Profil użytkownika


komentarze: 5, w dziale opowiadań: 5, opowiadania: 1

Ostatnie sto komentarzy

I to racja, ja akurat ćwiczę na książkach fantasy, a na debiut, jeśli takowy będzie, staram się napisać coś w klimatach postapokaliptycznych. Pomysł jest, tylko z czasem gorzej.

 " I jak mówiłem, nie godzi się zabierać zboża mieszkańcom domostw chłopskich Nie ich to wojna i nie oni karę za nią ponosić powinni.” Deymar Armir, ostatnie słowa przed śmiercią. – Litości – krzyknęła błagalnie stara kobieta – to wszystko co mamy, jak zimę przeżyjemy i tak nas głód morzy. – Litości? Tyle mnie obchodzicie. – splunął jej prosto w twarz – Powstań wam się zachciewa, elfią partyzantkę wspieracie, a potem o opiekę prosicie. Na powróz i do kopalni się tylko nadajecie. Ej Edgar – zwrócił się do łysego żołnierza w skórzanym kaftanie – sprawdź czy w stodole czegoś nie ukryli. A i jeśli dziewkę znajdziesz, zabaw się nie bronię. – Tak jest – powiedział Edgar i szybkim krokiem ruszył w kierunku stodoły. – Panie proszę cię! – babinka chwyciła się ręki generała – Elfów na oczy nie widziałam. Tam córka nasza, Ewa, szesnastą wiosnę dzisiaj kończy, zamążpójście ustalone. Zróbcie ze mną co chcecie, ale ją oszczędźcie, proszę was. – Rames, Irim słyszycie – zwrócił się do pozostałej dwójki – narzekaliście, że w garnizonie nudno. Do woli sobie używajcie, niech tą Ebę trzy mile stąd słychać. – Proszę! – z twarzy kobiety zaczęły kapać łzy – Milcz – generał uderzył ją pięścią w twarz – bo zaraz za sabotaż zetnę. Czemuż nic nie słychać? Na robocie się Edgar nie zna, czy jak? Irim sprawdź co on tam wyczynia.                         Żołnierz powoli zbliżał się do stodoły. Gdy był już w połowie drogi, drewniane drzwi skrzypnęły i nieznacznie się otworzyły. Edgar mozolnie czołgał się w stronę podwórza, z rozbitych warg obficie ciekły stróżki jasnej krwi, w miejscu prawego oka znajdowała się jedynie bezkształtna miazga. – O patrzcie – Irim ryknął śmiechem – jak go dziewka urządziła. Zaraz ja ją poskromię. Gorsze już widz…                         Nie dokończył, ze stodoły wyszedł młody, krótko ostrzyżony brunet o błękitnych oczach. Stanął bosą stopą na szyi Edgara. Do uszu wszystkich doszedł trzask łamanych kręgów. – Dassen, synu – krzyknęła kobieta – uciekaj, zostaw mnie, chociaż ty się ratuj. – To i jeszcze szczeniaka sobie zrobiłaś – ryknął generał – męża kości już bieleją, więc sobie nowego szukasz. Rames, Irim brać go, ale powoli. Niech czuje jak umiera.                         Dassen sparował cios Irima, przyładował mu prawym prostym, odwrócił się i przylał Ramesowi prosto w kwadratową szczękę, uniknął kopnięcia Irima, chwycił go za nogę i obalił. Niestety po chwili został chwycony przez Ramesa i wykręcono mu ręce, a Irim wymierzył dwa mocarne razy w pierś i w żołądek . Dassen zakasłał krwią. Nie próbował dalszego oporu. – Irim – krzyknął generał – przyprowadźcie tu tą Ebę, natychmiast. Niech sobie popatrzy na bohaterskiego braciszka – wyjął zza pasa mały nóż o drewnianej rękojeści – zawsze byłem ciekaw, jak się skóruje człowieka.                         Żołnierz po chwili wrócił, ciągnąc za włosy wychudzoną blondynkę w szarej, podartej sukience. – Litości! – krzyknęła matka, krztusząc się własnymi łzami. – Zamilcz wreszcie, albo się jeszcze tobą i córką zajmę! A teraz, kolej na ciebie – przydusił Dassena do ziemi kolanem – odpręż się, nie będzie bolało.                         W powietrzu dwukrotnie świsnęło. Irim i Rames osunęli się na ziemię , ze sterczącymi z potylicy grotami strzał. Generał momentalnie odszedł od Dassena i wyjął miecz. – Kto ty? – krzyknął – Pokaż się. – Jak sobie życzysz Adar – usłyszał za plecami cichy śmiech. Generał odwrócił głowę. Stała za nim szczelnie okryta brązowym płaszczem wysoka postać, w ręku trzymała nagą, lekko zakrzywioną elfią szablę. Adar podbiegł, po czym lekko pchnął, nieznajomy sparował cios, wyprowadził dwa szybkie, podłużne cięcia, wziął pośpiesznie garść piasku, rzucił ją generałowi prosto w oczy i natychmiastowo zadał głębokie, poprzeczne cięcie przez cały tors. Na piersi generała wykwitła czerwona plama, wypuścił miecz i upadł. – Kim jesteś? – spytał Dassen – Dlaczego to zrobiłeś? – Nikim ważnym Dassen obrócił głowę, nieznajomego już tam nie było.  Wklejone w komentarzach, ponieważ nie będę zakładał nowego tematu.

To akurat racja, autor porwał się na cegłę fantasy. Trochę więcej mam napisane w zeszycie, więc przepiszę i wrzucę. A co do pajączka, cóż piękno magii.

Resztę mam w zeszycie, to jedyny przepisany fragment. Myślałem, że wyszło lepiej, no cóż, trzeba będzie poprawić. Ale dziękuję za ocenę.

Nowa Fantastyka