- Opowiadanie: Nikodem_Podstawski - Obiekt był ośmiornicą

Obiekt był ośmiornicą

Zdecydowałem się napisać sequel do Obiekt jest ośmiornicą, które całkiem ciepło zostało przyjęte. W tym szorcie poznajemy dalsze losy bohaterskiego głowonoga, a także dowiadujemy się trochę więcej o świecie, w którym żyje i zamieszaniu, którego narobił swoją ucieczką.

Zapraszam!

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Obiekt był ośmiornicą

Doktor Peterson wszedł do laboratorium, ziewając przeciągle i przecierając jedno oko. Ostatnia noc, pomimo zażycia sporej dawki melatoniny nie należała do najłatwiejszych. Rozejrzał się od niechcenia po pomieszczeniu. Coś było nie tak.

Skrzynka z kluczami leżała na podłodze, zupełnie jakby ktoś rzucił nią o ziemię. Podbiegł do niej i obejrzał pospiesznie, obawiając się najgorszego, jednak wszystkie klucze były na miejscu. Wszystkie? Chłodnia, magazyn, archiwum, główne wejście, sala komputerowa… Były tu jeszcze jakieś inne?

Poczuł chłodny powiew. Podniósł się z klęczek i spojrzał na okna. Jedno z nich było otwarte na oścież i powiewało lekko na zardzewiałych zawiasach. Poszedł do niego i prawie poślizgnął się na czymś mokrym. 

– Co ten chłopak tu wyczyniał? Parę dni temu w końcu dałem mu własne klucze, a tu takie coś? Przecież nikogo innego nie mogło tu być. Włamanie? – zastanawiał się, spoglądając na ocean.

Coś było nie tak. Czuł to całym sobą. Uczucie podobne do tego, kiedy jako student zapomniał włączyć lampy UV i potem w zdziwieniu obserwował błędne wyniki doświadczenia. 

Odwrócił się i spojrzał na akwarium.

Puste akwarium.

 

Obiekt znowu w wodzie. Obiekt szczęśliwy. Nowe śro-środo-wisko jest piękne. Obiekt tęsknił za swobodnym pływaniem. Doktor pozwalał na pływanie w basenie, ale basen był mały. I nie ma ryb w basenie. Obiekt zjadł już ich tak dużo, że go boli. Płytka pozwala lepiej łapać ryby. Obiekt nigdy tyle nie złapał. Dziękuję doktor. Ale teraz obiekt zmęczony po jedzeniu. Obiekt powinien odpocząć gdzieś na dnie. Tutaj jest piasek i wodorosty. Obiekt nurkuje. Piasek jest miły. Obiekt się zakopuje. Bezpiecznie. Dobranoc. 

 

– Milton! Milton chodź tutaj! – Doktor wydarł się tak, jak jeszcze nigdy w życiu. 

Po kilkunastu sekundach drzwi się otworzyły. Do środka wszedł chudy chłopak w loczkach i pomiętym fartuchu. Niezbyt rozgarnięty, ale wierny stażysta i fanatyk biologii morskiej.

Doktor chwycił go za fartuch i potrząsnął.

– Gdzie jest ośmiornica?! – wrzasnął.

– Doktorze Peterson, co pan?! – przeraził się chłopak.

– Gdzie jest czterdzieści pięć?! – zapytał po raz kolejny, mrużąc wściekle oczy. 

– N-nie wiem, panie doktorze! Niech pan mnie puści, nic nie zrobiłem!

Peterson spojrzał na niego obłąkanym wzrokiem. Puścił poły jego fartucha i nerwowo przeczesał włosy. Wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalił. Alarm przeciwpożarowy w laboratorium dawno już został rozkręcony.

– Czterdzieści pięć… zniknął? – zapytał Milton, patrząc z niedowierzaniem to na doktora, to na akwarium.

– Ta… Myślę, że w końcu nas dorwali, chłopcze.

– Kto?

– Jak to kto? Moi kochani pracodawcy! Na pewno wynajęli jakiegoś rumuńskiego włamywacza specjalistę, żeby zwinął mi obiekt. Spójrzmy prawdzie w oczy. Usmażyłem mózgi czterdziestu czterem ośmiornicom. – Usiadł ciężko na taborecie. – Tę ostatnią dali mi chyba z litości. Może był wyjątkowy, w końcu tak dużo wytrzymał. Ale teraz zniknął, więc i tak nie ważne. W końcu coś mieliśmy, a tu nagle ośmiornica zniknęła. Hahaha! Śmiej się, Milton! Ośmiornica wyparowała! Hahahaha! – Doktor śmiał się coraz głośniej.

– Doktorze Peterson… 

Trwali przez chwilę w niezręcznej ciszy. Chłopak wiedział, że jego przełożony ma skłonność do lekkich zaburzeń, ale nigdy nie widział go w takim stanie. Chciał coś powiedzieć, ale nie miał pojęcia co. Jakim cudem wielka, kilkunastokilogramowa ośmiornica mogła tak po prostu zniknąć?

– Idź do domu, chłopcze – powiedział nagle naukowiec, podnosząc się z taboretu. – Zamierzam się tutaj urżnąć w trupa, a nie chciałbym, żebyś oglądał mnie w takim stanie. 

 

Obiekt się budzi. Coś przepłynęło. Co to było? A może obiektowi się zdawało?

Strach.

Obiekt dawno już go nie czuł. W laboratorium zawsze bezpiecznie. Doktor był miły. Dawał jedzenie. Doktor… Nie! Doktora nie ma! Teraz jest ocean i obiekt jest sam!

Znowu coś.

Gdzie on jest? Przez wodorosty nic nie widać. Czy on widzi obiekt? Może obiekt powinien uciec? Ale tutaj jest dobra kryjówka…

Coś płynie! Coraz szybciej! Uciekać!

Macki równo! Obiekt tak dawno nie uciekał! Za wolno!

Boli!

Coś ugryzło obiekt. Rekin! Puszczaj, puszczaj! Atrament!

Udało się, rekin nic nie widzi. Szarpie obiekt! Boli!

Nie ma macki. Obiekt powinien uciekać, ale rekin zaraz go dogoni. Obiekt ma pomysł. Dzięki płytce obiekt jest mądry.

Obiekt złapał rekina. Szarpie się, ale przyssawki są silniejsze. Macki na skrzela. Słaby punkt. Rekin nie może oddychać. Internet nauczył. Obiekt jest teraz silną ośmiornicą.

Głupia ryba się szarpie. Mocniej ścisnąć! Jeszcze mocniej!

Powoli przestaje. Nie rusza się.

Nareszcie.

Obiekt nie wie, czy rekin umarł czy stracił przy… przytomność, więc lepiej uciec. Macka leży na ziemi. Pa pa, macko. Obiekt będzie miał nową.

Życie w oceanie czasem boli.

 

Doktor Peterson odstawił na stół niemal pustą butelkę taniej wódki. Siedział sam w pustym laboratorium. Jedyne światło, jakie oświetlało jego udręczoną twarz biło z monitora, na którym bezdźwięcznie toczyła się akcja którejś części Gwiezdnych Wojen. Patrzył na ekran nieobecnym wzrokiem, po czym wstał, lekko się zatoczył i podchodząc do pustego, ogromnego akwarium, przytulił się do niego.

– Czterdzieści pięć… Cztery… dzieści pięć! – wydarł się na całe gardło. – Czemu uciekłeś… Hej! Co? Czemu… – gładził taflę szkła.

Zrobił krok wstecz i spojrzał w sufit.

– Mogłem być noblistą… Mogłem mieć tytuły! W końcu…! W końcu… zbliżylibyśmy się do czegoś w eksploracji dna morza! Modyfikowane ośmiornice, co za głupota! Zniszczyłeś ją, czterdzieści pięć! Szansę na lepszą ludzkość… – ostatnie słowa zlały się w pijacki bełkot.

Doktor znowu się zatoczył i upadł przy biurku. Łapczywie wyżłopał pozostałą w butelce gorzką wodę. Usiadł na fotelu i spojrzał na ekran. Druga Gwiazda Śmierci za chwilę miała pójść w ślady swojej poprzedniczki. Peterson otarł kącik oka z samotnej łzy.

– Czy naprawdę to koniec? – zapytał sam siebie w głuchej ciszy. – To naprawdę wszystko?

Przez chwilę siedział ze spuszczoną głową. Wzrok miał już lekko zamglony i był bliski uśnięcia, gdy nagle go oświeciło.

Zerwał się jak oparzony i podbiegł do innego, zdecydowanie bardziej zaawansowanego komputera. Cudem wprowadził poprawny identyfikator za pierwszym razem i zaczął przeglądać pliki.

– Gdzie to jest? Gdzie to jest?! – pytał sam siebie, ściskając myszkę tak, jakby ktoś miał mu ją zabrać.

W końcu znalazł odpowiednią ikonkę i kliknął dwukrotnie. Program się uruchomił.

Peterson jak w transie obserwował interfejs. I gdy zobaczył pulsujący punkcik, uśmiechnął się chyba najszerzej w życiu. Szybko wpisał odpowiedni kod i w tym dziwnym pijacko-genialnym szale, który tak często go ogarniał i rozjaśniająco otępiał oderwany od rzeczywistości umysł, kliknął enter.

 

Poczekaj! Poczekaj, samico! Obiekt chce cię poznać! Nie uciekaj od obiektu!

Uciekła.

Dlaczego żadna samica nigdy nie chce obiektu? Może obiekt nie jest za duży, ale przecież jest bardzo mądry! W dodatku obiekt pokonał rekina, więc jest silny! Czemu…

Płytka. Co się dzieje, płytko? Czemu się tak zachowujesz? O co chodzi? Mrowi. Szczypie. Wracać? Tam? Po co?

Dziwne.

Każe wracać. Do góry.

Doktor? Tam jest doktor.

Doktor mnie woła!

Koniec

Komentarze

Opowiadanie trzyma poziom pierwszej części. Myślę, że wprowadzenie postaci doktora dobrze zrobiło historii – zarówno fabularnie, jak i stylistycznie. Bo kolejna część tylko z perspektywy ośmiornicy, chyba by mnie zniechęciła. Podobnie miałem z Kwiatami dla Algernona – po początkowych zachwytach, męczyłem się, by dobrnąć do końca.

Kolejny dobry szort!

 

Pozdrawiam!

 

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Hej, dzięki za komentarz. Też mam wrażenie, że opisywanie jednej perspektywy w tym wypadku byłoby nudne. Poza tym ośmiornica, nie ujmując jej, ma dość ograniczoną percepcję, która świetnie sprawdziła się w pierwszej części, ale tutaj, na etapie rozwoju świata i otoczenia, już nie wystarczy. 

Również pozdrawiam,

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Lubię szorty. Ten też. Spodobał mi się. Będę czekał na następny odcinek. :)

Ale czemu samica odpłynęła?! Taki sprytny, dziarski obiekt!

Bardzo ładna historia. Idę do poprzedniego obiektu.

Fajnie napisane i pomysłowe.

Lożanka bezprenumeratowa

Hej 

Czytało się dobrze, historia wciągała skacząc to od naukowca to do głowonoga. Z zainteresowaniem śledziłem rozwój wydarzeń czekając na finał. A finał był bez fajerwerków, ale może to i dobrze :). 

Chyba bardziej przeszkadzało mi to, w jaki sposób przedstawiłeś myśli głowonoga, bardzo standardowo( coś jak myśli dziecka lub jaskiniowca, ale nikt nie wie jak myślą ośmiornice, może właśnie w taki sposób :), pomysł jest ciekawy by wejść do głowy stworzenia, ale spodziewałem się, że będzie to bardzie interesujące :P. 

Ogólnie szort mi się podobał :) 

 

Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Koala75 

Też lubię szorty. Możliwość przeczytania krótkiej i treściwej historyjki o wiele bardziej przypada mi do gustu niż wielostronicowe opowieści, które też jednak będę musiał pisać. A co do ostatniej części to będzie ona dłuższa, ale niestety ostatnia, bo nie sądzę, bym mógł dłużej doić ten koncept. Chociaż… Nigdy nic nie wiadomo :D

Ambush

Dzięki za pozytywny odbiór. Być może 45 uda się zdobyć dziewczynę gdzieś w kontynuacji. 

Bardjaskier

Dzięki za komentarz. Cóż, może i ośmiornice są inteligentne, ale nie sądzę, by mogły postrzegać świat tak jak ludzie. Skoro psy są na poziomie kilkuletniego dziecka to ośmiornice pewnie będą w podobnym przedziale. No cóż, taka już moja wizja. Choć nie powiem, w przyszłości przewidywany jest rozwój obiektu.

 

Pozdrawiam 

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Cześć. 

Myśli obiektu zdecydowanie na plus, bo to ogromna zaleta tego tekstu, śledząc je nawet parę razy się uśmiechnąłem i mam nadzieję, że jeszcze coś w tym klimacie napiszesz. Wprowadzenie naukowca – dla mnie git, dodało coś nowego do historii i ją urozmaiciło. Przeplatasz dwie perspektywy, dzięki czemu trudno się znudzić i czytanie w ogóle nie męczy. 

Kawał dobrej roboty. 

Pozdrawiam. 

 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Hej, dzięki za komentarz. 

Takie komentarze zawsze dodają mi skrzydeł i motywują do dalszej pracy. Cieszę się, że się podobało i że moja koncepcja się sprawdziła.

Pozdrawiam

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Pierwszej części nie czytałem (albo całkowicie wyleciała mi z pamięci), ale to nie szkodzi.

Co mi się podoba? Wybór Obiektu. Te wielokończynowe stwory przejawiają inteligencję i mają tyle “lokalnych mózgów”, ile ramion. Kto wie, do czego byłyby zdolne w warunkach, zmuszających do rozwoju intelektualnego… 

Co nie podeszło? Pan naukowiec jako pijaczyna i lekko tumanowaty pomocnik. Nie pasują, według mnie, do charakteru zajęć.

Ale ogólnie nie jest źle. Udane językowo partie z wypowiedziami Obiektu.

Będzie ciąg dalszy? To dobrze, bo historia wyraźnie niedokończona…

Hej

Miło, że spodobała Ci się ośmiornica w moim wydaniu. Na pewno są to ciekawe zwierzęta, które warto wprowadzać chociażby w literaturze.

Co do ludzi tutaj, no cóż. Może mogli być lepsi, ale uważam, że desperacja u doktora i pewnego rodzaju bezradność u stażysty z zerowym wpływem na otoczenie jakoś się bronią. 

Historia jest niedokończona, bo ciąg dalszy od początku był w mojej głowie, więc taki lekki cliffhanger nie powinien zaszkodzić. 

Dzięki za przeczytanie, pozdrawiam

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Witaj.

Spodobał mi się opis dalszych przygód sympatycznego “obiektu”. Normalne odczucia, normalne reakcje, ale jakie emocje! Bohater – jak podejrzewam – jeszcze niejeden raz zaskoczy swoją pomysłowością. :)

Pozdrawiam serdecznie, klik. :)

Pecunia non olet

Hej bruce

Dzięki za miłe słowa. Mam nadzieję, że kolejna część również przypadnie Ci do gustu.

Pozdrawiam

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Jestem pewna, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

– Milton! Milton chodź tutaj! – Doktor wydarł się tak, jak jeszcze nigdy w życiu. 

– Milton! Milton, chodź tutaj! – wydarł się doktor, jak jeszcze nigdy w życiu.

 

Tę ostatnią dali mi chyba z litości. Może był wyjątkowy, w końcu tak dużo wytrzymał. Ale teraz zniknął, więc i tak nie ważne.

Tą ostatnią.

Może była wyjątkowa, w końcu tak dużo wytrzymała. Ale teraz zniknęła, więc i tak nie ważne. (zdania dotyczą ośmiornicy, więc ona).

 

– Czterdzieści pięć… Cztery… dzieści pięć! – wydarł się na całe gardło. – Czemu uciekłeś… Hej! Co? Czemu… – gładził taflę szkła.

Gładził z dużej.

 

Zrobił krok wstecz i spojrzał w sufit.

Raczej spojrzał na sufit.

 

Zniszczyłeś ją, czterdzieści pięć! Szansę na lepszą ludzkość… – ostatnie słowa zlały się w pijacki bełkot.

Pogrubione dałbym od nowego zdania.

 

Łapczywie wyżłopał pozostałą w butelce gorzką wodę.

Zamiast gorzką wodę to napisałbym po prostu wódkę.

 

Pomimo paru potknięć, nadal czytało się bardzo przyjemnie. Zapowiada się, że nie jest to koniec przygód mądrej ośmiornicy i czeka nas kolejna część jej przygód. Zastanawia mnie, czy nazwisko Peterson jest przypadkowe, czy też ma być nawiązaniem do pewnego jegomościa z naszego świata.

Pozdrawiam i czekam na dalsze przygody!

Fajne, szczególnie przygody obiektu, bo doktor pijaczyna i nierozgarnięty asystent są trochę mało wiarygodni.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć ;)

Gdy zobaczyłam, że napisałeś sequel, musiałam zajrzeć! :D Ciekawiło mnie, jak potoczą się losy ośmiornicy, a historia z perspektywy naukowca i jego pomocnika wnosi więcej informacji na temat świata i badań, których częścią był zbiegły pan ośmiornica ;)

Troszkę mi smutno po przeczytaniu, przez zakończenie. Mam nadzieję, że tytułowy bohater sobie poradzi.

Pozdrawiam

 

tegarsini pu taheerni tvaernnat

By mieć pojęcie, w czym rzecz, cofnęłam się do początku tej historii i muszę powiedzieć, że rozwinęła się ona w dość nieoczekiwanym i budzącym ciekawość kierunku. Mam nadzieję, że nastąpi dalszy ciąg. ;)

Dodam jeszcze, że nie wydaje mi się, aby doktor był pijaczyną, nic na to nie wskazuje, a jednorazowe upicie się z desperacji po ucieczce obiektu, jest nawet w pewien sposób zrozumiałe.

 

Pu­ścił poły jego far­tu­cha… → Zbędny zaimek – wiadomo, czyj fartuch trzymał.

 

Ale teraz znik­nął, więc i tak nie ważne.Ale teraz znik­nął, więc i tak nieważne.

 

Je­dy­ne świa­tło, jakie oświe­tla­ło jego udrę­czo­ną twarz… → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Je­dy­ne świa­tło, jakie padało na jego udrę­czo­ną twarz

 

– Czemu uciekłeś… Hej! Co? Czemu… – gładził taflę szkła. → – Czemu uciekłeś… Hej! Co? Czemu… – Gładził taflę szkła.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Do wszystkich

Dzięki za przeczytanie i wasze komentarze. Poprawki postaram się wprowadzić za niedługo. Niestety wciąż czasem mój mózg wyłącza się przy sprawdzaniu tekstu i potem jest jak jest przy łapance. Mam nadzieję, że równie chętnie przeczytacie kolejną część, która powstanie już na dniach. 

Wyrmkiller

Nazwisko Peterson zastosowałem od niechcenia i po części jako inside joke. Więc jeśli pomyślałeś o kimś konkretnym, to niestety muszę cię zawieść. 

regulatorzy

W końcu ktoś zrozumiał moją intencję wprowadzenia tutaj alkoholu, dziękuję. Myślę, że po nieudanych 44 próbach i zwyczajnym zniknięciu 45-tej dużo osób chciałoby po prostu zapić smutki, więc zdecydowałem się na taki ruch. Mam wrażenie, że nadużywanie alkoholu często pojawia się u ludzi wykształconych, którzy ze względu na stres i nieustanny wysiłek intelektualny chcą po prostu czasem przestać myśleć o czymkolwiek. Mam nadzieję, że następna część ubarwi nieco postać doktora, bo nie chciałbym, żeby na zawsze pozostał w świadomości jako bezradny alkoholik.

 

Dziękuję wszystkim i pozdrawiam

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Nikodemie, cieszę się, że właściwie odczytałam Twoje zamierzenia. W mojej świadomości doktor Peterson pozostanie pracowitym uczonym, z pasją oddającym się eksperymentom z ośmiornicami. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ale teraz zniknął, więc i tak nie ważne.

nieważne

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

OK, przygoda ośmiornicowatego obiektu nabiera rumieńców.

Trochę to wygląda jak kolejny odcinek serialu (brak wyraźnego zakończenia), ale niech Ci będzie.

Czytało się przyjemnie.

Dziwne, że naukowiec nie przewidział chęci ucieczki obiektu. Tutaj dał ciała.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka