Profil użytkownika


komentarze: 68, w dziale opowiadań: 60, opowiadania: 22

Ostatnie sto komentarzy

 

Nawet nie czekał na brawa zgromadzonego tłumu, od razu skierował się do czekającego za podium samochodu.

Niestety, poprawie kondycji chorych nie spadała śmiertelność choroby.

niezbyt rozumiem to zdanie

 

Równolegle z czopkami pomocnicy Warana opracowali terapię podobną, choć działającą nieco odwrotnie.

Auć, ależ dziwne zdanie.

 

Późnym wieczorem Waran odpoczywał w opuszczonym w trakcie epidemii basenie. Projekt przywracania wodzie pamięci był skomplikowany. Wymagał nie tylko wielu skomplikowanych procesów, ale

Najwyższy czas, jego ciało od jakiegoś czasu zajmowały pierwsze bąble.

– Niezupełnie… – dotarło do niego, że jest cała blada

powinno być z dużej litery

 

– Co? – wbił w nią wzrok.

to samo, małą literę dajesz jeśli opis dotyczy samej wypowiedzi tzn – powiedział, – stwierdził, – krzyknął itd.

przykład dla załapania różnicy:

– Rozumiecie? – spytał Adam. 

– To nie jest takie trudne! – zapewnił Staś. 

– Naprawdę nie jest trudne… – Podrapał się po głowie. 

 

Generalnie napisane składnie i bez tragicznych błędów, ale bez większych emocji, przeczytać, zapomnieć.

 

Życie na tej małej wyspie toczyło się nieco wolniej niż na kontynencie, a mijające dni poświęcali pomiędzy kolejnymi wartami – czasem tylko któremuś z górników w pobliskiej kopalni miedzi zdarzyło się coś ukraść, albo pobić z innym.

– nie rozumiem tego zdania, chyba brakuje jakiegoś fragmentu… (czy chodziło, że tracili dni?)

 

Odcisnął twarz w morskiej pianie, kiedy podniósł się z płycizn

jak można odcisnąć twarz w pianie (to możliwe?) podnosząc się? nie potrafię sobie wyobrazić takiej czynności

 

Niebo wyglądało jak jego własne odbicie – myśliwego z błyszczącym pasem

Ojej, tu generalnie strasznie dużo metafor w całym fragmencie, których za nic nie mogę zobaczyć w głowie. Jak niebo ma przypominać myśliwego z pasem? Oczywiście metafory mają to do siebie, że nie są dosłowne, ale muszą budzić jakieś skojarzenia, odwołania…

 

Zgłodniał, dlatego zaśpiewał o lasach i rzekach, za którymi tęsknił.

przepraszam, ale co ma jedno do drugiego?

 

 

Wybacz, ale nie rozumiem zupełnie tych metafor. Może tylko ja tak mam, ale niech się też ktoś inny wypowie. Doczytam później.

 

Edit: jadę dalej

 

Usłyszawszy ich kroki, podniósł leniwie wzrok i obrzucił ich przelotnym zainteresowaniem.

może subiektywnie odczucie, ale to bardzo źle brzmi, nie spotkałem się jeszcze z taką konstrukcją.

 

Usłyszawszy ich kroki, podniósł leniwie wzrok i obrzucił ich przelotnym zainteresowaniem. Bardzo długą brodę zaplótł w siwy warkocz i zawinął wokół lewego ramienia.

w sensie, że oni patrzyli a on sobie tę brodę plótł, czy chciałeś opisać jego wygląd? Jeśli to drugie, to zdanie wg mnie powinno inaczej wyglądać. Bardzo długą brodę miał zaplecioną, albo coś w tym rodzaju

 

Twarz miał stosunkowo niską i bardzo szeroką

tak się nie pisze chyba, czy twarz może być niska? może być np niskie czoło..

 

takie same kości policzkowe

ale że jak? niskie i szerokie? jak to sobie wyobrazić?

 

stosunkowo niską i bardzo szeroką, takie same kości policzkowe, a szczękę kwadratową i delikatną. Oddychał głęboko przez szeroki, lekko wklęsły nos.

po pierwsze powtórzenie, po drugie jak nos może być lekko wklęsły? jedyne skojarzenie to dziura i nos wchodzi do środka twarzy, ale chyba nie to chciałeś opisać. (Edit, ok ilustracja sprawiła, że sobie wyobraziłem)

 

Przepraszam, ale chyba się poddam. Jeśli chodzi o pisownię itp, to jet ok, ale zdania są konstruowane tak, że w ogóle nie mogę sobie wyobrazić co opisują. Moim zdaniem powinieneś do tego usiąść i przepracować. Może to brzmieć jak czepialstwo, ale to mi bardzo utrudnia czytanie i sprawia, że nie chcę czytać dalej

 

 

 

Dzięki za uwagi, jak znajdę trochę czasu, postaram się je zweryfikować.

 

Edit1.

Wiersz z początku usunąłem. Faktycznie przesyt poezji (tak w ogóle to początek był dopisany dużo później, a oryginalnie w tekście był tylko wiersz z końca opowiadania).

 

Z komentarzy dowiedziałam się, że jest to kolejna iteracja tego samego opowiadania. Hmm, kiedyś trzeba powiedzieć poprawianiu dość i podążyć dalej za fabułą albo napisać coś nowego.

– kolejna wersja to nie jest właściwe podsumowanie, w rzeczywistości  powstał cały nowy fragment. W pierwszych wersjach była tylko część z Robertem który już ląduje na planecie, bez całej historii jak zginęła Anja. Ta druga część została dopisana później i połączona w całość. Także nie jest to kolejna wersja, lecz pełna wersja.

 

Edit2.

Ogromny żółty sierp, o rogach skierowanych ku dołowi, zalśnił blaskiem odbitym od lokalnych mgławic.

Hmm, rozumiem fantastykę, ale światłem odbitym od mgławic? Dlaczego księżyc świeci na naszym niebie, pyta się berbeć Asylum? Zwróć uwagę, że rogów się nie czepiam. :-)”

 

Może, nie jest to wyjaśnione krok po kroku, ale poniższy opis z wiki powinien nieco rozjaśnić sprawę:

 

“Mgławica emisyjna – wielka chmura (często o średnicy kilkuset lat świetlnych) świecącego gazuplazmy. Mgławicami emisyjnymi mogą być obszary H II, gdzie duże ilości promieniowania ultrafioletowego emitują młode, gorące, niebieskie gwiazdy; oraz mgławice planetarne, gdzie umierająca gwiazda odrzuciwszy swoje zewnętrzne warstwy, odsłoniła jonizujące gaz jądro.

 

Natomiast Sygoma to planeta samotna:

Samotna planeta (swobodna planeta) – zwarty obiekt o masie planetarnej, który nie jest związany grawitacyjnie z żadną gwiazdą czy brązowym karłem. “

 

W skrócie: mgławica emituje światło, które oświetla Sygomę, powierzchnia Sygomy odbija to światło.

Wiem, że w opowiadaniu nie zawarłem tego opisu, ale też nie widziałem takiej potrzeby. Jest to układ możliwy, według riserczu, którego dokonałem, pisząc opowiadanie. Jeżeli jednak moje założenia są błędne, to chętnie je skoryguję.

 

Alone in space

 

Różni się tym, że w końcu znalazłem czas i wprowadziłem wszystkie sugerowane wtedy  poprawki i uwagi (głównie Twoje – Regulatorzy). Zrobiłem też ponowną własną korektę. Tamten tekst miał sporo błędów, mam nadzieję że w tym będzie ich już jak najmniej, choć nikt nie jest nieomylny :)

Macie racje, że ciężko związać się z bohaterem. Rozważałem dłuższą scenę po tym jak synthoidy odskakują od ciała – retrospekcję która by rzuciła więcej światła na związek tych dwoje. Ale ostatecznie zdecydowałem, że to nie jest główny motyw, bardziej zależało mi na pytaniu bez odpowiedzi. Ale chyba wyszło za płytko.

Przegadane hmm…. meritum to meritum. Trzeba do niego dotrzeć. Wstęp ma.na celu głównie naświetlanie sytuacji że on tam wiele razy wraca i za każdym razem próbuje nowego podejścia. Ma też zaciekawić… czy on tu już był?

Hmm… Tekst bardzo dobrze napisany., z dobrym stylem, ogólnie fajna zajawka na coś dłuższego…. Ale, brakło mi puenty. Albo ja nie potrafię jej wyłowić, choć końcówkę przeczytałem kilka razy.

 

edit

Chyba że brak puenty to puenta…

Ładny język. Jest kilka literówek ale nie dużo. Natomiast klimat wydaje się inspirowany Lovercraftem.

Bardzo dziękuję za komentarze i kliki. Chwilowo mam ograniczone możliwości poprawek ale obiecuję usunięcie wszystkie błędów w najbliższych dniach.

W sumie jak teraz piszesz o “Interstellar”, to można faktycznie zauważyć wspólny mianownik. Choć pisząc, ja w ogóle nie myślałem o tym filmie. Tutaj wybór opisu relacji ojciec – córka, ma zupełnie inne podstawy. Nie wiem, czy ktoś sprawdził, (wiem, znów będzie zarzut, że odsyłam do biografii), ale w rzeczywistości Karen zmarła w wieku 2 lat.

"A potem mnóstwo razy mi piszesz, że mam zainwestować czas w poczytanie jego biografii. Nie dostrzegasz w tym pewnej sprzeczności"

Na realnym wydarzeniu oparłem alternatywną historię. Pewne cechy rzeczywiste, czy niektóre fakty są zgodne z prawdą na tyle ile to możliwe. Ale reszta to moje wyobrażania. Na dodatek, przecież to fantastyka, w tagach jest wyraźnie “alternatywna historia”. Tym bardziej zachęcam do pogrzebania w tym głębiej, bo to naprawdę świetna rzecz.

A odnośnie uwag.  Podczas pisania wykonałem kawał pracy, zbierałem informację na temat aspektów technicznych, realnych możliwości, osobowości postaci. Stąd takie, a nie inne zachowania w niektórych sytuacjach, szczególnie Neila, który był skrytym milczkiem, którego nie do końca  znała nawet własna żona. Nim zrobi się co do tego uwagi, warto sprawdzić.

 

Zainwestowałam czas w czytanie tego opowiadania i to powinno wystarczyć, bo teksty mają się bronić same, a nie wymagać doczytania.

Ja napisałem to opowiadanie w taki właśnie sposób, licząc na to, że ktoś zachęcony tekstem, pogrzebie dalej. Liczyłem się też z tym, że w części przypadków może się to nie udać.   Nie zrozum mnie źle, ja nie mam nic przeciwko twoim uwagom, ani nie zmuszam cię do polubienia tekstu. Ale nie powinnaś  generalizować, że coś się powinno robić, albo nie powinno, skoro piszesz o subiektywnych odczuciach.

wybranietz

 

Po pierwsze, czy pierwszy fragment jest cytatem z jakieś realnie istniejącej książki czy nie?

Cytat jest z prawdziwej książki. Podałem tytuł, autora i wydawnictwo. Bardziej się już nie da wskazać, że to oryginalny tekst, a nie wymyślony. Natomiast wszystko inne włącznie z prywatnym życiem Neila, to fikcja.

 

Dalej:

Zaczynasz od umierającej przyjaciółki a potem zupełnie porzucasz ten wątek, wydawałoby się dość istotny.

Bo to jest celowy zabieg, kto inny jest tu ważny. Jeśli przeczytasz krótką notę biograficzną dotyczącą rodziny Armstronga, będziesz wiedziała, dlaczego. Zresztą o to mi nawet chodziło, że by ktoś pogrzebał trochę w tym temacie.

 

 

Przeskok do wspomnienia z grawilotem jest zbyt nagły – nic tego nie zapowiada a nagle jesteśmy zupełnie gdzie indziej. To wprowadza niepotrzebny chaos.

 

Bo to również celowy zabieg. Nie wiem, czy zrozumiałaś wszystkie sceny, w taki sposób, w jaki chciałem je przedstawić. Jeśli tak, taka forma powinna być zrozumiała. Jeśli nie – być może jest zbyt zagmatwane, choć inni zrozumieli bez moich wyjaśnień.

 

myślę, że jednak by z niego wyciągnęli te przemyślenia, bo jak facet wlazł w świecącą chmurę, to ja bym sprawdzała, czy ta chmura nie wlazła też w niego

Słuchaj, przygotowując się do tego opowiadania przeczytałem biografię Armstronga, obejrzałem kilkanaście filmów dokumentalnych i jeden fabularny, Jeśli poświęcisz kilka minut na sprawdzenie kim właściwie był Armstrong, jaką miał naturę i jak się zachowywał, to uznasz, że zatajenie przez niego osobistych przemyśleń było jak najbardziej możliwe.

 

No i bardzo bierni bohaterowie – przyjmują wszystko jak leci, a Neil się jeszcze dodatkowo dystansuje.

To samo. Astronauci byli wybierani spośród ludzi o bardzo specyficznych cechach. Armstrong prawie się zabił na jednym z testów, po czym wrócił do biura i nikt w ogóle nie wiedział o wypadku. To byli ludzie, których trudno było czymś zaskoczyć, a na pewno nie okazywali skrajnych emocji w wyjątkowych sytuacjach. Poczytaj i pooglądaj coś o Armstrongu, o jego charakterze.

 

 

Co do uwag konstrukcyjno – fabularnych – dlaczego oni się w ogóle nie przejmują tym, że spotkali ufo w kosmosie?Tylko pchają się tam z łapami? Strasznie nieodpowiedzialne to się wydaje.

Gdyby tak było, nie powstałby chyba żaden film Science fiction, w tym “Obcy” (broń Boże nie porównuję się tego filmu). Przecież tam punktem wyjścia bardzo często są akcje w których, mimo ryzyka niepowodzenia całej misji, któryś rusza by sprawdzić dziwny obiekt, lub sygnał. Poza tym wyobraź sobie realnie taką sytuację: pierwszy raz spotykają “coś”, na początku nigdzie nie piszę, że obcy, tylko że jakiś fenomen. Być może to jedyna szansa, by zrobić dokładniejszą obserwację. Naprawdę myślisz, że taki spacer byłby niemożliwy? Podczas misji 15 i 17 cały czas przełazili na zewnątrz w locie między statkami, choć każde wyjście stanowiło spore ryzyko. Znów– zainwestuj czas i poczytaj.

 

Co do tych uwag:

 

Nie ruszają mnie takie optymistyczne historie, więc mój odbiór może być skrzywiony, ale:

wybacz, że nie trafiłem pod Twój gust, ja nie piszę pod nikogo, tylko to co chcę, a akurat teraz chciałem napisać optymistyczne opko

 

Show, don’t tell. Chwilami miałam wrażenie, że czytam coś skierowanego do młodszego czytelnika, przez właśnie takie tłumaczeniowe wstawki z moralnym zacięciem.

Przecież on tu rozmawia z dzieckiem

 

To jest jakieś takie patetyczne – i tandem chyba nie jest odpowiednim słowem w tym kontekście.

z wiki “tandem”

układ w maszynach, pojazdach itp. złożony z dwóch pracujących jednocześnie elementów”

Wejdź na neta i poczytaj z jakich elementów składał się pojazd kosmiczny  misji Apollo 11

 

To jest jakieś takie patetyczne

Lubię konstruktywną krytykę, ale wybacz, nie znoszę uwag w stylu, “ a czemu to jest napisane tak, a nie inaczej? Ja bym to napisał tak, a tak” Sorry, ale to moje opko i właśnie napisałem je tak, a nie inaczej. Wskaż mi konkretne błędy, jeśli będą mieć solidne uzasadnienie, wezmę je na klatę i poprawię.

 

 

 

 

 

 

 

Dzięki. Tak, zrobiłem ilustrację, ale na bazie prawdziwego zdjęcia z misji Apollo 9.

To Dave Scott przygotowujący się do “spaceru” na orbicie Ziemi.

Dziękuję, mam urwanie głowy teraz ale oczywiście poprawię.

Film to “First Man” a książka taka jak ta z prologu opowiadania.

Obie rzeczy świetne i bardzo polecam.

Jetem w połowie, ale dałem już punkt. Bardzo podoba mi się styl, choć nie lubię tekstów bez dialogów. A tu nawet nieźle idzie. Pomysł też wygląda ciekawie.

 

 edit po kilku kolejnych akapitach

 

Wiem tylko skądś, że się znamy. – zamrugałam i rzuciłam garść ziaren ptactwu. Może to niewłaściwa pora, odpowiedziała, a może tylko mi się tak wydawało, ponieważ chciałam ją koniecznie usłyszeć.

po znamy nie powinno być kropki, a po niewłaściwa pora powinien być przecinek, albo pauza

Przy takich zapisach musisz wybrać jakąś zasadę, bo raz robisz kursywę, raz dajesz pauzę itp.

Ja bym te rozmowy zapisał zwyczajnie jak dialog

 

Klucz jest zawsze wspomnieniem. – Odpowiedziała ostatni raz.

tu jest podobny błąd, wiem, że chcesz wyróżnić jej mowę, ale to nie jest poprawny zapis. Albo rób dialog, albo …wspomnieniem, odpowiedziała ostatni raz.

 

Nagle wciąga mnie wspomnienie.

Nagle nawiedza mnie wspomnienie, albo jakoś tak

 

…gdy jak idę ulicą,

chyba coś tu za dużo

 

Hah.

Ja nie zdradzę, ale było o nim dość głośno na przełomie roku. Takie miałem obawy, że ten temat przechodzi jakby bez echa, choć niedługo mija 50 lat.

Dzięki poprawiłem,

Co do infodumpu, wiedziałem, że to będzie wytknięte i spodziewam się, że nie jeden raz.

Biję się w pierś i przyznaję, że zrobiłem to z pełną świadomością. Po prostu w tej konwencji, i przy takiej długości tekstu, opko musiało by być 3 razy dłuższe, a to nie wchodziło w grę.

Jedyne, co mogę powiedzieć to wybaczcie tę bombę informacyjną, ale musiałem zmieścić kilka dekad na kilku stronach. I tak okroiłem co się dało.

przez rozcięcie ich uszu mieczem, wyrzeźbionym z kła dojrzałego warkala.

Trzymałem w rękach noworodka i nie potrafię sobie wyobrazić manipulowania przy uchu tak małego dziecka mieczem

siorbiąc nosem.

Chyba nie da się siorbać nosem, raczej ustami

 

Raksza przejechał swoim wilgotnym językiem twarz chłopca

Oj… nie ma chyba takiego stwierdzenia, po prostu polizał

 

skutkowałaby wygnaniem chłopca na zawsze ze swego ludu

Raczej wygnaniem z wioski, czy coś w tym rodzaju,

jego serce zostało przebite szybkim ruchem miecza

Przebite mieczem, a tak to ma się wrażenie, że to ten szybki ruch to podmiot

 

Ogólnie ciekawy pomysł, ale musisz sporo pracować nad budową zdań, bo wiele gubi logikę.

Dużo pisz i czytaj ile wlezie a dojdziesz do ładu. Staraj sie też tak często nie nadużywać imion, i nazw własnych. Staraj się podmieniać na zwierzę, stwór itp…

 

PS. Pod względem wędrówki bohaterki i jej przemiany, można uznać, że “Droga…” jest zamknięta. Jest też puneta, ale część odpowiedzi… i tu skończę komentarz :)

Jeśli prześledzi się moje opowiadania, które pojawiają się w różnych miejscach od debiutu w SFFIH w 2010 roku, większa część z nich ma raczej otwarte zakończenie, choć same teksty mogą się wydawać skończone. Piszę tak dlatego, że ciągle marzę, że któreś z nich rozwinę w końcu do rozmiarów książki. Niestety, piszę bardzo wolno, czasem jedno opko przez 2-3 lata. Tyle po prostu mam czasu na pisanie. Nie wyobrażam sobie jednak pisać w takim tempie powieści, bo powstawała by chyba z 10 lat. Dlatego piszę opowiadania o tym co mnie akurat w danym okresie interesuje, bądź intryguje, ale zawsze wychodzi jakoś tak, że mógłbym to pociągnąć dalej…

Dziękuję za komentarze, uwagi na pewno wezmę do serca, a co do ciągu dalszego, też mam nadzieję, że kiedyś powstanie.

Przyznam, że zacząłem epilog o Katedrze, ale zanim został ukończony dostałem info, że tekst idzie do druku. Niestety przy liczbie znaków 72K już nic więcej nie mogłem zmieścić. Ale niewykluczone, że dopiszę kiedyś dalszy ciąg. Jak tylko w końcu dokończę kila tekstów, które robię równocześnie i nie mogę dobić do brzegu…

A jeszcze jedno. Twoja interpretacja tego, co wydarzyło się na Sagitariusie dosyć mocno pokrywa się z moją, więc mimo iż twierdzisz, że nie zrozumiałeś wizji, wnioski są zbieżne. To dla mnie ciekawa sytuacja.

Wisielec

 

ja sam cały czas się uczę, jeśli moje błędy komuś pomogą, to czemu nie :) tylko proszę

nie robić ze mnie pośmiewiska :)

Dzięki za uwagi, jak znajdę tylko chwilę, to na pewno wprowadzę poprawki wg uwag.

Podczas pracy nad tekstem zastanawiałem się co można by stamtąd wywalić. Mógłbym w sumie zostawić tylko koniec, gdzie łowca przybywa, rzuca kostkę z listem gończym i tyle. Ale wydało mi się to za płaskie, bez życia i nudne :), więc spróbowałem dać im trochę historii. Ale kompozycyjnie faktycznie jakby postawić na wadze, to początek łamie równowagę.

Finkla, odnośnie tej pierwszej części z dialogami. Owszem, rozmawiają. Dużo. Ale nie zgodzę się, że nie ma tam nic istotnego, bo oni nie gadają o pszczółkach i motylkach, lecz o sprawach, które doprowadziły  ich do tej rozmowy, i o tematach, które będą istotne później. A dobre zrozumienie tego fragmentu, może pomóc w interpretacji dalszej części. Bo to musi być interpretacja. Nie ma co liczyć, że przekaz od obcej cywilizacji będzie całkiem jasny. Ale uwierz mi, wskazówki są. Celowo nie chcę uprawiać łopatologii i podawać wszystko na tacy w swoich tekstach. Ale zawsze liczę, się z ryzykiem, że mogłem przekombinować:)

 

Dalekopatrzacy, wybacz, że zanudziłem. Ale przydały by się też merytoryczne uwagi.

Witam, nie spodziewałem się, że tekst wywoła taką dyskusję. Dziękuję za komentarze. Przed wrzuceniem opowiadania miałem obawy, czy nie nazbyt zagmatwałem historię. Ale później kilka osób dość szybko i bezbłędnie rozszyfrowało mój zamysł, bez jakiejkolwiek wskazówki więc utwierdziło mnie to w przekonaniu, że jednak nie jest tak źle. Co do chronologii… bo widzę, że tu chyba najwięcej zarzutów, nie był to zabieg, który miał zamotać, albo wprowadzić twist. To opko powstało w mojej głowie właśnie w takiej formie, chciałem w ten sposób pokazać, że nie ma znaczenia, co było najpierw, a co potem. Chodziło raczej o tło, które doprowadza do takich, czy innych wydarzeń. Ale oczywiście słowa krytyki przyjmuję z pokorą, a niedociągnięcia postaram się wyeliminować w kolejnych tekstach.

Skoro mamy ten wątek, to chyba go w końcu wykorzystam, bo w tym roku sporo się działo.

 

Co prawda już listopad, ale kto nie czytał jeszcze wrześniowej NF, zapraszam do przeczytania mojego opowiadania “Nieważni”.

 

Chwilę przed publikacją, ale też we wrześniu, miała premierę gra komputerowa “Archaica the path of light”: http://store.steampowered.com/app/550590/Archaica_The_Path_of_Light/. Jest to gra logiczna z elementami fabuły. Nic wielkiego i przełomowego, chodziło o to aby nie odrywać gracza od zagadek, taka wisienka na torcie dla klimatu. Ale wymyślanie historii tego świata i tak dało mi mnóstwo przyjemności.

 

Aktualny większy projekt, przy którym działam, to książka dla dzieci “Leon i Podłużna Planeta”: https://www.facebook.com/PodluznaPlaneta .  Kosmiczni podróżnicy, asteroidy, czarne dziury, czyli to, co młode tygryski lubią najbardziej :). Nie umiem powiedzieć kiedy będzie wydana. Każdego komu projekt się spodoba, zapraszam do śledzenia. No i wszelkie udostępnianie na pewno pomoże nam rozwijać projekt.

Oj, teraz widzę, że mocno poplątałem z tymi imionami i nazwami. To przez to, że tekst miał kilka wersji, ale winny się tłumaczy:) Poprawiłem co się dało.

No z najbardziej zapamietanych, to “Gra Endera” oczywiście. Główny punkt to oczywiście twist na końcu.  A z ostatnich to “Historia twojego życia” nimby sztampa, a tu proszę, taki ładny twiścik.

Do kontynuacji, bo jak można przeczytać jest pootwieranych kilka wątków. Są nawet kolejne rozdziały w Betowanych. Ale czy to co mam w głowie uda się zrealizować jako powieść? Chciałbym….

“wyeksploatowany deseń“

heh, rozumiem, że kolega chciał klasycznie sprowokować.

Wyeksploatowany być może dla ludzi z ograniczoną wyobraźnią.

Ten temat to niezliczona ilość furtek.

A ja też spóźnione podziękowania, trochę mnie u nie było…

co nie znaczy, że jakiś twist w opowiadaniu nie byłby wskazany, ale w tym tekście akurat go zabrakło

No właśnie. Brak zaskoczenia dał efekt zaskoczenia. Może banalne ale… Byłem związany przez jakiś czas ze środowiskiem wspinaczkowym. Mnóstwo wypadków dokoła, mnóstwo śmierci… A przecież nikt z tych ludzi nie chciał umierać. Każdy do końca liczył że jego to nie dotyczy, że jego to nie dotknie… A przewidywalne zakończenie i tak porażało i zaskakiwało…

Dokładnie sie nazywa “jazda na krawędzi” jest cały w sieci do zobaczenia. Generalnie tez nie jestem famnem motocykli ale film jest swietnie zrealizowany.

Belhaj

nie wiem czy  Pastrana, ale na pewno blisko

tekst ze wstępu Kazamy to inspiracja po obejrzeniu filmu dokumentalnego “ na krawędzi” czy jakoś tak,nie pamietam nazwiska bohatera ale on był/jest motocyklistą właśnie i brał udział w wyścigach po jakiejś wyspie w miasteczku, i napażał po 300/h  na zakrętach,  opad paszczęki generalnie, no i potem do głowy przeszedł pomysł…

Ten tekst nie miał być hard Science-Fiction, ktoś go kiedyś określił jako “rozrywkowe SF“, dlatego nie ma tu multum opisów technicznych, co nie znaczy, że jest wyssane z palca, przed napisaniem długo wertowałem informację o Marsie, aby sprawdzić czy w ogóle mogą powstać warunki opisane w tekście, a co do samego sportu… nie wiem czy byłby możliwy, ale też nie znalazłem przesłanek wykluczających.

 

belhaj – Bingo. Nie ukrywam, że pewne inspiracje “Lotniarzem” były.

Tylko, że tu nie chodzi o zaćmienie Słońca na Marsie, tylko tranzyt innej planety (Ziemi) na tle tarczy Słonecznej, a co do 300 lat… Według symulacji, następne przejście Ziemi na tle Słońca, które będzie widoczne z Marsa (defakto może faktycznie wtedy już ktoś będzie mógł to oglądać:)) ma być coś około 2100 roku. Ale przyznam, że celowo wydłużyłem w opowiadaniu okres tranzytu, bo chciałem podkreślić jak ważne to było wydarzenie. Ludzie mają schiza siedząc w Angli, tęskniąc za ojczyzną, a co dopiero w takiej sytuacji…

Ja się tylko zastanawiam, po co Katedra wrzuca tu teksty skoro ten portal “kształtują osoby, których nigdy nie widziałeś, nie zobaczysz, a ich płeć, wykształcenie, wiek to informacje równie wiarygodne co TV w Rosji.“ ?

Bellatrix

“(w ogóle, to czemu wpadli akurat na głowę Nawrockiego, skoro zwierzak z lokalizatorem zwiał a sygnał nadawali z innego miejsca?)”

 

Flipper zwiał tylko według zeznania Nawrockiego ze wstępu.

W wersji prawdziwej mógł zwiać podczas ataku zwierza na końcu, sporo się tam działo

Powtórzę: nigdzie nie ma powiedziane, że to co po wstępie to zeznania Nawrockiego, ale zgadzam się z faktem, że wstęp wprowadza chyba zbyt duże zamieszanie.

No właśnie, nie powiem, że miał to być zamknięty świat, można traktować, jako wstęp do cyklu, za który być może się wezmę. Wstęp dodałem faktycznie trochę na siłę. nie jest konieczny, ale wprowadza trochę celowego zamieszania. To co po nim, nie musi być zapisem zeznań…

Nowa Fantastyka