Profil użytkownika

Hej.

Gnuśnieć w samotności z piórkiem w ręku – to lubię...?

W prozie (w życiu...?): Bystry łobuz z nożem w zębach; Obserwator 'obrazków z życia';

Bywa wrażliwym dzieckiem z rozoranym, poplątanym czasem... – który nie chce lub nie może 'gdzieś sobie odejść';

Niepohamowana chęć żartu, wplata zabawę literami w zastane, często groteskowe sytuacje.


komentarze: 195, w dziale opowiadań: 193, opowiadania: 77

Ostatnie sto komentarzy

Finkla

Dzięki za zabawny, przewrotnie “nierozumiany” odbiór opowiastki. Poczucie humoru cenię baaaardzo! Sam jestem zadziwiony, że skandalizujący całym swym życiem bohater, ot tak sobie leży, oczywiście narazony na utratę wspaniałości usztywnionej makijarzem buźki.

Tak już mam, iż (zawód przestrzenny) czasami gdy widzę takie “wspaniałości”, muszę! o tym napisać. Ty i ja wiemy, że usadzenie dogorywającego dobrodzieja-barbarzyńcy na oczach ludu w takim stanie jest wieloznaczne: lud się cieszy widząc dogorywającą kanalię, a kanalia (lubię “grę” powtarzania słowek) cieszy się, że lud się cieszy, gdyż jako super życiowo “humorna” (nazwy zawodów – “Przewodnik szambonurków; Poganiacz młodych knurków; Pokrętny skręcacz prostych sznurków; Prostowacz kocich na eksport pazurków” – pozostawia im (zamiast milionów na chore dzieciątka) – uśmiech wysnuty ze złotych ząbków. Ach, co za plastyka i przestrzenność oraz wieloznaczność tego miłego opowiadanka – brawo Labciu…! Jeśli odpiszesz, proszę o ponownie cudowny stan zabawy słownej ze mną – najwyższej miarki.

LabinnaH

Regu

“…o ile mi wiadomo, jeśli ktoś mówi do Boga, to jest to modlitwa, nie fantastyka. A jeśli Bóg mówi do kogoś, jest to przypadek schizofrenii paranoidalnej” – po zgodzie z tobą, iż masz rację (jak już mnie trochę znasz) – nagle coś mnie naszło i jako odniesienie do drugiej części twojej wypowiedzi (sch. paranoid.) – sądziłem, że tą szaleńczą treścią uda mi się osiągnąć domniemany, tym razem prozatorski stan schizo. I już. 

Na przyszłość postaram się sam do siebie “tworzyć” nagle uświadomione ćwiczenia zdanio-słownictwa, zwłaszcza na tak specyficzny temat. Dzięki za kontakt. All is O.K. 

Pozdrawiam.

LabinnaH

Regulatorzy – przekonany przyznaję rację, jednak… jeśli rozmowa z Bogiem przebiega tak “fantastycznie”, a zadowolony z niej Bóg spełnia wszelkie prośby – to on, ten ludź jest przekonany, że otrzymał, co otrzymał, bo fantastycznie umiał rozmawiać – więc decyduje, że następnego dnia i aż do końca swoich… codziennie, w jeszcze bardziej fantastycznie ułożonych peanach będzie prosił Boga o pomoc, bo wtedy – jeszcze bardziej fantastyczne objawienia będą mu się trafiały – a nawet, że aż hej.

Regu, proszę, wspomóż i podpowiedz – czy to nie jest fantastyczne, do czego tak wspaniale, co godzinę, jednorodnie o tym myśląc, sam, bez pomocy ułożyłem w fantastyczne obiegi słowno i zadaniowo twórcze…? Czy już nie ma dla mnie ratunku i każdy, kto oto-to przeczyta, musi, no nakazane jest mu sądzić, iż ja, raczej niestety mogę być predestynowany do wyznaczonej przez ciebie, owej drugiej przypadkowej przecież, choć dla mnie tak fantastycznej – bo do końca moich dni, przypadłości?

/Ach, jakżeż owa Ona Regu, na tak, a nie inaczej zmyślnie ułożone zapytanko – może także zbyt fantastycznie, odpowie…?/.

Drodzy moi.

Być może temat miłości Pań z wyspy Lesbos niezbyt często gości w tych zacnych progach, które nie sądzę, by były zbyt klasyczne… – jednak na 40 osób czytających moje opowiadanie (a być może kilkoro to przedstawiciele Loży), zareagowała zacna, ale jedynie garstka. Temat miłosnej, niestety wielkiej samotności, tym razem ukazany przez autora, stanowi życiowy wybór wielu z nas, zatem…? Będąc na wszelkie reprymendy niewłaściwie potraktowanego tematu jak zawsze bohatersko przygotowany – tu absolutna cisza. Nie szkodzi. Ważne, że spróbowałem.

Mam nadal nadzieję, że – niekoniecznie „kto z kim”, a „o czym, dlaczego i jak ludziom czy naszym bohaterom z tym” – możemy wspólnie porozmawiać.

Bruce – kolejne wielkie dzięki, za podobne wyczuwanie ludzkich doznań i dramatów.

Jak właściwie zauważasz – a to jest także moje zdanie – Kolejny Twój tekst, w którym pełno żaru i miłości, ale w tle ciągle narasta niepokój, wściekłość, obwinianie, żal, ból duszy… Czytelnik podświadomie spodziewa się tragedii. I ma rację. Ciekawe podejście do pragnień i sprawiedliwego podziału “dawania oraz brania” w związku”.

Dodam, że nie tylko po przeczytaniu „Witaj Ana” od zawsze wiemy, iż miłość… Tak, to jest opowiadanie o wielkiej samotności, której Birgit trochę nieumiejętnie i – absolutnie bez szans wobec żaru młodości – pragnie się przeciwstawić.

Irka Luz

Droga, dobrze mi znana i szanowana koleżanko 'miłości do pisania'. W momencie czytania oraz recenzowania mojego tekstu – mogłaś mieć niekoniecznie do tego typu opowieści właściwy nastrój, nie szkodzi. Zbyt siebie szanuję i lubię, żeby wiedzieć, jak poważne i sensowne mam podejście do tematyki, którą poruszyłaś w swojej recenzji. Szanujemy się nadal.

Ambush – dziękując za poczytanie – szanuję i doceniam twój przedwieczorny, pełen dobrej kawy (z nadmiarem cukru?) nastrój. W opowiadaniu miałem zamiar poruszyć ważne dla nas wszystkich sytuacje, w których często nie dostajemy – o czym tak bardzo marzymy, bo na przykład… cholernie, niewłaściwie się zakochaliśmy. Jeśli wg ciebie początek opowieści (bo potem jest b. słowno-dramatycznie) zbyt cukrowo „się przedstawił”, to sorry, postaram się innym razem.

Fascynator (zmyślny, dosadno-prawdziwy nick) – „Wejdę głębiej… trudno dorównać słynnej Safonie z Lesbos” – chętnie „Wejdę jeszcze głębiej…” w twoje przebogate przemyślenia, zafascynowany tym, co być może zbyt głęboko zagłębiony… dogłębnie zgłębiłeś.

Jak na mistrza: azgul – „do tej pory miałem Cię za mistrza enigmatycznych komentarzy” – rzeczywiście ukazałeś nam, co tylko zechciałeś.

1. Heteroseksualny (skąd ta pewność…? – cóż, to prawda) – „o tyle onże opisujący stosunki lesbijskie jest zupełnie niewiarygodny” – szanuję twoją pewność, jednak chętnie się dowiem, skąd ona… – facio nie może mieć odrobiny sensualnej wyobraźni?

2. A teraz – ”Erotyzm wymaga naprawdę niesłychanie delikatnych – wręcz puchowych – piór” – pomimo żem (a ty wiesz) w tej sprawie „tylko hetero”, to jednak… – posiadam kilka „niesłychanie delikatnych – wręcz puchowych – piór”, zatem – bardzo się starałem zbliżyć nastrojem opisu do doznań Pań z wyspy Lesbos.

Oczywiście dziękuję za poczytanie – może innym razem się 'wezmę… i letko poprawię'.

Nazgul – dziękuję za przeczytanie, odczucia i recenzję.

„…mam wrażenie, że to tylko jedna z twarzy tego opowiadania. Pod tym cukrem, jest sporo soli. Wraz z kolejnymi akapitami, coraz mniej jest słodyczy, a coraz wyraźniej czuć gorycz” – dzięki Nazgul, doznajesz to podobnie jak bruce – odrzucasz na moment „kto z kim”, a czujnie wyczuwasz „o czym, dlaczego i jak bohaterce w tym, co… ma”.

„…trudnej relacji dwóch osób, budowanej w głównej mierze na kontaktach seksualnych. Myślę, że udało się to tutaj przedstawić w interesujący sposób” – tak sądzę.

„Nie przeszkadzały mi momenty naiwnej romantyczności ani fragmenty bardziej poważne – myślę, że ta skrajność nawet nadała wiarygodności ich relacji” – na taki właśnie odbiór tego, co toczy się wewnątrz oraz pomiędzy dwojgiem osób bardzo mi zależało.

Regulatorzy – dzięki za poczytanie oraz słów kilka.

Tak, to prawda, masz rację – „Opisałeś – przypuszczam, że najlepiej jak umiałeś – własną wizję miłości pani w średnim wieku do znacznie od niej młodszej dziewczyny”.

„Nie dostrzegłam fantastyki' – może się mylę, jednak w Google nadal stoi, że 'fantastyka – to kreowanie świata przedstawionego, który w całości, lub w części różni się od rzeczywistości” – a końcowa rozmowa z Bogiem…?

Pozdrawiam serdecznie i twórczo wszystkich moich czytaczy.

LabinnaH

Witaj Avei.

Dziękują, że zechciałaś „wpaść do mnie” i przeczytać – jak piszesz – dwukrotnie moją opowieść.

„…dobrze obrazujesz stan umysłu kogoś z problemami psychicznymi, ale czy wiarygodnie? Ciężko powiedzieć, bo nie jestem ekspertem. Piszesz, że główny bohater jest chory, miałeś na myśli konkretną chorobę?” – raczej wiarygodnie – nie pisałem, że główny bohater ŻEBRAK (nie bandyta) jest na coś chory. Jak wiesz – „tacy ludzie” decydują się na pewną krańcową inność, czyli – po takim, a nie innym wychowaniu (jak większość podobnych) – chcą świadomie inaczej niż większość żyć (opisałem jego własny świat, chwile radości, które sobie ofiarowuje, a zwłaszcza – jak specyficznie, ciepło i łagodnie odnosi się do kołatanych starością pań, które coś mu w rękę wcisną. One od lat po raz pierwszy wyczuwają empatycznego, a tak „zabiedzonego” człowieka, po chwili popłakuję, że ktoś je NA CHWILĘ zauważył.

„Troszkę ciężko mi się wchodziło w ten tekst, wymagał skupienia” – to prawda, tylko na teksty poświęcone ludziom, ich problemom i wspólnym radościom poświęcam swój czas.

„Potem, jak już weszłam w klimat” – cieszy mnie, że słowo „klimat” pozwoliło ci omijać problemy aż do końca….?

„…serwujesz połączenie piękna z brzydotą. Nawet pokrętny humor…” – ha, ha – we mnie, mężczyźnie jest słuszne połączenie piękna wewnętrznego z brzydotą zewnętrzną…

„Jeśli tylko skupiłabym się na tym, jak płyną słowa, to Twój tekst jest całkiem udaną ucztą” – sądzę, że tekst jest choć niekonwencjonalną, to tylko okrasą. Główne problemy ludzkiego bestialstwa i – jak sobie z ty radzić, są opisane bardzo poważnie.

„Mam też parę wątpliwości w związku z historią. Wybacz, ale wydaje mi się niewiarygodne, że taka osoba nie pije, nie ćpa czy tym podobne” – Avei, nie wierzę, żeby jest to twoje poważne zdanie! Ty i ja, twórcy, ludzie bardziej uczuleni na strukturę ludzkiej psychiki (nie wszyscy – bo niekoniecznie to zauważają ci, którzy piszą głównie o śpiących rycerzach z galaktyki lub ociekających krwią zombie, które wywalają ludzkie flaki dookoła siebie) – możemy (mam nadzieję) wyobrazić sobie tym razem właśnie nietypowego tzw. żebraka. Ukazałem wspaniałe, piękne, mądre wnętrze (zdecydowanie inne od „przeciętnych żebraków”), żeby uwierzyć w jego ludzkie, powolne „przygotowywanie się” do tego, co po wielkiej walce ze sobą w końcu uczynił.

„Co to za miejsce, że panuje tam taka znieczulica, gdzie nikt nie reaguje na to, że rodzinę regularnie leje mąż” – chyba mieszkałaś całe życie w Ameryce lub jakimś rozwiniętym, demokratycznym kraju i zawsze w mieście! Na tak zwanej prowincji – wyliczono to – ok. 15 procent męskich Ch… s-synów tak się zachowuje, a aż 80%! sąsiadów ma mordy zamknięte, żeby się tylko nie narazić i mieć „od takiego” święty spokój – to jest dokładnie w opowiadaniu opisane – Avei, czasem nie zawsze czytamy „w punkt”…

„…gdzie bezdomny mieszka pod schodami?” – nie trzeba być jak ja, architektem, żeby wyobrazić sobie, iż pierwsze schody prowadzą z parteru do góry – pod tym ukosem bez okien, za zamkniętymi drzwiczkami (wcześniej jakaś komórka na przyrządy do sprzątania) – przebywa nasz bohater, udając, że mieszka.

„Jest mi również przykro, że główny bohater okazał się taki okrutny. Żeby w zemście za hałas?? torturować człowieka, zamiast zrobić coś, aby pomóc jego rodzinie” – po takim zdaniu wiem zdecydowanie, że jesteś natchnioną kwitnącą łąką pisarką, która idealistycznie „tak bardzo” chciałaby, żeby… lecz nie do konca pamiętasz tekstu, zadając takie pytanie.

1.Ten skur… syn codziennie, jak piszesz – “w zemście za hałas”, bez innej przyczyny KATUJE synka czterolatka, który jak tylko staje przed NIM, natychmiast sika pod siebie i do końca życia będzie psychicznym kaleką!! – a ja widzę „leciutkie pytanko” – że żebrak czyni tylko hałas? Bandyta z „oprawiania” ludzi ma kasę do zapłacenia z krótki wyrok, a potem będzie siedział w więzieniu półotwartym i wracał, żeby ponownie katować żonę i niewinne dziecko!!

2.Właśnie „taki żebrak” w moim opowiadaniu – czyli ten najsłabszy – decyduje się na skierowanie cudownego czterolatka JUŻ NA ZAWSZE – w spokój i jakąś szansę na życie.”

„…zamiast zrobić coś, aby pomóc jego rodzinie” – bandyta z kumplami ograbia i rządzi całym osiedlem (mając policję w kieszeni) – a Avei proponuje żebrakowi, żeby „coś zrobił”, aby pomoc rodzinie tego ch…? 

Chyba nie do końca opowiadanie cię zainteresowało, bo lekko pogubiłaś niektóre wątki opowieści – stąd twoje pytania, na które odpowiedzi są w opowiadaniu.

„Jeśli chciałeś pokazać upadek głównego bohatera, to sądzę, że więcej powinieneś się skupić na pokazaniu jego wnętrza, jego historii, a teraz brakuje tego (patrz wyżej, za mało wiadomo o głównym bohaterze)” – Avei, proszę – jest odwrotnie.

1.Opisałem upadek bandyty (którego nie warto głębiej opisywać), a NIE głównego bohatera, którym jest żebrak.

2.Natomiast przedstawiłem i głęboko ukazałem wnętrze głównego bohatera – ŻEBRAKA. Pewna miła czytelniczka leciutko pogubiła wątki (bandytę z głównym bohaterem) – nie szkodzi i tak ją szanuję i lubię!

„Ale muszę przyznać, że jesteś bardzo odważny, podejmując się takiego tematu” – to nie odwaga, Avei, to coś w moim – ha, ha cudnym wnętrzu często podpowiada: ‘Pisz opowieści tylko o ważnych sprawach ludzi, a nie jak niektórzy (żeby dobrze wypaść w konkursach) – ‘o karczmie, kto kogo w gębę zdzielił’ lub ‘po raz milionowy jacyś OBCY najechali ziemię’.

Jeśli zechcesz i znajdziesz kolejne 15 minut – zajrzyj jeszcze raz do opowieści, a zobaczysz, że na wszystkie twoje zapytania – jest w treści odpowiedź.

Szanuję twój komentarz, podoba mi się twoja delikatna (w opowieściach i komentarzach) kobiecość, wrażliwość i „nietrącanie” – jak na razie, poważnych ludzkich tematów. Warto cię poznać.

Jeśli ty pozdrawiasz mnie ciepło, to ja ciebie twórczo i bardzo przyjaźnie.

LabinnaH

Avei

”Piszesz niezwykłe komentarze” oraz “Ty zwróciłeś uwagę i fajnie, że znalazły się tam fragmenty, z których szczególnie jestem zadowolona” – podpowiadają, że niezbyt często można podobnie odczuwać piękno stworzonej (przez ciebie) prozy – no, cóż – nam się to trafiło…

“Twoje słowa, są bardzo motywujące, a nawet onieśmielające” – jako Strzelec menszczyzna badam czy lekkie kobiece onieśmielenie, połączone jest z zauważeniem onieśmielającego… i… tak się stało, więc warto, zwłaszcza że Ona i On tak bardzo lubią podobne fragmenty piękna opowieści. 

“A jeszcze przyjemniej, że dostrzegłeś perłę”.

Ha, Ha – w ramach oświadczyn, stać mnie na naj-perł-niejszą z pereł świata – chwilę rozmowy z tobą…

Pozdrawiam miło i twórczo.

LabinnaH

p.s. Poczytaj – jeśli zechcesz – tym razem mnie, zaczynając od ‘On czyli ja’. Odnajdziesz tam sporo swojego nastroju, zdań i myśli. 

 

Avei

Tak, dostrzegam perłę!

Droga Avei – jeszcze nie jestem w tobie zakochany, jednak tym jak 'malujesz' – zauroczony. Zechciej „spętać (mnie) w więzy czegoś, co znane (Ci) i bliskie…” – a ja je powoli, delikatnie rozsupłam, aby móc…

Fascynują mnie twoje piękne i mądre „nowości” zdaniowo-odczuciowe – poczytajmy cię:

„Droga do pocałunku bawiła ją” – łał – a inni (oczywiście nie ja…), dlaczego często tak na poważnie?

„– Muszę jechać. Potrzebują mnie. – Ja też cię potrzebuję” – ileż razy mówiło się tak w jakże innych sytuacjach…?

„…zamiast obcować ze znajomością, spróbuje zaznajomić się z obcością” – zmyślne.

„…jednak szybko chciała je spętać w więzy czegoś, co jej znane i bliskie” – jeśli ten stan jest także mój, to…?

„Całego jego ducha nigdy nie było, bo przecież gdyby był, to by ją rozpoznał – !

„…ukryli się przed oczami innych, aby zapoznać się ze swoimi ciałami – wprost, a jak miłe.

„Najbardziej nie lubiła jego brawury. Nie lubiła, ale i kochała, bo rozumiała, że potrzebowała minusów. Plusami by się nie nasyciła, a i Matka Natura nie stworzy człowieka całkiem plusowego. Szczęście kryje się w kompletnym daniu, które się dobrze zna” – te zdania niejedno z nas mogłoby godzinami podpowiadać tym, co tak blisko…

„…ruszyła szukać dalej, następnego obcego, który będzie znajomy – pomysłowe, ważne.

„…pogłaskał kciukami obojczyki – cóż za szczególna znajomość niektórych kostek – że też ich dotąd nie zauważałem…

Należą się multi kliki.

Pozdrawiam cię serdecznie.

LabinnaH

Killua

5254 znaków to rzeczywiście niedużo. Pomimo że prawie połowę tekstu (1/5 by wystarczyło – dając szansę ciekawej fabuły) “przymierzałeś się” do rozpoczęcia jakiejkolwiek akcji, oplatając obcych i bohatera “zdolnymi”, kosmicznymi nazwami w typie: myślo-emocje, bańka atomów, a nawet niekompatybilny ha, ha – powoli dążyłeś ku “przodowi” poznania ich ‘twarzą w twarz’ (nie ważne, czy takowa się już zdążyła na czubku niby tułowia ustanowić). 

Dalej już było O.K. Ja akurat – dla ciekawskiego czytelnika (pomimo trylionowego razu tego typu opowieści – Miła Holly u wrót piekła) – po 1/5 opki wstępu – wstawiłbym krótką, acz ciekawą i treściwą fabułkę. Wtedy z trylionowego razu – ustawiłbyś opkę aż do milionowego! i na Amazonie mógłbyś trafić 0,99 $ lub 10.000…?

Warto dążyć do “usadzenia czytelnika przy piśmie” nawet w tak krótkiej formie, gdyż zbyt dużo info na sekundę nas zalewa, żeby nie starać się być super oryginalnym i oczywiście w ciekawym ‘tonie’.

W skali 6 – stawiam 3+ i zechcij pomyśleć o tym, co napisałem, być może niekoniecznie się z tym zgadzając…?

Pozdrówki.

LabinnaH

BarbarianCataphract

Bardzo dziekuję, że wpadłeś i przekazałeś ciekawy komentarz. Oczywiście szanuję go.

Podpowiem swoje zdanie.

Rzeczywiście wydaje się, że Rose – “zatraca się w opowieści o swojej wielkości i inności, skrzywiając przy okazji Rosena” – to wg mnie jednak półprawda.

Rose – jako chorą psychicznie – prawdopodobnie mało obchodzi, co mu czyni. Ona chełpi się swoim życiorysem bo tak musi, bo to sprawia jej ‘wielkość”. I już.

A to, że w finale dzieje sie tak a nie inaczej (nie podpowiadam zakończenia dla kolegów, którzy najpierw czytają komentarze innych) – oznacza, iż bez względu na jej stosunek do Rosena – twoje “kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie” – wg mnie nie jest finałem, gdyż Rosen (jako chory na wielo-tożsamość (i tu jest clou opowiadania) – sam… przeczytaj jeszcze raz zakończenie, zwłaszcza ostatnie zdanie z kropkami – a otrzymasz wszystko w punkt. 

Pozdrawiam twórczo.

LabinnaH

NaN

Kolejne dzięki za chęci podpowiedzi. 

Jak wiesz – autor zdecydował, by fabuła opowieści zawierała elementy rozwijającej się akcji czytania Rosenowi “pamiętnika śmierci” przez Rose – co doprowadza w finale do znanego ci możliwego dwojakiego odczytania rozwiązania przez czytelnika.

Rzeczywiście – jeżeli (wg ciebie) ten dosyć mocny finał nie stanowi klamry i sensownego zakończenia opowieści – zastanawiam się co zmienić w treści (zwłaszcza pod koniec opowiadania), aby przesłanie i główny akcent były jaśniejsze…

Pozdrawiam.

LabinnaH

Ambush

Bardzo dziękuję za czytanie – już odnoszę się do twojego szczegółowego, więc ważnego, wspaniale słownie i odczuciowo napisanego komentarza.

Cokolwiek znajduje się w fabule mojej opowieści (dziewczynka, traumy rodzinne, choroba psychiczna) – jak piszesz: “dość dziwna mieszanka”, według mnie – stanowią elementy treści rozwijającej się akcji czytania Rosenowi “pamiętnika śmierci” przez Rose – co doprowadza w finale do znanego ci możliwego dwojakiego odczytania rozwiązania przez czytelnika.

Dlatego też autor zdecydował, by poszczególnych “chaotycznych błysków zdarzeń” (zapamiętam ten piękny błysk-zestaw), jako etapów treści pamiętnika, nie poszerzać głębiej. Aby te “błyski” stanowiły sedno akcji podążającej do wyjaśniającego fabułę finału.

Bardzo mi miło, że kolejny raz widzę cię w “moim domu pisania”.

Pozdrawiam miło.

LabinnaH

 

bruce

Porozumienie bez słów jest czymś wspaniałym.

Miłego weekendu.

LabinnaH

Bardjaskier – dzięki za chwilę dłużej.

Nie chcąc się narzucać, mam wielką koleżeńską prośbę – jeśli zechcesz, odpowiedz tylko na to, co odpowiedziałem NaN:

“Mam wielką nadzieję, że końcowy fragment opowieści – rozmowa plus zdarzenie (pomiędzy Ona i On lub inaczej…) stanowi rozwiązanie i przesłanie opowiadania” – (nie piszę konkretnie, żeby nie odsłaniać finału opowieści przed innymi czytającymi najpierw komentarze). 

Czy po spojrzeniu na to, przekonałem cię, że końcowe wydarzenie może jednak stanowić puentę?

Dziękuję za porade.

L. 

 

NaN

1. ”To jest sprawnie napisane, ale nie wiem, jakie ma być przesłanie” – zależało mi na ukazaniu właśnie w formie emocjonalnej (inaczej niż statyczne, naukowe wywody) – kolejnych zdarzeń “dochodzenia” człowieka do coraz bardziej rozwijającego się procesu zaburzenia tożsamości, przede wszystkim stopniowych (od wczesnego dzieciństwa) nieuświadomionych działań, które do tego prowadzą.

Pisanie “lelum po lelum” byłoby bez znaczenia dla ukazania doniosłości problemu psychicznego – stąd bardzo ważne zakończenie (czytelnik je odczyta) takie, a nie inne.

2. “Jeśli ma szokować, to cóż…” – zdecydowanie (jak zawsze) nie o to mi chodzi. Dosyć drastycznie ukazane zdarzenia, mają nam uświadomić “co jest grane” oraz jak próbować działać już od wczesnego dzieciństwa, widząc np. u naszych dzieci odstępstwa od normalności.

3. “Jako przedstawienie genezy zaburzeń psychicznych raczej mało przekonujące jak na pokazanie interakcji dwóch przeciwstawnych postaci – za krótkie” – założeniem całej opowieści nie było przedstawienie interakcji dwóch przeciwstawnych postaci – chociaż jedyna – najbardziej istotna interakcja ukazała się w finale.

Założeniem opowiadania było uwidocznienie (patrz punkt 1) tego, co “krok po kroku” pogłębiało “wkręcanie się” Rose w spotykające ją życiowe losy i jak z tym potrafiła sobie radzić. 

Mam wielką nadzieję, że końcowy fragment opowieści – rozmowa plus zdarzenie (pomiędzy Ona i On lub inaczej…) stanowi rozwiązanie i przesłanie opowiadania.

NaN – bardzo ci dziękuję za rzeczowy komentarz i ważne zapytania. Jeśli nie do końca właściwie udało mi się na nie odpowiedzieć, proszę o kontakt.

Twórczo pozdrawiam.

LabinnaH

 

bruce

Wielkie dzięki z właściwy komentarz – wspaniale uzasadniłaś główne przesłanie opowiadania.

Tak, tak – ludzie “…często nadwrażliwi i nadinteligentni, więc mogliby dokonać w życiu wiele dobrego, stać się twórcami, odkrywcami, wynalazcami itp., niestety – choroba…”.

Dziękuję za poczytanie i komentarz, serdecznie pozdrawiam.

LabinnaH

 

Bardjaskier 

Dzięki, że zechciałeś poczytać i choć, jak piszesz – temat ciężki, dobrnąłeś do końca.

Widząc w opowieści, podobny do NaN brak właściwego przesłania – proszę, odnieś się do tego, co jemu odpisałem. Jeśli nie za bardzo ci to pasuje – podpowiedz, proszę swoje pomysły na lepsze uwidocznienie ‘przesłania w moim tekście – na tego typu pomoc przyjaźnie czekam. 

Pozdrawiam.

LabinnaH

Sonata

Dzięki za odpowiedź na mój komentarz. Rzeczywiście – masz rację – na szczęście jesteśmy sporo inni, zatem opowieść jak też mój odbiór są takie jak my wewnątrz! – tym razem skrajnie różne. 

Piszesz do mnie – “Piszesz, że jest obrzydliwie – tak miało być, chociaż nie chciałam z tym przesadzić. Miałam zamiar w tym tekście posługiwać się elementami, które są uznawane za nieestetyczne – takimi, których nie da się opisywać ładnie, więc starałam się je opisać maksymalnie neutralnie.

Według mnie:

1. Absolutnie przesadziłaś.

2. “…elementami, które są uznawane za nieestetyczne”?? – opisać maksymalnie neutralne?? – tak nazywasz zarobaczone rzęsy, które skaczą w ciało wstrętnie opisanej bohaterki, a glisty wylewają się z jej sflaczałych piersi!! – taki tekst uważany jest (przez kogo?) za TYLKO nieestetyczny i neutralny? Blaga!

Autorko – (mam wielką nadzieję, że glisty i robactwo nie są twoim na stałe zutylizowanym elementem estetyki) – według mnie – dla efektu i “bycia” ponad – tobie podobnymi, “nieestetycznymi’, wprowadziłaś taki, a nie inny obraz twojego dzieła. Zwłaszcza że sens, akcja i finał, prowadzone – niekłamliwie estetycznymi elementami – według mnie – przyniósłby podobny efekt. Jeśli piszesz dla czytelników lubujących się takimi “obrazkami” – oczywiście czyń to nadal. Jednak – dla przeciętnych “czytaczy” książek (na szczęście jest ich 95 procent więcej) – TWÓJ “neutralny styl” jest czymś mało ważnym. 

Sumując – oczywiście zgadzam się – truizm – zarówno w normalnym ludzkim bycie, jak i pisaniu – człowiek ma absolutnie wolną wolę. Zatem życzę samych sukcesów.

LabinnaH

p.s.

Od strony samej wartości twórczej – gratulacje za opowiadanie.

 

Łosiot

Dodam, że miałeś rację – “nawijać” zmienilem na inne, bardziej “w klimacie” – dziękuję ponownie.

Pozdrawiam

LabinnaH

 

Koala75

Miłe kilka słów na początek dnia od twórczego przyjaciela przypomina, że tacy tu jesteśmy.

Ha, Ha – “Do takich (horrorów) dam się przekonać” – pozwala sądzić, że mój tekst czasami czyni cuda…! Dzięki za miły komentarz.

Co ważne – dzięki za 6 punktów.

Pozdrówki

LabinnaH

Absolutne gratulacje.

Na początku – trochę zapytań.

**Ledwie pojawił się w pokoju, wysypał na łóżko małe, złote kule. Croquetas. Maisie sięgnęła po jednego (jedną?) i zatopiła w nim zęby.

**Mięsko. Mniam, mniam – dzięki, sam często używam tego mniamm.

**…wypluła na wpół przeżutą grudę (…) i zrzuciła obślinioną kulkę na szafkę nocną – Grudka rozpłaszczyła się… – jak to było naprawdę…?

**„Mebel odwdzięczył się jej tym samym” – niezwykłe.

**niemal nie usłyszała głosu Coco: – Maisie ledwie go słyszała – zbyt blisko.

**Potwór uśmiechał się szeroko (,,,) Uśmiech potwora… – zbyt blisko.

**„Bo chyba tym właśnie dla niej był. Ja nie wiem, ja się nie znam – ale ludzie czasem tak mają. Widzą takie rzeczy, co to ich nie widać; rozumiecie” – nagłe zdanko wstawione przez narratora – zbyt duża odległość od pierwszego pojawienia się narratora – czytelnik może zapytać – a kto to „mówi”?

**A powiesz mi wtedy wreszcie, kim jesteś? ('wtedy' – out – z innego 'taktu' – przysłówek!).

**wcześniej – Jestem Coco… (…) gdy się będziemy żegnać, powiem ci, kim jestem – 'powiem ci, kim jestem' (dotyczy tego, kim był wcześniej, niż się przedstawił – (niezręczne, zamienić na synonim).

**Chwilę po tym, jak w powietrzu nie pozostał już po nich żaden ślad – śliczne!!

**Znalazła go i strząsnęła z ekranu rozbabraną papkę jedzenia.

A to co? – mruknęła – niepotrzebnie lekko rozbija frazę. – wyrzuciłbym.

Nim jednak zdążyła się zdenerwować…

**Jednak mamuśka poszła na wódkę, a po powrocie nie spojrzała najpierw na łóżko, tylko „gdzie jest mój telefon”? – czy tak miało być?

**A wtedy jej wzrok padł na łóżko – 'A wtedy spojrzała na łóżko' – 'spojrzała' – budujesz mocniejszą i gęstszą atmosferę…

IV

**Wszędzie kłębili się ludzie, aż szło się udusić – 'szło się udusić' – nie z tej bajki! – trochę wiejska forma? – moje zdziwienie, chyba że tak MUSIAŁO być to nazwane.

**„Bar spowijała biała mgła, a choć z początku wydała się ona (out) dziewczynce magiczna, wkrótce z obłoku wyłonili się kopcący papierosy Hiszpanie” – nieudany układ zdania i sensu (rozbiłbym na dwa zdania lub sporo zamienił).

**…zabijając zapachy dobiegające z kuchni. A zapachy musiały przecież jakieś być, bo…

**Hiszpanie poruszali się… I wtedy jednemu z Hiszpanów I wtedy jednemu z nich

Plusk – drugi raz, jak przy 'coś na telefon' – ładna powtórka, podpowiadająca, że nadal jesteśmy w opowieści.

**„Warzywo zniknęło w przełyku i po chwili upadło na ziemię” – świetny, wręcz surrealistyczny pomysł – niewidocznie dalej niż z przełyku „Plusk” na podłogę – czy tak miało być?

 

GENIALNY POMYSŁ I TEKST – muszę to wyróżnić kursywą, żeby ci, którzy nie czytają, tylko piszą straszne słowo 'sympatyczne' – mieli jednak szansę dostrzec arcy-piękno tej wspaniałej sceny!!

Przed nią stała staruszka (niewątpliwie martwa, biorąc pod uwagę liczbę widocznych gołym okiem kości) i spoglądała na dziewczynkę uważnie. Ta staruszka – to byłam ja.

Jestem curandera Augustina – przedstawiłam się.

Barwny szal w haftowane kwiaty zsunął mi się z ramion, odsłaniając kości obojczyka. Zaraz go poprawiłam. Gwałtowny ruch sprawił, że kapelusz opadł na oko i wyglądałam jak mała szelma, widziałam to w jej oczach.

Służę pomocą – dodałam. – A panna wygląda na kogo, komu ta pomoc będzie dziś potrzebna.

Ach, nie! – zaśmiała się Maisie. – Jestem tu z przyjacielem. On się mną opiekuje.

Zacmokałam.

Dziecku nigdy za wiele pomocy – powiedziałam, a z ust wypadł mi ząb. Podniosłam go i pochuchałam. – Panna wie, co to je curandera?

Stan czystości zęba (siekacz, długi i zniszczony, wyróżniał się na tle jasnej dłoni w przytłumionym świetle baru) zadowolił mnie. Wsadziłam go na powrót tam, gdzie jego miejsce.

Nie wiem.

– Curandera to je taka baba we wsi, co się czarami zajmuje. Magią. Magii w Hiszpanii dostatek. I uleczy, i urok rzuci.

Czarownica?

Znachorka.

Maisie milczała. Gwar w barze sprawiał, że nie chciała krzyczeć. Nie chciała też ze mną rozmawiać, widziałam jak na dłoni – brzydkie zęby i kość obojczykowa ją odstraszały. Szukała wzrokiem swojego przyjaciela. Wychyliła się i dostrzegła czarne futro górujące nad mężczyznami stojącymi przy ladzie.

Ja tu mam takie – grzebałam po kieszeniach – o, takie. Niech patrzy. Tyle mogę dla panny zrobić.

Wyciągnęłam dłoń, na której znajdował się przegrzebek.

Chwila! Ja wiem, takie słowo trzeba sprawdzić. Służę uprzejmie definicją: przegrzebek to jest gatunek małża, muszla płaska i okrągła. Pochodzi z Galicji.

Pyszność.

Muszla zamburiñi – powiedziałam z dumą. – Zamburiña to symbol miłości i długowieczności. Pamięta! Miłości i długowieczności. Tyle mogę zrobić. Niech nie zapomina, czym się zajmuje panny przyjaciel. Śpij, dzieciątko!

Muszla była przedziurawiona i nawleczona na rzemyk. Zawiesiłam osobliwy medalion na szyi dziewczynki, a następnie wrzuciłam go jej za kołnierz, tak że wcale nie było go widać.

(…) Zniknęłam, nim Maisie zdążyła mi podziękować.

 

III

**…a długa koszula nocna ledwie zakrywa jej pośladki… może tego nie zauważyłem, ale Maisie wraz ze wzrostem „otrzymuje” sporo latek (jej pośladki…)?

**Biedaczka, pewnie zaraz wyszłaby z tego baru, nie oglądając się za siebie – „Biedaczka” – czy nie wychodzimy z tzw. nastroju chwili lub akcji?

II

**Już wiem – nazywasz np. 15 letnią Maisie dziewczynką (jak pięciolatkę) – dla dobrego zrozumienia powinno być – dziewczyna!

 

Sumując – szczególnie za wyróżniony przeze mnie fragment, lecz także za całe opowiadanie – ode mnie – grzeczny całus w czółko!

Tak, tak (popatrzyłem na Facebooku) – mądrość, inteligencja, czar młodości oraz magia kobiecości – tak musi być – zrodziła nam się Diva… wspaniałej Prozy.

Mamy podobne odczucia, wyobraźnię, czujne spojrzenie na coś, co inne – a jak piękne oraz twórcze poczucie humoru – poczytaj coś mojego i…

Pozdrawiam serdecznie i twórczo.

LabinnaH

Sonata

Tego już za wiele. Uwaga – ja, Hannibal zgłaszam protest.

Tak, tak – nawet ja, tak czuły na piękno tego świata, po przeczytaniu opowiastki o zarobaczonych rzęsach, które skaczą w ciało wstrętnie opisanej bohaterki, a glisty wylewają się z jej sflaczałych piersi – poczułem absolutne obrzydzenie.

Po kilkunastoletnim zaprzestaniu krwawej „działalności” niniejszym wyrażam absolutny protest i kategorycznie odcinam się od tego, co napisała pewna autorka. Nie mogąc wiedzieć, że jest moją nieujawnioną córką, a więc nie wypada jej rozpie…lać ludzkich ciał mocniej niż ojciec – kłamliwie nazywa to „gęstą atmosferą”. I jak każde krwawe dziecko, postanawia pokazać światu, iż potrafi więcej… To nie tak, córko – we wszystkim, co czynisz, próbuj być estetą…!

 

Ja, za jedną z ofiar wybrałem przystojnego, dorodnego mężczyznę i delikatnie, wręcz czule okroiłem jego mądre, wypukłe czoło, zdejmując na żywo, skalpu skarb, a ty…!

W swojej nieogarnionej wstrętnocie, ośmieliłaś zajmować się: „Sflaczałymi piersiami wylewającymi się z ciasnego gorsetu, z tłuszczem na nogach rozsadzającym pończochy, ze skąpych majtek wysypującymi się gęstymi włosami łonowymi”. Ohyda. Własna córka o stukrotnie bardziej chorej niż moja, wyobraźni, dodatkowo bez czułości i piękna działań… powtarzam, ohyda.

Skalałaś rodzinne piękno mojej osobowości. Przyuważ. Po lekko na draśniętych skroniach „partnera” moich radosnych chwil skapuje tu i ówdzie, jedynie rosa czerwonych, w kolorze nadziei i miłości, miłych ludzkiemu oku, krwinek – a po ciele twojej bohaterki „chodzą mrówki, karaluchy, glisty i kłębią się we włosach, wychodząc z ust i uszu, znikają w dekolcie… a z oczu i ust wyłazi mrowie robactwa”.

Boże, jeśli mogę się tak modlić… nie pozwól na to!

 

Córko. Pamiętaj, błagam.

1. We właściwym, delikatnym, pełnym jasności umysłu i zgrabnych palcach krwawym działaniu – należy ukazać piękno precyzji, odczuwania i maestrii, które mogą, choć nie muszą, doprowadzić naszego śmierć-bohatera, tuż przed honorowym odejściem, do ekstazy. Ty jednak na razie – nie potrafisz odczuwać piękna i poezji powolnego kruszenia warstw ludzkiej bytności na tym świecie. Jak można tak to ustanawiać…?

2. Pisząc – „wije się z rozkoszy nie pod odnóżami karaluchów, a pod jego dotykiem” – splamiłaś to, co tak piękne i ważne dla ludzkości, wciskając wszystkim ludziom po wieczny czas – obmierzły obraz niby cudu rozkoszy dwojga zakochanych osób. Tym samym, zniszczyłaś naszą rodzinną, wykwintną moc krwawej wyobraźni, przeistaczając ją w robactwo. Tak drakońsko i krwawo przeistoczonej osobowości członka rodziny, nie sposób się oprzeć…

Czas na moje samobójstwo – wyrzekam się ciebie. I na pewno nie poproszę o pomoc Miss Music…

Hanni…

p.s. 

Mr Osvald – nie znam Pana, jednak jako mistrz delikatności i kultury pozbawiania życia cierpiących na tym świecie, zadziwiony jestem trafnością Pana spostrzeżenia właściwego dla mojej, niestety, córki: “(…) skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą”.

p.s.

Od strony wartości twórczej – gratulacje za świetne opowiadanie.

 

Finkla

Droga, znana mi i szanowana Finklo. Przede wszystkim wielkie dzięki, że po przeczytaniu miałaś satysfakcję – taki był sens tej opowieści.

Okazuje się, że nawet po czterech miesiącach, jakaś wspaniała (niezbłąkana czasowo) dusza zapragnęła ‘mnie’ poczytać. Ha, ha – co dobre, długo trwa i pozwala się odnaleźć…

Cholercia, ja także miałem wielką satysfakcję, iż po pierwsze – zagubiony życiowo biedak, potrafił wzbudzić w sobie niezwykłą psychiczną siłę, by ukarać zbrodniarza (tak go nazwę), a także to, że ów typ otrzymał to, na co zasłużył. Przysięgam, sam bym to zrobił, gdybym mieszkał obok, a nie jak niestety wszyscy dookoła – gęba w dłoń i nic nie wiem.

p.s.

Podpowiedz mi, jako bardziej doświadczona. Jak to się dzieje, że po 4 miesiącach wiesz, że to, a nie co innego warto, jest przeczytać. Pytam, bo być może jest na NF jakieś miejsce, gdzie nasi koledzy podpowiadają, co jest co i warto… Ciekawe co odpiszesz.

Pozdrawiam serdecznie i twórczo.

LabinnaH

Łosiot

Bardzo mi miło, że nawet “aż” po dwóch tygodniach wpadłeś i jak piszesz – “Bardzo fajny tekst, niby z przymrużeniem oka, a bardzo, gdzieś tam w głębi, poważny w swej materii”.

Masz rację – pewna głębia tego opowiadanka gdzieś pod spodem (przysięgam), sama się zakradła – jakby MĄDRALA wena była bardziej czuła od autora. Mogę tylko jej podziękować, gdyż rzeczywiście udało się stworzyć i humor i autentyczny (często spotykany) zabawny tekst i – jak słusznie i pięknie to wyczułeś:: “fajny tekst (…) gdzieś tam w głębi, poważny w swej materii. 

Łosiot – gratuluję ci umiejętności wyczuwania tego, co ważne, choć lekko schowane.

Pozdrawiam szczególnie serdecznie

LabinnaH

Morgoth

Hallo, hallo – już to “kręcę” – już nie będę taki tutaj NAJ-ostatni (cholercia) – na 15 opowiastek mam AŻ 1 bibliotekę! Krótko, więc treściwie.

Morgoth – nareszcie mam od ciebie ChatGPT wielbłąda, którego wykorzystam do Nobla – dodatkowo ‘AI LAMDA’ się przyda.

Dzięki Morgoth – już wszedłem, a tam ha, ha, ha:

**Do Kindla używają Chat…

**Napisz powieść z ChatGPT – gł. bohater, otoczenie, motyw.

**Burza mózgów nad imponującym epickim zestawem…

**Jak wykorzystać Chat… do napisania książki – od podstaw.

**Chat… – kreatywny partner do pisania itp.

Przy okazji – pytanie do absol. wszystkich:

Czy ktoś z “naszych” tutaj – spróbowal już wstawić opowiadanie do Kindla na Amazon za 0.99 $ (chętnie podkupię genialnego pol-eng tłumacza).

Czy może wiecie, czy Amazon w Polsce coś takiego zamierza lub kombinuje – to dla nas zdolnych – kuupa kaasy, isn’t it?

Proszę o podpowiedzi. 

LabinnaH

p.s. Tych, którym się z tym co powyżej raczej nie podobam – solenne sorry, ale brak weny = brak skrupułów,  jak to u mułów = czasem lubię żartować… więc…?

Jim

Zauważam, że mamy podobnie przychylne nastawienie do wszelkiego rodzaju nowości. 

Przeczytałem twoje opowiadanie-eksperyment. Niezależnie od tego jak bardzo nam, “normalsom” pisarzom pasuje, jestem niezwykle zainteresowany realiami konkretnego twojego i JEJ – AI wspólnej pracy.

Konkretnie – krok po kroku – zależy mi na możliwym odsłonięciu niezwykłej tajemnicy współpracy twórczej pomiędzy czymś żywym (to prawdopodobnie ty) i jeszcze na razie Nią, nieożywioną.

Prawdopodobnie nie będzie łatwo “tu i teraz” mi to wykazać (nie wiem, jak dużo czasu to trwało aż do wyniku w podanej przez ciebie formie – być może znasz w języku angielskim z netu jakieś sensowne (krok po kroku) artykuły na ten temat. Bardzo chciałbym w to wejść, wskoczyć, popływać i zobaczyć jak to się odbywa.

Gdybyś był z Warszawy – a przetłumaczenie mi sedna sprawy na NF byłoby raczej trudne – moglibyśmy się zobaczyć i coś wykukać.

Pozdrawiam twórczo

LabinnaH

Koala75

“Najlepiej, gdy pozwolę AI, żeby rozwinęła podrzucony pomysł i dam jej pełną swobodę”.

”Sukces będę mógł przypisać sobie, a porażkę do niej”.

Koalciu –  ślicznie, inteligentnie i bystrzacko to wszystko ująłeś – jednak…?otworzyłeś puszkę Pandory – zapraszam “tych, co to chcą, mogą i uwielbiają nowe pomyślunki”, oby nadali tym dwóm zmyślnym zdankom, wspaniałe, z rozmachem i wyobraźnią (jak nie moje) odpowiedzi.

Ja letko pierwszy:

Mając do czynienia z AI (A-lle I-ntruz-Luz), którego nie można w złości lub zazdrości pobić po buzi, lub w pupkę – możemy “wejść” w wielkie, nieprzewidziane i nie do końca możliwe do uświadomienia gó…..ko! **Zahaczamy o filozofię połączoną z dobrym wychowaniem i jeszcze… **– co by było, gdyby AI się wzięło i wkur… ło!

 

A oto co ja, A-lbo I-nteligientny-L-uzio mogę, bo muszę wy lub zmyślić – a co dopiero On – och, przepraszam Ona – Inteligencja!

**Których używać słów, jak je splatać w piękne zdania? – użyć słów tylko super wieloznacznych na CH, na K i oczywiście na Spier. Dziadu – jak się tego sporo “w kupce” użyje – wtedy zdania same się splotą w idealny słowno-muzo-inteligencki… potok, rój pszczół lub mój ch… olernie i natrętnie piękny słów znój (ale mi się pisnęło).

**Unikać grozy i wieloznaczności? – Wieloznaczna groza (dam ci: w stopę, głowę, dużo w kieszeń…) zawsze musi być – czytelnik ma wtedy nadzieję na to, że trafi mu się to, czego jeszcze nigdy nie doznał, więc czyyyyyyyyyyyyyyta! 

**Ewoluować charakter bohatera, żeby nie był sztywny, płaski? – Jeśli bohater jest przez całą ‘akcję’ sztywny… na płask (czy możliwe na płask?) – wtedy akcja – żeby zrównoważyć tę jego sztywność – staje się giętko-płynna, czym zaciekawia – bo ‘płynąć’ ku… będąc uczuciowo miętko-giętkim – to jest to, na co czekają.. – nie dopiszę, kto… bo się boję. 

**Herosowi zafundować dużo przygód, czy lepiej mało? – Koalciu – pytanie zgrozo-retoryczne – jak w dobrym filmie klasy D – duuużo ‘górnolotnych’ przygód połączyć – żeby nie zanudzić – sprawozdaniem z rządzącej śpiewogry u pewnego R-księdza na przykład, a potem znowu no, te, ‘duuużo przygód..

**Piętrzyć trudności i przeciwności? – Tylko piętrzyć!! Im więcej pięter, tym trudniej czytelnikowi dojść, dotrzeć aż do sensu całego dziełka – a o to chyba nam pisarzykom się rozchodzi…?

**Dać mu możliwości ich pokonywania lub zdolność nabywania takich umiejętności, czy zrobić go pechowcem lub niedorajdą? – tylko pechowco-niedorajdą w jednym i jedynym. Każdy czytelnik, poza tym, że “fajnie jak się czyta o czymś, co im bohaterom także w życiu nie wyszło, to jeszcze niedorajdczyk…?”. Och tak. Dobra książka. Do biblioteki ci pstryknę kolego.

**Co zrobić, żeby nie wpaść przy tym w banał? – banał sam już w niektórych z nas od urodzenia wpadł – należy zrobić all, żeby przypadkiem z niego nie wypaść – gdyż – bycie banalnie-innym niż wszyscy – więc, nareszcie popularnym – stanowi o wartości artystycznej każdego tfurcy, nawet pisarza też…?

**Jak pisać fantastycznie i nie dla siebie? – Jeśli się pisze dla czytelników, to przecież nie dla siebie, prafda? To po co zatracać się jeszcze (jak ciągle na NF) pisaniem grozo-fantasy-fanatyczno-fantastycznym… Brrr.

Powyższe wypocinki pewnego pisarczyka to wielkie nic.

Jak pozwolimy AI poszperać w naszych główkach i paluszkach klawiaturkowych – to będzie pisarskie, światowe, biliardowe dopierro burdello!

Summa.

Koalciu, proszę. Jak na razie – pozwólmy AI zarabiać dla mnie Euro-Dolary na giełdzie nowojorskiej (ja śpię, a on mi zarabia) – jednak (dla uspokojenia) piszmy, co nam Bóg pozwala – a świetne pisanie On ‘daje’ tylko tym, co dobrze czynią innym… no, ale to już na inny czas filozofowanie, czasem też dawanie…

LabinnaH

HA, HA, HA – JAK WENA ZAWODZI – TO DO ZBYT SZCZEGÓLNIASTYCH RECENZJI – CHOĆ NIE CHCĘ – COŚ MNIE ZWODZI.

 

UWAGA – jak zawsze – najpierw piszę komentarz, a dopiero potem czytam inne i dodatkowo je komentuję.

 

Mcraptorking

Zacznę od cytatu z recenzji – do ciebie od krokusa.

krokus /04.08.21/ – do Mcraptorking – „Powinność wskrzeszonego”

Hej, KróluRaptorze!

Kilka razy się za tekst zabierałem (…) ale spory udział miało też otwarcie tekstu – nie jestem zwolennikiem malowania wielu zamglonych obrazów, zanim jeszcze cokolwiek się wydarzy w tekście.

 

Drogi i szanowny Mr Mcraptorking.

Potwierdzam powyższe tym razem w opowiadaniu „Rozmowa pana Partulana z Klarencem” – opis ogródka u babci Krysi (do 1/15 utworu) – ponownie „zamglone obrazy” bez związku z tematem utworu.

1. *** W jednym opowiadaniu ZAROIŁO SIĘ od zdecydowanie DWÓCH STYLÓW PISANIA toż to przyszły noblista nam się narodził.

*** Jednak JUŻ od połowy opowieści zaistniał połowiczny konkret treści pt. „Co autorowi nareszcie udało się podpowiedzieć czytelnikowi”!

Przez 1/15 utworu – początek pisany w stylu 13-letniej panienki “z okienka”, z dobrego domu z roku np. 1850 – oczywiście o poranku, błądzącej pośród swego ogródka (oczywiście) w samej koszulce – opis przed domciem. Początek opowieści zatem jest (być może) pisany przez innego autora – np. córeczkę autora…

Wybrane ze zbioru (tak, tak, chciało mi się pokazać to dziewczyńskie dziwo-słowie):

**„…ścieżka wiła się między klombami, jaśniejąc”.

**”Czerwień hibiskusów przywodziła na myśl (…) jasny róż azalii, za dnia tak delikatnych i lekkich”.

**”Wtem pomarańczowe płomyki wpełzły na szyby okien”.

**”…blask zalał klony, cyprysy i płatki kwiatów” – itp.

 

2. Od 1/15 opowieści zaroiło się od MNÓSTWA BŁAHYCH POWTÓRZEŃ LICHEGO KROJU (pisywanych przez początkujących autorów):

Gładko ogolony mężczyzna ostatni raz powiódł wzrokiem;

Legł na plecach;

Łóżko nie zachwycało miękkością;

Zadrżał dotknięty chłodnym podmuchem;

Słońce nabierało rumieńców;

Sprężyście ruszył;

posyłał dobroduszne skinienia;

Światła w oknach domów jarzyły się jak iskry w popiele.

…oceaniczne fale połyskiwały srebrzyście, odbijając blask rozgwieżdżonego nieba” – nagle 19-wieczny romantyzm opisu – och!!;

Gdy trwał zapatrzony w ten krajobraz;

2a. I jeszcze – „Wyposażeni w szklanki”;

 

3. Dodatkowo – autor ZASTOSOWAWSZY (Lab) – rzadko, raczej niechętnie stosowane formy gramatyczne czasowników:

**Jeśli wyszedłby na miasto w tym momencie, może zdążyłby zajść;

**Zakupiłby maszynę;

**Przekroczywszy próg;

**Rozpiąwszy górne guziki koszul, eksponowali siwiejące WŁOSKI” – faceci 190, brzuchy na kolanach – jednak na piersiątkach – WŁOSKI – achchch…).

**Obejrzawszy się na ścieżkę;

Pod łukiem stał nieznajomy w prochowcu i kapeluszu” – DO TEGO MIEJSCA – // 8534 zn. – POŁOWA OPOWIADANIA!// – brak sensownej akcji – nic się nie dzieje – lelum polelum!!

 

Streszczenie opowiadania:

Główny bohater „czegoś szuka”:

** – krążywszy (Lab) po ogródku i napawawszy (Lab) się już wystarczająco kwiatkami i podążywszy (Lab) do przodu…;

** – napawa swój wzrok okalającymi go kawiarenkami i oczywiście siedzącymi obok nich mężczyźni z siwymi WŁOSKAMI na klateczkach!!,

** – następnie (oczywiście nagle) pojawia się ruina.

** – a w niej ZWALISTY FACIO!

** – który czyta TRZY – (o 'wielkości' 2200 znaków) NIC NIE ZNACZĄCE TEKŚCIKI!! PT.: zginął poeta (ze smutku), zginął Blumenstein (ze szczytu), zginął Kłosiński (z zabawy) – rozczulił mnie autor – napawawszy (Lab) wcześniej nudą!!!!!!

** – och – dysponują-czywszy (Lab) identycznymi rysami twarzy – wkroczyły cztery postacie!

** Partulan spoglądał na swe poprzednie tożsamości:

– Możesz mówić mi Klarenc.

– Pochowano pana już czterokrotnie.

– Ty jesteś śmiercią?

****:…antał wina. Po bokach zwisały długie ręce. Powyżej znajdowała się przytwierdzona do antała bryła gliny.

****Interesujące pytanie do autora – (rozpiąwszy (Lab) górne guziki koszul i eksponując siwiejące WŁOSKI) – jak też autor nam w ostatnim zdaniu wytłumaczywszy (Lab) się z tak żmudnie skołowanego opowiadania:

– Zużywać tyle środków dla kolejnych nazwisk?

– Przecież nikt pana nie ściga, tyle wiemy.

– W takim razie, jaki jest powód?

„Zaczęło się to piętnaście lat wstecz” – podjął autor (stereotyp myślowo-zdaniowy):

* A co gdyby potraktować w ten sposób życie?

* Zmiąć do tej pory zapisane kartki.

* Wyrzucić.

* Pójść dalej, nie oglądając się.

* Spalić stary manuskrypt.

* Wyzbyć się brzemienia przeszłych błędów…

****„Dlatego też” MY CZYTELNICY – „dajemy panu”, AUTORZE – „możliwość po raz ostatni zacząć od nowa”.

** „Przygotowaliśmy dla pana umowę”.

** „Dostaje pan nieśmiertelność w pakiecie pracowniczym, więc o starzenie proszę się nie martwić”.

** „Za pięćdziesiąt lat będzie pan wyglądał identycznie…”.

Jeśli w którymkolwiek punkcie mego esej-K-u nt. „Rozmowy pisarza ze mną”, autor ma inne zdanie – uprzejmie proszę o kontakt, najchętniej tutaj i pisemny.

Pozdrawiam twórczo, lecz bez weny.

LabinnaH

Uwaga raczej… 18+.

ośmiornico, masz rację – jak piszesz – twój tag 18+ jest absolutnie nakazany! Dlaczego?

W moim “wydaniu” powyższego dziełka – bom w zimie bardzo rozpalony przez „kominek w ogniu” obok PODPALONY – bohaterką zdecydowanie jest ponętna, nieokiełznana, bardzo pragnąca… kobieta.

“…powieki, gdy dreszcz rozkoszy przebiegł wzdłuż kręgosłupa” – jak czytam O TYM osobistymi, chabrowymi oczkami – to JĄ, ONĄ widzę w sytuacji bardziej niż namiętnej. Mężczyźnie (czytałem) w kręgosłupie TO raczej (chyba) nie przebiega (potwierdzone przez także zimową porą namiętnych kolegów). Więc jeśli nie u nich, to gdzie – oczywiście, jak wszystko, co NAJ – u kobiety – chyba, że otrzymam od pań inne tyczące tego przekazy…?

“ …do ust z fletu popłynęła muzyka…” – tego już zbyt wiele – co na to kompozytorki(rzy) piszące nuty całymi minutami i godzinami…?

“Dłużej nie potrafi (…) się już powstrzymać…” – och, tak… kręgosłup drga… – się JEJ nie dziwię.

“…chrobot pazurKów rozległ się wyjątkowo wcześnie” – czytałem – pazurki potrafią rozkosznie nie tylko o poduszeczkę chrobotać – zwłaszcza wtedy…

“Dźwięki nabierały mocy” – tych pazurków o… – czasem nabierają (czytałem) takiej mocy, że… ‘dreszcz rozkoszy przebiegający wzdłuż kręgosłupa’ staje się cudownie odczuwaną, drgającą prawdą…?

Kiedy już siedział, pijąc (w danym szczęściu) 'co trzeba', gdy „…powieki jego snuły nostalgiczną opowieść przepełnioną magią – było mu dane cieszyć się tym, co tak bardzo kochał, grając jej na flecie…”.

ośmiornico – to się stało – dzięki tobie, ON napisał pierwszy w życiu miłosny ten, no – utwór prawie liryczny, podszyty… (pierwszy raz w jego życiu) przebiegającym wzdłuż kręgosłupa dreszczem męskiej rozkoszy…!

Pozdrawiam

raczej… LabinnaH.

skryty

Podwójne dzięki za możliwe następne spotkanie twórcze.

Pozdro

LabinnaH

 

dawidiq150

“Tekst trudny dla mnie do zrozumienia, ale przykuł niezwykle uwagę :) Czytałem z zainteresowaniem. Poruszył bardzo moją wyobraźnię” – Dawidzie drogi. Jak wiesz, podobno najważniejsze są uczucia i wyobraźnia. Jeśli te dwie sfery naszego wnętrza “wykrzesała” w tobie (w momencie czytania i chwile potem) moja opowiastka – to czuję się przez ciebie wyróżniony, a tobie gratuluję.

Pozdrawiam.

LabinnaH

 

Regulatorzy

Zacznę od ha, ha – tylko jeden skromny błędzik…? – albo jesteś zbyt łaskawa…

Być może jednak bohaterka po codziennym kilkugodzinnym nawijkowaniu zdawała sobie sprawę, że po piętnastu latach takiej z mężem “komitywy” – nie jest mu dane to przetrzymać. Wyczuwając, że tym razem ‘ma co chciała’ – w “mój ty Kiciu” użyła (słownie oczywiście) zbyt dużej litery K (to nie to samo K co wcześniej) – a niech TAM, jeśli już jest TAM, to go teraz nawet uszanuję. więc… – być może opowiastka jest (nowe słówko) – bezbłędówką – ha, ha.

“Zacna to groteska, LabinnaHu – erotyzm podany bardzo kurtularnie, humor w bardzo dobrym gatunku, a końcowa tyrada Zenobii serdecznie mnie rozbawiła” – podzięki za poczytanie i zacny komentarz.

Przyjazny LabinnaH

 

w baskerville

Tak to widzisz: Nie ma obrazu, historii, wszystko w chaosie – jednak to, jak bohaterka własnymi słowami t 

Język, którym się posługuje to największy atut tego tekstu – jest żyjący, „słyszalny”. Nie bardzo potrafię ująć w słowa to, co mam na myśli – powiedzmy, że: widziałam twoją bohaterkę „dźwiękami” – przepraszam za podkreślenie i kursywę, jednak – bardzo mnie, komponującego muzykę – połechtało to niezwykle twoje zdanie – baaardzo dziękuję. Może ty także grając, czujesz się równie szczęśliwa?

“To świetny tekst, HannibaLu, tylko że mnie jakoś nie rozbawił. Komizmu nie dostrzegłam, dramatyzmu za to sporo” – masz absolutna rację – “między wierszami”, w tak zwanym nieświadomym podtekście zauważyłaś – drugą stronę… dziękuję za to także.

Zachęcony przez ciebie znalazłem w necie “Pannę Liliankę, Szuberta – to, co i jak mówi, to urzekające. Bardzo mi się spodobało, dziękuje. 

Pozdrawiam i zachęcam do twórczego ponownego spotkania. 

LabinnaH

bruce

“Zakończenie mocno szokujące. Mimo tragedii, rozbawiło mnie” – dziękuję za noworoczne poczytanie i cieszę się, że NA CAŁY ROK rozbawiło.

Pozdrawiam miło

LabinnaH

 

Maldi

“…bom dziś chory, ale widząc Twój tekst, nie mogłem się oprzeć” – toż to więcej niż zamiłowanie do tekstu…?

“Jak zwykle (zazwyczaj) decydująca o jakości Twej prozy jest narracja i chyba nie pomylę się, jeśli powiem, że najbardziej Ci odpowiada właśnie taka jak tutaj, pierwszoosobowa” – od TAKIEGO recenzenta – podkreślenie uwypukli dla innych moją jakość…

“Bardzo zgrabnie potrafisz tkać za jej pomocą zwiewną osnowę swych literackich światów przedstawionych” – bom zgrabny i młody! A twoje zdanko to Labinn-Nobel przeze mnie ustanowiony.

“…groteskowej konwencji, która spaja to razem. Najbardziej zakończenie, dobrze kontrapunktujące cały tekst” – dobrze piszesz – zakończenie… spaja ich dwoje jak najbardziej…

“Czyżby biedak mąż został zagadany na śmierć? Czy może to metafora utraty jego znaczenia dla bohaterki?” – tuż po moim twoje “zakończenie” podpowiada – jakież są te kobietki! – bruce ma ‘o tych nich – w opowieści’ podobne zdanko – “I nie jest to wierna, świątobliwa żona, raczej nie” – och, takkk.

Maldi – ja także myślałem, że wybrałeś wolność! – a ty tutaj, jak ja.

Dzięki za przeczytanie i dogłębną (jak zawsze) recenzję.

To prawda, nie zawsze udaje się pewnemu poecie to – jak mu się plecie – masz rację, ale chyba już tego nie potrafię – zbyt często wplatam coś z siebie w “część” postaci.

Pozdrawiam – o zdrówko nie pytam

LabinnaH

 

Jim

Jak patrzę na twoje lico – to mnie wkurza, że tak męscy i przystojni faceci som na świecie a jo racej mniej!

No, cóż – NAJ jest to, że cię setnie ubawiła moja opowieść.

Po takiej wspaniałej recenzji już tylko humorne wątki będę sklejał, bo luuubię być lubiany…!

A ciut poważniej: 

Muszę powiedzieć, że podobało mi się i to bardzo. Przede wszystkim dla samej tkanki językowej. Sprytnie i sprawnie, a nade wszystko nader zabawnie” – jak ja lubię takie ‘tkanki językowe’ o swoich “dziełkach” czytać, czytać i czytać. Wielkie dzięki Jim.

Gratuluję CZUJA, że miałeś trzy nowe zakończenia – taki krótki tekścik, a tak pobudza pisarską wyobraźnię…? – autorze, mniammm.

“Zgodzę się z Bruce, że ładnie ogrywasz wulgaryzmy – jednoliterowymi skrótami – co nie ujmuje im wcale mocy” – nie zawsze jednak, zwłaszcza jak sam jadę samochodem – a on lub ona mi TO czynią … wtedy… NIESTETY… już bez skrótów… uchylam szybkę i…!

Pozdrawiam cię nieznany mi wcześniej zdolny autorze

LabinnaH

 

Ambush

Kobiecie ze szczególnością chylę czoła za “Ubawiłam się”, dodając, iż ten CH, to rzeczywiście nawet H…am.

W nowym roku all the best

LabinnaH

 

skryty

Mr Skryty – jeśliś podłączył moją powiastkę do powozu pewnego króla Kinga, to ja, pomimo że dopiero teraz się poznajemy – już cię bardziej niż lubię. I wiedząc, że to prawda – proszę – nie ucinaj sobie tego, co tak dla nas mężczyzn ważne… – np. ręki do podpisywania czeków. 

Milo, że się podobało. Pozdrówki

LabinnaH

 

OldGuard

“…od początku czułam, że to trup, a nie znudzony mąż, ale czytało się nieźle” – wiadomo – Strażniczka wszelakiego ‘zła w dobroci’ i odwrotnie – dobrze wie, iż słowo trup kończy podobno nie jeden żywot. A tylu znudzonych mężów nadal tak trudzi się i trudzi, żeby ‘na trupa’, no w tym, w małżeństwie się zanudzić…?

Dzięki za poczytanie – i za coś o NUDZIE a la TRUP.

Pozdrawiam

LabinnaH

 

 

 

bruce

Bardzo dziękuję za twój tekst. Napisałaś go w trakcie mojego listu do wszystkich kolegów. W nim są moje przeprosiny i wszelkie wyjaśnienia. 

“…zauważyłam, że nazbyt przesadnie, biorąc pod uwagę emocje, podchodzisz do każdego komentarza, szczególnie nieprzychylnego” – szanuję i akceptuję twoją opinię, jednak nie do “każdego”, a – jak je nazywasz – ‘przy nieprzychylnych opiniach’ – zawsze proszę o bardziej szczegółowe uzasadnienie lub trochę dyskutuję, co uważam za ważne.

bruce – dobrze się już znamy, więc także tobie obiecuję, że “się poprawię”…

Podobnie jak ty, serdecznie pozdrawiam

LabinnaH

Anet Zanais Outta Sewer

Bardzo serdeczne Was przepraszam – także koleżanki i kolegów – za punkt trzeci mojej odpowiedzi do Anet. Widocznie zbyt byłem zapatrzony w swoje, indywidualne spojrzenie na wagę tak szanowanego przeze mnie portalu NF, że słowo ‘Sympatyczne’, uznałem, jak uznałem. Jestem tu widocznie zbyt krótko, by wiedzieć tak dużo, jak wy oraz znać wszystkie NIUANSE naszego portalu.

Zanais

“Nie możesz decydować o tym, jak mają wyglądać czyjeś komentarze. Nie każdy komentarz to poradnik pisania”. Oczywiście Zanais – masz rację, będę o tym pamiętał, że nie każdy komentarz jest dla nas poradą. Jednak “Nie pisz” – nie ośmieliłbym się potraktować inaczej niż jedynie, jako propozycję. 

Zanais – dobrze wiesz, że nie zawsze pisanie – dwóch słów – “o miłości”, ma tylko za cel wywołanie emocji. A co np. z zabójstwem “z miłości” – czy taka opowieść, to tylko różnica w literkach “o” i “z”…? 

Koleżeńsko pozdrawiam.

LabinnaH

 

Anet

Od razu na początku – bardzo przepraszam za mój punkt TRZECI – wszystko wyjaśniłem powyżej. 

A teraz odniosę sie do tego, co piszesz.

Nie znałem ciebie absolutnie – nie skomentowałaś żadnej z moich opowieści. 

1.Po ‘otrzymaniu’ od ciebie – “Mnie nie porwało”, poprosiłem o rozszerzenie wypowiedzi. Dopiero po twoim “rozszerzeniu” – żeby się właściwie odnieść do nieznanej osoby – zajrzałem, kim jesteś, co i ile publikujesz oraz, jak i dlaczego tak, a nie inaczej piszesz. Wtedy, nagle, dowiedziałem się o słowie “Sympatycznie”, o którym mam takie, a nie inne zdanie. Zatem, prosząc o opinię, nie mogłem wiedzieć, że to słowo pojawi się i ‘trochę’ mnie skonfunduje.

2.Nie widzę nic, czym mógłbym cię obrazić, a czego bym się nie ośmielił.

3.” Piszesz: – „… – po pierwsze brakuje tu fantastyki”. Nie, nigdzie tego nie napisałam. Napisałam: “W sumie niewiele się dzieje, fantastyka śladowa”.

 Odpowiedź: Napisałaś – “Umówmy się, na portalu fantastyki oczekujemy fantastyki, jeśli jej nie ma, tekst musi mieć coś naprawdę ekstra, żeby zainteresował” – stąd moje objaśnienie. I już. Nic więcej.

4.Możesz oczywiście napisać, że: “mój tekst… – koliduje z poziomem naszego ważnego portalu”, jednak wypadałoby określić, dlaczego tak uważasz.

5.”Powtórzę: po co pytasz mnie o opinię, skoro nie jesteś nią zainteresowany?” – moja odpowiedź w punkcie pierwszym.

6.”nie masz prawa ode mnie oczekiwać niczego ani pouczać mnie, jak powinnam komentować, i że w ogóle cokolwiek “powinnam” – wiem, nie mam do tego żadnych praw, jednak nigdzie nie ośmieliłbym się napisać słów: “cokolwiek powinnaś”, czy “pouczać…”. Przytoczyłem JEDYNIE słuszne słowa naszego kolegi.

7.”Tym tutaj na pewno mnie nie zachęciłeś do ich przeczytania” – a ja chętnie poczytam twoje nowe teksty, Anet.

Przepraszając, pozdrawiam

LabinnaH

 

Outta Sewer

Anet też ma swoje prawa” – nie ma na świecie osoby, która by w to wątpiła.

“…z drugiej strony też nie chcę żeby Anet się denerwowała” – ja także nie mam powodu chcieć, żeby legenda naszego portalu się denerwowała.

Gratuluję ci Outta mądrości i – co zauwazylem wcześniej – delikatności. Pokazałeś klasę.

Obiecuję, że nie miałem, jak i nie mam żadnej złej woli do Anet, gdyż nie było i nie ma ku temu powodu. Poza tym… jesteśmy oboje z W-wy, więc czasami (nie wiedząc), spotykamy się “na kawie czy obiedzie…”, być może. Jedynie to słówko na “S” tak mi w głowie pomieszało, za co kolejny raz przepraszam.

Pozdrawiam w przyjaźni pisania.

LabinnaH

Outta Sewer – bardzo dziękuję.

„…delikatnie głaszcząc”, wywaliłem, rzeczywiście „…dookreśla czynność” – jednak – użyłem tego określenia, żeby „wzmocnić” to, co było równie ważne, bo zachwycające „na co dzień”!! Jak spróbować tego jednak użyć – masz pomysł?

„Nie obrażasz się – mogę mocniej” – wg ciebie – 'uderza w mentorskie tony' – trochę prawda, jednak gdybym tak powiedział do mojej partnerki – zamiast „mentorskie tony”, odpowie mi – 'bez obrażania, ja też mogę mocniej' – zatem (jak widzisz) – różnie to może być interpretowane… Czy wyrzucić, czy inaczej ułożyć?

Bez uwag przyjmuję następne twoje zdania – aż do „Albo tutaj”, gdzie: 

*** Zmieniłem szyk i odjąłem jedno określenie: 'Na skraju snu przywołałem cudowne, sprzed wielu lat, wrześniowe popołudnie naszego poznania' – thanks.

Cytat: „My się tutaj wszyscy nadal uczymy, Labinnahu – po to tu jesteśmy” – to ważne zdanie! Pozdrawiam serdecznie i z podziękowaniem.

LabinnaH

 

Anet

Hej. Oczywiście szanuję twoje zdania, jednak opinie mam przeciwne we wszystkich zastrzeżeniach.

Podobnie jak ty do mnie – („Wiem, że zabrzmiało to brutalnie”) – odpowiadam podobnie tylko w moim punkcie trzecim.

Piszesz:

1. „Tutaj dostałam banał – z czasem emocje powszednieją. No i co? Dla mnie to jest zbyt płaskie, zbyt puste i zbyt nudne (…) nieciekawy tekst (bo trudno mi to nazwać jakąś historią, to jest o niczym) do zapomnienia” oraz “…nie wzbudził we mnie emocji” – JEDNAK NIE ZAŁAPAŁAŚ – przeciwnie do ośmiorga osób!

Odpowiedź: – To krotki szort – Nie zamierzałem – jak w argentyńskich tasiemcach – wzbudzać emocji i 'przeprowadzać' miłosnych zdarzeń, by „rozkochać” czytelników.

Chciałem JEDYNIE PRZYPOMNIEĆ nam wszystkim „jak to bywa z miłością” i czego się wystrzegać, bo za moment pojawi się „walka na noże – bój płci”. I TYLKO TYLE.

2. Piszesz: – „… – po pierwsze brakuje tu fantastyki”.

Anet – może w końcu zapamiętasz, co oznacza słowo fantastyka w literaturze: „To twórczość, w której występują elementy nieodpowiadające kryteriom rzeczywistości – czyli są tam postacie, zdarzenia, miejsca, których w rzeczywistym, normalnym świecie na pewno nie można spotkać”.

Mój szort – jest opowieścią fantastyczną, gdyż klawisze komputerowe – jak dotychczas (a szkoda) – nie zmieniają nas z powrotem w zakochanych.

3. Dziękuję za 'rozwinięcie' trzech swoich słów „Mnie nie porwało”, w AŻ 25 LINIJKACH. Twoja odpowiedź jest dla mnie wspaniałym wyróżnieniem pośród dziesiątek naszych koleżanek i kolegówktórym, na sto komentarzy – odpowiedziałaś (tak, chciało mi się policzyć): „Sympatyczne” 40 razy!

Tak się mówi O BŁAHEJ TWÓRCZOŚCI I OSOBACH NIJAKICH, BEZ ZNACZENIA, BEZ WYRAZU, o nieudanej rzeźbie zauważonej w parku – a nie jako komentarz o czyjejś, ważnej twórczości – tym samym NIE CHCĄC POMÓC. Nie masz nic do napisania (brak chęci) – nie pisz. Twoje słowo: „Sympatyczne” – wg mnie – koliduje z poziomem naszego ważnego portalu „Nowa Fantastyka”. Komentarze, to nie ‘shoutbox’.

Outta Sewer dosadnie I słusznie napisał: „My się tutaj wszyscy nadal uczymy, Labinnahu – po to tu jesteśmy”.

Przy okazji, tylko, jako przyklad dla ciebie:

Jestem tutaj od trzech miesięcy – publikacja 14 własnych opowieści, kilkadziesiąt komentarzy. Za każdym razem – sporo uwag, podpowiedzi. Dla początkujących – to, co właściwe, gdzie powinno być wstawione (z przykładami) – w odpowiedzi, sporo słów – “Dzięki, nie wiedziałem, nie spodziewałem się, to ważne, poprawię”.

Pozdrawiam z pisarskim koleżeństwem, z prośbą o przemyślenie mojego trzeciego punktu (z korzyścią dla ciebie, lecz – co ważne, dla twoich koleżanek i kolegów), gdyż jak widzę – kiedy zechcesz – potrafisz wyłożyć swoje opinie.

LabinnaH

Outta Sewer

Wielkie dzięki od Mistrza Piór i ‘biblioteki’ za miły komentarz i klik do ewent. pierwszej mojej ‘biblioteki’.

Drogi Sewer – wiem, że nie masz za dużo czasu, jednak – jeśli zechcesz – podpowiedz mi, które miejsca w “Cofnij zapis i enter”, według ciebie – “pomimo kilku niedociągnięć, które nadal masz w tekście” – mógłbym spróbować poprawić. Zależy mi na tym od ciebie. Nadal się uczę.

Pozdrawiam serdecznie.

LabinnaH

 

Anet

Dziękuję bardzo za zajrzenie, poczytanie i komentarz. 

Mam wielką prośbę – nauka nie idzie w … tylko w nas – podpowiedz mi trochę bardziej szczegółowo (jeśli zechcesz mi pomóc) – które elementy opowieści “Cofnij zapis i enter” spowodowały, że napisałaś (co absolutnie akceptuję) – “Mnie nie porwało”.

Piszemy nie tylko dlatego, żeby wyrazić siebie, swoje myśli czy odczucia, ale także – żeby czytelnik z naszej twórczości wyniósł dla siebie sporo prawdy, znaczeń czy odczuć. Dlatego zależy mi na twojej szerszej opinii.

Pozdrawiam i oczekuję. 

LabinnaH

 

Storm – cześć Ten-Tego mistrzu!!

„Aresztowali mnie tak samo, jak tego groteskowego pokurcza i zamknęli tutaj, w tej obrzydliwej izolatce”.

„…mianowicie to, że ten obłąkany gad zeznał, iż to ja kazałem mu dokonać tej ohydnej zbrodni. Co jeszcze bardziej kuriozalne policja uwierzyła temu przeklętemu żabojadowi. Przyszli do mnie mówiąc, że mają dowody. Aresztowali mnie tak samo, jak tego groteskowego pokurcza i zamknęli tutaj, w tej obrzydliwej izolatce”.

Nie dziwię się. Będąc w wielkim stresie po własnym – pisarza – aresztowaniu, nagle zacząłeś TEGOWAĆ i aż do końca szortu zostało ci to!!!!!! – to, ten, tej, tego, tamtego, temu, tamtemu + sto innych! Storm – ty jesteś Wicher, czy połknąłeś śmierdzące flaki wypchanych ludzi (tak, umiem wejść w klimat szorcika) ze straszydłami-słówkami i przestałeś być niezłym pisarzem lub jest was dwóch…?

To tylko dwa z wielu fragmentów – NATYCHMIAST POZBĄDŹ SIĘ TEGO WSZYSTKIEGO.

Poza tym – niezły, interesująco przedstawiony pomysł. Choć niestety końcówka tak od 4/5 szorta – bardzo porozrywana narracyjnie. Chcesz „na super” zakończyć, zrywasz zdania żeby było b. dosadnie. Chęci szczere widać!

Do dzieła STORM – jutro po poprawach moich „rozkazów”, daj znać, że wróciłeś jak Wicher do boju o nagrodę Nobla, bo… zadzwonię po policję litera-bzdurno-znawczą!!!!!!

Z przyjaźnią.

LabinnaH

regulatorzy

“…to będzie mój ulubiony Twój szort” – tymi słowami potwierdziłaś droga Reg., że oprócz akceptacji na NF niezaprzeczalnie wspaniałych, lecz trochę “typowych” fantastycznych opowieści, potrafisz zachwycić się także tym, co tak wspaniale dotyka nas, ludzi – cudem miłości.

W podobnym do twojego nastroju, Maldi określił moją opowieść, jako – “…jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy tekst, jaki tutaj do tej pory miałem okazję przeczytać”.

Mam nadzieję, że zechcesz przychylić się do nazwania przez niego mojego utworu, jako – “…wspaniałe, dojmujące studium jak szczegółowy szkic oddające związek romantyczny dwojga bohaterów, szczególny nacisk kładąc na owo nieuchronne stadium wygasania namiętności”.

 Droga Reg. Nawet nie wiesz jak mi niezmiernie miło, że Twoja delikatność i mnóstwo wewnętrzych odczuć odebrały tak pięknie tę opowieść. 

Dodatkowy drobiazg – po raz pierwszy od ukazania się moich – tak, tak – czternastu opowieści, dostałem aż trzy kliki do biblio. To spora akceptacja pełnego ludzkich namiętności tekstu, usytuowanego w gatunku fantastyki – ze względu na zaczarowane, komputerowe klawsze, mogące wszystko…? 

Pozdrawiam serdecznie.

LabinnaH 

Maldi

Twój komentarz, Maldi:

„…ten tekst zrobił na mnie wielkie wrażenie. Jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, jaki tutaj do tej pory miałem okazję przeczytać”.

„Wspaniałe, dojmujące studium jak szczegółowy szkic, oddające związek romantyczny dwojga bohaterów, szczególny nacisk kładąc na owo nieuchronne stadium wygasania namiętności”.

„…pozostaje wszak zagadka tytułowego “cofnij zapis i enter”. (…) Czy bohater posiada niedostępną innym ludziom fantastyczną umiejętność kasowania własnych wspomnień? Czy (…) w przebłysku goryczy i rozpaczy udało mu się zmienić swoje własne podejście do związku i spojrzeć na swoją ukochaną na nowo? (…) Lub też – jak zdaje się sugerować otwarty finał – była to myślowa wycieczka w marzenia zgoła skazana na porażkę?

Drogi Maldi.

Moją emocjonalną odpowiedź, napiszę częściowo twoimi, ważnymi słowami:

 Twój komentarz, Maldi, zrobił na mnie wielkie wrażenie.

Jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy,

jaki tutaj do tej pory miałem okazję przeczytać!!

To wszystko, co odebrałeś i odczułeś oraz tak szczegółowo, skrupulatnie, a przede wszystkim mądrze udało ci się „wyłuskać” z mojej (w gatunku fantastyka) opowieści, oznacza, że obaj – jeśli się zgodzisz – podobnie literacko: wyczuwamy, myślimy, odbieramy oraz przekazujemy czytelnikom ważne problemy (czasem obrazki) z życia ludzi w naszym wspaniałym świecie.

Dziękując, kolejny raz pozdrawiam serdecznie.

LabinnaH

 

JolkaK

Witam cię Jolu, będąc wspólnie z tobą zadowolony, że – mnie się nieźle napisało, a tobie się dobrze poczytało. Dodałaś coś, co ważne dla mnie: – „Ciekawy tekst ma taką swoją rytmikę, nastrój, który sprawia, że człowiek w to wchodzi i zostaje”.

Zapewne oboje zdajemy sobie sprawę, jak wielką nagrodą za pisanie są tak miłe, szczere, akceptujące zdania. Życzę ci, żeby po każdej twojej opowieści, tak wartościowe zdania napisał oczarowany nią, czytelnik.

Dziękując za poczytanie oraz komentarz, pozostaję z literacką przyjaźnią.

LabinnaH

Krokus – na dyżurze.

Bardzo dziękuję za podpowiedzi odnośnie kilku błędów pisowni i znaczeń – niektóre poprawiłem.

Twój komentarz o opowieści:

„…nawet jeśli był pomysł, to wszystko jest przedstawione skrótowo i sprawozdawczo. (…) Trudno cokolwiek powiedzieć o bohaterach, wszystko wyłożone jest kawa na ławę, przez co nie angażuje.

Moja odpowiedź:

Piszesz – „…przez tą skrótowość – miłość jest strasznie spłycona”, potwierdzam, masz rację – jednak: W mojej opowieści „Cofnij zapis i enter” – NIE ZAMIERZAŁEM – jak w argentyńskich tasiemcach – prowadzić 'miłosne' zdarzenia, by „rozkochać” czytelników.

Chciałem – pomimo, że to znany temat – przypomnieć i uświadomić nam wszystkim „jak to bywa z miłością”. Tym samym próbować podpowiedzieć nam wszystkim, czego próbować się wystrzegać, bo za moment pojawi się „walka na noże – bój płci”. I to wszystko.

 

Piszesz: – „Co do opinii – po pierwsze brakuje tu fantastyki”.

Krokus – przypominam, co jednoznacznie oznacza słowo fantastyka w literaturze – Wikipedia:

„To twórczość, w której występują elementy nieodpowiadające kryteriom rzeczywistości – czyli są tam postacie, zdarzenia, miejsca, których w rzeczywistym, normalnym świecie na pewno nie można spotkać”.

… zatem:

Zarówno twój szort pt. „Turkawki na cmentarzu” (lubisz pisać o duchach) – jest opowieścią fantastyczną, gdyż duchy, to elementy – które w normalnym świecie RACZEJ, jak dotychczas, nie można spotkać.

Jak też:

Moja opowieść; „Cofnij zapis i enter” (lubię pisać o ludziach i ich problemach) – jest opowieścią fantastyczną, gdyż klawisze komputerowe – jak dotychczas – nie zmieniają nas z powrotem w zakochanych.

Zatem Krokus – w tej sprawie ciut się pomyliłeś – MOJA OPOWIEŚĆ NALEŻY DO GATUNKU FANTASTYKI.

Ponownie dziękuję – jako dyżurny, 'rozpoznałeś' wytwór mojej wyobraźni, sporo mi pomagając.

Pozdrawiam przyjaźnie.

LabinnaH

bruce

„Piękny, romantyczny, wzruszający tekst”. „Mnóstwo w nim zwyczajnych/niezwyczajnych, ludzkich emocji, mnóstwo również pragnień, które na szczęście drzemią jeszcze w bohaterze opowieści”.

Mądrze, wzruszająco i tak 'po ludzku' to odebrałaś.

'Klik ode mnie i szóstka punktacyjna' – tutaj wspaniały uśmiech do ciebie.

Dziękuję za wszystko. Kolejny raz mamy podobne odczucia, bruce. A to oznacza, że także podobne wnętrze – bardzo mi miło.

Serdecznie pozdrawiam.

LabinnaH

 

Koala75

„Dobrze odszukać w sobie takie dwa klawisze i uruchomić we właściwej kolejności” – pięknie podsumowałeś tę opowieść, misiu.

Tobie także, podobnie jak bruce – dziękuję za wspaniałe serducho do życia, pisania, odbioru, przeżywania i komentowania.

Jesteśmy w tym blisko – choć nie za dużo podobnych do nas.

Serdeczności.

LabinnaH

 

Hollyhell91

Witam cię po raz kolejny i bardzo dziękuję.

Cieszę się, że odczułaś tę opowieść i miło skomentowałaś.

… and click on the library – thanks.

„Nie oddajesz – słowem-nożem”.Bardzo mi się podoba to sformułowanie” – mnie także, chociaż kilka innych (bo, własne), też lubię.

„…zimnym łóżku-klinczu – ładne i trafne”. Ja bym dodał, że zbyt prawdziwe…

Bardzo miło cię pozdrawiam.

LabinnaH

maciekzolnowski

Och, ach, mach i ciach. Dawno nie poczytałem tak ZWIEWNO-GŁASZCZĄCEGO, ZAPAMIĘTALE ZACIĘTEGO KU POLSKIM SŁÓWKOM – MIODNIE LEPIĄCEGO SIĘ CIACHA, owej, a nawet wręcz – przeintelektualizowanej przestronności w ZAWIŁOŚCI ku własnej MIŁOŚCI. Uffffff…

Toż to DZIKI DZIEGIEĆ DZIKO DŹGAJĄCY me śliczne, chabrowe, czytelnicze oczy!

W kom-mentarzu najważniejszy jest CYTAT, bo nie muszę się tak od razu wziąć i umęczyć, żeby się uśmiechnąć… przez łzy.

A jak cytat, to wiadomo – od Miłego Maldiego (choć oczarowania tekstem mam w sobie ciut mniej):

“I choć z początku byłem oczarowany Twoimi opisami i elokwencją, to z czasem zaczęły mnie one nużyć. W efekcie nie zrobiły na mnie większego wrażenia ani te wizje jak po ketaminie, ani też finalny twist, który ostatecznie wydał mi się nie do końca zrozumiały i jakiś niedorobiony” – ostatnie słowo, to mniam do całego tekstu! Nareszcie, Maldi, widzę mocne słówko! Brawka.

Oczywiście, można się zbytnio – wręcz, bardzo – na NF chcieć i POKAZAĆ, jednak niektórzy odczytają to – jako zbyt…

Mając nadzieję na spotkanie SIĘ tutaj z TWYM następnym rozcią-ą-ą-gnięciem tekstowo-słowotwórczo-zmyślno-psychicznym, którym zamącisz mą siermiężną, acz rozwydrzoną umysłowość oraz zdankami TWOJEGO PISANKA, miażdżącymi umęczone zwoje – teraz oto, z klasyczną wspaniałością CIĘ POZDRAWIAM.

KU CIĘ ustanowiony i DO CIĘ na zawsze miodnie ustosunkowany.

LabinnaH

Anonim

“Nie ma to, jak sięgnąć do klasyki i znaleźć w niej natchnienie” – och, tak.

Ustawienie w języku polskim słów i zdań – poprawne, jednak, co dalej?

Nie wiem, co było…PRZED pisaniem, wiem, iż PO – zabrakło pomysłu, sensu, akcji i narracji. Przepraszam – pomysł był. Ach, pamiętam coś z lekturki z podstawówki, to powrzucam, zamieszam i jest – kto chce, to ma.

Panie Anonim, rozumiem, że namiętność wy-twórcza codziennie nakazuje – “Napisz coś, podaj im, stwórz, ‘zmień, na rozmień’, już, teraz, zaraz – jednak czy musimy się jej tak bezwzględnie słuchać, a potem na-wrzucać…? Wiem, wiem, musimy… 

LabinnaH

HollyHell91

Witaj.

To jest absolutnie pomysłowe, błyskotliwe, profesjonalnie napisane opowieść. Takie teksty uwielbiam najbardziej – mamy chyba podobnie błyskotliwe… ha, ha, poczucie humoru (poczytaj kilka moich opowieści – ciekawe, czy ci się spodobają).

Twoja wena poruszyła moją wenę i podpowiedziała mi rozbudowanie twojego szortu – przekształcając go w szersze opowiadanie!!

 

Jeśli lekarz ma „niechcący” na nazwisko Wena, to tym samym – dajmy mu ekstra możliwości działania.

Pewnego dnia, zaczyna „wyczuwać” w sobie wenę ZŁA (czyli taką, jaką wytknął Wenie Pacjentce) i zaczyna tę wenę zła stosować… „prowadząc” swoich pacjentów ku śmierci!

Ewentualnym finałem opowieści będzie spotkanie dwóch WEN – jego i pacjentki (bez spotkania się osób fizycznych), z chęcią założenia wspólnej „firmy” 'Dobrej lub złej Weny' – w celu wplatania w ludzi (w zależności od wpłat zleceniodawców: twórców lub pacjentów) – dobrej lub złej weny.

To będzie trochę groteska, jednak w połączeniu z thrillerem.

Jak widzisz, twój szort wkraczając bez przeprosin w moje chore zwoje twórcze, uczynił, co chciał, zatem… 

Odpisz mi, bo wyczuwam, że dobrze by się nam rozmawiało.

Pozdrawiam

LabionnaH

BasementKey

„…dla mnie jest to dość mocny tekst”.

„…w trakcie czytania raczej w wyobraźni miałem “byt jagnięcy” zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią i z tej pozycji przemawiający do bohatera…” – bardzo ciekawy, interesujący pomysł mi przedstawiłeś, Base! Chętnie spróbuję 'w niego' wejść i pomyśleć o ewent. zmianie. Prośba. Spróbuj przetłumaczyć mi go „na nasze”, bardziej wyraźnie i być może na takim, czy innym przykładzie.

Moc tekstu wyraża się emocjami, nawiązaniem do pierwszych urodzin, porównaniem życia jagnięcia do życia ludzkiego – z pierwszymi sukcesami, miłością” – to mi się nieźle splotło.

„Ciekawie to splotłeś również fabularnie, nawiązując do motywu urodzin, ich celebrowania, mieszając świat ludzki ze zwierzęcym i pokazując, jak szczęście jednych wiąże się z tragedią innych. Podoba mi się to”– czasami wena coś niezłego przynosi…

„Cios młotkiem w łeb od przyszywanej matki wydaje się tutaj nie tyle niesprawiedliwością czy złym losem, co wręcz zdradą” – to była jego matka – „Wczoraj, z samego rana, kochana mama podeszła do mnie i zaczęła pocierać moje czoło, lizać opiekuńczo ciepłym językiem i miło na mnie patrzeć”.

****I tu pojawia się ważny, dodatkowy temat: Przez zabicie – ochrona synka-jagnięcia przed męczeńską śmiercią. Sam do końca nie wiem, czy pomysł poradzenia sobie z potwornym dylematem, który zaproponowałem, jest sensowny – choć, tak, a nie inaczej to rozwiązałem.

Może ktoś z was, kolegów, zechce podzielić się kilkoma zdaniami przemyślenia na tak szczególny temat – chyba nie ważne, że to zdarzyło się tylko wśród zwierząt – i w opowieści…

 

Drogi Base.

Bardzo dziękuję, że zechciałeś przeczytać moją opowieść i napisać tak wnikający w treść, głęboki komentarz.

Kolejny raz jesteś ze mną, gdy udaje mi się przedstawić na NF ważny dla mnie temat.

Dzięki za klik. Pozdrawiam serdecznie.

LabinnaH

A ja z kolei jestem baaardzo zaniepokojony, poważnie. Nie wierzę, że ktoś mógłby ‘takie coś’ wymyślić. Proszę o pół litra.

Za… i skołowany. 

LabinnaH

Maldi – dzięki za odpowiedź – na moją odpowiedź – na twój komentarz – na mój trud. Ufff.

A więc SIĘ ustosunkowuję:

”…że narracja prowadzona jest w tym momencie właśnie z jego perspektywy” – twój pomysł z odwróceniem perspektywy jest twój – ja zdecydowanie pozostaję przy swoim.

”…chodziło mi o ukazanie tego, jak na to, co mówi Carrey, reaguje porywacz – j. w.

“Przyjazne, irlandzkie” – chciałem prychnąć, lecz ona ciągnęła…” – gdyby „psychiatryk-morderca”, przygotowany z żyletką w ręku na zabijanie – nagle zechciał PRYCHNĄĆ (prawdopodobnie zsiniałymi od chęci mordu) warżeczkami – a ja bym ten wyraz wstawił do tekstu – to… tak bym się z tego uśmiał… że nie skończyłbym opowieści, wrzucił ją do kibla i…

“Zaraz zobaczymy” – przemknęło mi przez myśl” – jak piszę opowieść, to nic mi nie PRZEMYKA – chyba że promyk słońca rozświetlający mój zmyślny, bystry zwójjj, zapatrzony w dialog wspaniale „ustawionych” przeciw sobie, bohaterów.

„…dostrzegam problem w Twoich tekstach, który przedstawia się w ten sposób, że zarówno w narracji, jak i w wypowiedziach bohaterów, przejawiasz swoją własną psychologię” – nie do końca się zgadzam, bo nie zawsze – jednak On i Ja – zastanowimy się co i jak. 

Maldi – bądź tak miły – raczej starać się NIE UOGÓLNIAĆ swoich przemyśleń – gdyż po napisaniu dotychczas ok. 50 opowiadań, nie miałbym siły – we wszystkich powstawiać twoje uwagi.

„…kobieta przywiązana do łóżka, która nigdzie się nie może ruszyć i prawdopodobnie staje (sorry, ona właśnie leży) przed swym katem, będzie tak zajęta rozplanowywaniem swojej wypowiedzi, że boi się, że jej oprawca się znudzi i odejdzie, przez co musi utrzymywać jego uwagę tego typu zwrotami? – bardzo pomysłowo i dowcipnie to ująłeś – dzięki, zastanowię się.

„Tak jak piszesz wiadomości, tak samo piszesz kwestie bohaterów – a nie powinieneś tak robić (…) Bym wreszcie ja, czytelnik, czytając wypowiedzi kobiecej bohaterki, nie słyszał LabinnaHa kapitalikami wykrzykującego mi w oczy swoje myśli” – jw. – zbytnie uogólnienie do całości mojego pisania! Poza tym, któryś z nas ma tutaj rację, ale nie wiedząc, który – pozostanę przy takim, a nie innym pisaniu.

Czasem też, tak bywa. Znasz moje pisanie może ciut przydługo i zaczyna cię lekko stroszyć wszystko (specjalnie uogólniłem, żebyś pamiętał, iż uogólniać nie należy), co moje' – ha, ha, ha.

„O te “fucki” też się potykałem. Zresztą widziałem, że nie tylko ja. Czemu by nie rzucić czasem starą, dobrą “kurwą”?

Kurwami chętnie rzucam codziennie: do dziewczyny, rodziny, w sklepie, aptece, szpitalu (czyli wszędzie tam, gdzie mogę „otrzymać po buzi…” i oczywiście w kostnicy… że krzywo mnie położono i odleżyny na lewym boku mi się większe zrobiły, choć, chyba… nie boli… – jednak tylko w Polsce!

Akcja toczy się „gdzieś na zachodzie – Carrey”, stąd Fuck, zwłaszcza że F… łatwiej (bo delikatniejsze niż 'K'), przechodzi mi przez zjeżone do konfliktu ZĘBY!!!!!!

Pozdrawiam jak zawsze przyjaźnie.

LabinnaH

Asylum

Dzień dobry Asylum.

Trudno zaprzeczyć, że przyjemnie jest odczytać od ciebie wielce pozytywne, nowe słowo flatter = pochlebiać, kadzić, połechtać…

Tak mi się ono spodobało, iż postanowiłem – przez moment – pochlebić ci (nie, nie ośmieliłbym się – połechtać), za kolejną odpowiedź, pozwalającą nam dojść do porozumienia – „jak to miło, że każde z nas, ma rację”.

„Czy taka gra mogłaby się udać? Nie, nie w wydaniu zaprezentowanym w tekście (…) Wypowiedzi jej czy jego, mniej lub bardziej błyskotliwe, silnie pomijają kontekst, w którym grają trzy elementy:

1. „…facet niemający nic do stracenia, silnie przekonany o swojej racji, z gratyfikacjami, które dają mu wcześniejsze wielokrotne zabójstwa oraz dobrze zorganizowany”.

***Z mojego przedstawienia cech oraz zachowań faceta (przed oraz po) porwaniu Carrey – wynika, że:

a)Przekonany jest o swojej racji – tak.

b)Z tekstu nie wiemy, czy wcześniejsze zabójstwa – dają mu gratyfikacje… Może jest odwrotnie i dlatego „zamulony” profesjonalnym 'tekstem' Carrey – daje się namówić do uwolnienia jej rąk, a dalej już wiemy…

c)”…dobrze zorganizowany” – w tekście dowiadujemy się jedynie, że 'raczej lub jakoś mu to wychodzi' – jednak np. z filmów wiemy, że „dobrze zorganizowany mord-facet”, jest zdecydowanie inny!

2. „…ofiara przerażona i otumaniona resztkami prochów z poprzedniej nocy wciąż krążących w jej ciele”.

***Carrey, „umocowana” przez autora, a także udowadniająca to swoim dialogiem:

**Nie jest przerażona – jest super opanowana – gdyż, tylko brak strachu i niepokazanie emocji ('on' na jej emocje, wzmacnia swoje emocje) może ją uratować.

**Nie jest – „…otumaniona resztkami prochów z poprzedniej nocy wciąż krążących w jej ciele” – zarówno ty, jak i ja, nic o tym nie wiemy z jej zachowania, wręcz przeciwnie).

**Nie jest napisane, że ZAWSZE lub TYM RAZEM jest po prochach). Może ona „zabawia się z facetami – na zimno…”, żeby pamiętać, iż intymny kontakt z nimi – raczej zmniejsza jej samotność…?

3. „…czas – chwilka rozmowy, kilka genialnych ripost dziewczyny plus jej głęboka znajomość psychologicznych mechanizmów konkretnego wielokrotnego mordercy, którego nawet nie zdążyła poznać i szast prast – po sprawie. Rambo, Conan, Negocjator?”.

***O.K. – jeśli moja opowieść – dla ciebie – (tu, mój uśmiech), to Rambo lub Conan, to 'I flatter you', bo otrzymałem szansę na dochodowy (nareszcie) filmik…

„…oni nie siedzą przy szachowym stoliczku” – jeśli lubisz grać w szachy, to może, on line ze mną…

Na koniec, miłe zapytanie – każdy z użyszkodników nas…”. I tu mam problem filozoficzny: użyszkodników (brawka), jednak: użyszkodników nas…?

Jeśli pzd – oznacza pozdrawiam cię LabinnaHu oraz czekam na następne 'jak to miło, że każde z nas ma rację', komentowanie, to oczywiście:

pzd

LabinnaH

regulatorzy

dziękując za twój powyższy wpis, jest mi miło, że nadal będziemy współpracować dla dobra NF.

Pozdrawiam

LabinnaH

Asylum

No, nareszcie. Zamiast, tak jak niektórzy: 'miło się czyta', 'pasuje', 'mi-sio to lubi' – tym razem poznałem mądrą i przyjaźnie nastawioną osobę – a to cenię. Prawdziwy, pełen chęci podpowiedzi 'co i jak' – komentarz.

To wszystko, co powyżej tak mądrze i chętnie mi przedstawiłaś – to w wielu procentach prawda. Zatem zgadzam się z tym – jak jest. Sam nie do końca wiedziałem, że tyle mogłaś podpowiedzi mi szepnąć z tak krótkiego szorta.

„Widziałam, czułam, że chciałeś wykreować sytuacje, w których postaci mogą zaistnieć w sposób przez Ciebie wyobrażony w krańcowych, przemocowych okolicznościach. To zdecydowanie na plus, podobnie jak pomysł na grę podjętą przez ofiarę”. Ale także: „…stąd napisałam, że treściowo so-so (brak myśli)”.

Asylum, proponuję. Zajmijmy się właśnie GRĄ.

****bohaterkę – bystrą, opanowaną studentkę, która z zadziwiającą łatwością radzi sobie z sytuacją. To się nie mogłoby udać.

O.K. – szanuję twoją opinię, jednak… – wg mnie jej pomysł gry w „Zbaw mnie”, jest możliwy do poprowadzenia.

Piszesz, że Carrey jest charakterologicznie niedookreślona… To prawda. Według mnie Carrey może być prawie całkowicie nieopisana (cechy, wygląd itp.).

***JEJ SIŁĄ JEST GRA „ZBAW MNIE” ORAZ DIALOG TEJ GRY!!

Jej opanowanie, zachowanie, pomysł takiego, a nie innego – na „ujście z życiem” dialogu (w zależności od aktualnej reakcji 'przeciwnika') – jest super ważny. Ważne jest każde, kolejne zdanie, przekazane w jej tekstach w dialogu.

Pozwól, niech spróbuję. Oto kilka przykładów (według mnie) – 'jesteśmy obok, widzimy i słuchamy tego, wczujmy się' – ciekawe, czy cię przekonam:

1. ”…spojrzała na mnie i znudzona wypaliła. – Cześć. Miło ci było – bo nie pamiętam. – Jak z każdym, na pewno przespałam się z tobą”.

**Carrey budzi się, czuje więzy i nagle widzi, co jest. Jako bystra i inteligentna studentka psychologi, wie – że musi być 'drewniana', bez grama emocji – żeby jego emocje 'trzymać w garści', więc – „Cześć. Miło ci było” – to nie jest pytanie, to zdecydowanie tylko SUCHE, stwierdzenie.

2. ”…z przylepionym do ust uśmiechem, dodała: „Pięknie dziękuję, zawsze, gdy byłam wiązana, miałam super orgazmy” – znowu bezbarwnie, zwycięsko, naturalnie, zero emocji.

„…że wystarczy tej świetnej zabawy, bo jest głodna. Poza tym chciałaby wrócić do domu, gdyż w poniedziałek zdaje trudne egzaminy na uczelni” – j.w.

3. ”– Na imię mam Carry, przyjazne, irlandzkie. Pełne wiary w młodość, szczęście i przyszłość” – kolejne chłodne, obojętne przedstawienie się, 'irlandzkie' – 'przyjazne' – jestem spokojna i przyjaźnie nastawiona.

4. „Cokolwiek się stanie, pozostanę sobą. Taka jestem. Wiem i czuję, dlaczego tu się znalazłam” – nadal drewniane pokazanie, jaka jest zdecydowana, żeby rozmawiać itp.

5. „Jednak to ty się boisz. Rozszerzone, nieświadomym strachem oczy, potwierdzają to. I… tylko władza przez zniewolenie, pozwala ci na moment być kimś innym, lepszym, prawie bogiem” – uświadomienie mu, że wie i wyczuwa jego, jednak przestrach, że się nie boi i na pewno sobie poradzi, nadal zero emocji!

6. „– W dzieciństwie zdarzyło się coś okrutnego, co cię złamało. (…) Współczuję. Sama od lat się z podobnym problemem borykam, ale – o tym za moment” – jasne i jednoznaczne pokazanie mu, że ona ma ten sam problem (więc trochę to ich zbliża), ona go absolutnie rozumie. „…ale – o tym za moment” – to musi być tu wstawione, bo udowadnia nam czytelnikom, że pomimo potwornego stresu ona się nie podda, zawalczy – jak? – czytelnik bardziej wtedy wchodzi w środek akcji!!

7. „Nie wszyscy mężczyźni urodzili się, by powalać w lesie drzewa. Potrzebni są też tacy jak ty. Masz w sobie wyjątkowość… (..) Pomogę ci ją odnaleźć, przyrzekam” – kolejny super ważny element „prowadzenia przeciwnika swoją linią” – on jest inny niż ci kretyńscy 'siłacze', jest wyjątkowy, ona mu pomoże!! Żadna kobieta (nawet mamusia) nigdy mu tak nie powiedziała. To go psychicznie lekko muruje, a o to jej chodzi!!

8. „Zbaw mnie, proszę (…) To twoje święte wołanie o pomoc. Zauważ. Ono dzisiaj do ciebie dotarło, a ja, natychmiast się pojawiłam” – hipnotyzuje go 'czarodziejstwem' zdarzenia – On, taki „rozdarty z braku empatii od innych ludzi” musi być zaciekawiony (zapomina powoli, po co ona tu się znalazła).

9. ”…abym chroniła cię przed samym sobą. To nas bardzo łączy. Jednak proszę o jedno…” – po słowach 'to bardzo nas łączy' (kolejne 'zbliżenie') – delikatna, mądrze w słowach rozłożona prośba, o odwiązanie tylko jednej ręki…

10. ”Pograsz ze mną? – W co, do cholery? – W grę, którą przypadkowo już nazwałeś – „Zbaw mnie, proszę”. Będziesz w niej moim zbawcą, a ja twoim... – wiem, że pasuje” – ona 'dochodzi' do głównej, super ważnej dla całej opowieści propozycji – zagrajmy w grę, która nas oboje zbawi i odetniemy się od zmartwień. Za chwilę dowiaduje się, że on ma na imię Jesus!! Carrey wie, że ma do czynienia z… potworem-psychopatą, a zaproponowana GRA jest JEDYNYM rozwiązaniem.

 

Jak widzisz, Asylum, dokładnie kolejne elementy dialogu, prowadzą akcję oraz dogłębne zainteresowanie czytelnika, we właściwą stronę – czy Carrey poradzi sobie ze straszną, morderczą sytuacją.

To tyle ode mnie, jako próba dochodzenia do kilku procent moich racji.

A ty mi (jeśli zechcesz), odpowiesz, czy te 10 punktów (tak tutaj jeden po drugim opisanych) choć trochę cię przekonało, że prowadzenie TAKIM dialogiem mojej bohaterki, ma szansę dać jej zwycięstwo. Oczywiście nie jestem psychologiem lub psychiatrą, więc to tylko wyobraźnia autora LabinnaHa.

Dziękując za twój wspaniale poprowadzony komentarz oraz za to, że poznałem mądrą i spokojną twórczynię,

pozdrawiam wyjątkowo serdecznie.

LabinnaH

p.s.

Pomimo że jestem tutaj greenhornem fantasy i fantastyki, to w 11-tu moich tekstach oraz 60 komentarzach, które w ciągu około 70 dni przedstawiłem – bardzo się staram, żeby waszą wspaniałą fantastykę, choć trochę „urozmaicić” tekstami, 'wziętymi' z tak zwanego: naszego, prawdziwego, tu i teraz, życia. Oczywiście, włączając np. w horrorach, czasem też science-fiction, elementy prowadzone w waszych tekstach.

Reg. – ja nie wiem, co jest.

Przez dwa i pół miesiąca, z wielką chęcią tak innym, jak i mnie podpowiadałaś, co i jak dla lepszego naszego pisania, aż tu nagle… Nie przypominam sobie, a nigdy bym sobie nie pozwolił – dobre mamusi wychowanie – żebym w jakikolwiek sposób ośmielił się być w stosunku do ciebie w niewłaściwym nastroju. Wręcz przeciwnie. Jakiś czas temu, będąc ci wdzięczny za duuużą pomoc, określiłem cię profesjonalistką i na szczęście nie stanowiło to dla ciebie, broń Boże jakiegoś problemu. Uśmiechnęłaś się do mnie.

Po mojej ostatniej zbyt wybujałej wyobraźni, po twojej prośbie, abym to uspokoił, przeprosiłem, a ty potwierdziłaś, że przyjmujesz. Zatem koleżeństwa trwa. 

Dzisiaj poprosiłem – jak wszyscy – o kilka słów porady, czego nie wiem i… 

Jeśli zechcesz, podpowiedz mi, o co chodzi, a ja wiedząc to, postąpię jak zawsze, w super dżentelmeński sposób.

Pozdrawiam jak zawsze serdecznie.

LabinnaH

DHBW

Sorry – tym razem czytam i komentuję.

***Jestem oczarowany. Poruszyłaś głęboko wszelkie moje dogłębne odczucia.

***Wspaniały pomysł – BRZYDKIE dziecko, żeby nie czerpało z uznaniowych błahostek piękna! /Wstrzeliłaś się dokładnie w tematykę, która mnie interesuje/.

***W środkowej części rozmowy z profesorem, co najmniej w dwóch miejscach, od słów: 1.”– Wystarczy się tylko rozejrzeć”. 2.”– Może i tak. Ale teraz jest inaczej” – zaczęłaś stosować teatralizację dialogu.

Teatralność dialogu: długie monologi, w których bohater opisuje rzeczywistość, nakreśla tło, reaguje na rozwój sytuacji. Niezły redaktor podpowiedział mi, żeby ten 'system' przekazu – przełożyć zdecydowanie do narratora.

****Od zdania: To prawda, medycynę doprowadziliśmy do perfekcji – bohaterka zaczyna powtarzać sens wcześniejszych „przemyśleń”. Zaczynam odbierać nadmiar jej „przemówień” i pomysłów na nowe życie dziecka. Zaczyna mnie to wkurzać. Od „może i tak” – do „dziecko w tym uczestniczyło” – bym już wyrzucił!

****Według mnie – to ważne. Brniesz w dyskusję, a odleciałaś od mądrej i pięknej akcji, od pomysłu „on – ona”. Zrobiło się już nudno!

„Potem wysunęła wyzywająco brodę” – pomyślałem, że nagle przekształci się w zmorę? (wyrzuć tę brodę, chyba do niczego nie prowadzi).

Całkowity brak finału. Kończy się NICZYM!!!!!!!!!!!

Jestem zmartwiony i wkurzony, że nie uzyskałem satysfakcji przeczytania 3/4 utworu.

Tutaj załatwiłaś to opowiadanie an wielki minus. Wspaniały był pomysł urodzenia ohydnego dziecka, który nie pociągnęłaś dalej!!!???

Po napisaniu nam o chęci porzucenia dziecka – właściwie nic z tym super ważnym tematem nie zrobiłaś.

Zostawiłaś czytelnika w dużym wkurzeniu, dlaczego autorka tak nas z tym nierozwiązanym tematem zostawiła?

Czytelnik – nie ja – już cię znielubił!

Jeśli nie mam racji – wykaż mi to, proszę.

Pozostając pozytywnie nastawiony do twojego pisania – ¾ opowiadania,

Pozdrawiam

LabinnaH

regulatorzy

Hej, Reg.. Od prawie trzech miesięcy absolutnie szanuję twoje wybory i chęci komentarzy.

Zatem oczywiście szanuję także twoje zdanie, że: “…nie takie teksty spodziewam się czytać na stronie poświęconej fantastyce”. 

Coś znalazłem. W miejscu (we wstępie), gdzie wpisujemy nasz tekst, jest ‘tabelka’: 

/gatunek: Science-Fiction; Fantasy; Horror; Inne/. Napisałem horror, zaznaczyłem ten punkt i O.K. Zanais – podpowiedział: 1-faza: “Masz rację, że horror nie musi mieć elementów nadprzyrodzonych”, jednak po jakimś czasie, dodał: “…dobrze byłoby ten aspekt w opowiadaniach umieścić”. O.K. Już wiem, co o tym myśleć.

Postaram się to wszystko zapamiętać i bardziej dostosowywać swoje teksty do proponowanych reguł.

Do ciebie, jako profesjonalistki, mam krótką prośbę.

Gravel znalazła u mnie w opowieści, kilka błędów ‘przecinkowych’, pisząc: “Wszystkie te przecinki są niepotrzebne. Programy do automatycznego sprawdzania pisowni, nie zawsze są nieomylne”.

Czy zechciałbyś mi podpowiedzieć, jak jest? Chętnie to poprawię.

“Takie święte słowa pojawiły się w mojej głowie w trakcie krojenia brzytwą-nożem, krwistoczerwonego pomidora” – twoja powyższa decyzja – po ‘brzytwą-nożem,’ przecinek pozostaje.

“I, pilny w tym, co robię” – jak z tymi dwoma przecinkami jest? (dodatkowo, czy dla lekkiego wstrzymania akcji, po i – można postawić przecinek?).

“Jeszcze, ta parszywa praca, wynajęte mieszkanie i ścierwo-samotność”.

“Dwa lata temu, wszystko się zaczęło”.

“Fuck – zawsze, sam”.

Dziękuję za pomoc i pozdrawiam.

LabinnaH

p.s. Gdzie na klawiaturze nacisnąć, żeby wpisać prawidłowy, dolny cudzysłów?

Gravel – dzięki za komentarz.

1. „Przecinki należałoby zagonić na miejsce, bo szaleją; nawet na moje oko połowa wydaje się być nie na miejscu” – Dziękuję za opinię.

***Przy słowach „połowa wydaje się” – powinno się łaskawie zechcieć mi to wykazać. Jednak – jak to zrobić, pisząc poniżej: Nie mam zielonego pojęcia, co właściwie przeczytałam. Nie mam pojęcia, o czym rozmawiali, nie mam pojęcia, co chciałeś przekazać”. No, cóż – chyba wszyscy już wiedzą, że w sprawie przecinków nie przygotowałaś właściwego komentarza. Mam rację, Gravel?

***Poza tym, przed publikacją, sam to sprawdzam, dodatkowo wprowadzając tekst pod ocenę: ‘LanguageTool’, ‘Interpunkcja online’ oraz ‘Writer for Chrome’, nie wspominając o (w chrome) – automatycznym sprawdzaniu pisowni.

2. „Kazać – każę” – dziękuję, wyrzuciłem już ten „zły” komputer, a inny mi tego nie zrobi.

3. „– Cześć. Miło ci było – bo nie pamiętam. – Jak z każdym, na pewno przespałam się z tobą. Naprawdę nie mam pojęcia, co się dzieje w tym zdaniu. Czy to są dwie kwestie zbite przez przypadek w jedną? Powinno to wyglądać, z grubsza, tak: Cześć. Miło ci było? Bo nie pamiętam… Jak z każdym, na pewno przespałam się z tobą”.

***Carrey, po obudzeniu się – pewna, że „jak zawsze było, jak było”, nie pyta mordercy (??) – ona zdecydowanie stwierdza to, co dokładnie wie – bo tak zawsze robi. Zatem – dziękując ci za chęć pomocy, zdanie ze znakiem zapytania, nie wyraża właściwej oceny sytuacji – wolałbym, żeby pozostało, jak jest.

4. „…druga część tego zdania jest zwyczajnie drewniana i nienaturalna – dziękuję. Jednak – w rozmowie z mordercą (w obronie życia), nie tylko druga część, ale każde zdanie musi być BEZ EMOCJI, suche, drewniane. Ułamek emocji może wybić mordercę z uwagi słuchania i „przypomnieć” mu o emocji (przyjemności) mordu.

5.„Podobnie jak znakomita większość dialogów w Twoim tekście: a) łączysz dziwnie wzniosłe słowa b)z barowym bełkotem podpitego żulika, często w jednym zdaniu. Moim zdaniem tworzy to nieco kakofoniczny dysonans” – dziękuję.

***Kiedy Carrey usłyszała, że On nazywa siebie Jesus, jako studentka psychologii wiedziała, że ma do czynienia z psychiatrycznym, silnym odchyleniem od normy.

a) W takim przypadku WZNIOSŁE SŁOWA z jej strony muszą zaistnieć, bo ona jest tą, która obiecała, że: „Zbawi go i wspólnie wyruszą w drogę do wspaniałości niebios…”.

b) „…z barowym bełkotem podpitego żulika” – taki, a nie inny psychotyk, mówi, jak mówi – i już. Dialog tych dwojga brzmi jak w mojej opowieści. Tak raczej pozostanie.

6.”To, co przygotowałem, powaliłoby silnego kretyna” – dzięki, masz absolutną rację, zmieniam to.

7.”Nie mam zielonego pojęcia, co właściwie przeczytałam. Nie mam pojęcia, o czym rozmawiali, nie mam pojęcia, co chciałeś przekazać. Strasznie ten tekst jest chaotyczny, nie sposób nadążyć za decyzjami bohaterów, za konkluzjami, które wyciągają” – kolejny raz dzięki, że zechciałaś towarzyszyć mi w treści tego horroru.

***Jeśli jednak zechciałaś, choć jedno zdanie mi od nowa ułożyć „– Cześć. Miło ci było – bo nie pamiętam…”, to chyba jednak musiałaś wiedzieć, co czytasz – oczywiście, jeśli chciałaś mi pomóc? ***Jak wiemy – nasze mózgi są na szczęście tak różne, że mamy takie, a nie inne predyspozycje.

***Być może tak między tobą i mną jest, że ja – nie mam absolutnych zdolności do pisania (tak jak wy tutaj) – wspaniałych form fantasy, a ty, niekoniecznie lubisz czytać to, co ja piszę. Kilkoro naszych kolegów (popatrz wyżej ich pochwalne komentarze), dokładnie wie, o co chodzi – potrafiąc przeżyć w tej opowieści swoje lęki, grozę czy horror.

***Być może dla ciebie i dla DHBW – mój horror jest całkowicie niewiarygodny. Jednak, jak wspomniałem, na szczęście tak bardzo się różniąc, my oboje, mamy szanse zachwycać różnych czytelników. I każdy z nich będzie szczęśliwy, czytając ciebie i mnie.

8.”Żeby podejmować takie tematy (mord, choroba psychiczna, napaść seksualna) trzeba, moim zdaniem, sporego wyczucia. Tobie go brakuje”.

***Oczywiście szanuję twoją opinię, jednocześnie nie będąc z nią zgodny.

***Poza tym – „Nie maJĄC(m) zielonego pojęcia co właściwie przeczytałam”, nie wiem, czy możesz pisać zdanie z początku punktu ósmego.

9.”To opowiadanie przypomina coś, co mógł napisać piętnastoletni incel, dla niepoznaki maskujący swoje fantazje pod płaszczykiem pseudofilozofii” – O.K., przyjmuję, co piszesz.

10.”Może na początek warto poczytać trochę literatury specjalistycznej, zanim zaczniesz brać się za pisanie dzieł o takiej tematyce”.

***Żeby napisać dobry szort na powyższy temat: 'Obrona życia przed śmiercią' – nie musimy prowadzić rozprawy naukowej o tym. Ja przedstawiam krótkie OBRAZKI Z ŻYCIA, które nas otacza, które może 'ni z tego ni z owego' – pogrążyć nas w niemożliwym do przewidzenia chaosie i groźbie natychmiastowej śmierci. O tym jest ten SZORT HORROR – to smutny, ale też, optymistyczny OBRAZEK Z ŻYCIA, bo Carrey się wybroniła, wypowiadając w twiście – ważną dla siebie obietnicę.

Lubię siebie za to opowiadanie.

Sumując.

Gravel – jak widzisz powyżej – dobrze nam się 'rozmawiało'. Połączyliśmy siły, żeby wysnuć wspólną o nas sentencję: „Jak to miło, że tak się różnimy”. Ty jesteś specjalistką od fanatasy, a ja greenhornem od towarzyszenia prawdziwym ludziom oraz ukazywania obrazów z ich codziennej przygody życia. I oboje mamy swoich zagorzałych czytelników. Czy to nie piękne i wspaniałe, Gravel?

Ogólnie dobrze skonstruowany i pomocny komentarz.

Gratulując wielu piórek, pozdrawiam.

LabinnaH

p.s. Sama zauważ. Zdecydowałaś się “porozmawiać” ze mną w sensownym, pomocnym tonie, sporo podpowiadając mi lub czekając, co ja na to odpowiem. Niestety DHBW tak tego nie potrafiła lub nie chciała. Szkoda. Jak mogła, całkowicie bez powodu – zasugerować, iż mój horror o obronie życia – wg niej – to OPOWIADANIE EROTYCZNE… Nie zrozumiem nigdy tego… 

Dziękuję bruce.

Nie do końca właściwie mnie zrozumiałaś. Komentarz DHBW – potwierdziłem wcześniej i powyżej, że absolutnie zgadzam się na to, co pisze, nawet jeśli uważa, że szort wart jest zero. I już.

Od DHBW zabolało mnie jedynie to, że:

“Smutna opowieść o walce o życie”, młodej, poturbowanej przez młodość, studentki Carrey – jest przez DHBW bezkompromisowo określona, jako: “DZIWNE OPOWIADANIE EROTYCZNE!” – a w opowieści nie ma o erotyce ani jednego słowa!! I nic więcej. To jest jednoznacznie napisane.

Mam nadzieję, że tym razem to jedno moje zdanie, zechcesz uznać za nie tylko moją, ale też ogólną prawdę. 

Pozdrawiam

LabinnaH

JolkaK – kobieta!

Za twój komentarz – “Mocne, no, no. Całkiem, całkiem” – bardzo miło dziękuję.

Jednak, po takich szczególnych słowach KU MNIE… jako mężczyzna, od razu wyobrażam sobie, za cóż to kobieta, mogłaby – oczywiście innemu faciowi – podobnymi słowami dziękować… 

Pozdrawiam serdecznie

LabinnaH.

 

Maldi

Hallo Maldi

„Nie mogę znieść, jak piszesz dialogi w ogólnie tak dobrym tekście” – już na początku naszej ‘na zawsze, rozmowy’, muszę ci podpowiedzieć, iż – jeśli ty nie możesz czegoś ZNIEŚĆ, to rozumiem (brak siły, za wysoko, czas nie ten, ‘ktoś’ znowu czegoś tam od ciebie chce, ale tak duużo, że ty – nie możesz tego, jeśli nie znieść, to już unieść lub wnieść, więc…

– użycie słów “jak piszesz dialogi” – nakazuje mi rozważyć all dialogi w całym tekście, więc – prośba o: “jak napisałeś TEN dialog”. Wtedy zastanowię, czy poprawić właśnie ten dialog. I już.

Co do dialogu:

Widzisz, on jest specjalnie AŻ TAK rozbudowany.

Studentka wie, że 'z takim popaprańcem' musi zawalczyć o życie. Zatem, przed końcowym aktem „psychodelicznego porozumienia” – musi się przed nim UWIARYGODNIĆ, połączyć z nim słowną nicią wspólnej przynależności do 'wyższych tego świata' – ale mądre zdanko. 

1. przekonać go do siebie – poprzez długie wypowiedzi – „pełne wiary w 'ich' młodość, szczęście i przyszłość”.

2. Podpowiedzieć mu, że widzi jego strach „Rozszerzone, nieświadomym strachem oczy, potwierdzają to” oraz, wie, kim jest i 'co mu jest jeszcze potrzebne, żeby był NAJ’. I dopiero wtedy, ona mu pomoże. Komentując – staraj się sam to dookreślać. Mam nadzieję, że cię przekonałem do mojej racji.

„A jeśli bardzo Ci zależy na tych słowach – czemu nie mógłbyś ich przedstawić jako bieżącego myślowego komentarza bohatera” – w tym miejscu opka, komentarz myślowy Carrey – rozbiłby super ważny wtedy – wlaśnie DIALOG.

„Bardzo frapujący pomysł, bardzo zgrabnie przeprowadzona akcja (dialogowa), w której napięcie narasta wprost namacalnie aż do finalnego, szokującego (trochę, cóż) twista” – no, trudno – zgadzam się.

„WCALE TU NIE WIDZĘ ŻARTU” – to super ważne stwierdzenie – DZIĘKUJĘ. 

Pozdrawiam

LabinnaH

 

BarbarianCataphract

1.“…nie widzę niestety fantastyki, która w opowiadaniach na tym portalu teoretycznie znaleźć się powinna” – odpowiadam tak, jak powyżej. 

Powinieneś to wiedzieć (potwierdza to Zanais) – na NF, NIE MUSI BYĆ tylko fantasy/science fiction – TU TAKŻE WSZYSCY PISZEMY HORRORY!! /gatunek: Science-Fiction; Fantasy; Horror; Inne/.

2.”…to mi niestety jakoś nie podeszło szczególnie. Językowo okej, tylko to mieszanie fucków z polskimi słowami tutaj wyszło średnio według mnie. Imo już lepiej byłoby rzucać starymi dobrymi kurwami”. BC – akcja dzieje się ‘gdzieś za polską granicą’, zatem z tego względu nie mogłem rzucać no, tymi ku.wami, a tylko mniej znaczącym słowem – Fuck. Przykro mi, że tak wybrałem, ale mnie osobiście słowa na F… lepiej się przez zęby wypuszczają.

Pozdrawiam niestety angielsko-słowotwórczo. 

LabinnaH

 

Asylum

”Warsztatowo – naprawdę niezłe” – czy wszyscy to widzą?

“…treściowo – so-so, bo myśli brakuje” – ‘tak, sobie’, zrozumiałem, lecz jesteśmy tu, aby sobie pomagać: Jeśli zechcesz sporo poszerzyć “…bo myśli brakuje” – będę wiedział, co jest nie tak, wtedy zastanowię się i: poprawię lub wejdę z tobą w dyskusję dalszą – obiecuję, bardzo krótką.

“Fantastyki nie ma, nawet pozorowanej” – tu odpowiedź – jak wyżej do BarbarianCataphract.

“…też wolałabym, aby bohater rzucał k00 niż fuckami” – podobnie – na ten temat – odpowiedziałem powyżej naszemu koledze BC (nie sądzić, że sądzę, iż ‘before Christ).

Z powodu – że – kobieta, pozdrawiam milej.

LabinnaH

 

Zanais

”…gdybyś nie podkreślał połowy słów. Oczy mnie wręcz bolą od ilości podkreśleń i pogrubień”.

Drogi kolego. Dziękując za słuszną uwagę – obiecuję solennie, iż zastosuję się – co można już ‘tu i teraz’ zauważyć.

”…komentarz nie jest po to, aby uczyć” – O.K., przyjmuję. A co, jeśli – całkowity brak łapanki, a dziewięć zdecydowanych punktów od DHBW – że horror jest absolutnym zerem?

Wiem, wiem. Mam polizać się ‘tu i tam’ i wytłumaczyć sam sobie, iż dana dama, komentatorka – akurat tego dnia, o tej godzinie i tej chwili, z niewiadomych powodów, zastała sama siebie w tak specyficznym nastawieniu, że wystosowanie odpowiedniego KU MNIE, komentarza, było nie za łatwe. To, rozumiem i teraz i na wszelką moją tutejszą i tą inną, przyszłość.

“Masz rację, że horror nie musi mieć elementów nadprzyrodzonych” – och, jak miło, ja greenhorn mam rację. Mniammm.

Pozdrawiam – jako Lożę – ze szczególnym uszanowaniem.

LabinnaH

 

bruce

Droga Bruce – jeśli DHBW uważa mój horror za absolutne zero:

***bez sensu, ***nieprawdopodobne, ***zero refleksji, ***totalnie pozbawione sensu, ***pomieszanie wulgarności z wyrafinowaniem, ***. Reakcja tej kobiety – nieprawdopodobna, ***Bardzo LEKKIE podejście do tematyki gwałtu i morderstwa – to nie szkodzi, przyjmuję jej opinię.

Jeśli jednak ta smutna opowieść, o pragnieniu młodej (poturbowanej przez młodość, studentki Carrey) – jest przez DHBW zdecydowanie i bezkompromisowo określona, jako: “DZIWNE OPOWIADANIE EROTYCZNE!” – to wybacz, ale zaniepokojony jestem tą osobą, a poza tym, jestem zdecydowanie przeciwny, żeby ta osoba mogła pozwolić sobie na takie drastyczne (z sufitu) porównanie, wpisując je jako komentarz. Nie pytam cię konkretnie, co ty o tym myślisz. Wystarczy, że – sama sobie odpowiesz.

Pozdrawiam.

LabinnaH

AMBUSH – oto twój komentarz o moim horrorze „Zbaw mnie, proszę”.

 

Dla mnie żarty na temat gwałcenia i mordowania” – Ambush – to twój żart? PODAJ JEDNO ZDANIE – na temat żartów o gwałceniu i mordowaniu w opowieści /albo odwołaj, co napisałaś!!/.

„…widzę ironię i potraktowanie z przymrużeniem oka”. – j. w.

„…oboje są komiksowymi schematami”. – j. w.

„…oczekiwałam czegoś lekkiego, A NIE, CIĘCIA DZIWEK”.

Ambush – dla ciebie opowieść jest O CIĘCIU DZIWEK, a ona jest o próbie uwolnienia się od straszliwej śmierci w męczarniach. Brawo – widzisz, co chcesz widzieć, a nie to, co jest napisane!

W moim horrorze – nie ma NAWET JEDNEGO SŁOWA, które – sugerowałoby, JAKIEKOLWIEK ŻARTY. To jest – niezwykła rozmowa, zasupłanego wewnętrznie młodego człowieka z kolejną ofiarą, która, na szczęście… po wspaniałej z nim psychologicznej grze, unika śmierci.

 

Ambush – poniższe komentarze udowodniają, że mój szort – TO HORROR a nie, jak wg ciebie – HUMOR lub humoreska! /skąd twój 100% inny odbiór tak poważnych treści??????/.

 

Asylum /Loża/. Warsztatowo – naprawdę niezłe.

bruce

„Drastyczne, świetnie napisałeś te makabryczne treści. Mnie totalnie rozwaliło”.

„Przyznaję, że treść zrobiła na mnie ogromne wrażenie – przypominałam sobie (…) “Szadź” (…), horror “Carrie”, czy horror “Ogrodnik”.

„Nie, nie powinieneś dawać innego zakończenia. To jest doskonałe.

„Dziewczyna potrafiła wręcz rewelacyjnie poradzić sobie z sytuacją…”.

„Jestem przekonana, że wielu Czytelników doceni na Portalu Twoje opowiadanie”.

JolkaK

mocne, no, no, całkiem, całkiem.

Maldi

„…taki kontrast (…) uwypukli wspaniały finał Twojego opowiadania”.

„Bardzo frapujący pomysł, bardzo zgrabnie przeprowadzona akcja (dialogowa), w której napięcie narasta wprost namacalnie aż do finalnego, szokującego (…) twista. Satysfakcjonuje”.

„A przy tym naprawdę poruszasz głębokie tematy. Unde malum – Skąd zło?

„…jednak przemoc zwyciężyła. Czy słusznie? Wiarygodnie. To się liczy”.

Piszesz, owszem, nieszablonowo, co może być kłopotliwe w odbiorze – ale porywająco”.

Poza tym – WCALE NIE WIDZĘ TU ŻARTU!!!!!!”.

Summa:

Moja wielka przykrość, iż zamiast komentarza, z którego ja mam się tu czegoś uczyć – NIESTETY, SKUPIŁAŚ SIĘ W STU PROCENTACH na niewłaściwie przez ciebie odczytanym HORRORZE, sugerując w tekście komentarza, że: JEST TO HUMOR.

Dodatkowo – nie udowodniłaś, że masz rację w swoim komentarzu – i nie odwołałaś tego:

1.”…żarty na temat gwałcenia i mordowania.

2.”…ironia i potraktowanie z przymrużeniem oka”.

3.”„…oboje są komiksowymi schematami”.

4.„…oczekiwałam czegoś lekkiego, A NIE, CIĘCIA DZIWEK”.

Pozdrawiam

LabinnaH

 

 

DHBW – kobieta, 30 lat, Imielin.

JESTEM PORUSZONY SZCZERYM I PROFESJONALNYM KOMENTARZEM – ja, greenhorn – TEN, KTÓRY TUTAJ SIĘ DOPIERO SIĘ UCZY – gratuluję CI bystrości spostrzegania!

1. „Po pierwsze, jest bez sensu MASZ RACJĘ.

2. „Reakcja tej kobiety – nieprawdopodobna, dialogi – nieprawdopodobne, psychika bohatera – nieprawdopodobna” MASZ RACJĘ.

3. „Ot, żyje sobie, nagle decyduje, że będzie zabijał, i zabija, bo to fun. Zero refleksji” MASZ RACJĘ.

4. „Zakończenie – myśli bohaterki – również totalnie pozbawione sensuMASZ RACJĘ.

5. „Rozumiem, że psychopata natrafił na psychopatkę…” – ŁAŁ, CO ZA ZROZUMIENIE TREŚCI OPKA! – morderca psychopata zamierza zabić STUDENTKĘ PSYCHOLOGI, „dotkniętą” nerwicą z czasów dzieciństwa (matka… nie wracała do kilkuletniej córki – zdanie w treści opowieści).

Stawiasz znak równania pomiędzy NERWICĄ (to słowo pada w opowieści), a PSYCHOPATIĄ? 

6.„Język – jakieś dziwne pomieszanie wulgarności z wyrafinowaniem…” – ??????

7.„Bardzo LEKKIE podejście do tematyki gwałtu i morderstwa – ZBYT POWAŻNY ZARZUT – MASZ OBOWIĄZEK UDOWODNIENIA GO – LUB ODWOŁAJ TO. Jak odwołasz, to nauczysz mnie poważnego podejścia do komentowania. Z twojego “Widzi mi się” – nic się nie nauczę, a po to tu jestem!!

8.„Poza tym – gdzie tutaj jakieś fantasy/science fiction?” – POWINNAŚ to wiedzieć! – na NF, NIE MUSI BYĆ tylko fantasy/science fiction – TU TAKŻE WSZYSCY PISZEMY HORRORY!! /gatunek: Science-Fiction; Fantasy; Horror; Inne/

9.„Bardziej widziałabym to opko na jakimś portalu z DZIWNYMI OPOWIADANIAMI EROTYCZNYMI”. 

 

OPOWIEŚĆ JEST O RATOWANIU ŻYCIA PRZED ŚMIERCIĄ

 – A TY WIDZISZ TU OPOWIADANIE EROTYCZNE!!!???

/współczuję sobie i wszystkim, którzy to muszą czytać, a tobie… życzę – jaśniejszych dni i oczywiście DZIWNYCH, takich EROTYCZNYCH nocy, jakich przykład masz – jak kawa na ławie – w moim horrorze./

Sumując:

DHBW Po TAK WYRAFINOWANYM, szczegółowym, 9-punktowym komentarzu – docenianym przeze mnie jako „MASZ RACJĘ” (bo, tak pomocnym dla piszącego)KILKORO NASZYCH KOLEGÓW (patrz komentarze powyżej – do komentarza Ambush) zdecydowanie potwierdziło, że opowieść jest HORROREM – ukazującym walkę znerwicowanej studentki o przetrwanie i zachowanie życia.

a TY, DHBW – traktujesz ten horror, jako EROTYCZNĄ!!!! HUMORESKĘ!!!! 

/tego nie wiem, lecz być może – niektórzy czytają nasi koledzy, zaliczą tę twoją opinię – jako mniejszy czy większy skandal?/

Nie pozostaje mi nic innego jak złożyć ci – bardziej niż wątpliwe – gratulacje, z powodu zrealizowania zadania pt. „Komentarz pomocny dla niedoświadczonego kolegi pisarza”!

LabinnaH

Ambush

“Dla mnie żarty na temat gwałcenia i mordowania, to jednak za wiele” – Ambush, błagam, absolutnie nie rozumiem twojego stwierdzenia. 

W moim szorcie “Zbaw mnie, proszę” – nie ma ANI JEDNEGO, NAWET SŁOWA, którego znaczenie, nastrój czy wymowa – sugerowałyby JAKIEKOLWIEK ŻARTY.

To jest – wg mnie – niezwykła rozmowa, zasupłanego wewnętrznie młodego człowieka z kolejną jego ofiarą, która… na szczęście… po wspaniałej z nim psychologicznej grze, unika śmierci. 

Ponownie proszę – twój tekst jest tak przeciwny temu, co w szorcie postanowiłem przekazać czytelnikowi, że (dla mnie jest super ważne) jednak powinnaś tutaj, przedstawić oraz udowodnić swoją tezę.

Zbyt szanuję twoje komentarze, żebym nie spróbował cię o to gorąco poprosić.

Czekając na odpowiedź, pozdrawiam.

LabinnaH

bruce

Dawno nie otrzymałem tak wspaniałego komentarza – piękne podziękowania.

I dodatkowo – “tuż obok” – takie światowe wspaniałości jak: “Carrie”, “Szadź” i “Ogrodnik”.

Jak się ciebie baaardzo miło poprosi – otwierasz, nie tylko serduszko, ale też ogromną wrażliwość i mądry, wypływający z nastroju – właściwy do przeczytanej opowieści, komentarz. 

Sama widzisz, ile ciekawych podpowiedzi potrafisz zasugerować LabinnaH-owi. A on – nie zamierzając ‘stroić się w piórka’, ma większą ochotę do otwierania siebie do siebie.

Jestem z ciebie dumny – no, dobrze, z siebie ciut także.

Ponownie z serdecznością.

LabinnaH

p.s.

Nawet nie wiesz, jak marzę o tym, żeby także kilka osób z Loży, zawitało tutaj, i podobnie jak ty, bruce – mądrze i szczegółowo skomentowało moje horrorowe – “Zbaw mnie proszę”. 

JolkaK – nie wiem, ile masz lat i czy rzeczywiście w tym opowiadaniu – taki a nie inny klimat oraz akcję, ma mieć twoje opowiadanie?

Przed przystąpieniem do pisania, mogłabyś się zastanowić – czy TEMAT opka, które chcesz napisać, zainteresuje więcej niż JEDEN procent czytelników, czy wolałabyś jednak sporo więcej? Podobno po to piszemy, żeby było czytane i żeby czytający wyniósł z tego jakąś WARTOŚĆ!

Dotyczy to np. tego opowiadania: przeciętne biuro, młodzi ludzie, urządzanie biura, KOTY (gł. bohaterowie) na balkonie, pan Zenobiusz, który nagle podnosi czynsz, upadający i podnoszący się koledzy, chichoczące (bez przerwy) dziewczyny, budowlańcy nie dający sobie rady z budową, kot zmienia zachowanie dziewczyn, itp.

Poniżej – tematyka – „wyrywki” z tekstu, dla zobrazowania – jak „po kolei” zmienia się akcja.

Szyld, podwyżki robotnicy – koszmar.

Kot znika w ścianie.

Dlaczego akurat Druskienniki – to ma wpływ na akcję?

„Wentylowała nagromadzone napięcie” – ???

Księgowy wyszedł do toalety.

Zenobiusz znika w mapie Europy.

Miotła – mamy czym przeganiać kota.

Klasa 43 dzieci – może dwoje mniej lub ścisnę je w busie…

Kot ociera się o samicę, kobietę.

Choinka na balkonie i kot?

15 raz zaczęły chichotać!

Śmiech dziewczyn zmieniał się w skrzek – Magdę to zachwycało.

Zapach krwi ludzkich samic doprowadza Bełkota do szaleństwa – te dwie samice będą dziś jego. Wciągał zapach jej ręki??

Nigdy nie myślała, że ujrzy w jego spojrzeniu inteligencję.

Pełzał po plecach koronkowymi łaskotkami, wypływał rumieńcem na twarzy, stawiał włosy na karku – no, nie wiem…?

Zapach ludzkich samic – wcześniej doprowadzał go do szaleństwa – a teraz nagle „psuł nieco zabawę, rozpraszał, jednak podniecenie przyszło i tak”??

I wtedy kropla krwi ludzkiej spadła na nieprzygotowanego kota. Zasyczało. Gardłowy skowyt wydobył się z ciała zwierzęcia,

Wglądały wiedźmowato – kot im to ofiarował – zaczęły unosić się nad biurkiem.

Biuro wreszcie zaczęło prosperować.

Do domów wracały na miotłach.

Sumując – na twoim etapie pisania – uważam to za ważne!

Piszesz, że rozpoczynasz przygodę z pisaniem. O.K. Ponawiam pierwsze zdanie mojego komentarza:

Czy rzeczywiście w tym opowiadaniu – taki a nie inny klimat ma mieć twoje opowiadanie?

Przed przystąpieniem do pisania, mogłabyś się zastanowić – czy TEMAT opka, które chcesz napisać – zainteresuje więcej niż JEDEN procent czytelników, czy wolałabyś jednak sporo więcej?

Po to piszemy, żeby było czytane i żeby czytający wyniósł z tego jakąś WARTOŚĆ!

Warto się nad tym dłuuugo zastanawiać.

Pozdrawiam

LabinnaH

bruce – 

“Tego nie wolno czytać – a tym bardziej… komentować – bo sny nie pozwolą ci budzić się i zamienią życie w żrącą maź” – “mnie totalnie rozwaliło” – właściwa delikatnej kobiecie, reakcja (przy okazji sorcia, że nie było we wstępie o przekleństwach).. 

Bruce – czy obawa, że nie obudzisz się ha, ha – tak głęboko wkłuła się w twoje decyzje, iż… nie pozwoliło ci to na dłuższy, niż – “Drastyczne… świetnie napisałeś te makabryczne treści’ – komentarz?

Od dawna, tak wspaniale umiesz komentować – np. dla Corrinn “Wartownik”, a u mnie, rozmowa pomiędzy mordercą a dziewczyną, skazaną na śmierć – raczej (to, prośba o więcej), kilkusłownie?

Może powinienem coś poprawić? Np. – czy zakończenie jest wg ciebie właściwe (u mnie adekwatne do głównego powodu “uczęszczania” Carry do klubów). Czy ty, dałabyś raczej inne (jako inaczej odczuwająca, a zwłaszcza, kobieta? 

Pozdrawiam serdecznie

LabinnaH

Brawo Koala – liczy się dobry pomysł i sensowne, właściwe poprowadzenie. Kolejny raz dałeś czadu, misiu.

LabinnaH

dawidiq150

Zanais – dobrze to ujął. “Jest coś do wyeliminowania – obcy tłumaczący wszystko w monologu. Czy to konieczne? Czy wyjaśnienia są zawsze potrzebne”.

Nazywa się to – TEATRALNOŚĆ dialogów (stosowana głównie w teatrze), gdzie jesteśmy tylko lub aż na scenie, a nie w naturalnym ‘otoczeniu’ narracji. I już.

Teatralność – w dialogach – zamieszczane są długie monologi, w których bohaterowie opisują rzeczywistość, nakreślają tło lub reagują na rozwój sytuacji. Za powyższe zdanie ha, ha, zapłaciłem sensownemu redaktorowi niemałe pieniądze (bez zwrotu dla mnie od ciebie).

Sam spójrz na swój tekst: 

Niebieskie monstrum usiadło na krześle, naprzeciw niego i głosem Ani zaczęło opowiadać.

Od słowa “– Przepraszam,” do “…ja ci to pokażę” – (w pionie 25 cm) jest TEATRALNOŚĆ DIALOGU.

Tego się nie stosuje. Powinieneś to poprzerywać dialogiem innego lub innych bohaterów.

LabinnaH

 

 

regulatorzy

Reg. Masz we wszystkim, co napisałaś do mnie absolutną rację, a ja gorąco przepraszam, że pozwoliłem sobie na dalszy tok mojej zbyt zawirowanej imaginacji o: “Magical-Labinn-Lens”, o samozwańczej aktywności szkieł oraz o twojej wspaniałej wolności – gdy wszystko za ciebie zrobi sztuczna inteligencja.

Zatem obiecuję, że:

1. Nie będę ci przypisywał słów, które powstały tylko w mojej wyobraźni.

2. Będę ci pisał komentarze dające się zrozumieć już przy pierwszym czytaniu.

Od teraz – tak właśnie będzie.

Pozdrawiam serdecznie, dziękując, za to, co dla nas czynisz.

LabinnaH

Zanais

1. “Przyznam, że dla mnie Twoje komentarze są praktycznie nieczytelne”.

Przed wytłumaczeniem, zapytam: Czy chodzi ci o bezsens merytoryki moich wypowiedzi, czy w pewnym sensie – zbyt dużą ilość w moich tekstach, przytoczonych przez ciebie znaków? 

A teraz postaram się wykazać moje stanowisko. 

****“Po co te (…)” – dziękuję. Wiadomo – pomijając tekst, który istnieje, lecz w danym momencie nie pasuje do treści przeze mnie przedstawianych – muszę wstawić ten znak. Widzisz, w niektórych tekstach (których nie znasz) – odpowiadam na to, co uzyskałem od dyskutanta i i tylko on i ja wiemy, dlaczego warto pominąć to i owo, żeby się bardziej dorozumieć.

****po co wtrącenia w nawiasach, co kilka słów? Po co tyle trzykropków?” – masz rację, chociaż, może, ni, co kilka?

Jednak – sam wiesz – czasem lepiej coś wstawić w nawias. Wtedy udaje ci się lepiej prowadzić sens całej wypowiedzi, a to, co w nawiasach, stanowi tylko jej dopełnienie. O.K. Zanais – bardzo szanuję to, co tutaj twórczo przedstawiasz i komentujesz, zatem przypatrzę się twoim powyższym propozycjom i na przyszłość mniej tego typu znaków będę używał – obiecuję Zanais!

2. ”Z drugiej strony czytanie ich jest nieco fascynujące, kiedy staram się rozszyfrować, o co Ci w ogóle chodzi” – ta druga strona twojego pisma ‘ku mnie’ – “NIECO fascynujące”, bardziej mnie interesuje, gdyż można inteligentnie i twórczo z tobą podyskutować. Jednak nie bujaj – zarówno tobie, jak i mnie, rozszyfrowywanie tego, co jest ‘dosyć interesujące’, nigdy nie będzie stanowiło trudności, prawda?

3.”MUSZĘ przyznać, że masz unikalny styl zarówno pisania, jak i komentowania” – dobrze, że zmusiłeś siebie – ha, ha – do napisania tak merytorycznego zdania. 

Inny temat – ja, w ciągu zaledwie 60 dni, wstawiłem tutaj jedenaście opowieści, otrzymując niezłe cięgi, ale też – bardzo smakowite dla twórczego pisania, komentarze. Dodatkowo, także czterdzieści komentarzy.

Nie wiem, jak dużo masz czasu, lecz, jeśli zechcesz – wejdź, proszę w zestaw moich ‘czarownych’ wypocin i daj ważne dla mnie, obiektywne komentarze. Mając nadzieję, że nie unikasz sensownych odpowiedzi adresata, broniących mądrze i zaciekle swojego tekstu po twoim komentarzu, zależy mi na kontakcie z tobą.

Pozdrawiam twórczo.

LabinnaH

regulatorzy, czyli Reg.

Piszesz – “…stałam się posiadaczką szczególnych okularów, dzięki którym widzę więcej, lepiej a może i dalej?”

– Reg., naprawdę już je sprawdziłaś? Nie rażą prądem, nie wwiercają się w… nie rozrywają… bo, wiesz, czasami “sztuczna” wymyka mi się spod kontroli…  

Cholercia. Przepraszam, chyba nie do końca dobrze wypadło mi tłumaczenie.

Zakładając je – ty, owszem, będziesz nadal widzieć co trzeba: – wokół, blisko, daleko, lepiej, bystrzej, zachłanniej, optymistyczniej, złowrogo, zazdroszcząc, lubiąc i kochając.

Jednak co najważniejsze – i tu się… być może po raz ostatni uśmiechniesz… żartuję.

Ty już nie musisz się tak męczyć, jak dotychczas nad “NF – Naszymi Wypocinkami”. 

“Magical-Labinn-Lens”, firmy LabinnaH & Son – same zauważają błędy, wpisują je w komputer i przesyłają poprawki do LENIWYCH PISARZY z NF. Jednocześnie (w tym samym piśmie) – mocno ich ganią, a nawet (dziwne) skazują na niemoralne prace społeczne… przy okazji – nakazując natychmiastową poprawę opowieści.

A na końcu, składają dopisek: “Stał się cud. Reg., pijącej kawkę i jedzącej ciastka – bez odrywania rączek od smakołyków, udało się zrobić ci korektę. Podziękuj jej natychmiast, do ch… ry.

Takie, na razie niezbyt grzeczne, te “oczka” są. Oby nie rozpoczęły działań na większą i bardziej niebezpieczną skalę…

Droga Reg.

Z optymalno-optymistycznego nastroju twojej odpowiedzi – “…stałam się posiadaczką szczególnych okularów, dzięki którym widzę więcej, lepiej a może i dalej” – wnioskuję, że ty już je masz – i, chciałabyś takie cacko zatrzymać?

No, nie wiem. Jeśli światowej klasy start-upowi (młoda firma, która rozpoczyna działalność) “Magical-Labinn-Lens” – uda się niebawem ukrócić, zbyt SAMOZWAŃCZĄ AKTYWNOŚĆ SZKIEŁ – obiecuję, że otrzymasz następne, niegroźne już dla życia, okulary. Jednak, te, które masz, natychmiast wyrzuć jak najdalej przez okno. Może uda ci się jakiś czas… 

Nadal przyjaźnie nastawiony CEO “Magical-Labinn-Lens”.

Hannib… sorry, LabinnaH

p.s. Cholercia, co się dzieje. Zaczynam pisać szorty bezpośrednio do przyjaznych, pomagających mi tutaj osób? A odwrotność mojego nicku – już nakazuje mi to, czego dotychczas tak bardzo chciałem uniknąć?

To mnie dopada…

Labinn.

Hannib.

Labinn… 

Cześć Reg.

Przyznam, trochę pozawijałem, więc upraszczam…

To, co tak przyszłościowo napisałem wczoraj w ESEJU do ciebie, to temat: Co może się zdarzyć tobie, Reg., (naszej dobrotliwej Pani) za lat… kiedy sztuczna inteligencja zawładnie już na zawsze twoim, moim, naszym i jeszcze światem.

Wiedząc (bo, to bardzo lubisz), że w owym przyszłościowym czasie, nadal ‘dobrze coś dla nas czynić’ – tak będzie wyglądała twoja pomoc (…) – nic nie musisz wyłapywać – to… samo się stworzy.

1. ”Właśnie otrzymałaś od jednej/go z nas (…) – trudno kapującego zgryzy słowotwórcze – okulary, korelujące twój wybitny mózg z głównymi, światowymi (w tym Encyklopedia Brittanica) “zaglądarkami” do tekstów = przyszłościowy net.

2. ”Czujniki (…) sztucznej inteligencji w (…) zausznikach owych “patrzałek”, podłączone do twoich oczu (…) – w trakcie czytania wiedzą wszystko i na zasadzie “patrzę, więc (…) wpiszę” – przekładają do (…) komputera, wszystko, co widzą.

3. Przy tak pomocnej sztucznej ‘wspaniałości’ – siadasz wygodnie na uwielbianym fotelu (dlaczego nie), stawiasz obok “coś” (kawkę, herbatę, soki oraz 'itp'… – dlaczego nie) i spoglądając, co-kto “zmajstrował”, bawisz się w zgadywankę: – “… aha, LabinnaH (…) – aż 3 procent tekstu do poprawek – no, to… jedziemy”.

4. To, co powyżej – kawka, ciasteczka itp., zapewne trochę cię zmęczy… wtedy więc, mówiąc do siebie – “znów uczynię coś dla dobra NF ludzkości”, za moment podnosisz ze (…) stolika (…) Magiczne Okulary i… (…) sytuujesz je spowrotem na uszach, a potem… one już same chętnie spojrzą i poprawią “NF – Nasze Fypocinki”. I już. Koniec. Cała twoja robótka, taka prosta… jak na drut(k)ach. 

Nie życząc ci tego (chyba że się mylę), pozdrawiam.

LabinnaH

 

 

 

 

 

 

/Równie twórczy, nowatorsko-nieszablonowy komentarz do twórczego pomysłu “Męska toaleta”, pewnego zdolnego artysty-intelektualisty, którego drugi człon nicku, to: stres-ch/.

Ernestresch – po kilkugodzinnym czytaniu – jestem zauroczony twoją prekursorską próbą połączenia SRACZA ZE SZCZUREM. Ten niewiarygodny, zakrawający na Dupo-Nobla pomysł, musiał kosztować cię na maxa: myślowego wysiłku, dozgonnej siły woli, DUŻEJ DOZY DELIKATNOŚCI oraz twórczej wrażliwości – by to pisarsko, nadzwyczaj zgubnie zrealizować.

Obiecuję, wyłożę kilka milionów euro, by wybudować w Warszawie (dla ciebie i tobie zmyślnie podobnych) – akademię pisania szczurzych bzdur, pod nazwą: “ARTYSTYCZNY ŚCIEK DLA MĘSKIEGO ARTYSTY”. Oczywiście z dozgonnym, darmowym kiblem, z którego codziennie, punktualnie o godzinie 24.00 wynurzać się będzie nowa wspaniała twórcza wena, a koleżeński szczurzy rój zmusi cię by – na nim siedząc – pisać twoje ‘Naj’ opowieści.

Wiadomo – żeby wspólnie ze zgrają OTACZAJĄCYCH CIĘ TWÓRCZYCH PRZYJACIÓŁ (umazanych krwią cieknącą z twoich MĘSKICH ud) – uszlachetnić Polską Literaturę.

Pozdrawia, nie mogący – z powodu zbyt wybujałej śluzowizny twojego pomysłu – opuścić męskiej toalety.

LabinnaH

 

ZigiN – hej, niezłym krótkim, zmyślnie rogatym tekścikiem się przedstawiłeś. Lubię takich chojnych słownie komenta(to)rzystów. Dobrze, że po jakimś czasie (w październiku) znowu się pojawiłeś, bo wyczuwam w tobie niezłego Wojskiego – w słowach, czynach dobrotliwego i wojowniczego. Ja również –niebezpodstawnie – cieszę się, że komentarze przekłuły, sorry – przykuły ci oczy oraz wzbudziły słodkie zainteresowanie.

Chcąc cię dobrze poznać – a wtedy moglibyśmy rzetelnie porozmawiać o moich i twoich opkach – proszę o próbę skomentowania treści mojego opka, który – jak wiesz – jako szort, ma bardzo specyficzne, skrócone możliwości rozwijania opisow bohaterów, narracji i na końcu puenty. 

Jeśli zechcesz coś napisać, zapoznaj się, w jaki sposób (powyżej) zaciekle i sensownie broniłem swoich racji odnośnie mojego szorta.

Pozdrawiam i czekam jednak na twój ostry lub mniej… komentarz. 

LabinnaH

Droga Reg – czytamy mój ese-IK w środę 02.11.2022 r.

Ja wiem… prawie all.

Siadasz sobie wygodnie (dlaczego nie), stawiasz obok “coś” (kawkę, herbatę, soki oraz 'itp'…. – dlaczego nie) i spoglądając – co-kto “zmajstrował”, bawisz się w zgadywankę. No, tak: X – 70 % tekstu do poprawek, Y – 50 % tekstu do poprawek, LabinnaH (dziwne) – Aż 3 procent tekstu do poprawek – no, to… jedziemy.

A co dalej…? Ty wiesz i ja wiem, a oni nie muszą…

Przy twojej ‘lotnej – profesjonalnej’, nic nie musisz wyłapywać – to… samo się czyni.

Otrzymałaś od jednej/go z nas (nie wolno mi zdradzać, kto) – trudno “kapującego” zgryzy słowotwórcze – okulary, korelujące twój wybitny mózg z głównymi, światowymi (w tym Encyklopedia Brittanica) “zaglądarkami do tekstów”.

Czujniki (po głębokiej nauce) Artificial Intelligence w ich zausznikach, podłączone do twoich oczu (ach, nieważne – przy okazji co milisekundę, automatycznie korygują twój wzrok ku ‘Naj jakości) – w trakcie czytania “wiedzą wszystko” i na zasadzie “patrzę, więc (za darmo) chętnie wpiszę” – przekładają do kompa all about… Zatem – sama już teraz wiesz – niekoniecznie muszę wiedzieć, iż… powinienem, cytuję: – “… do tej kwestii podchodził(ć) z większą ostrożnością”.

Sorry, nieopatrznie, lecz nie bez przyczyny coś pominąłem.

Twoja – KU NAM, słowotwórcza przyjaźń, na sto procent okupiona jest jednak dozą lekkiego – no, niezbyt “obfitej” struktury – zmęczenia: Trzeba przygotować ciasteczko, usiąść w uwielbianym fotelu, uśmiechnąć się do siebie, gratulując słownie: – “znów uczynię coś dla dobra NF ludzkości”, za moment podjąć z blatu ‘tuż obok stolika’ – MagicLens i… usytuować je na usznych muszelkach, a potem… już tylko spojrzeć na “NF – Nasze Fypocinki”. I już. Cała robótka – jak na drutkach!

Kończąc “podzięczny” esej za twoją KU NAM przyjaźń – obiecuję, że “się przystosuję” i… znając swoją optymistycznie wielką ostrożność – będę DO TEJ KWESTII podchodził, jak trzeba – uroczyście.

LabinnaH

 

zygfryd 89 – dzięki za poczytanie i trzy zdania komentarza.

1. ”Interpunkcja bardzo utrudnia czytanie tekstu” (szanuję twój osąd).

Jednak: – tekst jest przez ciebie czytany 30.10.22, a w dniu 19.10.22 (20 dni wcześniej) Regulatorzy i Drakaina na 12 stronach – poprawiły ten opowieść ze wszystkich błędów (także interpunkcji) – a ja natychmiast wszystko w tekst wstawiłem.

Jeśli pomimo absolutnie profesjonalnej harówki naszych Opiekuńczych Pań – dla ciebie mój tekst jest nadal trudny do czytania, bo interpunkcja zawodzi, to:

** albo jesteś równy (m inn. interpunkcja) powyżej wymienionym profesjonalistkom i podobnie jak one – przedstawisz mi tutaj nowe błędy interpunkcji, które utrudnia ci czytanie.

** albo… nie wiem, o co chodzi…?

2. ”Bohaterów ledwo dwóch, ale trudno ich rozróżnić” – słusznie to zauważasz, jednak tym samym – dziękuję nieświadomie mnie chwalisz!!

Żeby szort był wyraźniejszy – zwłaszcza w dążeniu ku śmierci – cytat „ostatnia scena potrafi wzbudzić zainteresowanie” (dziękuję) – założyłem, że główny bohater będzie ledwo jeden: pełen aktywności, inteligencji, fascynacji wybranym, takim, a nie innym 'stylem' życia. Drugi jest podstawiony jedynie po to, żeby móc prowadzić nieczęsty dialog (wtedy akcja nabiera więcej barw)! Zatem, wg mnie – rozróżnienie ich w przypadku tej opowieści – nie jest konieczne.

3. ”Sama fabuła również niezbyt porywająca” (szanuję twoje zdanie) – jednak: w krótkim horrorze-szorcie, nie za bardzo jest miejsce na porywającą (a przez to poszerzoną o wszelkie dodatkowe ubarwiające elementy) akcję.

Jest przedstawienie 'specjalnie' radosnych – bo wyszli z mamra – bohaterów (im dalej w fabule, ta radość powoli gaśnie) + 'podstawienie' Kruczyc (gł. bohater zauważa je i podpowiada nam, iż coś może z ich strony niedobrego się wydarzyć) + „ostry” wjazd do parku + stara buda 'wagowa' + nastrój grozy wewnątrz + zawalenie do podziemi + krążenie młodych mężczyzn pośród mumii młodych mężczyzn (wiadomo, o co chodzi) + dojście bohaterów do własnej zagłady:

cytat z opowieści: „…jakby w oddali, a tuż obok, setki kobiet ubranych na czarno, wpatrzonych w jeden tylko punkt.

Młoda krew.

Nowa zdobycz.

Nowy narkotyk.

Jak piszesz – „ostatnia scena potrafi wzbudzić zainteresowanie”. Tak, zgadzam się, bo finał horror-szorta, w nastroju zbliżającej się śmierci, jest wg mnie – jednym z lepiej przeze mnie dotychczas napisanych.

 

Sumując – drogi zygfryd89, zadaję pytanie:

Jaka musiałaby być fabuła (w tego typu osobliwym, horrorowym nastroju opowieści), żeby DLA CIEBIE BYŁA PORYWAJĄCA!!??

Proszę, bądź konsekwentny i odpowiedz mi na to pytanie. Jestem 'młody, piękny, buzujący i wytrwały' – być może twoja odpowiedź “pobudzi mnie” do zastanowienia się nad popełnionymi błędami i nakaże wprowadzić twoje podpowiedzi do urozmaicenia fabuły – aby stała się dla wszystkich czytelników – PORYWAJĄCA!!

Pozdrawiam, czekając na odpowiedź.

LabinnaH

NoWhereMan

“Bardzo interesujący tekst. Technicznie jest przyzwoicie, czyta się łatwo i bezproblemowo. A treści jest bardzo mocne zarysowanie postaci bohatera” – to duża frajda uzyskać od ciebie tak dobry komentarz. Dzięki. 

“Zgodzę się jednak z Draconem, że jest tu też mocno czarno-białe rozpisanie, ale kładę to na karby bycia szortem – ten typ tekstu ma swoje prawa, często wymaga uproszczeń w prezentacji fabuły” – masz rację, zgadzam się.

Darcon, w zblizony sposób to interpretowal – napisał tak: – cytat – “…sięgasz po ograne i zero jedynkowe klimaty: „Mój drogi, przypomnij sobie, co nam się przydarzyło we wczesnej młodości. Matka leży…”.

Jemu, a teraz tobie, tak odpowiadam:

Jeśli psychologiczne opowiadanie to, według ciebie – i słusznie – trudny gatunek, celowo sięgnąłem po ogólnie znane klimaty, a nie takie, których nie zna nikt lub prawie nikt, więc mniej czuje. Inaczej, czytelnicy nie utożsamialiby się z bohaterami, mniej emocjonalnie byłoby odbierane.

Mam nadzieję, że podobnie jak on uznasz, że – cytat – “Dobrze, że bronisz podstaw tekstu i nie przyjmujesz wszystkich uwag bezkrytycznie”.

A na koniec NoWharaMan – tak sumuje to, co napisałem. 

“Podsumowując: dobry, wyrazisty koncerci fajerwerków” – czwarty wyraz się znieczytelnił, to ja – znany zgrywus – odczytam to jako: koncert – “dobry, wyrazisty koncert fajerwerków” – ha, ha.

Ponowne dzięki za poczytanie i profesjonalny komentarz.

Pozdrawiam

LabinnaH

Maldi.

Przeczytałem najpierw (tak trzeba) całe opowiadanie – teraz komentarz, a potem – już to zobaczyłem – cały zestaw, niestety sztampowych zdań.

Opisujesz po kolei – TYLKO: co, kiedy, z kim, dlaczego, po co, by, aby i sto innych, kolejnych opisów.

Za tzw. „grosz” – nie ma ANI JEDNAJ CHWILI NARRACJI, ŻEBYM MÓGŁ COKOLWIEK POCZUĆ!: ani bohaterów, ani sytuacji związanych z nimi i ich działaniem, ani ważnych miejsc – emocjonalna absolutna nicość! Jeśli tego nie czujesz… to trudno, ale tak jest.

Zatem – jak mawia nasza mądra Drakaina – CH… NAS CZYTELNIKÓW OBCHODZI pomysł narracji, to, co tu się dzieje, ani też – co się ewentualnie wydarzy bohaterom. NIC. Niestety nic nie da się odczuć.

Pod względem tego, co czytam – twoje opowiadanie przypomina suche, eseistyczno-naukowe konstatacje, przeprowadzane do wszelkich opowiadań, które tutaj komentujesz (wartość językowa komentarzy jest super sensowna i pomagająca). I już – brak jakichkolwiek emocji.

 

A teraz – spacer po tym, co wprowadziłeś do zdań w twoim opowiadaniu:

Uwaga – od tego momentu – TYLKO DLA TWOJEGO DOBRA, Maldi – będę DROBIAZGOWY w komentarzu.

Jak to możliwe – żebyś pisał komentarze – naprawdę mądrymi, spoistymi, świetnie pomyślanymi i pomocnymi dla piszącego, wartościowymi zdaniami… a… w swoim opowiadaniu – POPEŁNIAŁ „CO CHWILA” (wykazuję to poniżej) – dziesiątki podstawowych błędów – niewłaściwego, w odpowiednim miejscu, użycia tuzinkowych słów i zdań?które oczywiście fatalnie wpływają na odbiór wątków opowieści, niszcząc jego niezłe pomysły? Od dawna (także prywatnie o tym dyskutujemy) – a ja nie wiem – KTÓRY TY jesteś, bo… jest was dwóch!?

Dokładnie w prawie każdym zdaniu muszę poprawiać „odgrzewane kotlety”, które używasz!!

Gwoli wyjaśnienia warto nadmienić…” – pierwszy oklepaniec.

Jakby nigdy nic, ruszył” – oklepane!

„…mniejszymi bądź większymi klockowatymi domami” – czy to ma znaczenie dla akcji, czy raczej jest to wypełniacz tekstu?

„Na ulice wyglądały ze ścian – czwartoklasista tak pisze.

„…na różnych, przypadkowych poziomach – co mi to przypadkowych podpowiada? Zdanie powinno coś oznaczać lub nieść.

„…krzyknął mimo to – mimo co?

„…widzę żeś człowiek” – nagle (bez przemyślenia) stosujesz słówko nieodpowiadające „stylowi” innych słów i zdań opowieści – czy to twój styl?

„Ku niejakiemu zdumieniu” – wstawiasz nagle – bez uzasadnienia – z „innej struktury” poznawczo myślowej?

„…nowy znajomy” – raczej znajomy – nie zaznaczyłeś wcześniej żadnym stwierdzeniem, że aktualnie nie poznał tu nikogo.

…rzeczywiście zaprowadził” – wprowadzasz niepotrzebne, nic niewnoszące słówka, żeby przedłużyć zdania, czy też twórczo zamierzasz tym słowem poszerzyć opowiadanie?

„…parę brzęczących monet” – nie mów mi, że TAK SIĘ PISZE – czy wszyscy nieźli pisarze, którzy używają słowa „brzęczących” (ograne!! – nie używaj tego) monet – są pewni, że rzeczywiście, nawet miedziaki BRZĘCZĄ jak stal damasceńska, wysokiej, japońskiej jakości czy też DODATKOWO brzęczą tym słowem, by wzbudzić w czytelniku dodatkowy EFEKT??

…zapomniawszy – Drakaina zakazuje wstawiać tę formę „kwiatkowania” tekstu – to przewraca tekst.”

„…w ogóle spełnił – Drakaina – przysłówki to śmierć dla tekstu i młodego, mało jeszcze zapoznanego z tym terminem… pisarza, który PRZED opublikowaniem tekstu, powinien to wszystko – słowo po słowie przemyśleć i poprawić.

Niebawem przekroczył próg” – Kto? Za daleko od podpowiedzenia czytelnikowi, kto, co, robi.

„…w ostatniej chwili, schyliwszy się przed framugą” – podobnie do zapomniawszy.

„…okazała się być, cokolwiek” – zapytaj Drakainy, czy to „być” jest właściwie ustanowione, a „cokolwiek” poszerza niepotrzebnie tekst.

„…z głębi” – czego?

…niskiego człowieka w robotycznym…” – było kilkukrotnie – zastępuj to synonimami – często i zdecydowanie, żebym nie miał tak dużej jak teraz pracy.

dzierżącego” – czy to jest twój staromodny „styl”?

Skręcił on ku – takich błędów nie robi doświadczony piszący.

„Boksów” – trzeci raz – synonimy.

„Posadzono go…” – niezręczne, nie w konwencji narracji.

…najszczerszych chęci” – oklepane.

…zamarł w bezruchu…” – kolejny DWUDZIESTY 'wytarciuch'.

„…głos z offu:” – TEKST (prawie 150 słów) – sam to wymyśliłeś i tak super naukowo (jak komentarze) tu wprowadziłeś!? – czy jednak jest to „stąd czy zowąd” wstawiony cytat – jako twój tekst – nie wiem, więc pytam? Jeśli cytat – czy na końcu opowieści nie należy dodać – czyje to jest?

„I tak to mój”– ??

„…czując już potrzebę, by” – błagam, b. niestosowny układ słów.

Wtem jednak” – od 'Wtem' rozpoczynasz zdanie? A gdzie kultura przyszłego literata?

„…również niziołek…” – kolejny raz o wzroście? Czy to jest AŻŻŻ takie ważne, czy kolejny wypełniacz tekstu?

Robotycznego…” – 4 raz – synonimy!

„…skłamał gładko” – kolejny N-ty pospolity wyraz – ja nie chcę czytać POSPOLITEGO TEKSTU!

I tyle go widzieli” – błagam.

„…zebrać się na odwagę – kolejne tuzinkowe.

„…który nie wyróżniał się niczym szczególnym – czy ciekawe jest dla czytelnika uzyskać tekst o czymś, co nie jest ważne?

„…istnieje jakiś imperatyw narracyjnyaż tu NAGLE, pośród TAK WIELU wytartych słówek – element z pisania komentarzy (inny pisarz??).

jął więc…” – CACUSZKO SŁOWNE!! – dlaczego takich „kwiatków” nie przedstawiasz w rozumnych komentarzach?

„niepewnie spod cienkich rzęs…” – nie wierzę – jesteś szczęśliwy, że napisałeś tu, iż ona miała cienkie: a nie grube, a nie wyskubane, a nie złowrogo pokręcone rzęsy? Czy to słowo miało jakiekolwiek znaczenie. Ono – WYBIJA Z KONTEKSTU!!

„…pisarz zakrztusił się” – wiadomo, wszyscy wiedzą – po tym, co usłyszał. Jednak najważniejsze jest, że ty kolejny raz użyłeś wyświechtanego pomysłu na jakiś nieważny element narracji – dlaczego to zrobiłeś – czy ty to wiesz?

„Mistrz podniósł się więc śladem konstruktora” – Boże, czy ja to rzeczywiście czytam – Drakaino, gdzie jesteś?

„…poczuł się zaszczuty wobec takiej dbałości o miejsce pracy” – czy tym można być ZASZCZUTY????

przeczesywać chciwie wzrokiem wszystkich półek” – nie wierzę!! Nigdy w życiu nie spotkałem się z takim bezsensownym określeniem czegokolwiek!!

NO, NIE WIEM – jestem w 2/3 tej niezwyklej pracy – NIE WIEM, CZY DOTRWAM – Maldi – pomóż!

stanął na palcach, żeby założyć go Maronowi na skronie” – ale… żarcik.

myślał gorączkowo” – czwarty raz twój bohater „myśli gorączkowo”!!!! – w tak krótkim tekście – taki banał?

„Nie zwracając uwagi na nic wokół” – niezręczne! – jak dziecko we mgle?

ściskając kurczowo w dłoniach” – czy autor – jako już doświadczony – będzie nakazywał swojemu bohaterowi – „ściskać kurczowo?” – takie oklepane zdanko?

acz niepokojącym wizerunkiem” – w jakim „stylu” piszesz Maldi, bo są częste zmiany.

„składały się wijące się” – ?

„…mały acz…” – to już jest twój osobisty „styl” pisania?

„z tupetem właściwym pisarzom” – co za przemyślenie?

„z niejakim przerażeniem” – setny raz używasz wytartych stwierdzeń – błagam!

„Poczuł to w dodatku ze złowrogo zimnym wyrachowaniem” – sam tego nie widzisz, że „w dodatku” – rozrywa ci zdanie?

„Zamiast tego bowiem przystąpił…” – następne rozerwanie zdania! I tak co chwila!

„zajrzał w rozwarte w szoku oczy”!!!!!! – to nie jest melodramat dla znudzonych pań po oglądaniu urugwajskich tasiemców – to twoje opowiadanie.

 

Drogi Maldi – to zajęło mi to… godziny, jednak w podziękowaniu z twoje dla mnie komentarze – chciałem to zrobić.

Sumując:

Opisujesz po kolei – TYLKO: co, kiedy, z kim, dlaczego, po co, by, aby i sto innych, kolejnych opisów. Niestety – nie ma ANI JEDNEJ CHWILI NARRACJI, ŻEBYM MÓGŁ COKOLWIEK POCZUĆ – (nie ważne, że to jest o robotach).

Zatem – jak mawia nasza mądra Drakaina (oraz wszyscy tutaj komentatorzy i piszący) – CH… NAS CZYTELNIKÓW OBCHODZI pomysł narracji, to, co tu się dzieje, ani też – co się ewentualnie wydarzy bohaterom.

Dodatkowo:

Wielkie sorry, drogi mi Maldi – w opowiadaniu jest taka masa sztampowych twoich 'stwierdzeń' (powyżej zasygnalizowanych) , że nie chce mi się pisać o być może sensownym (chociaż, nie do końca odkrywczym) pomyśle na utwór.

Podpowiadając to, co powyżej – sam sobie wbijam w mózg i palce, by tak nigdy nie czynić.

Pozdrawiam w przyjaźni.

LabinnaH

 

Dzięki – Wesołe Miasteczko, zwane ŻYĆ-em już mnie od 9:00 pochłonęło. Nie ŻYC-zę podobieństwa.

krzkot1988

“…udało mi się nadążyć za pociągiem myśli, który przejechał przez twój komentarz”.

To prawda. Lubię pociąg-ać od czasu do czasu (ale też pogłaskać), zwłaszcza, tu i tam… – swoimi nie tylko myślami… ale zostawmy to – według Rodo – trochę z boku.

Nie ma to, jak – dwóch przystojnych, młodych, pewnych swych zalotów ku… mężczyzn – bez rozdźwięku pomiędzy sobą, przyznaje się, że… mają KU SOBIE – pociąg-myślowe, literackie inklinacje… och, tak.

LabinnaH

p.s. Będąc zbyt ciekawskim, zbyt uprzejmie podpytam – a, z czegoż próbowałeś nie spaść…? Zależy mi, żeby to nie były zwykłe schody, proszę!

Hrabiax – dzięki za odpowiedzi. Dobrze je wytłumaczyłeś. Jak wiesz, po to tutaj jesteśmy, żeby ‘kombinować’ – próbować inaczej podchodzić do zaistniałego tekstu, by w formie dyskusji – coś dało się z każdym z nich trochę inaczej zrobić. Kolejny raz – brawo za zakończenie także.

Pozdrawiam serdecznie

LabinnaH

Witaj bruce – kobieto. Właśnie się poznaliśmy. Jak miło, że masz podobne do mne poczucie humoru, choć moja ekfraza – mam nadzieję – jest także dosyć żartobliwa. 

Jeśli zechcesz otrzymać ode mnie także coś emocjonalnego – poczytaj “On czyli ja” oraz “Pocałowałem swoją dloń”. Wtedy porozumiemy się bardziej wewnętrznie. Jeśli zechcesz, napisz potem coś o tych opowieściach.

Pozdrawiam serdecznie

LabinnaH

Drakaino. Dzięki ponowne – już pozmieniałem co trzeba.

Jeśli jesienna plucha mojego organizmu (Łał, jak fajnie – początek wewnętrznego horroru…?), nie do końca mnie zakuka – należałoby TEN POMYSŁ napisać od początku, z – jak słusznie zaproponowałaś – takim podejściem do bohaterów, żebyśmy ich (złych czy dobrych) zrozumieli i polubili, a wtedy… 

Na razie – mam w zapasie jakieś dziesięć (w moim, skromnym – niby stylu) opowiadań – zatem proszę Cię o dalszą, jakże owocną współpracę.

p.s.

Za “On czyli ja” (niezłe i b. emocjonalne – jak chwalili koledzy) – otrzymałem od ciebie 2 punkty.

To moje ‘Naj’ opko, ‘so…’ – spróbuj je dla mnie także skomentowć – oczywiście, jeśli zechcesz. 

Pozdrawiam.

LabinnaH

Krzkot1988 – sorry, ale muszę! Oto moja wersja twojej opki – inny (mój) typ humorku!

/trochę żartu, trochę podpowiedzi – proszę o uśmiech/.

Ze wstępu – “Jeśli jednak szukasz czysto rozrywkowego tekstu, będącego mieszanką komedii i horroru…” – poczytamy, zobaczymy.

Przeczytałem fragment do – “Następnego dnia w południe…” – ani komedii, ani horroru – na razie wieje nudą, niestety.

Kilkanaście razy – “Ech, Oj, Ach, Areczku” – no, cóż…? Raczej żadny humor. A gdzie zabawa słowami, zdaniami, odwracaniem znaczeń i kilkoma jeszcze dodatkowymi elementami pobudzania uśmiechu… Czytam dalej.

“Weszli po kilku schodkach i ich oczom ukazała się piękna, murowana rezydencja…” – wcześniej nie widać rezydencji – dopiero po wejściu i to ‘po kilku chodach’ lub narrator jest krótkowidzem lub…

“…po irytująco długiej chwili otworzył drzwi” – czy to jest ‘to śmieszne’, które obiecałeś?

“…odparł Mateusz, nerwowo przeczesując palcami włosy” – najpierw Areczek przeczesywał włosy, a teraz Mateuszek przeczesuje swojskie i to nerwowo…? 

 “Agent zawrócił do łazienki…” – nie było, iż jej wcześniej używał, ale zawrócił!

“Przyłożył ucho do drzwi i nasłuchiwał. Grube bukowe drewno tłumiło wszelkie odgłosy naprawdę dobrze, ale coś udało mu się wychwycić – …przecież zrobiłem wszystko, o co prosiliście!” – jest, jest już horror! “…wielka dziura ziejąca w dachu” – 2-gi horror. “…agent nieruchomości biegnie w podskokach w nieznanym kierunku. Ech, młodość – pomyślał” – 3-ci horror. “…sporych rozmiarów czarny zaciek, który rozlewał się…” – 4-ty horror.

“…ponownie zbliżając się do żony” – jaki macho, ha, ha – wcześniej jużżż, mniammm, a teraz – po dotknięciu zgnilizny – OD RAZU i PONOWNIE… znowu? – Horror + humor = uśmiałem się. Och, przepraszam, zapomnialem – “Wytarł ręce o dół piżamy…” – czyli o spodnie piżamki, ale… chyba… PRZED… PONOWNYM… je, te zbrukane spodnie zdjął…?

“– To maleńka szpara – odparł koncyliacyjnie Janusz, widząc narastającą irytację małżonki” – dlaczego Grażynce nie spodobało się jego koncyliacyjne: ‘…maleńka szpa… – toż to koncyliacyjnie baaardzo śmieszne…

“…w jednej ręce i… (…) Nawet nie chciał myśleć, co mieli w drugiej…” – rozpalasz mnie Kszkot!!!! Toż to: humor + horror + seksi rączka…? Łałł. 

„Wtem usłyszał dźwięk, który sprawił, że nieomal zadławił się (…) – Tato, spóźnimy się do szkoły!” – 5-ty horror. „Czarne, zielone i białe strzępki pleśni widoczne były nie tylko na serze…” – 6-ty horror.

„Do Wiśniewskiego w końcu dotarło, co właściwie widzi. – To stopy!” – 7-my horror. No, nareszcie, jest to, co lubię – w strachu drżą już moje! „Deski upstrzone były kawałkami mięsa i innych…” – 8-my horror. „…ludzkie przedramię…” – 9-ty.

„Ucięta ręka nie kończyła się jednak krwawą miazgą i fragmentami kości, lecz czarną dziurą” – 10-ty. „Delikatne, kobiece dłonie trzymały go niczym imadło” – 11-ty horror.

„– Jesteśmy strudzonym wędrowcem – odparło stworzenie zmęczonym głosem. – Podróżujemy między światami w poszukiwaniu nowego domu. Widzisz, musimy rosnąć, by żyć. Na naszym świecie nie było zaś już gdzie zakładać nowych kolonii. Wyruszyliśmy więc w gwiazdy” – TAK, TU SIĘ PODDAJĘ, NIE DAM RADY. ZWYCIĘŻYŁEŚ KSZKOT.

A teraz summa. Oczywiście moje powyższe 'poszukiwanie humoru i horroru' jest bardzo subiektywne – ot, kilka chwil zabawy.

Na szczęście, my faceci jesteśmy na tyle rożni – także próżni – iż każdemu z nas przypada jakaś miła, (dla każdego inna), kobieca połówka – niekoniecznie pomarańczy.

Miłego dnia

LabinnaH

 

 

Hrabiax.

1/3 opowieści piszesz, że jesteś głodny i spóźniony + 1/5 – jak tu najlepiej skręcić z prawego pasa na lewy. Interesujące, O.K. – czytam dalej. “…dostrzec jego twarz pełną zdziwienia, zatrzymaną w dziwnym grymasie…” – tego typu zdania chyba nie są istotą sensownego przebiegu akcji ku… zdobyciu pracy?

Hrabiax – “ poczekać w kąciku dla gości” – szukasz – mam nadzieję – poważnej pracy, a czekasz w dziecinnym ‘kąciku’? Trochę konsekwencji w pisaniu, proszę.

“A co, jeśli w ogóle nie przyjedzie?” – określ – kto? – Za daleko od wiadomości o spóźnieniu.

Kolejne 1/6 opowieści – przemyślenia – co robię, przyjdzie, spóźni się, moje usprawiedliwienie itp.

“Panorama miasta była tak rozległa (…) Gdy sobie to uzmysłowiłem aż zmiękły mi nogi” – ho, ho – rozległośc panoramy rozmiękcza nogi… mężczyzny! 

 “…obolały. Czułem się strasznie zmęczony i miałem początki migreny – to chyba zbolały staruszek przyszedł prosić o pracę, bo brak podania jego wieku. 

“…uda mi się dostać do tego miejsca. Przez całe studia marzyłem o tej właśnie chwili” – marzyć, żeby się dostać i jeszcze do ‘tego miejsca’? Istnieją lepsze określenia naszych marzeń.

“Stanął przy przeszklonej ścianie niemal dotykając jej czołem” – czy gdyby ją dotkną czolem, to inaczej potoczyłaby się akcja? 

“…czterech piw (…) głaskał (…) budziki nie zawiodły” – zmyślnie żartobliwy dyrcio… 

Jeśli to moje ‘podczepki’ wyprowadź mnie z błędu, proszę.

No, no – nieźle nas końcu zawinąłeś. Brawka.

LabinnaH

BasementKey

Nawet nie wiesz, jak mi miło, że się pojawiasz!!

“Brakuje natomiast tego napięcia, o którym pisała Drakaina, dodałbym również, że emocji (wszelkich). Do tego jest dość krótko, nie zdążyłem poczuć strachu, dodatkowo to, że bohaterów była dwójka, nieco dla mnie osłabiło tę straszność”.

Dzięki. Świetnie to podsumowałeś, ukazując mi to, co to opowiadanie powinno uzyskać!

Chociaż uważałem, że tak trzeba w tym jednym przypadku to opowiadanie napisać – masz rację i nie mam się czym bronić. Tak jakoś to wyszło. Jednak – jesienne dni nie zawsze są w nastroju Sup, żeby się coś więcej niż przeciętnie chciało… Mam tu do pokazania jeszcze jakieś 10 opowieści, więc zastanawiam się – czy dokończyć to i otrzymać dobre podpowiedzi, a dopiero na końcu wszystko poprawiać, czy lepiej od razu?

Wiem, co odpowiesz, ale napisz to. “LabinnaHu, do cholery!!! Natychmiast weź się za to opowiadanie i popraw go – czekam tylko 6 dni! Jak tego nie zrobisz i nie pokażesz go tutaj – poprawione, tak jak ja, BasementKey i inni sobie tego życzą, to zjadę cię niegrzecznymi słówkami i zakończę – cholercia – znajomość ha, ha. 

Daj znać z nakazem absolutnym, please.

p.s.

Ten LabinnaH nie jest chyba zbyt O.K. – żartując, prosi o nakaz!?? 

Drodzy koledzy pióra.

Przede wszystkim prawdziwe, serdecznie dzięki za chęć pomocy i poświęcenie czasu dla mnie oraz dla opowieści fantastycznej. Podziękowania kieruję (wg kolejności komentarzy) do: Zanais, ośmiornica, Maldi, Drakaina, Regulatorzy, NaN.

***Rozumiem i sam bym sobie życzył, żeby bohaterowie każdego opowiadania, tak byli prowadzeni przez autora, żeby przejąć się ich dolą – wtedy czytelnicy podążaliby za ich losem (Drakaina i Maldi to zaproponowali). Tym razem (tekst poniżej), zdecydowałem inaczej.

***Po części powstawiałem w narracji i w usta Gino, gł. bohatera (z komentarza o nich – „tych wiejskich, złodziejskich gamoni”) – raczej gorzkie żarty, żeby pogłębić thrillerowy nastrój opowieści.

Kilka zdań wyjaśnienia:

1. Opublikowałem opowiadanie sprzed sześciu lat, w którym (mniej doświadczony w pisaniu), głównemu bohaterowi 'naddałem' zbyt dużo „złotych słów i zdań” narratora – dzięki za podpowiedzenie, niektóre poprawiłem.

2. Mój pomysł miał taką tezę:

****Sceny, akcja, dialogi, stworzyłem jako intensywne, szybkie i skrótowe – jak zły czas, który nagle nas spotyka, doświadcza i wprowadza w sytuacje całkiem bez wyjścia. Tym samym dążyłem do zamykającego, także krótkiego, ale wg mnie mocnego, wstrzymującego oddech, finału.

****Ukazanie absolutnie przeciętnych bohaterów (jak my, ludzie – nie obrażajmy się – bywamy lub jesteśmy), w przeciętnych koleinach ich codziennych, zawinionych lub niewiadomych losów (różne charaktery, wychowanie, zdolności, chęci itp.). W nagłym, nieodgadnionym przepływie zdarzeń, na które ze względu na nieskończoną ilość przypadków, nie mamy najmniejszego wpływu. Tak bywa, że wyciska na nas piętno – pomsta bliźnich, odwet losu za przewinienia, przekłuta laleczka voodoo, wendetta, a może jednak MAGIA… jak w moim opowiadaniu…?!

 

Zanais – dziękuję za podpowiedzi o piórkach. Tytuł opowiadania (jak inni) – pisać nie blokowo. W mojej pracy czasem blok używam, stąd błąd – już zmieniłem.

Drakaina – wielkie dzięki i szacunek – kolejny raz zechciałaś poświęcić swój czas na (jak to nazwał NaN) – długi, profesjonalny, 'krytyczny rozbiór' mojej opowieści. Sporo podpowiedzi przyjąłem jako pewnik i niebawem poprawię.

Regulatorzy – miłe podziękowania za chęć poczytania i jak zawsze „w punkt” dodanie właściwych zmian – jak zawsze natychmiast i do tego grzecznie, zastosowałem.

Ośmiornica – piszesz: „Opowiadanie miało być lekkie i zabawne, ale niestety…” – ja także, 'niestety' nie przypominam sobie, żebym gdziekolwiek tak określił nastrój tego opowiadania. Owszem zdarzyły się (patrz powyżej), ale raczej gorzkie żarty, żeby… podkreślić nastrój opowieści.

„Leciałeś na łeb na szyję, jakby gonił cię jakiś drakoński limit znaków, zamiast budować nastrój, sceny i porządne dialogi” – dzięki, bo masz rację – ale tak w założonej tezie (wyżej) miało być.

NaN – Piszesz – „Włochy. I pięknie, bo to scenografia bardzo klimatyczna, zróżnicowana, stwarza autorowi wiele dodatkowych możliwości – stylistycznych, narracyjnych…” – czytając te zdania 'jestem z tobą'. Obaj uwielbiamy ich klimat, pejzaże, malarstwo, rzeźbę, architekturę.

„Twoje Włochy są niestety oparte na kliszach: wiadomo gorąco, wiadomo “wysiadujące” kobiety…”. „zupełnie nie czułem tych Włoch” – tutaj, raczej nie jest tak jakbysmy marzyli. W tym konkretnym opowiadaniu, w założeniu – tak, to zdecydowanie miało być oparte na kliszach (popatrz powyżej w założeniach do tezy opowiadania).

Pozdrawiam wszystkich.

LabinnaH

Maldi – Szanuję cię za poświęcony czas i dziękuję za niezłe komentarze – niektóre wdrażam, z innymi się nie zgadzam.

Jednak tym razem – po kilku początkowych podpowiedziach – mam sporo znaków zapytania, graniczących z prośbą o spore zmiany!

1. Nie wyrażam zgody na twoje dwustronicowe 'wypracowania' odnośnie głównego komentarza! Profesjonalni – Drakaina i Regulatorzy piszą go tylko na trzy linijki – po co? Żeby nie zakłócać wyrazistości komentowania przez innych komentujących, bo to jest niekorzystne dla mnie – autora!

***Następni komentujący widząc twój kilometrowy tekst – czytają go oczywiście ogólnie (nikt z nich nie ma czasu na dwie strony osobistych wynurzeń kogoś innego, czasem z błędnymi 'dowodami') i… po sprawie, tak piszą: zgadzam się ze wszystkim – i już.

2. Po wstępnych trzech linijkach głównego komentarza – profesjonaliści – wszelkie konkretne błędy wyrazowe (zdania, słowa) – rozpisują pod spodem. Jest czysto, składnie i wyraziście!

****Ty jednak zapragnąłeś jak oni – podpowiedzieć mi na końcu – tylko jedną zamianę zdania. Okazała się niestety nieprzemyślana, bez wyczucia do przed śmiertelnego stanu ducha bohaterów.

****Jak można po przeczytaniu opowiadania o smutnej drodze szarych ludzi na pewną śmierć – zadać autorowi pytanie: „A można by prościej, zgrabniej”.

****Zaraz potem do mojego zdania – „Braciom, siedzącym obok na ławce, dewastująca organizmy nuda, nakazała to zauważyć”, czyli ZDANIA, które najtrafniej określa NAJWAŻNIEJSZY punkt akcji – decyzję bohaterów, po której stanie im się krzywda – byłeś łaskaw zaproponować błahe (nietrafne) – “Bracia nie mogli tego nie zauważyć, kiedy siedzieli obok na ławce i nudzili się” (dwa zaprzeczenia nie + kiedy + i + zła składnia).

****Na przyszłość (nie wchodząc teraz w poszczególne zdania) – jeśli się zgodzisz – proponuję przeczytać dokładnie tekst, wyczuć intencje (znanego ci z niezłego odczuwania także tekstu) autora, a dopiero potem wdawać się w dookreślanie poszczególnych zdań, proszę.

I na koniec.

Od twojego zdania – „Otóż, jesteś formalistą LabinnaHu – twój komentarz aż do końca – uważam za zbyt personalny! Tego typu o mnie, psychologiczne przemyślenia (stosunek do całości twórczości, a zwłaszcza „tego i owego u autora”) – można przekazać w dziale 'znajomi', a nie przedłużać w nieskończoność to, co już wcześniej wyjaśnione (zakłócając klarowność miejsca na inne komentarze).

Prosząc o kontynuację współpracy, pozdrawiam nadal pisarsko przyjacielski.

LabinnaH

Finakla – dziękuję za przypomnienie o komentowaniu.

Jako amator, także bez studiów filologicznych, jestem tutaj dokładnie od 60 dni od 23 sierpnia 2022 r. W tym czasie opublikowałem 11 własnych (sama wiesz – głębokich, poważnych i żartobliwych) tekstów oraz skomentowałem łącznie 48 tekstów. Zatem mam szanse prosić o dalsze komentarze pod moimi tekstami. Jak chyba widać – moja prośba nie jest “wywołaniem ruchu pod własnym tekstem”. Jedynie bardzo serdecznie o to proszę.

Pozdrawiam cię i dziękuje ponownie za twoje komentarze.

LabinnaH

Zygfryd89 – “Ciekawy eksperyment. Wybacz, ale tekst jest tak inny od tego, co zwykle czytam…”.

Dzięki za zainteresowanie, poczytanie i… za to, iż ‘…ciekawie i przyjemnie się czytało’.

Potwierdzam, takie nowości przydadzą się tutaj. Nasi przyjaciele – pisarze i komentatorzy – mamy czas rozszerzyć wspólnie ten temat? 

 

Droga Finklo – przedstawicielko Loży (tutaj wspólnie z Drakainą, która – dziękuję, często przy moich opowieściach się pojawia) – thanks za poczytanie i fajny komentarz.

“Mam wrażenie, że zbyt wiele chciałeś wepchnąć w ultrakrótką formę”.

Tak – masz rację, ultrakrótka forma była założeniem (tak jest w ekfrazie) – żeby wystrzeliło, walnęło i zawirowało, nie tylko czytelniczą duszą. /pole do popisu dla nas wszystkich/

”Dewotka i kokota wydają mi się wzajemne sprzeczne. Tak miało być?”.

Dobre zapytanko – już wiesz po tym, co powyżej napisałem – tu tak zmyłkowo i szaleńczo miało być!!

p.s. Kieruję to do ciebie – jako jednej z przedstawicieli Loży.

Dziwi mnie, że nowa forma – ekfraza, na tak współczesnym portalu – my!!! + Loża (za mało waszych mądrych głów i komentarzy) + pomysł portalu + co nowe, to ciekawe – uzyskała nikłą formę zainteresowania (na co bardzo liczyłem, stawiając sobie zapytanie – co nastąpi). Może Loża zechce podpowiedzieć jakieś mniej znane formy literackie, żeby się z nimi zapoznać i twórczo ‘zapróbować’?

Finklo – nadaj temat, proszę – masz tu dużo znajomych – podpowiedz im, że COŚ takiego zaistniało, może się uśmiechną, włączą i z nami na jakiś czas – połączą…? 

Pozdrawiam serdecznie

LabinnaH

ośmiornica – kobieta

No, cóż, kobiecie się nie… – zachęcam. Znajdź, dla mnie czas, proszę.

Już nie raz mi podpowiadałaś dobre rozwiązania i dawałaś właściwe komentarze, a tu nagle coś dla ciebie  – fantastyka…

Pozdrawiam

LabinnaH

Koala75.

‘Ładne i zabawne. Mój awatar i ja zawsze doceniamy zabawy słowem…’ oraz ‘…więc tym niżej się kłaniam’.

Drogi Koalo. Gdyż, ponieważ nasz mistrz struktur słownych Maldi – tuż powyżej 4-krotnie “znieważył” mnie zapytaniem typu Rodo – ja, nagle ośmielony, zadam także tobie zbliżony typ niezaufania… na który odpowiesz lub jako Misio, z temaciku się wywiniesz…

Wielka radość mnie ogarnęła! – po raz pierwszy w historii natury, ale także na NF – Ty Misio, napisałeś do mnie nie jak zbyt często: “Misio uważa, jemu się podoba”, ale: ”MÓJ awatar I JA’ oraz ‘niżej SIĘ KŁANIAM’. 

No, cóż, hallo wszem wobec – AWATAR PRZEMÓWIŁ – jednak pytanie pozostaje płciowo-niekoniecznie-wprost-objaśnione. Azali ‘Ty, czyli ja’, toś – On czy Ona – ha, ha?

Będąc po mojej wyśmiewawczo-żartobliwej ekfrazie, w podobnym nastroju moje pytanka, same ośmieliły się osiąść na tym oto miejscu.

Oczekując (jeśli zechcesz – w podobnym tonie) na odpowiedź KU MNIE – niekoniecznie w formie ekfrazy, pozostaję z pamięcią…

LabinnaH 

p.s.

Baardzo ciekawe – dlaczegóż to moi i twoi towarzysze ‘pisarskiej podróży’ niezbyt tłumnie zechcieli się wypowiedzieć – nie tylko na temat mojego żarciku, ale głównie samej ekfrazy, której najwięksi polscy twórcy: Miłosz, Grochowiak, Szymborska, Kaczmarski i wielu innych, jak też ‘wielcy od czasów Greki’ nadali tej literackiej formie wiekopomne znaczenie i chwałę… Niech jednak zapytanie, pozostanie niedo…

Ślimak Zagłady.

Dodatkowo dziękuję za podpowiedzenie mi nazwiska wspaniałego i niezapomnianego Jacka Kaczmarskiego – nie wiedziałem o jego próbach, tym razem – poważnym zajęciem się ekfrazą.

 Miło mi, że obok zainteresowania tematami fantastyki, mam tutaj ciebie, kolegę bliskiego także poezji i nie tylko. 

Pozdrawiam

LabinnaH

Maldi – a jednak ZMRUŻYŁEŚ OCZY – to O.K., więc jednak mnie znasz. Dokładnie wszystko – w 100% to, co ci opowiedziałem – było fikuśnym, fantazyjnym, wręcz (boję się czyichś ich) fascynującym (mnie, bardzo) żartem!!!!!! Zatem do… następnego.

XRM – Gratuluję!!!!!! – posłuchałem muzyki – sam piszę zbliżoną. Pierwsze Canto niezłe i zapamiętywalne, które powinieneś powtórzyć, np. w oktawie powyżej, z dodaniem b. miękkich leadów (do głównch) – byłoby świetnie. Nie doczekałem się na (mówiąc popularnie) Refren – jak wiesz, mógłby być – ze zwiększeniem potencjału perkusyjnego.

Mało komentuję opowiadania, raczej szorty – sorry. 

LabinnaH

Maldi.

Jeśli TY! – mistrz komentarzy – piszesz kolejny, opromieniając (PWN – uczynić sławnym) mą duszę, odczuwanie i intelekt, wrażliwym, budującym na nowo strukturę (nowego ci słowa, ekfraza) tekstem, to cóż… ja, skromny autor? Wyrażam się z równie wrażliwym podziękowaniem.

“…widzę, że dalej rozwijasz swoje umiejętności żonglowania słowem, a tak ograniczająca formuła, jaką jest droubble z pewnością wymaga dużo skupienia” – kolejny raz masz rację (nie nastarczę słów do chwalenia) – rzeczywiście… żonglowanie – nie tylko słowem (także, złym), wymaga duuuużo skupienia, żeby… przy lub pod…

“…na pierwszy rzut oka rzuca się chęć zabawy słownej i literackiej zgrywy, co może być rzecz jasna celem samym w sobie” – aha, pytanie typu Rodo – znam siebie ‘im bardziej w dręczącym mnie zgrywie, przywalę – to lepiej się czuję, zwłaszcza, po zawale… mniammm’.

“Zastanawiam się jednak, czy podczas pisania kierowała Tobą jakaś myśl” – cholercia, dziękuję ponownie – już wiem, napiszę nową ekfrazę na temat: ‘Czy piszący (nie od razu pisarz) – stukając w …turkę ma uświadomienie, że obległa go z nagła (nie musi wiedzieć, czy świadomie) jakaś myśl…?

“Wspomniałeś, że miałeś lekko prześmiewczą intencję. Co jednak chciałeś wyśmiać?

1.Czy aspekt kobiecy, owe trzy gracje, które uważają się za piękne, choć w rzeczywistości (”sto kilo”), są otyłe? – och, nie – narazić się tak pożżądanej przeze mnie kobiecości – w jej próżności…? – Maldi, to jak narzucić sobie na główkę (przepraszam) kaptur (nie kapturek) i czekać na… nie dopowiem, co.

2.Czy więc ostrze Twojego języka zwraca się przeciwko próżności i (kontekstowej – konkurs o tytuł najpiękniejszej zawiści między kobietami? – nadmieniam, iż żyć spokojnie i NAD WYRAZ pokojowo do kobiecego świata nastawiony – to mój (oprócz ukochania kasy) główny cel żywota.

3.Czy może raczej myślałeś o męskim spojrzeniu na kobiety, które uosabia Rubens? – w niedawnej z nim rozmowie, nie przypominam sobie, jak właściwie UOSABIAŁ SIĘ do kobiet? Malować trzeba i – jak MODA nakazuje. Zatem, jeśli już niektóre z modelek lubią trochę ‘popieścić także podniebienia’ (jedzeniem oczywiście), to także w dzisiejszych czasach  – ja lubię te, a ty (być może) podobne lub inne.

4.Czy chciałeś zwrócić uwagę na to, że głosy kobiet w literaturze i sztuce są przede wszystkim męską projekcją, że to męskie (pożądliwe) spojrzenie kształtuje ich obraz? – ty wiesz już, co odpowiem, stąd takie ZBYT trudne, graniczące z… niedelikatnością zapytanie. Odpowiadam: Co NATURA nakazała, to dostała – pożądliwe spojrzenie ku nim, które wielokrotnie (niestety) powodowało ‘wszędzie i gdzie popadnie’ – uderzanie mnie (najchętniej), dlaczego ‘po buzi’…

“Piękno niejednoznaczności tkwi w tym, że każdy może widzieć w tekście to, co chce widzieć. Ja jednak zastanawiam się, kim jesteś Ty, LabbinaHu; czy *mrugam* reakcjonistą, czy *mrugam* progresywistą? – łkam – czwarte zapytanie typu Rodo – lubię to. Progresywista (zajrzałem, aha) – i tu cię na pewno nie zaskoczę. I to, i to! – w zależności kto ma do mnie to czy tamto!

“…kiedy czytamy dany tekst, poznajemy tym samym wrażliwość człowieka, który go napisał. Wiążemy się z nim emocjonalnie i chcemy wiedzieć, jakim jest człowiekiem” – piąte, typu Rodo! A więc moje cechy charakteru, to ho, ho, ho x 1000… + zdolne niewinności… + ciut progresywistyczne naleciałości… + daj coś, a odetnę rękę + nie daj, a czuję udrękę + weź, nareszcie mam spokój + jeść do syta, i po zmroku… – następne możliwości wspaniałego przeżywania świata – ku wrażliwości czytelniczej potomności – już niedługo. “TAK PO PROSTU” (patrz powyżej).

Rozterki duchowe Maldiego – rozcieram ‘na teraz i na zaś’ ze zdolnością i niezasłużoną, ale przyzwoitością.

Pozdrawiam nieustająco sobą zafrasowany i… niezafascynowany.

LabinnaH

p.s. Maldi, codziennie mój tekst + twoje ‘wykwitki i nie usterki’ + moje słowne rozterki =… książka…?

Drakaina

„Hmm. Jest tu pomysł, zarówno na ekfrazę, jak i na rymowaną prozę…”

Dziękując za wizytę oraz zauważenie tego, co powyżej, dośpiewuję, iż – autor postanowił zaistnieć w tzw. '3 w jednym', włączając ekfrazę i rytm, w konstrukcję droubble, w którym (jak być powinno), zaistniały: **wstęp: detektywistyczne zadanie kto-kogo… **rozwinięcie: przedstawienie (opisanie) 'obiektów', które wg detektywów 'źle się prowadziły' – zatem morderca miał powód… **zakończenie: odkrycie miejsca mordu (ogromnego… kredensu) oraz samego mordercy (raczej znanego) malarza.

Drakaino – właśnie pożegnałem się z panem M ('coś z niego' niefartownie zapisałem we wstępie) – „…jego obecność we wstępie niestety nie przysłużyła się tekścikowi„ – zatem (och, nadzieja) – czy istnieje szansa uzyskania od ciebie bardziej szczegółowego komentarza do mojego dziełka…?

Pozdrawiam

LabinnaH

 

Roger Redeye – dziękuję ci za podpowiedzenie już drugi raz (ja, tutaj 45 dni i nocy) – jak się pisze ten niezbyt łatwy, w jakimś mało znanym języku, wyrazik. Obiecuję, że od teraz, pisząc go – będę pamiętał o twojej pomocy.

Jeśli zechcesz – proszę o podpowiedzenie, co merytorycznie sądzisz o samym moim pomyśle, tekście oraz wykonaniu. Pozwoli mi to – jako greenhornowi – powoli zacząć się rozwijać…

Pozdrawiam

LabinnaH

 

Ślimak Zagłady

„Miła zabawa literacka, takie pogranicze prozy i poezji, miejscami rytm i rym wydaje się niedopieszczony, grubo ociosany, ale może i to celowe”.

Masz rację – „rym wydaje się niedopieszczony, grubo ociosany…” – rym taki miał być. W końcu detektyw(ki)i, tacy, a nie inni, wybrani przeze mnie – nie do końca właściwie ociosani w dzieciństwie – w życiu, tak, a nie inaczej się wypowiadali.

Kolejny raz mądrze, z dużą umiejętnością rozwinięcia tematu, podszedłeś do mojej prośby – tym razem – zajęcia się ekfrazą, nie za często (chyba) na NF się pojawiającą. Właściwie podpowiedziałeś nam, że 'przed i po' Szymborskiej, raczej nie pisano ekfrazy w złośliwej i prześmiewczej formie – no, dobrze, jakiś LabinnaH się ośmielił ha, ha. Świetnie dobrałeś jej wiersze w formie, o której piszemy.

Dziękując, pozdrawiam.

LabinnaH

Oczywiście DARCON!

Dziękuję za kilka zdań wspólnych rozważań, które podpowiadają nam, że mój szort stworzył trochę nastroju, żeby o nim rozmawiać. 

Pozdrawiam

LabinnaH

Maldi – “Mnie czytało się dobrze. A, jak widzisz, dało do myślenia”. 

„Zawsze życie i prze-życie rozszczepia nas: na siebie teraźniejszego i siebie przyszłego (którym chcemy być, lub nie chcemy być), na lepszą wersję siebie i gorszą wersję siebie” – mądrze i pięknie napisane.

Bardzo dziękuję za wniknięcie, psychologiczne przemyślenia i porady oraz że dobrze się czytało.

Pozdrawiam

 

Regulatorzy – dzięki za poczytanie i znalezienie kilku błędów. Jak zawsze grzecznie i natychmiast poprawiłem.

Pozdrawiam.

 

Darkonie.

No, dałeś popalić – za co, super dzięki.

„Opowiadanie psychologiczne to trudny gatunek” – wiem to, po twórczej harówce oraz twoim komentarzu.

„Nie spodobała mi się przedmowa ani wstęp” – mnie także nie. Rozgryzione i wklejone.

„Normalny dialog, z którego dopiero po jakimś czasie odbiorca zorientowałby się o podwójnej osobowości były ciekawszy”. Zgadzam się, pojąłem, podjąłem i napisałem.

„Nie nadawać osobowościom nazw własnych” – wykonane.

"Rozważania prowadzisz dosyć uproszczone, wręcz czarno białe – „Ja lubię siebie i wszystko, co robię. Uwielbiam przykopać, opluć i obsobaczyć…”, „…sprawunki dla przyszłej żoneczki, dzieciątka do szkoły, do przedszkola i żłobka…”. To nie są rozważania, to przedstawianie bohaterów opki. Bez filozofii. I już.

"…sięgasz po ograne i zero jedynkowe klimaty: „Mój drogi, przypomnij sobie, co nam się przydarzyło we wczesnej młodości. Matka leży…”. Jeśli psychologiczne opowiadanie to, według ciebie – i słusznie – trudny gatunek, celowo sięgnąłem po ogólnie znane klimaty, a nie takie, których nie zna nikt lub prawie nikt, więc mniej czuje. Inaczej, czytelnicy nie utożsamialiby się z bohaterami, mniej emocjonalnie byłoby odbierane itp.

„Finał jest ok. Podoba mi się próba pojednania, odzyskania kontroli nad swoją psychiką. Wolałbym pozostawioną furtkę niedomówień…”. Nastrój ciepła i zrozumienia, który wprowadziłem do 'rozmowy' i 'bycia ze sobą' moich bohaterów oraz finał, pozostawiam. Tak mi pasuje.

Darkonie – jestem ci ogromnie wdzięczny, jednocześnie ciesząc się, że moje skromne opko, uchyliło twoją wyobraźnię, przemyślenia i podpowiedzi dla mnie.

Pozdrawiam.

LabinnaH

Cholercia, znowuż Maldi jest pierwszy, bystry i zmyślnie-myśląco lśniący: “…to co złe, niejako samo przychodzi, bez wysiłku, kiedy człowiek poddaje się temu, co jest prostsze, kiedy godzi się na zaniechanie, dobro natomiast wymaga trudu, poświęcenia się, wzięcia na siebie odpowiedzialności” – Och Maldi plus ‘mój ty Panie’, nie, nie podołam, nigdy tak pięknie nie wymyślę – sorry, to miejsce i czas dla autora, więc tylko tak… po swojemu podjadę…

Lechckrol – w moim chorowitym, drżącym z zawiści zmyśle, nie zmyślam, bo wiem – błyskotliwe, wspaniałe, wielbione orazzz… niemożliwie frustrujące, że ja, to nie …chck…

Pozdrawiam obu pisarskich kolegów.

LabinnaH

Ho, ho, ho – Irka Luz (Loża) zawitała w moje skromne greenhornowe progi. Bardzo dziękuję.

Hipnoza – bywałem, bywałem, zatem częściowo masz rację – wywalam zdanie “Utrzymaj to w sobie”. Ono oczywiście powinno zabrzmieć po sesji. Tu opisany jest już sam koniec hipnozy.

“Zakończenie mówi mi, że wielkie dobro dało bohaterowi dobro zapomnienia, które jednak okazało się wcale nie takie dobre” – potwierdzam, co napisałaś. A propos wielkiego dobra… – po napisaniu opka, jakiś czas było mi przykro, że Andy-ego pozostawiłem w tak dużym poczuciu winy i, nagle… (dobroć pisarza?), dopisałem ten element zakończenia. To nie dziwne – poczułem się lepiej. 

‘Pisarz – jego dzieło’, jak rzeźbiarze w podobnej sytuacji sobie z tym radzą…?

Wracając do tekstu.

Loża – to Loża. Kolejna racja.

“Tu jest autentyczna opiekuńczość, bez chęci upokorzenia drugiej osoby. A to oznacza, że Andy nie jest takim twardzielem, na jakiego chce pozować, że pod tą maską rozrabiaki, kryje się wrażliwiec” – pięknie ODCZUŁAŚ te emocje.

Twoja rada: “Jednocześnie nie widać tego. Coś by się tu przydało jeszcze, żeby czytelnik mógł tę ukrytą wrażliwość dostrzec, inaczej postać będzie się wydawała niespójna” – tak, tak i tak. Już to dopełniam, mając “u siebie”… ha, ha, sporo cech Andy-ego.

Widzę, że nawet w tak wysublimowanej grupie entuzjastów fantastyki – warto czasem wpleść coś z ludzkich (tu i teraz) emocji. Sporo przyjaciół pisarzy dziękowało mi za to. Thanks.

Nie za często mam farta, żeby LOŻA ‘wpadała’ pomóc mi w ‘emocjonalnych’ tekstach – spróbuj “On czyli ja” czy fantastyka “Pocałowałem swoją dłoń” – masz dobrego czuja, a ja się nadal uczę.

Dziękując, pozdrawiam.

LabinnaH 

 

 

 

 

Krokus – twoja podpowiedź – poruszyła niezwykłą wyobraźnię Koali i… tą metodą… jestem z was dumny – dopracowałem szort, zmieniając co super ważne. Byłbym wdzięczny innym moim pisarskim przyjaciołom za komentarze i podpowiedzi do istotnego dla mnie tekstu. 

Pozdrawiam. 

LabinnaH

Jesteś pomysłowym faciem – dzięk, chwilę potrwa, już combinuję. Pomysł i forma – oki, thanks.

Labinn

Przystojny Nikto – bardzo przepraszam, jednak to, że “robisz to pierwszy raz…”, czyli wstawiasz swoją opowieść na NF – nie oznacza, że nie wiesz “jak to się robi…”. Zatem – powinieneś być jednak przygotowany, żeby “cię zechciano…” i nie “próbować raczyć wstawiać” absolutnie niesprawdzonego redakcyjnie, ‘orto i graficznie’ tekstu. To jest mało kuRtuLarnie! Sam zobacz – jest piątek, można by: ho, ho, ho – a Krokusa tak zamęczyłeś, bo jest dyżurny i się poczuwa, a… biorąc dyżur – nie poczuł, że należy przeczuć – iż tak mu się zdarzy, więc…?

Może byś go leTko przeprosił za harówę, a nie z raczej udawaną pokorą informował… 

Z przywitaniem, baardzo doświadczony przy pierwszym tu… razie.

LabinnaH

Dziękuję ponownie, będę komentowal twoje opowieści.

Pozdrawiam

LabinnaH

Krokus – przyznaję rację nt. ‘odstraszenia’ – zmieniłem wszystko tak, jak zaproponowałeś! – greenhorn grzecznie przyjął to, co dobrze mu doradzono!

‘Co do tematu’ – (ja także nie jestem psychologiem), jednak, jako pisarzowi, który szanuje ważne życiowe problemy, oczywiście zależy mi na komentarzach (jak tutaj wszystkim) – ‘czy oraz jak’ poradziłem sobie z (jak piszesz) trudnym przedstawieniem tego tematu – zwłaszcza, tylko w dialogu. 

Temat rozmowy z samym sobą jest ogólnie znany. Spróbowałem wpleść go do opowieści, dodając – tyle ile trzeba (wg mnie) elementów emocji. Jeśli czytający ‘coś odczuje’, zbliży go to do zadania sobie właściwych pytań…

Krokus – naprawdę wielkie dzięki za podpowiedzenie mi ‘techniki’. Czekam – jeśli zechcesz – na kilka słów, czy poradziłem sobie z pomysłem opowieści. 

Pozdrawiam przyjaźnie.

LabinnaH 

“Miś powinien już wiedzieć, że pisze fajne drobiażdżki” – napisałeś niestety niezbyt fajnie – napisaleś genialny drabble – uwielbiam pomysły, więc twoje natchnienie jako Maga garbarni… wszechludzkiej, stanowi dla mnie wzór, który niełatwo będzie powtórzyć.

Pozdrówki (bez czerwonych ust) – jeśli można

LabinnaH

Krokus – dzięki za komentarz.

Wydawało mi się, że dla poważnego tematu, jaki zaproponowałem – opowiadanie będzie lepszą “nazwą”, gdyż zdarza się, iż w szortach pisze się o mniej istotnych sprawach. Niejeden ‘przedstawiciel’ Loży – (Rodo) podobnie to przemyślał i zastosował. Zatem sorry, lecz to jest odpowiedź.

“Dwa tytuły są opisowe (…) to mnie odstrasza”– tak słowo ‘odstrasza’ jest istotne, jednak w tym kontekście stanowi zagadkę… Może zbyt zależy mi na “rozmowie” o ważnym nie tylko dla mnie temacie – stąd ta decyzja (przy żartobliwych tematach oczywiście tego nie stosuję).

Krokus – jak sam wiesz ze swoich prac – POMYSŁ TO POMYSŁ – coś z góry nam to podsyła i już.

“Mam wrażenie, że pomysł był, ale w samym dialogu się gubiłem. Raz narratorem był Dolny, a raz Górny” – tak, w tym dialogu występują dwie (czysto umowne) połówki każdego z nas (oczywiście, jeśli taki stan ducha istnieje).

“…nie do końca rozumiem, dlaczego każdy z nich dostał inną połówkę ciała”.

Dialog Górny – Dolny zastosowałem specjalnie (każdy może inaczej to nazwać), dla czystości wizualno-psychologicznej tekstu – żeby nie zgadywać kto, kiedy i dlaczego, a bardziej wniknąć w wagę zagadnienia.

 “…przy cięciu w pionie na lewą i prawą stronę jeszcze by się to mogło jakoś trzymać” – każdy ma swój pomysł (autor miał taki, a nie inny).

“Ogólnie postawiłeś sobie wysoko poprzeczkę, bo tego typu tekst uważam za trudny do napisania (w ogóle teksty oparte na samym dialogu są trudne)” – tak, masz rację – to trudny, ale jak ważny temat…!, stąd taka prośba o ‘porozmawianie’ o tym.

Dziękując bardzo za podpowiedzi ‘techniczne’ (odpowiedzi zajęły mi sporo długich zdań), będę prosił o ukazanie nam (jeśli zechcesz), twojego punktu odniesienia do przestawionego w opowiadaniu, jakże trudnego, codziennego problemu wielu z nas – ludzi.

Pozdrawiam przyjaźnie

LabinnaH 

 

 

 

 

regulatorzy, czyli REG

“…ale gest Marka wydał mi się zbyt błahy, aby tak poruszyć Andy’ego” – kolejny raz DZIĘK – zapisalem i popracuję.

Pozdrawiam

LabinnaH

Ponowne dzięki za ‘dom poprawy’, już zamieniłem. 

Masz kolejną rację – “bardziej naturalne, gdyby Andy już wcześniej był niezadowolony ze swoich relacji z tamtą grupą, nie uważał ich za prawdziwych kolegów, coraz mniej lubił z nimi spędzać czas” – mam to zapisane – niedługo w to ‘wejdę’ i spróbuję “dolepszyć”.

Oczywiście, sam grając trochę w szachy – przeczytalem “Sześćdziesiąt cztery”. Będąc SETNYM (co za honor) orędownikiem mistrzostwa tego opowiadania, powtarzam achy i ochy, wyrzucając minusy.

Zgadzam się z twoim założeniem:

“To właśnie był mój podstawowy zamiar – opisać dobrą partię szachów tak, aby nawet osoba zupełnie niezwiązana z tematem mogła docenić jej piękno i poczuć pewne zainteresowanie”.

Lepiej niż Bruce nie podkreślilbym tego, co również zauważam: “Bardzo charakterystyczne nawiązania do scen bitewnych i taktyki prowadzenia walki, przy jednocześnie wyraźnie podkreślonych odniesieniach do ważnego okresu historycznego, także dodają tekstowi istotnego znaczenia”, oraz – język doskonały.

p.s.

Jest coś, co nas trochę łączy (bez zmyłek, proszę – uwielbiam tylko kobiety) – cytat: Posługiwanie się językiem przychodzi mi swobodnie, muszę tylko – jak widać – uważać, aby nie przedobrzyć, ograniczać zbędne przymiotniki, nazbyt kwieciste dopowiedzenia ha, ha (wiem sam coś na ten temat – ale pracuuuję).

Pozdrawiam przyjaźnie

LabinnaH

Hej Fanthomas – …niczym zmutowane żywe organizmy. żywe Tylko do tego miejsca b. mi się podoba – twoja sensownie, inteligentnie i dobrze prowadzona akcja. Dalej… coraz bardziej na siłę “chcę wygrać opowiadanie o mumiach…”, lecz to musi płynąć!!!!!!

Woda może cię jedynie oczyścić, to ogień jest groźny. !!!! Potem zniknął w krzakach. – coś się dzieje O.K., ale u ciebie ZBYT nagle kolega znika w krzakach – to trzeba przez chwilę przygotować.

“Potem zniknął w krzakach.  Coś go dręczyło. Skarżył się na bóle brzucha. Stwierdziłem, że to zły pomysł, że udał się ze mną na wycieczkę. Wkrótce wrócił zmartwiony, kręcąc głową z niedowierzaniem.

– Choćbym srał…” – nagle pomieszanie z poplątaniem – nie widzisz, jak gubisz akcję, szyk zdań? I nagle srał – po co? To upiększa tekst? Początek sensowny, chce się czytać i nagle tzw. słówka! 

Dalej jest “Odrzuciłem Boga…” a wcześniej srał! Ja bym wolał, żeby czytelnik, rozpoczynając opko (a dobrze i poważnie to zacząłeś) wiedział, że będzie tak nadal, do ch…-ry.

były one wykrzywione

nie robiły im żadnej krzywdy, przynajmniej nie w sferze cielesnej. Skaziły Skażały natomiast ich umysły.

bardziej wymownymi i wrogimi spojrzeniami – nie wyczuwasz, że ‘wymownymi” jest z innej bajki?

Postanowiłem również sprawić sobie podobne okrycie.– inne słowo, to za ‘miękkie’. 

Próbowałem go powstrzymać – kogo? W poprzednich zdaniach było o NICH, l. mnoga?

Jesli sądzisz, że SETKĄ!!!!!! krwawych obiektów (jeden na drugim) wypełnisz opka… to nie wiem… Im dalej, tym więcej jakiejś dziwnej wyobraźni?

Summa – na razie wystarczy – świetny wstęp, ale niestety potem – jakbyś złapał zadyszkę… 

Bardzo szanuję twoje pisanie – kilka razy to powtarzałem, ale kolejny raz podpowiadam – zauważaj swój słabszy ‘dzień’ i nie dodawaj wtedy opka do przodu.

Pozdrówki

LabinnaH 

 

 

 

Nowa Fantastyka