Na ekran telewizora wyskoczyła tańcząca krowa. Zrobiła hopsasa.
– Czy uważasz, że Antoni Słonimski był mądrzejszy od ciebie? – wybrzmiał namiętny damski głos. Tomeczek podjechał tyłkiem na samiutką krawędź kanapy. Zesztywniał z napięcia. Wybałuszył oczy, rozdziawił usta. Nie wiedział, kim jest Antoni Słonimski, ale, ponieważ jego imię i nazwisko padło w telewizji, oczywistym było, że intelekt tego typa musiał być ponadprzeciętny. Żarliwie pokiwał głową do szklanego ekranu.
– My tak uważamy! A to właśnie on uznawany jest za twórcę sformułowania ,,Tylko krowa nie zmienia zdania”.
Mlekodajka znikła, przygnieciona spadającym z niebios pudełkiem z napisem „Opinium”. Tomeczek jęknął na widok nieszczęścia krasuli.
– Jeśli uważasz, że to, że nie masz zdania na aktualny społecznie temat, zupełnie ci w życiu nie przeszkadza, być może pora to zmienić? Suplement diety „Opinium” wspomaga naturalny proces produkcji opinii w organizmie. Starannie wyselekcjonowane składniki – żeń-szeń i witamina Y – pobudzą twój płat opiniotwórczy. Chcesz przestać czuć się jak debil, gdy znajomi rozmawiają na temat niebinarności? Skończ raz na zawsze z wykluczeniem opiniowym i zacznij być inkludowany do dyskusji na temat zmian klimatycznych! Zaskocz wybrankę serca opinią na temat praw kobiet w krajach byłego bloku wschodniego! Już teraz idź do zaufanej apteki i zapytaj farmaceutę o „Opinium”!
Tomeczek pokiwał głową tak ochoczo, że go rozbolała. Zerwał się na równe nogi, rzucił ku drzwiom. Trzasnęły za nim na moment, zanim erotycznie niewyżyty głos zza ekranu szepnął…
– Pamiętaj – co najwyżej nie zadziała!
…a na ekranie znów pojawiła się krowa, wyszczerzyła pysk z ludzkimi zębami i mrugnęła zawadiacko w stronę pustej kanapy.
***
Kazano mu pójść do zaufanej apteki, więc minął trzy puste po drodze. Ulicę dalej zastał ogonek kolejki – smutni ludzie bez własnego zdania stali w krzywym rzędzie, odprowadzając wzrokiem ludzi wybiegających od farmaceuty w podskokach, ściskających pudełka „Opinium”.
– A co, jeśli dla nas zabraknie? – przetoczył się po ulicy konspiracyjny szept, po czym wężyk klientów rzucił się do szklanych drzwi. Tomeczek czmychnął za róg i obserwował, jak niebotyczna awantura przeradza się w rękoczyny, a na chodnik upadają bezpańskie pudełka „Opinium”. Niewiele myśląc zgarnął, ile dał radę udźwignąć i puścił się pędem do domu.
***
– Na… opinię o… etycznych aspektach badań nad komórkami macie… – wydukała Andzia, zezując na piętrzącą się na stole stertę pudełek. – Bezpieczne to?
Tomeczek wzruszył ramionami.
– To tylko suplementy, najwyżej nie zadziałają, a spróbować nie zaszkodzi – odparł i pogrzechotał pełnym tabletek pudełkiem przed nosem Sebastiana. – Chcesz mieć opinię na temat praw kobiet?
Sebuś zmarszczył brew.
– To już mam – odparł i sięgnął po jedno z opakowań. – Na… opinię… o… mniejszościach seksu…
Prychnął zniecierpliwiony i chwycił następne.
– To jest na opinię o konkordacie – uprzedził go Tomeczek. – Jesteś pewien?
– Pirsze słysze – odparł Sebastian i wyjął żółtą tabletkę. – Biere.
– Weźmy kilka naraz! – rzuciła Andzia, w jej oczach błysnął entuzjazm.
Chwilę potem każde z nich trzymało w dłoni garść różnorakich tabletek: o kształcie grzyba na opinię o konflikcie na Bliskim Wschodzie, czerwoną na temat poszerzania wachlarza programów socjalnych, niebieską – edukacji seksualnej w szkołach.
– Drodzy przyjaciele – zaintonował Tomeczek nabożnie, unosząc w palcach małą czarną pigułkę jak hostię. Zbłąkana łza wystąpiła na brzeg oka, wzruszenie ścisnęło gardło. – Za moment będziemy tacy jak inni ludzie.
Połknął tabletkę, a ledwie wpadła w czeluść żołądka, zeżarł pozostałe. Zdążył tylko rozejrzeć się po pełnych oczekiwania twarzach gości, po czym zerwał się z krzesła i puścił pędem w stronę toalety. Sebastian zaczął się krztusić, charczeć i pluć krwią, za to Andzia zbladła, spojrzała szaleńczym wzrokiem na dłonie i spadła z krzesła na podłogę.
Zerwała się na równe nogi i rzuciła w kierunku toalety.
– Tomeczek? Tomeczek! – wołała rozpaczliwie, chwytając za tył koszulki gospodarza pochylonego nad ubikacją.
Odpowiedział jej donośny odgłos wymiotowania.
– Co mu? – rzucił przez pokój Sebastian, usiłując złapać oddech.
Andzia podniosła z kafelków pudełko „Opinium”.
– Rzyga tematem śladu węglowego!
Tomeczek podniósł się na chwiejnych nogach.
– Andzia? – zapytał, zaskoczony widokiem bladej jak duch dziewczyny kurczowo trzymającej się futryny. – Andzia! Co myślisz o zbombardowaniu wiosek przy granicy strefy Gazy?
– Brzmi świetnie – odpowiedziała, tocząc pustym wzrokiem dookoła. – Ale to jutro, dzisiaj nie za dobrze się czuję.
Tymczasem Sebastian rozprostował wachlarzyk ulotki dołączonej do opakowania i rozbieganym wzrokiem odcyfrowywał zapisany drobnym maczkiem tekst. Im dłużej czytał, tym bardziej bladł, aż wreszcie opadł na kanapę i niczym paralityk roztrzęsioną ręką szarpał Tomeczka za rękaw.
– Bracie… – syczał, walcząc o haust powietrza. Postukał palcem w ulotkę. – To bardzo ważne! Skup się – wziąłeś witaminę y prawo czy lewoskrętną?
Tomeczek wyrwał mu z ręki wymiętoszoną ulotkę i wytężył wzrok, usiłując rozczytać mróweczki liter.
– O nie… – wydyszał.
Andzia przyczołgała się do nich.
– A co, jeśli… – zaczął Sebastian, lecz rozdzierające serce przypuszczenie z trudem pozwalało się wypowiedzieć na głos. – Jeśli wzięliśmy dwie różne wersje? Ty – prawoskrętną, ja… Ja…
Słowa uwięzły mu w gardle.
– Co, jeśli będziemy mieli różne zdanie? – dokończył za niego Tomeczek. Ulotka wypadła mu z ręki. – Jeśli to koniec naszej przyjaźni? Jeśli zyskamy opinie, ale… Ale…
– Jeśli nie będziemy w stanie zwyczajnie siedzieć obok siebie i… O niczym nie rozmawiać? – jęknęła dziewczyna.
Świadomość konsekwencji przyjęcia tabletek cudownego wynalazku uderzyła ich z pełną mocą. Ręce zadrżały. Twarze zbladły.
– Andzia… – załkał Seba nad zwiniętą w kłębek dziewczyną. Troskliwie wytarł jej wymiociny z brody. – Jeszcze… Jeszcze parę minut temu nie myślałem nic na twój temat. Byłaś tylko dwudziestopięcioletnią kobietą z czterema kotami, a teraz?
Ukrył twarz w dłoniach. Z jego gardzieli wydarł się rozpaczliwy ryk żałości.
– A teraz mam tyle opinii o tobie!
Tomeczek rzucił nienawistne spojrzenie na stertę pudełek ,,Opinium”.
– Myślicie… – szepnął zatrwożony – że opinie żeśmy sami wytworzyli, czy… Czy może… One już były w tabletkach? Gotowe do wypowiadania?
***
Na ekranie telewizora pojawiła się tańcząca krowa.
„Czy uważasz, że Antoni Słonimski…”, zaflirtowała…
Tss.
Tomeczek cisnął pilotem w kąt kanapy, na czarnym ekranie odbiła się jego blada, wymęczona twarz. Usta zadrgały w uśmiechu.
Właśnie wytworzył opinię.