- Opowiadanie: Borderline - Plotka (szort)

Plotka (szort)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Plotka (szort)

Żołdakowa i Maciorowa spotkały się raz pod sklepem. Pierwsza z niego wychodziła, druga tam wchodziła. Rozmowę zaczęła Maciorowa.

– Dzień dobry Anuleczko.

– A dzień dobry, dzień dobry.

– Mam dla ciebie nowinę. Padniesz z wrażenia.

– Czyżby znowu Trzewiczkowie?

– A jakże.

– Co się stało?

– Stary Trzewiczek uciekł od Trzewiczkowej. Trzydzieści cztery lata małżeństwa, a on zwyczajnie, bezczelnie zwiał.

– Co ty gadasz!

– To jeszcze nie wszystko Anuleczko. Zabrał ze sobą syna.

– Kto ci tak powiedział?

– Sama widziałam, jak Boga kocham. Byś go widziała, wiał ile sił miał w nogach.

– Nie do wiary! Muszę o tym powiedzieć Majorowej.

– Nie idziesz już do sklepu? – zdzwiła się Maciorowa.

– Kiszone korniszony dla mężusia poczekają. Spieszę do znajomej. Do widzenia!

 

 

Majorowa właśnie wychodziła z domu, kiedy zaczepiła ją zdyszana Żołdakowa.

– Dzień dobry sąsiadeczko. Nie uwierzysz co się stało.

– Co się stało? – Majorowa ze spokojem przekręcała właśnie kluczyk w drzwiach.

– Stary Trzewiczek zostawił Trzewiczkową.

– Niemożliwe. Jeszcze dzisiaj widziałam ich razem.

– Kiedy to było dokładnie?

– A bo ja wiem, jakąś godzinę temu.

– Ha! Czyli nie wiesz co się działo potem.

– Wyglądali na szczęśliwych.

– Pozory. Mało, że ją zostawił, to jeszcze zabrał ze sobą Antka. Wyobrażasz to sobie?

– Aż się do nich przejdę.

– Idę z tobą.

 

Tymczasem Trzewiczkowa przygotowywała obiad. Krojenie cebuli zawsze sprawiało jej problem. Musiała co chwilę odchodzić od stołu. Nie zdążyła do niego wrócić, bowiem rozległo się pukanie do drzwi.

– Kto tam? – krzyknęła.

– To my. Żołdakowa i Majorowa.

– Moment.

 

Trzewiczkowa wytarła ręce, zaklęła coś pod nosem i otworzyła drzwi. Zobaczyła dwie ożywione sąsiadki.

– Maciorowa jednak nie kłamała. Zostawił ją – zaczęła Żołdakowa i nie odwracała od Trzewiczkowej wzroku.

– Na to wygląda. Nie płacz już. Wszystko się ułoży. – próbowała pocieszać Majorowa.

– Ale o co chodzi? – zapytała Trzewiczkowa.

– Taka bezczelność. Jak on mógł ci to zrobić?

– Kto?

– Ten stara dziadyga.

– Mój mąż?

– Oczywiście.

– A co zrobił?

– Rozumiem. Nie chcesz się do tego przyznać. Też bym nie chciała.

– Proszę jaśniej Majorowa!

– Proszę bardzo.

 

Nie dokończyła jednak. Do domu wbiegł zziajany pan Trzewiczek z Antkiem.

– Berek!

 


Koniec

Komentarze

Przeoczenie, zamiast "od sklepem" oczywiście "pod sklepem". Jak to wyedytować?

Już dobrze, odezwała się moja niecierpliwość ;-)

    O cóż właściwie idzie  w tym tekście?

O plotkę :) Dobre. Plotka elementem fantastyki?

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dlaczego nie? :)

Akurat Trzewiczek to element okołofantastyczny. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Trzewiczki zawsze występują parami.  

 

Trzewiczkowa wytarła ręce, przeklnęła coś pod nosem…Trzewiczkowa wytarła ręce, przeklęła coś pod nosem

 

Ta stara dziadyga. Ten stary dziadyga.

Dziadyga jest rodzaju męskiego.  

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję, już edytuję.

Poza tym, że brak tu fantastyki, to może być.

(...) przeklęła coś pod nosem (...).  ---> można przekląć coś, można kogoś, ale nie pod nosem. Jak ośmielam się nieśmiało domniemywać, chodziło Tobie o to, że zaklęła pod nosem, wymamrotała jakieś przekleństwo. N'est-ce-pas?

Dziękuję, już poprawione. Dziękuję za komentarze. Szczerze mówiąc, dopiero raczkuję w literaturze. Chciałem połączyć nieco tytułową plotkę z fantastyką. W końcu, czy to nie plotka jest wytworem ludzkiej fantazji? :)

Jako ćwiczenie dialogu to może być. Ale to tylko ćwiczenie. Jako opowiadanie - już niestety nie. Jest dobrze, ale wciąż czeka Ciebie sporo pracy, nad warsztatem i nad pomysłami.

 

Powodzenia.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dialog żywy, ale nic poza tym. Brak fantastyki i słaby finał. 

Również stoję na stanowisku, że wprawka toto nawet udana, i że teraz trzeba próbować dalej. ; )

 

"- Na to wygląda. Nie płacz już. Wszystko się ułoży. - próbowała pocieszać Majorowa." - bez kropki po "ułoży".

 

A przed wołaczem stawiamy przecinek. Na przykład winno zatem być:

"- Dzień dobry, Anuleczko."

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wprawka? W porządku. Bez rewelacji, ale w porządku ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka