- Opowiadanie: Manczkin - Sapir- ongiś wnusiem zwany, mądry, a wielce chytrym będący

Sapir- ongiś wnusiem zwany, mądry, a wielce chytrym będący

Karczma ucichła, gdy bajduła chrząknął. Siedział spokojnie. Stary bard, wciąż zdolny i inteligentny. Zamyślił się, po czym przyjął teatralny wyraz twarzy i rozpoczął jedno z najstarszych i pierwszych opowiadań, jakie poznał, ucząc się swego fachu.

 

(czcigodni ludzie proszę, komentujcie)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Sapir- ongiś wnusiem zwany, mądry, a wielce chytrym będący

Stary gawędziarz rozpoczął, popijając tęgi łyk pienistego piwa. Pozaziemiec wraz ze swoim bratem oparli się łokciami o stół…

 

– Przyndzie, przyndzie – powiedział baca do wnusia, gdy ten pytał o wioskowego woja, a była to poślednia wioska.

 

 Gorzej było, gdy baca przyłapał wnusia, jak ograbiał z cnoty narzeczoną młynarza. Potem usypali mu zgrabny kurhanek… dziadkowi rzecz jasna. Serce staruszka nie wytrzymało naporu takiego obrazu, oraz takich dźwięków. Okazało się potem, że to w stogu siana maciora prosiła się, ale nie umniejszyło to winy chłopaka. Od tamtego czasu Wnusio nabawił się nie tylko traumy do sianokosów, ale i też wrednej choroby wenerycznej. Jak się okazało, cnotliwa narzeczona młynarza grzeszną dziewoją była i folgowała sobie z niemałą liczbą juhasów, baców i całej reszty góralskiej czeredy. Oczywiście młynarz, czując że i z nim zaczęło być "coś nie tak" zwalił wszystko na Wnusia, który w tym czasie dokonywał różnego rodzaju prób uzdrowienia swojej męskości, jak i złamanej dumy.

 

Co do woja… To nie przyszedł. Podczas oblężenia trącił go głaz z katapulty. Wyciągali tylko marską i czerwoną papkę.

 

Narzeczona młynarza zmarła była na syfilis. Młynarz, dzięki pomocy Wnusia i jego wynalezionego ziołowego specyfiku ocalił dużo godności i małą, ale jakże przydatną część ciała; co dziwniejsze chłopak wynalazł jeszcze niejeden specyfik. To ziółka na kaszel, a to krople na koklusz, tam jakieś maści, które pomagały goić rany i oparzenia i gdy wieść trafiła z wioski do wioski i z miasta do miasta, aż na sam dwór szlachecki, wtedy…

– Basta! – rzekł jeden z nadwornych medyków.

Udali się do wioski ujrzeć, cóż to za ptica robi im konkurencję. Wędrowali długo, bo zima przyszła i zaspy na traktach wielce przeszkadzały, nie wspominając już o uroczej górskiej aurze. Ale gdy nie ostał się już żaden lód na rzekach i śniegi stopniały do szczętu, żwawo ruszyli dalej, a widząc już na miejscu, jak Wnusio sobie radzi, wyjść z podziwu nie mogli, że chłop prosty i nieuczony taką zawiłą wiedzę posiąść zdołał.

Przywołał tedy Wnusio z pamięci słowa swego dziadziusia bacy i tako do medyków rzekł:

– Drzewiej mawiał stary baca “Sił to ty nie masz Wnusiu, ale ci Panocki tęgi rozum dali!” Ach, gdybym ja owego rozumu słuchał, gdy dziewkę młynarza wziąłem, to bym jeszcze dziadunia bace tutaj widział. Stały się jedynie rzeczy sprośne i godne kary, a karę tę srogą na sobie poniosłem… – po tych słowach wyjaśnił dworskim medykom całość opowieści, omijając szczegóły, które godne szlachty nie były. Kończąc zaś pod wieczór i pojąc mości uzdrowicieli Zielskim Wywarem Sapira odprawił czcigodnych, uchylając rąbka tajemnicy okolicznych ziół; a na imię wnusiowi było…

 Sapir, największy zielarz i farmaceuta jakiego nosiła hameńska ziemia, a wywar jego po dziś dzień sławą się kryje zwłaszcza pośród żeglarzy Moranu, gdy im na morzach pić się zabrania, lub sztormy szaleją, a ci siedzą pochowani w swych drewnianych domach rychło co prędzej warzą ten przysmak.

 – Raz to piłem, nawet dobre – szepnął Pozaziemiec do swojego brata, trącając go ramieniem w bok – tylko słodkie jak ulepek i zajeżdża bardzo szałwią.-

– Co ty, bratku, ja tam szałwii się nie boję. Jakbyś jej zabakał, to by był dopiero czad! – odparł Kamalu, demonstrując gest zawodowego palacza.

Gromkie brawa rozległy się przez całą salę, a zbierający wiwaty bajduła chwycił pokaźny kufel piwa, żeby ulżyć przyschniętej krtani, odkaszlnął i rzekł swym przyjemnym głosem:

– Tak to drodzy panowie i przecudowne damy Sapir rychło został uznany i ruszył na dwór naszego Królestwa by tam dbać i leczyć pokaźnych i jaśnie oświeconych szlachciców, jak i czasem skorzystać z propozycji pokaźnych i jaśnie oświeconych i wielce cnotliwych szlachcianek. –

 Obaj bracia niemalże równocześnie przewrócili oczami.

– Starczy mi tych opowieści, nie mam zamiaru słuchać o pieprzeniu. –

 – Ani ja– odparł młodszy, jednym susem podnosząc się na nogi. –

– Ty, ty czekaj… dokąd idziesz? – z w pełni udawaną powagą Kamalu złapał swego brata za ramię – Nie może Cię ominąć tak edukacyjna opowieść! -

– Na litość… a idź! – Pozaziemiec pacnął jego rękę, odrzucając w ten sposób

uwagę, mającą na celu zrobić mały dowcip z jego cnoty. Obaj ruszyli po schodach przekomarzając się i uderzając co chwila zaciśniętą w pięść dłonią.

 

 Jak to bracia…

 

 Skąd mogli wiedzieć, że za parę lat nawet oni trafią do opowieści i, o ironio, jak się wielce będą śmiać z tego, co też lokalni bajarze, minstrele, bardowie i gawędziarze zrobią z ich podróży i nie zawsze dobrych przygód…

 

 

Koniec

Komentarze

Manczkinie,

zacznijmy od tytułu, bo odstrasza:

“chytry”, a nie “hytry”, ortograf w tytule nie zachęca.

Do tego ja bym zapisał go tak:

“Sapir – ongiś wnusiem zwany – mądry, a wielce chytrym będący”

 

Nie musisz powtarzać tytułu w treści.

 

-Przyndzie(+,) przyndzie– powiedział baca do wnusia,

Wyłap różnicę między myślnikiem (dywizem), a półpauzą i pauzą. Do tego brak spacji przed i po wypowiedzi, no i brakuje Ci przecinka. Powinno być:

– Przyndzie, przyndzie – powiedział baca do wnusia

 

“Sił do ty nie masz Wnusiu, Ale Ci Panocki tęgi rozum dali!”

Zamiast “do” chyba “to”, a “ale” małą literą, podobnie jak “ci” i “panocki”

Ah,

Ach

a ci siedzą pochowani w swych drewnianych domach , rychło co prędzej warzą ten przysmak.

Zbędna spacja przed przecinkiem

-Starczy mi tych opowieści, nie mam zamiaru słuchać o pieprzeniu-

Kropka na końcu zamiast dywizu.

-Ty, Ty czekaj… dokąd idziesz?

drugie “Ty” już małą literą, bo nie jest początkiem zdania. A opowiadanie to nie list.

 

Uwagi techniczne wybiórcze – jest nad czym pracować. Polecam najróżniejsze poradniki portalowe:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Opis funkcjonowania portalu i tutejszych obyczajów autorstwa Drakainy:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842 

 

Natomiast co do historii, to nie załapałem, bo niestety strona techniczna mocno zepsuła mi lekturę. Także tutaj powstrzymam się od oceny.

 

Powodzenia w kolejnych tekstach! Pozdrawiam!

 

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Ok dzięki, już poprawiam!

Niech twe słowa będą poparte czynem.

Hej Manczkinie!

Na początku, parę uwag:

 

Nie była to duża wioska.

 

 Gorzej było, gdy baca przyłapał wnusia,

Powtórzenie, nie brzmi najlepiej.

 

-Starczy mi tych opowieści, nie mam zamiaru słuchać o pieprzeniu.– ← wygląda jakby zdanie było niedokończone, przez to “-“.

 

co chwila zawiniętą w pięść dłonią.

Raczej zaciśniętą.

 

Tego typu drobnych błędów zapewne znalazłoby się więcej, ale Krokus już je zaznaczył.

 

Co do tekstu… nie do końca zrozumiałam o co chodzi. Rozumiem, jest o mądrym Sapirze, ale nie widzę tutaj żadnego sensu. Twist na koniec również nie powala, nie wiem co ci bracia mają wspólnego z Sapirem, poza tym że znają jego historię. Cała opowieść brzmi bardziej jak wycinek scen, ledwie połączonych ze sobą. Nie rozumiem na przykład, co ma śmierć dziadka do całości, poza tym że Sapir dostał naukę, że… no właśnie, że co? I jak to wpłynęło na jego dalsze losy? Choroba weneryczna kazała mu zająć się zielarstwem?

Ale są też plusy ;P Nawet rozśmieszył mnie fragment o maciorze, postać Sapira też jest dość ciekawa.

Mimo wszystko, dziękuję za lekturę.

Dzięki za uwagi, poprawię.

Rzeczeni bracia to właśnie słuchacze opowieści. Nie wiem jak to ubrać słowa, zamysł był przedstawienia“opowieści w opowieści”.

 

“Ale są też plusy ;P Nawet rozśmieszył mnie fragment o maciorze, postać Sapira też jest dość ciekawa.”

 

Otóż to, miałem nadzieję, że więcej scen będzie bawić, ale wyszło inaczej. Cóż to moje pierwsze opowiedanie, jeższcze przed wielu lat.

 

Mimo wszystko, dziękuję za lekturę.”

 

Ależ proszę, następnym razem się poprawię.

Niech twe słowa będą poparte czynem.

Rzeczeni bracia to właśnie słuchacze opowieści.

Więc może jakaś klamra? Zaczyna się jako rozmowa braci, potem opowieść, i znów rozmowa? Trzeba by jakoś mocniej to zasugerować, bo zupełnie na to nie wpadłam.

Dzięki wszystkim za cenne rady! Kto by pomyślał w jedna piblikację nauczyliscie mnie wiecej o pisaniu niż 10 lat czytania :D .

Niech twe słowa będą poparte czynem.

Cieszę się że mogłam pomóc ;)

Dzien dobry,

Nie bardzo wiem co przeczytałem.

To znaczy, wiem, ale nie bardzo rozumiem zamysłu szanownego Autora, bo analogia w opowiadaniu leży i kwiczy trafiona w szyję bagnetem ostrych przeskoków akcji za którymi, przyznam szczerze, ciężko było mi nadążyć.

Pisząc opowiadanie należy brać po uwagę, że czytelnik może odbierać je winny sposób niż autor. To co dla Ciebie jest jasne i klarowne, a czasem traktowane jako domyślne, może być konfundujące dla odbiorcy. Tak tez poczułem się w tym przypadku ze względu na fabularne fluktuacje.

Celem doszlifowania tekstu przed publikacją warto go odłożyć na kilka dni do “szuflady” a potem przeczytać na głos. Sam zobaczysz jakie niedoróbki wcześniej Ci umknęły.

W kwestii technicznej polecam wymienione poradniki, bo w obecnej formie opowiadanie wygląda zgoła niechlujnie.

Pozdrawiam

Z.

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Przykro mi to pisać Manczkinie, ale szort jest napisane bardzo źle i bardzo niechlujnie. Mnóstwo błędów i nieudolna stylizacja walnie przyczyniły się do tego, że zamiast czytać, przez tekst brnęłam, nie doświadczając ani odrobiny przyjemności. Nie udało mi się też dociec, co miałeś nadzieję opowiedzieć.

 

Nie była to duża wio­ska. → To oczywiste, albowiem wioska jest mała z definicji.

 

Pod­czas ob­lę­że­nia trą­ci­ło go gła­zem z ka­ta­pul­ty.Pod­czas ob­lę­że­nia trą­ci­ł go gła­z z ka­ta­pul­ty.

 

z mia­sta do mia­sta , aż na… → Zbędna spacja przed przecinkiem.

 

-Ba­sta!- rzekł jeden z na­dwor­nych me­dy­ków. Udali się do wio­ski uj­rzeć… → Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza, brak spacji przed drugim dywizem, zamiast którego też powinna być półpauza. Narracji nie zapisuje się tak jak didaskaliów. Winno być:

Ba­sta! rzekł jeden z na­dwor­nych me­dy­ków.

Udali się do wio­ski uj­rzeć

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

cóż to za ptica robi im kon­ku­ren­cję. → Czy w czasach tego opowiadania używano rusycyzmów?

 

słowa swego dza­dziu­sia bacy… → Literówka.

 

ale ci Pa­noc­ki tęgi rozum dali! → Dlaczego wielka litera?

 

Ach, gdy­bym ja imć ro­zu­mu słu­chał… → Dlaczego, pisząc o rozumie, używasz formy grzecznościowej imć?

 

chwy­cił za po­kaź­ny kufel piwa… → …chwy­cił po­kaź­ny kufel piwa

 

Obaj bra­cia nie­mal­że rów­no­cze­śnie prze­rzu­ci­li ocza­mi. → Co i w jaki sposób przerzucili oczami?

 

z w pełni uda­wa­ną po­wa­gą Ka­ma­lu zła­pał

 swego brata za ramię… → Zbędny enter.

 

-Nie może Cię omi­nąć… → Nie może cię omi­nąć

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy

Dzięki za cenne informacje, poprawię tekst. Myslę, że po raz ostatni, bo się z tego robi zbędna żywa opowieść, następnym razem po proszę o betę, chyba że to tylko w przypadku opowiadań :)

 

ale ci Panocki tęgi rozum dali! → Dlaczego wielka litera?

Taki zabieg, bo mi “Bogowie”, tudzież “Bogi” nie pasowało do wymowy bacy. Możliwe , że błędny.

 

“Ptica” zostaje :p specjalnie dałem ten kolokwializm, aby wskazać niechęć medyków do konkurencji.

 

 

 

Niech twe słowa będą poparte czynem.

Taki zabieg, bo mi “Bogowie”, tudzież “Bogi” nie pasowało do wymowy bacy. Możliwe , że błędny.

Panocki, czyli panowie, o ile mi wiadomo, jeszcze nikomu rozumu nie dali.

A może: …ale ci Ponbucek tęgi rozum dał!

 

“Ptica” zostaje :p specjalnie dałem ten kolokwializm, aby wskazać niechęć medyków do konkurencji.

Ale to jest kolokwializm całkiem współczesny, w dodatku rusycyzm, znaczy „ptak” i, moim zdaniem, w ogóle tu nie pasuje.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj, Manczkinie, strasznie niechlujnie masz to napisane. Wypowiedzi mają zły zapis, masz też problem z klarownym przedstawianiem informacji, bo choć mniej więcej wiem, co przeczytałem, to nie do końca rozumiem powód, dla którego to zostało napisane. To nawet nie jest historia żadna, a raczej wygląda jak wstęp do czegoś większego, tylko napisany tak chaotycznie, że nawet tego trzeba sie gdzieś po drodze domyślać. Jeżeli dopiero zaczynasz przygode z pisaniem, to polecam Ci mechanizm betowania opowiadań, dzięki ktoremu nie tylko poprawisz warsztat, dowiesz się ciekawych rzeczy, zdołasz przyswoić pewne reguły, ale może nawet zyskasz tutaj, na forum, jakichś kompanów, którzy będą Ci pomagać – oczywiście trzeba tez się pomocą odwzajemniać :)

 

Czekam na jakiś Twój tekst, który będzie lepiej napisany, a tymczasem pozdrawiam serdecznie :)

Q

Known some call is air am

No, też nie siadło. Widać, że masz pociąg do gawędziarskiego stylu, który bardzo lubię, ale tutaj pogubiła się zaraz na początku. Co za wój ma przyjść i jak ma się do niego narzeczona młynarza? Trochę za dużo z tej opowieści zostało Ci w głowie. Domyślam się, że miała to być bajka w bajce, ale może na początek lepiej zacząć od czegoś łatwiejszego do ogarnięcia.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Jeszcze raz dzięki za info zwrotne. Na razie zostawiam tak , jak jest, niechaj to będzie memento dla mnie, żebym wiedział, jak zaczynałem. 

Niech twe słowa będą poparte czynem.

Nowa Fantastyka