- Hydepark: Słowo o Ragnaroku

Hydepark:

Słowo o Ragnaroku

Arctur Vox

Słowo o Ragnaroku

Głupcem jest, kto sądzi, iż dzień Ragnaroku oznaczać będzie jedynie pochód Bogów poważnych i i mocnych, objawienie światów niewidzialnych, wielką glorię i psychiczne katharsis przywracające ostateczną równowagę ideologiczną wszystkim tym, których Wola nie odejdzie bezpowrotnie wraz z przemijającymi kultami zdrewniałych, a kruchych Absolutów.

 

Który z drobnych, człowieczych szaraczków, choćby i najbardziej oczytany w dawnych sagach i Eddach, najgłębiej, najtrafniej obeznany z wielkimi prawdami naszej nordyckiej religii zdołałby mentalnie zdzierżyć, nie upadając ni na mądrości relatywnej, tradycyjnej, ni na praktycznej zdolności czwórwymiarowego pojmowania rzeczywistości?

 

Który z nich zdołałby spojrzeć bez cienia szaleństwa czy wątpliwości w błękitne niebo nad własnym domem zastąpione przez potężną gałąź jesionu – Yggdrasila, o którym wiadomo przecież powszechnie, że istnieje; że istnienie jego wpisane jest trwale w podstawy naszego świata; że oplata całość stworzenia multiwersalnymi konarami; że jako makrokosmos tworzy wszystko to, w czym mikrokosmosy egzystują?

Świadomość tego faktu nieustannie króluje w tak wielu umysłach – a mimo to, jeśliby się Wielkie Drzewo pokazało – niejeden z tych najbardziej "uświadomionych" popadłby w odmęty obłędu.

 

Może to dlatego, zastanawiam się, Ragnarok rosnąć będzie w sposób wykładniczy – od trzyletniego Fimbulvitner począwszy, zjawiska na co dzień znane, coraz bardziej będą się deformować, w oczach ludzkich rosnąć i potężnieć, zatracając powoli dawne znaczenie – aż nie zatrze się dawny ciąg skutkowo – przyczynowy, ustępując miejsca nowemu, niepojętemu dla tylu dusz?

Ale żadne zewnętrzne zmiany nie zdołają zastąpić tej jednej, która nieuchronnie dokonać się musi – ostateczna zmiana poglądu na świat – z rządów Absolutu w rządy Wielości. Wszystkie idee, te filary świata przecież, ewoluowały w całkowitym rozdrobnieniu – stanie naturalnym.

Nigdy nie nastąpiło z ich Woli jakiekolwiek scalenie – bo przecież Natura najdoskonalszą jest Matką.

To człowiek, w swym niezdrowym, odwiecznym dążeniu do zabsolutyzowania wszystkiego podjął się obrzydliwej krucjaty scalania. Scalono chaotycznie wszystkie słabości i cnoty w jedną masę i czczono ją jako "dobro" pod obliczem niezliczonych świętych fałszywców. Scalono i wszystko, co mocne oraz co niegodziwe, takoż bez jakiejkolwiek zdrowej miary czy sensownego podłoża – w formę bezładną określaną dziś mianem "zła".

Wygnano zdrowy rozsądek.

Wytrzebiono opornych.

Wykluczono też możliwość rozwoju. Nie można przecież hołdować cnocie dzisiaj, nie oddając się jednocześnie destruktywnej słabości; ani mocy – napędowi postępu, nie łapiąc nieuleczalnego bakcyla słaboty.

 

Dzisiaj odbywa się ostateczna faza tego procesu – masy dobra i zła ponownie stapiają się – tym razem, by wytworzyć pierwotny Chaos raz jeszcze.

Nie ma sensu płakać, bronić się, zaprzeczać. W wielkiej walce Thora z Jörmugandem upadną wszystkie kościoły masowych religii. Czyż nie uświadczymy jednak tłumów wzywających wtenczas pomocy tych swoich bóstw, które, choć już niby to obalone, ciągle żyją i żyć będą – w ludzkich duszach? Czyż zapomniany zostanie Krwawy Chrystus, gdy tylko płomienie i dymy spowiją Watykańskie Państwo? Albo Jahwe, w chwili, kiedy ostatni dom Jeruzalem zapadnie się pod ziemię? Czy cokolwiek fizycznego mentalność ludzką przekształcić zdoła?

 

I tak dochodzimy do sedna, myśli głównej, którą mam Wam do przekazania – nie będzie jednego Ragnaroku.

W umysłach wielu już dawno – już przyrodzenie nastąpił on – a w liczbie ich niezliczonej nigdy nie zagości.

Pozostawiam Waszej refleksji, jakie będzie to niosło ze sobą konsekwencje, jakie kroki należy podjąć lub nie podejmować, jakie tematy i myśli winne zagościć w Waszych duszach, gdy usłyszycie, jak grzmi Gjallarhorn, otwierają się odrzwia Walhalli, potworności tańczą pod rękę z pięknością, a wszystkiemu przygrywają w duecie Rozum i Wola, śmiejąc się radośnie, kiedy w bramy nowego początku wkraczają ci, którzy taką prawdę zdążyli wyrozumieć:

 

" Nie ma Świata poza Człowiekiem, a Rzeczywistość to odwieczna służka Woli!"

 

Komentarze

obserwuj

Jak to czytam, to przypomina mi się taki stary film "Przygody Eryka wikinga".

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

?

Czym dzień dzisiejszy tak bardzo się z tłumów dni pozostałych wyróżnia, iżeś postanowił Waść myślą krótką, ale po mistrzowsku zagmatwaną, z pospólstwem się podzielić?

trocko. Może i ładnym, ale pozostanę przy swoim chamsko prostym i przyziemnym zdaniu: przegadane barokowo.

To jest HP - można tu o wszystkim i o niczym, a każdą myśl da się ubrać w słowa. Pytanie brzmi: jak? Ta myśl, jak by ona nie była, jest jak wykwintna dama, wystrojona ze smakiem i przepychem za razem. Ja tak nie umiem, więc odpowiem cytatem:

(...)A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

Czesław Miłosz - "Piosenka o końcu świata"

@Arctur, a czy "Piosenka o końcu świata" jest o końcu świata? ;)

Nowa Fantastyka