- Opowiadanie: coszniczego - Widok z góry

Widok z góry

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Widok z góry

Jestem ! – krzyczę do mikrofonu. Ciągle wydaje mi się, że po drugiej stronie nikt mnie nie usłyszy jak nie powiem głośniej. Takie przyzwyczajenie. Przed oczami wyłania mi się obraz Ziemi.

 

– Widzisz oderwaną część ? – pyta Mark.

 

Chwila zastanowienia. Rozglądam się wokół.

 

– Jeszcze nie. Sprawdzam.

 

– Czekamy.

 

Podskakuje po wewnętrznej części stacji kosmicznej. Jakoś nie mogę się skupić. Wszystko przez to, że Ziemia z kosmosu wygląda niesamowicie. Ledwo widzę zarysy kontynentów, jednak czuję jakbym właśnie spoglądał na swój dom.

 

– Widzę – melduję.

 

Wolno przechodzę do lekko oderwanej metalowej części. Ciągle trzyma się stacji..

 

– Jak to wygląda ? – pyta Mark.

 

– Niegroźna usterka – stwierdzam – Zaraz to naprawię.

 

Z kombinezonu wyjmuję śrubokręt i śrubki.

 

– Wygląda mi bardziej na uderzenie, niż na wadę techniczną. Coś musiało nas trafić.

 

– Widzisz, miałam rację ! – kobiecy głos. Sara. – A ty jak zwykle musiałeś narzekać na konstrukcję.

 

– I tak uważam, że ta metalowa puszka powinna pójść do przeglądu. Coś…

 

– … tu skrzypi, coś tu trzeszczy – dokańczam. W myślach widzę Marka z tą jego zrzędliwą miną. – Zawsze to powtarzasz.

 

Sara śmieje się.

 

– I ty, Brutusie…

 

– No nie obrażaj się, tak tylko żartujemy.

 

– Dobra, dobra. Ty załatw problem, a nie żartuj.

 

Nadąsał się, myślę. Stary zrzęda, dodaję z uśmiechem. Trzymam oderwaną część. Lekkie wgniecenie. Poszły śrubki. Raz, dwa się uwinę. Dociskam do podłoża. Wkręcam pierwszą śrubkę. Monotonne czekanie. Odwracam się, by zobaczyć Ziemię. Trudno oderwać wzrok. Chwilę później widzę jak śrubokręt dryfuje w kosmicznej przestrzeni.

 

– Cholera !

 

Skaczę w pustkę. Prawie się udało. Palce zaciskają się centymetry przed narzędziem.

 

– Stało się coś ? –Sara odzywa się w najodpowiedniejszym momencie.

 

– Spokojnie, nic wielkiego – mówię. Zaraz skończy mi się linka, która powstrzymuje mnie przed odlotem w czarną przestrzeń. Jeszcze chwilka. Mam. Dłoń chwyta śrubokręt. Dryfuje spokojnie po kosmosie. Jakbym lewitował. Czuję spokój. Nic nie zakłóca mi podziwiania.

 

Nagle błysk od strony planety. Odruchowo zasłaniam twarz, by uchronić się przed światłem. Potem dwa kolejne błyski. Patrzę na Ziemię, która staje w ogniu. Wybuchy jeden po drugim obejmują planetę. Zamieram w bezruchu. Czas stanął w miejscu, tak jak moje serce.

 

– Boże, Boże, Boże, Boże… – słyszę załamany głos Sary.

 

– Ziemia słyszycie mnie ?! Odbiór. Ziemia, tu stacja kosmiczna Ikar. Czy ktoś tam jest ?! Błagam, niech ktoś się odezwie… – panicznie łka Mark.

 

Dryfuję w pustce, bezwładnie. Nie mam siły przyciągnąć się do stacji. Eksplozje, wyglądające z kosmosu niczym kopuły, odbijają mi się w szkle. Ostatkiem sił odwracam się w stronę Ikara. W myślach widzę Sarę i Marka. Patrzą na mnie. I chociaż nie mogę tego zauważyć wiem, że mają martwy wzrok. Zostaliśmy sami.

 

Zauważam, że coraz mocniej zaciskam rękę trzymającą śrubokręt. Przychodzi mi do głowy ostatnia wolna myśl. I nim ostatni wybuch ucichnie biorę jeden porządny zamach. Widzę jak oderwana część linki lekko dryfuje w stronę stacji. Patrzę ostatni raz na Ziemię. Nie widzę jednak w niej tego samego, co przed kilkoma minutami. Teraz to pusta skorupa, wyprana z życia. Co zrobiliśmy ? Ostatni rachunek sumienia przed spotkaniem z wiecznością.

 

Nie słyszę już tego, ale wiem, że Sara wrzeszczy. Jak mówią, w kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku. Odwracam się. Zostawiam Ziemię i Ikara za sobą. Jestem sam. Przede mną tylko pusta przestrzeń.

 

 

Koniec

Komentarze

Małe uwagi odnośnie realizmu:

"Zauważam, że coraz mocniej zaciskam rękę trzymającą śrubokręt. Przychodzi mi do głowy ostatnia wolna myśl. I nim ostatni wybuch ucichnie biorę jeden porządny zamach. Widzę jak oderwana część linki lekko dryfuje w stronę stacji. "

Oj tnie koszty ta agencja kosmiczna, linkę ze sznurowadeł robić. Porządną linkę ciężko przeciąć jednym cięciem nawet przy pomocy noża, a co dopiero śrubokręta. Urwać/oderwać taką linkę można dopiero po przekroczeniu  dopuszczalnego obciążenia cięgna albo mocowania, czyli solidnie musiałby walnąć tym śrubokrętem. A wystarczyłoby odczepić... :P 

Poza tym, na astronautów wybiera się przeważnie ludzi o silnej psychice, więc decyzja głównego bohatera o odebraniu sobie życia jest dość zaskakująca. Zwłaszcza, że brak kontaktu z centrum kontroli lotów, nie oznacza, że wszystcy zginęli -może w komunikacji przeszkadzają zakłócenia spowodowane impulsem elektromagnetycznym po wybuchach jądrowych. Prędzej spodziewałbym się samobójstwa astronautów po kilkunastu dniach, jak już będą mieli pewność, że nie mają dokąd wracać.

Pozdrawiam

Za szybko, za dramatycznie, a przy tym za płasko. Nic nie wiadomo, czemu i co się stało, też mi się wydaje że się astronauta nieco pospieszył.

Przeczytałam bez emocji.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Też uważam, że przydałyby się przynajmniej jakieś rozterki, jakiś monolog wewnętrzny przed odcięciem się. Przeczytałem, ale podobnie jak joseheim nie odczułem dramatyzmu sytuacji.

Również nie bardzo się wczułem :( Zawarłbym jakoweś porównania, do dramatycznych sytuacji, które przytrafiły się każdemu z nas w dzieciństwie, czy nawet w dorosłym życiu. Wtedy czytelnik jest w stanie odczuć chociaż namiastkę, emocji bohatera... Faktycznie, załoga za szybko wpadła w panikę ;P

Ale, broń Boże nie zniechęcaj się!!! :)

Takie jakieś oczywiste to wszystko było.

Ale za to ładnie napisane.

Nowa Fantastyka