- Opowiadanie: Bellatrix - Szósta

Szósta

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Szósta

Sze­ścien­ne, prze­źro­czy­ste po­jem­ni­ki zdol­ne po­mie­ścić może po osiem li­trów two­rzy­ły ścia­ny głów­nej alei w Kli­ni­ce. Ko­bie­ta, ubra­na w dżin­sy i biały swe­ter, piesz­czo­tli­wym ge­stem gła­ska­ła front jed­ne­go z nich. Wy­świe­tlacz w dol­nym rogu po­świad­czał, że była wła­ści­ciel­ką za­war­to­ści.

W bez­barw­nej, po­prze­ci­na­nej czer­wo­ny­mi żył­ka­mi cie­czy, pły­wał kil­ku­mi­li­me­tro­wy za­ro­dek.

Av, asy­stent me­dycz­ny ob­ser­wo­wał tę ko­bie­tę od paru dni. Rzad­ko kto tu przy­cho­dził, jesz­cze rza­dziej tyle stał i do­ty­kał in­ku­ba­to­ra. W do­dat­ku ona zwra­ca­ła na sie­bie uwagę. Nie tylko nie­mod­nym stro­jem z po­przed­niej epoki, który nawet nie wy­świe­tlał jej imie­nia. Twarz, na pierw­szy rzut oka pięk­na i gład­ka, z bli­ska mie­ni­ła się de­li­kat­nie bar­dzo gęstą sia­tecz­ką na­now­łó­kien sre­bro­wo­ko­la­ge­no­wych. U ludzi młod­szych niż sie­dem­dzie­siąt lat, sia­tecz­ki nie dało się za­uwa­żyć. Mu­sia­ła mieć wię­cej. Dużo wię­cej. Av po­wziął de­cy­zję. Pod­szedł i za­gad­nął:

– Sorx za wtręt, ty star­sza Pierw­sza?

Ko­bie­ta ode­rwa­ła wzrok od czer­wo­nej pa­ję­czy­ny za­mknię­tej w prze­szklo­nej pusz­ce i spoj­rza­ła na asy­sten­ta Ava, jak gło­sił napis na pod­świe­tlo­nym, sa­mo­od­ka­ża­ją­cym się służ­bo­wym uni­for­mie.

– Nie, pro­szę pana. To jest moja młod­sza Szó­sta – od­par­ła uprzej­mie, wska­zu­jąc po­jem­nik.

– Just Pierw­sze tu są. Mało. Rzad­ko. Dru­gie i dalej wcale. – Av spró­bo­wał się uspra­wie­dli­wić, bo wy­szedł na ostat­nie­go idio­tę. Szó­sta! A on ją wziął za Pierw­szą! Ko­bie­ta mu­sia­ła mieć wię­cej niż sto lat. To by się zga­dza­ło, dziw­nie mó­wi­ła i wy­po­mnia­ła mu płeć.

– Moja młod­sza Piąta oka­za­ła się nie­od­po­wie­dzial­ną smar­ku­lą. Wy­bra­ła miesz­ka­nie na Mar­sie i zrze­kła się praw, mimo zu­peł­nie pra­wi­dło­we­go ka­rio­ty­pu. Zgod­nie z prze­pi­sa­mi, za­ro­dek w ta­kiej sy­tu­acji zo­sta­je zu­ty­li­zo­wa­ny, chyba że ktoś z ro­dzi­ny za­de­kla­ru­je prze­ję­cie. Nie mo­głam po­zwo­lić, żeby ją za­bi­li – wes­tchnę­ła cięż­ko.

Av wy­słu­chał, ale nie zro­zu­miał wszyst­kie­go. Te dłu­gie zda­nia go mę­czy­ły, gubił się. Do­tar­ło do niego, że u jej młod­szej Pią­tej chip wy­krył ciążę. Ru­ty­no­wo po trze­cim ty­go­dniu le­karz pro­wa­dzą­ca prze­nio­sła za­ro­dek. Był zdro­wy, ale Piąta nie chcia­ła go przy­pi­sać do swo­je­go konta. Dotąd ro­zu­miał dość do­brze. Dalej – nic. Kogo mieli zabić? Prze­cież nie Piątą, skoro po­le­cia­ła na Marsa, a za­rod­ki się uty­li­zu­je, nie za­bi­ja. Czy wolno mówić o kimś „nie­od­po­wie­dzial­na smar­ku­la”? Chyba takie słowa są w re­je­strze ob­ra­zy uczuć oso­bi­stych? A może nie, bo zbyt ar­cha­icz­ne? Czy Szó­sta w ogóle była ro­dzi­ną? To prze­cież mniej niż dwa pro­cent.

– Prze­pra­szam, nawet się nie przed­sta­wi­łam. Na­ta­lia Nowak. – Wy­cią­gnę­ła rękę.

Av nie bar­dzo wie­dział co z nią zro­bić.

 

***

 

Na­ta­lię Nowak wi­dy­wał czę­sto, pra­wie na każ­dym swoim dy­żu­rze. Cza­sem za­mie­nia­li parę słów, choć Av wolał ją ob­ser­wo­wać. Obraz mówił wię­cej niż słowa, zwłasz­cza te, któ­rych nie ro­zu­miał. W tym, jak przy­cho­dzi­ła, pa­trzy­ła z czu­ło­ścią na ro­sną­cy płód, ska­no­wa­ła pa­ra­me­try, było coś fa­scy­nu­ją­ce­go. Nigdy cze­goś ta­kie­go nie wi­dział. Nie znał nawet swo­jej star­szej Szó­stej, Pią­tej, Czwar­tej, ba, star­szą Pierw­szą znał ledwo. Czas i uczu­cia po­świę­ca­ne przez Na­ta­lię Szó­stej spra­wia­ły, że wy­da­wa­ła mu się isto­tą innej rasy. Czy to dla­te­go, że Szó­sta była zdro­wa? Ka­rio­typ bez choć­by mi­kro­de­le­cji nie zda­rzał się czę­sto. Co praw­da, aber­ra­cje chro­mo­so­mo­we le­czo­no, ale zwy­kle i tak póź­niej coś wy­cho­dzi­ło. Czego zresz­tą Av był przy­kła­dem.

Któ­re­goś dnia uświa­do­mił sobie, że Szó­sta zaj­mu­je już nie­mal po­ło­wę po­jem­ni­ka i nie­dłu­go się na­ro­dzi. A to ozna­cza­ło, że Na­ta­lia za­bie­rze ją do swo­je­go domu i wię­cej tu nie przyj­dzie. Ta myśl go prze­ra­zi­ła. W pa­ni­ce za­czął szu­kać ja­kie­goś spo­so­bu, by móc wciąż wi­dy­wać Na­ta­lię.

 

***

 

Chciał to zro­bić tak, jak w jej cza­sach. Za­ło­żył śmiesz­ne, tro­chę nie­wy­god­ne i uwie­ra­ją­ce w szyję ubra­nie, kupił małe, me­ta­lo­we kółko. Gdy wy­cho­dzi­ła z Kli­ni­ki, rzu­cił się przed nią na ko­la­na, po­ka­zał kó­łecz­ko i wy­re­cy­to­wał za­pa­mię­ta­ną for­muł­kę:

– Na­ta­lio, czy zo­sta­niesz moją Ze­ro­wą?

Cof­nę­ła się o krok, a gdy za­sko­cze­nie mi­nę­ło, od­po­wie­dzia­ła ze smut­nym uśmie­chem.

– Nie, Av. Dzie­li nas parę po­ko­leń. Skąd taki po­mysł?

– Szó­sta out. Nie bę­dzie cie­bie tu – wy­znał z żalem. – Ty taka inna. Chcę cię pa­trzeć.

Nie był pierw­szy, w za­sa­dzie zda­rza­ło się to re­gu­lar­nie. Coraz wię­cej przed­sta­wi­cie­li mło­de­go po­ko­le­nia tę­sk­ni­ło za czymś, czego nie umia­ło nawet na­zwać.

– Ro­zu­miem – po­wie­dzia­ła cie­pło i de­li­kat­nie do­tknę­ła jego łysej czasz­ki. Pod­dał się tej dłoni ni­czym psiak.

 

***

 

Na­ta­lia trzy­ma­ła w ra­mio­nach nie­mow­lę. Ssało sen­nie jej pierś, wy­peł­nio­ną mle­kiem z praw­dzi­wej, wła­snej krwi, fil­tro­wa­nej przez cho­ler­nie drogi im­plant. Pię­cio­ro mło­dych, w tym Av, któ­rzy spo­koj­nie mogli być jej młod­szy­mi Pią­ty­mi czy Szó­sty­mi, ob­ser­wo­wa­ło tę scenę z za­chwy­tem.

– Jak w two­ich cza­sach mó­wio­no na star­szą Pierw­szą? – za­py­tał któ­ryś.

Ode­rwa­ła na mo­ment spoj­rze­nie od wła­snej pra­pra­pra­praw­nucz­ki.

– Matka – od­par­ła, z cie­płym uśmie­chem.

Koniec

Komentarze

Ojoj. Jak ładnie, rodzicielska miłość przetrwała wiek cały, choć jako swoisty dinozaur. I te szpile na kulturę neutralności wszędzie – to już kolejne opowiadanie delikatnie z tego drwiące. Podoba mi się jednak jak ładnie przedstawiasz potrzebę bliskości i bycia kochanym, której żadne społeczne mody nie mogą zmóc.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dziękuję, Fishu, przeczytałeś to szybciej niż ja :) (który to już raz piszę i wstawiam na ostatnią chwilę, ech). Wydaje mi się, że dawno Cię nie widziałam i mam nadzieję, że będę widywać Twoje komentarze i teksty częściej :)

A widzisz, zobaczyłem kąkurs pszypdgiem i… Napadł mię talęt. Z talentem nie wygrasz. Skoro mnie napadł i zmusił, to zaprzęgnę go i ja, przynajmniej na chwil kilka, do komciów u współkonkursowiczów.

 

Muahaha… laugh

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Karmienie piersią za wszelką cenę :) Gorzko-słodki tekst, który bardzo dobrze się czytało. Wyczuwam tu kpinę z obecnych trendów psycho-społecznych i cóż lektura opowiadania po raz kolejny zmusza mnie do zastanowienia, jak daleko się w tym wszystkim posuniemy i jak bardzo drastyczny będzie nasz koniec… :(

Oczywiście klikam i życzę powodzenia w konkursie.

Ciekawy tekst, interesująca nowomowa i spotkanie nowego ze starym.

Podobało mi się przelotne uchwycenie nadchodzącej kultury krótkich zdań i krótkich myśli oraz neutralności ponad rozsądek.

Bardzo, bardzo ładny tekst. Szanuję, że udało Ci się tak szybko napisać coś tak delikatnego i kruchego zarazem. Tęsknota za przeszłością, uwstecznienie ludzkich zachowań przy jednoczesnym rozwoju technologii wypadło przekonująco. Przyjemna lektura o wątpliwie przyjemnej przyszłości:)

 

Edit: oczywiście ode mnie biblio :)

Podobała mi się ta paskudna nowomowa i fajnie, że tekst tak lekko się czyta mimo “brnięcia” przez te ich straszne rozmowy (to miał być komplement jakby co :-)). Ciekawy pomysł z zachowaniem dobrych manier i stylu rozmowy z dawnej epoki u Natalii, co wywołało konsternację Ava. 

No i puenta wzruszająca. Opowiadanie bardzo na plus :)

Pomyśleć , że instynkt przetrwa i nie da się go wyeliminować budzi nadzieję, a może dojdzie i do „zarażenia” pozostałych żyjących? Optymistyczne.

Podobało mi się i treść, i sposób opowiedzenia tej historii!:)

 

Edit: Naturalnie skarżę się:), myślałam że jest już w bibliotece.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ładny, nastrojowy tekst, który przeczytałam z przyjemnością. Podobało mi się opisywanie przyszłej cywilizacji poprzez terminy określające więzi rodzinne. Na tym tle mocno wybrzmiało zakończenie. Zgłaszam opowiadanie do biblioteki.

Bardzo dziękuję wszystkim za przeczytanie i skomentowanie (i za kliki do biblioteki:)) Mnie pomysł napadł w noc z 30 na 31 (bo coś rzadko się gwiazdka zaświeca pod trójkątem sudeckim;))) no i pisałam sprintem. Tym bardziej cieszę się, że szort wyszedł składny :)

Są rzeczy niezmienne i nie użyję “tego” słowa, bo wyjdzie sentymentalnie. Pewne wartości płyną z naszą kulturą i historią bez względu na wszystko. Przekaz robi wrażenie. 

Kliczek i ode mnie. 

A na koniec – Bellu, ile masz mocy. W jeden wieczorek machnę szorciaka, a co! :D

Dobre.

Stylowo, klimatycznie, emocjonalnie. Ładnie przedstawiłaś świat, różnice między teraźniejszością a przyszłością. Wizja niezbyt fajna, ale opowiadanie bardzo dobre.

Widzę, że polecać do Biblioteki już nie trzeba. Koleżanki mnie ubiegły ;)

Bellatrix,

No, ostatnie zdania mnie urzekły. Cały tekst zresztą też :) Jest się nad czym zastanowić. Taka w sumie smutnawa wizja. Fajnie stworzyłaś karykaturę współczesnych trendów w postaci prostoty mowy, krótkich zdań i bazowaniu na obrazach.

Ogółem, podobało się :)

Hej, Bellatrix. Czy nick pochodzi od gwiazdy z konstelacji Oriona? Ostatnio oglądam pewne projekcje nieba i nie da się przeoczyć Bellatrix. Ja jestem Merseyake, a “Szósta” jest pierwszym Twoim opowiadaniem, które przeczytałem. Myślę, że nie ostatnim.

Staram się nie patrzeć na kapsułowe przewidywania pod kątem weryfikacji. W ów tekście czynię podobnie, chociaż muszę przyznać, że zapisałaś najbardziej przekonującą wizję spośród tych, które miałem okazję poznać do tej pory. Chociaż tekst krótki, jest obrazowy i czytelny. Moim zdaniem jest ładnie wykonany pod kątem językowym. Ciekawie przedstawiłaś zanik umiejętności formułowania zaawansowanych myśli, a przez to zanik samej mowy. Różnice pokoleniowe zostały zarysowane w taki sposób, że fantastyka miesza się z rzeczywistością, a to “fajnie” miesza w głowie. Zakończenie miało w sobie coś zaskakującego, trafiło do mojej wrażliwości. “Matka” jest przejmującą puentą, bo cała historia buduje obraz, w którym to jedno słowo wybrzmiewa w wyjątkowy sposób.

 

Pozdrawiam :)

Doceniam za konsekwentną i ciekawą wizję przemodelowania rodziny w przyszłości, gdzie poszczególne role zostały zastąpione ordynacją. Bardzo dobrze dopracowane pod kątem naukowym, jako że trochę siedzę w temacie biomateriałów, to szczególnie ujęło mnie wspomnienie tej technologii:

 

z bliska mieniła się delikatnie bardzo gęstą siateczką nanowłókien srebrowokolagenowych

To ciekawa sprawa, jest na ten temat trochę ciekawych publikacji, choćby ta: https://www.nature.com/articles/s41598-017-10481-0 

 

Sugestie poprawek:

 

Sześcienne, przeźroczyste pojemniki zdolne pomieścić może po osiem litrów[-,] tworzyły ściany głównej alei w Klinice.

 

Zbędny przecinek – to zdanie pojedyncze, w którym jest jedno orzeczenie (zaznaczone podkreśleniem). Nawet jeżeli po podmiocie występuje rozbudowana przydawka (w tym przypadku “zdolne pomieścić może po osiem litrów”), to nie ma potrzeby oddzielania jej przecinkiem od orzeczenia.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Napisane z dużą wyobraźnią! Od razu widać w jakim gatunku piszesz. Inteligentne.

 

Pozdrawiam.

Jestem niepełnosprawny...

Deidriu, Saro, Realucu, bardzo dziękuję za przeczytanie i cieszę się, że wizja do Was przemówiła.

Mersayake: masz u mnie plusa za trafne odgadnięcie genezy mojego nicku :)(zwykle mnie pytają, czy lubię Harrego Pottera;P). Oglądaj Oriona, póki możesz, bo niewiadomo, kiedy Betelgeza walnie (choć z drugiej strony, wtedy Bellatrix awansuje z gammy na betę;)). Fajnie, że zajrzałeś i cieszy mnie, że przekonałam Cię tym szortem. Widzę, że na portalu jesteś stosunkowo od niedawna, tym bardziej miło mi, że trafiłeś do mnie i zostawiłeś obszerny komentarz.

Wicked G – dzięki za link do artykułu i za docenienie strony “science” w tym szorcie. Przecinek zaraz zlikwiduję :)

Dawidiq150 – nie ograniczam się wyłącznie do sf ;) (zaraz pewnie ktoś Cię uświadomi, że pisuję homoromanse ;))), ale przyznaję, że w takiej tematyce czuję się dobrze :) Dzięki za przeczytanie!

hej, Bello,

 

opowiadanie bardzo dobre. Mocno uderzasz kontrastem nowego ze starym, stylizacja językowa wypowiedzi, które głównie budują ten kontrast jest świetna. Jest klimat, jest nastrój.

Końcówka wymowna, poruszyła nawet mnie, gada bez instynktów macierzyńskich :D

 

Powodzenia w konkursie!

Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne

Świetne – profesjonalnie wyważone, znać rękę autora, który wie, na co może sobie przy ośmiu tysiącach pozwolić, a na co nie. Zmieścił się tu i klimat, i wykreowany świat, i nawet odrobinę bohatera z dręczącymi go dylematami. Historia mogłaby być wyeksploatowana lepiej, niemniej jest to jeden z niewielu kapsularnych tekstów, które nie krzyczą rozpaczliwą walką o każdy znak.

Odwołujesz się do bardzo ciekawej koncepcji przyszłego obrazu rodzicielstwa. Gorzko uśmiechnęłam się na zabieg “debilizacji” języka Ava – przy aktualnych trendach nie jest to znowuż scenariusz niemożliwy do realizacji.

Niezłe, gratuluję.

Powodzenia w konkursie, mam nadzieję, że “Szósta” wyląduje wyżej niż na miejscu szóstym!

Sy, cieszę się, że poczułaś ten klimat i nastrój, a najbardziej, że ten gad się poruszył w końcówce ;)

Wiktorio, historię może i bym poeksploatowała, ale czas się kończył :) Dziękuję za docenienie koncepcji jak i języka!

No i dziękuję za życzenia powodzenia, a to, które “Szósta” zajmie miejsce, zależy tylko od tego, jak zagłosują czytelnicy :)

Jeszcze nie czytałem w tym konkursie tekstu, który poszedłby tak daleko, jeśli chodzi o przewidywanie zmian w języku. Gdyby było tu więcej miejsca na emocje Ava, to opowiadanie na pewno byłoby jednym z moich faworytów. A tak będę musiał się zastanowić, bo emocji mi zabrakło. Na pewno bardzo porządnie napisane i wybijające się ponad przeciętność, jeśli chodzi o pomysł.

Klapaucjuszu, dziękuję za wizytę i komentarz. Akurat emocje Ava jak najbardziej są, tylko czytelnik sam musi je nazwać, bo Av nie potrafi, nie zna słów na ich opisanie :) (ale może się nauczy).

Przyjmuję, ale uważam, że ze względu na sprzężenie emocji z reakcjami fizjologicznymi choć inteligencja intrapersonalna może słabnąć, to wciąż pozostają te reakcje do nierozumienia;)

Bello, ten pierwszy akapit to przydałoby się napisać od nowa. Strasznie karkołomny mi się wydał, zupełnie jakbyś to nie Ty pisała. Na szczęście cała reszta jest już bardzo satysfakcjonująca zarówno w formie, jak i treści.

Osobliwie, acz przekonywająco przedstawiona wizja przyszłości. Regres językowy, postępująca matematyzacja myślenia (nie wiem, czy można to tak nazwać), podejmowanie decyzji na podstawie optymalizacji, a nie norm moralnych, aż wreszcie tęsknota za tym co ludzkość w Twojej wizji zupełnie zatraciła. A to wszystko w bardzo krótkiej formie.

Bardzo mi się podobało. Moja ocena 5.25/6. 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ładne :)

Przynoszę radość :)

Dziękuję, Chrościsko, zasadniczo się z Tobą zgadzam, co do samego początku, mogłam to lepiej napisać. Cieszę się, że dalej już Ci się spodobało :)

Anet: dzięki, a teraz lecę szukać tego wątku, gdzie była dyskusja, czy “ładne” to lepiej czy gorzej niż “fajne” :)

No, wiesz, zobacz po statystykach, ile jest “fajnych”, a ile “ładnych” ;)))

Przynoszę radość :)

Cześć. Bardzo to ładne i sugestywne. I dopracowane w miejscach, gdzie szczegóły robią robotę – mam tu m.in. na myśli postać Ava z jego nowomową i męczeniem się dłuższymi zdaniami. Urzekła mnie przedostatnia scena. To głaskanie po głowie, to histerycznie desperackie zachowanie Ava – zapamiętam na dłużej, bo ma moc. I fajnie zapowiada kolejną, ostatnią scenę, już taką 100% matczyną. Super sprawa. 

Na początku trochę się potykałem o futurystyczne słownictwo, ale miałem nadzieję, że wszystko będzie się krok po kroku wyjaśniać. I rzeczywiście dalej poszło to dość płynnie. Bardzo dobrze napisana scenka rodzajowa z przyszłości. Jak to w zwyczaju tego konkursu, przyszłości pesymistycznej. Bo jak inaczej opisać społeczeństwo, które zaczyna tęsknić za nie do końca rozumianymi tradycjami starszych pokoleń. A to przecież tradycje wywodzące się wprost z biologii. 

Niestety wizja to bardzo prawdopodobna, pokazująca następny etap ewolucji społecznej. Po oddzieleniu seksu od rozrodczości, może nastąpić oddzielenie rozrodczości od macierzyństwa/ojcostwa.

To tylko jedna scenka, ale jak się okazuje, przy takim limicie, to chyba najlepsze podejście. Przeczytałem z przyjemnością.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

I podobało mi się, i nie. Podobał mi się sam pomysł i klimat. Ładny i sugestywny szorciak. Jeszcze lepszy jest przekaz, który za sobą niesie. Błysnęłaś też kilkoma naukowymi pojęciami. ;)

Jednak nie pasowały mi dwie rzeczy, debilny Av, który sam w sobie owszem, może i taki sobie być, ale nie na tym stanowisku pracy/zajęcia. Nie te kompetencje i myślę, że za sto lat to nie będzie szło w gorszą stronę, tylko lepszą, znaczy dopasowanie ludzi i maszyn do wykonywanego zajęcia.

Druga sprawa to Szósta, Pierwsza i Piąta. Sam pomysł – świetny. Extra na opko SF w dalekiej przyszłości, ale ludzie od zarania dziejów używają słowa matka i za sto lat też będą używać. Ot, takie moje zdanie.

I tak dotarłem do końca konkursowych opowiadań… Będzie można głosować.

 

Łosiot i fizyk111: dziękuję za przeczytanie i komentarz, bardzo się cieszę, że Wam się podobało :)

Darconie, Av nie odstaje od swoich rówieśników, to nie debilizm tylko postępujące upraszczanie języka. I konsekwentnie, skoro założyłam skracanie zdań i wyrazów, stąd “Piąta” czy “Szósta”, bo “prapraprawnuczka” to długi wyraz i łatwo się pomylić :) “Matka” ludzie mówią na kogoś, kto ich urodził, w moim szorcie narodziny to wyjęcie niemowlaka z “pudełka”, w którym rozwijał się od stadium zarodka, bez chodzenia w ciąży, w trakcie której powstaje i rozwija się więź. Ale w sumie powinno to wynikać z tekstu, może mogłam coś lepiej, skoro nie wynikło :/

Np. dla mnie słowo “matka” nie było afirmacją macierzyństwa, ale puentą postawioną nad obrazkiem różnicy między starym a nowym światem, a przekaz orbitował wokół głębszego przeżywania życia. Natomiast uproszczony język był wyraźnym przedstawieniem kwestii związanej z przyszłością, co prawda bohaterka nadaje kontrast i zapewne przez to Av może wydawać się niedorozwinięty, ale to nie oznacza, że nie mieściłby się w standardzie człowieka przyszłości.

Chapnęłaś trudny temat, Bella, i jeszcze ścisnęłaś go poniżej 5k. Ok. Av nie jest taki debilny, trochę się rozpędziłem, i tak szacun za to, że wymyśliłaś swój język przyszłości. To, co w opowiadaniach SF, hard SF boli mnie najbardziej, to przestarzały język i mentalność bohaterów. Pisałem już to na forum wiele razy, ale Nobla temu, kto wymyśli jak pisać, żeby było zrozumiałe, a jednocześnie tchnie ducha przyszłości. Do tej pory nie przeczytałem nikogo. Frank Herbert nadał własną, przyszłościową mentalność i za to ma u mnie pierwsze miejsce, jak do tej pory. Był na tyle sprytnym geniuszem, że język sobie odpuścił i oparł całą sagę na honorze i pamięci historii. Stąd też nie można się czepiać języka. ;) Simmons pisze naprawdę fajnie, jego wizję robią wrażenie, ale języka używa zwyczajnego, no, może oprócz maszyn, one też skracają (to jakaś Twoja inspiracja? ;) ) i ciągle wrzuca odwołania do XX wieku. :( Jak Cobold, Wicked i jeszcze kilka osób na portalu, choć Wicked porusza się też znacznie szerzej. :)

Dlatego Twój język i Pierwsza są całkiem porządne, ale przycina im skrzydła przycięty limit. :) Nie podoba mi się też przedostatni dialog. “Jak w twoich czasach mówiono na pierwszą?”, wolałbym raczej nie wymuszone słowo “matka”. A tak, wybacz, skojarzyło mi się z Polakiem, który siedział 15 lat w Niemczech, później przyjechał do kraju i pyta: “Jakimi wy tu pieniędzmi płacicie?”, to takie zgrywanie głupka, a jednocześnie odkrywanie swoich kompleksów. u Ciebie oczywiście nie miało to takiej wymowy, ale osobiście uważam, że z wieku na wiek świadomość przeciętnego człowieka rośnie, i będzie też większa za 100 lat. Dlatego bliżej mi do wizji człowieka u Herberta, niż u Ciebie, gdzie nie będziemy pamiętać słowa “matka”.

To bardzo dobre opowiadanie, Bella, żebyś miała jasność.

Pozdrawiam.

Szósta to jeden z nielicznych konkursowych tekstów, w których autor wybrał historię pasującą do limitu i nie walczył potem rozpaczliwie o każdy znak, mało tego – opowieść toczy się łagodnie, spokojnie i niemal kołysze do snu.

 

Z lekkością budujesz kolejne sceny, świat, historię, pozwalasz czytelnikowi główkować i domyślać się, co widzi. Bohaterowie, mimo odrobiny miejsca, są zarysowani i charakterystyczni.

 

Bawisz się językiem, tworzysz nowomowę i mimo maleńkiego limitu budujesz zasady tego nowego języka w logiczny i zrozumiały dla czytelnika sposób.

 

Życzę powodzenia w konkursie!

www.facebook.com/mika.modrzynska

Darconie, zauważ, że już w obecnych czasach następuje osłabianie więzi rodzinnych a co za tym idzie, zanikanie pojęć. Mało kto dziś wie, kto to świekra czy nawet i stryj, choć sto lat temu wiedzieli chyba wszyscy. W swojej wizji przyszłości tylko ekstrapolowałam dzisiejsze trendy (ten, ze skracaniem zdań i słów też, to z obserwacji, nie inspiracji literaturą), aczkolwiek na ile ona jest prawdopodobna, nie umiem ocenić (i mam tylko nadzieję, że prawdopodobieństwo to jest niewielkie). Niemniej, dziękuję za dyskusję, dyskusja pod szortem zawsze mile widziana :)

Kam, dziękuję bardzo za ciepłe słowa :)

Że “bardzo dobre” już powiedziałam, to teraz się pokuszę o uzasadnienie, dlaczego tak myślę. Przede wszystkim, umiejętnie tworzysz zarys całego elementu funkcjonowania społeczeństwa w bardzo małej ilości znaków i czuć, że nie jest to wymuszone. Na korzyść działa też postawienie w tak dużym kontraście dwóch osób narodzonych w zupełnie innych czasach – choć mam nadzieję, że spadek złożoności języka do takiego poziomu jak u Ava nie nastąpi aż tak szybko. ;)

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Dzięki, Verus :) Żeby zobaczyć spadek złożoności języka nie trzeba fantastyki, wystarczy zerknąć na tzw. współczesną młodzież i takie wyrażenia, jak np. “jprld co za dzban”

Boshjaprdl, czepiash się.;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Świryb, ogar ;P

Chyba ty! ;-D ;-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wygrałeś :D Swoją drogą, nobel za tłumaczenie Twojego nicku na polski się należy. Nie wiem jeszcze tylko komu :)

:-D Dwie najszybsze riposty na Dzikim Zachodzie…

 

 

Bailout ogarnął, gościu wie o co kaman. ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Miłość w świecie przyszłości. Jak zawsze – wychodzi zwycięsko. No, prawie ;) Temat więc nie nowy, ale jest to też jeden z tych, które przemawiają do serca.

Najbardziej podoba mi się podejście do języka oraz przemiana terminów. Męczące, ale o to chodzi – dzieje się tak przez jego inność, nienaturalność (dla nas współczesnych), nowych pojęć, które nie są tłumaczone ot, tak.

Tak więc ciekawa prezentacja tego koncertu fajerwerków o dosyć tradycyjnej treści :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Hej Bellatrix. Ogólnie same pozytywy… do ostatniego akapitu. Wszystko co wcześniej opiewali przedmówcy to prawda i ja się do tego dołączam. Ale ten drogi implant (sic!). Mleko ze krwi… no kurczę… nie gra, technologia pozwala komponować mleko o idealnym składzie a ta “sztuczna pierś”… no coś dziwacznego po prostu. W kwestii science na nie. W kwestii fabuła: pięknie.

Minie wiek, potem drugi i pewnie jeszcze kilka, ale przypuszczam, że są sprawy, które pozostaną niezmienne. No, może poza sposobem porozumiewania się „przyszłościowców”.

Zacny pomysł i takiż szort. Czytało się świetnie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

NWM, Peter, Reg – bardzo dziękuję, że zajrzeliście i cieszę się, że się podobało.

W kwestii piersi: gruczoły mleczne wytwarzają mleko pobierając składniki właśnie z krwi, w założeniu opowiadania implant pełnił rolę tych gruczołów. I zapewne w świecie szorta większość noworodków była karmiona sztucznym mlekiem o idealnym składzie, ale bohaterka była ‘oldschoolowa’ i chciała to robić w sposób tradycyjny :)

Głosować, głosować, kto już poczytał! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ładne. Jest w tym tekście coś bliskie temu, co sam chciałbym w swoim kapsułowym opowiadaniu zawrzeć, gdybym chociaż spróbował cokolwiek napisać… Mianowicie szort w swoim głębszym wymiarze mówi o przepaści i próbie budowania mostu. No bo między nami a tymi za sto lat jest jednak przepaść – którą tutaj przedstawiasz choćby na poziomie językowym. Ale podoba mi się to, że opowiedziałaś o próbie komunikacji między starym a nowym. Zadajesz w ten sposób pytanie nie o zmianę technologiczną, tylko o zmianę człowieka. Uderzasz w czułą strunę, a ja jako czytelnik zastanawiam się, co poczuje człowiek z 2120 roku, czytając ten tekst? Czy też go to ruszy? 

Taka tam garść przemyśleń ;)

Z czepialstwa – zazgrzytało mi mleko filtrowane z krwi. Wystarczyłoby zmienić “filtrowane” na “wytwarzane”. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Dzięki Funie za tę garść przemyśleń, miód na serce autora, gdy czytelnik ich dokonuje :) co do “filtrowanego” – przemyślę i ew. zmienię po konkursie.

Ja się wzruszyłem.

Coboldzie <3

Bardzo dobre. Naprawdę treściwe jak na tak krótki tekst. Trochę mi zajęło zrozumienie, o co chodzi z tymi liczebnikami, ale jak już zrozumiałem, to tym bardziej doceniłem.

Dziękuję, Zygfrydzie :) Cieszę się, że Ci się podobało :)

Ciekawie ukazałaś możliwą przyszłość; w kwestii mowy, nie zdziwiłabym się, gdyby brzmiała podobnie, jak przedstawiłaś. Interesująco wykreowałaś też różnice między postaciami – widać to po m.in. torze myślenia, interpretacji niektórych zagadnień. 

Konkludując: zbudowałaś w krótkiej objętości tekstu klimat, świat oraz jego problemy i postacie – czuć też tęsknotę za czymś, co minęło. Widać też pokoleniową przepaść oraz potrzebę bycia kochanym; że nie przeminęła ona po tylu latach. 

Bardzo ładny tekst wyszedł, Bello. 

Dziękuję, Draconis :) miło mi, że odczytałaś ten tekst zgodnie z moimi intencjami :)

Bardzo fajny tekst.

Nie wydaje mi się, że przez sto lat medycyna aż tak się rozwinie. Ale poza tym – sam miód. Zwłaszcza zabawa z językiem. Piękne to upraszczanie zdań i ładowanie anglicyzmów.

Tematyka też interesująca.

Babska logika rządzi!

Nie mój target, ale ładne i umiejętne; niczego innego nie można się było spodziewać ;)

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Bardzo klimatycznie spędzone 4797 znaków, w których zawarłaś dużo szczegółów Twojej wizji przyszłości. Wielki kciuk w górę yes Jedna rzecz mi nie zagrała: 

 

Poddał się tej dłoni niczym psiak.

 

Jakoś ten psiak tutaj nie pasuje, ale to takie tam moje marudzenie ;)

 

Powodzenia w konkursie!

Finklo, Naz, Grzelulukasie, bardzo dziękuję za przeczytanie i zostawienie komentarza :)

Medycyna przez ostatnie sto lat rozwinęła się dość mocno i mam wrażenie, że przyśpiesza (może akurat nie przez ostatnie lata w Polsce :p), kto wie, co będziemy potrafili za następne sto :)

No, przez ostatnie sto lat niby nauczyliśmy się posługiwać antybiotykami. Pojawiły się antybiotykooporne szczepy bakterii, a grypa i katar nadal robią, co chcą. Tak, znam różnicę między bakteriami a wirusami. A tu masz przedłużenie życia, młodości i jeszcze sztuczne macice. Nie chce mi się wierzyć w takie cuda.

Babska logika rządzi!

Ładne to było, ciekawie pomyślane i efektownie napisane. Fajny pomysł na zabawę słownictwem i językiem. Emocjonalnie do mnie trafiło, a nieczęsto opowiadaniom ze wzruszającym macierzyństwem w tle się to udaje. Jeden z lepszych IMHO tekstów w konkursie. 

ninedin.home.blog

@ninedin: bardzo dziękuję i cieszę się, że “trafiło”

@Finkla: już z 10 lat temu mówili, że człowiek, który dożyje 150tki już się urodził, poprawianie wyglądu tak, że “siedemdziesiątka” wygląda parę dekad młodziej zdarza się już dziś. Sto lat temu siedmiomiesięczny wcześniak miał nikłe szanse przeżyć, dziś medycyna potrafi uratować półkilowego pięciomiesięczniaka. Więc nigdy nie wiadomo :)

Hmm, może po prostu wolę nie zakładać cudów na drągu, żeby się potem nie rozczarować, kiedy organizm mi się zacznie sypać.

A może poszło o to, że niektóre prezenterki telewizyjne po botoksie wyglądają tak okropnie, że aż im współczuję, więc nie ufam tym kuracjom odmładzającym ani na grosz.

Babska logika rządzi!

Bardzo zgrabnie podziałaś z językiem w dialogach ;) 

 

Kwestia psychicznych różnic międzypokoleniowych w momencie, w którym nie ma różnic fizycznych (albo są niewielkie) to ciekawe zagadnienie – szczególnie, kiedy kilka pokoleń występuje naraz. Aż szkoda, że nie ma tego więcej ;)

 

I gratki za podium! 

 

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Dziękuję, Wybranietz :) Cieszę się, że Ci się spodobało :)

Smutna wizja i w sumie realna. co ciekawe, choć to opowiadanie samo w sobie jest “takie zwykłe” (acz bardzo sprawnie napisane), to w kontekście tematu konkursu dopasowane znakomicie i jako część konkursowego “ekosystemu” wypada znacząco lepiej, gdyby go traktować jako niezależny tekst.

I w sumie naprawdę dużo słodko-gorzkiego spojrzenia na cywilizację w tym tekście.

Ogromny plus za zmieszczeniu wielu spostrzeżeń/projekcji w krótkiej formie.

 

Dziękuję Wilku za odkopanie i ogromnego plusa :)

Ciepłe. Smutne. Budzące nadzieję. Polecam do przeczytania. Niech piórko się srebrzy.

Dziękuję, Koalo :)

Bardzo piękne opowiadanie, chociaż smutne, być może lekko prorocze.

Końcówka mocna, dająca do myślenia, choć przewidywalna, jednak mimo wszystko dająca satysfakcję.

Cieszę się, że znalazłem ten tekst :)

Pozdrawiam!

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Ja również się cieszę, że go znalazłeś, Danielu :) Dziękuję!

Trafiłem tu przypadkiem, ponieważ chciałem zobaczyć za co dostaje się piórka. W mojej opinii, w twoim przypadku, w pełni zasłużenie.

Podoba mi się. Uproszczenie języka kolejnych pokoleń, problem porozumienia między generacjami, tęsknota za czymś stałym, za gestem, czułym dotykiem. Pokazałaś zmianę słów utylizacja-zabójstwo, starsza pierwsza-matka, wytykanie płci. Widzę tu trochę aluzji do współczesności, nie wiem czy to zamierzone czy tylko ja się dopatrzyłem, grunt, że mi się podoba. Wszystko w fajnej, lekko zabawnej formie.

:)

Bardzo dziękuję, Nartrofie i miło mi, że ten przypadek Cię tu sprowadził :)

Cześć :)

Również trafiłam nieco przypadkiem – przywiedziona srebrnym piórkiem (to jednak taki swoisty znak jakości jak zdążyłam zauważyć) i się nie zawiodłam. 

Przede wszystkim jestem pod wrażeniem, że w tak małej ilości znaków napisałaś coś tak wpadającego w pamięć. Na początku czułam się ciut zagubiona, szczególnie pod kątem mowy Ava, ale szybko załapałam. Smutna jest ta Twoja wizja, ale niestety idziemy w tym kierunku. Nie jestem matką, mam mieszany stosunek do tego tematu, ale tekst poruszył jakieś moje czułe struny.

 

 

Cześć, Shanti :)

 

Cieszę się, że przypadek Cię tu zaprowadził, a jeszcze bardziej się cieszę, że udało mi się dotknąć tym szortem Twoje czułe struny :) Dziękuję za przeczytanie i zostawienie komentarza.

Świetny tekst, co tu dużo pisać :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Przeczytałam w Antologii i mam dwie rzeczy do powiedzenia:

  1. Mogłaś powiedzieć, że napisałaś lepsze. Foch!
  2. Ale, oj, optymistka z Ciebie. Nie na pierwszy rzut oka, ale optymistka. Wierzysz, że ludzie przyszłości będą się jeszcze (przynajmniej czasami i niektórzy) kochać. A ja patrzę dookoła i nie wierzę, że teraz są do tego zdolni…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziękuję, Tenszo :)

Tarnino, 1) nie śmiałabym 2) optymistka jestem i to niepoprawna :) 3) Smutaska jest urocza ;)

I jaki ma fajny nerdowski sweterek ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

To są nerdowskie sweterki? Czym się charakteryzują?

Babska logika rządzi!

Są ciepłe, puchate i doskonale antymodne (moda jest gupia) :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Moda jezd gupia jak najmodniejszy i najniewygodniejszy but.

Babska logika rządzi!

Cześć!

 

Pierwszy akapit mnie trochę zniechęcił. Wyszedł dość sztywno, w szczególności ostatnie zdanie, a dokładnie słowo „poświadczał”. ;-) To pewnie przez zboczenie zawodowe, ale od razu pojawia mi się w głowie kancelaria notarialna i poświadczanie oświadczenia prezesa zarządu o wniesieniu wkładów na pokrycie kapitału zakładowego. :P A to nie tędy przecież droga.

Wystarczył jednak kolejny fragment, aby zainteresować. A jak dojechałem do dialogu, to wiedziałem, że to dobre jest. ;-) Różnica pokoooooleń wyszła doskonale. Nadto brawo za rejestr słów zakazanych (ostatnio koncepcja tego rodzaju dość natrętnie za mną podąża ;-)).  

Wciągnąłem się zatem w ten krótki dość tekst i nie żałuję, bo po skończonej pierwszej lekturze przeczytałem jeszcze raz z dużą przyjemnością. Świetnie przedstawiłaś postać Ava. Moim zdaniem wyszedł bardzo autentycznie (biorąc pod uwagę, co się dzieje z językiem oraz przywołując pewną anegdotkę z 1926 r., że w 2139 r. „wszyscy będziemy warjatami”) i gra pierwsze skrzypce w tym szorcie.

Zakończenie wyszło nieźle. Nie było specjalnie zaskakujące, ale za to spójne z motywem przewodnim, więc nie może się nie podobać.  

 

Pozdrawiam zatem i gratuluję, bo świetne! :-)

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Dziękuję, Filipie, za przeczytanie, szczegółowy komentarz i entuzjazm :) W wersji do antologii, z tego co pamiętam, ten początek jest nieco przeredagowany.

 

PS. Mody nie cierpię, odkąd nie mogłam nigdzie kupić zielonych kafelków do łazienki, bo była moda na szare.

Cześć, Bellatrix!

 

Smutne to trochę, pokazujesz jak możemy się czuć, jako pokolenie, za ileś tam lat. Czasami trudno dogadać się z własnymi dziećmi, a co dopiero z wnukami, czy praprapra… Wyszło bardzo dobrze. Trzeba było się połapać w nazewnictwie, ale ostatecznie uważam, że jest ono świetnie dobrane – parametrycznie, więc i bezdusznie.

Ogólnie wizja tak rozwiniętej medycyny jest miła, ale jednocześnie skontrastowana z upadkiem tych wartości, które trzymają nas w kupie. Chyba nie chciałbym, żeby się to ziściło.

Tekst iście pierzasty!

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dziękuję, Krokusie :) Nazewnictwo musiało być logiczne, ale nieoczywiste, cieszę się, że się udało:) A opierzał sam MC ;)

Bardzo miło się czytało, choć początkowo byłam zupełnie zagubiona. Bardzo fajnie przedstawiłaś różnice w sposobie myślenia Ava i Natalii. Gdy się jej oświadczał, zabrzmiał trochę jak obcokrajowiec, uczący się języka ;P

Dziękuję za lekturę!

Dziękuję, Gruszel, z tą sceną oświadczyn mniej-wiecej taki był zamysł :)

Między nami mówiąc, głęboko pogardzam osobami, którym na ubraniu nie wyświetla się imię;)

 

Niesamowita historia! Pięknie pokazana przepaść między pokoleniami. Bardzo podobało mi się, że te różnice pokazałaś w tak wielu aspektach.

Te numerki trochę mnie rozpraszały, ale ostatecznie skumałam schemat:)

Zapładniam czarnymi motylami;)

Cześć,

 

na wstępie muszę stwierdzić, że wiem już, jak musieli czuć się czytelnicy mojego “Exomologesis 2k50” :)

“Szósta” wszak też jest nieco, a nawet całkiem bardzo zamotana. Zagubienie towarzyszyło mi przez większość lektury. Nie uważam tego, rzecz jasna, za najmniejszą wadę. Zwłaszcza że Twój tekst o wiele lepiej niż mój tłumaczy i klaruje swój finalny przekaz. Mając świadomość, jakie to trudne, tym bardziej doceniam i gratuluję.

Doskonale wyszło Ci też zakończenie. To jedno słówko – “matka” – jest tutaj naprawdę potężne. Aż ciarki przechodzą (a przynajmniej mi przeszły).

Z pobocznych plusików – stylizacja z nowomową wyszła naprawdę nieźle. Jednocześnie szczypie w oczy, ale nie wypacza tekstu i jego walorów. Kiedyś próbowałem oprzeć dialogi na miksie polskiego, spolszczonego angielskiego i chińskiego. Zdradzę Ci, że lektura nawet dla autora była wizualnie przykra :D

Innymi słowy, bardzo udany szort. Pięknie skondensowałaś kreację świata, bohaterów i problemów w tych marnych, zdawałoby się, 4k znaków. Pięknie i wzruszająco. A jest to nie lada wyczyn :)

 

Pozdrawiam,

fmsduval

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Dziękuję, Ambush i Fmsduvalu, co prawda z poślizgiem, ale serdecznie i szczerze ;) Miło czytać takie komentarze :)

Bellatrix!

 

Takie krótkie opowiadanie, a potrafiłaś zawrzeć w nim tyle informacji o przyszłości, które brzmią jak wynik głębokiej refleksji nad dzisiejszym światem i kierunkiem jego zmian :-) Już same wypowiedzi Ava, choć czytało mi się je z trudem, zawierają w sobie dużo takich elementów. Skrótowość, uproszczenia, wtręty z angielskiego, jego problem z “łapaniem” dłuższych zdań. Fajnie przedstawiłaś też motyw długowieczności i dążenia ku pogłębianiu indywidualizmu i zrywaniu więzi, a jednocześnie tęsknotą za nimi, za czymś autentycznym.

Motyw karmienia piersią sam w sobie mnie nie poruszył (nie poczułam też jego ponadczasowości), choć doceniam go przez wzgląd na wzmiankę o technologii i tęsknotę za bliskością. Jest w tym opowiadaniu mnóstwo elementów pokazujących, że Twój umysł drepcze mało uczęszczanymi ścieżkami i poczułam się nimi bardzo zaintrygowana :-) 

Pozdrowienia,

eM

Cześć!

 

Wreszcie miałem okazję zabrać się za czytanie Antologii 2020.

Bardzo celne i pomysłowe opowiadanie – jedną sceną (no dobra, kilkoma, ale z tymi samymi bohaterami i w podobnym klimacie) pokazujesz niepokojącą i przekonująca wizję przyszłości. Wszystko tu jest: wzrost długości życia, wpływ technologii na rozwój i postrzeganie życia, nowomowa (która jest imho chyba najmocniejszym środkiem przekazu), nowa perspektywa. Króciutko i bardzo celnie.

Wszystko sprawnie napisane i przemyślane, każde słowo jest po coś i niesie ze sobą element mozaiki, na którą patrzymy oczami nieco wyobcowanego bohatera (który – jak się okazuje – też doskonale do niej pasuje). Pomysłowe, smutne nieco, ale raczej refleksyjne. Pożyjemy, zobaczymy…

Brawo, świetny tekst!

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Emlisien i Krarze, bardzo dziękuję za zawitanie i odświeżenie ‘Szóstej’ :) Niezmiernie mi było miło, czytać Wasze komentarze <3

Daje do myślenia i naprawdę wspaniałe wykonanie.

Dziękuję bardzo, MTF. Cieszę się, że doceniasz wykonanie :)

Hej!

Strasznie mi się podobało Twoje opowiadanie, choć właściwie szorcik. Przeczytałam je w antalogii, ale wpadłam tutaj, żeby zostawić komentarz. Podziwiam, że w tak małej ilości znaków dałaś radę zamieścić tak mocny ładunek emocjonalny.

Pozdrawiam!

Witaj Avei,

bardzo dziękuję, że wpadłaś, żeby powiedzieć, że Ci się podobało :) Cieszę się bardzo :)

Całkiem udany tekst. Nie z powodu tematyki, bo inkubatory i pewna standaryzacja ludzkości to temat mocno eksploatowany, ale pokazałaś ten świat bardzo sprawnie. Dialogi są dobre, postaci naprawdę istnieją w tym świecie, nie mówią do czytelnika, żeby mu wyjaśniać zasady funkcjonowania świata. Na początku trudno się zorientować w nomenklaturze, ale im dalej w tekst, tym więcej staje się jasne. Zastanawiam się, czy fakt wady u Av był konieczny, utrudniało to tylko zrozumienie tekstu.

„Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich" – Friedrich Nietzsche

Cześć, Bellu.

Tekst jest napisany bardzo przyzwoicie i skłania do refleksji. Pozytywne wrażenie robi ciepło macierzyństwa, które ładnie udało Ci się przedstawić. Postać Natalii Nowak sprawia wrażenie spójnej, jej motywy są czytelne a portret psychologiczny, choć ze względu na niewielką objętość tekstu – szkicowy, mimo wszystko wydaje się dość czytelny i dobrze zarysowany.

Niemniej, pewne wątpliwości pojawiają się przy sylwetce Ava. Nie jest dla mnie jasne, czy wada, o której piszesz, jest w jakimś stopniu związana z upośledzeniem czynności umysłowych? Postać ma poważne problemy z komunikowaniem najprostszych myśli.

Nie jest dla mnie jasne, czy chciałaś w ten sposób zobrazować jego ograniczenia, czy raczej przedstawić formę komunikacji, jaką posługują się ludzie przyszłości.

W pierwszym przypadku zastanawiam się, czy osoba, która jest niepełnosprawna, pełniłaby funkcje związane z nadzorem medycznym. To trochę ryzykowne.

W drugim – obawiam się, że pozostanę nieprzekonany. Obecnie ilość informacji, jakimi się wymieniamy wzrasta w porównaniu z poprzednimi wiekami. Nie widzę też zjawiska zaniku umiejętności komunikacji międzyludzkiej. Powiedziałbym, że jest dokładnie odwrotnie – weź ogólną wiedzę o świecie i umiejętności komunikacyjne przeciętnego obywatela z piętnastego, osiemnastego i dwudziestego pierwszego wieku i porównaj to ze sobą. Dziś prawie każdy człowiek umie pisać i czytać, biegle posługuje się technologią w codziennych czynnościach i jest wręcz bombardowany informacjami. Owszem – opowiadanie, że wszyscy od tego głupiejemy jest “nośnym hasełkiem”, ale obawiam się, że niewiele więcej.

Widzimy co prawda zjawisko tworzenia się gwar młodzieżowych, pewne uproszczenia językowe i makaronizmy, na których się tu wzorujesz, ale zważ, że dotyczy to osób dorastających, o dość niskim poziomie umysłowym. Dorośli wyrażają się przyzwoicie, często czytają (chociaż niekoniecznie informacje w formie papierowej), prawie każdy ma smartfon, piszemy do siebie komunikaty, czytamy portale informacyjne. 

Wybacz, ale Av, którego przedstawiłaś sprawia wrażenie osoby niezbyt rozgarniętej, a wydaje mi się, że prawie na pewno w ich wzajemnej relacji byłoby dokładnie odwrotnie. Obecnie to osoby starsze są raczej zagubione w świecie, trzeba im sporo tłumaczyć i je wspierać. Nie widzę powodu, dla którego w przyszłości miałoby być inaczej.

 Druga kwestia to rozwój zależności emocjonalnych. Ukazujesz świat zmechanizowany i chłodny, z zanikającym instynktem macierzyńskim. 

Po pierwsze, mam poważne wątpliwości, czy tak silnego instynktu można pozbyć się w kilku pokoleniach na drodze treningu społecznego. Dla większości zwierząt opieka nad młodymi jest bardzo ważna, do tego stopnia, że w ich obronie gotowe są ryzykować życie. Nagły zanik tego instynktu jest dla mnie niejasny.

Opisujesz ośrodek medyczny, gdzie nawet “pierwsze są mało i rzadko”. To dla kogo jest ten ośrodek? Jeśli ludzie do tego stopnia stracili zainteresowanie rodzicielstwem, to co tam się dzieje? Taka nowoczesna klinika aborcyjna w białych rękawiczkach? Trochę to rozmyte. Rozumiem, że mało literek, więc ok, ale wolałbym mimo wszystko zobaczyć to w bardziej czytelnej formie.

Po drugie – mamy tutaj wiele pokoleń, bo medycynie udało się przedłużyć życie. Okej, to się dzieje i jest możliwe. Jednak w takim wypadku albo mielibyśmy monstrualne przeludnienie, albo restrykcyjne prawa związane z posiadaniem dzieci. To drugie – prędzej czy później, jako konsekwencje.

Takie eksperymenty społeczne są obecnie wdrażane (polityka rodzinna w Chinach) i owocują czymś dokładnie odwrotnym, niż to co przedstawiasz w shorcie. Tam gdzie istnieją restrykcje w posiadaniu potomstwa, jego posiadanie jest celebrowane o wiele mocniej. Więź matki i dziecka ROŚNIE. I to jest, wydaje się, dość oczywiste, bo jest to mechanizm zbliżony do pojęcia rzadkości w ekonomii. Jeden potomek to silniejsza inwestycja, ponieważ szansa na przekazanie genów jest niższa. Taka żaba może mieć w nosie swoje kijanki, ale naczelne inwestują w potomstwo długie lata – ze względu na ich niską liczebność i duże ryzyko katastrofy (nieprzedłużenia linii genetycznej). 

Dlatego zależności społeczne, które opisujesz są moim zdaniem mało wiarygodne.

Mam nadzieję, że nie odbierasz mojego wpisu ofensywnie, a raczej jako konstruktywną krytykę, ponieważ taki był mój zamysł podczas pisania komentarza.

Zapraszam do polemiki :) 

 

Nowa Fantastyka