Profil użytkownika


komentarze: 309, w dziale opowiadań: 121, opowiadania: 47

Ostatnie sto komentarzy

Pewnie mu się nie podobało :)
Skoro ktoś już zaczął, to ja też ocenię, ale wtrącę swoje trzy grosze. Podoba mi się pomysł, podoba język, jakim opowiadanie jest napisane - bogaty, może nawet wykwintny. Brak mi jednak światła - następujące jeden po drugim bloki litego tekstu utrudniają konsumpcję. Wolałbym trochę oddechu co jakiś czas, dla lepszego trawienia, zwłaszcza, że trzy fazy wprowadzenia (o mnie, o niej, więcej o niej) stanowią bardzo dużą część tekstu (razem z częścią szachową dają ponad 10000 znaków).

Myślę, że ta najbardziej wartościowa częśc tekstu, dająca najwięcej okazji do refleksji, nie dostała wystarczająco dużo uwagi, a tam przecież kryje się siła tego opowiadania: automat, który jest lepszy niż człowiek, pada jego ofiarą. Czemu? Jak to świadczy o człowieku? W jakim świetle stawia twórcę(automatu), a w jakim dzieło? Co mówi o naszym prawie do dysponowania innym, nie-ludzkim życiem?

I jeszcze jedno: co to znaczy "ja nie istnieję"? Chodzi o to, że nie nie istnieje "ja" androida? Trzeba to odpowiednio zaakcentować, bo android, który mówi 'ja nie istnieję', kojarzy się raczej z kreteńskim kłamcą niż z androidem świadomym braku swojej świadomości. A może to miał być paradoks? Warto to wykorzystać.

No i jeden drobiażdżek: czy naprawdę każdy może zresetować wartego kupę kasy androida?

Zdecydowanie nie. Skupiam się tutaj raczej na więziotwórczej funkcji literatury, która niczym filtr lub sito albo i magnes jakowyś, pozwala odnaleźć się tym, którzy myślą i czują podobnie. Hasło i odzew, plus i minus, romeo i julia, bbc i bb king. I Doris Day.

Nawołuję do sprecyzowania reguł gry, bo już tam kosiarz kosi nieskomentowanymi głosami... Punkty czy średnia ocen? :) Może skomentowane punkty? Podpisane? Co z opowiadaniem suzej? Będzie ? było ? Coś?

Niech Ci będzie, chociaż Ford to normalne imię tam, w stanach. Chyba :)

Postmodernistycznie, panie, postmodernistycznie. I ekologicznie. I konsekwentnie. O głupocie trzeba pisać ... no głupio. Moim zdaniem to najlepsza forma dla takiej ostrzegawczej S-F. Oddanie władzy w ręce ekologów będzie miało taki sam skutek, jak obecne oddanie wykształcenia w ręce google. Za moich czasów były papierowe słowniki, panie....

Ja tylko twierdzę, że kompozycja szwankuje, jak w obrazie, który ma dwadzieścia osób po lewej, a po prawej tylko jedną i nie chodzi o to, że ją wytykają palcami. Po prostu tak stanęli. Dziewięć stron wprowadzania w nastrój przy pomocy dialogu może zaowocować zirytowaniem albo sennością, niekoniecznie zaś podnieceniem wywołanym potęgą możliwości naukowego poznania.

Moje sto słów to tylko żart, oczywiście, chociaż ktoś utalentowany potrafiłby zawrzeć w nich mnóstwo emocji, science, fiction i jeszcze morał. I 22% Vat.

Erreth - Niestety, nie miałem okazji wąchania starodr., ale liczę na jeszcze kilka lat życia i parę perwersji w trakcie, dołożę do listy.

Ja dołożę swoje trzy grosze: przecinki powinno się sprawdzać samemu, ale jak ktoś zauważy ich brak albo nadmiar, to czemu miałby nie mówić. Skoro tu nie ma redaktora, to trzeba nim być samemu. W pewnym sensie błędy językowe są o wiele ważniejsze, bo nie ma reguł, których mozna by się nauczyć i mieć już sprawę z głowy. Trzeba mieć te zasoby w głowie, na czubku języka i mieć wyczucie. Tym bardziej liczą się życzliwe i krytyczne uwagi czytelników. Traktowanie ich jako czepianie się odbieram jako nieumiejętność publicznego radzenia sobie z krytyką, ale prawdą jest też, że kiedy się czyta tekst pierwszy raz, błędy często rażą mocniej, niż kiedy się go przebiega kolejny. Możłiwe więc, że autor po dziesięciu czy trzydziestu cyklach już w ogóle nie widzi tych problemów i nie jest w stanie wczuć się w skórę jednorazowego czytelnika. Tym bardziej powinien zaufać tym, którym się chce wypisać błędy, problemy, dwuznaczności i tak dalej. trochę gorąco dziś, więc tylko dodam: nie każdemu tekst będzie się podobał, to oczywiste, ale warto wiedzieć, jak inni ten tekst odbierają, choćby po to, aby przygotować się również na dziwaczne opinie recenzentów, kiedy się dzieło wysywa do wydawców. Myślę, że to co się dzieje tutaj, mocno odpowiada temu, co tam. Jedni zjadą od góry do dołu, inni się zachwycą, trzeci odpuszczą po pierwszym zdaniu, a czwarty się zdrażni na przecinki. Piąty będzie miał dziurę w szpalcie i weźmie cokolwiek bądź, co pasuje długością.  

Stare książki też fajnie pachną. Zwłaszcza angielskie. I mają barwione brzegi stron. Amerykańskie też.

Chciałem pójść Ci na rękę, żebyś nie musiał przeklejać. Poza tym, to Twój topic, więc to Ty decydujesz co jest offtop, a co nie. A co do przywiązania, to wręcz przeciwnie - cieszę się, że za dwadzieścia pięć prac mój skandaliczny bzdur o dwóch pedantach zniknie z pierwszej strony i przepadnie w mrokach czegoś tam. Makao.

Chciałem pójść Ci na rękę, żebyś nie musiał przeklejać. Poza tym, to Twój topic, więc to Ty decydujesz co jest offtop, a co nie. A co do przywiązania, to wręcz przeciwnie - cieszę się, że za dwadzieścia pięć prac mój skandaliczny bzdur o dwóch pedantach zniknie z pierwszej strony i przepadnie w mrokach czegoś tam. Makao.

Oczywiście. Drabelek o małżeństwie pedantów to może być prawdziwa gratka. Dziękuję.

Stare słowniki fajnie pachną.

Dziękuję. Zaznaczę sobie tę stronę i już będę miał wszystkie niezbędne znaczki.
Będę pedantem.
Zostanę pedantem.
Możecie mnie pozwać.

a jaki kod ma długi myślnik? bo rozumiem, ze trzeba przez alt + 4 klawisze numeryczne w "zamień na"

Jak się wstawia długie myślniki? Ja nie umiem. 

Szczerze mówiąc, to dla mnie tutaj science aż za dużo i do tego podanego na jednym oddechu - pojedynczą długą sceną składającą się z  dialogu - całe 8 stron worda (12pt, 1,5 odst.) Fajnie napisane, ale mimo wszystko to jeden długi dialog o cząstkach i branach, wieloświatach, mikrotubulach. Jak na popularyzację  nauki - za krótki, jak na wstęp do opowiadania na 10 stron - zdecydowanie za długi. Być może to jest właściwa treść, a może za wiele razy czytaliśmy o tym artykuły w 'wiedzy i życiu' i 'focusie'.

W połowie 9 strony pojawia się pierwsza, którą zauważyłem, oznaka jakiegoś fiction. Potem fiction przejmuje władanie, coraz prędzej i prędzej, żeby zdążyć przed finałem na stronie 10. Jeśli czytelnik dotrwał tak daleko, to zapewne z ulgą doceni grande finale. Zaprawdę powiadam: kompozycja to nie tylko coś, o czym można pogadać, jak już inne, ciekawe tematy się skończyły. Kompozycja to taki sposób zaplanowania dzieła, żeby sprawiało przyjemność odbiorcy. Dotyczy to zarówno architektury, muzyki, jak i literatury. 

Jeśli chodziło o to, żeby zmieścić się w 20,000 znaków, to może trzeba by też wyciąć dla równowagi coś z początku? To tylko opowiadanie, fizyk i tak da radę się przyczepić, a zwykły czytelnik nie doceni faktu, że asystentka profesora przelatuje przez mnóstwo popularnych teorii i hipotez. Opowiadanie to nie tylko treść przecież, nie tylko pretekst żeby przemycić nieco dydaktyki, zwłaszcza, że trudno tutaj odróżnić wiedzę od fantazji (jak kwantowe efekty w mikrotubulach albo przeciekanie grawitacji do innych światów). 

Gdybym potrzebował być złośliwy, to powiedziałbym, że właściwszy dla tej historii byłby drabelek ;)  

Ja starałem się czytać pilnie, ale dla mnie niestety to jest za mało... lakoniczne :) Ale ta stara dziewczyna ze skrzydłami fajna. Widziałem kiedyś taką u nas w pubie. Koledzy twierdzili, że wcale nie miała skrzydeł, ale oni zawsze kłamią.
Wracając do tematu, naprawdę dużo napisałeś! I tak składnie, bez potknięć raczej. A przynajmniej bez takich kłujących po oczach..

Brawo w baskerville! Jestem dumny z tego, że przyczyniłem się do powstania tak fantastycznego komentarza. Czy można tu jakoś oceniać komentarze? 

Dziękuję też, oczywiście :) 

A żeby nie było, ze offtopic: moje pomysły rodzą się ... zresztą, kogo to obchodzi :D

erreth: wiem, co to Motley Crue, ale za Chiny nie wiem, co to Muniek Staszczyk. Pewnie człowiek, skoro ma imię i nazwisko, ale przecież był szympans Noam Chimpsky, więc... ? Ok, sprawdziłem. To ten z T-love, prawda? Nic dziwnego, że nie sprzedali tyle płyt, co Motley Crue. Przecież ten cały Muniek nie ma głosu w ogóle i nie umie spiewać :) . Chociaż, może również jego chłopaki nie umieją grać, skoro Feel sprzedał mnóstwo płyt, mimo braku umiejętności wokalnych. Tak czy inaczej - jak ktoś chce, zawsze znajdzie wytłumaczenie, czemu nie jest wystarczająco bogaty i kochany, a inni są. A jak nie, zawsze można ich nazwać wieśniakami albo grafomanami albo że mają plecy albo że redaktor im poprawił albo że ....
 
:) Do pracy, rodacy! Do pisania i czytania! Ponarzekacie sobie, jak już oślepniecie. Że sąsiadowi załatwili implant, bo na pewno miał znajomego w kasie chorych. I że drugi sąsiad jeszcze może, bo on nie ma implantów i nie widzi, że ta jego żona to taka brzydka. A tymczasem, do roboty :)

erreth: wiem, co to Motley Crue, ale za Chiny nie wiem, co to Muniek Staszczyk. Pewnie człowiek, skoro ma imię i nazwisko, ale przecież był szympans Noam Chimpsky, więc... ? Ok, sprawdziłem. To ten z T-love, prawda? Nic dziwnego, że nie sprzedali tyle płyt, co Motley Crue. Przecież ten cały Muniek nie ma głosu w ogóle i nie umie spiewać :) . Chociaż, może również jego chłopaki nie umieją grać, skoro Feel sprzedał mnóstwo płyt, mimo braku umiejętności wokalnych. Tak czy inaczej - jak ktoś chce, zawsze znajdzie wytłumaczenie, czemu nie jest wystarczająco bogaty i kochany, a inni są. A jak nie, zawsze można ich nazwać wieśniakami albo grafomanami albo że mają plecy albo że redaktor im poprawił albo że ....
 
:) Do pracy, rodacy! Do pisania i czytania! Ponarzekacie sobie, jak już oślepniecie. Że sąsiadowi załatwili implant, bo na pewno miał znajomego w kasie chorych. I że drugi sąsiad jeszcze może, bo on nie ma implantów i nie widzi, że ta jego żona to taka brzydka. A tymczasem, do roboty :)

Erreth: przed 'ale' każdy sam powinien wstawiać. Pilipiuka czytałem jeszcze w feniksie. i niedawno w SFFi H. Nie miałem zastrzeżeń, wręcz przeciwnie. Oczywiście argument z redaktorem jest w stanie pobić każdy inny, bo dobry redaktor zrobi z dowolnego gniota przebój. Podobnie, można twierdzić, że znany pisarz, który żyje z pisania (czyli ceni swój czas), spędza urlop (?) na wkręcaniu użytkowników portalu dla amatorów i stara się sprawdzić  czy jeszcze umie zrobić tyle błędów, żeby się czepiali i wzieli go za początkującego. Przykro mi, ale nie kupuję tego. Kiedyś biskupi twierdzili, że Bóg rozmieścił kości w różnych warstwach, żeby ludzie mysleli, ze zaszła ewolucja. To byla podobna bzdura. Halo, panie R.E. Howard, czy w zaświatach naprawdę macie internet????

Mówiąc wprost: zamiast szukać dziury w całym i udawać, że czytelnicy tutaj nie odróżnią mistrza od amatora, lepiej po prostu jak najwięcej pisać i wziąć się do poważnej roboty.

Jeśli KTOŚ zamieści tu opowiadanie o Conanie, to chyba nie będziesz podejrzewał R.E.Howarda?

baazyl: A to, że, z całym szacunkiem dla autora opowiadania o p. Samochodziku, po co A.PIlipiuk miałby pisać opowiadanie stylizowane na niewprawionego w bojach pisarza? Zajęłoby mu to chyba więcej czasu, niż napisanie opowiadania świetnego. Samo usuwanie przecinków musiałoby pochłonąć wiele minut... Bo powyżej pewnego poziomu, przecinki stawia się już odruchowo, nie trzeba prosić o to redaktora.

baazyl, Ty serio o tym panu samochodziku????

A Hemingwaya to uczyla siostra. C.S.Lewis spisywał od Tolkiena. A Faulkner ... szkoda gadać. On po prostu nie umiał pisać. Jeśli spytacie o Żeromskiego, to dam wam adres pani, która mu sprawdzała rozprawki. Do tej pory ponoć zyje i wychowała juz całe pokolenia literatów. Tylko przygłucha jest, niestety.

Co więcej, jeśli mówisz nie o redakcyjnej pomocy, tylko recenzji, to, jak zapewne wiesz, znajdziesz zarówno pozytywne recenzje, jak i negatywne tego samego opowiadania, zależnie nie tylko od gustu recenzenta, ale również jego nastroju i tego, co ostatnio pił. Jeden woli dialogi, drugi opisy. Jeden lubi ryzykowny styl, inni tradycyjny. Ten woli formę, a tamten treść. Na pewno chcesz recenzji? :)

Od Twojej ostatniej wizyty tutaj nie było chyba takiej sugestii. Poza tym.... czy mamy jakiś wybór? :D :D:D

To jest drabelek, droga koleżanko, nie jakiś szort. Drabelek. Policz sobie.

Śmieć śmiało, śmieć!  Poza tym, możesz napisać tam jakieś pochlebstwo, czemu nie?

W kwestii rzeczonej dzielnicy mieszkaniowej - nie jestem mieszańcem, ale koleżanka żony brata mojej siostry chyba jest. Pozdrowienia dla koleżanki! I innych mieszańców.

ps. Gdzie jest ten Ursynów? A Natolin? To coś podobnego?

Przepraszam, co to jest recenzja? Takie coś, gdzie jest powiedziane, co jest słąbe, a co mocne? Zakończenie ok, ale słownictwo ubogie? Rozwinięcie za szybko, ale temat przejrzały i już niemodny?  Coś takiego? Nie wyliczanka problemów?

@Harkonnen2 - osoby z redakcji nie komentują tutaj opowiadań, poza zdawkowymi zachętami. Chyba nigdy nie było takiej intencji.

To nie ja mówię sam do siebie, tylko staram się z Ciebie wyciągnąć, co konkretnie masz na myśli i powoli zaczynasz się już deklarować. Jak rozumiem, to Twój pomysł to: niech fantastyka skombinuje skąd zewnętrznych redaktorów (za kasę, za reklamę, za coś tam, w każdym razie za swoje), żeby popracowali trochę z rokującymi autorami stąd, tak?

baazyl : do tego nie trzeba marki, tylko wolne zasoby. Biorąc pod uwagę czas oczekiwania na reakcję na wysłane opowiadanie, nie wygląda, jakby tam się nudzili i czekali, aż ktoś się wreszcie zgłosi z opowiadaniem do dokładnie zredagowania. Czemu nie zacząć od pani od polskiego? Na pewno nie tylko się wzruszy, ale i chętnie pomoże!

Dopowiem jeszcze, że tym bardziej nie ma co narzekać na redaktorów rzekomo obcinających geniuszy przy samej ziemi za brak warsztatu, bo przecież łatwiej nauczyć się rzemiosła, niż nabrać skądś talentu i iskry bożej, prawda? Jesli redaktorzy narzekają na słabe wykonanie, to trzeba dać im dobre. Kiedy dostaną super fabułę i do tego dobrze napisaną, na pewno wybiorą właśnie tę, a nie byle jaką.

Po co się spieszyć, po co żądać specjalnej taryfy dla geniuszy fabuł i światów? Trzeba kupić trzy poradniki, zapisać się do biblioteki, dużo pisać, jeszcze więcej czytać, mnóstwo pracować i cierpliwie czekać na swoją kolej. Po co się spieszyć? 

Nawet Philip K. Dick się doczekał.

Ja, niestety, też odnoszę wrażenie, że baazyl cały czas nie mówi wprost, o co konkretnie mu chodzi.

Zwłąszcza, baazyl, że w innym wątku wyraźnie zaznaczasz, że publikowanie tutaj jest stratą opowiadania.  W innych miejscach, gdzie utwory są intensywnie analizowane, a rozsądne porady udzielane, być nie chcesz, a tutaj, gdzie głównie się publikuje, żeby pokazać się światu z jak najlepszej strony, chciałbyś porad i to konkretnych, zindywidualizowanych i do tego, ani trochę złośliwych :) Nie wiem czy da radę wywrócić cały świat do góry nogami tak, żeby wszystko było tak, jak się jednej osobie wymarzy. Zwłaszcza, że inni tez mają marzenia i to często zupełnie przeciwne :)

To nie było ani trochę złośliwe, a jeśli jedynie złośliwośc dostrzegacie w tym, co napisałem, to chyba szkoda czasu na dyskusje :) Myślę, że dawno nie napisałem czegoś równie rzeczowego jak drugie i trzecie zdanie od końca w moim poprzednim komentarzu :)

Jestem pewien, baazyl, że można napisać takie opowiadanie na 1000 słów, żeby rzuciło wszystkich na kolana :)

A tak serio, to kolega Bizarre wrzucił tu parę opowiadań i trudno powiedzieć, żeby było to bezwartościowe marnowanie. Piórko przyfrunęło... A przecież nie poświęcił na tworzenie tych opowiadań miesięcy, z tego, co mówił. Może po prostu trzeba mieć więcej dystansu do własnej prozy?

Jeśli ktoś napisał tylko jedno dobre opowiadanie i nie ma zamiaru więcej, to niech porozsyła po czasopismach, na pewno ktoś zauważy i wyda. To jedno, jedyne, które wystarczy, żeby zaistnieć i zobaczyć swoje nazwisko na okładce, a przynajmniej w spisie treści.

Jeśli nie ma zamiaru poprzestawać na jednym, tylko tworzy, coraz więcej i więcej ( i lepiej!), to publikowanie jednego za darmo jest inwestycją, po prostu.

Jeśli jesteś pewien, że twoje dłuższe dzieła zasługują wyłącznie na papier, to na pewno zostaną wydrukowane, bo przecież z pewnością nie przeceniasz swojej twórczości, prawda?

Pytanie brzmi: czy to jest właściwe miejsce do redagowania tekstów. Moze trzeba założyć własne?

Które komentarze? Profesjonalnego podejścia do czego?

Pytasz o to, co można zrobić, więc dostajesz pomysły, które ignorujesz. Sprowadziłeś dyskusję do : kto zna kogoś, kto za kasę nam tu sprawdzi opowiadania.

Tak. Wszyscy z redakcji NF. Odnieś się do mojego pomysłu wydzielenia osobnej części portalu, bo mam wrażenie, że słuchasz tylko sam siebie :) :)

Kogo trudno Ci oceniać, baazyl?

A w kwestii uruchomienia: zna ktoś profesjonalistę? Niech go tu zaprosi. I dowie sie czy robimy zrzutę czy po prostu jakoś inaczej mu rekompensujemy

Ok, baazyl. Co zatem proponujesz ?

Pewne jest, że obecna formuła, w której amatorzy(chyba) zwracają innym amatorom ( i nielicznym zawodowcom) uwagi dotyczące polszczyzny, stylu i tak dalej, spotyka się z rozmaitym przyjęciem ( od dziękuję po czepiasz się). Zawodowcy są powściągliwi aż do przesady, co można nawet zrozumieć, bo po co gimnazjalistę zniechęcać?

Forum fantastyki ma swój dział, na którym można publikować teksty specjalnie w celu otrzymania krytyki, nie złotego piórka. Może zatem i tutaj należałoby po prostu założyć osobny dział, w którym autorzy nie mieliby prawa powiedzieć 'czepiasz się' (jak również otrzymywać piórek i innych takich), a za to zabronić krytyki w głównej nawie i tam po prostu walić jedynkami w tych, którzy uważają, że styl to pewien zestaw specyficznych dla autora błędów?

Ja czerpię z tego tylko bolesną satysfakcję. Ale to też waluta, tylko niewymienialna w kantorach.

Baazyl! For you ( i nie tylko ;) )

Joanna Niczyj (Dreammy), „Tutaj zawraca czas"
Patrycja Przełucka (Lana di Pati), „POKÓJ, czyli Corso i Jones"
Marcin Rojek (Kamahl), „Chyba jestem głupcem" (cz.1, 2, 3)
Istvan Vizvary (lakeholmen), „Twoja kolej, kochanie"
Krzysztof Baranowski (baranek), „Całkiem trendy opowieść"
Jacek Hoffman (moFFiss) „AfterLife"
Igor Myszkiewicz (galar), „Martwy dryf"
Łukasz Pytlik (Surfaceofthesun), „Palce w ciemnościach"
Andrzej Tuchorski (endy), „Poszukiwacze"
Marek Siudaj (Maxencius), „Otwarte drzwi"
Anna Jupowicz-Ginalska (Sathe), „NIE KRADNIJ (JEŚLI WCZEŚNIEJ NIE ZABIJESZ)" (cz.1, 2, 3-4, 5, 6-7, 8, 9, 10, 11, XII)

To nie żadna krytporeklama. To dobry wzorzec. Chwilowo niedościgniony, niestety. Tutaj za wnikliwe wytykanie językowych błędów dostaje się (zaszczytną, przyznaję) łatkę "czepialskiego". Pani od Polskiego też zawsze jest czepialska, prawda? A jak spowodować, żeby zawodowi redaktorzy redagowali komuś teksty. No cóż. Zawodostwo polega na tym, że się na swojej pracy zarabia... Zawodowi tancerze udzielają porad za pieniądze. Zawodowi gitarzyści też. Nie znam zawodowych garncarzy, ale podejrzwam, że może być podobnie.

Warto zerknąć do zakużonej strefy, a potem zaraz spojrzeć na swój tekst. I nie sądzę że charakterystyczne swędzenie to wysypka albo paranoja. To wstyd po prostu ;)

Zgadzam się z niektórymi przedmówcami, że w fahrenheicie pilnują bardzo poprawności językowej i raczej ostro wytykają błędy. Bardzo dużo można się tam nauczyć, jeśli ktoś nie lubi się uczyć na przykładzie ( na przykład klasyka literatury czytana w ilościach hurtowych).

.. skoro juz jestesmy tacy naukowi i poprawni :D

A tak w ogóle, to klon to są wszystkie kopie, nie każda z nich. :) :)

Biedni ci, którzy stracili nos. Warto wtedy mieć bliźniaka... Gorzej, jeśli.... 

i mnie! i ja też!

Słowo daję, że zawsze staram się być grzeczny i jeśli ktoś poczuje się urażony (formą, nie treścią), to chętnie sprostuje, przeproszę a nawet napiszę na szybko jakieś quasi-opowiadanie w ramach rekompensaty.

gorzej, jak się zniechęcą. czasem przypomina to grę zręcznościową, a każdy dzień  to następny level.... 

Pozdrowionka dla Pani i chyba koniec tematu, bo przecież jest tyle opowiadań wokoło, które można wziąć pod lupę i dodać łyżeczkę dziegciu do wszechobecnego miodu.... Nie dla zasady, oczywiście, ale z miłości do polszczyzny. I zdrowego rozsądku.

Czasami Practice Digs Deeper Into a Blind Alley. Juz nie mówiąc o Silence is Golden i Ferry Cross the Mercy.

Spójrzmy prawdzie w oczy: krytyka też czyni mistrza, jeszcze bardziej. Czy to w tańcu towarzyskim czy pisaniu opowiadań. Jak to słusznie zauważa kolega Jacek, samouk zawsze pozostanie nieukiem i dlatego nie rozumiem czemu sam tak broni się przed krytyką? Przecież nikt nie wdeptuje tu w ziemie jego twórczości, tylko wypisuje konkretne i ewidentne potknięcia językowe. One dużo bardziej burzą patos, niż polskojęzyczny diabełek. 

@moffis: Chyba dostrzegam kryterium, jakie odróżnia komentarze głupie od niegłupich.... 

@nowa: czemu słusznie przerywa patetyczną jamę(?). W oryginale angielskim diabełka nie było. Czemu patos miałby akurat w tym jednym miejscu być niepotrzebny? A może znowu nie potrafię odróżnić ironii? Może nie bez powodu niektórzy piszą --ironia mode on -- -- ironia mode off-- ?

Nowa Fantastyka