urodzony, bez tego bym nie żył.

– Żył, pożył i wystarczy. Bo nie pytając przywalę skierowanie na dół… Imię?

Protazego oblazły bardzo kąśliwe mrówki strachu.

– Pr–rot–tazy.

Ponury urzędas przysunął sobie wielką księgę, której jeszcze przed chwilą nie było na biurku.

– Nazwisko?

– Birrbulkkiewwicz…

Szelest odwracanych kart inkunabułu in quarto miał w sobie coś ostatecznego. Niby zwykły szmer, ale zapowiadał większe od dotychczasowych nieprzyjemności.

– Przez dwa er?

– Nnie, przez jedno, panie referencie.

– Starszy samodzielny referencie – sprostował z niejaką dumą zabiurkowiec. – Jąkamy się ze strachu? – spytał retorycznie. – To pewnie i "ka" jedno, i "wu" też – zawyrokował domyślnie. Poszeleścił kartami księgi. – Mam pana – oznajmił. – Urodzony?

– Dwudziestego dziewiątego lutego tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego.

– Tak, to pan – potwierdził starszy samodzielny. – Powód przybycia?

– Nie wiem. Bardzo przepraszam, ale nie mam pojęcia, dlaczego tu się znalazłem.

Spojrzenie samodzielnego referenta mogło skroplić hel. – Jeszcze jeden głupi dowcip, a do końca świata będzie pan żałował.

Protazym wstrząsnęły dreszcze.

– Ale ja naprawdę nie wiem! Panie starszy samodzielny referencie do spraw ostatecznych, naprawdę nie mam pojęcia!!

– Przedostatecznych – sprostował urzędnik. – Sąd Ostateczny odbędzie się po końcu świata, za około cztery miliardy lat, i nie ja będę orzekał, ale, jak wspomniałem, mogę pana urządzić na te kilka latek oczekiwania. Powód, do cholery!

Protazy wściekł się.

– Z cholerami do petenta?! To nie te czasy, zgredzie jeden! Możesz mnie urządzić, ale żądam kultury obsługi! A powodu nie znam!

– A urządzę! – obiecał starszy wiadomo już kto. Zajrzał do księgi. Skrzywił się, zmarszczył czoło, podrapał się po ciemieniu. – Żesz cholera, pusta rubryka… Czekaj pan, to już nie moja działka…

Sięgnął po słuchawkę telefonu, który zmaterializował się w trakcie ruchu ręki referenta.

– Z Jego Skrzydlatością poproszę… Tak, Biuro Wstępnej Kwalifikacji, Differencjusz Semipałatyński… Nietypowy przypadek… Dziękuję bardzo… Wasza Skrzydlatość, najuniżeniej przepraszam, że ośmielam się – – tak jest, Wasza – nie zna powodu i nie ma wpisanego powodu… Tak jest, najserdeczniej dziękuję Waszej Skrzydlatości!

– Musimy zaczekać – poinformował Protazego.

– A kto to jest, ta Skrzydlatość?

– A nie widzisz, kim jestem? – spytał jegomość z częściowo rozłożonymi, nieskazitelnie białymi skrzydłami.

– Teraz już widzę, ale skąd się pan tu wziął?

Jego Skrzydlatość zignorował pytanie i samego Protazego.

– Nie dziwię ci się, Differencjuszu, że cię cholera bierze – zwrócił się do referenta. – Ale trudno, bywa, że klient może mieć rację. W tym przypadku ma. Jeszcze brak wpisu, więc nie może wiedzieć. Co gorsza, ja też nie wiem i nie mogę wiedzieć. Chwileczkę.

Podniósł mikrotelefon.

– Fernando Inventor, z Działem Prognoz i Analiz… No chyba jasne, że pilne! Dziękuję… Halo! Halo! Jest tam kto?! Nie unoszę się, tylko jestem ciekaw, dlaczego nikt nie odbiera. Coś podobnego, pracujecie? Pozazdrościć, bo my z nudów w chińczyka gramy. Sprawdź, przyjacielu, takiego jednego – Protazy Birbulkiewicz, dwa dziewięć, dwa, jeden dziewięć dziewięć cztery. Tak, teraz, zaraz… Coo??? Powtórz. No, jak się Stary dowie, to nie zazdroszczę… Nam też? Kochany, my tylko według waszych zapisów, więc sobie przemyślcie, kto oberwie. Tak? I co z tego? Pierwszy nie pierwszy, prognoza spartolona. Cześć!

Słuchawka sama powróciła na aparat. Jego Skrzydlatość zaczął przyglądać się Protazemu, Protazy natomiast zaczął czuć się pod tym spojrzeniem coraz nieszczególniej.

– Słuchajcie, Birbulkiewicz. To, co wam powiem, przekażcie innym, sobie podobnym. Jeżeli na przekazanie znajdziecie sposób. Regulaminy co prawda zabraniają użycia słów i sformułowań obraźliwych dla klientów, więc sobie sami dośpiewajcie, czego powiedzieć nie mogę. Przeniosło was tutaj jednoczesne, zbiorowe życzenie internautów. Na następne takie wypadki będziemy w pełni przygotowani, ale lepiej, zwłaszcza dla was, informatyków, żeby takich przypadków nie było. Czy wszystko jasne?

Protazy zebrał się na odwagę niemal ostateczną.

– A–a–a kiedy wrócę z innego powwoddu? – spytał, szczękając zębami.

– Tajemnica służbowa – odparł Jego Skrzydlatość. Po czym uśmiechnął się. Krzywo, wrednie. – Skoro zadajesz takie pytania, to nie dziwię się, że niektóre strony działają jak działają…

<>

 

 

Koniec

Komentarze

Niby prosta idea, ale jak fajnie napisane. Dialogi po prostu pełna profeska.

Podobają mi się te wszystkie tytuły: Jego Szkrzydlatość, Differencjusz Semipałatyński - uwielbiam takie zabawy. Ale w ogóle mistrzowskie to jest to: Spojrzenie samodzielnego referenta mogło skroplić hel . Ile bym dał, żeby mi takie porównania do głowy wpadały :)

Ogólnie, wstawiaj tu więcej, choćby takich szortów, bo strasznie miło się czyta.

Bardzo mi się podobało :) M.Bizzare ma rację, dialogi są... niebiańskie.
Swoją drogą, ciekaw jestem jak wygląda skroplony hel.

gratuluję odwagi, bo widzę twój tekst po raz pierwszy. Wybacz nie ocenię, ani nie skomentuję jakości czy słabości warszatowej. Zostawię to innym malkontisom, :P Zapewne dokona rozbioru na składniki pierwsze.
Powodzenia i życzę sukcesów na polu, tym polu. :D

AdamKB: I tak oto ze zwykłej frustracji kiepsko działającą stroną wyszło spod twego pióra wiekopomne dzieło. Inspiracje są różne.
@baazyl: <joke> Nie wiem, czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, ale wydajesz się po ogłoszeniu nominacji dla pierzastych straszliwie skonfundowany. Uwierz, nie jestem osamotniony w poczuciu niedocenionego geniuszu. </joke>

joke mode on --- No tak, człek stres w niespodziewany nawet dla niego sposób odreagowuje, a tu go jeszcze malkontisem straszą... A jeszcze niech się Achika dobierze mi do skóry... --- joke mode off.
Nie wiem, jak wygląda skroplony hel. Przypuszczam, że nieciekawie dla niefizyków.
Całkowicie poważnie. Dziękuję za te kilka słów uznania. To był autentyczny impuls chwili. Mam nadzieję, że lepiej jednak w ten sposób, niż tylko się żołądkować.

Chętnie przeczytam więcej takich impulsów. Jakość za pierwszym razem. Z zazdrości najchętniej dałbym ci jeden :D, więc masz (6).

Silny debiut :)

Dałem 5 bo przypadło mi do gustu.

Adamie, mój mistrzu, od dziś tak się będę do ciebie zwracała bo w pełni na to zasłużyleś, dialogi, skroplony, hel, życzenie internautów, mistrzostwo.
Pełen podziwu stawiam ci 6 i błagam o więcej takich tworów.

Bardzo fajne. Liczę, że to nie ostatni Twój tekst. Ode mnie 6. :)

6 i czekam na więcej :)

Miałem nie oceniać, ale ponieważ ubawiłem się setnie, daję 6.

Oj, może powinnam odebrać osobiście :D Podobało mi się, nie mam nic do dodania.

No tak, wpierw zacząłem od ocen i komentarzy, po czym pomyślałem, że teraz to tekst musi mi się spodobać i już, bo przecież nie będę mógł wyłamać się z tego zacnego grona. Więc, dręczony tym lekko, wziąłem się za czytanie. Na szczęście obawy szybko minęły i zdałem sobie sprawę, że nie ma powodów do jakiegokolwiek działania przeciwko swoim odczuciom. Bo moje odczucia odnośnie Twojego tekstu (na szczęście) nie różnią się od innych. Zaprezentowałeś nam próbkę swoich umiejętności i jak widać pozwalałes nas z nóg.
Pozdrawiam serdecznie.

Ja się już wypisałem, to mogę w końcu trochę poczytać :) Zgrabne, chociaż pachnie prowokacją.

piąteczka - fajne, dopieszczone

"Nic mnie nie zmusi dzisiaj do biegania, mimo wszystko znów zasiadam zaraz do pisania."

Lakeholmenie, to chyba miało być w podświadomym zamyśle lekką prowokacją...
Dziękuję za komplementy i przyznaję, że wprawiają mnie w zakłopotanie. Co będzie, jeśli pomysł mi się skrystalizuje, w szatę tekstu oblecze, straceńcza odwaga pchnie ku ujawnieniu, a rezultatem będzie --- oj, może lepiej nie mówić, co...

Śmiało. Możesz zawstydzić niejedną/ego. Może bajkę/baśń? Wygrasz książkę ;P

Coś z bajki / baśni to by w sobie miało --- ale uparcie skręca ku hard S. Chybryda, panie, czy insza himera sie jakasiś robi.

Bardzo fajne i pomysłowe:) mam podobne, zajrzyj na Operacja: Zmartwychwstanie.
Pozdrawiam,

Witam mój kochany kolego! :)
http://www.fantastyka.pl/4,2136.html
Napisałem coś nowego, mam nadzieję, że tym razem mnie docenisz ;)

Świetne!

Mam nadzieję, że wrzucisz coś jeszcze w przyszłości.

Pomysł niezły, a wykonanie imponujące. ,,Starego dwocipu'' nieznam, co nie przeszkadza mi twierdzić, że tekst jest bardzo dobry. Podobały mi się stwierdzenia typu Spojrzenie samodzielnego referenta mogło skroplić hel .
Pozdrawiam,
H

Nie spodziewałem się, że ktokolwiek jeszcze zainteresuje się tekstem sprzed tylu miesięcy... Dziękuję!

I pomyśleć, że nawet Tam jest bałagan :)
Dobre
Pozdrawiam

Wyśmienite - moim skromnym zdaniem.
Dziękuję za komentarz dotyczący mojego opowiadania. Dzięki komentarzowi dotarłem do Pańskiego opowiadania :)
Pozdrawiam.

Baaardzo sympatyczne! Szkoda, że tylko jedno opowiadanie zamiesciłeś w fantastyka.pl


PS. Podobnie jak SzumTrawWSamochodzie dotarlem do tekstu dzięki Twojej aktywności :) 

Szkoda, że tylko jedno opowiadanie (...).
Bo natchnienie jest jak piękna i kapryśna kobieta. Kusi, póki nie skusi, a potem potrafi porzucić...
Naprawdę miło mi. Dziękuję.
I może złapię tę filutkę? Ostatnio przechodziła blisko mnie.

Złap cholerę i niech się zabiera do roboty!
Uśmiałam się na przedostatnim zdaniu: to Aaaa jest genialne :D Muszę pokazać komuś to opowiadanie: jest informatykiem, he he.
No i dzięki za komentarz.

,,Spojrzenie samodzielnego referenta mogło skroplić hel.'' - coś pięknego...

haha, dobre :D świetnie napisane, dialogi - mistrzostwo :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

      Dobre. Widać, że dopieszczałeś. Ponieważ jesteś ok, w weekend postaram się coś skrobnąć, też nieco przekornego i dam Ci znać. Czuję zarazem, że formy dłuższe, felietony wychodzą Ci lepiej. Pozdrawiam.  

Adamie, Ty piszesz opowiadania? Ciekawe, ciekawe :)

Ale co ciekawe, odnaleziona zgubo? Opowiadanie czy fakt, że coś napisałem?

Opowiadanie jest bardzo ciekawe. Fakt, że było mi dane zobaczyć coś, co stworzyłeś - niesamowity :)

Nie wbijaj mnie w nieuzasadnioną dumę. Jak na razie, można to uważać za jednorazowy wyskok. Za co się nie wezmę, utykam albo tracę ochotę po spostrzeżeniu pomyłek.

Kolejny "wyskok" nie zaszkodziłby:)

Zgadnij, ile znaków liczy sobie niedokończony "wyskok numer dwa". A zresztą --- powiem, żebyś miała się z czego pośmiać. Sto osiemdziesiąt tysięcy. Ja nie umiem, poza rzadkimi, wręcz przypadkowymi wyjątkami, streszczać swoich pomysłów! Rozrasta mi się jeden z drugim i trzecim --- a na zegarach jak dwadzieścia cztery godziny na dobę, tak wciąż tyle samo.

Zaraz pośmiać...
Zatem jak to 180tys znaków pojawi się w księgarni, to daj znać. 

Do takiej katastrofy nie dojdzie. To, co naprawdę chciałbym napisać, jest bardzo niepoprawne. Politycznie. No i nie ma, nie byłoby tam wampirów ani starć milionowych armii. Przegrana sprawa.

To może chociaż elfy?
Czarodziejki w obcisłych strojach?
Nie? 
...

 

To wyskok numer dwa niech się kryje w szufladzie do czasu czasów jeszcze bardziej niepoprawnych, a ja poproszę ten z numerem trzy ;)

Adam, rozbójniku! Dlaczego świat nie ujrzał tego, co skrywają Twoje przepastne szuflady? Może chociaż daj poczytać rękopis.

Przyjemnie łechczesz moje ego, Erretcie, ale życzenia Twego nie spełnię --- zadławiony śmiechem i zdumieniem niebotycznym, jak można takie głupoty wypisywać, zszedłbyś z tego świata w trymiga...
Co gorsza, to nie są żarty. Zachowałem na pamiątkę kilka kartek sprzed wieków, żeby móc sobie przypominać, jak się na pewno nie powinno pisać.
Lecz inne głupotki rodzą się. Pomału, w bólach i wolnych chwilach --- mimo że w zamyśle ma to być wolny od śmiertelnej powagi relaksator.

Jako dorosły człowiek powinieneś bardziej wierzyć w siebie :) Tym bardziej, że wiele osób jest zaciekawionych tym, co może powstawać w Twojej głowie. Nie ma pośpiechu ;)

Świetne i jeszcze raz świetne. Ku przestrodze:) Uwielbiam takie żartobliwe klimaty. Dołączam się do poprzedników- chcemy więcej!!!

Tak dla porządku chciałem zaznaczyć, że tudzież postawiłem 6, tylko że to było w listopadzie.

Taka spóźniona dygresja.

Skroplić helu nie potrafię, ale za to umiem docenić opowiadanie pełne ekspresji i wyszukanego humoru :)
Tekst jest na świetnym poziomie pod względem technicznym, tylko na prawdę szkoda, że tylko jeden (Chodź ja póki co nie mam żadnego, ale myślę, iż lada dzień się pojawi). Jeszcze raz gratuluje udanego opowiadania i sugeruje, żebyś chwycił tą "kobietę" porządnie za pośladki ;)

Ciekawa. Lekka. Płynna i harmonią rzecz naznaczona.
Poprawności esencja. Zapis dialogów de luxe - choć to akurat czysta złośliwość.

W szorcie jednak jest moc ;-)

pzdr! 

-> IpMan.
Nie mogę chwytać porządnie, jak to określiłeś, bo ją zabolą i wtedy ucieknie na zawsze. A tego wolałbym uniknąć...
-> GregN.
Problem polega na tym, że nie umiem pisać krótkich spodenek. Tego, szortów, znaczy się. Taka przypadłość...

Cóż, zwabiony twoim komentarzem przy moim tekście, zajrzałem na Twoje opowiadania. Pełen szacunek. Tyle dostałeś komplementów ( w pełni zasłużonych), że nie będę dublował. Pozwól mi tylko na malutkie 'ale'. Przy przesłuchaniu urzędnik przedstawił się w pewnym momencie jako 'starszy samodzielny referent'; a klient nazwał go już 'starszym samodzielnym referentem do spraw ostatecznych'. Ale to drobiazg.
Chylę czoła

No i proszę. Niebiański urzędnik o mentalności ruskiego czinownika? Co to się wyrabia w tym niebie! No i gdzie się podział stary, poczciwy święty Piotr. Opowiadanie bardzo mi się podobało. Jest niesamowicie dynamicznie napisane. Prawie w całości złożone z krótkich, treściwych dialogów. Raz zauważyłem podwójny myślnik, ale to chyba była literówka. Najbardziej podoba mi się sposób prowadzenia rozmów telefonicznych pisany z perspektywy tylko jednej strony rozmowy. Taki urywany. Muszęto kiedyś zastosować to u siebie. Pozdrawiam i stawiam zasłużone 5

-> Tomasz. Petent, czyli Protazy, mógł dojść do przekonania, że chociaż nie wiadomo, dlaczego, ważą się jego losy. Więc, aby jakoś pogłaskać ugłaskać...
-> Andrzej. Miło, że się podobało. Podwójny myślnik na oznaczenie wysłuchiwania dłuższej odpowiedzi. Może nie powinno się tak robić, ale wydaje mi się to stosowne.

Napisane zawodowo i profesjonalnie, ale to pewnie wiesz. Co do samej fabuły, nie porwała mnie. Napisane świetnie z dbałością o detal, ale nie dla mnie. To może głupie pytanie, ale zdarza Ci się pisać jakieś dłuższe teksty w stylistyce "czystego" SF? Chętnie bym poczytał.  

Czyste SF? Chodzi za mną, jak to się ładnie mówi, temat na czyste SF, a nawet dwa tematy łażą za mną i wokól mnie, ale każda przymiarka do nich kończy się chwilowym zniechęceniem, bo ilekroć przejrzę początki tekstów, zajrzę do notatek, to opadają mnie wątpliwości przeróżnego rodzaju.

Może warto się "zmusić"?

Dialogi mnie rozwaliły :D Ode mnie 6 za profeskę i rozbawienie :P

To ostatnie najistotniejsze dla mnie jako autora, bo tyle tu w innych tekstach smętków, straszności itp...

To jest właśnie to co lubię. Podziwiam. Zaraz idę do następnego opowiadania. Na to właśnie potrzebowałem dwa dni.

Bardzo fajne, zabawne

Przynoszę radość :)

Ha, i na mnie przyszła kryska… Tego, no, chciałem napisać: kolej…  :-)  Usmiechnęłaś się? O to chodziło, przede wszystkim.

Przeczytałam. Po raz drugi, a może i trzeci. Ciągle mi się podoba. Trudno nie poprzeć przedpiśców – tekst wygląda na dopieszczony na maksa, każde słóweczko na właściwym miejscu, każde do tegoż miejsca pasuje jak koliberkowy dziób do kwiatka. Po prostu cudowny styl. Szacun. Co więcej – nie znałam tego dowcipu, a to spore osiągnięcie. :-) Są podobieństwa, ale bez przesady. Chyba. Jakoś sobie wyobrażamy to przejście, dopasowujemy wizje do starych przekazów. Ot, znak naszych czasów, że biorokracja wychodzi.

Babska logika rządzi!

A dwudziesty dziewiąty luty w dziewięćdziesiątym czwartym roku to taki dodatkowy element fantastyczny? Majstrowałeś przy datach?

Babska logika rządzi!

:-) Czy Ty nie jesteś zbyt spostrzegawcza? :-)

Ależ oczywiście, dodatkowy i zarazem specjalny – dla wtajemniczonych. :-)

To zależy. :-)

Znajomość kalendarza, choćby i gregoriańskiego, to chyba niewysoki stopień wtajemniczenia.

Babska logika rządzi!

Dla Ciebie, Koleżanko, to żaden tam stopień wtajemniczenia, Ciebie nawet wiadomy kot słucha bez najcichszego miauknięcia protestu, ale są też na tym świecie tacy, którym regułka sprawdzania podzielności przez cztery dawno wywietrzała z głów. :-)

:-( Mi też… :-(

Nie przesadzajmy. Wiadomy kot (jeśli dobrze Kolegę zrozumiałam) przejmuje się głównie fizyką kwantową. A ta już całkiem nieprzewidywalna a może nawet alogiczna…

A jak z dodawaniem i odejmowaniem? Bo, zdradzę Ci w sekrecie, sto dzieli się przez cztery. A potem można odejmować po czwóreczce…

Kot może i słucha, ale Kolega poprawić nie chce… :-/

Babska logika rządzi!

Dzieli się, ale wynik ma aż dwie cyfry i się gubię…

Trudno się mówi – strzeliłem byka, na szczęście nie koślawiącego fabuły, byk zostanie na pamiątkę…

Uch, dobrze, że pominęłam "tysiąc dziewięćset". Dopiero byłby problem! ;-)

Jak tam sobie chcesz… Ale coś mi to wygląda na masochizm.

Babska logika rządzi!

Nie bardziej na uczciwość? Ktoś obdarzony dobrą pamięcią zajrzy i zaburczy: no tak, skorzystał z okazji powtórnej edycji i ukrył skutki gapiostwa; ale ja mu nie zapomnę i wypomnę! 

Uczciwy masochizm?

Jakie ukrył? A ostatnie… osiem komentarzy?

Hmmm. Uważasz, że poprawianie starych błędów jest nie fair? Powinnam cofnąć korekty wprowadzone ostatnio po przeczytaniu komentarzy Regulatorów? Czasami sama coś dostrzegałam i już nie pamiętam wersji pierwotnej. :-/

Babska logika rządzi!

Nie mam jednej i jednoznacznej odpowiedzi na takie pytanie. Literówki, czeskie błędy, interpunkcja, zgubione lub zdublowane słowo – cąłkowicie na miejscu i w porządku, nawet przecież pożądane. Ale pomyłka już merytoryczna? Nie wiem.

Gdybym "podmieniał" jedno słowo w dialogu, podmieniłbym bez drgnienia powieki. Ale całą wypowiedź, cały akapit? Nie wiem, czy nie należałoby przyznać się do tego… Inaczej to widzę, gdybym wprowadzał naprawdę duże zmiany – napisałbym, że tekst został zmieniony, przeredagowany.

To popraw i już, a nie się krygujesz…. :)

Żebyś ty wiedział, jaki ten tekst prawdziwy. I ilu programistów po prostu olewa użytkownika. Ech.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wiem. Zauważyłem to, padłem, jak wielu innych, tego ofiarą nie raz i nie dwa.

Niech zostanie, jak jest, na dowód, że nie jestem nieomylny. :-)

Ciekawiło mnie jak piszesz, Adamie, to zajrzałam. Fajnie. Dialogi, tytułu, chińczyk :P podobało mi się. Puenta może mniej, ale ocierasz się o mój zawód to może uraza stoi mi na drodze do polubienia zakończenia.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

A ja przeczytałem drugi raz i to jest najwyższa pora na komentarz. Zaobserwowałem, co następuje: pomysł, sprawne pióro, humor, puenta (dobra, kąśliwa). Cóż, dalej też raczej nie napisałbym nic odkrywczego, więc po tym krótkim wyliczeniu zalet Twojego utworku ograniczę się do stwierdzenia, że bardzo mi się on podobał.

 

BTW. Twoje, nieobecne już na portalu, opowiadanie o przemianie pisarza science fiction – urzeka. (Ale ja i tak je mam w "Mandarynce” :).

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Miła niespodzianka, podwójna zresztą. Dziękuję…

Opowiadanie, o którym wspominasz, jerohu, powinno tkwić w Archiwum. Już ze trzy razy przymierzałem się do jego “wypuszczenia” z kopii roboczych, ale, może to śmieszne, wynikający jedynie z czyjegoś kaprysu brak myślników zniechęca, bo dialogi wyglądają jak – no, źle wyglądają.

Zawodowa solidarność, Tenszo? Rozumiem, ale nie popieram; znam z autopsji na innym polu, dlatego i rozumiem, i nie popieram… Dinozaury tak miewają. :-)

A mi się najbardziej podobało to o niedoszłym debiucie. I tego nie ma – ani tu, ani w “Mandarynce”. :-(

Babska logika rządzi!

:-) Złota gwiazdka. Dialog, dyskusja? Pochwała czy przygana? Co by nie było, jad ciekawości zżera duszę, więc: klik! O, Quetzalcoatlu Złotopióry, Koleżanka Finkla! Dreszcz niepewności. I drugi, radości – Jej się coś podobało! Ale to nie wszystko; wdech, wydech, dwadzieścia kropel na pół szklanki wody, puls już w normie, czytam – coś jakby skarga? I ten znaczek na końcu? Koleżanka zasmucona i niezadowolona? Nie może to być, tak się nie godzi… :-)

No dobrze, spróbuję się przełamać…

Pomysł oryginalny. To znaczy: tematyka eksploatowana, ale podejście całkiem nowe. Dialogi bardzo dobrze skonstruowane, ale jakoś ciężko się czytają. Ale to tylko moje odczucie. Bardzo dobre, czyli – na pięć.

Mogę zapytać, na czym polegała trudność w czytaniu dialogów?

Hm… Trudno powiedzieć. Wiesz: jedne dialogi same się czytają, na innymi trzeba się trochę pomęczyć.

Aha. Czyli, za domyślnym Twoim pozwoleniem, przypiszę tę trudność różnicy przyzwyczajeń, gustów i tak dalej. Bo mam podobnie. Jedne dialogi “same wchodzą”, inne nudzą, irytują sztywnością…

Tak, ale nie do końca o to mi chodziło. Są teksty perfekcyjne, wysoko oceniane przez krytykę, których nie łyka plebs. Są teksty beznadziejne i infantylne, rozchwytywane przez gawiedź. Zwą to bodaj: “lekkością piora”. Przykłady: Conrad vs May.

Adamie, nie znam jeszcze innych Twoich utworów, więc nie twierdzę, broń Boże (!), że pióro Twoje ciężkim jest. A gdym nawet doszedł po lekturze do podobnego wniosku, to nie jest to jakiś zarzut, uwielbiam bowiem Conrada.

 

 

 

Są teksty perfekcyjne, wysoko oceniane przez krytykę, których nie łyka plebs. Są teksty beznadziejne i infantylne, rozchwytywane przez gawiedź.

Wiesz, to jest temat zawsze, bo od kiedy zaistniała literatura, aktualny i, nazwę go tak: gorący. Rozpala emocje. Jak to, przed Joyce’em nie klękasz? Ośmielasz się u Lema błędu doszukiwać? Do Niziurskiego, durniu, zaglądasz dla relaksu? Nie rzuca ciebie na kolana enta saga o ratowaniu świata przez Naznaczonego? I tak dalej, i dalej… Jak gdyby istniał rzeczywisty wymóg zglajchszaltowania gustów, wiedzy, wrażliwości, zainteresowań…

Pisz śmiało, jak widzisz moje inne teksty. No, poza jednym, wygłupem na “Grafomanię”… Jeżeli zdążę, wydobędę z czeluści archiwum jeszcze jedno opowiadanie.

Dokładnie! Pamiętasz szkołę…? Prusa czytało się za karę, a do poduszki – Maya.

Adam, przeczytam Twoje opowiadania, chociażby z umiłowania intelektualnej dyskusji.

 

A, gdybyś się bardzo nudził i znalazł chwilkę – to zerknij w “Nie tu”. Ciekaw jestem Twojej opinii. Będę dozgonnie wdzięczny… 

Niestety nie będę oryginalny, gdy napiszę, że ubawiłem się przednio.

Podoba mi się.

Pozdrawiam.

Bardzo mi przyjemnie, Blackburnie, że Cisię i zabawił Ciebie ten szort.

Ach, jak dobrze, że kiedyś strona nie działała zbyt dobrze i mogłeś się wkurzyć, a potem napisać to świetne opowiadanko! ;-)

Zastanawiam się dlaczego przeczytałam dziełko już dawno, a komentuję dopiero dzisiaj.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czy strona w obecnej postaci działa naprawdę dobrze? Oto jest pytanie…

:-) Komentujesz z opóźnieniem dlatego, że najpierw musiała opaść fala odbierającego zdolność do formułowania opinii zachwytu jednym z najwybitniejszych dzieł polskiej literatury okazjonalistycznej. :-)

{Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za ten nie najwyższego lotu dowcip, podbarwiony autoironią…}

Nie mam porównania z innymi stronami, a tylko z poprzednią, dlatego mam nieodparte wrażenie, że obecna działa świetnie. ;-)

 

Tak, to może być jedyne wytłumaczenie. ;-)

Prawdę powiedziawszy, w ogóle nie umiem się gniewać.

 

Kiedy zostałam tu zarejestrowana – bo nie było to moje świadome działanie – i niejako przymuszona do czytania, owszem czytałam, ale wstydziłam się komentować. A potem, kiedy odważyłam się raz, machina ruszyła. Nie jestem pewna, ale podejrzewam, że mam do czynienia z perpetuum mobile.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mogłaby jeszcze świetniej, ale to inny temat.

Tak, gdy otworzymy przepustnicę i para popłynie do cylindrów, lokomotywa ruszy, pędu nabierze, to jakoś tak jest, że w drugą stronę pokręcić regulatorem napełnienia bardzo trudno… I bardzo się cieszę, nie tylko ja zresztą, że Ktoś niejako przymusił Ciebie do czytania, że odważyłaś się… Szczególnie to drugie, skutki “przymuszenia”, jest ważne i cenne.

Zgadzam się, z Tobą, parowozy są magiczne. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sympatyczny ten Protazy, pojawia się gdzieś jeszcze w Twoich tekstach? Na dobranoc… opowiastka w sam raz.

Pozdrawiam :-)

Irene Write

Nie pojawia się, ponieważ to był jednorazowy występ z okazji. 

Miło mi, że w sam raz na dobranoc. Niech się Tobie przyśni Jego Skrzydlatość, witająca w niebieskich krainach za, bagatelka, sto szesnaście lat od dzisiaj…  :-)

– Z Jego Skrzydlatością poproszę… Tak, Biuro Wstępnej Kwalifikacji, Differencjusz Semipałatyński… Nietypowy przypadek… Dziękuję bardzo… Wasza Skrzydlatość, najuniżeniej przepraszam, że ośmielam się – – tak jest, Wasza – nie zna powodu i nie ma wpisanego powodu… Tak jest, najserdeczniej dziękuję Waszej Skrzydlatości!

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Anet, Adam w ten sposób sygnalizował, że druga strona też coś mówi, ale nie wiadomo co.

Babska logika rządzi!

W takim razie nie podoba mi się ten sygnał :(

Przynoszę radość :)

Spodobało misię. Warto było odkurzyć. Pora na eukaliptus.

Nowa Fantastyka