Profil użytkownika


komentarze: 17, w dziale opowiadań: 16, opowiadania: 13

Ostatnie sto komentarzy

KADRY APOKALIPSY – 3 punkty

SHOGGOTHY W ROZKWICIE – 2 punkty

CIEMNE OGRODY – 1 punkt

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Dynamikę widać, i to bardzo wyraźnie, więc trop dobry ;-)

Powodzenia przy kolejnym podejściu pisarskim :-)

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Przeczytałam mniej więcej całe, żeby mieć obraz sytuacji. Nie potrafiłam się wgłębić przez udziwniony język, np.

"Feniks. Ogromny Feniks, płonący palącym w oczy ogniem. Odwracam wzrok, puszczam się pędem. Nie biegnę długo, po chwili słyszę ogień palący mą kończynę. Ból jest nie do opisania, doprowadza do szaleństwa, zapominam jak się nazywam, kim jestem, co robię. Obłęd! Upadam na kolana, szamotając się po podłożu wyję do nieba i patrzę wyzywająco w gwiazdy. Piach dostaje się do kikuta, lecz nie ma to już znaczenia, oślepiający błysk zaczyna promieniować z kończyny. Cierpienie przestaje się liczyć szaleństwo umyka w cień, czmycha przed potężną siłą, potężniejszą niż mogłem sobie wyobrazić.

Błogosławieństwo spływa w tym samym stopniu na mnie, jak na moje powieki."

 

Zaznaczyłam te fragmenty, które mnie osobiście bardzo rażą, bo: 

– powtarza się słowo "palący" w krótkim odstępie czasu,

– ognia się nie słyszy, może być huk/syk itp.,

– zamiast "podłoża" użyłabym zwykłej ziemi/trawy/kamieni itp., bądź np. kamienistego podłoża,

– wycie z bólu i wyzywające patrzenie w gwiazdy nie współgrają ze sobą,

– błysk jest jeden i nie może zacząć promieniować, raczej blask,

– "błogosławieństwo" mi nie pasuje, raczej spokój/ulga itp.?

 

Poza tym sposób przedstawienia świata jest dość chaotyczny, brakuje w nim spójności. Akcja nie idzie do przodu, a skacze, a ogólnego wyjaśnienia, kto, co i dlaczego brak (albo tylko ja go nie widziałam :)

Ogólnie zamysł o nałogu widać i pomysł fajny. Szachów nie domyśliłabym się jednak nigdy :)

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Trochę za szybko się skończyło, jak dla mnie, brakuje kilku elementów wyjaśnienia :)

W ostatni akapit chyba wkradł się błąd w interpunkcji, bo nie wiem, czy pytanie dotyczy saquara jako jakiejś rzeczy/miejsca/osoby, czy kelnerka tak nazywa głównego bohatera? I co to jest ten "saquar"?

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Mój ty świecie! Z niecierpliwością czekam na Rozdział 1. To dziwne? :)  A tak już na poważnie, to bardzo mnie to "opowiadanie" rozbawiło. Akapit z księżycem rozłożył mnie łopatki :)

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

A mnie nie bardzo się podobało. Za dużo niedopowiedzeń i wątków w tak krótkim tekście, w dodatku poodrywanych od siebie. Nic z niego dla mnie nie wynika. Jakieś takie nijakie jest.

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

A mnie nie bardzo się podobało. Za dużo niedopowiedzeń i wątków w tak krótkim tekście, w dodatku poodrywanych od siebie. Nic z niego dla mnie nie wynika. Jakieś takie nijakie jest.

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Podobał mi się pomysł. Zwłaszcza zakończenia się nie spodziewałam. Wykonanie jednak kuleje, przyłączam się w tym wypadku do zdań przedmówców.

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

@AdamKB "Czy portrety i obrazy to nie to samo?   Dziwnym jakimś trafem :-)  – nie. Portret jest obrazem, obraz nie musi być portretem." W sumie o coś takiego mi chodziło :) To może lepiej byłoby portrety i, dajmy na to, pejzaże?

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

„– Proszę podpisać jeszcze tutaj – powiedział starszy, łysiejący mężczyzna ubrany w czarny i lekko pognieciony garnitur.” – Zabrakło mi wskazania tego „tutaj”.   „Młodzieniec siedzący w fotelu obok, pochylił się nad dokumentami leżącymi na dębowym stoliku i złożył swój podpis w wcześniej wyznaczonym miejscu.” – Chyba niepotrzebny jest ten „dębowy” stolik, tym bardziej, że za chwilę znowu występuje.   „pośrednik w obrocie nieruchomościami” – Moim zdaniem powinno być „pośrednik obrotu nieruchomościami”.   „-Poza tym, sprzedał Pan…” – „pan” powinno być z małej litery. W korespondencji, jak najbardziej, tutaj nie :)   „Po tych słowach podszedł do barku, z którego wyjął butelkę oraz dwie szklanki, a następnie postawił je na stoliku i nalał do nich starego trunku.” – Ale co postawił?   „– Ten dom należał w przeszłości do mojej rodziny, a z tego co się orientuję, od wielu lat stoi pusty, więc postanowiłem go kupić i się tu sprowadzić.” – Powinno być „wprowadzić”.    „Za nimi stały regały z książkami, a na ścianach wisiały portrety oraz obrazy.”  – Czy portrety i obrazy to nie to samo?   „-Koniec tego rozczulania” – Chyba raczej „rozczulania się”.   „Wstał z fotela na którym usiadł poprzedniego dnia i podszedł do lodówki, w której dzień wcześniej schował krew, którą ukradł ze szpitala. Wbił kły w woreczek, w którym się znajdowała i uśmichnął się.” – Za dużo „których” i literówka „uśmiechnął się”   A co do kwestii burbona i whisk(e)y. Jestem laikiem w tej kwestii i właśnie w tej chwili się dokształciłam, że to jednak to samo :) Ale w pierwszej chwili miałam wrażenie, że coś jest nie tak z nazewnictwem i Autor się pogubił.

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Wartownicy stojący na wieży dostrzegli go już z daleka, to przez pochodnię, którą oświetlał sobie drogę.” – Wyrażenie od „to przez pochodnię…” brzmi, jak zdanie wtrącone w nawias. „Dwóch Stróży ubranych w typowe dla miejskiej straży zbroje z herbem królestwa na kirysie ukazującym zdobiony miecz owinięty czerwoną wstęgą, jako symbol waleczności do zjednoczenia i przelanej krwi w bitwach o pokój, czekało już na niego.” – Czytałam to zdanie kilka razy i dalej nie rozumiem. Coś tu jest z szykiem zdania nie tak. „Tajemnicza postać zatrzymała się naprzeciw im, uniosła pochodnie do twarzy, po czym przeszyła ich wzrokiem.” – Nie „naprzeciw im”, tylko „przed nimi”, no i miała jedną pochodnię, nie kilka. „Kim, że jesteś, czego tu po nocach się pałętasz? – Zapytał ten trzymający broń, po czym splunął na ziemie.” – „Kimże jesteś” jest poprawnie. Zły zapis dialogów. I ziemia jest też jedna – powinno być „na ziemię”. „– Kim, że jesteś, pytam?! – Powtórzył jeszcze raz, tym razem nerwowo.” – To zdanie opisujące miałoby sens, gdyby strażnik powtórzył to trzeci raz. A tak, powinno być tylko „powtórzył”. „Tajemnicza postać znów milczała.” – Nie można „znów milczeć”, tylko „dalej milczeć”. Znów nie da się robić czegoś, co trwa.

 

Nieznany widząc nacierającego strażnika upuścił pochodnie z ręki, po czym ta zgasła.” – Chyba lepiej „Nieznajomy, widząc nacierającego strażnika, wypuścił pochodnię z ręki. Żagiew natychmiast zgasła.

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Próbowałam się przebić przez powyższe opowiadanie. Naprawdę. Zaciekawił mnie początek, ale pokonały różnego rodzaju błędy rozsiane po całym tekście. One się powtarzają, więc dam tylko przykłady do każdego rodzaju, a i tak jestem pewna, że nie wymieniłam wszystkich.  Jerry, nasz rzeźnik, który zmarł zaledwie miesiąc po tobie w podobny sposób trzymał kawał wieprzowiny; mocno, aby mięso nie wyślizgnęło się z rąk.” – Przecinkologia i czasem w następstwie trudności w zrozumieniu zdania: „zmarł zaledwie miesiąc po tobie w podobny sposób” czy „zmarł zaledwie miesiąc po tobie, w podobny sposób”.  Wiem, że tak naprawdę wynika to z kontekstu, ale czytelnik przez chwilę się zastanawia, jak ma być. „Widziałem ojczulku jak gwałcił Mery.” Bierzemy go na stronę, Marek” – Może to i czepialstwo, ale imiona nie pasują mi do realiów epoki. Jeśli dobrze rozumiem, „Mery” powinno  chyba mieć pisownię „Mary”, a imię „Marek” „Mark”. Bo to bardzo zgrzyta. „Widziałem krew na jej udach, i w tej krwi wciśnięte grube palce tego łajdaka.” – Nie rozumiem tego zdania. Mogą być palce wciśnięte w tą krew, albo odciśnięte w tej krwi. Poza tym są powtórzenia „tej”, „tego”. „Wczoraj spotkałem ją z panią Jefferson na mieście – kiedy przechodziły obok ratusza mery wpadła w drgawki i tarzając się po ziem,i wymiotowała na swoją nową białą sukienkę. Z falbankami, na czternaste urodziny.” – Mery jest napisane z małej litery, jak wiele nazw własnych i imion w tekście. Poza tym „po ziem,i” – takie coś w ogóle nie powinno się znaleźć w tekście publikowanym. Sprawia, że tekst staje się strasznie niechlujny i zniechęca do czytania. I co było na czternaste urodziny? „Tak łajdak trzymał Mery. Zabrał jej wszystko, co w niej najpiękniejsze. Nawet złote włosy, które cięzko było odróżnić od zboża wyblakły, pod naporem jego osmolonych łap.

Wczoraj spotkałem ją z panią Jefferson na mieście – kiedy przechodziły obok ratusza mery wpadła w drgawki i tarzając się po ziem,i wymiotowała na swoją nową białą sukienkę. Z falbankami, na czternaste urodziny.

Kazał jej robić okropne rzeczy. Rzeczy, o których nie godzi się nawet pomyśleć, ojczulku.

Wówczas zobaczyłem jego twarz w oknie gabinetu. Spokojną, śmiertelnie poważną i zamyśloną.” – Tutaj są straszne przeskoki pomiędzy czasami. W trakcie czytania nie wiedziałam, co kiedy się dzieje. „Do baru wkroczył koleś.” – „Koleś” to określenie potoczne. Nie wiem, czy powinno się znajdować w tekście literackim. Z głębi Sali zabrzmiało stłumione parsknięcie.” – „Sala” to nie nazwa własna. Więc skąd tam duża litera?

 

„– Bierzemy go na stronę, Marek – Mięśniak rzekł do barmana – Nawet się kurwa nie wtrącaj. No chyba, że chcesz powtórki z września. – I z taką groźbą-zakładnikiem wypadli z baru.” – Tutaj kilka rzeczy. Imię, które mi strasznie zgrzyta użyte w opowiadaniu o Dzikim Zachodzie. Zły zapis dialogów, Brak przecinków. A zdania „I z taką groźbą-zakładnikiem wypadli z baru.” już zupełnie nie rozumiem. „Gość obejrzał się po Sali. Paru dżentelmenów kręciło głowami smutno. Nikt nie wstał.

Złapali go. Pomimo jego szamotaniny, i rzucanych soczyście przekleństw, tylko barman zareagował. Obcy chlusnął drugą kolejkę wódki, czekając na rozwój zdarzeń.” – I tu znowu kilka błędów. Gość obejrzał się po sali, a potem go złapali? Bo tak wynika z logiki zdarzeń opisanych w tym fragmencie. Barman jakoś zareagował, ale jak, tego już nie ma. Nie wiem też, jak można „chlusnąć kolejkę” – jeżeli to określenie potoczne, to uważam, że nie powinno się tu znaleźć. Złe użycie przecinków. Gość nie mógł też obejrzeć się po sali, tylko rozejrzeć. Obejrzeć można kogoś, coś. Ogólnie rzecz biorąc pomysł był ciekawy i mnie przyciągnął. Tylko wykonanie było o wiele słabsze. Problem z ocenianiem fabuły w tekście napisanym niestarannie polega na tym, że błędy w tak dużej ilości kompletnie ją przesłaniają. Po prostu zniechęcają do czytania. Na Twoim miejscu dałabym ten tekst komuś do przeczytania, komuś z rodziny czy przyjacielowi z prośbą o wyłapanie najprostszych błędów, a dopiero potem go publikowała. Więc nie zniechęcaj się :)

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Jestem wielką wielbicielką fanfiction i wiem, jak człowieka to kręci. Sama w tym siedziałam, tylko w zupełnie innym fandomie. Jednak od pół roku czytuję teksty na fantastyka.pl, i jestem raczej przekonana, że nie znajdziesz tutaj zrozumienia ;) To portal zupełnie innego typu. Tutejsi czytelnicy bardziej zwracają uwagę na poprawność językową i stylistyczną oraz oryginalność pomysłów. Możliwe, że na portalu dotyczącym My Little Pony jesteś znany i ceniony, ale ja nie znam tego serialu, a w konsekwencji nie rozumiem też niuansów Twojego tekstu. To chyba nie jest dobre miejsce na tego typu twórczość :)

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Gratulacje :) Naprawdę świetne opowiadanie, bardzo mi się podobało.

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Co do stylu i ogólnie błędów językowych się nie wypowiadam, zauważyłam jednak błędy w interpunkcji i drobne literówki, np. "poczym". Ale fabuła mnie wciągnęła, nie nudziłam się przy czytaniu, pomysł świetny :)

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Przerażające. I życiowe… Bardzo dobre, naprawdę mi się podobało :)

"Godzina czytania jest godziną skradzioną z raju." Thomas Wharton

Nowa Fantastyka