- Opowiadanie: An-Elenel - Smak wolności (SHORT)

Smak wolności (SHORT)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Smak wolności (SHORT)

Żaba żyła samotnie w studni od zawsze. Może i kiedyś miała rodziców, braci i siostry, ale nie pamiętała ich. Od kijanki kojarzyła jedynie porośnięte mchem kamienie ułożone w krąg i ciągnące się w górę. Żaba wcale jednak nie narzekała. Pływała swobodnie w wodzie, jadła zagubione w ciemności muszki i ogrzewała się czasem w nielicznych promieniach słońca. Uważała, że nie brakuje jej niczego.

 

Pewnego pamiętnego dnia żaba spojrzała przypadkowo w górę, na niebieskie koło nieba, które potrafiła dostrzec ze swojej perspektywy. Pod chmurami sunął piękny ptak, jakiego nie znała. Delikatnie poruszył skrzydłami, wznosząc się wyżej, po czym znikł żabie z oczu. Ptak był wolny, mógł robić, co chciał. Do niego należało całe niebo… Żaba westchnęła przeciągle, gdy zrozumiała, że gdzieś tam, poza ciasną studnią istnieje jakiś zupełnie inny, większy świat. Postanowiła go poznać i zasmakować prawdziwej wolności. Natychmiast zabrała się do roboty i usiłowała skoczyć odpowiednio wysoko, lecz tylko rozpłaszczyła się na twardych kamieniach. Wcale nie zniechęcona, bezskutecznie ponawiała próby.

 

Mijały dni, a żaba z utęsknieniem obserwowała białe, skłębione chmury na niebie i wyczekiwała na moment, kiedy mogła ujrzeć również złociste słońce. Z żalem musiała stwierdzić, że wolność czeka na nią zbyt wysoko i nie jest w stanie do niej dotrzeć. Po tygodniu nadeszła jednak ulewa dająca żabie nowe szanse. Gdy podniósł się poziom wody, z jeszcze większą determinacją wykorzystywała wszystkie swoje siły. Wreszcie udało jej się wspiąć na murek piętrzący się na samym szczycie. Ciepłe, przyjemne promienie słoneczne po raz pierwszy w pełni ją ogrzały, a to uczucie było takie cudowne… Żaba zeskoczyła na zielone coś i zdała sobie sprawę, że gdzieś w odmętach umysłu zachowała się nazwa tej przedziwnej rzeczy. Trawa. Łaskotała leciutko, nie nachalnie.

 

Żaba pierwszy raz w życiu czuła się naprawdę szczęśliwa, naprawdę wolna. Mogła zobaczyć całe niebo, które okazało się ogromnym błękitem. Mogła zobaczyć białe kwiaty, brązowe pnie, zielone liście – wszystko było niezwykle piękne. Nagle przed nią wyrosły dwa czerwone patyki, a coś dużego przesłoniło słońce, rzucając na żabę mroczny cień. Potem tylko, jak w zwolnionym tempie, obserwowała zbliżającą się ciemną czeluść, aż nastał całkowity mrok i zimno.

 

I tak zakończył się żywot wolnej żaby, a o smak wolności należy zapytać bociana. Pewnie mu smakowała.

Koniec

Komentarze

Jeżeli targetem były dzieci, to taki morał raczej nie pomoże w ich wychowaniu. Dla dorosłego, lub prawie dorosłego, czytelnika nie ma tu nic zastanawiającego.

Podoba mi się pomysł.

Wykonanie niby dobre, jednak końcówka jakoś mi nie zagrała. Chyba o chwilę za późno zorientowałem się, że żabę zeżarł bocian, przez co pytanie "co się stało" przesłoniło mi pytanie "co z tego wynika".

Ogólnie, w miarę pozytywny odbiór.

a o smak wolności należy zapytać się bociana - "się" niepotrzebne i wytwarza dodatkowy zdrzyt. 

No tak, caość zupełnie przewidywalna. Ale napisana ładnie :) Może tylko czasem za dużo rzucasz "żabami".

www.portal.herbatkauheleny.pl

Podobało mi się. Dobry pomysł i wykonanie.

Pozdrawiam

Mastiff

Smaczne. Po prostu.

Pozdrawiam.

Wadliwy opis końca żywota żaby. Nigdy nie widziałeś z bliska żerującego bociana? Żałuj...  

Poza tym reszta w porządku. Dobrze napisane.

Ja niedawno widziałam, jak czapla złapała, ubiła i zeżarła coś w rodzaju wielkiego szczura :/ Czy to wyglada podobnie?

www.portal.herbatkauheleny.pl

Boćka miałem chyba nawet tylko trzy metry od siebie, czapli z bliska nie oglądałem. 

Chodzi o podrzut. Wątpię, żeby tak robił ten jeden z chyba siedmiu (na pewno sześciu) miejscowych par. Uderzenie dziobem, ewentualna poprawka, chwyt, podrzut, ofiara wpada do rozchylonego dzioba.

Sympatyczna bajeczka. Ładnie napisana.

 

Pozdrawiam.

A ja od razu jak tylko doszedłem do ptaka, który pojawił się w okręgu nieba, domyśliłem się, że to bocan i co się stanie z żabą jak wylezie ze studni...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Co potwierdza moje zdanie o Tobie: bystrzak jesteś.  :-)  W związku z czym nie będę po czasie chwalił się, że ja też...  :-)

Tak, przewidywalne. W sumie jak tylko pada słowo "żaba", to już można się domyślić, czym skończy się szort. Słabo, bo historyjka takiej długości powinna zaskakiwać puentą.

pozdrawiam

I po co to było?

Ładnie napisane, ale pozostaję bez emocji.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzięki za komentarze. To już moje dosyć stare opowiadanie, ale wielu znajomym się spodobało głównie dlatego, że z reguły piszę zupełnie innym stylem. Dlatego też chciałam poznać waszą opinię.

Nie, niestety nie widziałam na żywo pożywiającego się bociana, czego żałuję. Musiałam więc pisać tak, jak mi się jakoś wydawało. Na przyszość zapamiętam :)

Wygląda jak tłumaczenie.

Nowa Fantastyka