- Hydepark: Niewinność

Hydepark:

Niewinność

Arctur Vox

 

Niewinność. Wstęp do Nowej Alchemii Seksualnej.

 

 

Muszę w skrytości wyznać, że wyczekuję niecierpliwie czasów, kiedy ludzkość pojmie nareszcie pewnie dwie prawdy rozdzielne, dotąd za jedną brane.

Skutkiem tego było, widoczne dziś lepiej niż kiedykolwiek w historii – wypaczenie wszystkich wartości i idei.

 

Nie mogę już, w szczególności w pozycji mej – z wysokiego, a chwiejnego stołka ludzkości obserwatora – trwać, milcząc.

Nie będzie komukolwiek odtąd dane przeciw Naturalności ciał i umysłów podnieść ręki bez świadomości ohydy popełnianego czynu.

Spłonie zatem – ja ogień pierwszy podłożę! zasłona dziejowości, zasłona mitu, kurtyna błędu utrwalonego – całość tak namiętnie przez człeka tkanej epokami tkaniny niesłuszności; bariera umysłu, hamulec kary, zatruta jabłoń, z której obficie czerpano – dobra matka nieświadomości zła – mentalność.

 

My – rasa istot wolnych i niepodległych, bowiem od każdej niemalże przyrodzonej ułomności dawno odcięci, szukający odpowiedzi na zżerającą nas egzystencję; prący naprzód, stagnację stanowczo odrzuciwszy – uczeni w żonglerce rzeczywistością naukami biologii, fizyki, chemii i piórami filozofów opisujący własne dusze.

My – tym bardziej tragiczni.

 

Oto jest obraz ludzkości – maleńkie dzieci, dobrowolnie przyjmujące na przemian role sług i despotów, w uwłaczającym tym wypielęgnowanym umysłom teatrze upadłości, który podstępnie się ku nam zakradając, przybrał maskę eufemistycznie – destruktywnej nazwy, formy i roli.

 

Bowiem w walce o oczyszczenie, uwolnienie, a nader wszystko – zrozumienie seksualności trud mój podejmuję.

 

A pierwszym z celów, jakie przede mną świat stawia, najbardziej elementarnym a najistotniejszym dla powodzenia wszystkich mych zamiarów, stanowi mentalne rozcięcie, a później zbudowanie mocnej i trwałej granicy myśli między dwoma naturami.

 

Najwyższa prawda – Duchowość i Fizyczność Miłości nie są, nie były, nie staną się jednakie.

 

Poprzez pryzmat tej wiedzy całe dotychczasowe pojęcie o międzyludzkiej uczuciowości chwieje się, rozpada – by ostatecznie w hańbie runąć.

 

O, gwiazdo utraconej niewinności! Kiedyśmy cię zgubili?

 

Z pewnością nie za naszego panowania na tym globie.

 

Niewinność – jest kłamstwem. To paszkwil przeciwko niczemu innemu, jak Naturze wymierzony.

To dowód kolejny na niesprawiedliwy i plugawy triumf przyziemnej względności nad wiecznym rozumem.

Niewinność istnieć może tylko w warunkach sztucznego relatywizmu wartości moralnych. Z tego względu pojęcie jej ulega przekształceniom ciągłym wraz ze zmianami na przestrzeni epok, ludów, stanów społecznych i umysłowych. Stanowi więc nie cnotę jako stan bezwzględnej, świadomej, podziwu godnej postawy jednostki – przeciwnie, tam gdzie dziś ja widzę ją dobrze, a ty źle– jutro będzie dokładnie na odwrót.

 

Niewinność – postrzegana z zachwytem jako forma niezbrukanej prawości ducha, nie ma żadnego sensu. Cóż z niej wynika?

Tyle tylko, iż dla jednostki o lekko choć odmiennej wizji Wszechrzeczy zatraca wszelkie znaczenie i wartość. Duch ludzki zbrukany jest nie występkiem, moralnym upadkiem (przez co dziś rozumie się ogół wszystkich przejawów odmienności światopoglądowej); ale właśnie zbrukany "dobrem" i jegoż obroną!

Czyny nie mogą być z natury w jakikolwiek sposób umoralnione.

To człowiek dodaje im sygnaturki, znamiona określonych zjawisk, kierując się przy tym egoizmem, autorządztwem, narkotycznym transem w jaki wpędza poczucie absolutnej samodoskonałości – produkt naczelny masowych ideologii.

 

Niewinność zatem – jedno z koszmarnych uogólnień, mających na celu zadeptanie jednostkowego osądu rzeczywistości w imię krwiożerczego Absolutu.

 

Kiedy toż pojmiecie, stanie się jasne – nie ma takiej tezy, takie stwierdzenia, którego bym w manifeście niniejszym nie postawił, a które byście mogli odrzucić jako zepsute i złe.

Bowiem choć bożki – Absoluty gęste sieci utkały, to nie ma takiej, co zdołałaby wszystek mych myśli wyłapać.

Czyż siatka pajęcza nie chwyta tylko tego, co wielkie, niezgrabne, mozolne?

Ja myśli słowami maleńkości formułuję, igłami cieniutkimi racji, żądłami sensu kłującego.

 

I mój jest świt!

Jak największa liczba partnerów seksualnych stanowi klucz do odnalezienia Harmonii.

 

Jak najmniejsza liczba partnerów seksualnych, lub brak ich ascetyczny – jest kluczem takoż.

 

Takie jest sedno idei!

 

Nie ma barier ni granic w moralności – ona jest nami, a my przecież bezgranicznie żyjemy.

Istnieją za to dwie świętości nieprzekraczalne fizycznie, bo całą rzeczywistość, a i siebie obejmujące, są to: Idea oraz Wola.

 

Pierwsze stanowi zamiar, drugie – spełnienie. To szkic i barwa, obraz i rama. Słowo w czyn; tyle starczy, na ich opisanie.

 

Ach, by im hołdować było tak łatwo...

 

W istocie – być winno. Lecz czegóż uczy się człek świeżo urodzony? Dziś okaleczamy swoje dzieci – w akcie straszliwym, a niemal automatycznym – zowie on się "wychowaniem" – Wolę odbieramy bezlitośnie, a z Idei, bez bliźniaczki swej i tak już bezużytecznej, według zachcianki oraz fantazji formujemy, co tylko nam się w mózgach zrodzi! I to wszystko, aby tylko Niewinność za cenę najwyższą nawet do umysłu wetknąć!

 

Ojciec z pasem, belfer z linijką, i ksiądz z trzcinką, i żołnierz z karabinem – wszyscy oni są przecież narzędziami Niewinności.

 

Ponad pasem, linijką, krwią spisanym prawem, ksiąg pustych stosami, słowami, frazesami, ponad Bogiem i rządem, Władzą, a nawet własną, parszywą Fizycznością – niniejszym wojnę Niewinności deklaruję!

 

W misji Absolutu wyplenienia, otwarcie, z pełnym Woli przyzwoleniem – dzieło rozpoczynam!

Komentarze

obserwuj

(...) niniejszym wojnę Niewinności deklaruję!
Przeciw czy w obronie?

Eee... - Tyle wystarczyłoby za mój komentarz. W gruncie rzeczy nic z tekstu nie wynika, prócz tego, że chciałeś się pochwalić stylizacją. 

?

Wynikać, wynika.
Aczkolwiek niebezpieczna to myśl...

Jeśli Ajwenhoł nie rozumie, to... :D

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Podoba mi się, tak jak ostatnio :) Ciekawe byłoby przeczytać ten tekst napisany współczesną polszczyzną. Wtedy jednak zrobiłby się zbyt obrazoburczy i zbyt banalny.
A tak, tylko niektórzy zrozumieją ;P

Arctur Vox: przychodzi mi taka myśl złośliwa, że nic "jasno nie wynika" z tego tekstu, jest on bowiem zaszyfrowany stylizacją. Gdyby nie stylizacja jednak, nie zwróciłbym na niego uwagi. Ot, ktoś kolejny wykłada swoje poglądy. Przypadkowo zbieżne z moimi.

Podobną myśl miałem pisząc swoje (lekko tandetne) opowiadanie na HAREM 2011. Niewinność jest czymś bardzo względnym. Przede wszystkim, jest tylko pojęciem stworzonym przez ludzi. Nie zaś wartością absolutną.

Wg mnie, podobnie jest z dobrem i złem.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Czyż nie arcyślicznie tekst Ów by wygladał w ramę oprawion i wywieszon nad wezgłowiem łoża?

Julius: se nic nie wywieszaj tylko komentuj. Choćby i z wywieszonym językiem ;P

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

To też jest komentarz, rinosie, taka propozycja.
Którą popieram.

Doczytałem do połowy, tak samo jak poprzedni tekst.

Gdy się coś publikuje powinno się zastanowić, czy chce się przekazać formę czy tekst. Dla mnie powyższy jest bełkotem bogatym w epitety, porównania i inne piękne słówka, które rzecz jasna dla samej treści artykułu są kompletnie nieistotne.

Cóż, we mnie nie znalazłeś czytelnika, chyba za prosty chłopak jestem.

Pozdro,
Snow

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

@rinos: dla minimalistycznej przeciwwagi pomilczę.

Po pierwszym czytaniu przez formę niewiele zapamiętałam z treści. Po drugim nie jestem pewna, czy ze wszystkim się zgadzam... A na samym końcu pomyślałam, że to przecież facet pisał, więc natury rzeczą kwestia seksualności pozostaje i zawsze pozostanie sporna.

Moim zdaniem to stek bzdur opisany pięknie stylizowanym językiem, dzięki któremu całość wydaje się mądra i podniosła. Wrózę autorowi karierę polityczną.

W misji Absolutu wyplenienia
A co ci biedny Absolut zawinił?

Absolut jest złem najwyższym we wszelkiej ideologii. Bo jest abstrakcją zmuszającą do podążania za tą ideologią. Dla każdej myśli powinno być jakieś "ale". Nie pozwalałoby ono na fanatyzm (ani na dyscyplinę - tak swoją drogą). Dlatego zgadzam się z Arctur Voxem, że przydałoby się wyplenić absolut.

Jako zwolennik samodzielnego, niezależnego myślenia nie lubię absolutu i, dawanych przezeń, arbitralnych odpowiedzi.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

W pewnym sensie mają --- bez nich nie byłoby nas. (Prawie w każdym przypadku.)

Same rytualne ruchy oczywiście, że nie mają.
Cały już rytuał zależnie od człowieka, jego doświadczeń, poglądów i obecnej chwili magiczną moc wyższej wartości może mieć lub też nie.
Co tu obalać? Po prostu wyraziłeś swoje zdanie.

Niczego nie miałem i nie mam zamiaru obalać --- bo i co miałbym obalać? Prawdę, że odpowiednio zbajerowani ludkowie każdej dupereli przypiszą moce również magiczne, nadprzyrodzone?
Za to się weź, nie za (jeszcze nienaruszalne) dziedzictwo ewolucji.

No cóż, chyba rzeczywiście Twoja "Niewinność" sama się nie broni.
Kto wie, czy nie dlatego, że za prawdopodobne można przyjąć, iż sam nie wiesz, o co masz zamiar walczyć --- albo nie umiesz swego celu określić i nazwać odpowiednio.
Seks partnerski --- zdefiniuj go na potrzeby swego manifestu, bo to, co o nim napisałeś powyżej, dotyczy radosnego promiskuityzmu, nie seksu partnerskiego takiego, jak jest powszechnie rozumiany.
De facto nikt nikogo nie ogranicza w prawach do seksu --- zakazy formalne, kodeksowe, zawsze można obejść, nakazy KK nie mają mocy prawnej nawet dla wyznawców, bo to tylko kwestia posłuszeństwa "pasterzom".
Tabu --- w naszej kulturze --- istnieje praktycznie jedno. Rób tak, żeby nikt nie widział. Chcesz odwrócić? Wolna wola, ale nie wiem, czy uda Ci się przekonać do takiej odmiany --- nie wszyscy uprawiają seks na tyle apetycznie, że tak napiszę, by chciało się oglądać...
Tabu ewolucyjnego, dotyczącego seksu z dziećmi, lepiej nie ruszaj.

Arctur Vox: nie idź za daleko tym tropem. Dzięki stylizacji wydawało mi się, że sprawa dotyczy czegoś bardziej skomplikowanego (i mniej banalnego) niż seks. Teraz jestem rozczarowany. Może napiszesz stylizowaną rozprawę o "dłubaniu w nosie"? Też mogłoby to zaoowocować czymś uniwersalnym przy tej stylizacji.

Czego Tobie i innym życzę :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Tu już nie o seks chodzi - a o przemianę ostateczną spojrzenia na świat.
Powodzenia. Chociaż żadnemu jeszcze myślicielowi nie udało się niczego poprawić, nową drogą poprowadzić --- powodzenia...

Adamie, przepraszam jesli pomyślałeś, że z tym obalaniem odpowiadałam na Twój komentarz. To było do Arctura, z rozpędu zapomniałam doczepić gdzieś jego nicku i wyszło jak wyszło.

Arcturze, wydaje mi się, że sam nie do końca właśnie wiesz, co chcesz obalać. Albo nie potrafisz tego wystarszająco jasno w swej kwiecistości przekazać. Wnioskuję to po wyjaśnieniach w komentarzach, które w przeciwieństwie do wieloznacznego i mylnego tekstu są już jasne, zrozumiałe i konkretne.

Czy tylko dlatego, że ja go napisałem, musze znać prawdziwe znaczenie?

No, toś mnie zaskoczył... Zdarza się, że podświadomie autor umieści w tekście coś więcej, niż zamierzał, ale żeby aż tak...

Czy tylko dlatego, że ja go napisałem, musze znać prawdziwe znaczenie?

Arctur, jakim myślicielem w takim razie jesteś (a gdzieś pisałeś, że jesteś), skoro nie znasz prawdziwego znaczenia własnych myśli przelewanych na papier (tudzież digitalizowanych)?

Po co nam, nieoświeconym, myśliciel wykładający nauki, które sam nie w pełni pojmuje? Po co szewc, który nie do końca rozumie, że buty są po to, by w nich chodzono?

Przyznanie się do nieznajomości materii, w której się rzeźbi, zdecydowanie nie zwiększa wiarygodności.

No chyba tekst był nie do czytania, tylko do do podziwania; wtedy bez różnicy.

Owszem, jest coś takiego, że pisząc przekazuje się treści, których się nie planowało. Takie zjawisko.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nie, bo umysł który przemyślenia płodzi nie musi być tożsamy ze świadomością jednostki do której należy.

No tak, znamy to. Byli tacy, napisali Biblię i wybacz, ale się nie łapiesz.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Arctur: byłoby miło jakbyś komentarze pisał współczesną Polszczyzną. Wciąż czuję się urażony tym, że dostrzegłem w Twoim tekście coś więcej niż tylko krytykę "ruchów niegodnych filozofa". Naprawdę niewinność musi być związana z seksem? W tej chwili czytam OSCarda Grę Endera (któryś już raz). Bohater jest niewinny mimo, że seks go zupełnie nie dotyczy.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Jest takie zjawisko, że napisany tekst różni ludzie różnie widzą, wynajdują treści, których autor celowo nie zawarł. Swoboda interpretacji, przecięta pępowina i dzieło idzie dalej w świat samo, bez stwórcy.
Ale jeśli sam autor nie wie co pisze, to jest to po pierwsze nieodpowiedzialne, a po drugie casus podchodzi pod grafomanię.
Że człowiek nie jest w pełni racjonalną istotą, wiadomo.
Jednakże wykręcanie się sianem, sięganie do jakiejś psychologii w duchu freudowskiej to chwyt tyleż bezpieczny co szkodliwy. Bo zaraz wyjdzie na to, że KAŻDY może nagryzmolić co mu się podoba, a potem w razie wykazanych błędów, jak gdyby nigdy nic stwierdzić, że to nie on, tylko jego cień osobowy, nieokreślony przyjaciel Duch Święty albo inne id głupot ponawypisywało.

Bo zaraz wyjdzie na to, że KAŻDY może nagryzmolić co mu się podoba

Masowa produkcja papieru, gęsto pokrytego literami. Każdy papier w setkach, a kiedyś, jakby śmiesznie to nie zabrzmiało, może i w tysiącach egzemplarzy. Wszystko po wielokroć powielone i szeroko dostępne. Łgarstwa, brednie, oszczerstwa, paszkwile, donosy, czarna propaganda i schlebiająca motłochowi demagogia. Każda podłość nobilitowana, każda nikczemność oficjalna, każde kłamstwo prawdą. Każde świństwo cnotą, każda zapluta ekstrema postępową rewolucją, każde tanie hasełko mądrością, każda tandeta wartością. Każde głupstwo uznane, każda głupota ukoronowana. Bo wszystko to wydrukowane. Stoi na papierze, więc ma moc, więc obowiązuje.
Samson Miodek w "Narrenturmie".

Tak mi się jakoś skojarzyło. 

Rozumiem, kolego Arcturze, że masz kompulsywną potrzebę przelewania każdej myśli na papier? <:)

 

Język jest narzędziem, które tak jak młotek czy edytor graficzny można poznać dogłębnie i w pełni racjonalnie i, co za tym idzie, opanować do tego stopnia, żeby spełniana funkcja faktyczna (przekaz słowny) była elastycznie zaadaptowana względem funkcji oczekiwanej (przekaz myśli). Sęk w tym, żeby dobrać jak najlepsze przybliżenie. Myśl niedająca się włożyć w płaszcz języka? To nie wina nazbytniej ważkości myśli, lecz indolencji językowej piszącego.


Wolne myślenie? Duch nienegowany jednoznacznością słowa?
Hej, właśnie wymyśliłem, jak stworzyć lek na głupotę! Nie, nie sporządzę receptury, ale, ale, ale! Podzielę się z Wami pewną dręczącą mnie okrutnie refleksją...

Przedkładam klarowność wywodu nad błazenadę, którą ktoś z komentujących eufemistycznie nazwał stylizacją.

Jest gruba przesada w takim przedstawieniu profilu forum. Spójrz na nagłówek. Jesteśmy na forum miłośników fantastyki. Fantastyki, nie filozofii.

Arctur, a do kolegów też mówisz w taki sposób?

Takie pokazywanie interesu kolegom też ma swoje zalety...

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Fakt, mentalność to zło. Czynnik stwórczy wszelkich niepowodzeń i upadków. Na pal z mentalnością!

Mentalność naturą toksyczną? Umysł czysty --- to znaczy jaki?
Arcturze, Twoje umiejętności pisarskie godne są pochwały i podziwu nawet, moim zdaniem, ale Twoje koncepcje są raczej, hm, trudno uchwytne.
Mentalność nie ma prawdziwego oblicza, jak śmiem sądzić. Mentalność ma tyle obliczy, ilu ludzi na świecie...

Arctur Vox: nie Twoim zwolennikiem, tylko zwolennikiem wlasnych pogladów, w które wydawałeś się trafiać. Później się okazało, że po prostu nie zrozumiałem tekstu. Tym bardziej czuję się rozżalony, że tekst okazał się niezrozumiały.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Eh, niewinność to temat dotyczacy tylko psyche. Fizyczność nie ma z tym nic wspólnego. Fizyczność jest czymś prawdziwym, odzwierzęcym. NATURALNYM. Koncepcje takie jak dobro, zło i niwinność są całkowicie sztuczne i stworzone przez ludzkich filozofów i etyków. Przez moment wydawało mi się, że takim sztucznym koncepcjom się sprzeciwiasz. Wtedy byłbym zwolennikiem. Później okazało się, że sprzeciwiasz się fizycznym aktom... itp
Trochę (a nawet bardzo) rozczarowany, wycofałem się z dyskusji.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Fizyczność ma wszystko wspólne ze wszystkim.

Nowa Fantastyka