- Opowiadanie: Koala75 - Źródło Björna

Źródło Björna

Nordycka opowieść

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Źródło Björna

Björn był islandzkim stolarzem, miał chatę w lesie Vaglaskógur. Las był dla niego schronieniem, dostarczał mu pożywienia, ale przede wszystkim drewna do wyrobu kołysek, z których Björn słynął nawet w stolicy.

Po zniknięciu Ingunn mężczyzna załamał się, próbował smutek utopić w alkoholu. Wspominał, jak znalazł ją w lesie, pięknie ubraną, ale zmarzniętą i głodną. Zaopiekował się nią i została u niego, jak żona, bo pokochali się od pierwszej chwili. Mijały lata wspólnego szczęścia. Björna trochę martwiło, że nie mieli dzieci, byli młodzi, zdrowi i jego wyroby zapewniały im dostatnie życie, lecz myślał: Mamy jeszcze czas. Nic nie zapowiadało nieszczęścia.

A jednak, pewnego dnia po powrocie z lasu zastał chatę pustą. Nie było żadnej informacji o Ingunn, nie wiedział, gdzie jej szukać. Kobieta nigdy nie mówiła o sobie, skąd pochodzi ani dlaczego była wtedy sama w lesie, a Björn nie dopytywał, ciesząc się, że chciała z nim być. Jej uroda, delikatność i zdecydowanie w podejmowaniu decyzji, wiele cech wskazywało, że była niezwykła,  

Wspomnienia wzmagały rozpacz. Ta zwiększała skłonność do upijania się i po kilku miesiącach mężczyzna nie przypominał dawnego siebie. Gospodarstwo zaczęło podupadać, chata była zdewastowana w środku, z zewnątrz było widać, że wkrótce całość będzie zrujnowana, bo gospodarz nie dba o nią. Wszystko wskazywało, że nie będzie już dla Björna ratunku, ale zdarzyło się coś nieoczekiwanego.

Stolarz wracał do chaty, zataczając się i bełkocząc coś do siebie, obijając się o drzewa i przepraszając je za potrącenia. Gdy dotarł z trudem do drzwi, zobaczył, że są otwarte i stoi w nich jakaś postać niedużego wzrostu. 

– Kkk… toś tt…y? – wykrztusił Björn.

– Moje imię nic ci nie powie. Jestem spośród  Huldufólk, a dokładniej Ljósálfar.

Zamroczony stolarz momentalnie wytrzeźwiał. Mówił do niego jasny elf, stojący na progu jego chaty. To było niebywałe. Skłonił się z szacunkiem i spytał:

– Co cię sprowadziło do mojej nędznej chaty pijaka?

– Moja pani, Eir, którą znałeś jako Ingunn, wysłała mnie po ciebie i twoje obejście śmiertelniku. Tęskni za tobą i chatą, w której była szczęśliwa, lecz musi pozostać wśród Huldufólk, ludzi ukrytych. Po wojnie czarnych elfów, Svartálfar, z jasnymi, Ljósálfar, jest potrzebna wśród ukrytych z powodu swojej mocy uzdrawiania.

Björn ucieszył się, słysząc to, ale zaraz też przypomniał sobie, jak nędznie wygląda on i jego gospodarstwo.

– Czy mogę doprowadzić siebie i moją chatę do stanu, którego nie musiałbym się wstydzić? – zapytał elfa.

– Masz na to tydzień. Czas tu inaczej płynie, to będzie chwila w naszym świecie – odpowiedział wysłannik.

Stolarz z takim zapałem zabrał się do sprzątania i napraw, przy niemałej pomocy magicznych zdolności elfa, że był gotowy na dzień przed wyznaczonym czasem. Wszystko lśniło, a Björn jaśniał tak, że nawet elf był zdziwiony i pewny zadowolenia swej pani.

Mieszkańcy osady, sąsiadującej z lasem Vaglaskógur, nie mogli się nadziwić. Pytali Björna, gdy robił zakupy, co spowodowało, że nagle tak się zmienił. Odpowiadał:

–  To dla Ingunn, naprawdę bogini Eir, która mnie wkrótce zabierze do siebie.

 Wtedy uznali, że od picia pomieszało mu się w głowie. Teraz żyjący miejscowi chętnie opowiadają o nocnej burzy z wichurą, w czasie której zniknęła chata stolarza i on także. Mówią, że las przy tym nie ucierpiał, a w miejscu po chacie jest źródło, jakiego w okolicy wcześniej nie było. Nazywają je „Źródłem Eir i Björna”, i przysięgają, że woda z niego ma właściwości lecznicze.

 

Koniec

Komentarze

Ładna… baśń? Mit? Taka… kojąca :) 

Pozdrawiam!

E.

Sympatyczna opowiastka. Miło, że wszystko dobrze się skończyło.

Acz ciekawi mnie, czym smakuje woda ze źródełka. Ono aby nie powstało na miejscu piwniczki Bjorna? ;-)

Babska logika rządzi!

Cesarzowo, taka prosta tamtejsza opowieść. :)

Finklo, trzeba by zapytać miejscowych, albo lepiej skosztować tej wody. :)

Tylko gdzie to jest? No, gdzie to jest? ;-)

Babska logika rządzi!

Przyjemna opowiastka! Kilka zdań można by rozbić na krótsze i przeredagować – ale, jak mówią Islandczycy: vel gert!

Pozdrawia mieszkaniec Reykjaviku (w lesie Vaglaskógur jeszcze nie byłem, ale z pewnością się wybiorę. Jeśli znajdę źródło Eir i Björna, to tu wrócę i je opiszę laugh )

Finklo, niestety nie jest to blisko, bo na Islandii, ale podobno LOTem można i z kotem. :D

Dziękuję za klika. Od mentorki z Loży to szczególnie miłe. :)

Tomaszu, koniecznie. Kveðja :)

Cotygodniowe spotkanie z Koalą to już tradycja, dla mnie urocza. Opowiadanie bardzo przyjemne i poprawiające samopoczucie. Miło, że coś trwałego pozostało na miejscu chaty. Dziękuję Koalo i pozdrawiamsmiley

Cieszę się, Misiu, że drogi bohaterów, choć kręte i wyboiste, połączyły się na zawsze. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Milis, będę musiał co tydzień coś wrzucać, bo trzeba dbać o taką czytelniczkę. ;)

Reg, dość nieszczęść i kłopotów dokoła. Musiałem coś łagodnego. :)

 

P.S. Dziękuję Wam za kliki. Miłe.

Dobrze się stało, Misiu. Napisałeś fantastycznie łagodnie. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo się cieszę, będę czekałalaugh

Reg, dobrze, że się udało, bo nordyckie na ogół nie są łagodne. :)

Milis, obiecuję, że będę się starał. :)

I klimat raczej chłodny… :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, też nie łagodny :)

Przyjemna opowiastka :)

Podobał mi się klimat tego opowiadania i plastyczne opisy, dzięki którym mogłam wszystko sobie łatwo wyobrazić. Sama historia nie była dla mnie jakoś szczególnie porywająca, choć na pewno ładna. Zbyt mało wczułam się w ten świat, ale muszę przyznać, że ten tekst ma w sobie coś magicznego, dlatego klik!

Przyjemna bajka. Może to nie jest w stu procentach “mój” rodzaj literatury, ale tych paru minut na przeczytanie z pewnością żałować nie będę. Opowieść prosta, napisana, przynajmniej na mój rozum, językiem adekwatnym do wybranego gatunku.

Wody ze źródełka pewnie bym się nie napiła, ja jednak podejrzliwa jestem w stosunku do takich rzeczy, ale jak lokalsi mówią, że działa leczniczo, to niech im służy ;-)

Ale fajna bajka! Dobrze się czytało, ale aż bym chciał poczytać dłuższą wersję tej opowiastki. Muszę tylko jeszcze dodać, że kiedyś podobną baję opowiadałem córce, tyle że akcja toczyła się na warmińskiej wsi. Ale wątek znikającego gospodarstwa był podobny.

Dzięki za miłą lekturę smiley

XXI century is a fucking failure!

Lukasie, przyjemnie mi, że tak oceniłeś tę opowiastkę. :)

Sonato, dzięki za klik i uwagę, że tekst ma w sobie coś magicznego. To budujące dla autora. :)

Rosso, chyba pierwszy raz witam Cię pod moim tekstem, albo byłaś bardzo dawno. Wspaniale, że nie żałujesz tych paru minut. :)

Caernie, widocznie nadajemy na podobnych falach. To mnie nobilituje. :)

 

Koalo,

Ostatnio o Krakowie, a teraz nordyckie klimaty. Trafiasz w moje czułe punkty raz za razem, więc jak mógłbym marudzić?

Opowieść klimatyczna, ładna, przez którą płynie się ze spokojem.

Klikałbym, ale widzę, że już ostatni głos czeka tylko na potwierdzenie, więc jest to zbędne.

Pozdrawiam!

Realucu, fajnie, że trafiłem Potrzeba nam trochę spokoju. :)

Doceniam potencjalnego klika. :)

Cześć, Koalo

 

Naprawdę przyjemna bajka w mitologicznych klimatach Ci wyszła. Mam lekkie poczucie niedosytu, chętnie poczytałbym więcej :)

 

Pozdrawiam serdecznie i klikam ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cezary, chyba lepszy i zdrowszy jest niedosyt niż byłby przesyt. ;)

Cezary, chyba lepszy i zdrowszy jest niedosyt niż byłby przesyt. ;)

 

Aj tam, czasem lubię się najeść pod korek, także literaturą… ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cezary, jeżeli literaturą, to na zdrowie. Ale… ;)

Przyjemny był to szorcik, przeczytałem z zaciekawieniem, drogi Koalo. Przez całe opowiadanie miałem wrażenie, że to nie skończy się dobrze. A jednak, miła niespodzianka :)

 

Pozdrawiam cię cieplutko, bo już połowa maja. 

Jeśli Bóg z nami - któż przeciwko nam?

Cezarze, jestem takim dziwakiem, że lubię, jak się dobrze kończy. :)

Koalo, nie wstawiłeś sobie chyba fragmentu reprezentatywnego, przez co Twój tekst, mimo trafienia do biblioteki, nie trafił na stronę główną :(

Realucu, nie wstawiam takich fragmentów, bo nie liczę na dostanie się tekstu do Biblioteki. Zawsze jest to dla mnie miłym zaskoczeniem.

Koalo, skromność się ceni, jednakże Twoje teksty pewnikiem lepiej by się czuły w blasku strony głównej, tak więc może rozważ na przyszłość wstawianie tychże fragmentów :)

Realucu, rozważę, ale muszę douczyć się, kiedy i gdzie wstawiać. :)

Powienien być specjalny tag oznaczajcy opowiadania pogodne, kończące się szczęśliwie. Zawsze wyłapywałabnym opka z tym tagiem. Dzięki za chwilkę odprężenia przy czytaniu.

Po zniknięciu Ingunn, [przecinek nie jest zbędny?] mężczyzna załamał się, próbował smutek utopić w alkoholu.

Zaopiekował się nią i została u niego, jak żona, bo pokochali się od pierwszej chwili.

Nie lepiej “u niego jako żona”, bez przecinka?

 

Ładne, spodobało mi się :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Nova, znaczy, udało mi się. Może taki tag kiedyś zostanie dodany. :)

Greasy, masz rację, przecinek usunę. Drugiej zmiany nie zrobię, bo nie wzięli ślubu i nie była formalnie żoną. Jestem staroświecki. :)

Przeczytałam smiley Zawsze musi być ktoś, do kogo nie trafi. Dzisiaj będę to ja laugh Doceniam lekkość opowiastki, ale widocznie miałam nastrój na coś innego. Do kolejnego! blush

pokoloruję Ci świat na czarno

Ametyście, od nastroju wiele zależy. Przynajmniej nie przewróci mi się w głowie. :) Zapraszam do innych moich. Wszystkie są krótkie. :D

Cześć, lekki i bardzo przyjemny shorcik. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Pisarzu, ucieszyłeś mnie. Dobry początek dnia. :)

Przeczytane, komentarz niebawem.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Krarze, będę czekał niespokojnie. :)

Nowa Fantastyka