Profil użytkownika


komentarze: 57, w dziale opowiadań: 54, opowiadania: 42

Ostatnie sto komentarzy

Ps: Dla mnie Lucyfe jest tu symbolem świadomości. Otworzyła oczy na prawdę.

Myślę, iż można ją śmiało utożsamiać z "kreatorem wyzwolenia".

Ona doskonale wie, że nie wszystko, co Święte przez duże "Ś", jest takie w istocie i dlatego ta historia

"uchodzi za niebywale frapującą".

 

Witaj Gekikara!

Dawno tu nie zaglądałam i po tak długiej nieobecności postanowiłam przeczytać akurat twój tekst.

Szczerze mówiąc trafiłaś idealnie w mój gust. Uwielbiam klimaty bosko, anielsko, demoniczne.

Jako wielbicielka Kossakowskiej i jej “Zastępów Anielskich”, oraz “Kłamcy” J.Ćwieka, odczuwam 

ciągły niedosyt dobrych opowieści nieziemskich.

Świetnie przemyślana zapowiedź książki, którą przeczytałam z rozczarowaniem, że to już koniec.

Co dalej?

Zachęcam do kontynuacji. Kto wie, co z tego wyjdzie? 

“Jako w niebie, tak i na ziemi…”, ja bym dodała “…, tak i we wszechświecie”.

 

Twoja historia w zamyśle przypomina mi film “Wehikuł czasu” z 2002r.

Bohater filmu zbudował maszynę w innym celu, ale efekty jej użycia są podobne: “Zmiany w przeszłości grożą poważnymi skutkami w przyszłości.”.

Fajnie się czytało…

 

Świetne i jak dla mnie, zwykłego czytelnika, bez mocy sprawczej, bardzo oryginalne szaleństwo absurdów!

Bardzo mi się podobało, więc oceniam najwyżej, jak mogę…

 

smileyWklej całość. Może być bardzo ciekawie.

W tym fragmencie czai się zapowiedź, jak mniemam. 

To taki wielki znak zapytania z zielonymi oczami. 

W którą stronę zamierzasz iść?

Świetny pomysł na konkurs. 

smileyUwielbiam wszelkie baśniowe klimaty, więc z chęcią będę śledzić wasze zmagania… 

 

Nie ma to jak niespełniona erotyczna fascynacja. 

Jak to mówią: “live is brutal”.

Troszkę mi to przypomina jeden z teledysków “Aerosmith”.

Nie wiem, ile tutaj znaków ze spacjami przypada na short, więc się nie wypowiem…

 

Deirdriu dobre skojarzenie z “Black Mirror”. Witam w gronie fanów serialu.

Bardzo dobra historia. Westalka i zagadka kryminalna. Niecodzienne połączenie. 

Bardzo dobrze znasz szczegóły z życia tegoż okresy.

Przeczytałam z przyjemnością. Świetne i warte najwyższej noty.

Chylę czoła.

 

 

Naprawdę ciekawy kawał fantasy.

Nie jestem ekspertem od dziwności werid, więc się nie wypowiadam.

Jak dla mnie bardzo dobra robota. przeczytałam od deski do deski. 

Jako osoba hołubiąca ciekawe koncepcje światów, jestem usatysfakcjonowana.

Osobiście też chciałabym spróbować tej ciekawej formy werid…

Podoba mi się Twój styl pisania. 

Czy mogę zaprosić Cie do znajomych?

 Jestem tylko leszczem na tym portalu, ale jako fanka fantasy, miło mi będzie przeczytać kolejne Twoje teksty?

 

 

Fajny pomysł. Ciekawy rodzaj schorzenia. Spodobało mi się “odurodzenie” i “odistnienie”… 

 

kam-mod 

Widzę, iż uraziło Cię trochę, iż nikt nie zwrócił uwagi na elementy weird w twojej historii.

Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie.

Oczywiście dostrzegłam fragmenty tego typu. 

Mi raczej przypominają thriller i jak dobrze pamiętam, to w“Czerwonej róży” S.Kinga są takie straszne korytarze, które rozrastają się i znikają w nich ludzie. 

Poza tym za każdym razem jak dziewczynka zaczyna zauważać Węża, jest to chwila bardzo niematerialna, jakby wszystko było zwidem dziejącym się na pograniczu rzeczywistości. Taki majak ledwo dostrzegalny w rozmazach obrazu kącika oka. 

 

kam_mod 

 Tak sobie dzisiaj pomyślałam, iż twoja koncepcja mogłaby pojawić się na broszurkach ostrzegawczych dla rodziców i stronach, które dotyczą tematów ochrony dzieci przed Pedofilami.

Doskonale wyczerpuje temat postrzegania obcych osób przez zaniedbane dziecko. 

Oczywiście wywołałoby burzę i wielkie potępienie, ponieważ każdy z nas uważa się za “najlepszego z najlepszych” w dziedzinie bycia rodzicem. 

Jednak takie tąpniecie mogłoby otworzyć kilkadziesiąt umysłów, a to już wielka szansa dla wielu rodzin i dzieci.

Takie rzeczy dzieją się w każdej warstwie społecznej. Można je zaobserwować w rodzinach bogatych i biednych ludzi, u wykształciuchów i analfabetów, wśród biznesmenów i duchownych, a także w rodzinach polityków i aktorów…

Nie ma algorytmu, czy instrukcji na zabezpieczenie się przed osobą, która jest “zwyrodnialcem”, ale taka historia jest w stanie wyczulić na baczniejsze pilnowanie swoich dzieci wielu rodziców. Mogłaby nawet ograniczyć ich naiwność w stosunku do nieznajomych.

Wybacz, że akurat w ten sposób myślę o twoim dziele.

Uwierz mi, znam wielu rodziców, którzy nie mają wyobraźni na ten temat…

 

Kochani 

Uważam, iż tylko kobiety obdarzone większym rozmiarem biustu, zrozumieją, czym jest wpijanie się drutów stanika w mostek, po całym dniu jego noszenia.

Znam to z autopsji.

Jakoś nie wyobrażam sobie paradować bez stanika. Chyba że w sytuacji intymnej lub w łazience. Wszak po to go wymyślono, aby kusił i nadawał kształt.

Amant zaś, który stanika rozpiąć nie umie jest zapowiedzią niedoświadczonego w tym temacie chłopca i powodem braku “happy endu” po stronie kobiecej.

Dobry kochanek rozpina stanik w sekundę, aby nie stracić z oka tego, co pod nim… 

Nie zawsze ten, którego obierzemy sobie za cel, będzie mistrzem łóżkowych igraszek. Prawda?

 Najpierw należałoby go trochę poprowadzić…

Bardzo ładne opowiadanie.

Świetny pomysł z personifikacją Węża, który jest tu istotą pełną wiedzy i przyjacielem, oraz potworem ze wszystkimi członkami w jednym.

Myślę, iż historia w swojej istocie dotyczy smutnej prawdy życiowej, w której zapracowana samotna Matka zaufała komuś z polecenia, gdyż potrzebowała opiekunki. 

Budowanie więzi między dziewczynką i Wężem, jest wymalowane w pięknych barwach przyjaźni. Takie dzieci szukają choć odrobiny ciepła i każdy czuły gest jest dla nich cenny.

Dla bohaterki, czas spędzony z Wężem jest niczym bajka na jawie.

Jednak, to są tylko niewinne dzieci, które nie mają pojęcia o tym, iż świat może być zły, a mili ludzie nie zawsze mają czyste zamiary. 

Dziewczynka przez całe życie jest sama i nie wie, jak rozróżnić dobro od zła, ponieważ nikt jej tego nie pokazał, ani o tym z nią nie rozmawiał.

Poza tym Mama nie dogląda jej zbyt często i nie martwi się, czy jest bezpieczna pod okiem nieznanej osoby. 

Świetnie napisana brutalna prawda o wykorzystaniu naiwności dziewczynki przez Pedofila.

Smutne jest to, iż dziecko usprawiedliwia oprawcę, ponieważ tylko on ją czule przytula, pomimo iż przed chwilą robił jej potworne rzeczy. 

Chcąc podsumować sposób, w jaki odebrałam to opowiadanie, ciśnie mi się na usta jedno zdanie:

“ Bajka o tym, jak oczy samotnego dziecka postrzegają Pedofila”

Bardzo pięknie wymalowane zło, jakie dorosły sadysta jest w stanie zrobić dziecku.

Cóż z tego, iż Adam jest w łonie dziewczynki. Ona nie dorosła w żaden sposób do roli matki, a patrząc na dziecko, już zawsze będzie widzieć twarz swojego gwałciciela. To dziecko jest owocem krzywdy oraz przypomnieniem o traumie jaka ją spotkała. 

Kiedy Matka w końcu sobie przypomniała o dziecku, było już za późno. 

Nie ochroniła córki, a nawet oddała ją w ręce oprawcy. Odbudowanie relacji miedzy nimi graniczy z cudem. 

 

 

Ps: Przeczytałam cały tekst…

 

Bardzo dobrze Ci to wyszło. 

Bóg bawi się swym dziełem, jak okrutny bachor męczący kota.

Taka koncepcja znudzonego Pana Wszechrzeczy, który może powołać do życia niewyobrażalne istoty, galaktyki i zniszczyć swoje dzieło w jednej chwili, dla kaprysu.

Jak dla Mnie, to raczej mało tu antyteizmu, ponieważ Bóg nie przebiera w środkach i od początku powstania świata i ludzi nie był miłosierny, więc bycie bezwzględnym jest mu tutaj trafnie przypisane. 

Nie bądźmy tak strasznie zaściankowi i powiedzmy sobie wprost, iż to kościół zadbał o usprawiedliwienie i uczłowieczenie swojego Króla Niebieskiego, aby mieć więcej wiernych wyznawców i kasy.

Kapłani dali ludziom historię z nadzieją na odkupienie swojego lichego życia poprzez miłosierdzie. Dlatego musimy być potulnymi kotkami i wierzyć w dobrą stronę strasznych rzeczy, które nas dotykają.

Bóg ma swój boski plan, albo i nie.

Być może dał nam wolną wolę i zostawił, jak mrówki w sztucznym mrowisku, potrząsając nim co jakiś czas, od niechcenia. Kim więc jest Wszechmocny, z perspektywy mrówki?

Kimkolwiek, w zależności od pryzmatu, przez który taka mrówka patrzy na świat.

Każda wersja jest dobra i żadna nie będzie przeciw wierze, gdyż jest osobistym światopoglądem danej mrówki. 

Nikt nie wie jak jest, a każdy pomysł przedstawienia oblicza Stwórcy, może być dopuszczeniem istnienia “wielowymiarowej liczby Boskich odbić i światów”.

 

Wiesz, to świetna scena. 

Może nie jest to opowiadanie, ale bardzo przyszłościowy scenariusz wyboru momentu własnej śmierci. 

Gdybym miała typować, który kraj będzie prowodyrem takiego rozwiązania, to byłaby to Belgia, a za nią Szwecja.

Trochę zdziwił mnie fakt, iż umieściłeś akcję w Cieszynie.

Jednak rozumiem, dlaczego to zrobiłeś. Fajnie jest promować swoje miasto. Prawda?

Ktoś mądry powiedział: “Pisz o tym, co znasz i co jest bliskie twemu sercu.”

Z jednej strony, zastanawiam się nad rozwiniętą formą twojej krótkiej historii, ale z drugiej bardziej działa na moją wyobraźnię fakt niedosytu…

Może kiedyś będziemy żyli wiecznie, jak w “FUTU.RE”, którą stworzył Glukhovsky, albo jak w serialu “Aktywny węgiel” będziemy tworzyć swoje kopie i aby umrzeć, trzeba będzie samemu o tym zadecydować? Kto wie, co nas czeka?

Świetne, ale się uśmiałam. 

Przypomniało mi się, jak będąc nastolatką wraz z siostrą, skombinowałyśmy kasetę ze sprośnymi bajkami. Wszak, jak na siedemnastolatki przystało, trzeba łamać wszelkie zasady. 

Wszystko zostałoby w tajemnicy, gdyby nie Ciocia z zagranicy, która będąc w odwiedzinach weszła do pokoju i po krótkiej rozmowie z nami, włączyła samowolnie magnetofon, pytając: “Czego słuchacie?”. 

Tam akurat była ta zakazana kaseta, gdyż siostra, jak na nastolatkę przystało, puszczała sprośne bajki koleżankom i zapomniała wyciągnąć kasetę.

Ciocia była zszokowana i aż zaniemówiła.

My dwie zaś, nigdy w życiu nie miałyśmy na twarzach takich buraczanych rumieńców, jak w tamtej chwili.

Cioteczka nigdy nikomu nie powiedziała, o tym fakcie, ani z nami tego tematu nie poruszyła, ale już od tamtej pory nie zdrabniała naszych imion.

Może wtedy zrozumiała, że te dwa małe aniołki, które biegały wokoło, potrząsając kręconymi blond włoskami podczas jej wizyt, to już krnąbrne, dorastające dziewoje…

regulatorzy

Może dlatego, aby zobaczyć wasze skwaszone minki,

albo zapragnęłam, aby ktoś z was wyjmując chleb z woreczka i kręcąc nosem, pomyślał:

”Nie wyrzucę, ponieważ jest na świecie, taka ofiara własnych bazgrołów, która mi przypomniała, iż mogę zrobić z niego pudding, tosty, bułkę tartą, usmażę w jajku, a może dodam go do mielonych, albo podzielę się z sąsiadką”

Być może chciałam, abyście patrząc na takie zjawiska “nie przechodzili obojętnie”.

Rrzbaku

Masz rację, to pewien rodzaj obrzydliwej parodii. Celny traf. 

dogsdumpling

Wybacz, ale mój konstruktu nie miał na celu, bronić się literacko. 

 

Drogi Piotrze Wałkówski

Wiesz, chciałabym Ci zaproponować, abyś spróbował sam zrobić chleb, na własnym zakwasie od samego początku jego tworzenia. Mam nadzieje, że Ci się uda. 

Potem wręcz go koledze lub komuś, kto go sobie założy na stopy lub zrobi z niego ringo itp.

Jak byś się wtedy czuł?

A teraz wyobraź sobie, że ktoś musiał:

walczyć i zginąć, wiele razy, aby można było zaorać polskie pole,

posiać ziarno,

zebrać zboże,

zawieść do młyna,

zmielić na mąkę,

zakupić do piekarni lub domu,

nastawić zakwas,

dodać mąki i wody,

wyrobić chleb,

rozniecić ogień w piecu lub nagrzać piekarnik

odczekać, aż urośnie,

upiec go i dostarczyć do sklepu,

ktoś musiał również urodzić Ciebie, wychować i wykształcić, byś mógł pracować

i abyś beztrosko mógł wejść do piekarni i go sobie kupić, w pięć minut, za naprawdę nieduże pieniążki. 

Gdy pójdziemy tym tropem, to każdy z nas, ma swój wkład w powstawanie chleba…

Jak widzisz wiele trudu potrzeba, aby ten chleb był dla ciebie dostępny każdego dnia.

Pomyśl, co czują ci wszyscy ludzie, którzy ciężko pracowali tworząc bochenek chleba, jak widzą jak się go traktuje? 

Chlebek jest symbolem dobrobytu i szacunku do wszystkiego, co nas otacza.

Dlatego można porównać go do naszego dziedzictwa, naszej wielopokoleniowej pracy miliona rąk.

Mi nikt nigdy nie musiał mówić, jak cenny jest chleb.

Moja babcia zawsze z namaszczeniem kroiła każdą kromkę, a jeśli upadła na ziemię, całował ją z miłością. Przeżyła wojnę i zesłanie na Sybir, a jej opowieści mroziły krew żyłach!

Mój dziadek nawet do rosołu, czy ziemniaków jadł kromeczkę chleba, a na pytanie dlaczego tak robi, odpowiadał: “Nigdy nie wiadomo, czy będę mógł go jutro skosztować”.

W ich domu nie marnowała się żadna okruszynka i w naszym domu też. Zawsze przetwarzamy chleb , a jeśli zostaje, to go mrozimy.

Nie wiem, co by moi dziadkowie powiedzieli , gdyby jeszcze żyli, patrząc na takie zdjęcia?

Babcia by tego nie przeżyła…

Spleśniały chleb można spalić w piecu uzyskując ciepło, albo z szacunkiem zakopać pod kwiatkami w ogrodzie lub parku. Wspaniale użyźnia. 

Jeśli dobrze pamiętam spleśniałym chlebem odkażano rany w czasach bez antybiotyków. 

Także jak widzisz, nawet spleśniały chleb może być do czegoś użyty i nie stanowić przedmiotu do obelżywych żartów. 

Młodość, nie jest usprawiedliwieniem takiego zachowania. 

Nigdy nie wiesz, co może ciebie, albo twoich bliskich, a nawet rodaków spotkać za chwilę…

 

 

Jest taki, jak te niegodziwe zdjęcia chleba i obelżywe dopiski…

Stwierdziłam, iż odrzucam piękno i wybiorę brzydotę.

Nie ma zachwycać, ponieważ przyszły “czas nie będzie wszystkich głaskał po główce wręczając lizaki”. 

To nie poezja wycackana, to wartość chleba zbrukana, tak na mnie dzisiaj podziałała.

I tak ma być. Brzydko i z obrazą.

Nie widzę innej drogi, niż zniżenie się do takiego poziomu, na jakim są ludzie np: rzucający chleb na ziemię lub robiący sobie z niego buty itp.

Każda epoka ma swoich nowatorskich autorów, którzy zmieniają umysły ludzi na dobre i na złe. 

Obecnie wydaje mi się, iż jest ich zbyt wielu, gdyż czytelnik nie jest w stanie zastanowić się nad wartością tego, co przeczyta. Co sekundę narzuca mu się coś nowego, a to nie jest zbyt zdrowe.

Dzięki za przypomnienie starszych tytułów. Pamiętam niektóre z nich z biblioteczki moich rodziców.

A wydawnictwa “Iskry”, czy “Koliber” wspominam z łezką w oku. 

Do dziś wolę starsze wydania z dawnych lat od nowszych bestsellerów…

 

 

Dobre…

Ja nie umiem pisać, a zostałam posądzona o napisanie tego tekstu?

Gratuluje dedukcji. Trochę płeć i styl wypowiedzi się nie zgadza, a nawet rodzaj błędów,

Mam rozdwojenie jaźni jak nic, a to już mi się wydaje interesujące?

W sumie ciekawy temat do rozważenia i do opisania. 

Dzięki mnie odwiedziliście darbozka, czyli mam dar przekonywania. 

(Diabolina, to moje drugie imię.) 

Jaka liczba osób i ile pomocników? Nawet jesteście “w miarę” mili, a to już sukces. 

Chyba was od dziś spróbuję trochę polubić… Taki progres, brawo ekipa z loży i nie tylko! 

(To miał być komplement. Pamiętajcie o tym…

Uśmiechnijcie się wszyscy w ten jakże przedziwny czas epidemii, bo cóż nam pozostało?

Jedynie wyliczanka: “Na kogo wypadnie, na tego bęc!”)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak na razie nikt nie ma dowodów na to jak będzie po śmierci i czy w ogóle coś będzie. 

Po przeczytaniu pomyślałam, co by było, gdyby ta sytuacja stała się prawdą?

Myślę, iż ludzie wiedząc kim były ich pupilki, mogliby stać się zbyt okrutni dla nich. 

Niestety niewiele osób jest w stanie wybaczyć gwałt na córkach. Biedne zwierzęta

cierpiałyby katusze. 

Myśląc o tym, zdałam sobie sprawę z faktu, jak bardzo jesteśmy prymitywni i zdegenerowani.

Minęło setki lat, odkąd człowiek stąpa po ziemi, a wciąż jest pełno okrucieństwa wokół nas. 

To smutne…

Wracając do tekstu, to nie oceniam, gdyż nie wiem kiedy się kończy “betowanie” i jak to przebiega. 

Zobaczymy… Sama jestem ciekawa.

 

 

 

 

Bardzo ciekawy rysunek. Widzę, iż odkrywasz kolejne karty… 

Twój bohater, to młody człowiek, który miał lekką depresję po młodzieńczych zawirowaniach miłosnych. Taki wniosek nasuwa mi się po przeczytaniu.

Jednak jestem kobietą, więc mogę nie trafić. Wybacz.

Szalona forma, ale chyba o to Ci chodziło.

Fajnie mieć zdolności twórcze i “wyrażać siebie” nie tylko słowem, ale także poprzez obraz. 

Dodatkowy bonus przyciągający ludzi. Niebywałe! 

 

 

 

 

japkiewicz

Bardzo ciekawa historia.

Fajnie opisałeś znaczenie “dobrze rokujących prac społecznych”, a mianowicie opieki nad zwierzętami.

Wielu ludzi nigdy nie zaznało takich uczuć jak: czułość i dobroć, a także nie mieli do czynienia z opieką i odpowiedzialnością za coś lub kogoś. To smutne, ale taki jest świat.

Myślę, iż przejaskrawienie lamy było celowe, aby nadać jej większego znaczenia.

Podobała mi się również ta druga cześć, która opowiada o sytuacji z perspektywy lamy i tak jakby “spłyciła” jej znaczenie, sprawiając, iż od tego momentu lama jest zwykłym zwierzakiem, który czuje chłód. 

Wniosek tegoż opowiadania jest krótki: “Nawet lama może być dla kogoś boskim stworzeniem. Wszystko zależy od tego, “ile pokładów czułości ktoś potrafi z siebie wykrzesać.”

Fajnie ci to wyszło.

Pisz i nie przejmuj się komentarzami. Nie zawsze można trafić w gusta “wyrafinowanych czytelników loży”, ale tych mniej wyrafinowanych jest więcej. Pamiętaj o tym! 

Chciałabym dodać cię do znajomych, jeśli pozwolisz…

resebelle i ninedin

Gdyby tak wszyscy myśleli, to wiele książek nie ujrzałoby światła dziennego np: "Diaspora"

Grega Egan nie znalazłaby odbiorców, a Katarzyna Berenika Miszczuk nie wydałaby swoich 3 części książki: “Ja, diablica”, “Ja, anielica”, “Ja, potępiona” (nazwa cyklu chybiona) i Netflix nie podpisałby z nią umowy na produkcję. Prawda?

Dlatego proszę o trochę wyrozumiałości Panowie i Panie!

darbozku

Czekam na kolejne części i myślę, iż mógłbyś je wkleić również na tym portalu.

Może istnieją osoby, które lubią taką tematykę i ich to ucieszy, tak jak mnie.

Poza tym ciekawi mnie jak długo już piszesz? Tworzysz dla siebie, na blogu, czy dla innych portali lub gazet?

Może masz już jakieś osiągnięcia pisarskie, o których nie wiem?

Właśnie przejęłam pałeczkę wywiadu więc uracz mnie i mi podobne płotki “bez nadęcia” odpowiedzią.

(Do czytających: Zaznaczam, iż nie zamierzałam nikogo urazić, tylko przypomnieć, iż ziemia jest tu! Jeśli tak się nie stało, to bardzo przepraszam. Widocznie inaczej pojmujemy dany zwrot. Po prostu Mi wybaczcie…) 

darbozek

Nie rozumiem dlaczego tak świetna historia nie ma jeszcze żadnych pozytywnych komentarzy?

Przecież tu powinno wrzeć i przelewać się od braw i wiwatów!

Rewelacja! Masz dar! “Pływasz słowem” tak zgrabnie jakbyś był poczytnym pisarzem.

A może jesteś? Wybacz, nie znam zawiłości tegoż portalu.

Chylę czoła i czekam na następną część.!

Czy taka płotka jak ja, mogłaby liczyć na powiadomienie, gdzie znaleźć kolejną cześć tej historii? 

Jeśli zaś zdążyłeś wydać swoje dzieło w wersji książkowej, to z łaski swojej, podaj tytuł i autora oraz, gdzie ją dostanę?

Pomysł na pisanie tekstu w formie recenzji bardzo trafiony.

Tak mnie zaciekawiłeś, iż teraz będę zagryzać “rąbki swoich płetw” czekając z niecierpliwością na wieści.

 

Ps: Bardzo brakuje mi, na tym portalu, automatycznych powiadomień o tym, co udostępniają osoby, które obserwuje lub dodałam do znajomych i przydałyby się automatyczne powiadomienia o komentarzach związanych z loginem danej osoby.

Nie wiem, czy udało mi się jasno to nakreślić. Na innych portalach ta funkcja jest od początków istnienia i ułatwia szereg kwestii w szybkości komunikacji.

darbozek 

Świetna robota! Trafiłeś w mój gust, gdyż lubię wszelkie historie anielsko piekielne i twoje tło w narracji mi absolutnie nie przeszkadzało.

Poza tym takie oddzielenie enterem pomagało mi w czytaniu i nie ma to aż tak wielkiego znaczenia dla zwykłego odbiorcy wrażeń z czytanego tekstu, jakim jestem Ja.

Jako fanka “Kłamcy”J.Ćwieka i “Zastępów Anielskich” M.L.Kossakowskiej jestem bardzo urzeczona pomysłem na opowiadanie jak i jego całościową realizacją. 

Mogłaby z tego powstać niezła książka.

Mam nadzieję, iż nie poczujesz się urażony, jeśli zaproszę cie do znajomych publicznie.

Choć jestem tu nowa i jak widać mizerna ze mnie płotka w porównaniu do “wielkich tego akwenu” będzie mi bardzo miło, czytać twoje treści licząc na rewanż, jeśli poczuje się pewniej i zacznę zamieszczać coś od siebie.

Pisz, ponieważ masz dar do historii, które lubię, a takich osób brakuje na rynku.

Powodzenia. 

Hasket

Nie znam Cię osobiście i nie wiem jaki masz charakter, ale myślę, że jak pisanie sprawia Ci przyjemność, to pisz, poprawiaj jak umiesz i wklejaj, jeśli masz ochotę. 

Ewentualne błędy, których nie dostrzeżesz, zostaną wyłapane przez osoby za to odpowiedzialne. Oczywiście ich podejście nie bywa zachęcające, z tego co zauważyłam. 

Wydaje mi się, iż rola zwykłego czytelnika jest tu trochę ograniczona przez to, iż pierwsi wypowiadają się krytycy, czy tzw “betaliści” (dla mnie samo to słowo to koszmarek), a ich oceny rzutują na odbiór społeczności bywalców Fantastyki. To trochę smutne, gdyż czytając dobrą dla nas historię musimy koniecznie zerkać na oceny loży i to nas zbija z tropu, a w większości przypadków powoduje brak wstawienia noty, którą dyktują nam nasze odczucia.

Ja jestem tu nowa i nawołuję do bycia sobą w odczycie treści. Resztą zajmą się osoby za to odpowiedzialne i chwała im za to! Ja oczywiście podziękuję i poprawię co trzeba.

Myślisz, że każdy pisarz pisze tak “pięknie i czysto”? To farsa. Jeśli faktycznie książka jest dobra, to pracuje nad nią sztab ludzi. Sam Ziemiański wypowiadał się, iż On nigdy nie wie jak ostatecznie będzie wyglądać jego książka po wydruku i tu nie chodzi o okładkę. 

Oczywiście zgadzam się, iż Loża dobrze wypełnia swoje powinności i wiele uczy, ale nie stresuj się tym. Bądź jak kot. Idź swoją drogą i prowokuj, co rusz nowymi pomysłami…

Ładne opowiadanie.

Od pierwszych chwil obcowania z tekstem odczuwam żal za starymi czasami, ale samo słowo “poniemieckie” bardzo mnie irytuje i myślę, iż bez tego opowiadanie byłoby dużo lepsze.

Rozumiem zamysł pisarza w kontekście podziwu architektury starych kamieniczek lub pałaców niemieckich rodów. Mogę też częściowo wytłumaczyć użycie tegoż przymiotnika w kategoriach zachwytu nad “ulotnymi ujęciami” czasów, miejsc i osób na starych zdjęciach, których bohaterów już nikt nie pamięta.

Innym faktem wczucia się w refleksje autora jest miejsce zamieszkania pisarza i jego doświadczenia.. 

Podkreślanie wartości “poniemieckiej jakości” jest nie nie do końca trafne. W tym czasie w wielu państwach powstawały piękne kamieniczki i pałace, które przetrwały mimo lat.

Pochodzę ze starej rodziny i trochę o Niemcach wiem z czasów zamierzchłych z opowieści przodków, a obecnie z ust pracujących u Niemców osób. 

Uwierz mi w osiemdziesięciu procentach przypadków, gdyby nie my Polacy, nacja ta zginęła by w brudzie w każdych czasach, a kamienice, czy budynki, którymi się zachwycasz zazwyczaj budowali Polacy.

Niemcy mieli po prostu kasę, a o ich domostwa i gospodarstwa dbali służący i parobkowie.

Poza tym z tym sentymentalnym listem, to nie mogłoby być tak jak piszesz. Dziewczynka, o której opowiadasz nie zostawiłaby listu dla chłopca, bo to byłoby niestosowne. Dziewczynka, która umiałaby pisać musiałaby pochodzić z bogatego domu i nikt by jej nie pozwolił ganiać z chłopakami. Takie dzieci miały Guwernantki i ograniczone pole działania w stosunkach damsko-męskich. Jeśli dziewczynka ganiała z chłopakami, to pochodziła z wiejskiej uboższej rodziny, a oni nie mieli pięknych domów i nie umieli czytać, ani pisać i też byli pochodzenia niemieckiego .

Myślę, iż chodziło ci o ciepło domowego ogniska i radość czerpaną z przebywania na wolnym powietrzu, które było czyste, a lasy i łąki stanowiły większość terenów każdego państwa. Samo wyobrażenie takiej rzeczywistości sprawia, iż czuję zazdrość!

Jeśli chodzi o porządek, to nie można nie zauważyć, iż urywek historii, który przedstawiasz dzieje się w momencie, gdy to, co wytworzył człowiek było naturalne i mogło spokojnie być spalone w piecu, lub zgnić na polu użyźniając glebę. Ludzi było wtedy mniej, w porównaniu do dzisiejszej ilości populacji, gdyż nie było lekarstw na choroby, które dziesiątkowały społeczeństwa. Nie było plastiku, opakowań, chemii, ani konserwantów, smogu, aut, samolotów i większości wszystkiego, co znamy obecnie. Wspomniany porządek i sielskie klimaty wynikały właśnie z takich realiów. 

Czytając nie widziałam “poniemieckich” domów, tylko czarno białe zdjęcia i tęsknotę do czasów, w których wszystko było proste. Nie ma chyba nikogo ze “starszej gwardii”, kto z łezką w oku nie wspomina dzieciństwa i pierwszych zauroczeń. Nikt nie potrzebował wtedy telefonu, gier, drogich zabawek i internetu, aby dobrze bawić się z przyjaciółmi na łonie natury. Nic nie było potrzebne, aby hasać całymi dniami wśród traw i moczyć nogi w czystej wodzie ruczaju. 

Twoje opowiadanie jest swoistą nostalgią za minionym i to jest w nim urocze.

Może i nie horror, ale całkiem miły tekst. Nie zawsze człowiek określi swoje dzieła według “prawideł”, tylko tak jak sam to czuje. Dla jednego horrorem będzie kot rozdrapujący twarz, a dla drugiego krwiożercza masakra piłą motorową. Myślę, iż jest to kwestia wrażliwości autora tekstu.

Mi troszkę brakuje końca. Co mogłoby być dalej?

Niedosyt jest jednak zamierzony i daje nam możliwość tworzenia wielu końców takich historii.

Podobało Mi się jak opisujesz relacje między ludźmi.

Wiesz ja nie wiem, czy popełniasz błędy, czy nie, gdyż jestem osobą, która widzi obrazami i powiem Ci, iż jak zacznę zauważać błędy, to znak, iż tekst, a nawet książka mnie nie wciąga.

Dla Mnie to nowość takie dyskredytowanie za przecinki i spacje, gdyż brałam udział w wielu konkursach czytelniczych na kilku portalach i tam liczył się każdy znak i spacja, więc każdy ściskał tekst jak mógł. Ważna była treść.

 

 

Fajnie się czytało. Adrian pewnie miał tam domek letniskowy i dlatego go nie było.

 

Fajne,aż che się dalszego ciągu.

Może ten krwawy diament zabiera duszę lub został przeklęty?

Miło się czytało.

 

W każdej epoce chłopak próbuje zaimponować dziewczynie w różny sposób. 

Obecnie jest to pizza, kebab, kino i wino….

Kwiaty czy lody, to już prehistoria… 

 

paradust 

Czytając twój wiersz przypomina mi się maleńki notatnik mojego Taty, Znalazłam go w kieszeni jego starej marynarki. Były w nim powklejane czarno białe zdjęcia dziewczyn i mnóstwo wierszy. Jedne proste, drugie bardziej rozbudowane. Przeczytaamł od dechy do dechy i obejrzałam wszystkie fotki.

Jako ciekawskie dziecko zaczęłam wypytywać, co to jest? 

Mój Tata opowiedział mi o czasach, w których chodziło się do kawiarni na lody, kawę z fusami lub herbatę, oraz oranżadę, wódeczkę i koniaczek. Kolejną atrakcją dość dochodową było pisanie wierszy dla nieśmiałych chłopaków, które pomagały im zdobyć dziewczynę. Zbierało się i rozdawało zdjęcia na pamiątkę, a następnie wklejało do albumu, lub tak jak w przypadku Taty, do mikro zeszyciku.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym od razu nie wyobraziła sobie swojego Taty z czarno białych zdjęć, w wersji odmłodzonej, w marynarce z wielkimi klapami i spodniach typu dzwon oraz w nylonowej koszuli z kołnierzem. Oczywiście długie gęste włosy do tego…

Myślę, iż gdybyś cofnął się do tych czasów, zbiłbyś niezłą kasę na pisaniu wierszy, a wszystkie laski na parkiecie byłyby twoje. Ha,ha…

Fajny wiersz!

ninedin Przyznam się, iż dopiero zaczynam tu przebywać i nie sprawdziłam, czy można wklejać coś w Publicystyce. Zastanawiałam się, dlaczego tu brakuje tagów określających dany rodzaj tekstu? Gapa ze mnie.

Człowiek całe życie się uczy.

Dzięki, postaram się naprawić ten błąd niebawem.

Patryku Mikulski masz rację. Postaram się to naprawić i w przyszłości nie razić w oczy takimi niedociągnięciami. (Choć znając moje szczęście oraz obecne problemy z latającym kursorem myszki w rezultacie uszkodzenia matrycy w laptopie, będzie to sprawdzian cierpliwości i proces długotrwały. Tak jak odpisywanie na komentarze.) 

Regulatorzy

To nie był konkurs na opowiadanie, tylko na króciutki zarys fabuły.

Ta historia pociągnęła moją wyobraźnię w dalekie ostępy tworzenia, za nim się zorientowałam, iż jest za długa. “Wyciągnęłam esencję”, poprawiłam ewentualne błędy, a następnie wysłałam na konkurs “wycackaną” mikrowersję. (Wybaczcie, ale wolę takie określenie, niż angielskie słowa określające długość tekstu. To nie znaczy, że nie wiem czym są, gdyż takie formy pisania wielokrotnie już wykorzystywałam.) Niestety pisanie i wszelkie sztuki tworzenia potrafią mnie wciągnąć jak ruchome piaski i powstają szalone tasiemce o różnej tematyce, które dopracowuję i wykorzystuję w jakimś konkretnym celu, albo leżą sobie cichutko w odmętach świata szuflady.

Niestety nie mogę zamieścić konkursowego skrawka, gdyż takie są zasady na wszystkich portalach.

U was pewnie też. 

Jestem tu nowa i dopiero uczę się poruszać. 

Mimo wszystko postanowiłam “wykopać” moje wypociny i zamieścić je tutaj. Akurat padło na ten fragment. (To wynik losowania, gdyż nie mogłam się zdecydować.)

Czytając regulamin zdążyłam zauważyć, iż fragmentów nie bierzecie pod uwagę, dlatego tak określiłam tę historię, gdyż nie wiem jeszcze, czy będę go rozwijać. 

Pewnie mogłabym skorzystać z zakładki roboczej i troszkę podrasować tekst, jak zwykle przed wstawieniem czegoś, ale na to za późno wpadłam i może troszkę mi na tym zależało, aby był taki, jaki jest.

To taka mała prowokacja, która miała mi pomóc poznać szybkość działania ludzi związanych z tym miejscem i rodzaj odpowiedzi, jakie mogę otrzymać. Oczywiście spodziewałam się linczu, który mogę od was dostać, ale przecież to dla mojego dobra. 

Jak widzicie, jestem chropowatą ropuchą wśród błyszczących osobistości w “Świecie Nowej Fantastyki”, ale nawet taki mizerny literacko płaz, jak ja, ma kilka osiągnięć w dziedzinie pisania przedziwnych historii, co jak widzę bardzo by was zdziwiło. Prawda? 

Dlaczego akurat tutaj?

Fantastyka, to mój ulubiony gatunek literacki. Odkryłam też, że nie macie limitu na długość tekstu, co Mnie bardzo ucieszyło. 

Poza tym już jako dziecko podbierałam czasopisma o tej tematyce bratu i robię to do tej pory. Grzebiąc w internecie natknęłam się na wasz portal. Pomyślałam sobie, że fajnie będzie włączyć się do waszej społeczności i jestem. 

 

Jest mi bardzo miło Was poznać. 

 

 

Drogi Hesket i Sagitt oraz wszyscy, którzy kiedykolwiek pochylą głowę nad tym tekstem…

 

Dziewczyna we mgle jest niewiadomą. Może to być zaginiona przed laty kobieta, a także duch podlotka, który sprowadzi młodych Policjantów do świata podziemi, aby zemścić się na nich za śmierć z rąk kochanka, który ją uwiódł i zostawił. Biedaczka ma uraz do mężczyzn nawet po śmierci…

 Myślę, że ciekawie by było przedstawić ją w roli kobiety, która straciła rozum po tym, co widziała będąc więźniem swego oprawcy i będzie mieć przebłyski świadomości, które skrzętnie zapiszą w notatkach nasi Policjanci. A że czas na służbie trzeba czymś wypełnić. 

W zapiskach będą Imiona innych kobiet i może jakieś fragmenty opisu miejsca pobytu ofiary. Mogłabym też dodać wstawki, w których Dziewczyna przypomina sobie, jak Ciemiężyciel zbliża się do miejsca kaźni. Słychać każdą czynność od chwili, gdy przekręcany jest klucz w zamku, skrzypią otwierane, solidne, poniemieckie drzwi, w oddali coś kapie oraz czuć stęchliznę podziemnych korytarzy. Wyraźnie wyczuwalny jest rdzawy zapach źródła z wodą potocznie zwaną “żelazianką”.

Dziewczyna liczy kroki, aby wyczuć, ile jeszcze ma czasu do momentu wejścia Kata. Oczywiście nie widzi Go.

Całe opowiadanie byłoby pocięte i przypominałoby kawałki puzzli, które do siebie kompletnie nie pasują, ale zawierają nikły nośnik informacji na temat tego, co się stało. Pobawiłabym się jeszcze w rozłożenie w czasie tych zdarzeń….

Chciałabym również przemycić troszkę klimatu małego uzdrowiskowego miasteczka pełnego “ludzi w kwiecie wieku”, z tym jakże przedziwnym hasełkiem “Kurort z Duszą!”, którego przez prawie dwie dekady w ogóle nie czuję. Chyba, że z duszą szalonego emeryta, który zrobi wszystko, aby zdążyć na kolację w Uzdrowisku, a potem pląsa na Dansingu, zatopiony w biuście niejednej z Kuracjuszek, aby następnie odpocząć w ramionach krzepkiej Staruszki z czerwoną szminką na ustach, która notabene zawsze “pochodzi z Warszawy”.

Nasi Policjanci i Ich “przełamane lenistwo” oraz perypetie z postaciami, które na co dzień uprzyjemniają Nam klimat, szczególnie jak się zrobi ciepło, mogłyby troszkę zagmatwać sytuację. 

Pewnie nikt nie zwróciłby uwagi na piosenkę, którą śpiewa nasza tancerka, Kapciuszkiem zwana, wirując na deptaku w koszuli nocnej i jednym kapciu, albo na Świątynię, który swą odporność na wszelkie warunki atmosferyczne zawdzięcza popijaniem tanich win, denaturatu, perfum, a nawet płynu do chłodnic oraz kobietę z żółtymi papierami, która wszystkim opowiada pikantne historie ze swojej alkowy z udziałem tabunu mężczyzn.

Ich “niewidzialność na co dzień” jest atutem, który można wykorzystać. 

Ciekawym eksperymentem byłyby wydarzenia pokazane z ich perspektyw. Oni, w swój pokraczny sposób, mogą posiąść kluczowe informacje, które zdobyli “zajmując się swoim hobby”. 

Czy Zwyrodnialec przenosząc ofiarę pod osłoną nocy przejąłby się, zarzyganym żulem, leżącym w pozycji, której nawet gimnastyk nie będzie w stanie naśladować? Czy tak wypłukany mózg może cokolwiek skojarzyć? On przecież ledwo co bełkocze? A czy Kapciuszek podczas swoich szalonych podrygiwań, mógłby zapamiętać i przekazać odpowiedniej osobie niezwykle dziwną pieśń, która jest zagadką i prowadzi do poznania umysłu Potwora?

Jak to mówią „Trzeba Rzeźbić w tym, co się ma” więc pewnie zatarłabym ręce i zaprosiłabym do zabawy naszych przedziwnych mieszkańców miasteczka. 

A miejsce akcji? Wybrałabym połczyńskie kamieniczki i ich podziemne, powojenne korytarze. Może ukryte tunele łączące miasto, kościół i uzdrowiska? Nie zapomniałabym o parku i miejscu, w którym Niemcy płodzili swoje „najbardziej aryjskie dzieci”, z wybranymi do tego celu kobietami.  „Hopferówka”, Borkowo i malutki domek przy bramie tegoż Uzdrowiska w Połczynie-Zdroju miałyby szansę na ukazanie swoich podziemnych tajemnic…

Skoro już mamy nakreślony obraz wydarzeń, przechodzimy do wisienki na torcie.

Kim mógłby być Prześladowcą?

Jednym z pomysłów na bohatera „0” jest pryszczaty chłopak z nadwagą, który zaraz po studiach zaczął pracę w Urzędzie Miejskim i nie ma znajomości, oraz siły przebicia, aby zawalczyć o awans. Jego nieśmiałość i aparycja sprawiają, iż jest obiektem żartów wśród młodych kobiet. Jednak nikt nie wie, co kryje jego umysł i jak przerażające są pragnienia tego niespełnionego w życiu Mężczyzny, który na co dzień słucha, jak rodzicielka utyskuje nad marnością swego Jedynaka. Nie zauważa, iż to właśnie przez Nią pozostał na miejscu. Nie mógł zostawić schorowanej staruszki na pastwę losu…

Inną intrygującą mnie postacią jest Krawiec. Szczupły, starszy mężczyzna, który prowadzi swój warsztat będąc na emeryturze. Wyróżnia się szerokim hollywoodzkim uśmiechem i radiowym głosem, który od samego początku upaja aksamitnym brzmieniem. Wchodząc do jego malutkiego zakładu, który kształtem przypomina kiszkę, na której końcu umieszczono piec kaflowy, człowiek stara się znaleźć przestrzeń do oddychania i nie potrącić wielkiego, poprzecznego wieszaka, pełnego ponumerowanych ciuchów do przeróbek, umieszczonego po lewej, konkurującego o przestrzeń z wielkim stołem krawieckim, po prawej stronie. W tym klaustrofobicznym mikroklimacie Mistrz igły porusza się niczym baletmistrz, a My chłoniemy każde słowo jakie wypowiada.

Jako człowiek starej daty zawsze przeprasza klientów, iż musi stanąć półbokiem, aby otworzyć drzwi zakładu i wejść pierwszy do wnętrza. Jest niezwykle szarmancki.

Nasz Krawiec jest bardzo błyskotliwą postacią. Dyskretnie ocenia każdą Kobietę. Szuka swojej muzy, która ma odpowiednie wymiary każdej części ciała. Czeka w ukryciu czeluści swojego zakładu na tę, która go natchnie i wtedy pod pretekstem zaproszenia na kolejną przymiarkę, w celu dopasowania kostiumu, czy płaszczyka „zarzuca sieć”.

Jako wielki znawca wszelkich właściwości ziół wie, jak obezwładnić ofiarę bez użycia siły, nie uszkadzając żadnej części ciała Kobiety…

Trzecią legendarną postacią, która mogłaby pasować do roli porywacza jest słynny połczyński Żigolak. Jest barczystym mężczyzną w sile wieku, z bujnym, czarnym zarostem na klacie, o ciemnej karnacji i fryzurze w stylu Thomasa Andersa w latach osiemdziesiątych, z zespołu „Modern Talking”.

Jego wizaż poraża wszystkie Kuracjuszki w okresie letnim.

Czarny, siatkowy podkoszulek na ramiączka, pozwalający dostrzec powabne futro i jasne jeansy, które zsuwając się z pleców, ukazują głęboki, porażający swym owłosieniem „rowek” oraz hormony jakie wydziela omamiają samice do tego stopnia, iż gruchają do niego niczym gotowe do aktu gołębice. Złoty łańcuch z tombaku okalający tęgą szyję połyskuje w słońcu oślepiając kobiety.

Macho Man lubi przesiadywać z Wybrankami w kawiarni „Awa” i nigdy nie płaci rachunków za kilkanaście piw, które wychyla duszkiem. Mając tyle wpatrzonych w niego “dzierlatek w słusznym wieku” u boku, może liczyć na specjalne względy.

Każdej letniej nocy jak statek płynie od łóżka do łóżka, zmieniając tylko numer pokoju w Sanatorium Gryf, Borkowo, czy też Marta. Krążą legendy, iż po nocy z Mirkiem kobieta młodnieje o dwadzieścia lat! Niestety turnus się kończy i zostają jedynie gorące wspomnienia i pusty portfel. 

Miruś nie jest jedynie bawidamkiem. On węszy niczym hart! Ma swój ukochany fetysz, jakim są idealne, małe kobiece stopy, których paluszki przypominają okrągłe perły.

Wykorzystuje czas wiosenno-letni, aby móc swobodnie odnaleźć wśród napalonego roju tę jedyną. To ona będzie dla niego Kopciuszkiem przez resztę swojego krótkiego życia. Jej stopa musi zmieści się w atłasowe sandałki w rozmiarze 36.

Jednym z ulubionych rytuałów codzienności Mirka jest wyjmowanie kobiecych bucików z pudełka z brylancikami i delikatnie dotykanie ich powierzchni. Uwielbia wspominać stópki, które je przywdziały przed aktem rozkoszy.

Upojna noc z tą jedyną odbywa się w jego królewskiej sypialni i kończy wycałowaniem wszystkich możliwych zagłębień na mięciutkiej stopce oraz kieliszkiem wina z dodatkiem silnego środka nasennego.

Niestety każda więziona ofiara jest zestresowana i jej stopy już nie są idealne.

Mirosław nie chce wypuścić tak cennego okazu i gdy tylko zaczyna wyczuwać delikatne zmiany na fetyszu, postanawia zachować je na pamiątkę. Egipską sztuką preparowania ciał interesował się od małego więc potrafi utrzymać delikatność ideału na lata. Reszta ciała kobiety nie jest mu do niczego potrzebna…

 

Mam nadzieję, iż zaspokoiłam waszą ciekawość,

Jaka jest historia Dziewczyna we mgle? Sami wybierzcie opcję, która wam się spodoba.

Dlaczego odpowiedziałam w ten sposób?

Przypomniał mi się czeski film, jeszcze z czasów telewizji czarno białej, który był oglądany przez widownię i w pewnym momencie następowała stopklatka.

Prowadzący proponował widzom dwie różne możliwości dalszych losów bohaterów i to oni głosując wybierali dalszy ciąg filmu. Ta sytuacja powtarzała się kilkakrotnie. Sam koniec filmu był wynikiem wyborów ludzkich, a nie reżysera. Postanowiłam postąpić tak samo…

Potraktowałam odpowiedź na Wasze zapytanie jako dobrą zabawę…

Dziękuję za zainteresowanie tekstem i proszę o wybaczenie za rozwleczony do granic możliwości respons i niedociągnięcia.

Obecna stresująca sytuacja i „uwięzienie w domu” skłoniły mnie do zajęcia czymś myśli i w końcu po latach zastanawiam się, co mogłabym zrobić z  fragmentem zamieszczonym powyżej.

Może się do tego zabiorę? Jednak obawiam się, iż jak otworzę puszkę Pandory, to będę musiała popracować nad kilkunastoma innymi historiami.

Pozdrawiam i zapraszam do ponownych odwiedzin…

Czytając Twoją Baśń, miałam wrażenie, iż siedzę przy ognisku z przyjaciółmi z dzieciństwa, gdzieś poza cywilizacją. Czuje zapach pieczonych na patyku kiełbasek, a nade mną czarna gwiaździsta noc zwiesza swoje sukna… 

Wszyscy czekają, gdy nagle Starszy Druh Bajarz wstaje i zaczyna niesamowicie przerażającą opowieść, w którą wplata żywiołową pantomimę.

Po chwili każdy z Nas milknie i na karkach czujemy mrowienie. Gdy kończy, wszystkie buzie są otwarte, oczy rozszerzone, a wyobraźnia płata figle…. 

Ciekawa bajka dla młodzików…

Nie wiem, czy mogę, ale chciałabym Ci polecić piękną serię Silvany De Marii “Ostatni”. Myślę, że Jej wykreowany świat Elfów i Orków powinien Ci się spodobać. Może Ci pomóc w kolejnym opowiadaniu.

Po co się zarzekasz? Napisz coś nowego i nie przejmuj się opiniami. 

Ps: Dzieciaki nie lubią zbyt długich opisów. One wolą akcje i mowę ciała. To tak na marginesie, gdybyś kiedyś chciał coś poeksperymentować…

Zastanawiałam się jak odnieś się do tego, co napisałaś. Znam twórczość Kossakowskiej i wiem, że Jej język jest niesamowity. Akurat nie najlepszą książkę wybrałaś do oceny. Ja uwielbiam serię “Zastępy Anielskie”Kossakowskiej. Nie wiem, co Ty lubisz i co Cię kręci, ale myślę, że jak podchodzisz do książek szukając takich bez wulgaryzmów lub brutalności, to rozejrzyj się w fantastyce dziecięcej i młodzieżowej. Tu napomknę o pięknym cyklu nie tylko dla młodszych “Złodziej Magii” Sarah Prineas lub “Artemis Fowl” Eoin Colfer i inne jego pozycje też są świetne…

Przeczytaj sobie piękną serię “Ostatni” Silvany De Mari lub dzieła Trudi Canavan, która tworzy magiczny świat pełen zaklęć, a już na pewno zwróć uwagę na “Czarne Światła” Martyny Raduchowskiej. 

Ja nie robię podziałów na kobiecą i nie kobiecą fantastykę, tylko na taką, która Mi się podoba, albo nie, bez względu na płeć. Dla Mnie kanonem zawsze będzie “Diuna” Herberta.

Jednak bardzo lubię też czytać książki Siergieja Łukjanienko, Dymitra Glukhovsky(ale nie “Metro)”, Nika Pierumov, czy Isaaca Asimova i wielu innych. Może nie przepadam za Lemem i  Dukajem, oraz nie wszystko, co pisze Stephen King Mi się podoba. Zazwyczaj wybieram, to co Mnie zaintryguje. Nie czytam polecanych bestselerów, gdyż nie zawsze są w moim guście. Lubię sama łowić w świecie fantasy i tyle… 

Krytycy zawsze będą i Ty też właśnie skrytykowałaś pisarki fantastyki. Nie można bać się krytyki lub ubolewać nad nią za długo. Ludzie są różni i nie wszytko wszystkim się spodoba. Ja też potrafię krytykować, bo jestem człowiekiem i choćby milionom się coś podobało, a Mi nie, to nie będę bać się wyrażać swojego zdania. Nie ulegam masowej histerii. 

Mi też jest czasem przykro, że ktoś mnie skrytykuje, ale takie jest życie i tyle. Na tym polega wolność słowa.Jak coś puścisz w eter, to nie licz na oklaski w 100%…

Jak lubisz pisać, to pisz i nie przejmuj się, co kto napisze o twoim dziele. Wyciągnij wnioski, popraw się i nie wyjaśniaj za wiele czytelnikowi. 

 

 

Świetny wiersz! Na prawdę zdolna z Ciebie istota!

Nie wiem, czy mi się wydaje, ale czytając miałam wrażenie,że wychowałeś się na wierszach Juliana Tuwima i Jana Brzechwy. Ten rytm i”skoczność”…

Więcej takich wierszy poproszę!

Przypomina Mi wierszyki z “Pamiętnika” z czasów, gdy jak się kogoś lubiło, to wręczało się tej osobie specjalny zeszyt, w którym musiał napisać dla Ciebie jakiś wierszyk lub rymowankę i ozdobić twórczo kartkę z notką. Ważny też był podpis i data. Wszak jak sama nazwa wskazuje był to “Pamietnik”. (Często dodawało się też zwrot: “Ku Pamięci!” do swoich wypocin…)

Wiesz, ja bym to napisała jeszcze raz . Jak dla mnie to może być zarys dobrej historii.

Nie wiem w jakim wieku jesteś, ale proponuje Ci, abyś:

Zastanowił się,co się może stać,gdy dwie przeciwne, silne jednostki, w tym przypadku: Ciemność i Jasność wypełniają świat? Zazwyczaj przeciwieństwa się silnie przyciągają i odpychają jednocześnie, a taki związek jest niezwykle burzliwy. Wierz Mi, wiem coś na ten temat! Możesz to wykorzystać i stworzyć świat i wszystko inne na tej podstawie…

Niestety to właśnie burzenie harmonii daje nieoczekiwane rezultaty i tu masz pole do popisu…

Poza tym stary człowiek, to ktoś kto symbolizuje zazwyczaj mędrca, który uczy lub przekazuje wiedze w prosty sposób i tu jest troszkę “mizerny”. Brakuje mu przebiegłości i takiej prostej nauki jak w bajkach Ezopa. Byłoby fajnie jakbyś wykorzystał spotkanie z Ciemnością do tego, aby Staruszek w pokrętny sposób przechytrzył Ją na korzyść ludzkości i profitów z rozświetlenia ciemności przez gwiazdy, czy dłuższego dnia i etc. Oczywiście nie do końca eliminuj Ciemność, tylko Ją ogranicz, gdyż wiadomo,że muszą istnieć obie…

Mam nadzieje,że troszkę pomogłam.

Mi się bardzo podobało Twoje opowiadanie. Umiesz malować słowem i potrafisz zaciekawić. Muszę przyznać,iż po przeczytaniu, chciałam zapytać, kiedy zamierzasz napisać drugą część?smiley

Fajne jest też to,iż potrafisz zaufać czytelnikowi na tyle, aby nie stosować zbędnych wyjaśnień.

Twórz dalej… Dobrze Ci to wychodzi!

 

Nowa Fantastyka