- Hydepark: "Za kamień i za ciemność", czyli gravel i Cień Burzy na papierze

Hydepark:

książki

"Za kamień i za ciemność", czyli gravel i Cień Burzy na papierze

 

Cześć wszystkim!

Za kilka dni (9.12.23) ukaże się książka Za kamień i za ciemność, czyli ponad sześćset stron klimatycznego dark fantasy autorstwa Cienia Burzy i moi. W środku możecie się natknąć na szczury, plagę, wojujące pustynne imperia, intrygi polityczne, magię krwi, żywe trupy i wiele innych atrakcji. A żeby było jeszcze fajniej, w konkursie Honor wśród złodziei można wygrać egzemplarz z autografem i zakładką, więc proszę się zmotywować i siadać do pisanka uwu

No i oczywiście serdecznie zapraszamy do poczytania książki i podzielenia się opinią.

A gdyby ktoś był zainteresowany pozakonkursowym zdobyciem książki z autografem, to zapraszam na priv :3

Komentarze

obserwuj

Podbijam. A że nie chce mi się rozpisywać, to oddaję głos lepszym ode mnie:

 

Sonia Korta i Piotr T. Dudek napisali powieść dojrzałą, przemyślaną i pełną rozmachu, której nie powstydziłby się żaden doświadczony twórca; a to w zasadzie przecież ich prawie debiut. Jako referencje “Za kamień i za ciemność” można by wymienić światy i bohaterów z książek Abercrombiego czy Sandersona – tak, zdaję sobie sprawę, jak to brzmi przy debiutantach – ale lepiej powiedzieć, że autorski duet poszedł swoją drogą, i zrobił to konsekwentnie i z wielką brawurą. Złodzieje i inkwizytorzy, szczurołapy i wiedźmy, pustynne imperia, magiczne katastrofy, starzy i nowi bogowie rywalizujący ze sobą o wpływy… Epickie fantasy pełną gębą i cykl, który ma szansę przyciągać do siebie czytelników przez lata"

Michał Cetnarowski, pisarz, redaktor "Nowej Fantastyki"

 

„Prawdziwie epicka fantasy, której nie powstydziłby się uznany zachodni pisarz, tu w wykonaniu pary polskich autorów młodego pokolenia. Gorąco zachęcam do lektury!”

Robert J. Szmidt, redaktor naczelny miesięcznika literackiego "Science Fiction, Fantasy i Horror”

 

(Edytka) Zaskakująca lektura z mocną nutą mroku. Naprawdę trudno się od niej oderwać.

Łukasz Rzadkowski, pisarz, bloger, recenzent, muzyk 

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Gratulacje!

(Dorzucam do listy i siadam do pisania “złodziei”)

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

… łuuuuu...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

heart

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Wow, gratulacje i niech dobrze się sprzedaje :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Gratulacje! Dlatego warto było pisać na konkurs!

 

Natomiast biorąc pod uwagę obecną sytuację... Mamy 7 tekstów konkursowych, a właściwie 6, bo jeden opublikowano przed terminem. Książkę wygrywają pierwsze 3 miejsca. Obecnie jest 50% szans na otrzymanie książki.

Zaryzykuję!

 

Gdzieś tu musi być kabelek wyłączający portal... na jakiś czas...

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Aaaa, super!!!

Слава Україні!

Książkę wygrywają pierwsze 3 miejsca. Obecnie jest 50% szans na otrzymanie książki.

Zawsze możesz zrobić napad :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Bard, Golodh, dzięki heart

 

Krokusie, naślij Arnubisową Perliczkę na portal. To załatwi sprawę. Prawdopodobnie na zawsze.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Gratulejszyn!

Tak z ciekawości, ile czasu zajęło wam napisanie książki? 600+ stron robi wrażenie.

It's ok not to.

Czas to iluzja, ja chcę wiedzieć, jak nie popełniliście seppuku po pierwszych stronach... bo mi już wakizashi rdzewieje :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dogs, plus minus cztery lata, nie licząc poprawiania w kółko każdego zdania.

 

edit

Tarnino, ta książka była pisana krwią, potem i łzami xD

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Proszę nie mieszać Perliczki w żadne swoje niecne sprawki, ma dość swoich.

 

PS:

Gratki

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Gratsy :) 

Known some call is air am

Tarnino, ta książka była pisana krwią, potem i łzami xD

Jak cyrograf? laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Proszę nie mieszać Perliczki w żadne swoje niecne sprawki, ma dość swoich.

:<

 

Outta, dziękujemy heart

 

Jak cyrograf? laugh

Tak, tylko profity gorsze.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Jeszcze raz gratulacje <3

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Gratulacje. Może mi aniołek przyniesie pod choinkę;)

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki, Verus heart

 

Ambush, dzięki, życzę porządnych aniołków na święta ;P

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Gratki! Brzmi zachęcająco.

cykl, który ma szansę przyciągać do siebie czytelników przez lata

Cykl? cool

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Dzięki wszystkim.

Miełość.

I jak co, to proszę mi przypominać, że powinienem się tu udzielać (choćby po to, by nie rodzić podejrzeń, że jedyną autorką tej piaskowej cegły jest grv, a ja na okładce robię za figuranta jedynie, by książka lepiej się sprzedawała – hłe hłe hłe – podczas gdy w rzeczywistości personą własną dokarmiam szczury lokalne w jakiejś poniemieckiej piwnicy przez Niemca nawet zapomnianej).

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Gratulacje!

Grav zapomniała dopisać, że w książce występują również koty, romanse i seksy, szczęśliwe zakończenia, ciepłe kocyki, kakao oraz stado uroczych źrebaków.

A może pomyliłem książki...?

Zanaisie – pomyliłeś Grav.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cykl? cool

Cykl.

 

I jak co, to proszę mi przypominać, że powinienem się tu udzielać (choćby po to, by nie rodzić podejrzeń, że jedyną autorką tej piaskowej cegły jest grv, a ja na okładce robię za figuranta jedynie, by książka lepiej się sprzedawała – hłe hłe hłe – podczas gdy w rzeczywistości personą własną dokarmiam szczury lokalne w jakiejś poniemieckiej piwnicy przez Niemca nawet zapomnianej).

Kłamczysz, żaden szanujący się szczur nie połasiłby się na Twoją personę.

 

Grav zapomniała dopisać, że w książce występują również koty, romanse i seksy, szczęśliwe zakończenia, ciepłe kocyki, kakao oraz stado uroczych źrebaków.

Spoiler alert!

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Przeczytałem "ciepłe kucyki", które w zestawieniu z padającym później "kakao" mnie nieco zaniepokoiło :P

Known some call is air am

Czy tytułowe nawiązanie do nicków zamierzone? :P

Jak uda się wygrać konkurs znaleźć chwilę to przeczytam.

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Przeczytałem "ciepłe kucyki", które w zestawieniu z padającym później "kakao" mnie nieco zaniepokoiło :P

Yyy, Outta, zawróć z tej drogi póki możesz xD

 

Czy tytułowe nawiązanie do nicków zamierzone? :P

Żeby było śmiesznie, to nie, nawiązania są zupełnie przypadkowe i zostały mi uświadomione dopiero przez Barbariana jakiś tydzień temu xD

Jak uda się wygrać konkurs znaleźć chwilę to przeczytam.

Będzie nam niezmiernie miło, czekamy na Twoje opko konkursowe :3

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Grav zapomniała dopisać, że w książce występują również koty, romanse i seksy, szczęśliwe zakończenia, ciepłe kocyki, kakao oraz stado uroczych źrebaków.

Gratuluję z całego serca!

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Grav zapomniała dopisać, że w książce występują również koty, romanse i seksy, szczęśliwe zakończenia, ciepłe kocyki, kakao oraz stado uroczych źrebaków.

Idealny prezent na I Komunię!;)

Lożanka bezprenumeratowa

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

​Ależ się cieszę! :-))

Szczęście to ponoć prosta koncepcja.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Gratulacje! Będziecie może na Wtfach z Alegorią? Mogłabym wtedy wziąć egzemplarz z autografem.

Grav w papierze? Uwierzę!!!!

 

<3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Dziękujemy za gratulacje heart

 

oidrin, niestety na WTF nas nie będzie :c

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Gratulacje! <3

To ta książka jest nagrodą w złodziejskim konkursie?

Nic tylko skądś ukraść wenę, czas i motywację i napisać zwycięskie arcydzieło ;)

entropia nigdy nie maleje

To ta książka jest nagrodą w złodziejskim konkursie?

No, innej nie mamy xD

Dzięki! I mam nadzieję, że wena, czas i motywacja już ukradzione :piesek:

three goblins in a trench coat pretending to be a human

No, innej nie mamy xD

Jeszcze...

Za rok nowy konkurs z drugą częścią do wygrania, prawda? yes

Za rok? Szalony optymizm z Twojej strony xD

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Graty! :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Brawa! yessmiley

Pecunia non olet

fmsduval, bruce, dziękujemy heart

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Wspaniale, ogromne gratki dla Was,  trzymam kciuki za ksiąchę z całych sił :) <3

Uszanowanko! Okładka tak mroczna, że Varg Vikernes szuka latarki :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Bardzo ładny kciuk :P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mmm jaka gruba;)

Lożanka bezprenumeratowa

Iluzja, Greasy, dziękujemy pięknie heart

 

Ambush, tak jakoś wyszło xD

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Gratulacje! To kiedy bocheński wieczorek autorski? :>

Wpadaj, kiedy chcesz heart

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Aj, sorry Tarnina, postanowiłem poczekać ze zdjęciem jednak :D

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

indecision Nie szkodzi, i tak wyglądam na szurniętą oryginalną. A Bocheński fajny był.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A zastanawiałam się, o co z tym kciukiem chodziło xD

 

Barb, dawaj zdjęcie!

three goblins in a trench coat pretending to be a human

No dobrze, trzymajcie kciuka xD <3 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

*excited Odór noises in the background*

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Ależ piękny kciuk… szkoda by było, gdyby jakiś dżin kazał ci go oddać…

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

yes

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Perliczka aprobuje szczurze szczątki na okładce 

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Dlaczego przytwierdzasz kotka książką?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Bo nie chciał do zdjęcia pozować

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Gratulacje! :) Gdzie można będzie kupić, żeby jak najwięcej do Was trafiło? :)

Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!

Pozdrawiamy Perliczkę!

 

Bosman, zapraszam na priv tutaj albo na discordzie ;P

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Arnubis, to nie są szczurze szczątki na okładce!!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

 

To oni, Kamień i Ciemność 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Klucznik i Strażnik Bramy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Arnubis, to nie są szczurze szczątki na okładce!!

We don’t talk about nieszczurze szczątki na okładce!!

 

Pozdrawiamy Świngwardię heart

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

Będzie czytane :)

Uhhhh... a gdzie kupiłeś? Mają w Muzie?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Bezpośrednio u Autorów. Chciałem mieć egzemplarz z autografem. :)

Uuuuu, szał.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wreszcie! Przyszła mi najlepsza polska fantastyka i jakieś tam zachodnie niewiadomo co, by się przekonać, czy tam też potrafio cokolwiek pisać:

 

Szkoda, że nie wpadłem na pomysł, jak niektórzy powyżej, by kupić bezpośrednio od autorów z autografem... to może drugi egzemplarz? I tak w sumie chciałem mieć dwa :)

entropia nigdy nie maleje

A ja ponieważ byłam grzeczna, więc spodziewam się jutro;)

Lożanka bezprenumeratowa

Kuuurczę, a ja to byłam niegrzeczna? :(

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Podpowiedź; kup sobie.????

Lożanka bezprenumeratowa

Jim, Abercrombie <3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Życzę smacznego wszystkim, którzy zamierzają przeczytać/już czytają :3

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Na coś trzeba przepuścić forsę “od Mikołaja”...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

BarbarianCataphract:

Namawialiście, namawialiście, to postanowiłem sprawdzić, czy te Wasze dytyramby na cześć Abercrombiego są zasłużone – tu było o tyle łatwiej, że mogłem od razu kupić cały cykl (gdzie to pomieszczę? na razie czeka w pudle, aż będę miał czas czytać), niestety co do ważniejszego i lepszego dzieła – muszę poczekać, aż gravel i Cień Burzy popełnią kolejne tomy :)

 

entropia nigdy nie maleje

To spokojniej zdążysz całego Abercrombiego przerobić i jeszcze Martina napocząć xD

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Przeczytałem.

Zanim jednak przejdę do treści, słów kilka o samym wydaniu papierowym, które zwyczajnie mi się podoba. Nie wydaje mi się, abym dobrze uchwycił to na zdjęciach, ale okładka jest “aksamitna”, jak nazywam takie wydania. To taki rodzaj papieru i druku, który jest matowy i charakterystyczny w dotyku. Coś jak matowe zdjęcia względem połyskowych.

 

 

Czarna okładka z czachą i czerwonym tytułem to świetne rozwiązanie. Jest ascetyczna i ale przez to wyróżnia się na tle innych kolorowych okładek z ilustracjami. Doskonale też pasuje do treści. Autor okładki, Michał Korta (zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa;) ), zrobił tu świetną robotę. Dochodzi do tego błyszczący, uwypuklony, czerwony tytuł, który świetnie komponuje się z matową okładką. Uwaga, co bardziej wnikliwi obserwatorzy zauważą jednak, że tytuł wyciera się pod wpływem użytkowania. Mi to nie przeszkadza, przeczytanej książce dodaje charakteru, ale dla pedantów lub osób, które po prostu cenią sobie nieskazitelny stan, to może być niewielka wada. Radzę wtedy uważać podczas lektury. :)

 

 

Największą zaletą jest jednak objętość. Co prawda gabaryty to średniej wielkości rozmiar wydawniczy na rynku, ale za to dostajemy ponad 600 stron tekstu wydrukowanego drobnym maczkiem. Kawał księgi i jak to mówię, “starczy na długo”. Dla porównania położyłem na nią debiut u jednego z trójmiejskich wydawców. Taki, który wydaje mi się najczęściej spotykaną wielkością. Jak sami widzicie, jest o ponad połowę mniejszy. Do tego wydrukowany czcionką o 2-3 punkty większą, niż książka Korty i Dudka, więc tak prawdę dostajemy trzy razy więcej tekstu niż zazwyczaj przy debiucie i trzeba to docenić.

 

 

Z tyłu książki kilka pochwalnych zdań. Od Michała Cetnarowskiego, Roberta J. Szmidta i Łukasza Rzadkowskiego, do których wrócę jeszcze na końcu. Ogólnie rzecz biorąc, można całość podsumować jednym zdaniem. Fajna cegła.

 

Teraz o zawartości. Uwaga! Co bardziej wrażliwi mogą uznać to za spojlery, ale będę starał się pisać tak, aby nie zdradzać wątków i jednocześnie być zrozumiałym dla “wtajemniczonych”. :)

Najciekawsze są oczywiście podziemia. Myślę, że zdajecie sobie z tego sprawę, zwracam się tu do Autorów. Powierzchnia też jest dobra, ale światów fantasy pojawiło się już tak dużo, że bardzo trudno przebić się z czymś nowym. Co nie zmienia faktu, że całość to szeroko zakrojona opowieść, mocno rozbudowana, ale stosunkowo łatwo się w niej odnaleźć. Tak na marginesie, dobrze dobrany jest tytuł pod względem komercyjnym. Pasuje do treści, okładki i jednocześnie jest na tyle uniwersalny, że nikogo nie powinien razić. Gdybyście tak wybrali np. Król szczurów, to byłby krok w zbytnie epatowanie “mrokiem i obrzydliwością”. Co już na początku mogłoby odstraszyć część czytelników chętnych by sięgnąć po książkę.

Wracając do treści – jest obrazowa. Łatwo wyobrazić sobie poszczególne miejsca i sceny. Przez kolejne strony płynie się, wchodząc szybko w akcję, która dobrze wymieszana jest z opisami. I mam tu na myśli prawdziwą lekkość słowa, bowiem info pojawia się  i w akapitach i didaskaliach i wydawać by się mogło, że w ogóle gdzie popadnie, ale o dziwo, wszystko świetnie się komponuje. Miałem dużą przyjemność z pochłaniania kolejnych rozdziałów. Tu dodatkowo zaznaczę, bardzo dobre “przerywniki” z królem szczurów. Chylę kapelusza.

Żeby jednak nie było tak słodko, przyda się dla równowagi kilka może nie gorzkich słów, ale rzeczy, które mniej mi się podobały.

Isztaret i Baraghod to nazwy, które jakbym już gdzieś słyszał w innych powieściach. Za mało wyróżniające się. Imiona i nazwiska bohaterów nie do wymówienia, większość zapamiętywałem jako ciąg znaków i nawet po przeczytaniu całości potrafię z pamięci wymienić tylko Ryttera i Rafiego.

Dosyć późno pojawią się żeńskie bohaterki, już zaczynałem myśleć, czy to czasem nie jakaś szowinistyczna powieść. :) I tu zatrzymam się na chwilę przy żeńskiej bohaterce – wiedźmie. Dwa rozdziały, w których kobieta ciągle mówi, jeden z mistrzem, drugi z Paktem, są słabszą częścią powieści. Jako czytelnik nie chcę czytać, co bohaterowie mówią, czy myślą, tylko co robią. Jej wyjaśnienia były zwyczajnie nużące. Ja wiem, chcieliście wyjaśnić rozbudowany świat, zawody i powody, ale wolałbym to w akcji, a nie w gadaninie na całe rozdziały. Przyznaję, że rozdział rozmowy wiedźmy z mistrzem przeskanowałem wzrokiem. Wiecie, pomysłów na światy powstają setki i pod tym względem Wasz nie jest jakiś wyjątkowy, choć bardzo fajny. W zeszłym roku do Biblioteki Narodowej trafiło ponad 32 tysiące nowych tytułów. Pewnie kilkaset to powieści fantastyczne, więc tylko poprzedniego roku dostaliśmy kilkaset nowych światów. Ja bym dał kopa wiedźmie i dalej do przodu, mniej gadania, więcej robienia. :) Ale to nie są jakieś wielkie wady. Raczej subiektywne spostrzeżenia.

 

Teraz podsumowanie. Rozpisałem się tak, bo to najlepszy debiut, jaki czytałem. Wskoczyliście mocno na rynek! Bez dwóch zdań. Nie mogę się doczekać, kiedy kolejny tom.

Chciałbym jeszcze wrócić do wpisów z tylnej okładki i słów Roberta J. Szmidta: prawdziwe epickie fantasty, którego nie powstydziłby się uznany zachodni pisarz. I choć zazwyczaj sceptycznie podchodzę do “dobrych” słów na końcu, jako pewnego rodzaju pomocy i wsparcia nie tylko autorów ale też wydawców. Tak tutaj rzeczywiście pomyślałem dokładnie to samo. Świetna robota Soniu i Piotrze. Od teraz jesteście pełnoprawnymi pisarzami, a to zobowiązuje. :)

Pozdrawiam.

 

Ps. Gravel, może warto zmienić nic nie znaczącego w świecie fantastyki awatara na tego z Insta? ;) Obierasz tam właściwy kierunek.

 

 

Cześć, Darconie!

Bardzo dziękujemy za tak rozbudowaną recenzję, jest nam niezmiernie miło, że poświęciłeś czas nie tylko na przeczytanie tego grubaska, ale w dodatku na napisanie tak długiej opinii. Właśnie dla takich chwil człowiek pisze <3

 

Czarna okładka z czachą i czerwonym tytułem to świetne rozwiązanie. Jest ascetyczna i ale przez to wyróżnia się na tle innych kolorowych okładek z ilustracjami. Doskonale też pasuje do treści. Autor okładki, Michał Korta (zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa;) ), zrobił tu świetną robotę.

Oj, tak xD Od początku chciałam, żeby to mój tata zajął się projektem okładki, bo ma doświadczenie w fotografowaniu czaszek i tak zwany "zmysł artystyczny", i wiedziałam, że nie zawiedzie. Niestety zarówno matowa okładka, jak i wypukły napis są rzeczywiście podatne na uszkodzenia. Ale nie można mieć wszystkiego :P

 

Dziękujemy zarówno za pochwały, jak i uwagi. Cieszymy się, że świat i treść się podobały. Pierwszy tom był w dużej mierze nauką jazdy i zdarzyło się sporo potknięć. Gdybyśmy pisali to teraz, z dodatkowymi pięcioma latami doświadczenia w konstruowaniu fabuły i przekazywaniu niezbędnych czytelnikowi informacji w sposób płynny i nienudny, powieść wyglądałaby już zapewne zupełnie inaczej, z inaczej – i pewnie lepiej – rozłożonymi akcentami. W drugim tomie na pewno będzie już mniej "wyjaśniania", a więcej akcji. Teraz już zwracamy większą uwagę na dłużyzny i infodumpy, i mam nadzieję, że uda się to przełożyć także na płynność narracji.

 

Isztaret i Baraghod to nazwy, które jakbym już gdzieś słyszał w innych powieściach. Za mało wyróżniające się. Imiona i nazwiska bohaterów nie do wymówienia, większość zapamiętywałem jako ciąg znaków i nawet po przeczytaniu całości potrafię z pamięci wymienić tylko Ryttera i Rafiego.

Większość nazw i imion to zabawy arabszczyzną i hebrajszczyzną, więc z zasady muszą być łamańcami językowymi xD

 

Dosyć późno pojawią się żeńskie bohaterki, już zaczynałem myśleć, czy to czasem nie jakaś szowinistyczna powieść. :)

Przyznam, że czekałam na ten zarzut od początku xD I nie mam nic na swoją obronę, nie wiem, co się stało, że tak mało kobiecych bohaterek. Ale w drugim tomie będzie ich już więcej, po prostu musiały poczekać na swoją kolej xD

 

Teraz podsumowanie. Rozpisałem się tak, bo to najlepszy debiut, jaki czytałem. Wskoczyliście mocno na rynek! Bez dwóch zdań. Nie mogę się doczekać, kiedy kolejny tom.

*w tym momencie nastąpiła przerwa na popłakiwanie ze wzruszenia*

 

Ps. Gravel, może warto zmienić nic nie znaczącego w świecie fantastyki awatara na tego z Insta? ;) Obierasz tam właściwy kierunek.

Jestem przywiązana do mojego awatara xD Ale przemyślę.

 

Jeszcze raz, bardzo głośno i z serca: DZIĘKUJEMY! Takie recenzje dają niesamowitego pozytywnego kopa i motywują do dalszej pracy. Cieszymy się, że "Za kamień i za ciemność" przypadło Ci do gustu <3

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Grv, jak się zdaje napisała już za nas oboje, więc wpadam tu tylko pochylić głowę w pokłonie za to, że przeczytałeś “Za Kamień...” tak szybko (co już samo w sobie jest dla nas ogromną pochwałą i pewną wskazówką) i za tak obszerną, wnikliwą i budującą recenzję. Aż by się chciało kopuj-wklej i szturmem na nf, fb, ig, tt, lc i na kilka innych dziwnych zlepków literowych. :)

W dyskusję o samej książce wchodzić oczywiście nie będę, bo i ani z czym, ani po co, niemniej nie byłbym sobą, gdybym nie ustosunkował się jakoś do Twoich “zarzutów” (wiem, za mocne słowo) o przegadywanie Numkvut, bo to – jak pewnie nietrudno zgadnąć – w znacznej mierze moja robota.

Sonia teraz już inaczej rozłożyłaby akcenty, ale ja, szczerze mówiąc, chyba nic bym tu nie zmieniał* – oczywiście gdybyśmy ponownie dotarli do tych właśnie punktów.

Generalnie bardzo lubię sceny z gadającymi głowami; oczywiście o ile są napisane z pazurem i wnoszą coś ważnego do tekstu*: przynoszą odpowiedzi na najważniejsze pytania, całkowicie zmieniają odbiór historii, odkrywają tajemnice, rozwiązują zagadki, wyjaśniają nieścisłości, etc. A tutaj było nad czym pracować.

Poza tym... No cóż, flow. Orm. Natchnienie. Jak zwał tak zwał, w każdym razie nie ukrywam, że kiedy pracowałem nas tymi rozdziałami, one opowiadały się właściwie same – nie wiem, czy kojarzycie ten moment, kiedy wszystko nagle ostatecznie wskakuje na miejsce i zaczyna tworzyć spójną, czasem nawet świetną* historię, która niejednokrotnie zaskakuje nawet autora: w jakimś sensie to jest taki właśnie przypadek, tyle że z podziałem na dwie role  – i choć wiem, że przegadane i mogłoby być krótsze (a szczerze mówiąc, to krótsze ;), to jednak po prostu je lubię, uważam za wartościowe i cieszę się, że ani grv, ani cenzor... tfu!, redakcja, nie walczyli zajadlej o ich skalpy.

Oczywiście rozumiem, że nie każdemu będzie się podobało to samo i, prawdę mówiąc, bardzo mnie to cieszy – wszak w tym całe piękno literatury, że można, a nawet trzeba pisać różne historie i na różne sposoby – ale jeszcze bardziej cieszy mnie to, że znalazłeś w naszej książce na tyle dużo fajnych dla siebie elementów, by zrobić mi dzień swoją recenzją, a już osobliwie stwierdzeniem: “Rozpisałem się tak, bo to najlepszy debiut, jaki czytałem.” (choć w moim wypadku to był już drugi debiut ;).

Dzięki raz jeszcze.

 

Peace!

 

* – Zdaję sobie sprawę, że momentami z tego komentarza zalatuje samozadowoleniem lvl: Jaskier i nie jest to za fajne, ale zważcie, że absolutnie nie twierdzę, iż te konkretne rozdziały (czy też książka jako całość) są arcydziełem, a ja – niedocenianym geniuszem (za grv się nie wypowiadam ;). Po prostu miałem sporo funu, pisząc, i jestem usatysfakcjonowany efektami.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Fajne rzeczy robi Twój tata. Warto zaciągać jego opinii, zwłaszcza w przypadku okładek czy ilustracji.

Mam nadzieję, że drugiego tomu jest już całkiem sporo. :)

 

A wiesz, Cieniu, że nie zastanawiałem się podczas lektury, co, kto, napisał. To spójna całość i łatwo się w nią wsiąka. :)

 

Tak, Michał robi świetne rzeczy, ale sam pomysł na okładkę był Soni (albo “nasz” jeśli bardzo – bardzo – się uprzeć). Michał w zasadzie tylko udowodnił, że  jest to pomysł iście wyborny.

 

Prawdę mówiąc to nie do końca – o ile w ogóle – jest tak, że ja samodzielnie pisałem te konkretne fragmenty. Po prostu byłem tutaj  “piórem wiodącym”, nazwijmy to.

 

I serio, uważam, że powinieneś promować się recenzjami takimi jak ta. Dobre zdjęcie czy tam rolka do tego i bookstagram Twój.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Udana powieść! Będzie recenzja w NF :)

ninedin.home.blog

Dziękujemy, Ninedin heart Czekamy bardziej niż na Gwiazdkę xD

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Dziękujemy, Ninedin. heart Czekamy bardziej niż na Gwiazdkę xD

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

A, dziękuję, Cieniu. :) Choć raczej nie skorzystam z pomysłu, to nie jest dobrze płatne zajęcie. ;)

Przeczytałem jakiś czas temu i muszę przyznać, że bardzo mi się książka podobała.

Tym bardziej, że w trakcie czytania robi się coraz mroczniejsza i to dosłownie!

Spójrzcie, oto fotka okładki zaraz po zakupie:

a to, po przeczytaniu:

 

Litery zaczynają zanikać...

 

 

...muszę sprawdzić, czy jak wrzucę książkę do kominka pojawią się znowu w pełni wyraźnie!

 

 

Co do samej treści, przedpiścy napisali już tyle, że gdzie mi tam, małopiśmiennemu cokolwiek dodawać... ale jednak stwierdzę, że powieść mi się bardzo podobała i nie mogę się doczekać na następny tom.

Brawa za wspaniały świat, ciekawą fabułę i dobrze zarysowane postacie.  Nie spoilerując za wiele, mogę zdradzić, że jedna z nich (i to tych kluczowych) jest z Dagobar.

 

entropia nigdy nie maleje

Nowa Fantastyka