Profil użytkownika


komentarze: 8, w dziale opowiadań: 8, opowiadania: 1

Ostatnie sto komentarzy

Szanowny Panie Czystka z Clintem Eastwoodem w avatarku :D

 

Bardzo miłe słowa, za która serdecznie dziękuję. Wyrwana kromka to chyba najlepszy sposób na zaciekawienie… Być może wyrwałem ją po prostu w nieodpowiednim momencie. Zarzut co do opisów jest dla mnie już oczywisty, dopisuje sobie kolejny punkcik karny (podpisany Twoim imieniem) pod tą kwestią.

 

Co do niebieskawego czegoś… Czemu wszyscy wmawiają mi że to płyn, skoro od samego początku miałem na myśli pył ? :D

Ładnie powiedziane – ukłon w stronę wyobraźni czytelnika, ale wg mnie raczej miał budzić pewne domysły. Jak już wspomniałem wcześniej, kwestia pyłu jest rozwiana dwa akapity dalej.

 

Jeszcze wrócę na chwilę do użytego przez Ciebie słowa demo… Hm. Powiem tak: To były bodajże pierwsze słowa jakie napisałem do tej powieści. Ulegały modyfikacji milion razy od tych minionych trzech lat, ale generalnie zamysł był ten sam – archaiczna stylistyka, bohaterzy rasy nieludzkiej i coś osobistego. Bo, trzeba Wam wiedzieć, jestem chorobliwym pasjonatem gry kości i może tu popełniłem błąd, gdyż chciałem przemycić do dzieła coś, co dla mnie jest zrozumiałe, budzi aluzje i pozwala powspominać setki rozegranych partii ze znajomymi.

Czy Wy też często utożsamiacie się z własnymi utworami i wpadacie w podobną pułapkę? :)

Szanowny Cieniu Burzy :)

Ślicznie dziękuję za poświęcony memu fragmentowi czas i mocnym (acz bolesnym) uwagom. Widzę, że już kolejna osoba wytyka mi te same błędy, więc już dość dobrze wiem co jest tak, a co nie. Z takim to arsenałem krytyki ruszam dalej w bój, mądrzejszy i silniejszy o Wasze spostrzeżenia.

 

Ale utwierdziłeś mnie na pewno w czymś, o czym myślę już o dłuższego czasu. Mianowicie, że porwałem się z motyką na słońce. Dlatego chyba faktycznie odłożę na chwilę ten projekt to szuflady i może na rozgrzewkę wezmę się za coś lżejszego? Chociażby za opowiastki o których wspomniałem w poprzednich komentarzach? :P

Cieszę się niezmiernie, iż padł z Twojej strony jeden malutki komplemencik tj. “lekko napisane”. Nie wszystko więc stracone, choć od totalnego dna podobno łatwiej się odbić! :)

 

Skruszony teraz jestem dosyć mocno, ale obiecuję porywać Was następnymi tekstami bardziej i coraz bardziej. A przynajmniej będę się starał.

El Lobo – dla jasności, uważam że Stephen King jest kimś kogo warto cytować. Ale wzór o pierwszej i drugiej wersji wyniosłem od Ciebie, nie zważając na tym po kim podajesz :P I broń Boże nie spierałem się z Tobą, wszystkie uwagi wchłonąłem i wprowadzam od teraz powoli w życie. Mam nadzieję, że innego wrażenia nie odniosłeś

 

Kwisatz – Nie liczyłem na uniwersalną odpowiedź, tylko o ten konkretny fragment. Ale ok :) Podobnie jak w przypadku drugiego kolegi – wszystkie uwagi chowam w głąb mej literackiej duszy i skorzystam z nich na pewno.

 

Kwisatz. El Lobo. Panowie, zdarliście ze mnie dziewictwo prawdy o tekstach pisanych mym sercem i ręką, wspólną myślą połączonymi. Jeszcze raz stokrotne dzięki i zapraszam do czytania mych przyszłych tekstów. Nie omieszkam też przejrzeć literaturę Waszego autorstwa w myśl zasady “Kim jest ten, kto raczy mnie swym komentarzem obdarowywać?” :D

Dzięki Kwisatz, czytałem ów poradnik. Czytałem wszystkie poradniki ze strony (Antywarsztaty profesora Zaimka to miód, cyna i malina! :) 

Znajomych nie mam, to zostaje hydepark. Aczkolwiek, jako samouk musiałem wrzucić coś własnego, bez interwencji z zewnątrz (kłamca! czytałeś przecież nasze poradniki!) i sprawdzić czy z tej gliny będzie dzban, a z owej mąki chleb.

 

Na pewno skorzystam z Twojej rady, bo czeka mnie “zbiór opowiadań o tajemniczym Sokolniku”. Ciężki temat, bo nigdy nie potrafiłem ograniczyć się do jednego wątku, a tutaj ma tak być. Może ktoś czytający ten komentarz skusi się na betowanie? :D

 

wish me luck!

 

EDIT: No właśnie widzisz, gdzie tkwi błąd? :( W tym, że to nie jest dobry moment żeby zainteresować takim opisem? Czy może to, że nie jest on szczególnie ciekawy żeby zainteresować? To mnie trapi najbardziej!!

a odgłos ten niby hukiem ozwał się pośród ciszy. – bardziej logicznie, ale nadal przekombinowane. Tym bardziej, że tak naprawdę chodzi tylko o to, że krasnolud przełknął :).

Tak… ale to nie byle jaki krasnolud :)

 

Powiem tak… nie bardzo lubię książki, które zaczynają się tylko i wyłącznie wartką akcją, dialogami a nie ma nawet opisu jak kto się ubrał, czy jak wygląda okolica – czyż książka już od pierwszych liter nie powinna budować w głowach czytelników opisywanych czule obrazów?

Może się mylę, niektórzy nawet napiszą że na pewno się mylę… itd.

 

Tak jak już mówiłem – wyciąłem stąd dość długi opis, więc to już będzie trzecia wersja, a wg Twojego wzoru będzie równa = pierwszej wersji – 20%

Jak tak dalej pójdzie, to nic nie zostanie :P

Szanowny El Lobo :)

Wszelkie czepialstwo jest mile widziane. Mój pełen błędów arcydebiut to wcale nie antyreklama, ale właśnie zachęcanie do krytyki, na którą bardzo liczę.

W zasadzie jest ze mną tak jak mówisz. Fajne tytuły, ciekawe pomysły, nieubogi język. Jednak czytając swoje opowieści po jakimś czasie, zdaje sobie sprawę że warsztat leży. Nie potrafię wczuć się za bardzo w czytelnika, bo podnieca mnie spisywanie tego co aktualnie w głowie mam (taki pisarski fetysz :P), a przecież kogoś może to śmiertelnie znudzić? Wyobraźnię mam, nie powiem. Ale umiejętności do szlifu.

Dziękuję za wszystkie uwagi, są dla mnie bezcenne, postaram się poprawić wkrótce to i owo.

 

…a odgłos ten niby hukiem ozwał się pośród ciszy. – czy tak jest lepiej?

 

Co do samego sensu tejże sceny… Hm, może źle się wyraziłem. Wychodzi na to, że jest to taki beztroski wstęp do wszystkiego co dzieję się tuż po ostatniej kropce. Głupio wyszło :(

Kwisatz – Dziękuję tym serdeczniej, że jesteś pierwszym komentującym w moim życiu :) Spodziewałem się krytyki odnoszącej się do naciąganej archaicznej stylistyki. Co do niebieskiego pyłu, to fak! tycznie nie dostrzegłem, że jego działanie jest wyjaśnione zaledwie dwa akapity dalej (których to już nie wkleiłem)…

Być może przerazi Cię fakt, że uciąłem tu jedną stronę opisu – gdyż nie chciałem żeby jego nadmiar był odrzucający (wiem jak to jest, “Nad Niemnem” te sprawy). Widzę, że uczyniłem słusznie.

Zobaczymy co powie reszta ale obawiam się, że może faktycznie będę zmuszony przesunąć tę całą scenę nieco głębiej :(

 

P.S. Jestem wzruszony, że padły słowa “ciekawa” i “nie najgorzej” :D

Nowa Fantastyka