- Opowiadanie: Malicia - Turystyka emocjonalna

Turystyka emocjonalna

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Turystyka emocjonalna

Wita go ten specyficzny, nieokreślony zapach, który kojarzy się ze starością i stęchlizną. Nie powinien być tu wyczuwalny. Budynek jest nowy, czysty, o białych ścianach i lakierowanej podłodze. Na przezroczystym, wypolerowanym stoliku stoi odświeżacz powietrza – jeden z tych najpopularniejszych, które mają oddawać „świeżą woń natury”, cokolwiek to oznacza. Co kilkadziesiąt sekund wydaje ciche syknięcie i uwalnia delikatną mgiełkę sztucznego aromatu. Wszędzie wokół czuć środki dezynfekujące – obsługa sprzątająca wyraźnie ich nie żałuje. A jednak zgniły, mdlący zapach wydaje się nad tym wszystkim dominować.

Może tylko go sobie wyobraża?

W każdym razie dziewczyna, przydzielona do oprowadzenia go po kompleksie (cholera, zapomniał jej imienia), wydaje się niczego nie zauważać.

Pokoik, do którego właśnie weszli, trochę go zaskakuje. Małego rozmiaru się spodziewał. Braku okien też się spodziewał, lampy imitujące światło słoneczne to stary wynalazek. Ale nie spodziewał się takiego… oprzyrządowania.

Fotel, umieszczony idealnie na środku pokoju, już sam w sobie nie sprawia najsympatyczniejszego wrażenia. W teorii fotele miały być przytulne, wygodne, dopasowane do potrzeb użytkowników, zapewniające – by zacytować slogan reklamowy – „wielogodzinny komfort i stymulację receptorów dotyku”. Być może była to prawda. Ale słowo przytulne wydaje się nieco na wyrost. Jaskrawozielony mebel obity śliskim materiałem przypomina bardziej część wyposażenia gabinetu dentystycznego.

Nie zmienia to faktu, że starszy mężczyzna, w owym fotelu usadowiony, rzeczywiście wygląda na spokojnego i zrelaksowanego. I wszystko byłoby w porządku, nie do Franka przecież należy ocenianie wyborów estetycznych zarządu placówki. Ale jednej uwagi nie potrafi sobie darować.

– Czy naprawdę jest potrzebne aż takie okablowanie? – Nie może oderwać wzroku od sieci dziesiątek przewodów, wiodących od generatora do wszczepów na siwej głowie staruszka. Ma wrażenie, że dosłownie widzi przeskakującą wzdłuż nich iskrę. – Nie można było tego zrobić jakoś mniej inwazyjnie?

– Technologia jest dokładnie ta sama, której wszyscy używamy. – Dziewczyna nie wydaje się przejęta. – Po prostu im droższe tym mniejsze i ładniejsze, a im tańsze tym… no, sam pan widzi. I wie pan, jakie są dotacje państwowe na domy spokojnej starości. Nikomu się krzywda nie dzieje. A dla ludzi w ich wieku to i tak, wie pan, wszystkie współczesne metody są tak samo dziwne.

– Mhm.

– No, a teraz do konkretów – ucina wątek dziewczyna. Gdzieś z tyłu budynku rozlega się cichy alarm, ale po chwili milknie. – Proszę spojrzeć, o tutaj, na nadgarstkach oni wszyscy mają zegarki. Po wejściu pan za każdym razem podchodzi, skanuje parametry, to jest temperaturę, tętno i ciśnienie, a potem trzeba sprawdzić stan kroplówek…

 

***

 

Dopiero następnego dnia, będąc na zmianie już z inną opiekunką (jej imię zapamiętał) udaje mu się zebrać w sobie na tyle, żeby zapytać.

– Katja, co oni tu właściwie oglądają?

– Nie wiesz? – dziwi się. – Najbardziej klasyczny zestaw, ten sam co w hospicjach. „Wspomnienia idealnego życia – dzieciństwo i młodość”, to chyba oficjalna nazwa w sprzedaży. My ten typ nazywamy turystyką emocjonalną. Wiesz, doświadczają takich ugrzecznionych, podkoloryzowanych, uniwersalnych wspomnień. Ciepły dom, ogródek, matka piekąca chleb, spacery z psem… I mają tam opcje podróżowania po podstawowych krajach, takich co każdy uważa, że by chciał zobaczyć, typu Egipt, Grecja, Hawaje. I zawsze jest tam lato albo zima, co szczerze mówiąc mnie by chyba wkurzało – dodaje, lekko marszcząc nos. – Lubię jesień. No ale, projekt był oparty na wielu badaniach i ankietach, więc nie może być im tak źle.

– I nikt nie narzeka? W sensie, nie wiem, nie budzą się z krzykiem bo im się przypomina że ich własny pies, z którym chodzili na spacer, wpadł kiedyś pod auto? Albo ta cała rzecz z matką, jak mam być szczery, to obecność mojej nie była zbyt odprężająca.

– No ale wiesz, to przecież nie byłaby twoja matka, tylko taka… ogólna. Bezproblemowa. Każdy ma w głowie jakąś figurę dobrej matki, nawet jeśli tylko fikcyjną.

– I wszyscy tak grzecznie tkwią w tym idealnym świecie? Serio?

Katja wywraca oczami.

– Mieliśmy cię oszczędzić jako nowicjusza, ale skoro taki jesteś ciekawy, to cię zapoznam z panią Mają.

 

***

 

Ach, a więc to stąd co jakiś czas dobiegał ten irytujący dźwięk alarmu.

– Pani Maju, przecież tłumaczyliśmy – wzdycha Katja, wchodząc do pokoju stanowczym krokiem. Frank niepewnie drepcze za nią. – Nie można za każdym razem w tym miejscu wciskać klawisza alarmowego, to stresuje innych lokatorów.

– To nie pasuje – mówi cicho kobieta. Ma cichy głos i nieobecne spojrzenie, ale nagle jej wzrok skupia się na postaci Franka i wydaje się trochę rozjaśniać. Brzmi pewniej. – Tak nie było.

– Jak nie było? – pyta więc, podświadomie ściszając głos.

– Nie było tak pusto. Tu był las.

– Las? – powtarza Frank, czując się trochę głupio.

– Las. Teraz są tylko ogrody. Nie miałam koło domu ogrodu. Był las.

– Rozumiem – mówi pocieszająco. Patrzy na Katję, która chyba właśnie zmienia proporcje środka uspokajającego w kroplówce.

– Naprawcie to. Wszystko jest źle.

– Postaramy się.

Kiedy tylko wychodzą, Frank rzuca Katji wymowne spojrzenie.

– Wiem, o co zapytasz. – Krzywi się. – I nie, nie możemy. Możemy pisać do obsługi z prośbą o dodanie jakichś małych elementów, wiesz, obrazek na ścianie, inny kolor tej ściany, inna rasa psa. Ale z czymś tak dużym nie przejdzie, już próbowaliśmy. Odpisali nam, że nie rozumiemy, ile czasu i pracy zajmuje taka projekcja lasu. Muszą być szumy liści, cienie, różne roślinki, biegające zwierzątka, śpiew ptaków… Musielibyśmy mnóstwo dopłacać. Jak za cały nowy projekt.

Frank nie może jednak wyprzeć z pamięci zamglonych, smutnych oczu pani Mai.

– A gdyby tak bez tego?

– Jak bez tego?

– Zobaczysz.

 

***

 

Od początku następnego tygodnia w budynku nie słychać już alarmu.

– Udało ci się – mówi z podziwem Katja, kiedy następnym razem spotykają się na wspólnej zmianie. – Musisz mieć niezły dar przekonywania.

– Uprościłem sprawę – wyjaśnia Frank. – Zrobili jej martwy las.

– Zrobili jej co?

– Martwy las. No wiesz. Po prostu takie ciągnące się sterty pościnanych, suchych drzew. Nie da się tamtędy chodzić, zwierzątek nie ma, żadne liście nie szumią. Ale technicznie rzecz biorąc, las jest. Nie zniknął.

– To chyba… niezbyt szczęśliwy widok.

– Może właśnie o to chodzi.

Koniec

Komentarze

Ależ fajny tekst. Zacnie napisany – niby oszczędnie, ale i precyzyjnie, tam gdzie trzeba, działa na wyobraźnię i buduje realistyczne sceny. Bardzo mnie trafił, łącznie z zakończeniem, które – po przemyśleniu – jest też bardzo dobre. Bez niego mielibysmy tu trochę kalkę któregośtam z odcinków Black Mirror, ale takie zamknięcie wnosi nową płaszczyznę i zmusza do myślenia. U mnie myśli uciekły w stronę prawdy i autentyczności, które w zdezyfekowanym świecie tanich wirtualnych konstruktów stały się deficytowe i nie każdemu to pasuje. Jestem ciekaw, czy to dobry kierunek.

Teraz widzę, że użyłem na początku komentarza słowa “fajny” i ono nie jest adekwatne, ale już niech tam leży. Dzięki!

Dla mnie bomba! Zabawny twist, zabawny jak kopnięcie w krocze, wykonane w taki sposób źe leżysz na ziemi, na zmianę śmiejąc się i płacząc. mocne! Buachcha, chlip chlip. Spodobało się :D

Kawkoj piewcy pieśni serowych

W każdym razie młoda dziewczyna, – dziewczyna z definicji jest młoda, więc to dookreślenie jest zbędne.

 

Dobry tekst. Trochę smutny, sporo dający do myślenia, emocjonalny. 

 

 

 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Na prawdę niezłe;) 

Już myślałam, że będzie klasyk do końca, ale zwiodłaś mnie okrutnie. 

Podoba mi się zarówno to, że większość klientów “łyka” standard, jak i to, że niektórzy nie oczekują plastikowej idylli.

Tylko w tym akapicie, przeszkadza mi powtórzone “mają”.

Ciepły dom, ogródek, matka piekąca chleb, spacery z psem… I mają tam opcje podróżowania po podstawowych krajach, takich co każdy uważa że by chciał zobaczyć, typu Egipt, Grecja, Hawaje. I zawsze tam mają lato albo zimę, co szczerze mówiąc mnie by chyba wkurzało – dodaje, lekko marszcząc nos.

Lożanka bezprenumeratowa

Hmm, "projekt był oparty o dużo badań i ankiet" – wydaje mi się, że oparty mógłby być O ścianę, ale NA badaniach, choć mogę się mylić ;) Troszkę mi tu nie grały przecinki, czasem powtórzenia… I sposób zapisywania dialogów – polecam poradnik Fantazmatów ( https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/ ). Ale ogólnie czyta się przyjemnie. Wizja trochę upiorna, ale interesująca. A bohater całkiem cwany :) Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Ciekawy pomysł i bardzo zgrabny twist na koniec. Choć współczuję pacjentom tego ośrodka, jeśli pójdą za ciosem i każdemu zaczną serwować drastyczne widoki, w dodatku wykonane jak najtaniej.

Zgrzytnęło mi, że pracownik musi spisywać z zegarka pomiary ołówkiem. Wszak już współczesne smartwatche monitorują np. puls na bieżąco i przesyłają zapis do aplikacji.

Masz już 3 kliki, więc pewnie niedługo tekst wyląduj w bibliotece – widzę, że to Twój pierwszy tekst na portalu, więc sprawdź, czy masz wypełnione pole z fragmentem bibliotecznym (w edycji tekstu), bez tego tekst nie pojawi się na głównej stronie a jak już trafi do biblioteki, to nie da się z tym nic zrobić.

Pobudzający do myślenia tekst. Na ogół miś nie widzi ‘technicznych’ usterek. Tym razem rzuciły mu się w oczy takie:

Wiesz, że doświadczają takich ugrzecznionych, podkoloryzowanych, uniwersalnych wspomnień. Ciepły dom, ogródek, matka piekąca chleb, spacery z psem… I mają tam opcje podróżowania po podstawowych krajach, takich co każdy uważa(+,) że by chciał (chciałby) zobaczyć,

Mądrzejsi jeszcze coś znajdą. Przejrzyj tekst zanim trafi do biblioteki, bo zasługuje. Powodzenia w konkursie za oryginalne podejście do tematu.

Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze. Szczególnie za poprawki edytorskie, które oczywiście w miarę możliwości od razu wprowadziłam. Najwyraźniej stres związany z liczeniem słów do wyzwania pochłonął mnie wcześniej na tyle, że przegapiłam sporo innych drobiazgów :) 

O ołówku samym w sobie żadnej wzmianki nie było! Ale rzeczywiście gest “spisywania” mógł się kojarzyć archaicznie, więc zmieniłam na “skanowanie”. Chociaż muszę przyznać, że jest to optymistyczne założenie – odbywając swego czasu praktyki w domu opieki, widywałam panią opiekunkę regularnie przepisującą komunikaty mailowe do zeszyciku, ponieważ użycia drukarki się obawiała. Postęp w takie miejsca dociera… wybiórczo. I czasem z trudem ;)

Całkiem nieźle!

Masz solidny, dojrzały styl, bez błędów ani drobnych niezręczności. Piszesz swobodnie, ci więcej unikasz stylistycznego szarżowania i fajerwerków, które w tym tekście są niepotrzebne. A debiutując na portalu bardzo łatwo o chęć zaprezentowania swojej warsztatowej wspaniałości :-)

Treść kompletna, całość zgrabnie zamyka się w krótkiej formie.

Dobra robota!

Pozdrawiam

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Smutny tekst, smutna przyszłość, może jej nie doczekamy. Sądzę, że nawet na taką nie nie będzie nas stać jako ludzkość.

Popracowałabym nad dialogami, są napisane bardzo potocznie i moim zdaniem chrzęszczą. Uważałabym na słowa: "już", "ten, ta, tam, taka"

 

Drobiazgi:

,takich co każdy uważa, że by chciał zobaczyć, typu Egipt, Grecja, Hawaje.

Niezręczność, chyba z tym "co" ?

,jak mam być szczery*

Tu jw, z tym że z "jak"?

 

Powodzenia w konkursie!

 

Fot. A. Wajrak. Martwy świerk, a na nim i w nim rozbuchane życie. Pod korą kłębią się, wiją larwy chrząszczy rębaczy o tłustych, białych ciałach. Swoje gniazda zakładają tam pająki, a ślimaki, i czasami płazy jak traszki, chowają się przed wyschnięciem.

 

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Jestem pod wrażeniem. Naprawdę dobry tekst, z realnym problemem (takie projekcje mają dużą szansę na powodzenie w przyszłości, technologia wciąż się rozwija), ze świetną warstwą emocjonalną. Całość ma nieco przytłaczający klimat, co dodaje wszystkiemu autentyzmu i wiarygodności. 

Gratuluję i pozdrawiam :)

Zawsze coś da się poprawić

Niezły pomysł i takież wykonanie.

Przekonałaś mnie, że kiedyś takie praktyki mogą stać normą i choć nie będą doskonałe, przyniosą ukojenie starym ludziom, pomogą im trwać w czasie, który przestanie być dla nich zrozumiały.

 

Od po­cząt­ku na­stęp­ne­go ty­go­dnia w bu­dyn­ku nie sły­chać już alar­mu.

– Udało ci się – mówi z po­dzi­wem Katja, kiedy na­stęp­nym razem… → Powtórzenie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć, Malicia!

 

Przeczytałem wczoraj i jestem pod wrażeniem. Ładnie przedstawiasz otoczenie, w którym umieszczasz fantastyczny wątek. W zasadzie juz przy słowach Wita go ten specyficzny, nieokreślony zapach, który kojarzy się ze starością i stęchlizną., czyli pierwszym zdaniu, wiedziałem, że będzie dom spokojnej starości, co pozwoliło mi stworzyć w wyobraźni obraz tego miejsca. Motyw fantastyczny jest niezły, choć nie nowy – ucieczka od rzeczywistości. Ale za to podajesz go w ładnej formie, a końcówka – miód! No, nie licząc pierwszego zdania ostatniej części, które jest jakieś nie teges, takie suche, sprawozdawcze, oznajmiające i bezosobowe – jest w nim coś, co mi nie leży. Wróćmy jednak do fabuły, bo tutaj jest bardziej niż dobrze – nie dość, że martwy las jest tak cholernie i przewrotnie wyrachowany, co już by mnie satysfakcjonowało, to ostatnimi dwiema kwestiami dialogowymi obracasz to wyrachowanie o sto osiemdziesiąt stopni, i każesz się zastanowić, czy to na pewno jest wyrachowanie, czy może głębsze zrozumienie istoty problemu pani Mai. Bo czy nasze wspomnienia szczęścia tworzą tylko te chwile szczęścia? Pewnie tak, jednak, czy nie doceniamy ich bardziej, nie pamiętamy lepiej i nie czy nie są dla nas tak istotne, bo pamiętamy też te gorsze chwile? Czy ten kontrast, który możemy dostrzec nie pozwala nam się bardziej cieszyć? I tą myślą bawię sie teraz w glowie, co oznacza, że Twój tekst skłania do przemyśleń i odkrywania pewnych, siedzących w nas, ale nie zwerbalizowanych czy nieprzemyśliwanych głębiej prawd, za co chętnie kliknąłbym – ale już nie trzeba :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Cześć!

 

Ciekawy pomysł, ale mam mieszane uczucia. Opisujesz trudną sytuację starszych osób i to chyba tak schorowanych, że tracą kontakt z rzeczywistością, ale robisz to z perspektywy pracowników ośrodka, którzy są zupełnie pozbawieni empatii i wypowiadają się jak niezbyt rozgarnięte nastolatki. Dla mnie te dialogi zabiły cały przekaz opowiadania. Nie wiem, może to miało na celu pokazanie zobojętnienia po latach pracy i takie upodlenie pensjonariuszy, ale moim zdaniem to nie wyszło. Motyw konkursowy wydaje mi się tu doklejony na siłę, bo brakujący las można by zamienić na cokolwiek innego i nic by to w opowiadaniu nie zmieniło.

Sama koncepcja, że osoby starsze są w stanie uwierzyć, że oglądają własne wspomnienia jak dla mnie nie klei się zupełnie, nawet gdyby zakładać demencję. Często jest tak, że wspomnienia z młodości są bardziej żywe w pamięci niż dzień wczorajszy. Inaczej by to wyszło, gdyby ta technologia pozwalała na odtworzenie prawdziwych wspomnień, ale tutaj ma to być jakiś zlepek uniwersalny.

Na początku pomyślałam, że Frank jest pensjonariuszem, bo zaczynasz od opisu i jeszcze wplatasz informację: “(cholera, zapomniał jej imienia)”, co sugeruje kiepską pamięć. Bardzo trudno było się potem przestawić na to, że on jest jednak pracownikiem. Na koniec Frank modyfikuje symulację, a przecież nie wiedział o niej zupełnie nic.

Zdarzają się momenty kiedy didaskalia są mylące np.:

Kiedy tylko wychodzą, Frank rzuca Katji wymowne spojrzenie.

– Wiem, o co zapytasz. – Krzywi się.

Podmiot domyślny w tym przypadku odnosiłby się do Franka, a to nie on się wypowiada. 

Nie może oderwać wzroku od sieci dziesiątek przewodów, wiodących od generatora do wszczepów na siwej głowie staruszka. 

Raczej “biegnących”. 

I zawsze jest tam lato albo zima, co szczerze mówiąc[+,] mnie by chyba wkurzało – dodaje, lekko marszcząc nos. 

W sensie, nie wiem, nie budzą się z krzykiem[+,] bo im się przypomina[+,] że ich własny pies, z którym chodzili na spacer, wpadł kiedyś pod auto?

Przeczuwam cyberpunka ^^

 Nie powinien być tu wyczuwalny.

Zmieniłabym szyk: Nie powinien tu być wyczuwalny.

 Na przezroczystym, wypolerowanym stoliku

Masz na myśli szklany stolik?

 mają oddawać „świeżą woń natury”

Na pewno?

 sam w sobie nie sprawia najsympatyczniejszego wrażenia

Hmmmm.

 Być może była to prawda.

Za dużo tego bytu :)

starszy mężczyzna, w owym fotelu usadowiony, rzeczywiście wygląda

Hmmm. Tu fotel, a tu nagle człowiek w fotelu… nie bardzo wiem, jak to poprawić, ale taka organizacja opisu trochę przeszkadza w zobaczeniu sceny.

 spokojnego i zrelaksowanego

Synonimy.

Czy naprawdę jest potrzebne aż takie okablowanie?

Trochę nienaturalna wypowiedź.

 przeskakującą wzdłuż nich iskrę

Przeskakującą po nich.

Technologia jest dokładnie ta sama, której wszyscy używamy

Hmm.

 Po prostu im droższe tym mniejsze i ładniejsze

Po prostu: im droższe, tym mniejsze i ładniejsze, a im tańsze, tym.

 dotacje państwowe

Coś tu sugerujesz, nie wiem, czy celowo: https://sjp.pwn.pl/szukaj/dotacja.html

 będąc na zmianie już z inną opiekunką

Coś mało to naturalne.

 ten sam co w hospicjach

Ten sam, co w hospicjach.

 takich co każdy uważa

Takich, co każdy uważa.

 co szczerze mówiąc mnie

Wtrącenie: co, szczerze mówiąc, mnie.

 No ale, projekt

No, ale projekt.

 nie budzą się z krzykiem bo im się przypomina że ich własny pies

Nie budzą się z krzykiem, bo im się przypomina, że ich własny pies.

 jak mam być szczery

Hmm.

 No ale wiesz

No, ale wiesz.

 Mieliśmy cię oszczędzić jako nowicjusza

Mało to naturalne.

 zmienia proporcje środka uspokajającego

Proporcje – czy dawkę?

 wyprzeć z pamięci zamglonych, smutnych oczu

Hmmm.

 No wiesz.

No, wiesz.

 niezbyt szczęśliwy widok

Niezbyt wesoły. Widok nie może być szczęśliwy.

 

 

Uuu… zaskoczyłaś mnie, nie powiem. Myślałam, że Frank wyprowadzi staruszkę do prawdziwego lasu (choć prawdziwych pewnie już nie ma…), a tu takie coś… ale też zależało jej na prawdzie. Tylko czy prawda musi być smutna? Ogólnie dość gorzki szort. Ale napisany całkiem gładko i sprawnie, i jest w tym chyba też jakiś optymizm. Bo w końcu to jej las, ten, na którym jej zależy, choć martwy – ale właśnie ten, konkretny… chyba… Tak czy siak, pisz dalej. Masz o czym.

Nie może oderwać wzroku od sieci dziesiątek przewodów, wiodących od generatora do wszczepów na siwej głowie staruszka. 

Raczej “biegnących”. Tak.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć Malicia !!!

 

Tekst dla mnie niezrozumiały. Nie wiem o co chodzi z tym martwym lasem.

 

Pozdrawiam serdecznie!!! :)))))))))))))))

Jestem niepełnosprawny...

Kurcze

 

jak zwykle spojrzałem na niektóre inne komentarze. Okazało się, że tylko ja nie zrozumiałem. Przeczytałem tekst jeszcze raz.

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Bardzo fajny pomysł. Takie spędzanie starości wydaje się i interesujące, i straszne. Taka ambiwalentność raczej liczy się na plus.

Zakończenie też bardzo dobre. I ciekawie wpisuje się w ostatnią dyskusję na SB na temat propagandy. W czym kłamstewko na temat przyczyn zniknięcia lasu jest lepsze od udawanego ogrodu?

Babska logika rządzi!

Nieźle walnęłaś obuchem w łeb. Mocno, solidnie, jeszcze przy tym nucąc smutną melodię. Całość w takim dość oldschoolowym stylu, w dobrym tego słowa znaczeniu i tylko… Tylko człowiek się zastanawia dlaczego ucichły alarmy. Czy starsza pani otrzymała większą wiarygodność i po prostu odebrała to jako zmieniający się świat, czy też… poddała się.

 

Choć komentarz nie jest długi, uważam ten tekst za bardzo udany, dobra robota!

 

Swoją drogą polecam opowiadanie „Szósta”, choć zupełnie inne, na swój sposób ma pewne odległe podobieństwa względem Twojego tekstu: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/23810

 

Część jury oczekuje jeszcze uzasadniena tematyczności. Mnie takowa przekonuje, ale nie jestem jedyny w zespole. Szczegóły o co chodzi w ciągu najbliższych dni wyślę na priv i mam nadzieję, ze się uda :)

 

 

Bardzo fajnie napisane, precyzyjnie i przejrzyście, narracja w czasie teraźniejszym też robi robotę. Całość w sumie dość stonowana, pomysł na VR prosty, bez jakichś odjazdów światotwórczych, ale jak najbardziej działa. Zakończenie odpowiednio gorzkie, choć mnie osobiście lekko zgrzytnęło, że to nowy pracownik decyduje się na takie rozwiązanie, mimo że wcześniej miał zastrzeżenia co do sposobu funkcjonowania ośrodka. Bardziej pasowałoby to do pracownika, któremu już przestało zależeć (albo który jest wyjątkowo złośliwy). Ale poza tym wydaje się właściwe, że historia kończy się na dość ponurym tonie, daje to czytelnikowi wgląd w smutną codzienność pacjentów.

Nawiązując do komentarza Wilka powyżej – ja ogólnie byłabym skłonna uznać związek z tematem, niemniej ze swojej strony proponowałabym uzasadnić, dlaczego ten las jest taki ważny dla pani Mai (może wiążą się z nim jakieś szczególne wspomnienia?), żeby nie wydawał się on przypadkowo wybranym motywem.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Nowa Fantastyka