- Opowiadanie: Jim - Decyzja Madki

Decyzja Madki

ośmiornica

Jim, przyjmiesz wyzwanie i napiszesz drabble...


Dałem się wmanewrować! Cóż, jestem zupełnie bezbronny względem próśb pięknych kobiet (a wszystkie kobiety są piękne, bo to w końcu piękna płeć). Pomysł miałem, jak tylko przeczytałem wyzwanie. Ale obawiałem się, że on się nie zmieści w stu słowach. Po twardych negocjacjach ośmiornica zgodziła się, żeby to było podwójne drabble czylu drubble – dwieście słów.

Ponieważ nie ma tu czegoś takiego jak drubble – ustawiam jako szort.

Miłej lektury!

 

Edit: po opiniach czytelniczych – dodałem parę słów i  przerobiłem na pełnoprawny szorcik! 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Decyzja Madki

Nasz łapiduch, kapral Madecki, zwany Madką, ciągle smęcił, że mu tęskno za żoną i za dziećmi. Pokazywał uparcie zdjęcia: to Zośka, a to moje szkraby: najstarsza, siedmiolatka, zadziorna, chłopczyca – Justysia, a to bliźniaczki – Ania i Hela. Szczerzyły się do nas te twarzyczki. Oczka śmiały. Zazdrościliśmy.

Gdy podpisano rozejm, nie pytał skąd paliwo i przepustki. Wątpię, by protestował, gdyby wiedział, że zdobyłem je za podkradzione z jego torby serum.

Na ostatnim postoju za jedną ampułkę załatwiłem najlepsze dziewczyny. Madka nie chciał. Frajer. Laseczki zrobiły dla mnie cuda – jeszcze nigdy nie zostałem tak dobrze obsłużony. Pierwsza klasa!

Żona Madki powitała nas ze łzami w oczach. Bliźniaczki i ta starsza, siedmiolatka, cudeńka, jak opisywał.

– Tak, kochanie, można wyjść ze schronu, rozejm jest.

Wyszliśmy. Dzieciaki, wcześniej aniołki, teraz szalały jak trójka blond diablic. Śpiewają, tańczą, wygłupiają się. Jak można coś takiego wytrzymać? Madka kroczy zadowolony, wtulony w żonę, ja człapię gdzieś z tyłu, z dala od tego zbyt cukierkowego szczęścia, niosąc nasze klamoty.

Nagle znajome syknięcie. Bomba Z. Niewybuch?

Madka już w masce, pomaga żonie założyć. Gdzie dzieciaki?

W centrum chmury. Na skroniach pulsujące, zieleniejące żyły, pierwsze objawy przemiany w zombie.

Podbiegamy. Madka klęka przy dzieciach. Zakłada maski.

Nie traci czasu. Nie patrząc na mnie, patrząc na dziewczynki, na to, jak postępuje ich zamiana w monstra, wyciąga do mnie dłoń:

– Szybko! Trzy ampułki serum.

Zaglądam do torby. Szukam. Choć przecież wiem…

Ponagla:

– Dawaj!

– Madka… jest tylko jedna.

 

Koniec

Komentarze

To ta"samotna matka"? ;⁠-⁠) (Przeczytałam zmartwychwstałych, mój pomysł to pikuś przy tym :⁠-⁠D). No i widzisz, zdeprawowałeś mnie tymi drabblami… Ten chyba najlepszy, ale może to z sentymentu do dowcipu ;⁠-⁠)

avei

Nie chciałem Cię zdeprymować (edit: mój starczy wzrok! zdeprawować – oj deprawuję to ja bardzo chętnie każdą młodą kobietę, a wszystkie są młode ;-) ), a jedynie pokazać, że wciąż odkrywamy na nowo i odgrywamy te same refreny. W sumie od czasów Homera, Gilgamesza, twórców Biblii czy Bhagavatgity – wciąż i wciąż – coś tam w duszy nam rezonuje, fantastyka jaka by nie była – jest tylko lustrem nas samych. I to dobrze, że napisałaś historię Pablów i Pabla Zero – ona jest inna niż zmartwychwstali – owszem, do Heinleina nikt z nas nie ma startu – ale co z tego? Pablo Zero i tak wymiata.

 

Co do Madki… Oczywiście – dowcip był źródłem – jednak myślę, że jeśli ten drubble jest dobry, to przez twórcze przetworzenie dowcipu, a nie przez podobieństwo do oryginału :)

Tu mamy praktycznie to samo jak z Twoim Pablo Zero – Ty nawet nie znałaś zmartwychwstałych, ale znałaś mnóstwo historii o podróżach w czasie, może np. film “Looper” – i co z tego? Człowiek jest tylko maszyną do przetwarzania rzeczywistości tak, by odwlec śmierć. Niektórzy odwlekają ją tworząc religie i bóstwa. Inni – jak my – przez złudę “non omnis moriar”. Bo dopóki tworzysz, jesteś nieśmiertelna.

 

Oj strasznie poważne to wyszło i nadęte – dodam więc uśmiech na koniec, żeby było ciut mniej nadęcie :)

 

Wyzwanie ośmiorniczki i twarde negocjacje – można sobie przeczytać w komentarzach pod tym drabblem.

entropia nigdy nie maleje

,,Bo to była jego Madka!” XD

A tak na serio, to przecież to jest poważny dylemat i aż mi się głupio zrobiło, jak na końcu śmiechłem. ;\

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Miałem nadzieję, że jakiś taki dysonans nastąpi :)

entropia nigdy nie maleje

Madka wszystkich Madek. Wyśmienite. Zaskoczyłeś, podobało się. Przypadkiem drubble nie zaliczają się tutaj do kategorii drabble? 

Kto wie? >;

Przypadkiem drubble nie zaliczają się tutaj do kategorii drabble? 

 

Nie mam zielonego pojęcia.

 

entropia nigdy nie maleje

Ja też

Kto wie? >;

Hej 

Jim gratuluję, świetny tekst. Wciąga, śmieszy i trzyma w napięciu, a to wszystko zaledwie w stu słowach :)

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Jim

 

Z tym zdeprawowaniem drabblami odnosiłam się do wcześniejszej dyskusji pod wspomnianym przez Ciebie drabblem z wyzwaniem, ale chyba dzięki Twojemu starczemu wzrokowi zamiast śmieszno wyszło bardzo mądrze i miło – dla początkującego twórcy to miód na serce słyszeć miłe słowa o swoim małym dziele, dziękuję Ci bardzo :)

Prawda w tym, co piszesz. Jesteśmy tylko odbiornikami rzeczywistości, którzy przerabiają ją na swoją modłę. Wszystko zostało już w zasadzie opowiedziane, ale można to powiedzieć jeszcze raz ciut inaczej. Ludzie lubią słuchać tego samego, jeśli sprawia im to przyjemność. Dlaczego tyle ludzi czyta kryminały? Przecież tam wszędzie jest to samo :)

No i sama prawda z tą nieśmiertelnością. Pragnienie bycia nieśmiertelną w formie pisanej miałam jako nastolatka, nawet mi kawałek nicku po tym zostało (to króciutkie ‘i’). Teraz coraz więcej myślę, czy to ma sens… ale tego tematu lepiej nie ruszać. Dopóki czerpie się z pisania przyjemność, trzeba pisać i tyle.

Co do drabbla, któremu bliżej właściwie do szorta (może dlatego mi się bardziej spodobał? Bo dłuższa forma?), to dla mnie nie był deprymujący. I dysonansu nie poczułam, ja już przy tekście o trzech ampułkach serum się uśmiechałam, a matka mnie dobiła XD A tak serio to nie uważam, że skoro poważny temat, to nie można się śmiać. Życie jest tak bezwględne, że tylko to zostało, żeby nie zwariować. Teksty takie jak ten są potrzebne.

Bardzo zacny tekst. Cieszę się, że dałeś się sprowokować do jego napisania ;) Końcówka lekko szokuje i zmusza do spojrzenia na całość pod zupełnie innym kątem. Czytelnik (kiedy tylko dowiaduje się, jak cenne były ampułki) od razu zaczyna współczuć bohaterowi, pamiętając, że nie miał nic z tego, za co zapłacił drugą. No peszek. 

Przypadkiem drubble nie zaliczają się tutaj do kategorii drabble?

Szort, można nominować do biblioteki i trzeba szybciutko to zrobić, zanim zjawi się jakaś maruda, mówiąc, że nie wolno. ;)

Jimie, dodaj kilka słów. Nie będzie droubble, lecz ‘pełnoprawny’ szort i może znaleźć się w bibliotece. Droubble i dribble są zaliczane do drabbli i razem z drabblami są łatwo osiągalne w menu kliknięciem na rodzaj/drabble. Tekst w bibliotece, to nobilitacja, ale nie każdemu na tym zależy. Pisanie drabbli ma dodatkowy urok, bo trzeba się zmieścić dokładnie w limicie słów. – Wynurzenia zafascynowanego portalem świeżaka, sorry, bo o tym wszystkim na pewno wiesz. :)

Dzięki za odwiedziny:

Bar­dja­skier

avei

ośmior­ni­ca

Ko­ala­75

 

 

Bar­dja­skier

Dzięki za miłe słowa. W istocie tam jest dwieście słów, ale chyba rzeczywiście przerobię to na szort nie dwustusłowny.

 

 

avei

Wszystkie miłe słowa o Twym dziele były zasłużone, niestety jestem chorobliwie szczery (dostałem za to nieraz po pysku) i nie potrafię pisać ani mówić miłych a nieprawdziwych rzeczy  :)

 

Praw­da w tym, co pi­szesz.

Wiem ;-)

Co tam będę fałszywie skromny i będę udawał, że nie wiem ;-)

 

Czyli avei to skrót od ave immortalitatem?

 

A tak serio to nie uwa­żam, że skoro po­waż­ny temat, to nie można się śmiać. Życie jest tak bez­wględ­ne, że tylko to zo­sta­ło, żeby nie zwa­rio­wać. 

Też tak uważam. Śmiać się trzeba nawet, a może zwłaszcza wtedy gdy życie zaciska nam na szyi pętlę.

 

Tek­sty takie jak ten są po­trzeb­ne.

Dziękuję

 

 

ośmior­ni­ca

Bar­dzo zacny tekst.

Dzięki! Możesz czuć się współtwórczynią, inspiracją a nawet muzą, bo pisany na Twoje zamówienie ;-)

Brawo ja. Brawo Ty. Brawo my <= jakoś tak to było w reklamie ;-)

 

Cie­szę się, że dałeś się spro­wo­ko­wać do jego na­pi­sa­nia ;)

Ja też! Jednak nie zawsze uleganie kobiecie jest totalnie złe i beznadziejne :)

 

Cieszę się, że się podobało i dało odrobinkę satysfakcji czytelniczej.

 

Ko­ala­75

Jimie, dodaj kilka słów. Nie bę­dzie dro­ub­ble, lecz ‘peł­no­praw­ny’ szort i może zna­leźć się w bi­blio­te­ce. Dro­ub­ble i drib­ble są za­li­cza­ne do drab­bli i razem z drab­bla­mi są łatwo osią­gal­ne w menu klik­nię­ciem na ro­dzaj/drab­b

 

Oj tam wiem. Nie wiem :) Nie wiem wielu rzeczy o tym portalu, bo ja tu przelotem – byłem, nie byłem, jestem, nie jestem, będę, nie będę… jak tramwaj (zwany pożądaniem?)

Dodam parę słów, albo usunę parę i dodam gdzie indziej, bo nie do końca mi wszystko tu wybrzmiało tak, jak wybrzmieć powinno. I przestanie to być drubblem i będzie sobie mogło trafić – lub nie – do biblioteki.

Tak sobie myślę, że w sumie lubię jak moje teksty lądują w bibliotece :)

 

entropia nigdy nie maleje

JIm

 

 

Bardjaskier

Dzięki za miłe słowa. W istocie tam jest dwieście słów, ale chyba rzeczywiście przerobię to na szort nie dwustusłowny.”

 

 

Hej 

O nie, to teraz moja ocena powinna być niższa i to o połowę ;) A tak serio nawet jak na dwieście słów to nadal jest to bardzo dobry tekst :) 

 

Pozdrawiam 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cześć, Jimie.

Postać tytułowa oczywiście skojarzyła mi się z rewelacyjnym odcinkiem “Czterdziestolatka” i spotkaniem po latach z jego szkolnym kumplem o ksywie Matka (genialny Maklakiewicz). laugh

Świetny humor. :) Cóż, narrator ma chyba za swoje, oberwał nieźle od losu za owo “Frajer”. Dylemat nie do pozazdroszczenia. :) Kto ma kochającą żonę i rodzinę, ten nie jest w takich sytuacjach frajerem, tylko najmądrzejszym pod słońcem gościem. :)

Pozdrawiam, klikam. :)

Pecunia non olet

Jim

 

Szczerego mądrego (i jeszcze z poczuciem humoru) to aż miło poczytać ;)

Skrót zgadłeś.

Tekścik jak dla mnie powinien się znaleźć w bibliotece, więc zrób tak, żeby tam się znalazł ;) Ja też dołożę swoją cegiełkę, kiedy będę mogła. Tak teraz jeszcze raz przeczytałam i tu mi średnio wybrzmiało:

Nie patrząc na mnie, patrząc na dziewczynki, na to jak postępuje ich zamiana w monstra, wyciąga do mnie dłoń

Powtórzenie może i umyślne, ale trochę plącze flow. No ale to Twój tekst, Ty decydujesz.

Szczerego mądrego (i jeszcze z poczuciem humoru) to aż miło poczytać ;)

Dzięki :)

 

 

Powtórzenie może i umyślne, ale trochę plącze flow. 

 

Dzięki za zwrócenie uwagi, pozostanę jednak przy swoim. To powtórzenie jest umyślnie i to z wielu powodów, między innymi dlatego właśnie, by na chwilę “wybić” z flow, przez moment zatrzymać. Ważne dla mnie było to, że tutaj coś się zadziało. Coś bardzo istotnego. I dla ojca dziewczynek. I dla narratora. Może ktoś sprawniejszy umiałby to ograć innym sposobem, może dałoby się rozegrać to samo nie wybijając z flow – ale czy wtedy nie przebieglibyśmy do końcówki za szybko? Nie wiem. Zastanowię się jeszcze ale nie sądzę, bym to zmienił.

 

entropia nigdy nie maleje

Dlaczego akurat tak się nazywał kapral, a nie inaczej? Ja myślałam, że to będzie jakiś pocisk na nieodpowiedzialne madki, a tu proszę… :)

Podoba mi się przedstawienie historii z perspektywy tego złego/głupiego, bo zazwyczaj we wszelkich powieściach/opowiadaniach/szortach wolimy stawiać tych dobrych i mądrych na pierwszym miejscu i patrzeć na świat ich oczami. Końcówka zmusiła mnie do prześledzenia tekstu jeszcze raz od początku, bo dopiero wtedy dotarło do mnie, jak ważne były ampułki i jak głupio pozbył się ich opowiadający.

Krótkie i zadowalające :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dlaczego akurat tak się nazywał kapral, a nie inaczej?

Człowiek zazwyczaj nazwiska nie wybiera ;-)

Lubię nieoczywiste perpspektywy.

Cieszę się, że się udało zaskoczyć a mimo, że krótko, to również zadowolić :)

 

entropia nigdy nie maleje

Bardzo mocny tekst!

 

No to przecinki:

Wątpię[,] by protestował, gdyby wiedział, że zdobyłem je za podkradzione z jego torby serum. [przecinek]

Nie patrząc na mnie, patrząc na dziewczynki, na to[,] jak postępuje ich zamiana w monstra, wyciąga do mnie dłoń: [j/w]

 

Widzimy jak nawet niby niewinne wybory, mogą powodować straszne skutki dla innych. Okropności wojny rozciągają się poza front, daleko i długo.

Również podoba mi się przedstawienie historii z perspektywy tego złego i naiwnego. Robi jeszcze bardziej makabryczne wrażenie.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Dziękuję bardzo Radku, za odwiedziny i za wyłapanie miejsc, gdzie trzeba wstawić przecinki (już wstawione) – Jim niestety, jest równie bezbronny wobec przecinków jak wobec urody niewieściej, taki to już mało mądry Jim, lata nie przyniosły mu mądrości a jedynie zgryzoty ;-)

 

Podoba mi się Twój odbiór tego szorcika – choć daleki jestem od tego by określać czyj odbiór lepszy, czyj gorszy – zawsze uważam, że dzieło literackie, nawet taki drobiażdżek jak ten – powstaje dopiero w zderzeniu z konkretnym czytelnikiem i jego wrażliwością (czyli w sumie tych moich “Madek” jest tyle ile Was, czytających) – i ja niejako wtórnie – mogę polubić czyjś odbiór – na przykład za to, że jest od mojego inny, albo odwrotnie – że jest z moim zbieżny, albo jeszcze z jakiegoś innego powodu – i dlatego dzięki za komentarze bo popadłem w taką swoistą literaturocepcję – czytam Wasze (nie tylko Radkowe) – słowa i jakby uzupełniają one, dopowiadają – tych parę słów z których złożony jest ten szort. I bardzo “misię”.

 

__________________________________________________________________________________

 

Ogłoszenie:

Ponieważ, tak jak wspomniałem, względem naszej interpunkcji Jim o bardzo małym rozumku jest zupełnie bezbronny – szukam śmiałka lub śmiałkini – by przejść spacerkiem przez mój Spacerek – i wskazać mi palcem, gdzie ja mam tam dostawić te malutkie diabelstwa, zwane przecinakami przecinkami. Ponoć takich miejsc jest dużo, ale specjalnie po temu usunąłem część utworu, by nawet po dodaniu przecinków mieścić się w limicie.

 

 

 

entropia nigdy nie maleje

No, dowcip strasznie stary i brodaty, ale mam do niego sentyment.

Irytowała mnie głupota narratora, a nie lubię głupich bohaterów.

Dlaczego kapral miał tak mało ampułek, jeśli ofiar mogło być wiele jednocześnie?

Babska logika rządzi!

Finkla

dzięki za odwiedziny!

Też mam do dowcipu sentyment :)

 

Irytowała mnie głupota narratora, a nie lubię głupich bohaterów.

Sam jestem bardzo głupiutki, więc poczuwam się do wspólnoty z nimi.

 

Dlaczego kapral miał tak mało ampułek, jeśli ofiar mogło być wiele jednocześnie?

Nie wiadomo ile dokładnie miał ampułek gdy startowali, ale ponieważ byli na przepustce podczas rozejmu to praktycznie nie powinien ich mieć wcale. Można uznać, że je przemycili. Na przepustkę z frontu raczej nie wraca się z karabinem, apteczką i resztą sprzętu.

 

pozdrawiam

entropia nigdy nie maleje

Ojej, aleś mnie walnął między oczy. Aż tchu brak.

Lożanka bezprenumeratowa

Podoba mi się Twój odbiór tego szorcika – choć daleki jestem od tego by określać czyj odbiór lepszy, czyj gorszy – zawsze uważam, że dzieło literackie, nawet taki drobiażdżek jak ten – powstaje dopiero w zderzeniu z konkretnym czytelnikiem i jego wrażliwością (czyli w sumie tych moich “Madek” jest tyle ile Was, czytających) – i ja niejako wtórnie – mogę polubić czyjś odbiór – na przykład za to, że jest od mojego inny, albo odwrotnie – że jest z moim zbieżny, albo jeszcze z jakiegoś innego powodu – i dlatego dzięki za komentarze bo popadłem w taką swoistą literaturocepcję – czytam Wasze (nie tylko Radkowe) – słowa i jakby uzupełniają one, dopowiadają – tych parę słów z których złożony jest ten szort. I bardzo “misię”.

Podoba mi się Twój komentarz, zgadzam się z nim i chciałbym zwrócić uwagę na konsekwencje. Oceniając jakiś tekst, w pewnym sensie zawsze oceniamy siebie, swoją własną percepcję budowaną przez osobiste doświadczenia i lektury.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Am­bush

Dzięki za odwiedziny!

Ojej, aleś mnie wal­nął mię­dzy oczy. Aż tchu brak.

Niby kobiety nigdy nawet kwiatkiem, ale co tam, życie chłoszcze to i ja również ;-)

 

Radek

Oceniając jakiś tekst, w pewnym sensie zawsze oceniamy siebie, swoją własną percepcję budowaną przez osobiste doświadczenia i lektury.Pięknie to ująłeś. Przypomniało to mi pewien cytat z Nietschego, przytaczany tak często, że aż wyświechtany, więc przytaczał go nie będę ;P

entropia nigdy nie maleje

Ciekawe i wyjątkowo śmieszne jak na “starodawny” tekst pisany, nawet tak krótki. Mam wrażenie, że gdzieś już to słyszałem, ale to pewnie tylko urojenia, więc pozostaje pogratulować dobrego szorcika!

Geroaind

Dzięki za odwiedziny!

 

Mam wrażenie, że gdzieś już to słyszałem, ale to pewnie tylko urojenia

Mogłeś słyszeć dowcip, z baaaaardzo długą brodą, na którego kanwie to powstało :)

 

entropia nigdy nie maleje

Cześć Jim!

 

Uśmiechnąłem się na sam koniec. Udało Ci się mnie zaskoczyć! Tekst z pomysłem i proporcjonalną do treści dawką realizmu – przehandlowany towar, który nagle okazuje się niezbędny. Samo życie. laugh

 

kronos.maximus

 

Dziękuję za odwiedziny i cieszę się, że dałem radę Cię zaskoczyć! smiley

 

pozdrawiam,

 

Jim

entropia nigdy nie maleje

Super lubię takie historie. Wciąga i powiem, że czekam na więcej yes

Mentodes

Cieszę się, że tekst się spodobał i dziękuję za odwiedziny :)

 

entropia nigdy nie maleje

Hej,

Hm, od początku czułam, że cukierkowy świat będzie jednak miał drugie, tragiczne dno. Mocne to było uderzenie. Zastanawiam się, jak substancja (wirus?) jest w stanie tak zadziałać na ośrodek nerwowy (lub inny) aby w ciągu sekund zmusić komórki do tak daleko idącej mutacji…

Tak czy inaczej, świetne opowiadanie :)

Dobrze, że cię te kobietki tak mobilizują do pisania, bo dobrze Ci to wychodzi ;)

Pozdrowionka 

Baska.Szczepanowska

 

Zastanawiam się, jak substancja (wirus?) jest w stanie tak zadziałać na ośrodek nerwowy (lub inny) aby w ciągu sekund zmusić komórki do tak daleko idącej mutacji…

To rzeczywiście musiałby być wirus, bardzo zjadliwy i o błyskawicznym tempie rozprzestrzeniania się w organizmie, bo nawet neurotoksyny potrzebują paru minut by kogoś zabić – z drugiej strony – zauważ, że to była chmura, więc wchłanianie mogło odbywać się nie tylko drogą oddechową, ale może też częściowo przez całą powierzchnię skóry (choć przeczy temu fakt zakładania masek, a nie ma słowa o szczelnych kombinezonach okrywających resztę skóry) i może objawy dla niewprawnego oka narratora tylko wyglądały tak jakby to była gruntowniejsza przemiana a może propagacja wirusa mogłaby być szybsza, a następnie mogłaby następować przyspieszona proliferacja komórek w najbliższym otoczeniu… chętnie to przedyskutuję, bo wiem, że jesteś mocna w tym temacie.

 

Dobrze, że cię te kobietki tak mobilizują do pisania, bo dobrze Ci to wychodzi ;)

Muszę zrobić casting na muzę Jima (zapisy na priv ;-) ), ewentualnie na trzy lub cztery muzy (więcej nie udźwignę, już nie te lata) – wtedy się Jimowi pisze najlepiej, gdy jest przez muzy kochany (wenna sama spływa) ;-)

 

 

entropia nigdy nie maleje

Jim,

 

…chętnie to przedyskutuję, bo wiem, że jesteś mocna w tym temacie. – nie, nie czuję się mocna ;) Ot, to tylko taka zwykła ciekawość ;) 

 

Muszę zrobić casting na muzę Jima (zapisy na priv ;-) ), ewentualnie na trzy lub cztery muzy (więcej nie udźwignę, już nie te lata) – wtedy się Jimowi pisze najlepiej, gdy jest przez muzy kochany (wenna sama spływa) ;-)  – Pamiętam w jednym z odcinków o detektywie Colombo był malarz z 3 muzami (była żona, obecna żona i kochanka – i wszystkie się znały, lubiły, nawet przyjaźniły ;))

Gość się nieźle ustawił (one zresztą też w sumie nie narzekały) ;)) Malował będąc w ciągłym natchnieniu xd ;))  Tak więc, panie Jimie  pomysł ten nieźle rokuje ;))) 

Tak więc, panie Jimie  pomysł ten nieźle rokuje ;))) 

 

Mam taką nadzieję :) Pewien Arab mówił mi, że Mahomet nieźle to wymyślił z ograniczeniem liczby żon do czterech, ale trzeba jeszcze zadbać o to, by się lubiły :)

A skoro i Ty i mądry Arab (zakładam, że mądry, bo profesor uniwersytetu wizytującego nasze uniwersytety by sprawdzić jak się tu żyje studentom – choć znam i głupców wśród profesorów) – tak doradzacie – to może ja nie powinienem tak na priv zgłoszeń przyjmować, a wątek w hydeparku założyć ;-)

entropia nigdy nie maleje

O proszę, od razu ile to pomysłów spływa, na samą myśl xd A co dopiero, gdy muzy się objawią ;)) Cokolwiek Waść postanowisz, twa twórczość śledzona będzie ;)) Pozdrowionka:))

Bardzo wyrazista historia jak na tak krótki tekst, zarówno pod względem ciekawych bohaterów, jak i samej fabuły. Udany szort.

Baska.Szczepa­now­ska

zyg­fry­d89

Dzięki za odwiedziny :)

 

Baska.Szczepa­now­ska

Sama myśl nie wystarcza :) Tu jeszcze inne fluidy muszą spływać i przepływać, harmonia sfer musi grać a muzy muszą…

Prrr… Bo za daleko myśl swawolna wybiega :D

 

zyg­fry­d89

Cieszę się, że Ci się spodobali zarówno bohaterowie jak i fabuła i całość. 

 

pozdrawiam,

 

Jim

 

entropia nigdy nie maleje

 Nawiązanie do pointy starego dowcipu, nieźle wykorzystanej w nowej, całkiem zacnej odsłonie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy cieszę się, że Ci się ta nowa odsłona spodobała :)

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)

entropia nigdy nie maleje

Jimie, nie mogę zaprzeczyć – odsłona udana. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej,

 

podoba mi się, niezłe jest to wybicie czytelnika z rytmu, zakłócenie odbioru tekstu – z jednej strony stary dowcip, z drugiej ukochane dziatki, a jeszcze z trzeciej zombie apocalipse :)

 

Przypomina mi nieco teksty MordercyBezSerca, np. Bajka popromienna. Kubuś Puchatek

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

re­gu­la­to­rzy

Dzięki za ponowną odsłonę Twoich odwiedzin ;-)

 

Ba­se­ment­Key

Cieszę się, że zabieg się spodobał (i pacjent czytelnik przy nim nie zmarł ;-) )

 

Pozdrawiam!

entropia nigdy nie maleje

Zacny szorcik. Wywołał uśmiech na mojej twarzy :) Choć chwilę mi zajęło, żeby złapać pointę. 

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Młody pisarzu!

Dzięki za odwiedziny i cieszę się, że udało mi się wywołać uśmiech :)

entropia nigdy nie maleje

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Anet

Miło, że okazało się sympatyczne :)

 

entropia nigdy nie maleje

Nowa Fantastyka