Ubóstwo (CountPrimagen)
Nie oczekiwałem, że skromna gaża tapicera kiedykolwiek na to pozwoli, wreszcie jednak spocząłem na mej własnej, skórzanej sofie i przymknąłem oczy.
Mieszkanie wypełniała woń skwierczącego boczku – Kasia krzątała się po kuchni, jednocześnie uspakajając płaczącego Adasia.
– Może obiję jeszcze fotel? – pomyślałem leniwie, gładząc po szczecince małego Karolka. Druga ręka napotkała unoszący się w spokojnym oddechu brzuch Bartusia – mój kochany śpioszek. Paluszki Kornelki, jak zwykle zazdrosnej, drapały po łydce, a pierworodny Antoś zagulgotał niezrozumiale spod mojej głowy. Pati łkała donośnie z oparcia.
Chyba są głodne, pomyślałem z pewną dozą niepokoju. Chrzanić to, na fotel poszukam jakiejś tańszej w utrzymaniu, mniej ruchliwej skóry…
Bliżej (Akanir89)
Kupiłem ją po pogrzebie. Ostatnią rzecz, o którą się pokłóciliśmy.
Celebrowałem właśnie żałobę – wódka, papierosy i telenowela w niezrozumiałym języku – gdy Agata się przysiadła. Nie widziałem jej, ale to musiała być ona. Nikt inny nie siadał tak blisko mnie. Szczególnie, gdy śmierdziałem, milczałem i odstręczałem ponurością.
Zobaczyłem tylko wgniecenie na skórzanej sofie. Agata siedziała obok – niewidzialne spełnienie mojego niewypowiedzianego życzenia. Wyciągnąłem rękę, lecz napotkałem powietrze.
Wgniecenie zniknęło, wróciło po kilku sekundach i znowu zniknęło. I tak kilka razy. Zrozumiałem.
W Internecie znalazłem alfabet Morse’a. Po kilku próbach zdołałem odczytać wiadomość.
Usiądź koło mnie. Nie chcę tu dłużej na ciebie czekać.