- Opowiadanie: Blyenna - Marionetki i ich Towarzysze

Marionetki i ich Towarzysze

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Marionetki i ich Towarzysze

Wezwanie nadeszło podczas treningu. Nie były to żadne słowa, czy choćby obraz, lecz pojedynczy sygnał. Cn9 wiedział jednak co powinien zrobić, lepiej niż gdyby Przywódca napisał do niego stu-stronicowe pismo.

Hirou, gdzie jesteś? – zapytał, nie używając przy tym ust. W kontach z Towarzyszem znacznie bardziej wolał umysł od języka, choć niektórzy z drużyny wybierali klasyczną metodę konwersacji.

– W drodze – odpowiedź pojawiła się w jego głowie, jako ledwie słyszalny szept.

– Znów się ode mnie oddaliłeśbardziej stwierdził, niż spytał niezadowolony Cn9.

– To nie moja wina, że ludzie przenieśli wszystkie śmietniki z dala od naszej kwatery.

Cn9 postanowił nie komentować głupoty Hirou. Towarzysz dobrze wiedział, iż łącząca ich nić, pomimo że niedostrzegalna, może się zerwać, jeśli zbyt się napnie. O skutkach wolał nie myśleć.

W jego umyśle pojawiło się znów Wezwanie, jednak tym razem składało się z podwójnego sygnału. Cn9 pośpieszył czym prędzej do bazy wypadowej, wolał bowiem nie sprawdzać co stanie się, gdy jeszcze bardziej wypróbuje cierpliwość Przywódcy. Nie znał nikogo, kto otrzymałby trzy sygnały – przynajmniej z tych, którzy nadal chodzili po tym świecie.

Gdy wbiegł do bazy, drużyna była już na miejscu, przebierając się w cywilne ubrania. Na środku stał umięśniony brunet, z rękami założonymi na plecach. Oczy, skierowane teraz na Cn9, przewiercały go na wylot, a wyraz twarzy bynajmniej nie sugerował, iż mężczyzna chce mu przekazać coś miłego.

– Spóźniłeś się – stwierdził, zbliżając się powoli do niego.

– Przepraszam Przywódco, ale… – dalszy potok przeprosin został stanowczo przerwany przez mężczyznę.

– Przepraszasz?! Teraz przepraszasz?! Czy wiesz, że nasza misja mogła skończyć się niepowodzeniem przez twoje spóźnienie?! Następnym razem pośpiesz się, a nie przepraszaj, gdy nic już nie będziesz w stanie zrobić!

– To tylko dwie minuty… – zaczął Cn9, natychmiast jednak pożałował swych słów. Właściwie, pożałował ich wtedy, kiedy poczuł silne uderzenie w szczękę, a przed oczami zobaczył ciemność. Przez moment leżał na podłodze, nie wiedząc co się wokół niego dzieje. Dopiero gdy poczuł w ustach coś twardego, zrozumiał co się stało. Wypluł ząb razem ze sporą ilością krwi i wstał ostrożnie, chwiejąc się na nogach.

– Dwie minuty to sto dwadzieścia sekund. Sto dwadzieścia sekund! – ryknął Przywódca, jakby Cn9 nie zrozumiał jego słów za pierwszym razem. – Czy wiesz co nasz cel mógł zrobić w tyle czasu?! Dostać cynk, przygotować się do ataku lub wymknąć się nam! Następnym razem nie będę tak wyrozumiały i nie puszczę tego płazem, zrozumiano?!

Cn9 skinął lekko głową, masując obolałą szczękę i szukając językiem dziury po zębie. Zaklął w myślach, odkrywając, iż stracił trzonowca – od teraz będzie musiał wydłubywać z ust resztki jedzenia. Ciepła krew nadal lała się obficie z dziury, a dziąsło było miękkie. Nienawidził mieć w ustach tego metalicznego smaku. Chyba że była to krew wroga.

– Na co czekasz?! – wrzasnął Przywódca. – Mam ci przyłoić w dupę, żebyś zaczął się przebierać?!

Cn9 posłusznie ściągnął z siebie mundur – wolał nie wystawiać się znów na gniew Przywódcy – i, całkiem nagi, podszedł do kulki ubrań w rogu. Nie wstydził się swojego ciała, poza tym znał się z resztą drużyny 9 od urodzenia. Szóstka ludzi w tym pokoju znaczyła dla niego więcej niż rodzina – której po prawdzie nigdy nie posiadał, lecz ludzie mówili, że jest ona niezwykle ważna. Cs9, wysportowana blondynka o niebiesko-szarych oczach, trenowała z nim walkę wręcz. Cw9, niski, przygarbiony mężczyzna o szczurzej twarzy, był niezastąpiony w przekradaniu się tunelami. Ce9, cuchnący, z pożółkłymi zębami, tworzył dla nich materiały wybuchowe, o zasięgu znacznie większym, niż te przysyłane ze stolicy. S9, szatynka o zniewalającym uśmiechu, była najlepsza w operacjach podwodnych. D9, kobieta o udach, które mogłyby zgniatać stal, widziała zawsze najlepsze wyjście z sytuacji. M9, mężczyzna, nierozstający się ze swym Towarzyszem i okularami, najbardziej chuderlawy z całej drużyny, potrafił rozładować napięcie między nimi w wypadku sprzeczki. Nareszcie K9, brutalny, kierujący się emocjami, trzymający się zasad najczęściej z wszystkich, był najlepszy w planowaniu i wybieraniu odpowiednich osób do zadań. Byli idealni we wszystkim co robili, dzięki temu, iż mieli do siebie pełne zaufanie, doskonale wykonywali powierzone im zadania, a każdy posiadał niesamowitą inteligencję i Towarzysza.

Gdy Cn9 zakładał spodnie, usłyszał w głowie głos:

– Jestem.

Nie próbował nawet znaleźć Hirou w pokoju. Jeśli jego towarzysz nie chciał być dostrzeżony, nikt go nie zauważał.

Gdzie? – zapytał Cn9.

Zawiąż buty.

Nie zdziwił się nawet na ten rozkaz. Był stworzony do ich wysłuchiwania i nie kwestionowania w żadnym wypadku. Tak i teraz schylił się, by zawiązać buty i omal nie krzyknął, gdy ujrzał Towarzysza koło stopy.

Hirou! Nie mógłbyś mnie informować o swoich planach?!

– Wtedy byś się nie dziwiłczarny szczur poruszył nosem, wchodząc do rękawa Cn9. – Znów ćwiczyłeś, próbując dokonać niemożliwego? Jesteś niesamowicie spocony.

Nie odpowiedział na bezczelność swojego Towarzysza, ponieważ Przywódca znów zwrócił na niego uwagę. Natychmiast zarzucił na plecy kurtkę i zaczął zapinać zamek, podczas gdy K9 tłumaczył plan:

– Naszym celem jest trójka ludzi rozpowszechniającym pisma, zagrażające stabilności państwa. Tym razem wyjątkowo nie mamy ich usunąć ze sceny – stolica chce wyciągnąć z nich jak najwięcej. Cn9, Cs9, D9 i Ce9 obstawiacie ich dom. Cw9 i M9 dostajecie się do środka i umieszczacie tam bomby zapachowe, by wyciągnąć tych ludzi ze środka. S9 i ja zadbamy o to, żeby nie wymknęli się bocznymi uliczkami. Aby było jasne – nie chcę niepotrzebnego zamieszania. Wszystko macie wykonać sprawnie i bez chwili zastanowienia. W kieszeni kurtek macie pistolety z pełnym magazynkiem, ale nie używajcie ich jeśli sytuacja nie będzie tego wymagała. A teraz wsiadajcie do windy i kierujcie się pod adres Krala 13, zrozumiano?!

Drużyna skinęła głowami i biegiem udała się do jedynych drzwi wyjściowych z bazy wypadowej. Gdy wszyscy wsiedli, a drzwi zamknęły się, Cn9 spróbował uspokoić oddech. Przed misją zawsze był niespokojny. Nigdy nie wiedział co tym razem zastanie na powierzchni, jakie przeciwności napotka podczas zadania, czy w ogóle przeżyje. Jednak te emocje opadały, gdy wyjeżdżał na górę, kiedy widział bogate wnętrze wieżowca. Wtedy skupiał się na swym zadaniu i wykonywał je najlepiej jak umiał.

Tak było i tym razem. Gdy wychodził razem z Cs9, D9 i Ce9, rozmawiając o niczym, by nie przyciągać uwagi, czuł już tylko dreszcz podniecenia. Kiedy rozdzielił się z nimi pod budynkiem, w którym kryli się zdrajcy, musiał wsadzić ręce do kieszeni, by nie było widać ich drżenia. Poczuł pod palcami zimno pistoletu i zaczął iść spacerowym krokiem wzdłuż ulicy. Gdy doszedł do kontenerów na śmieci, przykucnął za nimi i czekał na sygnał do wkroczenia. Spojrzał na zegarek, który wskazywał teraz siedem minut po trzeciej i zamknął oczy, wsłuchując się w swój oddech. Cw9 i M9 opuścili wieżowiec przed nim, ale wędrowali kanałami, toteż dostanie się do celu mogło im zająć więcej czasu. Mogło, lecz nie musiało. Obaj przecież na prawie każdej misji przemykali się podziemiami i zwykle zajmowało im to tyle samo minut, co reszcie podróż ulicami miasta. Jeszcze raz spojrzał na tarczę zegarka. Trzynaście minut po trzeciej. Cholera, gdzie oni są?

Naraz silny wybuch wstrząsnął całą ulicą. Cn9 natychmiast opuścił swoją kryjówkę, wypatrując jakiekolwiek smugi dymu. Jednak niebo było idealnie szare, a w najbliższej okolicy nie widział żadnych zniszczeń. Czyżby wybuch nastąpił pod ziemią?

– Straciłem kontakt z Towarzyszami Cw9 i M9 – poinformował go Hirou.

Tętno natychmiast przyśpieszyło. Dreszcz podniecenia został zastąpiony strachem o drużynę, a Cn9 nie był w stanie się poruszyć. Zdarzało się już, że tracili na misjach człowieka. Ale nigdy dwóch.

But ci się rozwiązałwtrącił Hirou.

Cn9 spojrzał w dół i pochylił się, biorąc sznurówki do rąk. Towarzysz tylko na to czekał – natychmiast wskoczył do studzienki kanalizacyjnej.

– Wracaj! – zawołał za nim Cn9.

– Mamy misję do wykonania. Zdrajcy z pewnością poczuli ten wybuch i mogą spróbować ucieczki. Odetnę im drogę, ale ty musisz wejść do domu i ich schwytać.

– I niby jak chcesz to zrobić? Ty, szczur przeciwko trójce ludzi?

– Naprawdę sądzisz, że sam buszuję po śmietnikach?

Cn9 nie zadawał więcej pytań, tylko wpadł do domu, wyważając drzwi. Wyciągnął z kurtki pistolet, kierując się w stronę odgłosów, które z pewnością były dziełem zdrajców i wkroczył do małego pokoju, służącego za sypialnię. Tam ujrzał mężczyznę w wieku trzydziestu lat, próbującego przejść przez okno, które wychodziło na ulicę. Pozostali spiskowcy wchodzili już do otwartej studzienki kanalizacyjnej.

– Stój! – wrzasnął Cn9, co dało taki efekt, że buntownik przełożył drugą nogę nad framugą i zeskoczył.

Podniósł broń i strzelił, trafiając mężczyznę w nogę. Dlaczego ten człowiek nie posłuchał go od razu? Nie musiałby wtedy zwracać uwagi okolicznych mieszkańców i marnować cennego naboju. Przeskoczył przez okno i dobiegł do buntownika, nim ten zdążył doczołgać się do studzienki. Miał nadzieję, iż Hirou dobrze wykonał swoje zadanie, ponieważ spiskowcy postanowili opuścić kolegę. Wymierzył pistolet w jego głowę i powtórzył:

– Stój.

Tym razem mężczyzna usłuchał go, tonąc w kałuży własnej krwi. Kula przeszła na wylot, rozrywając mięśnie i skórę. Cn9 zawsze trafiał w ten sposób, gdy chciał spowolnić swego przeciwnika. Dawało to najbardziej widowiskowy efekt.

– Co ja takiego zrobiłem? – zapytał mężczyzna, drżącym głosem.

– Podburzałeś ludzi do buntu przeciw władzy.

– Ja nic… – mężczyzna zaczął szlochać. – Ja tylko powiedziałem, że rząd jest niewydolny!

Cn9 poczuł odór moczu, który niewątpliwie pochodził od człowieka, kulącego się przed nim. Widocznie jego zwieracze nie wytrzymały stresu.

– Masz prawo milczeć – powiedział krótko Cn9, chwytając go za kołnierz i ciągnąc za sobą. Nie musiał się nawet oglądać, by wiedzieć, że zostawiają za sobą krwawy ślad.

Nagle jednak mężczyzna postanowił chyba udawać bohatera, a może nie chciał być przesłuchiwany przez władzę, ponieważ krzyknął:

– Nie! Ty podła kreaturo, ty marionetko! Nawet nie wiesz co wyczynia władza pod twoim nosem! Wykonujesz tylko ślepo ich rozkazy! Jesteś niczym! Niczym!

Cn9 rzucił mężczyznę przed siebie i przystawił mu pistolet do skroni. Gniew rozsadzał go od środka, choć nie było widać tego na zewnątrz – twarz nadal pozostała bez wyrazu. Tylko oczy ukazywały, co naprawdę czuje. Stracił dziś dwóch członków drużyny, ludzi, z którymi pracował od niepamiętnych czasów, na dodatek ten czołgający się robal wytykał mu, że jest niczym. Ten człowiek nie zasługiwał na życie.

 

Cn9 nacisnął spust. Gdy ciało mężczyzny osunęło się bezwładnie na bruk, w okolicznych budynkach nadal przebrzmiewał huk wystrzału. Zamoczył palce w jego krwi i zaczął pisać nią po ulicy. Kiedy skończył, udał się w drogę powrotną do wieżowca.

Parę godzin później Margaret Thomson wracała do domu, po ciężkim dniu pracy, chcąc wypić tylko kawę i położyć się na łóżku razem ze swoim mężem. Jednak gdy wjechała w uliczkę, na której znajdowało się jej mieszkanie, ujrzała spory tłum, blokujący ruch. Zaciekawiona, zaparkowała samochód i wysiadła z niego, chcąc zobaczyć, co przyciągnęło uwagę tylu ludzi na nudnym osiedlu. Lecz kiedy dotarła do środka kręgu, zwymiotowała i zaczęła gwałtownie szlochać. W centrum zainteresowania znajdowało się ciało jej męża. Leżał w kałuży zaschniętej krwi, a koło niego ktoś wypisał cztery słowa: "Taki los spotyka buntowników."

Koniec

Komentarze

No jest trochę literówek, parę błędów interpunkcyjnych, ale nie są zbyt liczne. Z innych:

Mam ci przyłoić w dupę, żebyś zaczął się przebierać?! - trochę rozbawiła mnie ta groźba

odgłosów, które z pewnością były dziełem zdrajców - jakoś dziwnie mi to wyrażenie zabrzmiało

ujrzał mężczyznę w wieku - w jakim wieku?

Podniósł broń i strzelił, trafiając mężczyznę w nogę. Dlaczego nie posłuchał go od razu? Nie musiałby wtedy zwracać uwagi okolicznych mieszkańców i marnować cennego naboju. - skaczesz po podmiotach bez ostrzeżenia. Nie wiadomo kto kogo nie posłuchał i kto nie musiałby marnować naboju

Widocznie jego zwieracze nie wytrzymały stresu. - a to już całkowicie subiektywna obiekcja. Jakoś nie przypasowało mi to zdanie.

Ogólnie niezgorzej, tyle, że jak dla mnie, zakończenie jakieś takie rozmyte, byle jakie.

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale zrozumiałem, że te wszystkie dziewiątki są jakimiś super żołnierzami. Jeśli mam rację, to trochę jednak zbyt ludzki wydał mi się Cn9.

Według mnie, bardzo ciekawa opowieść. Nie będę podkreślać błędów, ponieważ nie jestem dobra w ich wyłapywaniu.

 

Nie mogę się doczekać kolejnej części. :D

Cn9 zawsze trafiał w ten sposób, gdy chciał spowolnić swego przeciwnika. Dawało to najbardziej widowiskowy efekt. 

To o co chodziło, o skuteczność czy widowiskowość? 

Napisane lepiej od poprzednich tekstów, ale o co tu chodzi, nie wiem. Drużyna, szczur - telepata, buntujący się ludzie --- ale przeciw czemu / komu? Scenka praktycznie bez kontekstu.

ujrzał mężczyznę w wieku - ups, już poprawiam.

Zrozumiałeś dobrze. No cóż, starałam się z tym Cn9, ale nie zawsze wychodzi to co chcę.

Nie za bardzo wiadomo, o co tu chodzi. Narracyjnie - napisane w miarę poprawnie, jeżeli idzie  o pomysł i puentę - slabowicie, a wlaściwie --- całkiem do kitu. Co i dlaczego --- brak odpowiedzi na podstawowe pytania. Kim byli, dlaczego i po co tak działalii, dlaczego towarzyszyły im szczury / szczur - brak odpowiedzi.  Dlaczego dwie minuty spóźnienia mialy tak istotne znaczenie --- to samo. 

W sumie --- wyszla dość niejasna scenka.

Zdecydowanie do rozwinięcia i dopracowania. 

Pozdrówko.

W tekście powyżej nie ma odpowiedzi na te pytania, ponieważ w początkowym zamyśle miał to być prolog do czegoś większego. A w prologu zwykle nie wyjaśnia się wszystkiego, ponieważ ma on zachęcić do lektury czytelnika. Jednak, z powodu mojego lenistwa i braku pomysłu na zakończenie, został tylko ten fragment.

Szkoda że został tylko fragment, bo naprawdę nie trzeba robić z tego powieści, żeby stworzyć wciągającą fabułę. Moim skromnym zdaniem, pomysł jest wymarzonym materiałem na porządne opowiadanie.

Niestety nie mogę się dobrze wypowiedzieć na temat tego opowiadania, ponieważ musiałabym użyć słów zdecydowanie niegodnych damy, czego w stylu: "wszystko ladnie, pięknie, ale czemu zakończenie takie z d..y?"

Dlatego się nie wypowiem, chociaż przeczytałam.

Napisane dosyć czytelnie, ale niestety treść typu "no i co z tego?".

www.portal.herbatkauheleny.pl

Nowa Fantastyka