- Opowiadanie: Hari Seldon - Sama Prawda

Sama Prawda

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Sama Prawda

Początkowo nie wiedziałem co napisać, nic mi nie przychodziło do głowy. Zrozpaczony i poganiany przez wydawnictwo które chciało mieć jakieś moje opowiadanie w tym roku, siadłem i zacząłem pisać zdania które ( co nietypowe ) nie chciały ułożyć się w żadne sensowne kombinacje . Był to 30 grudnia, więc byłem niesamowicie spięty, ale wydawnictwo które męczyłem telefonami co godzinę było nieubłagane .

W końcu postanowiłem pojechać do kilku przyjaciół i się wyżalić na złe wydawnictwo , pocieszali mnie ale dalej nie wymyśliłem żadnego opowiadania ( oni nawiasem mówiąc też )-nikomu nie udało mi się pomóc . Wpadłem na bardzo głupi pomysł cofnięcia się w czasie i namówienia mojego znajomego pisarza na kursy pisania fantastyki naukowej , biedak nie żył od ponad dwudziestu lat. Myśl wracała mi natrętnie i często,co spowodowało, że podzieliłem się nią z przyjaciółmi . Okazało się że jeden z nich ma wehikuł czasu zbudowany przez jego dziadka, ale ukrywa fakt przed światem z powodu tego że jest niepewny skutków powstania wynalazku. Wyśmiałem go gdyż myślałem że to niemożliwe ,ale on wszedł do maszyny i pojawił się pięć minut później razem z nią i z niej wyszedł. W końcu ja też wsiadłem ,ale najpierw musiałem się przebrać w odpowiedni strój, żeby mnie o bycie podróżnikiem w czasie nikt nie podejrzewał i udawać 24 lata młodszego co oznaczało zgolenie mojego porządnego zarostu i ukrycie włosów pod peruką. Po wejściu do komory temporalnej ,ustawiłem stery na 2 lipca 1985 godzina 12:00 ( dwa lata przed jego śmiercią) i wpisałem miejsce . Po chwili znalazłem się we właściwym miejscu i właściwym czasie ,co potwierdziły wszystkie wskaźniki .Starannie zamaskowałem maszynę, i wyszedłem z krzaków. Wszystko wyglądało tak jak miało wyglądać,do domu pisarza było ledwo dwieście metrów drogi. Poszedłem ale nikogo nie było w jego mieszkaniu, czekałem długo i wtedy on się pojawił. Kiedy pojawił się i zaoferowałem mu prowadzenie kursów pisania fantastyki naukowej on się zdziwił, że mnie widzi i odmówił nie wierząc że mi coś źle idzie .

Przez kilka kolejnych dni próbowałem go namówić, ale on zdenerwowany odmawiał mi za każdym razem .Wreszcie wpadłem na genialny pomysł opublikowania opowiadania o swojej podróży w czasie, bo wiedziałem że mi i tak nikt nie uwierzy. Z tego powodu postanowiłem wrócić do swoich czasów co się udało jak to potwierdziły wszystkie wskaźniki i napisałem to co właśnie przeczytaliście

Koniec

Komentarze

Hej!

Uwagi mam takie same jak w przypadku poprzedniego tekstu. Dodatkowo: podziel to na akapity, bo takie bloki tekstu czyta się z bólem w oczach.

Uwagi techniczne:

  1. Akapity – zlituj się pan. Warto ten tekst porozdzielać trochę.
  2. Interpunkcja, z upartością stawiasz przerwy przed, a nie po znakach interpunkcyjnych.
  3. Skrócone zapisy – m zamiast metrów. “We have the technology”, możesz pozwolić sobie na użycie większej ilości liter.
  4. Zapis cyfr – o ile nie mamy do czynienia z ogromnymi liczbami, to śmiało można je zapisać słownie.
  5. Korzystaj z podmiotu domyślnego, gdy to możliwe.

Sam pomysł jest ok. Czuję pewien niedosyt, jakbym czekał na jakąś puentę.

Wykonanie na pewno można poprawić. 

 

Drogi Autorze,

 

wszyscy na portalu zapewne cieszą się z Twojego szczęśliwego powrotu z (dalekiej) podróży w czasie. Na pewno przenoszenie się w czasie niesie ze sobą nieprzewidywalne niebezpieczeństwa.

Gratulujemy udanej podróży w czasie i dobrego opowiadania.

 

Opowiadanie opisujące Twoją podróż jest ciekawie napisane, płynnie się czytało. W niektórych fragmentach przypominało trochę Pierwsze podróże w czasie (autorzy: Reinhard Heinrich, Erik Simon). Ogólnie: Twój tekst jest bardzo dobry (ale wypada poprawić nadmiar/braki spacji w pobliżu znaków interpunkcyjnych).

Hej

 

Zrozpaczony i poganiany przez wydawnictwo które chciało mieć jakieś moje opowiadanie w tym roku,

Proponuje na odwrót:

“Wydawnictwo chciało mieć moje opowiadanie w tym roku. Poganiany i zrozpaczony…”

 

( co nietypowe )

Bez spacji. Tak samo jak piszesz coś z przecinkiem na przykład: ja też wsiadłem ,ale najpierw

To w złym miejscu dajesz przecinek. Powinno być: ja też wsiadłem, ale najpierw

Widzisz tą subtelną różnicę?

 

Był to 30 grudnia, więc byłem

Powtórzenie.

 

Okazało się że jeden z nich ma wehikuł czasu zbudowany przez jego dziadka, ale ukrywa fakt przed światem z powodu tego że jest niepewny skutków powstania wynalazku.

Bo każdy mający działający wehikuł czasu, trzyma go w garażu zamiast ratować świat przed tragediami albo chociaż wgrać w totolotka prawda?

 

Starannie zamaskowałem maszynę, i wyszedłem z krzaków.

Panie gdzieś ty takie krzaki znalazł?

 

Pomysł na tekst dobry choć zachowanie bohaterów jest irracjonalne. (Niektóre)Przykłady:

  1. To co wspomniałem wyżej z wehikułem czasu.
  2. Mam dedline na karku więc jadę żalić się znajomym.
  3. Facet ma nieżywany wehikuł czasu.

Tekst po dopracowaniu mógłby być naprawdę nie zły. Taka moja opinia.\

 

Do zobaczenia.

Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać

Przykro mi to pisać, Hari, ale cóż – na stronie jest tak wiele porządnie napisanych opowiadań, że nie widzę powodu, abym miała brnąć przez Twój szort.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Już na początku lektury nabrałem podejrzeń:

 

(…) poganiany przez wydawnictwo które chciało mieć jakieś moje opowiadanie w tym roku (…)

 

które wyjaśniły się w następnym zdaniu:

 

(…) ale wydawnictwo które męczyłem telefonami co godzinę było nieubłagane (…)

 

Tak więc tylko chciejstwo wannabe autora kazało mu pomieszać namolne indagowanie przez niego pewnego wydawnictwa z pragnieniem zakupu przez owo wydawnictwo jego tekstu.

 

Następnie wannabe autor cofa się za pomocą wehikułu czasu do 2 lipca 1985 roku, aby namówić znajomego autora na warsztaty literackie. W tym celu udał się do jego domu:

 

Kiedy pojawił się i zaoferowałem mu prowadzenie kursów pisania fantastyki naukowej (…)

 

A powinieneś – drogi wannabe autorze – zacząć od modnego ostatnio zawołania: „Jest pan moim fanem!”

 

(…) on się zdziwił, że mnie widzi i odmówił nie wierząc że mi coś źle idzie .

 

A czy kiedykolwiek przeczytał to, co napisałeś?

 

Przez kilka kolejnych dni próbowałem go namówić, ale on zdenerwowany odmawiał mi za każdym razem .

 

Bo trzeba było – skoro już cofnąłeś się do lat 80. – zamiast do znajomego pisarza, udać się do Klubu Tfurców.

OK, jest jakiś pomysł. Został skrzywdzony wykonaniem (interpunkcja i szalejące dookoła niej spacje), ale niech będzie.

Strasznie niewiarygodne jest to wydawnictwo dopominające się o jedno opowiadanie. Nigdy o czymś takim nie słyszałam.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka