- Opowiadanie: Hobbit - Danse macabre [DRABBLE]

Danse macabre [DRABBLE]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Danse macabre [DRABBLE]

 

Szkoliłem się od szóstego roku życia… ashigaru jeden rok.

 

Pchnięcie. Yokomen, kolejny padł. Wycinam ich jak młode drzewka w lesie… bez honoru… bez wysiłku.

 

Dowódca. Równie wystraszony jak reszta.

 

Stajemy naprzeciw siebie. On na chwiejnych nogach… jednak atakuje. Unik i rękojeść mojego miecza ląduje na jego twarzy. Prawa noga do tyłu. Czuję, że jestem na treningu. Monouchi niszczy mu głowę…

 

Sparował, myślami wyprzedziłem czas. Coś uderza od tyłu w moją zbroję…

 

Siedzę pod drzewem kwitnącej wiśni. Przychodzi mój przeciwnik, taki sam. Hańba! Instynktownie sięgam do pasa. Nie ma wakizashi.

– Dla mnie wszyscy jesteście równi – mówi ktoś w głowie.

 

 

 

Od autora:

 

To moje pierwsze zetknięcie z tym gatuniem mam nadzieje, że dobrze zrozumiałem zasady :)

 

Yokomen(fonetycznie) – cios z pozycji Teura gasumi (miecz przy głowie, tworzy kąt ostry z pionem). Jeden z czterech podstawowych ciosów z tej pozycji, oś cięcia przecina się z osią centralną na wysokości głowy. Siłę nadaje mu skręt bioder. Bardzo skuteczny.

 

Monouchi(fonetycznie) – końcówka miecza (10 do 12 cm od końca ostrza). Tylko ta część służy do cięcia.

Wszystkie ruchy są zgodne z kenjutstu. Mogę nawet nagrać filmik ;)

Koniec

Komentarze

Witam.

Proponowałbym zamienić "6" na "szóstego" i w "Czuje(..)"  brak ogonka. Tak na szybko.

Pozdrawiam

Dzięki !!! Za dużo matmy na studiach ;)

Jeżeli fo tekstu od razu trzeba napisać komentarz, wyjaśniający pewne wyrazy, to lepiej takiego tesktu nie pisać. Albo napisać dłuśzy i wtedy wpleść informację o znaczeniu tych wyrazów w narrację. 

Nie za bardzo zrozumialem, o co chodzi. Jedno wiem - został pokoany, i tyle. 

Po prostu -- słabe bardzo, niestety.

Jak tytuł rozumiesz to powinieneś wiedzieć o co chodzi. Danse macabre - taniec śmierci z francuskiego. Jakbym nie dał posłów to już wogóle by  nikt nie zrozumiał :)

Tytuł znam i zrozumiałem doskonale... 

Jest trochę akcji, ale tekst jest zimny. Własnie taki jakim się wydaje kenjutstu - wyrachowanie i zero emocji. Spotkanie ze śmiercią, bo to chyba ona jest na koncu, też bez emocji i na tym traci element zaskoczenia. W tak krótkim tekściku jak drabelek każde słowo musi przekazywać maximum treści, a tu niektóre słowa są niestety niezrozumiałe. Tak ja to widzę. Ale myśl przewodnia czyli zadufanie w sobie wielkiego wojownika i niespodziewane dla niego spotkanie z nosicielką kosy może być ciekawe.

Między wierszami: Samuraj walczy z dwoma ashigaru, z każdym osobno. Pierwszego zabija yokomenem, a później atakuje dowódce ich oddziału (drugi ashigaru). Niespodziewanie zostaje zabity i trafia w zaświaty, gdzie siedzi pod drzewem. Przychodzi do niego dowódca, który najprawdopodobniej został zabity niewiele później. Do samuraja oburzonego tym co się dzieje przemawia Śmierć.

Motyw tańca śmierci - wszyscy są równi wobec śmierci, ale też walka jako taniec ze śmiercią, balansowanie na jej krawędzi.

Jak tego nie rozumiesz to już nie wiem co dalej:(

@homar: W jakim sensie niezrozumiałe?

W takim sensie, że nie wiadomo o co chodzi ; P

Moim zdaniem nieudany drabelek.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Pierwszy cięcie w życiu nigdy nie jest doskonałe ;)

Ja również niestety pojęłam Twój zamiar dopiero, kiedy wyjaśniłeś go w komentarzu. A przy każdym tekście, nie tylko drabblu, to, że autor musi tłumaczyć, co chciał przekazać, oznacza, że coś zostało kiepsko napisane.

 

Oczywiście zawsze trzeba wziąć poprawkę na to, że czytelnik może być tępy, ale - sądząc po liczbie zagubionych - to nie jest ten przypadek...

 

Powodzenia następnym razem ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

To było dobre:) Chyba za bardzo potraktowałem drabble jak wiersz. Nadawało by się na maturę rozszerzoną z polskiego.

Możliwe też, że nie macie takiego styku jak ja z kulturą samurajów.

Pewnie wszyscy czytali po to, żeby odwałkować robotę i nie uważali dobrze.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Jakże zachodnioeuropejski tytuł, który wgryzł się w tę kulturę z korzeniami nie pasuje mi do skośnookich kitajców. I to w tak krótkim tekście. Nic, zgrzyta mi, nie przeboleję.

Kitajec to Chińczyk, my zaś jesteśmy w Japonii... Ale w sumie racja co do kontrastu. Chyba, że zamierzony? ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

To i to skośnookie + nie do odróżnienia.

A tekstu, który trzeba wyjaśniać w komentarzu, nie mozna uznać za udany, niestety.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

I to skośnooki... Rzadka odmiana ;)

 

Nie znam tamtejszych wierzeń. Ale skoro tytuł sugeruje wielokulturowość... Zamienienie "ktoś w głowie"  na "głos z nieba" polepszyloby odbiór. Nieco. Byłoby wiadomo, że to nie na przykład Monouchi, rozpłatawszy samurajowi czaszkę, do niego przemówiło...

Ja akurat mam styczność z tym, o czym piszesz (aczkolwiek inna szkoła - kendo) i znam użyte terminy, ale i tak drabel jako całość jest niezrozumiały. Używanie pojęć takich jak "yokomen" czy "monouchi" kompletnie mija się z celem w tak krótkiej formie - zwróć uwagę, że samo odautorskie wyjaśnienie tych dwóch słów zajęło praktycznie tyle samo co tekst!

 

Druga sprawa - Twój zamysł zrozumiałem dopiero po przeczytaniu wyjaśnienia, co oznacza że przekaz tekstu jest mało czytelny.

Dynamiczny opis walki jest na plus, ale sformułowanie "Monouchi niszczy mu głowę" jest okropne.

 

Doceniam zamysł, ale niestety tekst uważam za nieudany,

 

Pozdrawiam.

Eeee tam... Przyszedłby poczciwy Longinus Podbiięta i jednym ciosem by zakończył te wszystkie yokomeny i inne zedoperyki:)..

Kontrast był zamierzony jeśli o to chodzi :)

Można liczyć na jakieś porady co do pisania drabelków?

Zamierzony? No mnie nie kupił w jakikolwiek sposób. Staram się trzymać zasad - powiedzmy - decorum, czyli stosowności stylów. Łączenie zachodnioeuropejskiej kultury z kulturą skośnookokich mi nie pasuje. To coś jak zagryzać sake ogórkiem kiszonym - no nie wypada i tyle.

 

Co do drabli - popełniałam je kilkakrotnie, specjalistą nie jestem. Ale myślę, że winno się wystrzegać jak ognia postrzegania tego gatunku jako czegoś, co podchodzi pod prozę poetycką lub - o zgrozo - wiersz wolny lub prozę wierszowaną. Dużo ludzi uważa, że w tekście na 100 słów musi być minimum tona poetyki, nie musi.

A już myślałam, że tylko ja nie wiem o co chodzi... Ale po wyjaśnieniach nabiera sensu.

Końcówki nie łapię. W bardzo ważnym miejscu: " Unik i rękojeść mojego miecza ląduje " zżarłeś/aś przecinek.

Ogólnie jakoś mnie nie ruszyło. Z dużo drabbli.

Nie wydaje mi się żeby tam miał być przecinek. Jak nie wiecie o co chodzi to pomyślcie trochę jak czytacie, a tu ludzie idą na łatwiznę i piszą, że lipne :(

@Hobbit - nie wydaje mi się, żeby tam nie miało być przecinka.

Jeśli piszesz o czymś hermetycznym, to niestety musisz liczyć się z tym, że nie każdy interesuje się tym, co ty.

Po drugie drabble jest po to, żeby przekazać dużo treści w skondensowanej formie, ale tak, żeby sens był zrozumiały dla odbiorcy. Jeśli nie jest, to drabble jest do kitu i trzeba ćwiczyć dalej.

Dzięki :)

A djowi się podobało (ale +2 za samurajski klimat)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

:)

Nowa Fantastyka