- Opowiadanie: Dubrovnik - Południca cz 1. (opowiadanie a'vista.)

Południca cz 1. (opowiadanie a'vista.)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Południca cz 1. (opowiadanie a'vista.)

Gdy wybiegł z lasu na otwartą przestrzeń poczuł skwar górującego w Zenice słońca. Przystanął na chwilę by uspokoić oddech. Krew zdawała się wrzeć w skroniach, a podrapana gałęziami twarz piekła jakby ją kto przypalał. Rana na ramieniu zdążyła zamienić się w wielki, cuchnący skrzep. Obejrzał się odruchowo za siebie i poczuł jak uginają się pod nim kolana. Najpierw upadł topór, a potem sam wojownik zwalił się głucho na ziemię. Resztkami sił przetoczył się na wznak i nasłuchując odgłosów pogoni przez przymknięte powieki wpatrywał się w słońce.

 

-Nikt nie nadjeżdża – pomyślał – W końcu ich zgubiłem.

 

Jakkolwiek by nie było, uciekał już trzy dni przed siepaczami Gotherów niczym zwierz łowny uchylając się ich strzałom i włóczniom. Bez snu, jedzenia, napitku, bez chwili wytchnienia . Nie miał siły postawić więcej ni kroku. Zdawało mu się, że w promieniach słońca widzi twarz złotowłosej kobiety. Jak wtedy, dwadzieścia blisko wiosen temu.

 

***

 

-Elia, poczekaj – krzyknął za bosonogą dziewczyną, która przed chwilą skradła mu pocałunek, gdy spał w trawie po skończonej pracy. Obejrzała się, błyskając zielonymi oczami, poprawiła lnianą sukienkę i włosy. Pobiegła roześmiana układać z dziewczętami żniwne snopy.

 

Dawno już powinien porwać ją przed tritona i prosić o błogosławieństwo. Pochwyciwszy się na tej myśli miał ochotę mocno uderzyć się w głowę. Przecież takie jak ona oddawano za mąż sprawdzonym w boju wojownikom, mającym za sobą znaczne rody, a nie znajdom ze spalonych wiosek. Gdyby poprosił o jej rękę Bere Wrona , albo przyjaciel jego dziecięcych zabaw Sigurd, triton Autecho nie zastanawiał by się ani chwili. Na cóż mógł liczyć on, jeden z najlichszych w grodzie, którego nazwano Eon, to znaczy zguba; ponieważ własne plemię zgubiło go wśród zgliszczy uciekając przed wrogiem. On, którego teraz pozostawiono wraz z kobietami i starcami by pomagał w żniwach podczas gdy Autecho mężów z plemienia prowadził przeciw niewiernym.

 

Wlokąca się drogą szkapina wciągnęła wózek na ściernisko. Stary Olen puszczając wodze uśmiechnął się z przekąsem. Eon znał ten wyraz twarzy. Wiedział, że szykuje się grubsza awantura.

– Wstawaj leniuchu! Wózek sam się nie załaduje. Za co to wielki Hamanie– Wzniósł ręce ku niebu– każesz sługę swego takim nicponiem. Po cóż ja go brałem na wychowanie. Po co mi na starość takie strapienie.

 

Młodzieniec odpowiedział tylko podobnym uśmiechem i wstał do pracy, a stary wytrząsał się dalej machając rękami i wznosząc skargi do wszystkich świętych męczenników.

 

Nagle zamarł. Z za zakrętu drogi dało się słyszeć tętent końskich kopyt przeplatany piskami i krzykami kobiet. Po chwili na drodze pojawiło się pięciu cwałujących jeźdźców. Olen bez zastanowienia chwycił za leżące na wózku widły i wraził je prosto szyję najbliżej przejeżdżającego wierzchowca. Zwierze zarżało z bólu i przewróciło się, przygniatając jeźdźca tak nieszczęśliwie, że ten przebił się własnym mieczem.

 

Eon rzucił się do ucieczki, w głowie mu zawirowało , a na plecach czuł już gorący koński oddech. Oglądnął się. Kątem oka zauważył dosiadającego czarnego rumaka wojownika.

 

 

 

------------------------------------------------------------

 

Moje pierwsze opowiadanie, a właściwie dopiero jego część. Proszę o życzliwe ( no ok mniej życzliwe również) uwagi. Tekst właściwie dopiero po pierwszej edycji. Więc proszę o krytykę, naukę , bez rozgrzeszenia ;)

Koniec

Komentarze

Ojej.

Bez snu, jedzenia, napitku, bez chwili wytchnienia i teraz nie miał siły postawić więcej ni kroku - plus rana od strzały. Trzy dni...Nawet Bear Grylls tego by nie wytrzymał.

Cięzko coś wiecej o tym napisać. Powienieneś zamieścić cały tekst.

Łapacze za 3...2...1... :)

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

oj tam ojtam raptem trzy dni

A więc tak, najpierw krytyka: Tekst jest niechlujny, masa błędów i to wszystkich jakie tylko występują w książkach traktujących o poprawności językowej. Gdybym miał przytoczyć tutaj cokolwiek, co jest źle napisane, musiałbym wkleić i szeroko omówić każde napisane zdanie.Ogólnie tekst jest to napisania od nowa. Jest fatalny. I jeśli chcesz pisać, to czeka cie bardzo dużo pracy.

 

Nauka: Nigdy nie publikuj tak krótkich tekstów jak ten w częściach. Wstaw cały. Publikuj też teksty, które są w miarę porządnie napisane, poprawione i przeczytane chociaż kilka razy, na głos. Dużo czytaj, zwracając uwagę na prawidłową konstrukcję utworu, zdania, fabuły, wyglądu bohatera/-ów, opisów itd.

 

Rozgrzeszenie: za pokutę, masz za zadanie przeczytać i przyswoić sobie wszelkie zasady gramatyki języka polskiego: od interpunkcji, przez poprawne budowanie zdań, po zaimki i powtórzenia.

 

Tyle, na razie ode mnie. Pozdrawiam i życzę owocnej pracy.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Krytyki punkt pierwszy: "część pierwsza". Popełniasz ten sam błąd, co większość debiutantów tutaj --- wrzucasz kawałek tekstu, po którym można ocenić co najwyżej umiejętności pisania po polsku, żadną miarą nie da się określić, czy potrafisz budować logicznie fabułę, czy umiesz stworzyć spójną historię i w końcu, czy pomysł jest dobry.

Krytyki punkt drugi: dlaczego a'vista, dlaczego po pierwszej edycji? Dlaczego nie przeczytane kilkakrotnie i poprawione kilkakrotnie?

Nauka: jak Ci powiedział mkmorgoth, primo: tekst w całości, secundo: tekst odłożony na, powiedzmy dwa tygodnie i poddany kilkakrotnej korekcie.

Rozgrzeszenie będzie, jak wrzucisz opowiadanie z prawdziwego zdarzenia (wstęp+rozwinięcie+zakończenie)

Tak, błędów mnóstwo, już w pierwszym zdaniu kilka.

górować -- nad czym, a nie "w". A Zenice to co to jest? Jesli nazwa, to kiepsko brzmi, poza tym napisać, że słońce nad czymś góruje, to trochę bez sensu. No i brak przecinka.

Właśnie. Albo górujące slońce --- samo za siebie mówi, że słońce stoi wysoko, jak to ma w zwyczaju czynić w okolicach pory dnia, zwanej południem --- albo słońce w zenicie, co nie wymaga uściśleń.  

Podpisuję się po uwagami przedpiśców.

Pierwsza scenka: Ktoś, już trzy dni, ucieka przed siepaczami. Bez jedzenia, picia i snu, za to z cuchnącą raną. Zbieg pada i ma omam wzrokowy. Koniec.

Druga scenka: Młody żeniec boleje nad faktem niemożności stania się mężem bosonogiej, zielonookiej, żniwnej dziewczyny. Właśnie miał załadować wózek, kiedy coś zaczyna się dziać, ale nie wiem co, bo tekst się urywa. Koniec.

Przyznasz Autorze, że te dwie scenki to o wiele za mało, by powiedzieć cokolwiek o Twoim dziele. Mogę tylko wytknąć kilka błędów.

 

 „Przecież takie jak ona oddawano za mąż sprawdzonym w boju wojownikom, mającym za sobą znaczne rody…” – Ja napisałabym: Przecież takie jak ona wydawano za mąż za sprawdzonych w boju wojowników, pochodzących ze znacznych rodów 

 

„Za co to wielki Hamanie– Wzniósł ręce ku niebu– każesz sługę swego takim nicponiem”.Za co to, wielki Hamanie – wzniósł ręce ku niebu – karzesz sługę swego takim nicponiem.  

 

Z za zakrętu drogi dało się słyszeć tętent końskich kopyt…”Zza zakrętu drogi dało się słyszeć tętent końskich kopyt

 

„…na plecach czuł już gorący koński oddech. Oglądnął się. Kątem oka zauważył dosiadającego czarnego rumaka wojownika”. – Czy wojownik w biegu dosiadał cwałującego rumaka? ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgadzam się z przedmówcami w całej rozciągłości. Z tych fragmentów nic nie wynika. Przy akapicie o błogosławieństwie tritona naszła mnie nawet myśl o zrobieniu sobie notatek żeby się nie pogubić.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka