- Opowiadanie: Reguri - Ostatnie życzenie dziadka

Ostatnie życzenie dziadka

Hej hej :)
Generalnie jestem tu nowy i wpadła mi w łapki ostatnia Nowa Fantastyka i natrafiłem na informacje o tym konkursie. 

Podobna koncepcja już siedziała mi kiedyś w głowie, a teraz przynajmniej miałem motywację przelać to na papier. 

Nie wiem czy dobrze publikuje według zasad, więc jakbym coś źle robił, to mnie poprawcie.

Miłej lektury!
Maciek Kubowicz

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Wicked G, Finkla, drakaina

Oceny

Ostatnie życzenie dziadka

Eryk z obrzydzeniem ominął bezdomnego, który wyciągnął do niego rękę po jałmużnę. Nie lubił schodzić na Dół. Nie lubił wyglądu, hałasu ani zapachu tego miejsca. O tak, Dół śmierdział niemiłosiernie. Jak Ci ludzie.. podludzie mogą tu w ogóle żyć?

Jednak obiecał dziadkowi, że będzie go odwiedzał co tydzień, a już nie był u niego dość długo. Dość, by zmusić się i wyjść z domu swoich rodziców. Tam, na Górze, wszystko lśniło i wyglądało bogato i nowocześnie, jak to mawiał dziadek, „futurystycznie”. No i pachniało pięknie, czym tylko człowiek zapragnął.

A, no tak. Maska. Eryk wahał się przez chwilę, ale w końcu postanowił zdjąć z siebie swoją Maskę. Tutaj, na Dole, Maska nie działała. Za to na Górze każdy miał swoją. Maski były wyznacznikiem statusu społecznego, bogactwa i pozycji w ogóle. Eryk, podobnie jak jego rodzice, miał Złotą Maskę, a to już coś. Znaczyła ona, że jego rodzina jest bogata, a ich wpływy szerokie. To jego ojciec dorobił się na licznych małych firmach swojego majątku, czemu zawdzięczają obecne położenie. Co prawda nie sięgało ono Masek Platynowych czy Diamentowych, ale ich rodziny nigdy nie interesowała polityka i władza.

Pierwszą różnicą, jaką odczuł, był jeszcze większy smród niż dotychczas. Może i Maski tutaj nie działały, ale mimo wszystko trochę tłumiły zapachy. Drugą różnicą był wygląd jego ciała. Nie było już umięśnione i opalone, tylko blade i raczej rozlazłe. Spod obcisłej bluzki widać było coraz bardziej uwidaczniający się brzuszek.

– Dobra, robisz to dla dziadka – powiedział sam do siebie, omijając kolejnego żebraka – godzina, maks dwie i wracasz do swojego świata.

Zbliżał się akurat do jednego z Filarów. Popatrzył za nim w górę. Kilkadziesiąt metrów wyżej widać było spód Góry. Jej ulic, skwerów, parków, boisk, domów i wszystkiego, czego tylko mógłby sobie zażyczyć człowiek w Masce. Tutaj, na Dole, nie było nic.

Przy Filarze uwijało się akurat parę usmolonych robotników, pewnie jakieś prace naprawcze. Poganiał ich pulchny mężczyzna, lecz Eryk nie mógł dostrzec jego twarzy, gdyż ten stał za daleko. Chłopak sklął się w duchu za to, że znów zapomniał swoich okularów. Maska sama wyostrzała obraz, ale bez niej chłopak był krótkowidzem, o czym zapominał na Górze.

Dostrzegł za to Brązową Maskę u poganiacza. Biedny, ale jednak z Góry, znaczy swój. Eryk współczuł mu, że jego praca polega na schodzeniu tu i uganianie się za tymi Bezmaskowcami, nawet jeśli później mógł wrócić na Górę i rozkoszować się wszystkimi radościami życia. No cóż, nic mu nie pomoże, a szpital jest niedaleko.

Na recepcji powitała go, jak zwykle, Ania, młota, uśmiechnięta dziewczyna pracująca tutaj, odkąd dziadek Eryka zaczął tutaj leżeć. Była niziutka, miała niebieskie oczy i długie, proste, jasne włosy. Chłopak uważał ją za naprawdę ładną. Gdyby nie to, że na Górze miał swoją dziewczynę, na pewno zacząłby już dawno podrywać Anię. No i gdyby nie to, że była Bezmaskowcem. Rodzice by mu tego nigdy nie wybaczyli. A jego znajomi nie daliby mu żyć.

Po krótkiej rozmowie z Anią chłopak dowiedział się, że jego dziadka przenieśli do innej sali. Podziękował grzecznie i udał się na poszukiwania, odprowadzany uśmiechem dziewczyny. Odnalazł pokój bez problemu, wziął głęboki oddech i wszedł do środka.

Dziadek leżał na łóżku, przykryty kocem pod samą szyję. Wyglądał na jeszcze bardziej chudego niż ostatnio.

– Czy oni Cię tutaj w ogóle nie karmią, dziadziu? – przywitał się chłopak na wejściu. – Normalnie nikniesz nam w oczach.

Dziadek powoli przeniósł wzrok ze śnieżącego telewizora na Eryka.

– Nam? – powiedział dziadek wcale bez uśmiechu. – Widzę tu jak zwykle tylko Ciebie, Eryku.

– Jak zwykle kąśliwy. – chłopak nie dał się zbić z tropu. – Przyniosłem Ci ciasto od mamy i trochę owocków. Zjedz sobie, bo na tej szpitalnej diecie to długo nie pożyjesz.

– Ja już generalnie długo nie pożyje. – przeniósł wzrok z chłopaka na wielką szafę pełną ekranów i światełek. Eryk wiedział co to jest. A raczej domyślał się.

– Odłączają Cię? – powiedział już bez cienia radości.

– Sam ich o to prosiłem. I tak niewiele mi zostało, a tylko marnuje wasze pieniądze i miejsce dla innych. – powiedział to tonem tak pozbawionym uczuć, że Eryka aż zabolało serce.

– Przecież tyle razy Ci mówiłem, że możemy Cię przenieść do nas, na Górę, do dobrego szpitala lub ośrodka, gdzie postawią Cię na nogi.

– To już nie jest mój świat. Wole umrzeć tu, wśród swoich, niż w tym wirtuale na górze.

Na to Eryk nie znalazł argumentu. Jak zwykle zresztą, nie raz już toczyli tą dyskusję i za każdym razem dziadek przystawał przy swoim zdaniu. Nie chce na Górę i nie, wołami go nie zaciągną. Chłopak przysiadł przy łóżku i wyciągnął rękę, by ująć dłoń dziadka, jednak po chwili zawahał się i cofnął ją.

– A jest coś, co mogę dla Ciebie zrobić?

Przez dłuższą chwilę myślał, że dziadek nie odpowie. Jednak ten w końcu powoli przechylił głowę w jego stronę i rzekł sucho.

– Gdy tam wrócisz, na górę, to zdejmij na chwilę maskę. Nie „później”, nie „jutro”, ale od razu jak tam wjedziesz.

Eryk zawahał się, ale przystał na prośbę dziadka. Na jego ostatnią prośbę. Posiedział przy łóżku jeszcze parę nieznośnie niezręcznych, cichych minut, po czym wstał, ucałował dziadka w czoło i wyszedł. Czuł smutek, że widzi go po raz ostatni, ale też żal o to głupie życzenie. Przecież pragnął tylko założyć Maskę z powrotem i nie przejmować się tym syfem.

Jadąc na Górę luksusową kolejką, Eryk myślał nad rozmową z dziadkiem. Smutek bił się w nim z żalem i radością, że to już prawdopodobnie ostatni raz musiał zjeżdżać na Dół. W końcu przekonał sam siebie, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Dla dziadka, żeby się nie męczył, dla niego, żeby tam nie schodził, i dla rodziców, by nie musieli więcej płacić.

Pod koniec podróży Eryk postanowił, że jednak później spełni życzenie dziadka. Z ulgą założył Maskę na twarz. Od razu poczuł się jak we własnej skórze, wszystko było ostrzejsze i ładniejsze, ładniej pachniało, a on sam znów był tym, kim chciał być.

Wychodząc z kolejki od razu zobaczył swoją dziewczynę. Piękną, dojrzałą kobietę o ciemniejszej karnacji i ciele modelki. Uwielbiał takie, zresztą jak wszyscy. Zawsze na niego czekała, gdy wracał z Dołu. Widziała, że nie lubi tam jeździć.

Eryk szedł w jej stronę, chłonąć otaczający go widok. Po prawej wielki gmach jakiegoś urzędu uderzał w niebo pięknymi, złotymi dachami, błyszczące zdobienia patrzyły na niego z każdej ściany, aż chciało się podejść i patrzeć. Z lewej ogromy park, w którym to za młodu chłopak jeździł na rowerze z tatą. Ogromne, rozłożyste drzewa górowały nad całą zielenią na całym tym wielkim obszarze. Piękne kwiaty zdobiły każdą polanę, a przez sam środek przepływała krystalicznie czysta rzeka. Nawet tutaj czuł zapach tego pięknego miejsca.

Eryk przytulił swoją dziewczynę, a ta z troską zapytała o wydarzenia na Dole. Chłopak powoli opowiadał, lecz zatrzymał się przy życzeniu dziadka. Długo milczał, lecz w końcu podjął decyzję. Obiecał dziadkowi, że zrobi to od razu. Wziął głęboki oddech i zamknął oczy, po czym powoli zdjął swoją Maskę.

Pierwsze co go uderzyło, to smród. Jak na Dole. Chłopak otworzył oczy i rozejrzał się. Gmach po prawej już nie świecił złotymi dachami. W ogóle nie świecił. Chłopak dziwił się, że ta rudera jeszcze stoi. Powybijane okna, rozpadające się ściany, jedna wielka ruina.

W parku było jeszcze gorzej. Drzew praktycznie nie było, a te obecne były prawie bez żadnych liści, całe powykręcane i złowieszcze. O źdźble trawy ani tym bardziej o kwiatku to nikt tutaj nawet nie słyszał. A zamiast rzeki przez park płynął.. właściwie pełzł regularny ściek, w którym nie brakowało dosłownie niczego.

Eryk spojrzał na swoją zatroskaną dziewczynę. Małą, grubą i piegowatą, z przetłuszczającymi się włosami i zaniedbanymi ubraniami. Chłopaka zamurowało, lecz zanim zdążył coś powiedzieć, zauważył trójkę ludzi w mundurach, których w Masce nie widział. Pokazywali oni teraz na niego. Dwóch z nich ruszyło w jego stronę, a ostatni podniósł do ust krótkofalówkę.

– Kod 2, kolejny zdjął maskę, wkraczamy do akcji.

Koniec

Komentarze

Reguri, kropka w tytule jest błędem. Usuń ją.

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dużo błędów, część wypunktowałem. Bardzo potocznego języka używasz, w wielu miejscach nie jestem pewien, czy zdanie zostało prawidłowo zapisane.

Jak Ci ludzie.. podludzie mogą tu w ogóle żyć?

wielokropek to trzy kropki, nie dwie. I jeśli to myśl bohatera, a nie narratora, to jakoś bym ją zaakcentował (np. kursywą)

smród[+], niż

młota,

a nie młoda?

pracująca tutaj, odkąd dziadek Eryka zaczął tutaj leżeć.

powtórzenie

owocków

tak ma być?

tą dyskusję

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/te-czy-ta;1598.html

za każdym razem dziadek przystawał przy swoim zdaniu

https://sjp.pwn.pl/slowniki/przystawa%C4%87.html

chłonąć

chłonąc 

Po prawej wielki gmach jakiegoś urzędu uderzał w niebo pięknymi, złotymi dachami, błyszczące zdobienia patrzyły na niego z każdej ściany, aż chciało się podejść i patrzeć.

rozbiłbym to na dwa zdania

Z lewej ogrom[+]ny park, w którym to za młodu chłopak jeździł na rowerze z tatą. Ogromne, rozłożyste drzewa górowały nad całą zielenią na całym tym wielkim obszarze.

literówka w ogromnym. I powtórzenie. I tak w ogóle, to dziwnie te dwa zdania brzmią, szczególnie drugie

O źdźble trawy[+], ani tym bardziej o kwiatku[+], to nikt tutaj nawet nie słyszał.

 

Uwaga! Spoilery w komentarzach! Czytasz na własną odpowiedzialność

Podobało mi się. Trochę drobnych błędów (parę robotników zamiast paru), ale jest nieźle. Naprawdę nieźle. Trochę mi się przypomniał Kongres Futurologiczny Lema, ale to w żadnej mierze nie jest zarzut.

Pozdrawiam.

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

Póki czas, warto poprawić dialogi. Reg podesłała poradnik jak dobrze je zapisywać. 

Mała próbka:

– Jak zwykle kąśliwy. – Chłopak nie dał się zbić z tropu. – Przyniosłem Ci ciasto od mamy i trochę owocków. Zjedz sobie, bo na tej szpitalnej diecie to (-) długo nie pożyjesz.

– Ja już generalnie długo nie pożyję. – Przeniósł wzrok z chłopaka na wielką szafę pełną ekranów i światełek. Eryk wiedział co to jest. A raczej domyślał się.

Albo zdanie z “przeniósł się” od kolejnego akapitu. 

 

Mam wrażenie, że nie przeczytałeś po raz kolejny tekstu, bo głupie babole się załapały. Są momenty, że dialogi są dobrze zapisane, a potem z błędami. Brakuje ogonków, literówki i nie wszystkie zdania dobrze wyglądają – są za długie. Wiele z tych błędów możesz wyeliminować po kolejnej lekturze :)

Fajnie to. Fabuła nie jest jakaś super oryginalna, ale konsekwentna i dobra kompozycyjnie. Trochę jeszcze brakuje ci wprawy, ale błędy nie są duże :) Przede wszystkim tnij zaimki i zbędniki:

ale w końcu postanowił zdjąć z siebie swoją Maskę.

wyznacznikiem statusu społecznego, bogactwa i pozycji w ogóle.

dorobił się na licznych małych firmach swojego majątku ← tutaj można jeszcze zmienić szyk: dorobił się (czego?) (na czym?)

 

Zazwyczaj kiedy przyjrzeć się zdaniu, okaże się, że jest tam trochę zbędnych słów, których utrata nie ujmuje niczego treści.

Jeszcze sprawa się:

A raczej się domyślał się. ← staraj się nie dawać “się” na koniec zdania, ponieważ wtedy pada na nie akcent, a to nieprawidłowe. Wyjątkiem są zdania dwuwyrazowe. No i kiedy się da, można “wycofać” “się” nawet w środku zdania za orzeczenie. Takie wymogi ma na przykład część wydawnictw – by kiedy to możliwe, się lądowało jako pierwsze: Nie mógł nadziwić się, że…/Nie mógł się nadziwić, że…

 

No i nie pisz Cię, Ciebie, Twoje, jeśli to nie jest list ;) 

 

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Mnie niestety nie urzekło. Przeciągnięte, trochę przegadane. Końcówka całkiem niezła, chociaż mam wrażenie, że gdzieś to już widziałam, tylko nie pamiętam gdzie. xD

Widać tu rękę początkującego, więc nie będę się skupiać na wymienianiu błędów – musisz popracować nad interpunkcją, właściwą odmianą końcówek oraz szlifować styl. Źle nie jest, masz potencjał, musisz teraz nad nim pracować.

Abstrahując od niedostatków technicznych opowiadania – tell zamiast show, czyli opisywanie wielu elementów świata, zamiast poprzez sugestywny opis i odczucia bohatera nam je pokazać, kompozycja i potrzebujący indywidualnego podkręcenia styl – jest tu pewien pomysł. Koncepcja viralowego życia przesłaniającego real nie jest nowa, ale moją uwagę przykuł motyw zmiany postrzegania własnego ciała. Jakby głębiej o tym pomyśleć, ciekawy mechanizm – żyjemy w kulturze ludzi gloryfikujących piękny wygląd, którym jednakowoż często nie chce się go osiągnąć pracą nad sobą.

Podobał mi się motyw hierarchizacji Masek.

Zabrakło mi tutaj silniejszego postawienia na percepcję bohatera, temat wybitnie by się do tego nadawał.

Powodzenia w konkursie, obyś ujrzał wyniki takie, jakimi będą, bez żadnych masek!

Fajny pomysł, przeczytałem z ciekawością, ale pogrążyłeś go wykonaniem. Popełniasz szereg gramatycznych błędów. Dam Ci jeden z przykładów:

Jak zwykle zresztą, nie raz już toczyli tą dyskusję i za każdym razem dziadek przystawał przy swoim zdaniu.

Szedł dziadek i szło razem z nim zdanie i za każdym razem dziadek przystawał przy zdaniu?

I tak można jeszcze sporo wymieniać. Ale pisz, bo potencjał jest. :)

Pozdrawiam.

Pomyślane, skomponowane – jest ok.

Było o shownot tell – i to w sumie główny zarzut. To nie jest tak, że należy unikać opisów i odczuć protagonisty. Moim zdaniem to jest tak, że opis, oprócz walorów językowych, estetycznych, może pełnić też funkcję nośnika informacji, ale takiej podanej nie wprost (tę wprost nazywamy infodump). Wiesz, czytam, zatrzymuję się, główkuję, nie wiem, idę dalej, podsuwasz następny element układanki i wtedy: “A! O to chodzi! Ale ja jestem bystry Czytelnik, niech mię okładają gumowymi kutasami!”. Twój protagonista funkcjonuje w tym świecie, on zna hierarchię np. Masek – więc czytelnika o tej hierarchii możesz poinformować mimochodem (już pierwszy zabieg: Platyna, Diament, Złoto, Srebro, Brąz daje wyobrażenie i działa poprzez automatyzm skojarzeniowy w naszej kulturze), zostawiając tylko wzmiankę, że żal mu się zrobiło Brązowego, że musi tutaj schodzić, ale cóż, jakie miejsce w hierarchii, taka robota.

Wątku postrzegania własnego ciała vs. kultura bezwysiłkowego osiągania przyjemności “na skróty” mi szkoda – mógłby być prawdziwym tematem i motorem tego szorta.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ciekawa wizja kastowego społeczeństwa przyszłości. Szczególnie spodobało mi się zakończenie, gdzie niejako została odwrócona symbolika maski – jej zdjęcie to nie tylko ukazanie się światu takim, jakim jest się naprawdę, ale też ujrzenie rzeczywistości w jej trudnej istocie.

Jeżeli chodzi o styl, to potencjał jest, bo zdarzają się ładnie napisane wyrażenia, np.:

 

Po prawej wielki gmach jakiegoś urzędu uderzał w niebo pięknymi, złotymi dachami

 

Jednak trzeba doszlifować kilka elementów, choćby powtórzenia. Przykładowo w tym fragmencie często powtarza się słowo “być” w różnych odmianach, można pomyśleć nad przepisaniem niektórych z tych zdań przy użyciu innych słów:

 

Pierwszą różnicą, jaką odczuł, był jeszcze większy smród niż dotychczas. Może i Maski tutaj nie działały, ale mimo wszystko trochę tłumiły zapachy. Drugą różnicą był wygląd jego ciała. Nie było już umięśnione i opalone, tylko blade i raczej rozlazłe. Spod obcisłej bluzki widać było coraz bardziej uwidaczniający się brzuszek.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Pomysł jest. Podoba mi się koncepcja masek oraz opartej na nich hierarchii. Co prawda końcówka jest spodziewana – ot, kolejny system podtrzymujący jakąś wersję Matriksa – ale ładnie wybrzmiewa.

Dwa największe braki tekstu, czyli “show, do not tell” i niedoróbki techniczne, już wypunktowali inni. Ja tylko dodam, że i mnie one chrobotały podczas lektury.

Tak więc jest tu pomysł, a próba jego wykonania nie wychodzi najgorzej. Ćwicz dalej, a osiągniesz wiele. Ode mnie linki z przydatnymi informacjami:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Całkiem fajnie napisane, dobry pomysł :) Drobne uwagi wychwyciłam, myślę, że jakiś dobry betujący by je zauważył i tekst z przyzwoitego byłby zajebisty. Trochę powtórzeń i wytkniętych już wcześniej w komentarzach literówek. Oprócz tego rozmowa z dziadkiem jakaś taka nienaturalna. Poza tym tekst naprawdę mi się podobał, potrzeba mu tylko doszlifowania :)

Cześć, udana praca. Owszem, jest trochę językowych potknięć, do tego moim zdaniem trochę za wcześnie odkryłeś (w profilu masz ustawienie płci “kobieta”, tak tylko zauważam pewną niespójność) “wirtual” na Górze – Dziadek mógłby tego nie mówić, byłaby niespodzianka w finale. 

Piszesz całkiem fajnie, czytało mi się przyjemnie. Liczę na kolejne Twoje teksty, a w nich nieco mniej błędów. Tutaj chętnie kliknałbym Bibliotekę, gdyby nie dwukropkowy wielokropek, młota, Eryk szedł w jej stronę, chłonąć otaczający go widok.; tutaj, odkąd dziadek Eryka zaczął tutaj leżeć. I tak dalej.

pozdrawiam.

Jest jakiś pomysł. Fajna hierarchizacja przez maski.

Słabiej z wykonaniem – nadal zgrzyta.

– Czy oni Cię tutaj w ogóle nie karmią, dziadziu? –

W dialogach ty, twój, pan itp. piszemy małą literą. W listach dużą.

Aha, masz na imię Maciek, ale według danych z profilu jesteś kobietą. ;-)

Babska logika rządzi!

Jak Ci ludzie.. podludzie mogą tu w ogóle żyć?

Czemu dwie kropki? Nie ma takiego znaku.

Na recepcji powitała go, jak zwykle, Ania, młota, uśmiechnięta dziewczyna pracująca tutaj, odkąd dziadek Eryka zaczął tutaj leżeć.

Poza literówką rozbawiło mnie to zdanie.

Ogólnie pomysł fajny, tylko wykonanie zawiodło. Szkoda :/

Przynoszę radość :)

Pomysł może i był, ale co z tego, kiedy wykonanie nie pozwala cieszyć się lekturą. :(

Poza błędami wskazanymi przez wcześniej komentujących, pozostało ich jeszcze całkiem sporo, ale skoro Autor do dziś nie tylko niczego nie poprawił, ale i nie raczył odpowiedzieć na komentarze, postanowiłam odstąpić od łapanki, bo uznałam, że i tak nie przyda się do niczego. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pomysł jest i to świetny. Wykonanie nieco gorsze. Szkoda, że autor tu nie zagląda i nie poprawia baboli, bo chętnie kliknęłabym na Bibliotekę.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

O błędach już dużo osób napisało, więc pozostanę na skomentowaniu raczej pomysłu i wykonania ogółem. Pomysł jest i to, moim zdaniem, naprawdę ciekawy. Czyta się jednak niezbyt płynnie, język i styl wymagają jeszcze pracy.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Pomysł na kastowe społeczeństwo, choć sam w sobie nie jakoś porażająco oryginalny (mamy tu w końcu wariant Elojów i Morloków), jest całkiem fajny – tu się zgodzę z przedmówcami. Gdyby chcieć ten świat rozebrać logicznie, to on się kupy nie trzyma (ci na dole chyba powinni, paradoksalnie, mieć się lepiej – w końcu tych na górze odróżnia od nich jedynie i wyłącznie fakt, że widzą rzeczywistość taką, jaką jest ona naprawdę, co im daje szanse jakiegoś tam bronienia się przed nią, której ci na górze nie mają), ale ten tekst nie ma przecież być realistycznie działającą, społecznie wiarygodną dystopią, bliżej mu chyba do jakiegoś rodzaju metafory. Co można poprawić, wyliczyli wcześniejsi czytelnicy, ja tylko dodam, że warto pracować – ten tekst jest obiecujący, kolejny może już być naprawdę dobry. 

ninedin.home.blog

Autorze zdejmij maskę i popraw tekst ;)

 

Na poważnie: opowiadanie jest ok, chociaż nie porwało jakoś specjalnie.

 

Powodzenia w konkursie!

Dziadek mówi wnukowi, ze już się więcej nie zobaczą, a dzieciak siedzi kilka minut i wychodzi. Jeszcze się cieszy, ze koszty spadną. Bardzo to bezduszne ale może odzwierciedlające kierunek, którym zmierza świat. 

Fajny pomysł, choć w ogranym sztafażu, ładnie i niebanalnie wykorzystany motyw maski. Wykonanie gorsze. Niemniej na zachętę dam klika, bo szkoda, żeby ten tekst przepadł w odmętach niebibliotecznych.

http://altronapoleone.home.blog

Nowa Fantastyka