[3/5] Amnezja – W. Zembaty: Dostaliśmy porządny kawał opowiadania – przyzwoita ocena za czytliwość i długość. Jak nam wskazuje skądinąd banalny tytuł, bohater nie wie, kim jest i w związku z tym próbuje odzyskać swoją tożsamość, a ciąży nadto nad nim starożytna przepowiednia. Historia w sam raz dla miłośników pustynnych historii i mieszanki orientalnych kultur. Przede wszystkim jednak kierowana do tych, którzy lubią przewrotne zakończenia. Więcej nie powiem, ale muszę dodać, że wykonanie mogło być lepsze – żeby polizać żółtko, trzeba się wpierw przebić przez nudnawą skorupę wstępu, a potem pomęczyć z paroma papierowymi postaciami.
[-] Miniatury: tekstów krótkich nie lubię, nie znam się na nich i komentować nie będę.
[4/5] Sąd opuszczony – J. Oltion: Mój faworyt. Garstka astronautów powraca na opustoszałą Ziemię... Nie, nie było wojny nuklearnej, choć atomówka wybucha – z dość zaskakującego powodu. Bohaterowie zostają zderzeni z ciekawie przedstawionym, ważnym problemem naszej kultury. Piątki nie dałem, bo pomysł miał większy potencjał, a zakończenie nieco spłyca odbiór tekstu, choć wielu osobom z pewnością przypadnie do gustu.
[1/5] Pokój dla dwojga – R. Campbell: Nijaka historia o nijakim bohaterze, która – jak wnioskuję z notki biograficznej – miała straszyć. Hotel, tajemniczy osobnik w drugim pokoju małpuje zachowania protagonisty podczas posiadówy na kiblu i oglądania pornosa, co ostatecznie prowadzi do ujawnienia okrutnej prawdy. Historia w sam raz dla Kinga, aczkolwiek u niego bohaterowie żyliby własnym życiem, a my czytelnicy poczulibyśmy to i z perwersyjną przyjemnością popodglądali.
[3/5] Dziesiątka z flagą – J.P. Haines: Dystopia, amerykańskie lęki przed scentralizowanym policyjno-socjalistycznym aparatem. Sprawnie i rzeczowo pokazany problem dopasowania człowieka do roli wyznaczonej przez państwo. Jak dla mnie jednak za rzeczowo. Sposób działania totalitaryzmu jest zbyt przejrzyście opisany, wskutek czego czytelnik automatycznie ocenia: „to jest złe". A powinien przecież zastanowić się, czy być może podobne mechanizmy nie funkcjonują gdzieś obok nas, pod przykrywką zwyczajnych ludzkich zachowań. Ostatecznie jednak Amerykanie mają tyle wspólnego z totalitaryzmem, co my po wojnie z dobrobytem – boją się, ale nie wiedzą do końca czego.
Podsumowując, numer niezły, większość tekstów egzamin zdała. I chociaż majowiec stał na wyższym poziomie, to warto na parę godzin oderwać się od podręczników i poczytać czerwcowe wydanie NF.
pozdrawiam
Wywiad z mistrzem Andrzejem Sapkowskim - bezcenny
Właściwie to mam podobne odczucia jak syf.: "Amnezja" - mnisi, pustynia, nudy i zaskakujące zakończenie. Miniatury widywałam lepsze na tym portalu i nowym portalu baranka - czytając je miałam ochote zadać autorom pytanie "ale właściwie to o co chodzi"? Pierwsza jest interesująca ze względu na formę i użycie translatora do pisania tekstu fantastycznego, ale tak poza tym to, no fajnie, facet szuka sensu życia w internecie i odkrywa że [uwaga spoiler :P] sens życia tkwi w szukaniu tego sensu, łał naprawdę był sens to drukować??? :P pozostałe... no cóż, naprawdę mozna było miejsce na nie oddać na coś lepszego i dłuższego. "Sąd opuszczony" - świetna historia, nadająca się nawet na powieść, interesujący bohaterowie - chociażby z racji tego, że było ich osmioro, historia aż się prosiła o rozbudowanie :), ale zakończenie też mnie raczej rozczarowało. "Pokój dla dwojga" - ehhhhhh bez komentarza ;) a "Dziesiątka z flagą" - interesujące, ale tak strasznie po łebkach i tak beznamiętne, że znowu szkoda niewykorzystanego potencjału historii.
Co do wywiadu z Andrzejem Sapkowskim - świetny, chociaż miałam wrażenie, że niektóre pytania słyszy po raz 1567 i troche go nudzą albo żenują. Ale odpowiadał z klasą i z humorem, no i wiele razy wspomniał mojego ulubionego Pereza-Reverte :P i dzięki temu sie dowiedziałamże powstało RPG na bazie "Kapitana Alatriste" - nie miałam o tym pojęcia.
Sporo fajnych recenzji, myslę że warto sie wybrac w tym miesiącu do księgarni :)
"łał naprawdę był sens to drukować??? :P" - miałem identyczną myśl po przeczytaniu. Mowa oczywiście o tekście "Ssen", który, poza wymienionymi przez Dreammy mankamentami, ma jeszcze taką dziwną właściwość, że nie ma w nim ani krztyny fantastyki... (ja przynajmniej nie znalazłem).
Swoją drogą opowiadanie to przypomniało mi reklamę umieszczaną w jednym z dawnych czasopism komputerowych, przedstawiającą obleśnego gracza, który nie może oderwać się od komputera - siedzi na kiblu w obskurnym pomieszczeniu, a dokoła walają się stosy opakowań po żarciu na wynos.