Profil użytkownika


komentarze: 17, w dziale opowiadań: 17, opowiadania: 5

Ostatnie sto komentarzy

Trochę mi smutno, że uznałaś, że moje kilka godzin poświęcone, aby odpowiedzieć na niemal każdy Twój zarzut to według Ciebie oznaka, że nie słucham. Chyba, że chodziło Ci o posłuch, a nie o wysłuchanie, ale ten fakt wypadałoby zaznaczyć.

Co do subiektywnego odbioru tekstu to się zgadzam, tak jest, tak to działa, tak się go odczytuje. Sęk w tym, że przeskok na obiektywną ocenę języka, podczas recenzji to jest rzecz, która nie wymaga wielkiej filozofii. Nawet uczą tego w szkole – w każdym razie robili to w czasach, kiedy miałem wątpliwą przyjemność uczęszczać.

 duchy nie mają ani trochę więcej wiedzy

Po polsku: duchy nie wiedzą ani trochę więcej.

Też po polsku: duchy nie mają ani trochę więcej wiedzy. Tylko, że w kontekście całego zdania to brzmi dobrze. Ale ok, chcesz to wyrywaj.

 niż ich niegdysiejsze wcielenia

Co to jest "wcielenie"?

Ależ nam się tu filozoficznie robi. Definicja nr 4, jakby ktoś się zastanawiał, skąd to wziąłem.

wraz z opuszczeniem cielesnej powłoki, zyskiwało się nowe sposoby komunikacji.

Nie zyskuje się opuszczenia.

A sugeruję gdzieś, że tak jest?

 On sam też nie był pewny

"Sam" zbędne.

Pewnie, że tak, ale ładnie pasuje.

 zaczęła skupiać się świetlista kula

Zaczęła się skupiać – ale nie widzę tego.

To pewnie dlatego, że tam było jasno :(

Kolejne świetliki zbierały się w jedną masę.

A skąd one tu nagle?

Metafora taka?

który z ogromną siłą rozszedł się po całej katedrze

Czy to spowolniony film?

Kurczę, to brzmi jak niezła wizja. Nie mam pojęcia skąd ten pomysł, ale biorę.

 pozbawieni zmysłów i rozumu

Idiomatycznie to to samo.

Zmysłów jest pięć. Rozum jest jeden. Serio muszę tłumaczyć różnicę?

 , to koniec.

Skasowałabym.

Mi tam się podoba.

wrony już zlatywały się na ucztę.

Kruki zwykle uchodzą za bardziej dramatyczne.

Na pobojowisku? Co to za farmazony jakieś?

 według swoich własnych definicji.

Niefantastyczne i niezbyt prawidłowe semantycznie.

Jest gdzieś jakiś słownik wyrazów, których wolno używać w fantasy?

Wszystko wskazuje na to, że nie widzą w tym żadnego problemu.

Nie pasuje do fantasy.

Kupię na już, serio. Za to błąd dotyczący zmiany czasu nie został wyłapany. Ciekawostka.

 na kolanach, z dłońmi wspartymi na ziemi i twarzą skrytą między rękami klęczał

Nie widzę tego?

Ja tam takie rzeczy widywałem na wf-ie.

 zaczęli pojawiać się

Zaczęli się pojawiać.

Ten szyk cokolwiek zmienia?

Przeszywający ból jednak szybko odszedł na dalszy plan

Jak już, to "szybko jednak odszedł", ale to jest purpurowe.

Jak wyżej. Co Ty masz z tą purpurą?

milczał grobowo, ktoś od czasu do czasu coś mruknął

To milczał, czy mruczał?

Ktoś mruknie od czasu do czasu, poza tym jest cisza. Serio, trzeba wszystko tak łopatologicznie wykładać?

Na twarzach wymalowany mieli smutek i brak nadziei.

Tłumaczysz jak krowie na rowie.

Poproszę to odnieść do komentarza wyżej, bo nie mogę jak na to patrzę.

 z oblepionymi włosami

Czym oblepionymi?

Czym prędzej. Sytuacja chyba jasno wskazuje, że potem, brudem, krwią i co tam jeszcze mógł złapać po drodze.

 podeszwa jednego z butów przemieszczała się niezależnie od stopy właściciela

Znaczy, uciekła, czy co?

I właśnie to się dzieje jak nie tłumaczę jak krowie na rowie.

 Pot wypływał na twarz przybysza.

To brzmi dziwnie.

Jak ktoś jest wycieńczony i zgrzany to jest to jak najbardziej na miejscu.

 porywisty podmuch otworzył szeroko drzwi katedry.

Wielkie, ciężkie drzwi? I "porywisty" może być wiatr, ale nie podmuch. Podmuch to właśnie poryw wiatru.

Podmuch może też powstać np. po eksplozji. I tak, wielkie, ciężki drzwi. Aż dziw bierze, że nie ma problemu z nagromadzeniem przymiotników w tym zdaniu.

Szlachetne rysy twarzy podkreślał równo przystrzyżoną kozią bródką.

No, nie wiem.

De gustibus non est disputandum.

włosy opadały na czoło krótką grzywką

Włosy opadały na czoło. Kropka.

Jak już się czepiać to warto zaznaczyć co jest źle.

ekspresyjną gestykulacją

Z czym?

Z ekspresyjną gestykulacją.

 zapytał mężczyzna z katedry, powątpiewając.

Dlaczego odczuwasz potrzebę tłumaczenia, że facet wątpi? I to w tak niekongruentny sposób?

Bo jestem autorem tego tekstu i chcę opisać co się wydarzyło? Zaskakujące, że piszę o tym co się dzieje. Następnym razem powinienem pomijać większość opisu, bo po co to komu.

 Serdeczny uśmiech młodzieńca po brzegi wypełniała czysta arogancja.

Zbyt daleko posunięta metafora.

Jak być powinno.

 Widząc zamieszanie, kolejnych dwóch spróbowało swoich sił.

Jakie zamieszanie?

No chyba jest napisane kawałek wcześniej…

 spektakl zawisł nad tłumem

Kolejna wydumana metafora.

Czynimy obserwacje czy się czepiamy? Bo ja już sam nie wiem.

W każdej chwili mogło dojść do jeszcze większej tragedii.

Nie tłumacz nam tego. Less is more.

Przed chwilą narzekała, że nie wie co się dzieje. Na pewno jedna osoba pisała cały ten komentarz?

właśnie stała się zupełnie blada.

Czyli zanim ją zawołał, zbladła, tak?

Opis sytuacji sugeruje, że to całkiem prawdopodobne.

 zapłonęły przez sekundę blaskiem

A czym innym mogą płonąć oczy?

Pożądaniem? Chęcią mordu? Nienawiścią? A nie, przepraszam, to przecież metafory, nie wolno tak.

 Przekrwione oczy samotnego czerepu z wolna lustrowały rynek.

Purpura.

Dawno nie było, no tak.

 widok ten sprawiał satysfakcję

Tłumaczysz jak krowie. Znowu. Uwierz w czytelnika.

Po poprzednich komentarzach straciłem wszelką wiarę w czytelnika.

Nie zawsze taki był. Co się mogło stać?

Co to, Ostatni smok?

Co to, kolejny nic nie wnoszący komentarz?

 rzekł znudzony.

Kto?

Z kontekstu wiadomo. Ale podobno mam wierzyć w czytelnika, więc dałem szansę się wykazać.

 Ciała żołnierzy walczących, aby nie dać się pożreć żywcem, napęczniały, jedno po drugim i w makabrycznym tańcu kończyn wykręciły się na drugą stronę.

Wut?

Mamo, mamo, a tam są brzydkie rzeczy! Serio, w czym problem?

 moje cele były dla ciebie tylko narzędziem.

Coś tu nie wygląda logicznie.

A może nie wszystko miało się wyjaśnić?

obrał nowy plan

Obiera się kierunek, plany się snuje.

Ciężko snuć plan, który jest gotowy.

 Wewnątrz jednak coś kazało mu krzyczeć z bezradności.

?

No i po cholerę ten pytajnik?

 

Straciłem cenne 4 godziny życia, żeby się odnieść do każdego komentarza, który moim zdaniem był nierzeczowy lub nie miał oparcia w jakimś sensownym odniesieniu. Czy było warto? Jeszcze jak! Bawiłem się świetnie.

Raz jeszcze dziękuję za przeczytanie, poświęcony czas, wyłapanie błędów i za wszystkie rzeczowe uwagi. Powoli będę się starał odnieść do tego, co zostało napisane. Najpierw mamy komentarz Tarniny, którego po prostu nie mogłem sobie odpuścić, kiedy zobaczyłem, w jakim tonie pisane są niektóre komentarze. Postanowiłem odnieść się do nich w ten sam sposób. Oczywiście są tam wyłapane błędy czy literówki (choćby to nieszczęsne epatowanie, które weszło zamiast emanowania i jakoś nie zwróciło mojej uwagi), jednak masa komentarzy jest na zasadzie „mi się wydaje, że to jest źle”, bez podania uzasadnienia. Odnoszę się poniżej, do tych, do których uznałem, że należy.

 

 Blady świt padał niemrawym blaskiem na zieloną równinę.

Oh. My. God. Tyle tu określników, że zakręciło mi się w głowie. Co dokładnie chcesz pokazać?

Pamiętajcie, drogie dzieci, nie recenzujemy po alkoholu, bo się w głowie zakręci przy czterech określnikach. Miałem kiedyś małego zwinnego burego kota i zawsze mi się głowie kręci na samą myśl o nim.

 promienie słońca skrzyły delikatnie

Nie spotkałam się dotąd z ta konstrukcją pozbawioną "się" – dziwnie wygląda.

Ano skrzyły, nie widzę problemu. Ja tam się z tą konstrukcją spotykam. Inaczej bym jej nie użył. Promienie są “skrzące”, a nie “skrzące się”.

spokojnej toni sennie wlokącej się Białej Wody

Nie na toni, ale na powierzchni. Czy woda może się wlec? Nawet metaforycznie, jakoś mi to nie leży.

Wikipedia sugeruje mi, że rzeka ma coś takiego jak toń. Poza tym czy powiedziałem, że woda nie jest głęboka? Woda się może wlec i poproszę chociaż jeden argument za tym, że nie może, jeżeli coś jest nie tak.

opuszczonych upraw

Przecież powiedziałeś, że tu nie ma żadnych upraw, tylko wszystko zdziczało?

Skoro pola zdziczały to chyba widać, że wcześniej były tam uprawy. To raczej nie tak, że ludzie znikają i nagle ślady po nich też. Polecam przejść się na pola nieuprawiane od lat i zobaczyć, że dalej można spokojnie zauważyć, że kiedyś tam były.

biegnący do szarzejących ruin

Za dużo imiesłowów. Ale, co ważniejsze – czemu te ruiny szarzały?

Dwa imiesłowy to za dużo, cóż… No na to nic nie poradzę. Szarzeją, bo są stare. Szarzeją, bo są we mgle. Nie wyrywajmy opisów z kontekstu, to może prościej będzie się połapać.

miasta, które wyrastało

Tylko, że forma niedokonana sugeruje, że ciągle wyrasta – nie pasuje z tą martwotą.

Okej. Kontrasty są zakazane. Dobrze wiedzieć.

skarpy, z której w górę pięły się wieże dawnego pałacu

Ze skarpy? I od kiedy wieże się pną, to nie bluszcz?

Tak, ze skarpy. Proszę też zostawić pnące się wieże, bo dość już wycierpiały. (znaczenie nr 4)

Kamiennym, nadgryzionym zębem czasu mostem, z wolna przeprawiała się grupa ludzi.

Zła organizacja opisu. Najpierw widzimy to, co się rusza (ludzi). Tkanie tylu zastrzeżeń przed podmiot też nie wygląda w polszczyźnie dobrze.

Opis z krajobrazu przechodzi na ludzi. Gdzie tu zła organizacja? Wyobraź sobie scenę z filmu, gdzie widzisz najpierw okolicę, potem most, a następnie kamera kieruje się na ludzi, którzy przemieszczają się po nim. To jest właśnie to.

Kopyta stukające o stary bruk mąciły ciszę poranka, a czerwone płaszcze jeźdźców zakłócały bladą harmonię wiosennego świtu.

To jest tak purpurowe, że nawet nie wiem, jak skomentować. Patos, patos, patos.

Purpurowy powiadasz? Cóż, nie widzę tu purpury tylko szary poranek i płaszcze jeźdźców. Czepianie się, że w opowiadaniu jest patos wydaje mi się po prostu śmieszne.

 Obraz ten przywodził na myśl wstępy do ludowych legend

One mają wstępy?

Tak. Co to za durne pytanie w ogóle?

pojawienie się obcych w takich okolicznościach przyrody zwiastować

Przekłucie balonika, no nie wiem. Przerywam opis krajobrazu i tyle. Ludzie, którzy nie znają kontekstu filmowego naprawdę nie wiedzą, gdzie w tym nieszczęsnym cytacie jest ironia. Bo i skąd mają wiedzieć? Zanim ktoś mi zarzuci, że bredzę to specjalnie dla Was spytałem całej masy znajomych. Wszyscy znają to powiedzenie. Nikt nie miał pojęcia, że siedzi w nim jakaś ironia, bez podania kontekstu z filmu.

A obcymi byli bez wątpienia.

Dlaczego?

Od kiedy narrator się musi tłumaczyć z tego co wie? Skoro zaburzają krajobraz, to raczej nie wyglądają na tubylców.

Widok niezwykły i, z tegoż samego powodu, niemiłosiernie w owych czasach zwyczajny

To nielogiczne.

Niezwykłe czasy to i niezwykły widok staje się zwykły. Jakbym zobaczył człowieka z karabinem na ulicy, to by było niezwykłe. Chyba, że mieszkałbym w kraju, gdzie trwa wojna. Wówczas to jest zwyczajny widok. Mamy zdanie mówiące, że są dziwne czasy.

 Ich rola była zgoła przeciwna.

Rola nie może być przeciwna.

No to lecimy z całym kontekstem, z którego zostały wyrwane zdanie.

Oczywiście nie można było mieć pewności, że akurat ta grupa podróżników musi dołączyć do mitycznych bohaterów ratujących świat.

Nie. Ich rola była zgoła przeciwna.

Rozumiem, że nie tylko kilka określników koło siebie stwarza problem, ale trzy zdania nawiązujące do siebie to już też za dużo?

jak zasugerował jeden z przybocznych, ktoś potrzebował takich drzwi do chaty, ale się rozmyślił

O. To mógłby być niezły żart (twardy najemnik rzuca takim grepsem, kumple się śmieją, jedziemy dalej), ale primo – musiałbyś scenkę pokazać, secundo – nie tylko Sebastian (który być może z urzędu jest pozbawiony poczucia humoru), ale także Ty nie widzisz tu nic śmiesznego. To źle.

Żarcik na ustach żołnierza, który chce trochę rozładować sytuację? Olaboga, bezczelny. Ja tam bym się uśmiechnął. Nie wiem czemu zakładasz, że ja nie widzę tutaj nic zabawnego. Nie pierwszy raz zresztą sugerujesz, że wiesz lepiej co miałem w głowie, ale do tego wrócimy później.

 Koniec końców, zła sława skutecznie odstrasza wszelkie szumowiny,

Fonetycznie szumi. Dalsza część zdania powtarza to, co na początku, tylko niejasno.

Język polski szumi, fascynujące. Gdzie w tym jest problem?

powszechniejsze niż grypa. W każdym razie zdaniem nielicznych mieszkańców tych terenów.

Dziwne to drugie zdanie, jakbyś sobie o tym przypomniał poniewczasie i dopisał.

Mam wrażenie, że wszystkie drobne żarciki przemycone w tekście, gdzieś przeleciały nad głową odbiorcy. (uuuu, anglicyzm)

Kiedy dożyjesz…

Takie konstrukcje trącą angielszczyzną.

W którym miejscu ten angielski? Poproszę chyba o jakiś ładny czysto polski zamiennik, skoro to czymś trąci. Wiadomo, że jak trąci to smród, a nikt tego nie chce, prawda?

przystoją przyszłej

Aliteracja.

Aliteracja, brawo. Znamy trudne słowa. Co to zmienia? Ten sam przypadek co przy tym całym fonetycznym szumieniu.

 Budynki w znacznej mierze nosiły ślady po pożarze

"W znacznej mierze" mogą powiedzieć w dzienniku – to nowomowa, nie przenoś jej do literatury, bo nic nie znaczy.

Czym to zamienić skoro tak źle brzmi? I skoro nic nie znaczy to zaskakujące, że ludzie rozumieją, kiedy tak do nich się mówi. Dziwne, nie?

po którym, zdaje się, nikt nie zamierzał posprzątać.

Skoro nikogo tam nie ma…

Czy to pierwszy wyłapany żart w tekście czy tylko się łudzę, że tym razem się udało?

 przeszkadzać w przemarszu

Aliteracja. To sztucznie brzmi.

Brawo, znowu ładne słowo. Jeżeli każde da podobnie zaczynające się słowa zamierzasz określać mianem aliteracji i wytykasz to jakby było błędem, to mam złe wieści dla całej masy moich znajomych, którym w ten sposób składają się imiona z nazwiskami.

Poranna mgła powoli się unosiła, ustępując miejsca posępnemu krajobrazowi ruin.

Purpura.

Osobiście wolę różowy.

mruknął mistrz, przerywając w końcu milczenie.

Mruknął mistrz. Kropka. "Przerywając milczenie" brzmi, jakby ujawnił aferę pedofilską.

Tak na głos śmiechłem, że ludzie w mieszkaniu przyszli sprawdzić co się dzieje. Afera, tak. Bo tam było cicho, wiesz? I ta cisza została przerwana. Rozumiem, że niektórzy wszędzie widzą, to co by chcieli widzieć. Do tego zdania będę wracał, jak będę miał zły humor.

poprawił ostatnią kępkę siwych włosów na głowie

Prychnęłam śmiechem. To po prostu nie pasuje do otoczenia.

Jejku, wreszcie ktoś dostrzega, że ten tekst nie jest całkowicie poważny. Sukces.

 Na jego twarzy wymalowało się skupienie.

Pędzelkiem z wielbłądziego włosia?

Spotykam ten przypadek w literaturze tak często, że szukając gdzieś wyjaśnienia czy poprawniejszym określeniem jest „odmalować się”, nie znalazłem absolutnie żadnego sensownego wyjaśnienia.

Zdawało się, że nasłuchuje czegoś z oddali.

Może faktycznie nasłuchiwał?

Błagam, puśćmy soundtrack z Sherlocka w tle.

Miasto było jednak ciche

To nie wyklucza nasłuchiwania. Poza tym nie dałabym za tę frazę trzech groszy.

Ufff, dobrze, że udostępniłem tekst za darmo.

 nie była to na pewno cisza, jakiej można spodziewać się po tak upiornym miejscu

Nie zapowiadaj – pokaż. Ptaki, tak. Ptaki są dobre.

Pewnie, że są. Uwielbiam pieczone kurczaki. Indyki też są spoko. Co to ma do rzeczy?

 pobudką do życia.

Dziwnie to brzmi.

Nie dla mnie.

 dały się słyszeć zawodzenia kotów

Znaczy się, marzec.

Mój kot to się darł zawsze, jak na wioskę wychodził, ale tak. Wczesna wiosna. Nie da się ukryć.

jakiś dziki pies zaszczekał kilka ulic dalej

Dzikie psy nie szczekają. Znany fakt.

Wydaje mi się, że z kontekstu jest jasne, że te psy nie są dzikie, tylko zostały po tym jak ludzie zniknęli. Tak samo są dzikie, jak te wioski co zostały opustoszałe.

 Katedra została wzniesiona pośrodku rynku.

A co to ma do psów? Dałbyś chociaż światło, żeby zaznaczyć, że to nowa scena.

Akapity chyba pełnią jakąś funkcję, prawda?

 Plac okazał się ogromnym pobojowiskiem

Dobrze, ale co zobaczyli najpierw?

Moment, co? Najpierw się okazało, że tam gdzie powinien być rynek jest pobojowisko. Potem reszta opisu. Straszne czepialstwo.

Głównym jego wystrojem były jednak szczątki.

… wystrojem? Nie potrafię tej frazy odczytać nieironicznie.

A ja nie umiałem jej tutaj napisać nieironicznie. Mamy coś wspólnego, całkiem miło.

sypiące się kości skryte w pancerzach

Zapytaj Wiktorię, ale kości raczej się nie sypią. I skoro są skryte, to ich nie widać, nie?

Po pierwsze pancerz raczej nie zakrywa całego ciała, więc chyba można dostrzec coś co jest w środku. Wydaje mi się, że mam w tej kwestii trochę doświadczenia, więc proszę nie polemizować. Po drugie, cokolwiek wystawione na działanie warunków atmosferycznych się sypie. Logiczne chyba, że nie rozsypują się w rękach, tylko rozlatują. Znowu wszystko czytają dosłownie i potem są pretensje.

 zbroje były powgniatane i powykręcane w nienaturalny wręcz sposób

A powykręcanie w ogóle jest naturalne dla zbroi?

Widziałaś kiedyś hełm, w który ktoś mocno przywalił obuchem? Na żebrach albo nosalu można zauważyć całkiem „naturalne” wykręcenia. Co innego jak ktoś by hełm wywrócił na lewą stronę. To jest nienaturalne.

jeszcze zanim ich właściciele się z nimi rozstali

Na polu bitwy postanowili zdjąć zbroje i zostać nudystami-pacyfistami? Hę?

Oczywiście, bo to nie było miasto na równinie tylko plaża w Chałupach, jak mogłem nie wspomnieć. Mamy tutaj wybitny brak zrozumienia metafor.

przebiegł dreszcz na myśl o tym, co tutaj mogło zajść i w jakich mękach umierali atakujący, jak i obrońcy

Przebiegł dreszcz. Kropka. Dostatecznie jasno zasugerowałeś, co może być powodem targających Iriną uczuć – nie musisz tego wykładać jak kafelków.

A ja tam uważam, że nie dostatecznie i uczuć postaci nigdy dosyć. Ale podoba mi się porównanie z kafelkami.

 posyła w piach bez opamiętania

Znowu – nowoczesne, ironiczne sformułowanie odstaje w patetycznym tekście.

Jakieś to wyrwane z kontekstu i w ogóle nie wiem, w którym miejscu nowoczesne.

 Stanowczo zbyt wiele naczytała się w czasie nowicjatu.

Dentyści nie powinni czytać? Ale serio, studenci teologii chyba powinni?

Wystarczająco jasno jest zasugerowane, że naczytała się czegoś przez co teraz się boi, a nie czegokolwiek. Jak się naczytasz książek kucharskich, to możesz bać się cholesterolu, a nie demonów. Tak samo sprawa wygląda tutaj.

Krużganki, ciągnące się niegdyś dookoła rynku

Chyba masz na myśli sukiennice, nie krużganki.

Rzucając definicjami wypadałoby samemu je przeczytać. Miałem na myśli krużganki. Z każdym autorem polemizujesz o tym co miał przed oczami? Jeżeli budynki dookoła rynku mają krużganki to logicznym jest, że krużganki są dookoła rynku.

zostały niemal doszczętnie zrównane z ziemią

To skąd wiadomo, że były?

Niemal. Poza tym chyba całkiem łatwo wydedukować, że mogły tam stać, skoro nagle pod budynkami jest pusto. Krużganek nie jest budynkiem wolnostojącym.

 co tylko utrudniało zadanie ledwie stojącym kamienicom, które w całości trzymały się najpewniej z lęku przed zmąceniem ciszy tego cmentarzyska.

Coś tu nie gra. Trudno mi określić, co, ale na pewno coś.

Kolejny dowcip, którego nie zrozumieliśmy. Szkoda. Wypadałoby wiedzieć czego się czepia, to tak swoją drogą.

 Sebastian widział coś podobnego wcześniej.

Nie przeskakuj znienacka między punktami widzenia.

Jakbym miał wybrany punkt widzenia to może by można się czepiać, że skaczę. Opisuję wiedzę postaci i ich odczucia z punktu widzenia narratora, a nie ich samych.

wciąż uważał, że

Fonetycznie brzęczące, podejrzewam też anglicyzm: still nie zawsze tłumaczy się "wciąż". Czasami to "jednak".

Gdzie tu się w tym kontekście dopatrywać “still”? Wciąż. Od punktu A w czasie, do punktu B, który jest teraz. Nawet bym powiedział “jednak wciąż uważał” i byłoby moim zdaniem jeszcze lepiej.

 Barykady z gruzów dookoła katedry tworzyły bastion

Coś tu się rozmaśliło.

Przesadziłem z masłem do jajecznicy na kolację, przepraszam, kolejnym razem zrobię na smalcu. W międzyczasie sprawdź proszę, jak wygląda bastion i dlaczego nie każda barykada nim jest.

siłom, które toczyły bój o to miejsce

Anglicyzm. I patos.

O nie, to znowu ten patos. Mamo, zabierz mnie stąd.

 jedyne co znajdziemy to

Jedyne, co znajdziemy, to. Nie jest to naturalna polska wypowiedź. "Znajdziemy tylko więcej zagadek", może?

Sam bym tak powiedział, nie wiem co tutaj nienaturalnego.

czasem pewne rzeczy dało się wywnioskować na własną rękę

Skasowałabym "czasem". Nie da się wnioskować bez przesłanek, jak powiedział Sherlock Holmes.

Czasem się da wywnioskować na własną rękę. Czasem nie. I nie mówiłem, że bez przesłanek.

 Jed­nak wszyst­ko za­czę­ło się kom­pli­ko­wać w miarę bu­do­wa­nia szer­sze­go ob­ra­zu wy­da­rzeń.

? Nie kumam.

To przykre. Im więcej widzieli tym trudniej było wywnioskować, co naprawdę się stało. Czy ja właśnie napisałem to samo co na górze?

 z tych, którzy byli naocznymi świadkami

Z naocznych świadków. Nie kombinuj.

“Byli” w kontekście tego fragmentu i tego co jest jest dla mnie całkiem kluczowe. Nie kombinuj.

Szczęśliwym zrządzeniem losu ci sami ludzie byli właściwym celem ich podróży.

Ludzie nie są celem podróży. Ludzie są efemeryczni.

Wydaje mi się, że jasno z kontekstu wynika, że akurat ci ludzie nie są tacy do końca efemeryczni. Poza tym co to ma wspólnego z tym, że nie mogą być celem podróży? Jak idziesz do dziadka to idziesz do niego, a nie do jego domu. Jest celem podróży? No jest.

 Czy Arcykapłan w ogóle wydał na to zgodę? Owszem. Bo czy miał inne wyjście? Miał.

Czy nie nastąpiła schizma, bunt i wybór antypapieża? Nie, bo autorowi to nie na rękę, chociaż ludziom religijnym zasadniczo nie jest obojętne, w co wierzą i co robią.

Uwaga, uwaga, właśnie odnosimy chrześcijańską religię do… świata fantasy! Gratulacje! Kpina, nie konstruktywna krytyka. W kolejnym zdaniu masz wyjaśnienie, dlaczego tak zrobił. A poza tym po raz kolejny próbujesz wmawiać autorowi, że lepiej od niego wiesz, co się dzieje w jego świecie. Nie zastanawiasz się nawet do czego doszło. Z góry zakładasz, że autor robi wszystko tak, żeby było mu na rękę.

Kurz z okuć wzbił się w powietrze

Kurz?

Kurz. Wyszukałem specjalnie dla Ciebie, nie ma sprawy.

skrzydła wrót zostały bezlitośnie zatrzymane przez kamienny portal.

Purpura.

Dziękuję.

niemrawymi promieniami słońca wpadającymi przez wyblakłe witraże

Witraże nie blakną. Czasem ciemnieją i erodują, ale przede wszystkim koroduje oprawa i wypadają szybki. Nadal za dużo tych przymiotników.

Były malowane, a takie już blakną. Znowu sugerowanie się średniowieczną Europą, ech.

 półmroku przybytku

To źle brzmi.

Czekaj, bo zapomniałaś to dodam. PURPURA.

 skórzana oprawa miała za sobą swoje najlepsze dni

Anglicyzm.

Czystość językowa to jakieś wymaganie? Mam gdzieś zaświadczyć, że jestem Polakiem i katolikiem, żeby móc pisać po polsku?

 uzbroili się od stóp do głów

Ekhm.

Coś na gardło podrzucić?

 i w gotowości czekali na adeptkę

To to wnosi?

Co co wnosi?

Irina czując na sobie wyczekujące spojrzenia, szybciej zaczęła szukać wszystkich potrzebnych rzeczy.

Dziwnie to brzmi, to raz. Poza tym – nie powinna się porządnie spakować od razu?

Pani nie wie, że się rzeczy raczej wozi w jukach niż na plecach?

 Rytuał, który mieli przeprowadzić,

Rytuału się dokonuje.

PAAATOOOS. Równie dobrze można go przeprowadzić.

odprawiają co jesień

Każdej jesieni.

Błąd czy gust?

 Niebezpieczeństwo było znikome, jeżeli oczywiście trafiło się tylko na duchy.

Tak, tylko, że nie?

Wyjście z tramwaju jest całkiem bezpieczne, o ile nie wyskoczy na mnie nagle gość z siekierą.

 Ostrożnie wkroczyli do środka

Ale mistrz już jest w środku?

A kto tak powiedział?

Jeżeli nawet nie ze strachu, to ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości.

W sumie nie wiem, po co to zastrzeżenie.

W sumie nie wiem po co ten komentarz.

 poniżyli się pogańskimi

Aliteracja.

Olaboga, znowu te aliteracyje wszędzie używają, za grosz godności ta młodzież nie ma.

 wyciągać informacje od przodków przy każdej okazji, a rozgniewane dusze nie są najlepszym źródłem informacji.

Powtórzenie. Poza tym chwilę potrwało, zanim załapałam, o co chodzi

No to już chyba nie jest moja wina.

 wysokich kolumn, sięgających aż po sklepienie świątyni

Gdyby nie były wysokie, nie mogłyby sięgać do sklepienia. Nie?

Noooooo, Pani po architekturze? Świątynie mogła być niska. Wtedy mamy niskie kolumny, a dalej sięgają po sklepienie. Fascynujące, prawda?

 postać, mężczyznę,

Postać mężczyzny.

Otóż nie tym razem.

prostą szatę, bez zbędnych dodatków i ozdobników

Prostota polega na braku zbędnych dodatków, czyż nie?

Nie. Prostota oznacza krój. Dodatki i ozdobniki to biżuteria i inne świecące gadżety.

 wszystko wykuto w kamieniu

Przecież już powiedziałeś, że posąg jest z kamienia?

Ale nie powiedziałem, że był wykuty.

mimo panującego wewnątrz półmroku…

A dlaczego półmrok miałby czynić twarz rzeźby niesympatyczną? Byłeś kiedyś w jakiejś katedrze?

A Pani to kiedyś była w nocy w kościele? Jak się źle cienie rzucą to wszystko może być straszne. Mnie to na przykład wczoraj straszył wentylator w kącie pokoju, bo było ciemno.

 dziesiątków – nie, setek – szczątków,

Rym.

A co w tym złego, że rym?

Główne drzwi zaskrzypiały, jedno z ich skrzydeł drgnęło.

Gdyby nie drgnęło, toby nie skrzypiały.

Gdyby to nie było istotne, to bym tego nie pisał

Podejrzewać można, że doszło tutaj do masakry.

… skoro leżą dziesiątki, przepraszam, setki trupów, to chyba można, tak.

Kocham te nic nie wnoszące komentarze.

 Małe buciki ledwie trzymające się na kruszejących kościach, które wystają z wypłowiałych spodni, wtulone na wieki w suknie matek.

Patos. Te kości wtulone w suknie, dear God.

Anglicyzm.

trupie palce wciąż w swoim delikatnym uścisku trzymające tarczę

Delikatnym? Hę? Zaimek zbędny.

Bo to bardzo wrażliwy człowiek za życia był.

 Czaszka oddzielona od reszty ciała. Być może leży gdzieś w pobliżu, być może stała się pamiątką dla bestialskich najeźdźców.

To leży tu ta czaszka, czy rzuca się w oczy przez swą nieobecność?

No trochę ciężko przeoczyć brak całkiem ważnej części szkieletu.

Większość z pewnością zginęła, jednak to wcale nie było regułą.

Co to znaczy "nie było regułą"? Hmm?

Na przykład sugeruje, że były wyjątki.

 odłożyła torbę obok

Skoro odłożyła, to jasne, że obok.

Mogła ją równie dobrze odłożyć gdzieś dalej. To też będzie obok?

kreślić nią znaki na kamieniach pod stopami.

Ekwilibrystyczne.

Jakiś konkurs na nagromadzenie ładnych słów w komentarzu? Tak, było to całkiem zręczne, skoro efekt był ładny i działał.

 Krytycznym spojrzeniem obrzucił całą konstrukcję świątyni.

A czemu miałby ją krytykować? I całej konstrukcji z wnętrza nie zobaczy.

Jak coś próbuję ocenić i analizować to znaczy, że patrzę na to krytycznie, a nie, że od razu to krytykuję. Ale po tym jak wygląda większość przytyków do tekstu widzę, że trudno zauważyć różnicę.

 Z położonej niedaleko torby

To brzmi tak, jakby torba była miejscowością.

Nie, skąd ten pomysł? Jak położę telefon na biurku to też nie mogę powiedzieć, że mam go niedaleko siebie, na biurku?

Schemat zdawał się powtarzać. Miasto walczyło dłużej niż poprzednie dwa

To nie jest schemat, raczej funkcja długości obrony od odległości od czegoś tam.

To jest schemat. Funkcja, o której mówisz to odwzorowanie i złapałem się za głowę jak przeczytałem co napisałaś. Obawiam się, że mogę coś o tym wiedzieć, skoro mam za sobą parę semestrów analizy. Wyskoczenie tutaj z funkcją mnie nieźle rozbawiło.

 według starych kronik zwane Erlaman i Henrun, cokolwiek mogło to oznaczać w tutejszej mowie.

Wie, jak te słowa odczytać (fonetycznie), a nie ma pojęcia, co znaczą? Nie kupuję tego.

A niech wymawia to sobie jak chce. Nie znaczy to wcale, że dobrze. Nigdzie nie napisałem, że to inny alfabet, więc w jakiś sposób to sobie odczytał.

Przypominały one Sebastianowi o wojnie domowej, która wygnała ludzi z ich dawnego domu.

Ale wszystkich?

Tak. Wszystkich. Witam w tym uroczym świcie, gdzie wszystko trafił szlag. Na górze jest ładnie otagowane, że postapo.

 zdziczałe wioski

Ganiające po lasach i włochate?

Tak, zdziczałe. Jak nikt nie patrzy to biegają sobie po lasach i napadają na podróżnych, których nie ma.

i dość arbitralnie zarazem, ustalono

Co to znaczy "arbitralnie"?

Pewnie to co piszą w słowniku.

Wysiłek i skupienie odcisnęły się delikatnymi kropelkami potu na twarzy dziewczyny.

Purpura.

Zgrozo, purpurowy pot?

 ciągiem symboli o bardzo nieregularnym kształcie, które jednak stanowiły zamkniętą przestrzeń.

Co to jest "przestrzeń"?

Filozoficzne pytanie. O jaką przestrzeń pytasz? Matematyczną? Fizyczną? Geograficzną? To trudne dość.

Przyzwyczaiła oczy do nowego źródła światła

Jakieś to mało fantasy.

Co? XD

przenikając przez niespecjalnie z tego powodu zadowolonych rycerzy.

Zaraz, to gdzie są ci rycerze? I od kiedy są rycerzami, a nie po prostu zbrojnymi? I fraza wygląda współcześnie.

Czyli zbrojny nie może być rycerzem, ok.

Wiele słów pokrywało się w obu językach, jednak porozumiewanie się wciąż przychodziło z trudem

A co w tym zaskakującego?

A coś ma być?

 

Koniec części pierwszej!

Ależ oczywiście, że przyszedłem tutaj po konstruktywną krytykę. Tymczasem dostałem prosto w twarz tym, że w moim tekście jest patos. Czemu on tam, po co to, nie lubimy tu patosu, wyrzuć go. Nie wiem skąd sugestia, że nie zaglądam pod inne teksty. Sęk w tym, że czepianie się tego, że w patetycznym opowiadaniu jest patos, jest co najmniej niepoważne.

Nie każdy musi lubić szerokie i barwne opisy, o to absolutnie nie mam pretensji. Można czepiać się języka, można czepiać się błędów czy interpunkcji. Ale takie ostentacyjne podkreślanie na każdym kroku, że piszę w sposób, który komuś nie odpowiada jest zabijaniem na wejściu całego stylu autora i sugerowaniem, że lepiej, gdyby pisał jak wszyscy.

Ależ zabawny tekst wcale nie musi bić żartem w twarz ani wywoływać salw śmiechu czytającego. Pisząc to szedłem w stronę “humoru”, który bardzo mocno wybija się chociażby u Sapkowskiego, gdzie na dość brudny i często patetyczny opis nagle spada komentarz, którego celem jest zrujnowanie nabudowanego klimatu. Nawet jeżeli historia przedstawia coś niezbyt kolorowego, to nie znaczy, że nie można jej pokazać w sposób, który tę śmiertelną powagę próbuje zabić.

I oczywiście, że jestem gotowy na to, że Wasze oczekiwania będą inne niż to co dostaniecie w tekście, jednak podkreślanie tego jako błędu, w sytuacji, gdzie sama idea tekstu zakładała brak rozwiązania, jest trochę jak nagabywanie autorów, którzy skończyli swoje historie, żeby zmienili im finał, bo nam się nie spodobał. To nie jest miejsce na kompromis. Jeżeli autor zacznie pisać to, co ludzie chcą dostać, a nie to co sam uważa za dobre, to zajmie może kiedyś zajmie miejsce gdzieś obok Rowling czy Flanagana, ale ta twórczość to będzie jedynie literacką papką dla mas i niczym więcej.

Nie zamierzam tutaj niczego udawać. Wiem co miałem w założeniu i uważam, że wyszło to tak, jak chciałem. Oczywiście Wasze święte prawo to mieć swoje zdanie i uważać, że się nie podoba, jednak odnoszę wrażenie, że brakuje gdzieś rozgraniczenia między konstruktywną krytyką a subiektywną oceną tekstu. Dla przykładu zupełnie nie widzę sensu podkreślania w komentarzu każdego fragmentu, gdzie pojawiła się jakaś odrobina patosu. Dla mnie to jest takie czepianie się na siłę czegoś, co w tekście z założenia miało być. To trochę tak jakbym nie tolerował laktozy i wchodził na każdą stronę, gdzie ludzie wrzucają swoje przepisy i pod każdym zawierającym mleko pisał jakiś uszczypliwy komentarz. Nie moje klimaty, no to nie. Wspomnę o tym, jeżeli trzeba. Nie muszę się z tym obnosić przed całym światem.

Biorę pod uwagę wszystkie tutejsze komentarze i jak tylko mogę staram się do nich odnieść oraz przede wszystkim wprowadzać poprawki. Jednak niemiłosiernie bolą mnie wypowiedzi, gdzie komentujący pastwi się nad tekstem, zupełnie nie rozumiejąc, że fragmenty, których się czepia służyły nabudowaniu patosu, aby później jakimś kompletnie nie pasującym kawałkiem wszystko zburzyć. Nawet w założeniu to nie było pisane jako poważny tekst i nie rozumiem dlaczego właśnie tutaj, ze wszystkich miejsc, został w ten sposób odebrany. Stąd moje zaskoczenie jest ogromne, że nikt nie próbował nawet pomyśleć w tym kierunku. Zamiast tego dostałem gigantyczny elaborat z masą nic nie wnoszących komentarzy i nielicznymi sensownymi uwagami. Spokojnie, odpowiedź na ten komentarz już się redaguje i jest równie długa jak on sam, bo starałem się odnieść do każdego z zarzutów, a nie potrafię sobie odmówić nutki uszczypliwości.

Zarzut o fragmencie też jest nietrafiony, bo jest to opowiadanie, którego nie chciałem rozwiązywać. Dokładnie takie miało być. Wyrwane ze świata, wyrwane z kontekstu. Bezczelna zabawa tym, czego oczekuje czytelnik w konfrontacji z tym co dostaje. Gdzieś w głowie może i siedzi pomysł na kontynuację, ale tylko dlatego, że pojawiły się takie prośby, a nie dlatego, że takie było założenie.

Wyrzuciłem swój żal, odnośnie bycia niezrozumianym, więc teraz się ogarnę, a jutro wrócę do bardziej merytorycznych rzeczy.

Okej, teraz widzę. Wcześniej wydało mi się to tak oczywiste, że nawet mi przez myśl nie przeszło, gdzie jest problem. mężczyzna stojący na podwyższeniu w domyśle jest stojącym wcześniej na podwyższeniu. Skrót myślowy, na który wcześniej nikt mi nie zwrócił uwagi. Dla klarowności pokuszę się o poprawienie.

Odnosząc się jeszcze do wystroju i urozmaiceń to zabieg był jak najbardziej celowy. Mam świadomość tego, co te słowa oznaczają, jednak doszedłem do wniosku, że wprowadzenie ich w tym kontekście może być całkiem uroczym kontrastem ze stanem faktycznym jaki występuje w opisywanym miejscu. Zamykanie się w sztywnej ramie definicji nie pozwala wkraść się odrobinie polotu w opisy.

Do dwóch pierwszych uwag trudno mi się odnieść, bo w zasadzie zupełnie nie widzę problemu. Użyłem zwrotów znanych współczesnemu czytelnikowi do opisu świata fantastycznego, wykreowanego na potrzeby tekstu. Nie uważam tego za złe posunięcie. Realizm świata trzeba budować, owszem, ale poprzez jego wewnętrzną spójność i nie negowanie praw przyrody (pod warunkiem, że świat w swoim założeniu nie zakłada czegoś innego, od tego w końcu jest magia), a nie poprzez sztywne budowanie go na ramach naszej historii i kultury.

Oczywiście jestem wciąż otwarty na wszelkie polemiki i dyskusje, koniec końców po to wrzuciłem ten tekst, żeby ktoś bardziej obyty ode mnie wyłapał błędy czy nieścisłości. Po prostu nie ze wszystkimi uwagami mogę się zgodzić. Tak czy inaczej doceniam poświęcony czas, bo dzięki temu następnym razem na pewno wielu z tych potknięć będę w stanie uniknąć.

Właśnie zupełnie nie. Chciałem opisać grupki żołnierzy, którzy włóczą się po ulicach, odbijają od siebie, od ścian, wpadają na gruzy, zupełnie jakby chodzili po omacku. Z tym, że kompletnie się nie przejmują tym faktem – zderzają się, odbijają, idą dalej. Miałem przed oczami ruchy Browna, kiedy to opisywałem. Tylko zamiast kulturalnie latających atomów, mamy żołnierzy, którzy dyfundują sobie po mieście, jakby wcale nie byli ludźmi.

Po kolei będę się odnosił do komentarza powyżej.

Po pierwsze nie mam zielonego pojęcia o jakim filmie mowa i skąd wziąłem ten cytat, ale miło wiedzieć, że bezwiednie trafiłem na coś co już ktoś wymyślił.

U mnie założenia z mężczyznami nie było w momencie, kiedy to pisałem. Niedopatrzenie, które zostało w tekście, oczywiście do poprawy.

Jesteśmy w wykreowanym świecie, który jedynie bazuje na realiach średniowiecza i z góry zakładamy, że nie mieli takiego terminu jak grypa? Szczególnie, że pierwszy opisany przypadek pochodzi, jak mnie pamięć nie myli, z V wieku p.ne. Bez przesady może.

Trzeci raz za użycie słów nieprzystających przyszłej kapłance… – Kolejny błąd jest znów z mojej winy, do poprawki.

Miasto było jednak ciche, choć nie była to na pewno cisza… – tutaj zostawiłem celowo, bo uważam, że brzmi całkiem nieźle.

Co do urozmaiceń i wystroju… Serio? Chyba dość jasne jest co tutaj zrobiłem, nie wydaje mi się, żeby to było nie na miejscu.

Zamianę ciężko na trudno rozumiem, mowa potoczna się wkradła.

żołnierze snują się bezwładnie po ulicach jego domu. – tutaj wszystko jest na swoim miejscu. Żołnierze zostali opisani jako pozbawieni całej masy funkcji życiowych, więc kiedy stracili swój cel to bezwładność jest jak najbardziej na miejscu. Domu też bym na nic tutaj nie zamienił, jako, że bohater stąd pochodzi, a dom ma więcej znaczeń niż jedynie budynek, w którym się mieszka.

przez jej ciało przeszedł mężczyzna stojący na podwyższeniu – jak nietrudno się domyślić, nie był materialną postacią.

 

Dzięki za wyłapanie błędów i przeczytanie, nawet jeżeli było ciężko. Zaskakującym dla mnie jest, że zwyczajni zjadacze chleba, czytający jedynie od czasu do czasu, uznali tekst za lekki i przyjemny, a tutaj słyszę już trzecią opinię o tym, jak trudno wchodzi. Może kiedyś zrozumiem dlaczego. Tak czy inaczej, statystycznie częściej słyszę, że ten styl jest dobry i ludzie chcą to czytać, więc zarzut o czytaniu z trudem oddalam.

Przez jakiś czas nie miałem szansy tutaj zaglądnąć, stąd pewnie wrażenie, że nie czytam komentarzy.

Widząc taką ilość powtórzeń w tekście, aż mi głupio, że nie wyłapałem tego, kiedy poprawiałem błędy. Myślę, że powinienem na dłużej odkładać tekst, zanim zabiorę się za redakcję. Postaram się jak najszybciej poprawić to co zostało wyłapane i jeszcze raz przejrzę pod tym kątem cały tekst.

Odnosząc się do wspomnianego wodolejstwa, nie mogę ukryć, że sam miałem takie wrażenie, kiedy czytałem tekst po raz kolejny, jednak parę osób wspomniało, że bardzo im odpowiadają te opisy i przez nie “całość wchodzi lekko”. Zaproponowali, że warto spróbować gdzieś to wysłać, co też, jak widać, zrobiłem. Oczywiście jasne dla mnie jest, że przydałoby się więcej akcji, jednak ciągle szukam jakiegoś swojego złotego środka.

Na razie zajmę się poprawieniem błędów i podszlifowaniem warsztatu na ewentualną przyszłość.

Dzięki za odzew i tak konkretne nakreślenie błędów :)

 

EDIT: Naniosłem poprawki do wspomnianych fragmentów. Spróbowałem też wyłapać, gdzie jeszcze tego typu błędy się powtarzają, ale na pewno coś jeszcze się ostało.

Nowa Fantastyka