Profil użytkownika


komentarze: 81, w dziale opowiadań: 81, opowiadania: 15

Ostatnie sto komentarzy

Witaj krzkot1988 :)

 

Dziękuję za Twe słowa. 

 

… ale te wszystkie nawiązania do siarki niepotrzebnie czynią go znacznie bardziej przewidywalnym i wydają się niepotrzebne.”

Cóż… pierwotna wersja nie zawierała żadnej wzmianki na ten temat. Długa historia i wynik debaty z betującymi, ale ostatecznie zdecydowałem się na tego typu wzmianki.

 

– Motyw ślusarza mógłby być lepiej wykorzystany. Tak jak jest, nie wiem czemu bohater wchodzi akurat do ślusarza, a nie do obuwniczego.

Ślusarz jest takim trochę klucznikiem, strażnikiem wejścia, przewoźnikiem etc. Wątek faktycznie mógłby być bardziej rozbudowany.

 

Podsumowując, jak dla mnie trochę za szybko się to dzieje, bez odpowiedniej podstawy. Ale materiał na dobre opowiadanie niewątpliwie w tym jest :-)

Dziękuję. Wrócę jeszcze do tematu tego opowiadania. Ale podejdę do niego na chłodno za kilka tygodni. 

 

Pozdrawiam! :)

 

 

regulatorzy – dziękuję!

Jak zwykle celne i cenne uwagi.

 

Tylko z trzema pozwoliłem sobie na polemikę :)

 

Żałuję, że nic nie wiem o Grahamie

Zabieg nie był celowy. Urodził się w trakcie pisania i tak to zostawię. Dlaczego? Bo to nie on jest najważniejszy w całej tej historii. Chodzi, przede wszystkim, o miejsce.

 

Nie pojmuję też, dlaczego skrzywdzeni przez niego ludzie są papierowi i pozbawieni wszelkich emocji.

To jest koszmar.

 

Wykonanie, co stwierdzam ze smutkiem, pozostawia sporo do życzenia.

“Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi.” :)

 

Mógł też mieć bardzo wysublimowane pojęcie porządku. → Skoro wspomniane klucze walały się, to o jakim wysublimowanym pojęciu porządku jest mowa?

Artystyczny nieład. Coś, co każdy dorosły facet (a przynajmniej większość) ma na swoim biurku. Wiem, że kobiecie trudno jest to zrozumieć, ale w takim chaosie jest piękno, które może zburzyć tylko ktoś, kto chce je posprzątać. Pamiętam jak kiedyś w moim biurze, Pani dbająca o porządek w nim, postanowiła poukładać dokumenty na moim biurku. Zburzyła mi porządek świata :).

 

Graham rozejrzał się po zadymionej pieczarze… → Skąd tam nagle wzięła się pieczara?

wejścia do tego specyficznego królestwa. → Królestwa? Dlaczego królestwa?

A czy za każdym razem wszystko musi być dosłowne? Warsztat to specyficzne królestwo ślusarza. Wąski, zadymiony, długi. Wypisz, wymaluj – pieczara. Każdy z nas używa takich nieoczywistych sformułowań prawda?

 

Wąskim, ciemnym korytarzem, podążał za żarzącym się papierosem. → Podążał za papierosem, czy za palącym go ślusarzem? Skoro korytarz był wąski, a Graham szedł za ślusarzem, chyba nie mógł widzieć żarzącego się papierosa.

Mógł.

 

Dziękuję za Twój czas!

Jest mi niezmiernie miło, że mogłem nanieść na tekst Twoje poprawki. To czyni go lepszym.

 

Pozdrawiam.

HollyHell91 – przepraszam! 

 

Przepraszam, że tak długo kazałem czekać Ci na odpowiedź. 

Dziękuję za Twoje cenne uwagi. Większość z nich uwzględniłem w tekście. Poniżej prezentuję kilka, z którymi… mogę polemizować :p

 

Wiadomo, że papier jest pozgniatany, skoro zrobiono z niego ludzika.

Tutaj się nie zgodzę. Ludzik mógł być wycięty z papieru. Wybacz, ale zostawiam tak jak jest.

 

 

… o której godzinie skończył pracę, czy która faktycznie jest na zegarze.

Nie rozumiem tej części zdania. Zjadłeś godzinę?

Wydaję mi się, że część zdania przed przecinkiem wyraźnie sugeruje co może być na zegarze. Chciałem uniknąć powtórzenia.

 

Nie wiem, czy inni też odnoszą takie wrażenie, ale czytając słowo płótno mam przed oczami czysty, biały materiał. Proponuję płótno zastąpić obrazem.

Wcześniejsze zdanie, opisujące miejsce, wyraźnie sugeruje o jakie płótno może chodzić. Zostawiam.

 

No, dla mnie kobieta z papierową głową nie wygląda zwyczajnie :P

Poważnie muszę to tłumaczyć? :P Kątem oka widział coś dziwnego, gdy spojrzał w tym kierunku wszystko było ok. 

 

A co się wydarzyło, że jakby nigdy nic popijała coś z filiżanki?

Chwilę wcześniej, kątem oka, zauważył, że ma papierowy czerep ;p A tu nagle siedzi sobie normalny człek i jak gdyby nigdy nic popija kawkę.

 

Przywidzenie z definicji to jest coś, co się nam wydaje/zdaje.

Oczywiście masz rację. Jednak w tej sytuacji, to co mu się wydaje być przewidzeniem okazuje się finalnie rzeczywistością. To jest koszmar, tutaj nie ma logiki i praw rządzących naszym światem. Myślę, że jasno wynika to z przekroju opowiadania.

 

Przeredaguj to zdanie, jest zdecydowanie za długie.

Przeczytaj wszystkie dzieła Tolkiena. Natychmiast zmienisz zdanie :).

 

Kompletnie nie rozumiem tych cudzysłowów.

Masz trochę racji. Chciałem podkreślić zmianę mowy ciała wypowiadającego te słowa szefa. Nigdy nie widziałaś jak ktoś mówi i akcentuje cudzysłowie? Pracuję z klientem indywidualnym od ponad dekady i tego typu rzeczy są dla mnie bardzo wyraziste. 

 

Podoba mi się wizja piekła jako pętli koszmarnych przeżyć. Nie wiem, czy zainspirowałeś się serialem “Lucyfer”, ale tak mi się skojarzyło.

W swoim zalatanym życiu nie znajduję luk czasowych na seriale. Tak, jestem dziwny, nie mam konta na Netflixie, czy innych tego typu wariactwach. W wolnej chwili wolę pojeździć rowerem w lesie. Kompletnie jest mi obca tematyka przywołanego przez Ciebie “Lucyfera”.

 

Nie jestem pewna, czy dobrze zgaduję, ale wydaje mi się, że za szybko publikujesz tekst po napisaniu. Odczekaj kilka dni i przeczytaj, potem znów odczekaj, troszkę zapomnij i odczytaj na nowo. W ten sposób można znaleźć wiele zgrzytów.

Tekst powstał na początku listopada. Miał dwójkę świetnych betujących, o których wspominam wyżej. Po konsultacjach z nimi, doszliśmy do wspólnego wniosku, że idzie w świat :)

 

Podoba mi się pomysł z wykorzystaniem papierowych ludzików. Nadanie mroku i grozy za pomocą ludzików ze zwykłego, nieszkodliwego papieru jest w jakimś sensie sztuką.

A dziękuję za miłe słowo. Zawsze się cieplej na sercu człowiekowi zrobi bo takim komplemencie.

 

Dziękuję Ci za Twój cenny czas. Jest mi bardzo miło, że zechciałaś podzielić się swoimi uwagami. 

 

Pozdrawiam! :)

 

HollyHell91– dziękuję Ci przede wszystkim za Twój poświęcony czas na komentarz, opinię i poprawki. Jeśli pozwolisz, to odniosę się do nich w sobotę. Natłok obowiązków zawodowych w tym tygodniu troszkę ograniczył mi możliwości czasowe. 

 

Pozdrawiam! :)

Genialne! :)

 

A puenta – palce lizać. Taka… bardzo życiowa. Nie żebym był jakimś wstrętnym szowinistą. Po prostu doświadczenie małżeńskie robi swoje. Pozdrawiam moją kochaną żonę, choć jest spora szansa, że nigdy tego nie przeczyta. :D

EvilMorty – dziękuję Ci za ożywienie dyskusji i Twoje rozterki dotyczące głównego bohatera. 

Graham jest postacią bardzo otwartą do interpretacji. Zauważ, że oprócz tego, że ma włosy i płaszcz, nie ma żadnego jego opisu. Taki zabieg nie był przeze mnie zamierzony, ale jak już zacząłem pisać opowiadania, to trzymałem się tej ścieżki. To bardzo prosta konstrukcja złego człowieka, który trafia do niekończącej się pętli wypchanej po brzegi doznaniami, których nie lubi. Wyobraź sobie, że ktoś w nieskończoność katuje Cię muzyką, której nie znosisz. Piekło? Idzie zwariować.

Zadajesz bardzo wiele trafnych pytań, które są dla mnie na tyle cenne, że pozwalają i mi spojrzeć na to, co napisałem, z zupełnie innej perspektywy. W życiu nie rozpatrywałem wątku głównego bohatera w kategoriach choroby psychicznej i późniejszych tortur za nie. Ciekawe. :) Jeszcze raz dziękuję. 

 

bruce – dziękuję ;)

Ambush, dziękuję. :)

 

Po pierwsze głos z naprzeciwka mnie nie przekonuje, po drugie jeśli głos, to który rozpoznał.

No właśnie nie głos rozpoznał, tylko mężczyznę. Postaram się to przeredagować. 

 

Całą resztę poprawiłem. Czy umiejętnie? To już zostawiam Tobie do oceny. :)

 

 

AdamKB – w punkt. Niekończąca się, piekielna pętla pana Grahama. 

W pierwszej chwili przeczytałem “antyterroryście”, ale i tak cieszę się, że Ci się spodobało :) 

Pozdrawiam

 

 

bruce – ja również dziękuję. Bez Twoich cennych uwag, to nie byłoby to samo :)

Witaj przyjacielu!

Jedną z moich ulubionych książek z dzieciństwa są Opowieści z Narnii, a w nich bezbłędna postać Ryczypiska. 

Nie muszę chyba nic więcej dodawać. Wielką przyjemność sprawiła mi lektura Twojego opowiadania.

Pozdrawiam.

Greg :)

Koala75, ale to nie jest fragment. Temat Zaciszanki jest zamknięty definitywnie. Opowiadanie jest częścią świata, który sobie układam w głowie już od dłuższego czasu, jednak historia, której dotyczy skończyła się. Kolejne opowiadania z tego uniwersum będą dotyczyć innych wątków i postaci, które bardziej przybliżą jego złożoność i być może wyjaśnią czytelnikowi nieścisłości, które tutaj się pojawiają. Zapewne trochę źle się do tego wszystkiego zabrałem, ale taka dola nowicjuszy. Zapraszam do Betowania mojego kolejnego opowiadania. Jestem pewien, że dzięki wiedzy, którą posiadasz uda mi się uniknąć podobnych błędów. Serdeczne pozdrowienia :)

NoWhereMan

Dziękuję za komentarz i opinię. W sumie to zgadzam się ze wszystkim. Kolejne opowiadania będą szerzej wprowadzać w kreowany przeze mnie świat, ale czytelnik o tym nie wie. Być może powinienem je publikować w pigułce, z większą częstotliwością i wówczas uda się uniknąć tego co napisałeś na końcu. 

Biorę się do pracy.

Pozdrawiam!

Barbarian!

Gratulacje!

Cieszę się, że udało Ci się wyważyć drzwi, do których tak długo pukałeś. Czuję delikatną nutkę dumy.

 

Co do samego opowiadania to jestem jego wielkim fanem. Uważam, że świat w nim kreowany ma potencjał na coś więcej.

regulatorzy 

Owszem może, ale w tekstach dziejących się po 5 czerwca 2008 roku, a Twoje opowiadanie dzieje się w zupełnie innym czasie.

I przede wszystkim innym świecie, w którym (na szczęście) nikt, nigdy nie słyszał o J.K. Co prawda Bliźniaczy Bóg może coś sugerować, ale to na pewno nie to :D. 

regulatorzy dziękuję za podpowiedzi :)

 

… tylko nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to nie jest skończone opowiadanie, że otrzymałam zaledwie fragment znacznie większej całości.

Opowiadanie jest skończone, choć zgadza się, jest częścią większej całości, nad którą pracuję, ale historia Zaciszanki kończy się w tym miejscu. Snutą opowieść potraktowałem trochę jak takie skrzyżowanie kilku dróg. Chciałem, aby po jego lekturze pojawiły się u czytelnika pytania “co dalej z Zigarem i Vegterą?”, “czym, tak naprawdę jest kult krwawego słońca”, “jak rozwinie się sprawa Bliźniaczego Boga”. 

Będę o tym opowiadał, ale… z perspektywy innych postaci i na ten moment zdradzić więcej nie mogę :). 

 

Skąd w czasach tego opowiadania wiedziano, co to fronty atmosferyczne?

Błyskotki wiedziały. Choć,zapewne chodzi o nazewnictwo. Zmienię to. 

 

Obawiam się, że Vegtera nie mogła użyć tego zwrotu, […]. To jest chyba oczywista oczywistość".

Nie miałem pojęcia, że J.K. użył takich słów. Czy to oznacza, że taki zwrot nie może się nigdzie pojawić?

 

która z każdą mijającą chwilą stawała się coraz wyraźniejsza. Przed każdą z postaci… → Czy to celowe powtórzenie?

Tak. Jedno dotyczy wypowiedzi, drugie postaci. Spróbuję to poprawić. 

 

Poprawki naniesione. Jeszcze raz dziękuję.

NoWhereMan –  dziękuję za pozytywną opinię :)

 

Ramshiri –  to by było ciekawe, Beniu bohaterem horroru. Przekażę mu jutro na spacerze tę informację. Ciekawe jak zareaguje :) Dziękuję :)

BarbarianCataphract dziękuję. 

Nad stylistką, oczywiście pracuję:)

 

Twoje uwagi na Becie są dla mnie nieocenioną pomocą. 

Pozdrowienia.

Wieczny, dziękuję Ci za Twą nieskończoną wyobraźnię :)

 

Nad techniką pracuję, że aż się dymi, więc efekty powinny się pojawiać.

 

Pozdrawiam.

Witaj

Podczas lektury odniosłem dziwne wrażenie, że opowiadanie jest bardziej drwiną ze współczesności schowaną pod płaszczykiem kont zmarłych polityków.

Blisko siedemdziesiąt procent świadomie głosujących – to jest tych wyborców, którzy przy oddawaniu głosów nie kierowali się sugestiami dawno zmarłych sław – deklarowało, że jest ich kandydatem

Tutaj, wypisz wymaluj, ukazana współczesność. Świadomie głosujących (czyli takich, którzy czerpią wiedzę z innych źródeł niż TV i portale informacyjne), jest niewielu i w obecnym systemie demokratycznym ich głosy praktycznie przestały mieć znaczenie. Dawno zmarłe sławy, to dla mnie obecny układ media-“eksperci”.

 

Jako że nikt nie chciał iść w ślady Hurran, co bardziej zapobiegliwe osobistości, bojąc się o swoją spuściznę, jeszcze za życia zaczęły się zabezpieczać. Powoływali fundacje i trusty, które miały zarządzać kontami po ich odejściu.

To może być niezła sugestia dla większości dzisiejszych influencerów laugh

Może opatentuj to?

 

Ciekawie się czytało.

Pozdrawiam 

G.M.

Popieprzone (przepraszam za słownictwo), ale bardzo dobre. 

Lektura budzi skrajne emocje. Od obrzydzenia nekrofilią przez fascynację klątwą po przerażenie związane z wyobrażaniem sobie do czego będzie używana wiertarka (i inne narzędzia). 

 

Niby szort, a wrażenia jak po kilkudziesięciu stronach dobrej powieści. Dziękuję :)

 

Pozdrawiam :)

 

Witaj.

Jak dobrze zrozumiałem, ród filarów jest czymś na kształt Ainurów z mitologii Tolkiena? 

 

Lecz nie odzyskał swojej dawnej formy. Teraz wyglądał jak świnia. → Nie będę ukrywał, troszeczkę się uśmiałem.

Brakuje mi też trochę spójności w samej istocie filarów. Na początku piszesz, że były idealne pod każdym względem, a później udowadniasz, że jednak nie do końca tak jest, a w zasadzie to, że są winne swojej niewiedzy. 

Trochę nie rozumiem jak idealne pod każdym względem istoty mogą czegoś nie wiedzieć. Były aż tak próżne?

Niemniej jednak na pewno da się coś z tego wystrugać.

 

Pozdrawiam 

 

regulatorzy – dziękuję za poświęcony czas i wykonaną pracę. Mój podziw rośnie z każdym kolejnym razem. 

Wykonanie pozostawia trochę do życzenia.

To już spory progres względem: 

Wykonanie, co stwierdzam z ogromną przykrością, pozostawia bardzo wiele do życzenia.

 

DZIĘKUJĘ smiley

Dlaczego wołacz, a nie mianownik? Dlaczego Beniu, a nie Benio? Ten błąd pojawia się wielokrotnie. → Ów piesio tak się właśnie wabi. Nie Benio tylko Beniu. Oczywiście na potrzeby tego szorta mogę to zmienić, jednak w oryginale zostawię Beniu, aby w przyszłości uniknąć pytań córki o to, dlaczego jest inaczej niż naprawdę. 

 

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi. → 

Zaglądałem, czytałem. Czynność muszę powtórzyć jeszcze z dziesięć razy, aby uzupełnić braki w edukacji. 

 

Poprawki naniesione. 

 

Kolejne moje opowiadania będą na pewno trafiać na Betalistę. Być może znajdzie się ktoś chętny, aby pomóc w pracy nad nimi. Będzie mi bardzo miło. 

drakaina – dziękuje za uwagi, poprawki wprowadzone. Oczywiście przeniosę do “szortów”.

Rzeczywiście bajeczka dla dziecka, milusia i tyle. – cieszę się, że udało mi się uzyskać taki efekt. Córka będzie zadowolona, jak podrośnie. 

 

Nikaszko – dziękuję za opinię. 

 

Trapez to ciekawa figura. Ma dwie różne podstawy, które mogą się różnić minimalnie i chciałem, żeby było jasno wskazane, że otwór drzwi “leży” na tej dłuższej. 

 

Części krwi to sformułowanie symboliczne czy nawiązanie do jakiegoś wierzenia? Pytam się serio, nie widzę tego jak można podzielić ciecz na części.

Faktycznie może wyglądać trochę nieprecyzyjnie. W zamyśle miałem pokazanie sprowadzenia istoty, do którego potrzebna była krew/ciała/dusze trzynastu różnych osób. Litra na trzynaście części bym nie dzielił. 

 

Pozdrawiam

Ambush – dziękuję za opinię. Bardzo mnie cieszy, że się podoba. W tym rzecz, że chciałem użyć języka w miarę delikatnego, aby młodszy czytelnik mógł bez problemu odnaleźć coś dla siebie w tym opowiadaniu. 

 

Pozdrawiam

regulatorzy poprawki naniesione, jeszcze raz dziękuję.

 

Reinee faktycznie, dzięki za uwagę. Poprawiłem.

Rozmyślnie nie chciałem wprowadzać dodatkowych postaci, ale o tym wkrótce.

Co do opisów, to uwielbiam w ten sposób odwracać uwagę, aby po kilku chwilach znów wrócić do akcji. Czasami opisuję coś tak przesadnie, żeby odbiorca mógł fizycznie poczuć zapach kwiatów na mijanej przez bohaterów łące. Zdaje sobie sprawę z tego, że niektórych może to drażnić. Przepraszam i postaram się nad tym popracować.

 

Pozdrawiam

regulatorzy serdeczne podziękowania za poświęcony czas i wykonaną pracę. Chylę czoła, bo było z czym walczyć… 

Cenna to dla mnie lekcja i wielkie doświadczenie. Jeszcze raz dziękuję. 

 

Często tak mam, że na siłę próbuję rozbudować zdanie, opis czy dialog co, jak widać powyżej, powoduje tylko niepotrzebne zagmatwanie. Nie tędy droga. Obiecuję poprawę.

Naniosę poprawki i mam nadzieję, że będzie to już wyglądało znośnie. 

 

Pozwolę sobie odnieść się tylko do tego co delikatnie ukłuło mnie w duszę.

 

Skąd w czasach tego opowiadania wiedziano, co to ziemniaki?

Proponuję: Popadająca w ruinę piwnica bardziej nadawała się do przechowywania warzyw

Warzyw faktycznie wygląda zdecydowanie lepiej, jednak nigdzie nie jest napisane, że świat, w którym znajduję się świątynia, to uniwersum równoległe do średniowiecznej Europy. Zdaję sobie sprawę z tego, że należy unikać absurdów, chociaż z drugiej strony… smiley

 

Przypominało to wyrastające korzenie drzew zawiązujące się w pień… → Korzenie nie zawiązują się w pień. Korzenie i pień to dwie różne części drzewa.

Pełna zgoda. Próbowałem tutaj przedstawić proces kiełkowania drzewa z 13 różnych nasion. Niestety nie wyszło najlepiej. Jak mógłbym to inaczej opisać? Być może powinienem użyć innego porównania niż to nawiązujące do drzewa?

 

Co do całej reszty, to mam jeden wniosek. Muszę znacznie więcej czasu poświęcić na czytanie tego co napisałem, aby wyłapywać takie kwiatki jak wąska kobieta gęsto spływająca ze ściany. 

 

Pozdrawiam

G.M.

Niestety dla mnie od połowy już jest to zbyt oczywiste nawiązanie do ostatniego trailera Diablo IV, szczególnie ostatnia scena, jest wręcz opisem tego co mamy w animacji

Odnalazłem, obejrzałem. Faktycznie masz rację. Bardzo duże podobieństwo, aż mi głupio z tego powodu…

 

Choć idąc tą drogą, każda scena zapomnianej świątyni, ofiary i sprowadzenia w ten sposób nadprzyrodzonej istoty może być z tą, bardzo dobrą, animacją porównywana. 

Dziękuję Ci za cenne wskazówki. 

 

Pozdrawiam

Mocne opowiadanie, które pozwala zagłębić się w mrok pradawnej świątyni. Miejscami na prawdę przerażające.

Jako dyżurna czepiam się również pewnych potknięć, ale całość mi się podobała

 

Serdecznie dziękuję za wszystkie uwagi. Nieoceniona to dla mnie wartość merytoryczna. Zabieram się do pracy nad poprawkami.

 

Spodziewałem się od początku, że z tym klechą coś nie tak. Ciekawy byłem co to za kielich i dlaczego tak im na nim zależy: czy był tylko drogocennym skarbem, czy miał jakieś nadprzyrodzone moce? Chyba to bez znaczenia, bo okazał się tylko przynętą.

Co do kielicha/naczynia to zamysł był taki, że to co znaleźli na kolumnie nim było, choć spodziewali się czegoś bardziej przyziemnego. Dusza każdego z nich tworzyła 1/13 części mającej je wypełnić. Zdaje się, że muszę nad tym popracować. 

 

Generalnie opowiadanie to jest małym, mrocznym wstępem do świata, który od kilku miesięcy buduję.

Jeszcze raz dziękuję za uwagi.

Do roboty! :)

Pozdrawiam 

Nowa Fantastyka