Profil użytkownika


komentarze: 5, w dziale opowiadań: 5, opowiadania: 5

Ostatnie sto komentarzy

Hej, dziękuję za komentarze :) pozwolę sobie także na drobne wyjaśnienia ;)

Przyznaję, że ten tekst był eksperymentem – chciałam dać czytelnikowi możliwość ułożenia jego własnej historii, podsuwając jedynie strzępki informacji co do faktycznych wydarzeń. Przyszła mi na myśl analiza tekstu źródłowego, który na dobrą sprawę nie jest nawet kompletny: niby pełen informacji, ale jednak dla kogoś nie będącego “w środku” ciężko go zinterpretować i wyciągnąć  jednoznaczne wnioski. Koncepcja wpasowała mi się w temat konkursu i postanowiłam się nią pobawić ;) Może troszkę za bardzo popłynęłam i zostawiłam za mało wskazówek… Tym bardziej cieszę się, że tekst broni się klimatem :)

Krótkie zdania wprowadzające dyskomfort czytania jak najbardziej zamierzone – te fragmenty miały “uwierać" czytelnika tak, jak odpowiadające im momenty były nieprzyjemne dla bohaterki. Takie tam małe zgrzyty ;)

Po tym, co napisaliście, zastanawiam się nad przerobieniem go w faktyczne opowiadanie, z "prawdziwym” zakończeniem… Jestem ciekawa jak wtedy zostałoby odebrane. Dziękuję również za sugestie zmian i wytknięcie literówki :)

A mnie zastanawia… czy wada wymowy Teodora zniknęła wraz z pojawieniem się w nim pewności siebie, tej wewnętrznej siły? Przyzwyczaiłam się do jego sposobu “wymowy” i nagle mi tego zabrakło :)

Poza tym – dobrze się czytało.

Trochę może na to już za późno, ale przyznam, że pomimo krytyki i sugestii zakończenia bym nie zmieniła ;) Dla mnie zniknięcie z kart historii, z pamięci, z myśli, dokładnie w momencie śmierci - jest czymś niepokojącym. Podobnie z ideą chwały - nie oddzielam chwały "ziemskiej" od tej "pośmiertnej" aż tak silnie. Czy ludzie, dążąc do wielkich rzeczy, za nic mają to, czy będzie się mówiło po ich śmierci? Po co więc dąży się do nieśmiertelności przez czyny? Ale to już kwestia subiektywnego postrzegania takich spraw :)
No i to nie była kara dla Zygfryda - jego imię po prostu się wytarło, nastąpiło zużycie materiału ;)
Nie wiem, czy Cię to przekonuje, Naviedzony, ale jakby nie było - dziękuję za przychylne komentarze :)
Pozdrawiam!

Dzięki ;)

Wesołych świąt Wam i każdemu, kto tu jeszcze zawita :) smacznego karpia ;)

Przyznam, że z drżeniem czekałam na pierwsze komentarze - i dziękuję Wam za przychylne opinie :) Postaram się odnieść do zarzutów i niejasności, krótko, żeby nie pisać drugiego opowiadania...
W prymitywnych plemionach izoluje się tych, którzy naruszają normy społeczne albo są ponad nimi, co w sumie i „przeciw kosmicznemu porządkowi rzeczy", więc na jedno wychodzi. Bo tak: przyjmijmy, że zawiązuje się nowa społeczność. Musi wypracować nowe normy społeczne. Ciężkie warunki, w jakich żyją, niedostatek jedzenia, sprawia, że jednym z najważniejszych jest zakaz marnowania jedzenia. Xilonen nie jest odizolowana jedynie przez to, że marnuje jedzenie, ale za to, co się za tym kryje - złamanie reguł gry, choć nawet konieczne, musi zostać ukarane. Oczywiście, że można wykorzystać najmniejszą część jajka/kozy/kokosa i na pewno przykładne żony w tej społeczności robiły użytek ze wszystkiego, co tylko wpadło im w ręce. Ale nie taka była rola samej Xilonen. Bazując na starych zapiskach, próbowała w nowych warunkach, przy użyciu nowych składników, odtworzyć pewne potrawy. Jak wiele rzeczy musiało się przy tym „zmarnować", według norm przyjętych przez społeczność? Pewnie trochę :) A przykład jajka był jedynie uproszczeniem, bo jak inaczej człowiek z „prymitywnego" społeczeństwa mógłby dobrze wytłumaczyć, o co chodzi w pokrętnym systemie norm takiemu nic nie pojmującemu „cywilizowanemu"? ;) W tym szaleństwie!
Co do skrzydeł - krew miała faktycznie pomóc w poruszaniu skrzydłami; dodatkowo miało to zaznaczyć pewien rodzaj symbiotycznej relacji pomiędzy nimi a ich użytkownikiem, choć w toku pisania porzuciłam myśl o rozwijaniu tego wątku. Może troszkę za wcześnie...
Ale dzięki raz jeszcze za komentarze - zmusiły mnie do (auto)refleksji :)

Nowa Fantastyka