- Opowiadanie: Dobrochna - Na skraju

Na skraju

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

dogsdumpling, Rybak3, Rossa

Oceny

Na skraju

Z dedykacją dla wszystkich dzieciaków w spektrum (i dorosłych też).

Żeby świat był dla Was dobrym miejscem.

Żeby Wasze marzenia były silniejsze niż Wasz lęk.

Żeby był przy Was ktoś, kto Was akceptuje.

Żebyście byli kimś takim dla siebie.

 

 

Urodziłam się w miejscu, gdzie normalnie nie żyje nikt oprócz czarownic. Moja matka musiała tłumaczyć ludziom z wioski, że nie jest wiedźmą i kiedy klęczała w kościele, w jasnej sukience, a potem wymieniała plotki bez znaczenia z rumianymi kobietami, całe jej ciało mówiło:

– Popatrzcie, jestem taka jak wy. 

Ale domu, który zbudował mój dziadek, nie można przesunąć, więc zawsze będzie tak daleko od ludzi, a tak blisko lasu.

Mam na imię Jana, chociaż czasem wydaje mi się, że jestem jedyną osobą, która w to wierzy. A czasem nawet ja nie wierzę. Matka pewnego wieczoru poszła do innej kobiety (tamta była chyba prawdziwą wiedźmą) i usłyszała, że ja to nie ja.

Prawdziwą mnie zabrały leśne wróżki. 

Matka była przekonana, że nie rozumiem, ale ja umiałam po ludzku dużo wcześniej, niż ktokolwiek z dorosłych mógł przypuszczać. I ja się wcale nie bałam. Las był dla mnie dobry, zdecydowanie lepszy niż wioskowy plac, pełen pyłu, wdzierającego się do oczu, drapiącego skórę, pełen turkotu, głosów, nawoływań. Pełen ludzkich i zwierzęcych zapachów, biegających i krzyczących dzieci, z którymi nie czułam żadnego pokrewieństwa.

Wszystkich innych przerażał las. Dlatego sama zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem dzieckiem wróżek.

Była niedziela, dzień bez pracy, energia w moich rękach i nogach płynęła tak, jak chciała. Skakałam. Góra-dół, góra-dół i tak długo. A potem kręciłam się w kółko, a potem siadłam na progu i kiwałam się do przodu i do tyłu. Patrzyłam na chłodny las, widziałam zająca, który wybiegł nerwowo z jednej ściany drzew, by schować się w drugą.

– Jest taki, jak ja. – pomyślałam – Taki, jak ja, kiedy jestem wśród ludzi.

Tęskniłam za czymś tam, wewnątrz lasu. Za dziewczynką, którą porwano z kołyski pewnej nocy, żeby włożyć mnie do pustej pościeli… Ciekawe, czy ona też jest obca tam, gdzie jest?

W końcu moje nogi same podjęły decyzję. Szłam do lasu i nie bałam się w ogóle, mimo wszystkich historii o diabłach i upiorach, których pełne były wieczory w chacie na skraju. Całe moje ciało było pogrążone w przyjemnym chłodzie. Po ścieżce tuptał jeż, patrzyłam na niego, czułam się taka powolna, jak on. 

Czyli to był mój dom, w tej ciszy. 

Zrobiło się ciemniej. Rozmyty czas dopiero teraz zaczął przybierać niepokojące kształty i przypominały mi się wszystkie straszne bajki na dobranoc. Ciekawe, czy wróżki też muszą obawiać się wilków? Zaczęłam nawoływać:

– Jano! Janusiu! Janeczko!

Teraz, kiedy nikt mnie nie słyszał, mogłam mówić spokojnie. Przy matce mówiłam mało, przy obcych – wcale.

Jana. To ja czy ona? Może leśne wróżki nazwały ją inaczej? Szłam coraz dalej. Byłam zmęczona. Usiadłam i zaczęłam się kiwać do przodu i do tyłu, dokładnie tak, jak się nie robi. Ale w lesie, w domu mogłam robić wszystko.

Na ścieżce pojawił się biały kształt, biegnący w moją stronę, jakby targał go przerażony wiatr. Przeżegnałam się na wszelki wypadek. Cały czas tam był. Więc to nic złego. Leśne wróżki?

Zaczęłam iść w jego stronę. Krzyknął, tak samo, jak ja wcześniej.

– Jano! Janusiu! Janeczko!

Echo?

Kształt przybliżał się i nabierał ludzkich cech, a na końcu mogłam wyodrębnić jego twarz. Matka? Tak, matka. Mama. Dobrze, że przyszła. Zaczynałam czuć się nieswojo, czas był taki płynny w tym lesie.

-Jano! Córeczko!

Więc może jednak to byłam ja. Jana, dziecko z domu na skraju.

Koniec

Komentarze

Cześć, Dobrochna. Mnie się podoba. Ciekawy klimat budujesz, ale chętnie przeczytałbym cd. Ponad trzy tysiące znaków to trochę niewiele jak na opowiadanie, ale skoro tak ma być, to ok. Pozdrawiam.

Dobrochno, chyba się pomyliłaś i raz jeszcze dodałaś już zamieszczony tekst.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawy króciak. Początek o czarownicach mylący – jakby w miejscu, w którym urodziła się bohaterka, mieszkały same czarownice, a chyba nie o to chodziło. W kilku innych miejscach też miałam wrażenie językowych niezręczności, choć całość czytało się dobrze. Spodobał mi się motyw wołania samej siebie. 

Kliku klik na zachętę. 

It's ok not to.

Lubię szorty, bo to jest szort według kryteriów tu przyjętych. Podobało mi się. Muszę douczyć się, co to jest opowiadanie changelingcore. Nie ryzykowałbym, pisząc o swoim tekście, że jest pierwszym polskim w jakimś stylu czy gatunku, nawet dodając prawdopodobnie. :)

Dość osobliwy szort. Znalazłam tu początek pewnej historii, ale co z dalszym ciągiem?

 

  Jest taki, jak ja. – po­my­śla­łam – Taki, jak ja, kiedy je­stem wśród ludzi. → Zbędna półpauza przed myśleniem – przed myśleniem nie stawia się półpauzy. Zbędna kropka po pierwszym myśleniu. Brak kropki po didaskaliach. Zbędna półpauza przed drugim myśleniem.

Proponuję: Jest taki, jak ja – po­my­śla­łam. Taki, jak ja, kiedy je­stem wśród ludzi.

Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.

 

W końcu moje nogi same pod­ję­ły de­cy­zję. → Czy zaimek jest konieczny?

 

Roz­my­ty czas do­pie­ro teraz za­czął przy­bie­rać nie­po­ko­ją­ce kształ­ty… → Na czym polegały niepokojące kształty czasu?

 

-Jano! Có­recz­ko! → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Prawdziwe. A wiem, co mówię. Proste i prawdziwe. Dropów nie widzę. Ode mnie klik. Pozdr.

Już tylko spokój może nas uratować

Hej, ciekawy tekst, jak najbardziej nadający się do biblioteki. Ponieważ zdarzyło mi się współpracować z osobą w spektrum, wiele elementów przemówiło tym bardziej. Styl masz całkiem niezły, choć w moim odczuciu nie skupia się dostatecznie na opisach, co być może wynika z wybranego nurtu.

Hej!

 

Ładnie napisane, ale nic ponad to. W ogóle mnie Twój tekst nie poruszył, co stwierdzam z przykrością, bo początek był nawet obiecujący. Rozumiem to wyalienowanie, to, że mozna się czuć lepiej tam, gdzie inni czują się gorzej, bo jest się innym, ale to wrażenie w pewnym momencie gdzieś mi umknęło i już do końca nie potrafiłem go na powrót pochwycić.

Dobrze napisane. I tyle.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Hej, temat wyobcowania, izolacji, wycofania ze społeczeństwa jest dość często wałkowany i nie ma w tym nic złego, ale zabrakło mi fabuły w tekście. Zwyczajnie mało się dzieje i tekst w mojej ocenie niczym nie zaskakuje. Ale czytał się miło i przyjemnie. Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nowa Fantastyka