- publicystyka: Wampiry w literaturze. Mityczne przeklęte bestie czy współcześni kochankowie idealni.

publicystyka:

Wampiry w literaturze. Mityczne przeklęte bestie czy współcześni kochankowie idealni.

Wstęp

Od zarania dziejów wampiry jawiły się w wierzeniach ludowych jako istoty na wskroś złe, żywiące się ludzką krwią i niemalże nieśmiertelne. Właściwie w każdej kulturze występuje wizerunek potwora, który z człowiekiem ma już tylko tyle wspólnego, co cielesną powłokę. Dzisiejsze wyobrażenia krwiopijców są zgoła odmienne – wraz z przypływem mody na „zło, mrok i krew" w literaturze, coraz więcej jest książek, w których bohaterami są właśnie wampiry. Niestety, twórcy nakładają na mityczne istoty tony pudru, litry perfum, dodając im więcej człowieczeństwa i uczuć, niż ludzie mają naprawdę.

 

Dlaczego wampiry tak bardzo nas fascynują? Kim są, skąd się wzięli, jak powstają, czy mogliby żyć wśród nas? Wiele osób od lat zadaje sobie takie pytania, nie ukrywam, że do grupy ciekawskich zaliczam się także i ja. Moja przygoda z tymi istotami rozpoczęła za sprawą moich znajomych i fabularnej grze gatunku RPG – Wampir: Maskarada. Moje postrzeganie krwiopijców w dużej mierze ukształtowało się dzięki temu systemowi – piękno i bestia, dzikość i ogłada, brutalność i człowieczeństwo. Ciągła walka i krew, krew, krew...

 

Aby odpowiednio przedstawić te istoty, należy zacząć od tego, skąd właściwie wiemy o wampirach. Innymi słowy odszukać najdawniejszych wzmianek na temat stworzenia o ludzkiej postaci, która żywiłaby się krwią innych ludzi.

 

 

Wampir i jego korzenie

Jak już wcześniej wspomniałam każda kultura miała „swojego wampira". Nazewnictwo było odmienne dla każdej kultury – czy był to upiór, wąmpierz, martwiec czy wupi – poza drobnymi różnicami zawsze chodziło o tego samego potwora. W każdym z wierzeń powtarza się akt picia krwi, który jest niezbędny, by stworzenie to mogło przetrwać. Warto zauważyć, że samo określenie „wampir" przyjęło się na całym świecie, a jego wymowa jest podobna w większości krajów. Jako, że kultura słowiańska jest nam najbliższa, chciałabym skupić się głównie na niej.

 

Według najdawniejszych wierzeń Słowian, wampir powstawał z ciała, które nie zostało poddane należytemu pochówkowi. Zaznaczyć trzeba, że obrządek ten polegał na paleniu ciała. Wraz z nadejściem chrześcijaństwa wierzenia w wampiry nasiliły się, albowiem nowa religia zakazywała palenia ciała zmarłego.

 

W późniejszych wierzeniach doszło dużo więcej powodów, dla których ktoś mógłby stać się wampirem : człowiek niegodziwy za życia; który został przeklęty; który zmarł śmiercią nagłą; kiedy ciało zmarłego zostało sprofanowane. Niektóre podania głoszą, że wystarczyło iż nad ciałem denata przeskoczy zwierze lub jeżeli nad jego zwłokami inni ludzie podadzą sobie ręce. Taki sam los miał spotkać samobójców, nieochrzczone dzieci i wiedźmy. Równie absurdalne powody to bycie leworęcznym, rudowłosym (powstrzymam się w tym miejscu od autokomentarza), posiadanie zrośniętej brwi czy bycie posiadaczem dwóch rzędów zębów (co ciężko mi sobie wyobrazić).

 

Wierzono, że wampir posiadał szereg zadziwiających umiejętności. Mógł przybierać formy zwierzęce, takie jak nietoperz, kot czy ropucha. Potrafił latać, hipnotyzować ludzi, był piekielnie szybki, zwinny i silny. Niektóre legendy głoszą, że wampir potrafił się teleportować, przenosić przedmioty za pomocą siły woli (telekineza) czy porozumiewać się bez użycia komunikacji werbalnej (telepatia). Najczęstszym wierzeniem jednak, odnośnie zdolności tego krwiopijcy, było tworzenie swojego potomstwa – rzekomo samo ugryzienie bestii powodowało przemianę.

 

Według mitów, wampiry bały się czosnku i cebuli, dlatego posiadanie tych warzyw w domu, czy przy sobie odstraszało zmory. Odpychająco miały także działać krzyże czy srebro (niekiedy mówi się, że srebro mogło nawet ranić wampiry). Zabicie wampira było dużo bardziej skomplikowane. Przebicie jego serce drewnianym kołkiem (najlepiej osinowym, albowiem w wierzeniach Słowian osika jest drzewem magicznym i ma moc odpędzania złych duchów – a do takich wampiry zaliczają się bez dwóch zdań) to dopiero pierwszy krok – trzeba było wykonać odpowiedni rytuał, żeby nieboszczyk nie zbudził się kolejnej nocy łaknąc świeżej krwi (poprzez odpowiednie układanie ciała, różne zioła, przebijanie różnych części ciała denata i tym podobne).

 

Ostatecznie to co odstraszało wampira i potrafiło go unicestwić na amen to słońce lub też ogień – jest to najpopularniejszy mit, przenoszony z wierzeń i przekładany na obraz nieumarłego w sztuce.

 

 

Dzieci Nocy i ich przygoda z literaturą

Swoją karierę wampir rozpoczął w wieku XIX. Pierwszą wzmianką w literaturze, o istocie ni to martwej, ni żywej, która by istnieć potrzebuje ludzkiej krwi, jest poemat Johanna Wolfganga Goethego zatytułowany Narzeczona z Koryntu. Od tamtej pory wampir staje się coraz bardziej żywą postacią (o ile można użyć takiego określenie w stosunku do nieumarłego). Wraz z upływem lat zaczęto pisać coraz więcej utworów literackich, w których występowały wampiry, czy to jako bohaterowie główni, drugoplanowi czy tła.

 

Postać ta zyskiwała popularność ze względu na swoją tajemniczość, grozę, jednoczesne przez jednoczesną reprezentację piękna i zła. Trzeba przyznać, że wampiry, niezależnie od tego, czy pokazane są jako bezduszne potwory, czy jako podobne do ludzi, ciekawią i przerażają jednocześnie. Budzą skrajne emocje, stąd też zapewne są dla nas tak fascynującymi stworzeniami.

 

Na dzień dzisiejszy zaobserwować można „modę na krwiopijcę". Wchodząc do pierwszej lepszej księgarni, na półkach widnieją książki, opatrzone tytułami, które jednoznacznie wskazują na to, że oto w tej książce można spodziewać się wampirów (jeśli nie jest to tytuł, to zapewne tę samą rolę spełni okładka – na której zazwyczaj widnieje twarz młodej kobiety i/lub mężczyzny, oboje muszą być bladzi i najczęściej z ich ust spływa strużka krwi).

 

Trzeba przyznać, że w dzisiejszych czasach zrodziły się dwa nurty ukazywania wampira. Pierwszy, który najwięcej wzorców czerpie z pierwotnej natury wampira, ukazuje go jako istotę potężną, ale przeklętą. Mogą to być zdeformowane, paskudne potwory nie posiadające już w sobie ani krzty człowieczeństwa lub też piękne stworzenia na zewnątrz a potworne bestie wewnątrz. Piękne czy szkaradne, pragną ludzkiej krwi i tylko to się dla nich liczy.

 

Drugim nurtem stała się tendencja do ukazywania wampirów jako istot idealnych, które potrafią okazywać całą gamę uczuć, głównie tych pozytywnych. Kreowani na idealnych kochanków, pałające miłością tak do siebie nawzajem, jak do śmiertelników. Takie „wampiry" są niebiańsko piękne, w dodatku nie muszą już pić krwi i mogą spacerować za dnia. Zatem, nie są to już wampiry!

 

W dalszej części omówię postrzeganie wampirów w dwóch wyżej wymienionych aspektach.

 

Wampir z przeszłością

Istotą wampira, który jeszcze pamięta o swoich korzeniach, jest głód krwi. Wieczny, nienasycony. To instynkt, który kieruje nim, nie pozwala zapomnieć o klątwie, która nad nim ciąży. Bo warto zaznaczyć, że długowieczność (niemalże nieśmiertelność), nadprzyrodzone moce nie są wcale darem, a przekleństwem.

 

Długa egzystencja krwiopijcy skutkuje powolną degradacją emocjonalną, uczuciową. Wampir przez całe swoje nie-życie może tylko patrzeć, jak bliskie jemu istoty starzeją się i umierają. To nie może wpływać pozytywnie na kondycję psychiczną. Wspomniany wcześniej instynkt bestii, który finalnie zawsze wygra z resztami człowieczeństwa. Liczy się krew, liczy się przetrwanie. Nieważne jak piękne i ludzkie zdają się być wampiry, nieustannie chodzi im o krew.

 

 

Kroniki Wampirów – Anne Rice

„Wkrótce odkryto nowe przerażające szczegóły. Aby ich ciała mogły się poruszać, krew płynąca w nich musiała być odżywiana. Jedynym pokarmem, jaki mogła przyswajać na swoje potrzeby, była identyczna substancja– krew. Ich ciałem rządziło wieczne pragnienie krwi, świeżej krwi, powodującej wspaniałe sensacje. Krwi nigdy nie było dość. "

  • Wampir Lestat (fragmenty), Anne Rice

 

Najlepszym przykładem książki, w której postacie wampirze tworzone są według pewnego mitologicznego wzoru, to właśnie Kroniki Wampirów, Anne Rice. Legendy głoszą, że krwiopijcy swój rodowód czerpią ze starożytnego Egiptu. Czytając kroniki stopniowo dowiadujemy o poszczególnych generacjach wampirów, ich możliwościach, mocach, ułomnościach.

 

Są one piękne, można by rzec, obdarzone nieludzkim wręcz wdziękiem, powabem i gracją. Nadmienić tutaj można, że ciało wampira nie starzeje się, jego skóra jest gładka, blada, oczy lśnią tajemniczym blaskiem, paznokcie wyglądają jakby były szklane, są twarde i nie rozdwajają się (co jest marzeniem w zasadzie każdej kobiety), włosy są lekkie i miękkie, jedwabiste. Ich ciało nie wydziela żadnych wydzielin, takich jak na przykład pot. Może natomiast łzawić, jednak nie łzami, a krwią.

 

Ich zmysły są doskonale rozwinięte – widzą wyraźniej, dalej i lepiej, niż ludzie. Tyczy się to również postrzegania otaczającego świata w dużo bardziej wyrazistych barwach. Słuch o niebo lepszy – wampir ma zdolność nie tylko bezbłędnego zlokalizowania źródła dźwięku, ale także oddzielenia tego jednego, konkretnego, który go zainteresuje (co jest zdolnością, które posiadają nietoperze). Ich węch jest równie rozwinięty, zwłaszcza na zapach krwi. Są wrażliwe na dotyk nieco bardziej niż ludzie. Umiejętność rozróżnienia smaku pozostaje jednak niezmieniona – wszak wampirowi jest zupełnie nieprzydatna, wiadomo jednak, że nie została całkowicie zatracona.

 

Wampiry wykreowane przez Anne Rice są nie tyle nieśmiertelne, co długowieczne. Są całkowicie odporne na działanie czasu oraz wszelkie choroby zabijające ludzi. Nigdy nie umrą też z powodu odniesionych ran (ich ciało ma zdolność regeneracji – im starszy jest wampir, tym proces ten przebiega efektywniej). Nie rozmnażają się tak jak ludzie, jednak w pewien sposób mogą przemieniać innych ludzi w wampiry (i nie chodzi tutaj o zwykłe ugryzienie w co wierzono w dawnych czasach). Kreacja nowego krwiopijcy polega na wyssaniu z ciała ludzkiego całej krwi, by zaprowadzić go na sam kraniec życia i śmierci, aby następnie wampir przelał w jego usta trochę własnej krwi. Ciało nowo narodzonego (a właściwie nowo zmarłego) wampira pozbywa się wszystkich ludzkich wydzielin – innymi słowy obumiera, co jest procesem bardzo bolesnym i nieprzyjemnym.

 

Pierwszymi krwiopijcami którzy dali początek gatunkowi wampirów w powieściach Anne Rice byli Enkil i Akasha. Jest to dość ciekawa koncepcja, gdyż zdaniem pisarki pierwotnie te dwa wampiry nazywały się Ozyrysem i Izydą – którzy to są znanymi bóstwami egipskimi. Enkil zaczął być istotą łaknącą krwi przez wolę Akashy – która opętana przez pradawnego demona stała się pierwszym wampirem, jakim też potem uczyniła swojego małżonka Enkila. Pierwotna para pijących krew była nieśmiertelna. Nie mogło zabić ich absolutnie nic – rożne czynniki najwyżej ich osłabiały. Zabić mogli tylko siebie nawzajem – inni mogli tylko ich uśpić, np wypijając z nich całą krew, tak jak stało się to pod koniec jednej z części sagi Królowa Potępionych. Oczywiście ekranizacja powieści przyniosła kompletnie inne rozwiązanie wątku królowej Akashy – sugerujące że została ona zabita.

 

Odżywiają się tylko krwią (każda inna substancja, którą wampir zechce spożyć zostaje wydalona z powrotem z organizmu – choć są wampiry, które mogły odżywiać się tym samym, co za śmiertelnego żywota). Niektóre wampiry w akcie swego człowieczeństwa starają się ograniczyć spożywanie ludzkiej krwi, pijąc np. tylko zwierzęcą. W ten sposób krwiopijcy podejmują batalię z własną naturą. Resztki sumienia walczą z wewnętrznym potworem, próbując wciąż „żyć" normalnie, niczym śmiertelni, stwarzając pozory pozostania człowiekiem. Nie zaspokaja ich stosunek seksualny (choć są do niego zdolne), picie alkoholu czy palenie papierosów nie działa na nie w żaden sposób. W zależności od wieku wampir pije dużo krwi (jako młodzik) lub wręcz symbolicznie (naprawdę wiekowe wampiry piją tak zwane Małe Drinki; wyjątkiem jest pradawna wampirzyca Akasha, która po przebudzeniu w czasach teraźniejszych zabija mnóstwo ludzi, wciąż nie mogąc nasycić pragnienia krwi).

 

Krwiopijcy poruszają się szybciej niż ludzie, mogą osiągnąć prędkość niezauważalną dla ludzkiego oka. Dzieci Nocy są także bardzo silne, niekiedy przewyższają kilkanaście razy siłę przeciętnego człowieka. Ich moc wzrasta wraz z upływem czasu.

 

Zabicie wampira nie jest łatwe, zważywszy na fakt, iż jest on niewrażliwy na czosnek, cebulę czy symbole religijne. Ginie natomiast od ognia i przez promienie słoneczne (choć wampiry pradawne mogą egzystować również w dzień – podkreślę to jednak, bardzo silne, wiekowe, pradawne wampiry; i mam tutaj na myśli ponownie Akashę, uważaną za Egipską królową i pramatkę krwiopijców). Wampir może zginąć od wyssania go przez inne wampiry (Akasha, Enkil). Co do pozostałych metod unicestwienia wampira, nie są one ani potwierdzone, ani zdementowane.

 

Istoty te posiadają również szereg zdolności nadprzyrodzonych: potrafią w sposób ograniczony komunikować się ze sobą za pomocą telepatii, mogą odczytać czyjeś myśli. Potrafią zahipnotyzować człowieka, zarówno głosem jak i samym wzrokiem. Te najstarsze i najpotężniejsze potrafią latać, przemierzać przestrzeń astralną (to jest opuszczać ciało fizyczne, a poruszać się jakby w świecie jako postać niematerialna). Potrafią przesuwać różne przedmioty za pomocą telekinezy. Mogą je także zniszczyć samą myślą (a dokładniej spalić). Tyczy się to także palenia innych wampirów czy ludzi (choć zdolność ta przypisywana jest wyłącznie pierwszej wampirzej parze – Akashy i Enkilowi).

 

Wampiry są piękne, mają wiele niesamowitych zdolności, jak choćby niezwykła siła, szybkość czy wytrzymałość, są potężne, niebezpieczne i fascynujące. Dlaczego zaliczam je do tych, które mają kultywować prawdziwy, niezakłamany obraz wampira z wierzeń? W końcu różnią się od tych istot mitycznych pod paroma względami, nie boją się wody święconej czy czosnku i nie powstają od ugryzienia. Różnic jest wiele, ale zgadza się to, co uważam w jestestwie krwiopijców za najistotniejsze – walka człowieczeństwa z głodem krwi. Każdy wampir, który sprzeciwia się swojej naturze, staje się na chwilę ludzki. By nie zatracić się we własnych lubieżnych żądzach, musi walczyć sam ze sobą każdej nocy, co jest głównym i nieodzownym elementem tragizmu tych istot.

 

***

Podobny wizerunek wampirów kreowany jest w grze fabularnej Wampir Maskarada. Pozwoliłam sobie na wspomnienie gry wydanej przez firmę White Wolf, cały świat, prawa, jakimi się rządzi i wspomniane postaci są opisane w podręcznikach – w książkach. Posiadają one opisy i niekiedy krótkie opowiadania fabularne. A przede wszystkim wampir, który jest tam określony bardzo wiele czerpie ze swoich praprzodków.

 

W Świecie Mroku (bo tak właśnie określona jest cała seria podręczników do tego systemu gry fabularnej) wampiry to istotny, które noc w noc walczą o zachowanie swojego człowieczeństwa. Za każdym razem, kiedy zajdzie słońce, budzą się głodne krwi i toczą walkę z własną, wewnętrzną bestią. Mogą być anielsko piękne czy okropnie zniekształcone, charyzmatyczne, sprytne czy silne. Posiadają niesamowite zdolności (jak niesamowita siła, szybkość, umiejętność znikania czy przemiany fizycznej), które mogą rozwijać i stawać się coraz potężniejsze. Mimo tego nigdy nie mogą zapomnieć o tym, kim są naprawdę – bestią, otuloną w ludzką powłokę. I niczym więcej. Ich trud to tak naprawdę ciągłe poprawianie starej skóry – by nikt nie zauważył różnicy. By przetrwać kolejną noc.

 

***

 

Saga o Wiedźminie – Andrzej Sapkowski

„I było coś, co żyło tylko po to, by zabijać. Z głodu, dla przyjemności, powodowane czyjąś chorobliwą wolą, z innych przyczyn."

  • Ostatnie życzenie, Andrzej Sapkowski
W schemat „prawdziwego wampira" wpisuje się także Emiel Regis, występujący w sadze Andrzeja Sapkowskiego. W książce możemy przeczytać, że jest to „wampir wyższy" – nie obawia się on słońca słonecznego i nie musi pić krwi (stało się to po bardzo nieprzyjemnym incydencie z pewnymi wieśniakami). Mimo to, że jego postać odbiega od popieranego przeze mnie wizerunku wampira, nadal uważam, że jest to wampir wzorowany na pewnych tradycjach. Regis walczył o zachowanie człowieczeństwa, żył już bardzo długo i był przez to naprawdę mądrą istotą – jednak dało się dostrzec, że jego osoba jest bardzo zdystansowana w stosunku do otaczającego ją świata. Zanik wyższych emocji i pewnego rodzaju zobojętnienie jest właśnie objawem swoistej wampirycznej klątwy. Właśnie ten aspekt tejże postaci wpływa na to, że w moim mniemaniu jest dalej tym „prawdziwym wampirem".

 

Sapkowski bazuje na mitologicznych wierzeniach Słowian: poza Regisem, który jest naprawdę potężnym wampirem, w sadze występują jeszcze inne wampiry, słabsze, często nawet mniej inteligentne od ludzi – zwyczajne potwory, bestie. Krwiopijcy zostają podzieleni na dwie grupy :

  • Wampiry wyższe, do których zaliczają się Alp, Katakan , Mula, Bruxa i Nosferat (zazwyczaj pod postacią pięknej kobiety, nie boją się światła słonecznego, polują jednak przeważnie w nocy – różnią się drobiazgami w wyglądzie)
  • Wampiry niższe, czyli Fleder, Ekimma i Garkain (które zdecydowanie można zaliczyć do potworów niż istot myślących, ich ciało ma posturę ludzką, jest jednak bardzo zdeformowane, tak, że poza faktem chodzenia na dwóch nogach, posiadania rąk i głowy, w niczym nie przypominają ludzi – egzystują i polują tylko w nocy, światło słoneczne je zabija).
Wampiry w książkach Sapkowskiego w większości są niestereotypowe, gdyż podobnie jak u Anne Rice, nie działa na nie większość „broni" takich jak czosnek czy krucyfiksy. Ponadto, wampir nie musi pić krwi – mogą żyć bez konieczności posilania się (jak sam wampir opowiada o tym w książce, krew jest dla niego tym, czym dla nas alkohol – pijemy dla przyjemności). Picie krwi dodaje także wampirowi siłę (bez krwi potrafią obejść się te najsilniejsze wampiry, takie właśnie, jak wspomniany wcześniej Regis. Inne równie rozwinięte Dzieci Nocy, które opisane są przez Sapkowskiego, a które również są wampirami wyższymi – Vereena, nie chcą, może nawet nie potrafią, zrezygnować z picia krwi).

 

Kolejną bardzo widoczną różnicą jest pochodzenie wampirów – głównie tych wyższych – krwiopijcy wcale nie powstali z grobu, a pojawili się na świecie po Koniunkcji Sfer. Innymi słowy wciąż można o nich powiedzieć, że są żywi (pomijam tutaj wampiry niższe, które są nieumarłymi, powstają z grobu i niewątpliwie są potworami). Wampirem nie można się stać, nie jest również możliwe przemienienie w niego człowieka (jak w Kronikach Wampirów) – jest to zupełnie osobny gatunek. Zatem ugryzienie przez wampira nie powoduje przemiany.

 

Na wampiry wyższe nie działa światło słoneczne. Początkowo słońce zabijało wszystkie te istoty, jednak wykształciły one w sobie pewne mechanizmy obronne, uodparniając się na promienie słoneczne, aby przetrwać, wśród ludzi. Istoty te, zarówno wyższe i niższe, nie posiadają własnego odbicia. Nie zobaczą się ani w lustrze, ani na tafli jeziora.

 

Krwiopijcy są zupełnie niewrażliwi na czosnek czy cebulę, krzyże, kościoły czy woda święcona wcale ich nie odstrasza. Kołek, nawet osinowy, wbity w serce nie unicestwia ich na stałe.

 

W większości uodpornieni są, jak już pisałam, na światło słoneczne, jak również na bardzo wysoką temperaturę (np. rozgrzane podkowy, które Regis przenosił gołymi rękami). Sapkowskie nie podaje w książkach sprawdzonego i niezawodnego sposobu na unicestwienie wampirów wyższych – nawet, kiedy wampir Regis zostaje zmasakrowany w wielkiej bitwie na zamku Stygga, autor daje nam do zrozumienia, że i po tym wampir jest zdolny zregenerować się i w pełni odrodzić.

 

Wampiry Sapkowskiego, podobnie jak te stworzone przez Anne Rice, odbiegają od schematu wampira mitycznego, a jednak i te zaliczyłam do grupy „z tradycjami". Wampiry walczą o zachowanie swego człowieczeństwa. Mogą nie pić krwi, ale muszą walczyć z tym każdego dnia i każdej nocy – nie każdy krwiopijca jest w stanie oprzeć się pokusie skosztowania ludzkiej krwi. A kiedy napije się raz, głód tylko wzrasta. Zatem klątwa spełnia się tu bardzo dobrze – wampir powoli zapomina o swoim wewnętrznym człowieku, a powoli staje się wiecznie nienasyconą bestią.

 

Wampir współczesny

Wampiry, które są w dzisiejszych czasach tak popularnymi postaciami we współczesnej literaturze zatracają się powoli w nowoczesności. Przestają pić krew, biegają radośnie po słońcu, zachowując przy tym wszystkie niesamowite moce krwiopijców. Jakby tego było mało, dopisywane są im kolejne zdolności, dzięki czemu coraz bardziej przypominają istoty idealne. Są piękne, niezależnie od tego czy zachowały swego „wewnętrznego człowieka", czy jest on w fazie rozkładu.

 

Powstało (i powstaje nadal) mnóstwo powieści, które kultywują wizerunek wampira jako kochanka bez skazy. Całą „modę na wampiry" zapoczątkowała saga Zmierzch, autorstwa Stephenie Meyer. Równie popularnym dziełem stały się Pamiętniki Wampirów – Lisy Jane Smith. Następnym krokiem do spopularyzowania wampiryzmu była ekranizacja tych dzieł, co wywołała falę miłości i uwielbienia dla pięknych, tajemniczych wampirów, na widok których można po prostu aż zemdleć z zachwytu. Uwielbienie widać w kinach, na półkach w księgarniach, na mrocznych koszulkach z krwistymi napisami. Wszędzie!

 

 

Saga Zmierzch – Stephenie Meyer

Byłam podekscytowana i nieco mnie to przerażało. Wiedziałam, co jest grane. Nie było mi spieszno ani chłonąć wiedzę, ani gwarzyć z nowymi znajomymi. Jeśli chciałam być wobec siebie szczera, musiałam przyznać, że cieszę się strasznie na myśl o kolejnym dniu w szkole, ponieważ nie mogę się doczekać ponownego spotkania z Edwardem Cullenem."

  • Zmierzch, Stephenie Meyer
Jak możemy przeczytać na wielu portalach internetowych i recenzjach książki, Saga Zmierzch jest romansem z elementami horroru – z czym całkowicie się zgadzam. Niewiele osób czyta te publikacje, twierdząc, że Zmierzch jest horrorem o wampirach, co jest niezwykle krzywdzące dla wizerunku tych istot.

 

Zacznijmy jednak od początku: Meyer pisze, że pierwszym wampirem był biblijny Kain. Został on skazany przez boga na tułacze życie za zabicie swojego brata Abla. Karą za swój postępek (oraz nieokazanie skruchy) miało być życie wieczne w ciemnościach nocy i nieustające pragnienie krwi.

 

Istoty te są nieziemsko piękne, ich ciała nie mają żadnej skazy. Działają na ludzi jak magnes na żelazo, nawet sam wampirzy oddech przyciąga do nich śmiertelników. Zadziwiające jest to, że wszystkie wampiry, bez względu na wiek i swoją moc, mogą chodzić za dnia – nawet te nowo narodzone, co moim zdaniem kłóci się z pierwotnym założeniem i przekleństwem krwiopijców. Ponadto, autorka wymyśliła sobie, że skóra wampirów pod wpływem słońca błyszczy, świeci się i mieni się niczym obsypana brokatem, co wywołało zażenowanie wśród sympatyków pierwotnego wampiryzmu w literaturze.

 

W większości odżywiają się krwią, jednak pierwszoplanowa „rodzina" wampirów kultywuje spożywanie krwi zwierzęcej. To niewątpliwie świadczy o ich wielkim człowieczeństwie, jak również fakt, że młode wampiry – czy raczej o młodzieńczym ciele – uczęszczają do szkoły niczym zwyczajni nastolatkowie, chodzą na imprezy i bale maturalne (proszę sobie wyobrazić młodą dziewczynę na studniówce w towarzystwie hrabiego Drakuli – nie pasuje, prawda?).

 

Zdolności Meyerowych wampirów wpisują się częściowo w stereotypowy schemat umiejętności krwiopijców : są niezwykle silne, szybkie i wytrzymałe. Podobnie jak u Rice, zdolność czytania w myślach jest możliwa (potrafi to Edward Cullen). Inne wampiry dostąpiły jeszcze innych nadprzyrodzonych zdolności, które podchodzą już pod magię, jak przepowiadanie przyszłości (Alice Cullen – wampirza siostra Edwarda), ochrona swoich bliskich przed atakami mentalnymi (Bella – główna bohaterka sagi), wpływanie na emocje innych (Jasper Hale – również z „wampirzej rodziny Cullenów) czy chociażby umiejętność zadawania komuś niewyobrażalnego bólu bez dotykania go (Jane Volturi – członkini jednego z arystokratycznych wampirzych rodów). Wampir z założenia nie wykazywał zdolności stricte magicznych – od tego są magowie i im podobni.

 

To, co dodatkowo razi w kreacji tych postaci, jest ich przesadnie rozbudowana emocjonalność. Wydawać by się mogło, że klątwa, jaką jest nieśmiertelność w ogóle ich nie dotyka. Postaci zachowują się, jakby przez tyle lat nie odczuły tego, że nie mogą umrzeć i zachowują się, jakby dopiero co poznawały smak nieśmiertelności. Krwiopijcy bez trudu potrafią okazać fascynacje, troskę, bezgraniczną miłość, złość, nienawiść – to wszystko w nich wydaje się być takie ludzkie, że aż nasuwa się pytanie: Czy zachowanie człowieczeństwa przychodzi im z taką łatwością? Oczywiście w sadze występują również „złe wampiry". Przyjąć można, że odczuwają tylko negatywne emocje, jak gniew, nienawiść, złość czy zazdrość. Że piją ludzką krew i nie zważają na to, czy ich ofiara przeżyje. Są w książce tymi wampirami, które stały się potworami – niestety to nie do końca prawda. Nawet jako degeneraci wyglądają zupełnie jak ludzie, zabójczo piękni, mało tego, odczuwają miłość w stosunku do siebie nawzajem i to tak silną, że są zdolni dla niej i za nią zabijać. Jak widać nawet czarne charaktery mają bardzo bogate podłoże emocjonalne.

 

To, co uderzyło mnie najbardziej to akt seksualny, między wampirem a człowiekiem. W poprzednich powieściach nie było to niemożliwe, czy zakazane, jednakże niemożliwym było, by te dwie odmienne „rasy" mogły się w ten sposób rozmnażać. A tu nagle dowiadujemy się, że oto w ten sposób na świat przychodzi piękna dziewczynka, pół człowiek i pół wampir, posiadająca powalające wręcz umiejętności. Owszem, w kulturze stworzono kilka postaci dhampirów (dziecka wampira i człowieka), jednakże jest to kompletnie niezgodne z przekleństwem jakie spoczęło na wampirze – pół wampiry to kolejny wytwór naszych czasów, z którym po prostu nie mogę się pogodzić.

 

Podsumowując: Saga Zmierzch z mojego punktu widzenia jest książką, która miała zaspokoić marzenia dzisiejszych nastolatek o przeżyciu romansu z niezwykłym, przystojnym, tajemniczym i nieco niebezpiecznym starszym chłopcem. Wampiry są idealizowane i pokazywane tysiąckroć lepszymi, niż w założeniu samego wampiryzmu być powinny. Mają dużo więcej zdolności niż wad, nie przejmują się wcale tym, że są wiecznie potępione. Są bardziej podobne do mrocznych aniołów niż do mitologicznych wampirów, co niestety jest przykre, zważywszy na fakt, że to właśnie takie istoty stały się „modne" – Pseudo wampiry?

 

 

Pamiętniki Wampirów – Lisa Jane Smith

„– Będziemy razem tacy szczęśliwi. Kiedy oni będą martwi, puszczę cię. Nie chciałam cię skrzywdzić tak naprawdę. Po prostu się rozgniewałam. – wyciągnęła smukłą rękę i pogłaskała go po policzku. – Przepraszam.

-Katherine – powiedział, wciąż się uśmiechając.

-Tak. – Nachyliła się bliżej.

-Katherine...

-Tak, Damonie?

-Idź do diabła."

  • Pamiętniki Wampirów, Lisa Jane Smith
Kolejną powieścią, a właściwie sagą, którą zaliczyłam do drugiego nurtu książek o wampirach, są Pamiętniki Wampirów Lisy Jane Smith. Istoty te są z wyglądu ludzkie, bardzo piękne i urokliwe, zatem podobnie jak w poprzednich opisanych przeze mnie powieściach. Są nadludzko silne, niesamowicie szybkie (dla ludzkiego oka szybkość ich ruchów jest praktycznie niedostrzegalna, dlatego ludziom wydaje się, że wampiry właściwie się teleportują), bardzo wytrzymałe na ból. Im krwiopijca jest starszy, tym jest potężniejszy.

 

Początkowo wszystko wygląda normalnie – wampiry muszą pić krew ludzką, tylko nieliczne jednostki potrafią się opanować i przejść na dietę, złożoną wyłącznie ze zwierzęcej krwi. Kiedy czują głód ich ciało zmienia się – ich żyły stają się bardziej widoczne, skóra blednie a oczy stają się czarne. Dowiadujemy się także, że krwiopijcy z Pamiętników są bardzo wrażliwe na drewno – zabicie wampira tym surowcem jest zatem możliwe. Musi jednak przebić serce, gdyż każda inna rana na ciele może zostać zregenerowana. Okazuje się, że zabić je może ugryzienie przez wilkołaka, co jest zupełnie nowym elementem związanym z możliwością uśmiercenia krwiopijcy.

 

Właściwie to wszystko, co te wampiry mają wspólnego z istotami mitologicznymi. Wampiry stworzone przez Smith łamią jedno z głównych założeń – potrafią rzucać uroki i ten dar wykorzystują bardzo często. Jak już pisałam przy poprzedniej sadze, wampiry nie miały zdolności magicznych, a jeżeli nawet, to były to wyjątki. Tutaj natomiast stanowi to regułę. Są jednak sposoby by uniknąć wampirzego uroku, a mianowicie wystarczy posiadać przy sobie werbenę – zioło, które ma właściwości blokowania tych uroków. Co ciekawe, roślina ta ma również właściwości paraliżujące krwiopijcę na kilka, nawet kilkanaście godzin – o ile uda się w jakiejś postaci wprowadzić do organizmu istoty.

 

Kolejnym odstępstwem od pierwotnego wampira jest fakt, że istoty opisane w Pamiętnikach mogą normalnie egzystować w dzień, a promienie słoneczne mogą je co najwyżej opalić. Dzieje się tak dzięki magicznym pierścieniom, talizmanom, pierścionkom, na które są rzucone specjalne zaklęcia przez wiedźmy (wampiry dzięki nim mogą normalnie funkcjonować w dzień, a inne z kolei noszone przez ludzi mają właściwości np. leczące wszelkie rany). Krwiopijca, który nie posiada takiego magicznego artefaktu, w kontakcie z promieniami słonecznymi po prostu spłonie.

 

Idea magicznej biżuterii, która ma zapewnić wampirowi długie kąpiele słoneczne, bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu nie przemawiają do mnie zupełnie. Czarowanie? To też powinno być zabronione. To zwyczajnie godzi w ideę wampiryzmu. To jest klątwa, przekleństwo. Żądza krwi połączona z ciągłym błądzeniem w ciemnościach. Kara, straszliwa kara, która już nigdy nie pozwoli wampirowi cieszyć się pięknem poranku, wschodem słońca, dniem, życiem... Czy naprawdę jakiś pierścionek jest w stanie zmienić to wszystko?

 

 

Podsumowanie

Wampiry odcisnęły swoje piętno właściwie na każdej kulturze. Niegdyś straszliwe krwiożercze bestie, później coraz bardziej inteligentne i przebiegłe istoty o niepohamowanej żądzy picia krwi. O niesamowitych zdolnościach i umiejętnościach, mocach. Fascynujący niebezpieczni drapieżnicy, w mroku nocy czyhający na swoją ofiarę by zaznać jedynego przyjemnego uczucia, jakie im jeszcze pozostało – rozkoszy picia krwi.

 

Współcześni autorzy powieści o wampirach zdają się albo zapominać o tym, albo na siłę zmieniać te istoty, by bardziej mogły pasować do naszego świata. Pisząc tą pracę długo zastanawiałam się dlaczego dzisiaj w literaturze (jak również w wielu innych dziedzinach kultury) wampir stał się tak popularny. Sukces jednej książki nakręcił „modę na krwiopijców", co zaowocowało zalaniem nas powieściami, ubraniami i wszystkim, czym się tylko da o tematyce wampirycznej. Czy zatem Dzieci Nocy stały się takie popularne, bo można na nich zarobić? Obawiam się, że to jest właśnie odpowiedź na wszystkie moje pytania. W końcu, taka nasza ludzka natura, że lubimy przeżywać silne i często skrajne emocje. Pożądanie połączone z lekkim dreszczykiem strachu? Czemu nie. Ale proszę, we własnym domu.

 

Wampir to wampir – istota przeklęta, zmuszona do wysysania krwi i ludzi, która już nigdy nie będzie mogła ujrzeć blasku słońca. Wszelkie czary-mary, świecące skóry i pierścionki z filtrem UV to atrybuty pseudo wampirów. Wytworów XXI wieku.

 

Komentarze

Prezentacja maturalna czy grafomania?

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

widzę, że serio kręci cie ten temat

@Russ Nie jest to ani praca maturalna (temat na maturę oscylował wokół zła w świecie rzeczywistym i literackim, na bazie fantastyki i książek historycznych), ani też grafomania. Praca ta jest efektem moich badań w trakcie trwania studiów.

Moda nie moda... możemy oczywiście wszyscy bazować na wyrytych w kamieniu motywach i chodzić utartymi przez innych drogami. Ale cóż w tym złego, jeśli ktoś chce wytyczyć własną ścieżkę, mimo że początkowo szedł po chyichś krokach?

Nie oceniam w tym momencie czy Alucard z Hellsinga jest lepszy od Draculi Stokera czy tam Niklausa z Vampire Diaries. Jeśli w każdej powieści/opowiadaniu/serialu/filmie wampir (przykładowo wampir) będzie dokładnie taki sam, blady, mroczny, okrutny, przeklęty i zaślepiony żądzą krwi... będzie też przewidywalny i nudny. Od razu będzie jasne, co też w danej historii się wydarzy.

No bo cóż? Elf siedzi na drzewie, krasnolud jest niski, brodaty i dzierży topór, goblin jest głupi, a diabeł zły. Nie? Tymczasem jak od czasu do czasu przeczytam, że może tenże krasnolud się ogolił, albo diabeł spełnił dobry uczynek - i będzie to ładnie w słowa ubrane i będzie trzymało się kupy - to nie będę miała nic przeciwko. Tradycja dobra rzecz, ale ten, kto stoi w miejscu, na pewno nie idzie naprzód. ; )

Urok tworzenia fabuł polega na tym, że ze zbioru juz istniejących i znanych motywów wybieramy coś, co nam wpadnie w oko, i staramy się - z lepszym lub gorszym skutkiem - stworzyć z tego coś oryginalnego. Jednym się to uda, innym nie. Każdemu co kto lubi. Ale próbować moim zdaniem zawsze warto.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

@kudłacz Tak, masz rację. Wampiryzm pod każdą (w mitologii, litearturze, subkulturach itd.) wlicza sie do moich zainteresowań. Stąd też pomysł na pracę.

@joseheim Nie powiem, bardzo dobra argumentacja. Mnie jednak chodzi o specyficzne "bum!", która aktualnie mamy w kulturze współczesnej na krwiopijców. Osobiście jestem zwolenniczką wampirów, których dwoista natura walczy o rację bytu. Moja krytyka opiera się... może z konserwatywnego podejścia, może z przyzwyczajenia? Cieżko to właściwie zaklasyfikować.

Przeraża mnie jednak to, że z wampira robi się coś na kształt gotyckiego, cierpiącego Wertera, doprawionego seksapilem, niesamowitymi zdolnościami i samymi superlatywami. I tutaj można się rozwodzić przez długie godziny, są zarówno wampiry "pudrowe" jak i te, które mogłyby wpisywać się w ten "mój kanon" nieumarłego.

Specjalnie analizowałam tak odmienne przykłady literatury, aby wyjaskrawić różnicę i na ich podstawie przekazać co mi się podoba, a co nie.

Prawda to. Generalnie popieram innowacje i próby stworzenia czegoś nowego z czegoś starego.

Jeśli jednak chodzi o samą ocenę nowego trendu wampirycznego, to zgodzę się jak cholera - rzygam na widok błyszczącego Roberta Pattinsona, a jak patrzę, jak Stefan i Damon Salvatore umierają (w przenośni, rzecz jasna, bo w końcu są wampirami...) z miłości do Eleny, to też mi się coś w środku przekręca. Ugh.

Ale cóż poradzić... pan każe, sługa musi, ergo czytelnik przeczyta, wydawca wyda. Nie pozostaje nic innego, jak tylko wziąć flakon porzeczkowej Finlandii i utopić w niej tenże smutek. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

@joseheim Albo też wziąć sprawy we własne ręce, napisać coś świeżego, ale nie cukierkowo świecącego, będącego przy tym ukłonem ku "tradycji". Niewątpliwie stanowi to wyzwanie, jenak nie jest to niemożliwe i w tym pokładam swoje nadzieje (jak również i swe pióro).

Powodzenia, zatem. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Zanim zbiorę się na konstryktywny komentarz to napiszę tylko, że ja chętny do towarzystwa przy tej Finlandii :]

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

; D No, no, dobra Finlandia nie jest zła.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

@joseheim, @beryl Dysputy przy Finlandii mogą być niezwykle konstruktywne i na pewno wzbogacą nasze życie i nie ukrywam, że pomysł wspólnej degustacji tegoż trunku jest kusząca ;) Dziękuję za zainteresowanie moją publikacją :)

Wspólna degustacja czegokolwiek może napotkać poważne bariery geograficzne, niestety. Ale mam już smutną praktykę w piciu do monitora. ; p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Na bariery geograficzne mogą pomóc środki transportu. No ale ja się nigdzie nie ujawniam :)
Konstruktywny komentarz ciągle w drodze!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Bez ujawnienia się żaden środek transportu nie pomoże. ; ] (Chyba że... druga gwiazda na prawo i prosto aż do świtu!)

Czekamy na ten konstruktywny komentarz, czekamy...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Na Finlandię to moze się jednak ujawnię :P
A tego z tymi gwiadami i świtem nie zrozumiałem :(

Konstruktywny komentarz już wkrótce.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Oj, tak mi się skojarzyło, że jak nie wiadomo, dokąd iść, to droga do Nibylandii (bo właśnie tak się ją znajduje, druga gwiazda na prawo, zapytaj wujka Google...) zawsze jest dobrym kierunkiem.
Ale któż nadąży za moją walniętą i jako ten korkociąg zakręconą logiką... --_--

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nie, z logiką wszystko w porządku. Po prostu nie skojarzyłem :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Krwiopijcy rzeczywiście bardzo się zmienili na przestrzeni lat, Dracula nie poznałby swych pobratymców. Nie wszystkie zmiany wychodziły od razu na gorsze, np. wampiry przestały być jednoznacznie złe, zyskiwały bardziej złożone osobowości. Niestety wyroby Zmierzchopodobne (oraz sam „Zmierzch”) zaprzepaściły ciekawą ewolucję wampiryczną.

Takoż i ja uważam głód krwi oraz walki wewnętrzne z nim związane za bardzo ciekawy aspekt tego typu postaci, jest to chyba najciekawsza rzecz u wampirów (choć bywała mocno eksploatowana przez pisarzy).

Ogólnie praca mi się podobała, bardzo dobrze się czytało. Większych zastrzeżeń brak.

A czytał ktoś wywiad z wampirem i pokrewne?

Trochę się nie zgodzę z Kalepem. "Niestety wyroby Zmierzchopodobne zaprzepaściły ciekawą ewolucję wampiryczną" - wydaje mi się, że jednak nie zaprzepaściły, tylko są jednym z jej elementów. W jakim kierunku miałaby pójść "ewolucja wampiryczna", żeby Cię zadowoliła?

W ogóle trochę dziwi mnie ogólna wymowa tego artykułu: Mimo to, że jego postać odbiega od popieranego przeze mnie wizerunku wampira, nadal uważam, że jest to wampir wzorowany na pewnych tradycjach. albo: Czarowanie? To też powinno być zabronione. To zwyczajnie godzi w ideę wampiryzmu.

A niby czemu? Tak naprawdę nie ma czegoś takiego, o czym piszesz, czyli: "schematu wampira mitycznego", do którego jedne wampiry pasują, inne nie. Chociaż mówi się o "micie wampira", to pod względem literackim NIE MA mitów o wampirach. Opowiadania, powieści o nich opierają się na opowieściach ustnych tak różnych jak miejsca z których pochodzą (nawiasem mówiąc - piszesz o Goethem, ale zapominasz o Drakuli Stokera). Sama zauważasz, że wampiry w różnych kulturach są różne. I różne są ich "cechy", każda wzięła się skądinąd. Osikowe kołki? Czosnek? Wchodzenie do domu po zaproszeniu? Picie krwi - ok, to cecha wspólna, ale w różnych mitach różnie wyjaśniana. Fajnie jest to pokazane np. w "True Blood" (może książki są takie sobie, ale serial super), gdzie dodatkowo mamy odwróconą sytuację - czyli ludzi pijących krew wampirów działającą jak narkotyk. Anne Rice też była ostro krytykowana za kicz, a teraz jest klasykiem niemal ;)

widzisz, kiedy pokazała coś nowego ludzie ją krytykwali, ale kiedy pojawili się naśladowcy, jej dzieło automatycznie wywindowało

Taka uwaga do autorki: źle napisałaś tytuł. Na końcu nie powinno być kropki, a ewentualny znak zapytania, a kropkę w środku powinien zastąpić myślnik.

Dreammy, racja, jest to element ewolucji, ale moim zdaniem coś zaczeło się w nim psuć. Autorka felietonu pokazała niedoskonałości tego trendu. Drogi rozwoju mogły być różne, np. przedstawienie wampirów jako ofiary, a ludzi jako potwory albo skupienie się na wampirach z kultur dalekiego wschodu. Opcji było wiele. Nie chodzi mi o to, że autorka „Zmierzchu” zasługuje na wiekuiste potępienie, drażni mnie po prostu ta moda, przez nią wampiryczna ewolucja zatrzymała się na obecnym etapie. Klony, klony, klony, utrudniają one powstawanie pozycji o krwiopijcach, które wnosiłyby coś nowego, byłyby nowatorskie. Moim zdaniem trwa to za długo. Rozumiem, ludzie mają różne gusta, komuś może się podobać wampir proponowany przez Meyer. Jej/Jego sprawa.

I w tym rzecz. Ludzie, ci z dobrymi i ci z gorszymi pomysłami na wampiry będą unikali tego tematy, bo było tego tyle, że nie znajdą miejsca na rynku. Osobiście (co niezbyt chwalebne) gdy widzę książkę, z wampirem w roli głównej, nawet nie zaglądam do środka.

Trochę się nie zgodzę. Np. gdyby nie sukces Zmierzchu nie powstałby pewnie świetny (moim zdaniem) serial True Blood na podstawie serii o Sookie Stackhouse Charlaine Harris (starszej od Zmierzchu, pierwszy tom wg wikipedii ukazał się w 2001 roku). Tam mamy tak olbrzymi wachlarz różnych relacji wampir - człowiek i wampir-wampir, że znajdziesz wszystko czego chcesz (wątek wampiry jako ofiary, ludzie jako potwory też jest bardzo istotny). I tak to właśnie wygląda - najpierw była seria o Sookie Stackhouse, potem Zmierzch - sukces Zmierzchu - film Zmierzch - sukces filmu Zmierzch - wreszcie HBO odważyło się zrobić swój serial, który też odniósł wielki sukces. Ewolucja trwa ;)

Ale sookie, jak powiedziałeś, pokazywało wcześniejszą niż zmierzch wizję. A wszystkie seriale HBO cieszą się dużym sukcesem. Podaj mi teraz przykład odważnej, w miarę rozsądnej wizji po-zmierzchowego wampira.

@Kalep Miło mi przeczytać taki komentarz, dziękuję :) Cieszę się również, że ktoś podziela moje postrzeganie ewolucji wampira.

@kudłacz Dziękuję za zwrócenie uwagi co do tytułu, faktycznie lepiej by to tak wyglądało, acz nie mogę już tego edytować. Będę pamiętać na przyszłość.

@Dreammy Schemat o którym mówię nie jest nigdzie spisany, jednak wychodząc od najstarszych podań, wierzeń, pierwszych dzieł z wampirem, spisałam wizerunek wampira...archetypowego dla mnie, tak to ujmę. Nie chciałam się zbytnio zagłębiać w historię, aby móc skupić się głównie na tych współczesnych dziełach, które opisałam. Przyznam się szczerze i bez bicia, że jakoś nie mogę się przekonać do obejrzenia "TB" (choć może w końcu się przełamię :)) Co do samej Rice, praca ta mogłaby mieć zgoła odmienny wydźwięk, gdybym np. na warsztat wzięła jej inne dzieło - chociażby "Armanda". Na podstawie tejże książki można by ją było "oskarżyć" o naprawdę wieeeleee rzeczy :p

@Kalep Zdecydowanie zgadzam się z tym, co napisałeś odnośnie mody na wampiry.

@Dreammy Ewolucja jest czymś dobrym, ale osobiście boję się, że aktualnie wszystko idzie, że tak powiem, na jedno kopyto ( Kalep chylę czoła). A to w efekcie zaowocuje zatrzymaniem się w martwym punkcie (czyli dla wampirów chyba we właściwym tak po prawdzie :)

@kudłacz „Podaj mi teraz przykład odważnej, w miarę rozsądnej wizji po-zmierzchowego wampira." Patrząc datami, Zmierzch, jak możemy przeczytać w komentarzu nieco wyżej, ukazał się w 2001r. Dla mnie dobrym przykładem byłaby twórczość Magdaleny Kozak, mam tu na myśli (także opierając się na Wikipedii): Nocarza z roku 2006. Połączenie czegoś nowego i czegoś starego. Pewne aspekty nieżycia wampirów przypadły mi do gustu, z innymi zaś mogłabym polemizować, jednak wydaje mi się, że jeśli szukamy, jak to określiłeś „w miarę rozsądnej wizji po-zmierzchowego wampira", to Nocarz jest dobrym przykładem.

@ kudłacz - od "Narzeczonej z Koryntu" do Stokera minęło 100 lat. Od Stokera do Rice - 80. Od Rice do Meyer - prawie 30. Myślę, że jeszcze trochę trzeba poczekać :) A tak serio - właśnie mam na celowniku "Wampir i inne opowiadania" koreańskiego autora Kima Young Ha - jak przeczytam, to powiem Ci, czy koreański wampir jest ciekawszy od amerykańskiego :)

Artykuł przeczytałem, dawno już nie pojawiło się tutaj żadne dłuższe opracowanie czegokolwiek.

Droga autorko :), jak już chcesz omawiać jakąś tematykę, to rób to rzetelnie, a własne upodobania umieść na końcu w osobnym akapicie. Subiektywność ma swoje granice, których nie powinno się przekraczać.

Teraz artykuł jest tendencyjny i to w potężnym stopniu. Już od samego początku znana jest Twoja teza (wampiryczny konserwatyzm - cecha charakterystyczna dla ludzi grających w Wampira, znam wielu takich ;) ), którą uparcie próbujesz udowadniać. Przy czym sprawę tak naprawe potraktowałaś po łepkach, a w dodatku wybiórczo.

Z jednej strony piszesz, że wampir musi być zły do szpiku kości. No i dobra. Ale po chwili piszesz, że u Rice niektóre wampiry próbują pozostać ludzkie i walczą z naturą drapieżnika, a inne są złe. No i dobra. Chwilę dalej dajesz do zrozumienia, że u Meyer wampiry próbują pozostać ludźmi, co jest beznadziejne, a ta część wampirków, która jest zła to jest za ładna na wampiry.

Gdzie jest ta magiczna różnica, która sprawiła, że spodobała Ci się Rice, a nie Meyer? (to pytanie retoryczne ;) )

Dalej piszesz, że wampiry rzucające uroki kompletnie nie pasują, bo to w końcu są wampiry (co to w ogóle za argument?). To wyjaśnia dlaczego pominełaś w artykule Draculę, który o ile mi wiadomo urokami właśnie zwabiał te piękne niewiasty. Osobiście mi wampiry zawsze kojarzyły się raczej Draculowo, czyli jako istoty posiadające pewien stopień "umagicznienia". W końcu wzięły się od klątwy (klątwy to w końcu czary, nie?)

Poza tym w opisie Zmierzchu (bazuję na filmach, które moim zdaniem są naprawde niezłe) podajesz, że zapomina się o fakcie wampiryzmu-klątwy. Tymczasem ja doskonale pamiętam, że Edward co pięć minut ględzi, o swoim piętnie, klątwie. O potworze bez duszy.
Poza tym seks - seks u Rice? Ok. Dhampiry? be. Obie te rzeczy u Meyer - be.
Dziewczyno :), Ty po prostu nie lubisz kreacji wampira z gatunku paranormal romance i w porządku. Nikt nie karze, ale Twój pogląd na ten temat wrzarł się w artykuł i zerzarł go od środka. Tekst brzmi prawie jak propaganda ;)

Co do kwestii technicznych, to przydałoby się go wygładzić. Sporo powtórzeń, było kilka literówek. Strzelam, że napisałaś go i nie dałaś mu odleżeć do ponownego przeczytania. Poza tym spoilery. Boże uchowaj, ile tu spoilerów :D. Rozumiem, że w formie jaką wybrałaś są one potrzebne, ale mogłaś uprzedzić. Jakieś spoiler atenszyn na górze.

No i zarzut największy. Dlaczego absolutnie całkowicie pominęłaś filmy?

A teraz co ja myślę o wampirach ^^
Ano są mi obojętne, ale nie zrażam się do żadnej kreacji. Mogą czarować, mogą świecić, mogą robić co im się rzewnie podoba, dopóki całoś ma sens i jest spójna. Wg mnie nagonka na Zmierzchopodobieństwo wynika po prostu z dużej i szybkiej popularności. Mechanizm podobny jak z Harrym Potterem.
I nie sądzę, żeby Meyer pisała powieść myśląc tylko o kasie, zwłaszcza, że to jej debiut. Można by o to posądzić Kinga, jakby był autorem (swoją drogą, gdzie Miasteczko Salem?, albo Rejs Fevredream Martina?), ale nowa autorka musiała naprawdę kochać to co tworzyła, żeby osiągnąć taki sukces. To moje zdanie oparte na intuicji ;).

Pozdrawiam serdecznie,
Snow

PS Naprawdę miło się czytało artykuł :) (i pisało komentarz ;) )

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

@Snow Twój komentarz urzekł mnie z całego serca (serio). Bardzo dziękuję za dokładne przeanalizowanie mojej pracy, za wszystkie wytyczne, poprawki i krytykę.

Tekst faktycznie bardzo naładowany moim zdaniem, bo o to właśnie chodziło kiedy powstawał. Wspomniałam wyżej, że jest to efekt moich badań na studiach, zatem też refleksji i własnego zdania.
Wybiórczość jest spowodowana niczym innym jak potrzebą podparcia własnego zdania czy tezy początkowej, tekst nie jest uporządkowaniem chronologicznym wampira w dziejach ludzkości, a jednak nie zaprzeczam, że mogłam poświęcić na to nieco więcej pracy (jeżeli zabiorę się za omawianie wampira pod kątem chronologii, postaram się być nieco bardziej dokładna :) ).
Magiczna granica to (nadmierna) emocjonalność. Każda kreacja wampira może być zarówno dobra jak i zła, w zależności od tego, z jakiej perspektywy będziemy go oceniać. Jeżeli idzie o uroki... z tego co wiem, Dracula nie czarował, a oczarowywał, a to jednak jest pewna różnica. 

Pomijanie klątwy, która w końcu nie pozwala wampirowi zaznać ciepła promieni słonecznych, nie pozwala mu kosztować ludzkiego jedzenia i picia, posiadać potomstwa, po prostu żyć. Nie chodzi mi o to, że w Zmierzchu nie ma nic na temat przekleństwa (bo przecież te emocjonalne stworzenia są... właśnie takie napełnione emocjami... swoją drogą Edward kojarzy mi się z Werterem... chyba o tym coś pisałam w komentarzach... a może nie...

I masz rację, nie, nie lubię tego typu kreacji krwiopijców. Nie da się tego ukryć i nawet nie ma to sensu, przyznaję się bez bicia. Mam skłonności do tak zwanego hejcenia, ale pracuję nad tym ;)

Praca leżała trochę czasu i była poprawiana, jednak ciężko dostrzega się błędy we własnym tekście. Co do spoilerów... nie mam nic na swoją obronę, faktycznie, powinnam to zrobić. A co do filmów, pominęłam je ponieważ zajmowałam się wyłącznie literaturą, z tego względu ograniczyłam granice pracy do książek.

Co do Twojego zdania, nagonka na Zmierzchopodobnych jest przez to, że zalewa nas to z każdej niemalże strony. Poza tym, nie ukrywajmy, sam Zmierzch ma dość pokaźne i specyficzne grono fanów (nie mam tu na myśli wszystkich zwolenników, a pewne grona tych oddanych, fanatycznych dziewczyn). Tak mi się wydaje, ale pewności mieć przecież nie mogę, bo nie znam zdania wszystkich anty-Zmierzchowców.

Ponownie dziękuję za tak obszerny komentarz, bardzo mi miło :)

Matko, Snow, ale orty. ; P Już pal licho "rzewne podobanie się" i "po łepkach", ale "nikt nie karze" lubić wampirów? "Zerzarł" od środka? Wow...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Bo wszyscy kochamy cierpienia mlodego Wertera :P

Myślę o mapisaniu podobnego artykułu, ale na inny temat. Narazie go nie zdradzę, żeby była niespodzianka, ale drzyjcie z niepokoju!

Bez przesady z tymi spoilerami. Niedługo będzie zakaz umieszczania ich w pracach magisterskich :P

Snow? Zapraszamy do udziału w grafomanii :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

joseheim, współczynnik błędów do ilości znaków już nie jest taki straszny ;)
beryl, obawiam się, że to konkurs zbyt wysokich lotów jak dla mnie ;)

Dreammy, ale w przeciwieństwie do magisterek, artykuły w necie ktoś czyta ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

"joseheim, współczynnik błędów do ilości znaków już nie jest taki straszny ;)"

Oh, mash rację, pżepraszam. ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

@joseheim Chyba raczej "maŻ" a nie "mash" (chyba że kręcisz głową i mashujesz xD )

noo proshe cie, ruda, bosh...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nawiasem mówiąc - Polacy nie gęsi i swój Zmierzch też mają! Powstał już w 1892 ;)

Zmierzch - opowiadanie Stefana Żeromskiego, w którym zawarte są nastroje końca wieku, rozczarowanie pozytywistycznymi ideałami oraz opis mechanizmów walki klasowej. Głównym bohaterem jest chłop Walek Gibała, który został wyrzucony z pracy ponieważ podkradał końską paszę. Perturbacje sprawiły, że podobna zmiana nastąpiła raz jeszcze, i nowy właściciel posiadłości najął Walka Gibałę do kopania torfu.

Gibała zostaje oszukany przez nowego najemcę, zamiast należnej sumy otrzymuje sumę o tercję mniejszą. Ze względu na swoje niewykształcenie oraz brak ogólnej możliwości podjęcia jakiejkolwiek 'nowoczesnej' pracy, Gibała mimo wszystko podejmuje się katorżniczego zadania. Całe opowiadanie pokazuje Gibałę oraz jego małżonkę w trakcie kopania dołu na stawy rybne...

Gdybym miała wybierać między dwoma tak pasjonującymi Zmierzchami... :D

Na początku muszę artykuł bardzo mi sie spodobał, lecz im dalej, tym - według mnie - gorzej, ponieważ zmienia się on w zwykłą nagonkę na "Zmierzch". Rozumiem, też za nim nie przepadam, a "błyszczący wampir" budzi we mnie odruch wymiotny. Ale skoro piszemy artykuł dobrze byłoby zachować przynajmniej pozory bezstronności, swoje zdanie można wyrazić w oddzielnych akapitach lub podsumowaniu. Co do tego, że w "Pamiętnikach wampirów" pojawił się nowy motyw, polegający na tym, że są one wrażliwe na ugryzienia wilkołaków - w filmie "Van Helsing" (strasznie miernym, tak przy okazji) był już podobny motyw.
W większości zgadzam się z komentarzem @Snowa - jeździsz po "Zmierzchu", za rzeczy które u A. Rice określałaś jako ciekawe i innowacyjne, bo godzą one w godność wampirów. Ale przecież ich kreowanie nie podlega jakimś surowym prawom, regułom czy zasadom, ba, są one stworzeniami fantastcznymi, więc dlaczego jest to nieodpowiednie? Bo Tobie się nie podoba? Nie odpowiada Twojemu wyobrażeniu "wampirów"? Moglibyśmy się buntować, gdyby ktoś napisał, że wampiry miały zielone płetwy i trąby ale tutaj możemy jedynie westchnąć i pozostawić nowoczesne wampiry innym odbiorcom. Również wolę Alucarda, jednak nie będę wyśmiewał mojej małej siostry, że wybiera inne wampiry, bo takie po prostu jej się podobają. Byłbym wtedy takim samym fanatykiem jak fani S. Meyer, tylko że w drugą stronę.
Zatem powiedziałbym, że artykułowi przydałoby się więcej bezstronności i luzu w podejściu do tematu, a mniej skupiania się na opisywaniu "słusznego" wizerunku wampira ;)
Pozdrawiam.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Ale skoro piszemy artykuł dobrze byłoby zachować przynajmniej pozory bezstronności, swoje zdanie można wyrazić w oddzielnych akapitach lub podsumowaniu
Dlaczego?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No racja, nie jest to reguła, jednak czytelnik może wtedy samemu wysuwać wnioski, formować zdanie na dany temat. Wzbudzi to większe zainteresowanie, bo będzie wymagało od niego tej minimalnej odrobiny wysiłku by rozważyć/ocenić daną kwestię. Natomiast, w innym wypadku, gdy autor narzuca swoje zdanie i, mimo że kwestia jest dyskusyjna, czytelnik od razu jest informowany co jest dobre, a co "be". Jest to dobre w felietonie, ale uważam, że artykuł zyskuje, gdy nie dostajemy "wszystkie na talerzu", łącznie z opinią jaką powinniśmy mieć na dany temat.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Cóż, chyba będę zmuszony się zgodzić. Jednak :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@Elanar a ja się jednocześnie nie zgodzę i zgodzę. Całość miała być (to znaczy, mam na mysli książkowe przykłady) opisana z moim zdaniem na czele. Rozumiem, że artykuł powinien być bardziej neutralny i nie ukrywam, że się z tym zgadzam. Wyrażanie własnego zdania było jak najbardziej celowe. Efekt został osiągnięty: nawiązała się pewna dyskusja :)

I nie zgodzę się, że w tekście, takim jak mój, gdzie autor bardzo wyraźnie pokazuje swoje zdanie, czytelnik przejmuje jego sposób postrzegania omówionego zagadnienia, problemu czy co tam akurat zostało wzięte na warsztat. W końcu chyba każda osoba, która przeczytała ten tekst właśnie wysiliła się, aby mieć własne zdanie nie tylko, na jego formę, ale również na informacje w nim zawarte. Czytasz fragment z którym się nie zgadzasz... mógłbyś to przyjąć jako fakt, a jednak analizujesz, myślisz i... zgadzasz się bądź nie. Zatem i tak wysiłek został osiągnięty.

A dzięki możliwości komentowania można konfrontować swoje zdania, co mamy przyjemność robić. A mnie to bardzo cieszy :)

Nowa Fantastyka