O czerwonym kaprutku, który poszedł do lasu i spotkał wilka i z nim rozmawiał, a potem wilk wyznał mu tajemnicę i poszedł do dzikiego czarodzieja i sprytnie go pokonał.
Czerwony kapturek szedł przez las po drodze. Ale to nie była zwykła dziewczynka! Kiedy szła, widać było, że ma na sobie ubrany płaszcz podszyty czerwonym kapturem, ale miała też oczy, które były bursztynowe. Babcia zawsze patrzyła na nią i mówiła że są jak te piękne kamienie z plaży, kiedy jest nad morzem.
Las też nie był zwykły. Był mroczny, ponury, ciemny i czarny, i nie docierało do niego Słońce. Ale akurat był środek dnia, więc jeszcze dużo było widać, więc się nie przejmowała.
Niestety czerwony kapturek nie znał dobrze drogi i zgubiwszy się, zapomniał mapy. Chodził, chodził po lesie i nawet znalazł grzyby, ale ich nie jadł, bo nie lubił bo truły, ale drogi nie znalazł. Wkońcu jednak dowiedział się gdzie jest, bo jego tata był przewodnikiem wycieczek i to musiało przejść w hormonach.
Ucieszył się pod nosem, ale nagle poczuł na włosach podmuch wiatru i niepokój i popatrzył na krzaki w, których coś się poruszyło niczym dziecko jak kopie jak jest w ciąży.
I wtem.
Z krzaków.
Wyszedł.
Will.
– O nie! Ty łajzo – krzyknął czerwony kapturek mieszając w głosie strach i odwagę. Zamachowskim ruchem uchwycił za butelkę z koszyka, który akurat właśnie niósł.
Wilk popatrzył na kapturka i powiedział spokojnie:
– Spokojnie.
Kapturek uspokoił się trochę, bo według wszelkiej prawdopodobności wilk nie miał złych instancji. Ale był też zdziwiony, bo nieco dziennie spotykał gadającego wilka.
– Gdzie idziesz, czerwony kapturku – zapytał sprytny wilk, dostrzegając jego płaszcz z czerwonym kapturem.
– Do babci – odparła dziewczynka.
– Rozumiem ale. – powiedział wilk robiąc przerwę na napięcie – musisz najpierw pójść ze mną do samego środka lasu.
– Ale jesteśmy w lesie – zdziwił się kapturek częściowo.
– No tak – wyznał sprytny wilk – ale tutaj nie mogę ci powiedzieć tego, co muszę ci wyznać.
Więc poszli do środka lasu. Szli i szli, a po drodze przy drodze widzieli drzewa. Nie rozmawiali, bo kapturek nie bardzo wiedział jakie tematy lubią gadające wilki. Wkońcu zobaczyli też małą polaną między drzewami.
– To tutaj – zasugerował wilk zdecydowanym głosem. – Teraz ci powiem.
Czerwony był bardzo napięty. W jego oczach świeciły ogniska ciekawości.
– Chodzi o to – dał znać wilk – że jesteś wybranką, bo twoja matka kiedyś była królową tego lasu i teraz ty musisz uratować nasz lesbo mieszka tu dziki czarodziej.
Czerwony kapturek popadł w zdziwienie.
– A skąd wiesz, że jestem wybranką.
– Popatrz na sowje oczy – odpowiedziało stworzenie.
Dziewczynka nie popatrzyła na swoje oczy, bo wtedy jeszcze nie wynaleźli lusterek i było to nie możliwe, bo musiałaby je wyjąć z czaszki. Ale zrozumiała o co chodzi. Pamiętała, że jej oczy są bursztynowe, a to był wyjątkowy kolor.
– Aha – powiedziała bo zrozumiała. – To w takim razie chodźmy do czarodzieja.
Wilk dobrze znał drogę, bo zawsze poznawał rosnące dookoła niej drzewa. A czarodziej mieszkał w chatce.
– Puk puk – zapukał kaprutek do drzwi chatki.
Otworzył, czarodziej. Wcale nie był taki dziki, posiadał nawet na nosie okulary. Jego oczy były zielone, a włosy trochę czerwone, ale nie całkiem – kapturek bardziej.
– Chcesz herbatę – zapytał czarodziej, bo dziewczynka wiedziała, że lubił gości.
– Tak – weszła.
Czarodziej też wszedł. Spowrotem do chaty, bo żeby przywitać gościa musiał wyjść parę kroków przed drzwi. Ale nie było to daleko, więc szybko zrobił herbatę.
– Co cię tu sprowadza – zapytał czarodziej (ten w okularach). – Nazywam się Vrr'Auggustinoissxti'ian. (tego x się nie czyta)
– Chciałam cię tylko tak odwiedzić – chytrze postanowił skłamać kapturek. A tak naprawdę przemyślał już plany, jak pokonać czarodzieja, bo był wybranką.
Ale czarodziej był bardzo mądry i przewidywalny, więc szybko wyciągnął różczkę i wycelował szczupłym kijem w kapturka. Dziewczynka bardzo się przestraszyła, bo pomyślała, że chyba zginie, a nie chciała, bo wolała jeszcze żyć.
– O nieee!!!! – pomyślała.
I wtedy różczka zabłysła!
Dalej będzie najlepsze, bo dowiecie się, czy kapturek przeżyje i jak udało mu się pokonać czarodzieja! Ale najpierw napiszcie czy się wam podoba, bo jak nie to będę pisać tylko na moim blogu, bo tam się wszystkim podoba. Nie boję się krytki, bo piszę już długo i nawet napisałam książkę. Specjalnie nie zaznaczyłam tekstu jako fragment, bo wtedy nikt nie czyta, a bynajmniej ja wtedy nie czytam, a poza tym to może być też oddzielny shot.