- Opowiadanie: Robertus - 2112: Opowieść na dobranoc

2112: Opowieść na dobranoc

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

2112: Opowieść na dobranoc

2112: Opowieść na dobranoc

 

 

„Był 2112 rok. Miałem wtedy 23 lata i kończyłem studia na Uniwersytecie Informatyki w Warszawie. Pewnie tego nie wiesz, ale rok 2112 był przełomowy, gdyż rozegrano wtedy pierwsze Skomputeryzowane Igrzyska Olimpijskie. Co prawda planowano zorganizować takowe już 36 lat wcześniej, ale III Hackerska Wojna Światowa opóźniła wprowadzenie tych jakże potrzebnych w światowym sporcie zmian. Wszak już 100 lat wcześniej w wielu krajach elektroniczne wersje gry w piłkę nożną, koszykówkę czy hokej cieszyły się większą popularnością niż fizyczne starcia. Były to jednak wersje dość prymitywne i dopiero w drugiej połowie XXI wieku osiągnęły one formę, która pozwalała na rozgrywanie turniejów mistrzowskich mogących wyprzeć starszą wersję danej gry.

Wróćmy jednak do wydarzeń z 2112 roku. Nie wiem, czy już ci o tym wspominałem, ale nie byłem wtedy zbyt bogaty. Nie skłamałbym nawet mówiąc o sporej biedzie, chociaż miałem mieszkanie i – co najważniejsze – komputer… Jeśli jeszcze można było to nazwać tylko komputerem… Wiesz, zrobiłem kilka drobnych konwersji, podłączyłem trochę sprzętu własnej produkcji… A wszystko po to bym mógł zrobić na nim wszystko to, co chciałem. Oczywiście było to w sto procent związane z moimi studiami informatycznymi. Po prostu korzystałem z komputera w o wiele bardziej rozbudowany sposób niż większość osób, która używała go tylko do komunikacji ze znajomymi. W końcu byłem studentem informatyki! A równało się to wtedy z jednym z największych zaszczytów, jakie mógł osiągnąć młody człowiek nauki.

Skończmy jednak już mówić o moim komputerze, opowiadałem ci już o nim tyle razy! Powróćmy do mojego mieszkania. Co prawda wszystkie urządzenia zajmowały lwią część mojej sypialni, w której w sumie znajdowało się jeszcze tylko łóżko, jednak ono też był skomputeryzowane. Wiem, że dla ciebie to dziwne, ale w tamtych czasach korzystaliśmy z komputera właśnie leżąc na łóżkach. Cóż, wbrew pozorom było całkiem wygodnie… Oprócz mojej sypialni była tam też mała kuchnia, tylko z lodówką wewnątrz, oraz łazienka z sedesem i wanną. Co to wanna? Cóż, było to takie miejsce, do którego wlewałeś się wodę, a następnie się myłeś. Tak, mycie nie było wtedy ani łatwe, ani obowiązkowe… No, a oprócz kuchni i łazienki, była tam też druga sypialnia… Bo widzisz wnuczku, w tej historii właśnie o to chodzi, że to nie było do końca moje własne mieszkanie – dzieliłem je z moim najlepszym przyjacielem, Staszkiem. I to właśnie jemu zawdzięczam tę przygodę.

Pewnej nocy, kiedy nudziłem się bardziej niż zwykle, wszedłem przypadkiem na stronę Biblioteki Narodowej, ponieważ jakiś znajomy znajomego został zmuszony do wypożyczenia nie wiadomo czego. Ech, te wyrzutki studiujące literaturę… Dość szybko odkryłem na tej stronie pewne… Hm… Ukryte treści. Tak, to dobra nazwa. Gdy tylko je zauważyłem, postanowiłem, tak tylko dla rozruszania szarych komórek zobaczyć, co w tym dziale się kryło. Zajęło mi to trochę czasu, chyba około pół godziny, ale w końcu się udało. Odnalazłem kilka folderów z jakimiś starymi powieściami kryminalnymi, cokolwiek to określenie znaczy, więc z ciekawości zgrałem kilka na swój dysk. Następnie zacząłem czytać jedną z nich o tytule „Studium w szkarłacie”, jednak niewiele z niej rozumiałem. Znudzony dziwną lekturą dość szybko zasnąłem leżąc przed komputerem. Dobrze ci się wydaje, że to było bardzo dziwne, bowiem dochodziła dopiero czwarta rano.

I właśnie wtedy do akcji dołączył Staszek. Muszę jednak najpierw zaznaczyć, że nie był on taki jak ja, twój tata, czy ty. Oczywiście korzystał z komputerów, ale oprócz tego grał w tę barbarzyńską wersję piłki nożnej! Niesamowity dziwak… Codziennie wychodził o różnych porach i wracał po trzech godzinach cały spocony, zgrzany i o dziwo przeszczęśliwy. Tamtego dnia wrócił z tych, jak on to nazywał – treningów, właśnie wtedy gdy ja spałem w najlepsze leżąc przed ekranem, na którym były wyświetlone te bardzo nudne teksty, nazywane przez bibliotekarzy kryminałami. Należał on do ludzi ciekawskich, więc dziwiłbym się raczej, gdyby nie zrobił tego, co zrobił. No a cóż on zrobił? Oczywiście położył się obok mnie i zaczął czytać te całe ‘kryminały’! A gdy się obudziłem kilka godzin później, koło trzynastej, on cały czas czytał i ledwo udało mi się zepchnąć go z łóżka.

– To fascynujące, co oni kiedyś robili! – mówił podekscytowany – Wyobrażasz sobie, że w dawnych czasach włamania wcale nie odbywały się przez sieć międzykomputerową?!

Ja go jednak nie słuchałem, nie będąc tym wcale zainteresowany. Wszystkie głupoty, bo za nie je wtedy uważałem, dotyczące odległej przeszłości zupełnie mnie nie obchodziły. Staszek nie mógł zrozumieć, dlaczego jestem ‘takim ignorantem’, więc po kilku godzinach dręczenia mnie swoimi wymysłami, chłopak najzwyczajniej w świecie się obraził. Dlatego też przez następne sześć dni nic do siebie nie mówiliśmy. Były to trochę dziwne dni, ale po części już do tego przywykliśmy. Często sprzeczaliśmy się o tą jego zabawę z piłką, ale w najgorszym wypadku milczenie trwało 3 dni, a wtedy było to już dwa razy dłużej. Jednak po tych sześciu dniach, był on jednak zmuszony odezwać się do mnie.

Tamtego dnia, tak jak każdego innego, Staszek wyszedł z domu ze swoją czarną torbą sportową, w której trzymał strój piłkarski. Jednak o ile sam ten fakt nie był dziwny, zaskakująca była godzina wyjścia. Zazwyczaj miał te ‘treningi’ około północy, czasami zdarzało mu się wyjść przed obiadem koło 18, ale nigdy nie o 16 tuż po śniadaniu! Po tych trzech godzinach jego powrót był nie mniej zaskakujący niż wyjście. Kiedy wrócił, nie był ubrany ani w strój sportowy, ani także w te ubrania, w których wyszedł. Jego odzież była cała czarna. Buty, spodnie, bluzka z długim rękawem, rękawice oraz coś dziwnego na głowie, co nazwał później ‘kominiarką’. Początkowo nie poznałem go w ogóle, ale widząc zdziwienie w moich oczach szybko zrzucił ją z siebie i pokazał mi swoją twarz. Ale nawet ta ‘kominiarka’ nie zaskoczyła mnie tak jak to, co trzymał w torbie.

– Ale to przecież karta pieniężna najnowszej generacji! – krzyknąłem, gdy Staszek otworzył torbę i rzucił mi mały płaski kawałek tworzywa polimerowego.

– Owszem. I masz jakieś trzynaście minut, by złamać zabezpieczające ją hasła i przelać pieniądze znajdujące się na niej na moje konto. Masz jego numer?

– Trzynaście minut? – powtórzyłem, zdezorientowany tym co mówił Staszek.

– Tak, trzynaście minut. Potem karta ulegnie autodestrukcji. Lekki błąd, za szybko wyjąłem je z sejfu. Czyli masz numer mojego konta?

– Numer konta? – Powoli mój umysł zaczął chodzić na normalnych obrotach. – Nie, nie mam.

Staszek wyjął starą tabliczkę ekranową, której używał jeszcze, kiedy był dzieckiem, i szybko napisał na niej rysikiem numer swojego konta bankowego i położył na moim biurku.

– Dobra, trzymaj torbę, a ja pójdę już wypłacać pieniądze z bankomatu. – Ruszył z powrotem do drzwi, by wyjść z mieszkania. Tuż przed nimi zatrzymał się jeszcze na chwilę, by krzyknąć. – Oczywiście bierzesz połowę zysków.

Już chciałem mu coś odpowiedzieć, ale zanim sformułowałem odpowiednią myśl, chłopak już był na zewnątrz. Bez chwili zastanowienia otworzyłem więc torbę i zobaczyłem jeszcze z pięćdziesiąt takich kart. Szok, który wtedy przeżyłem, minął o wiele szybciej niż poprzedni, i po kilkudziesięciu sekundach przelałem już pieniądze z pierwszej karty na konto Staszka.

Oczywiście nie udało mi się złamać haseł wszystkich kart, ale po tej przygodzie zarówno ja, jak i Staszek byliśmy już raczej bogaci niż biedni. Dla bezpieczeństwa niestety musiałem wyrzucić zarówno swój komputer, jak i skonstruowane przeze mnie urządzenie do odczytu kart pieniężnych. Na szczęście pozostały sprzęt nie był używany podczas tej przygody i mogłem go zachować… A teraz wnusiu idź już spać i od jutra zacznij się uczyć do tego sprawdzianu z szyfrowania, bo to naprawdę ważna umiejętność.”

 

***

 

– Panie komendancie, mam tekst rozmowy osobnika podejrzanego o sprawę numer 10 644 z wnukiem. Powinno to wystarczyć do skazania – powiedział młody chłopak do kamery nad ekranem komputera.

– Sprawy 10 644? Tego najbardziej bezczelnego włamania ze wszystkich włamań, jakie prowadziłem w swojej karierze? Tego sprzed przeszło 50 lat? – odezwał się o wiele starszy mężczyzna z wieloma odznaczeniami na mundurze.

– Tak, panie komendancie, chodzi właśnie o tę sprawę. – Młody chłopak przesłał już plik tekstowy.

– Wybornie sierżancie, doprawdy wybornie – mówił komendant czytając dokument. – Sierżancie, uważam, że rozwiązaniem tej sprawy zasłużyliśmy sobie na urlop. Wyślij więc natychmiast odpowiednie służby, a ja już zacznę się pakować.

– Tak jest, panie komendancie!

– Do zobaczenia za dwa lata, panie sierżancie! Żona od zawsze chciała polecieć na Marsa, więc do końca urlopu pewnie już się nie zobaczymy!

Koniec

Komentarze

tę, tę, tę!!! TĘ sprawę. (końcówka.)

tak się na Ciebie obraziłam za ten błąd, że aż nie przeczytam reszty. ;x

 Po prostu korzystałem z komputera w o wiele bardziej rozbudowany sposób niż większość osób, która wykorzystywała

Zajęło mi to trochę czasu, chyba około pół godziny, ale w końcu się udało - ok. pół godziny? Ten dziadek nie mógłby bardziej sprecyzować..?

Rozumiem, że jest to opowieść, wspomnienia pewnego człowieka, ale wygląda to bardziej na jakieś streszczenie, skrótowy opis czyjejś młodości z dokładniejszym uwzględnieniem jednego, ale ważniejszego epizodu. Szkoda, że w tej formie Twoje opowiadanie jest mało interesujące.

Cześć

Skomputeryzowane Igrzyska Olimpijskie -  już możesz zmienić nazwę, ponieważ jest to tak prawdopodobne jak włączenie sportów motorowych do IO. MKOl się pewnie zgodzi.

którapozwalała na rozgrywanieturniejów - spacja między wyrazami.

100% - słownie

Skończmy jednak już mówić o moim komputerze, opowiadałem ci już o nim tyle razy! Powróćmy do mojego mieszkania. Co prawda komputer - powtórzenie, nie mpierwsze i nie ostatnie.

Ech, te wyrzutki studiujące literaturę… - Kocham przekonaie o wyższości nauk ścisłych nad humanistycznymi. Taki naukowy nacjonalizm.

gdyby nie zrobił tego, co zrobił. No a cóż on zrobił? - Prawdziwa perła.

ze swoją czarną torbą sportową, w której trzymał swój strój piłkarski. - nie szło się domyślić, bez zaimków.

Taa i wyrzucene kmutera za spa. Nie zainteresowali się nagłymi przelawami dużych sum pieniędzy na dane konto? Nie znaleźli ich po czymś odpowidającemu IP? Rysopisów pewnie też nie mięli i Staszek był taki świety, że żadnego materiału genetycznego też nie zostawił. Bzdura

daje 2.

Pozdrawiam

M.C.

Jak dla mnie zabrakło puenty. Spodziewałem się jej silnie podkreślonej, czegoś w stylu " TEJ najbardziej bezczelnej kradzieży dziesięciolecia, kiedy to nieznany geniusz wpadł na błyskotliwy pomysł otworzenia drzwi za pomocą łomu!? Przecież samo odtworzenie zdarzeń zajęło naszym najlepszym specjalistom ponad dwa lata!". Takie wszystko rozwodnione, naiwne. Poza tym, co za idiota trzyma karty płatnicze w sejfie!? swiat trochę zbyt skomputeryzowany na gotówkę, ale nadal przecież mogą trzymać w sejfach złoto, dzieła sztuki, diamenty. Poza tym nie wmówisz mi że w 2112 policja skarbowa będzie miała mniejsze uprawnienia niż dzisiaj. W przypadku nagłego wplacenia wielkiej sumy pieniędzy na konto biednego studenta w ciągu kilku sekund delikwent miałby ich na karku.

Ja powiem tak: historia może mnie nie przekonała i nie porwała. Ot przeczytałem, zapomniałem. Błędów nie będę się doszukiwał, bo paru przede mną już to zrobiło i paru po mnie zapewne też się pokusi.

Pozdrawiam.

Cóż, dziękuję wszystkim za komentarze. Co prawda boli mnie fakt, że wciąż jest tyle błędów gramatycznych czy ortograficznych, mimo że dałem to opowiadanie wcześniej dwóm osobom do sprawdzenia. Trudno.

Nie wiem, czy nie za lekko to podkreśliłem, ale ten świat nie jest jakąś logicznie prawdopodobną wersją naszego. Jest raczej właśnie mocno przejaskrawiony. Nie uważam, że MKOl wprowadzi elektroniczne sporty na olimpiadę. Ale znam kilka osób które upierało się że gry komputerowe są sportem, a ja chciałem to zsatyryzować. Chyba nie wyszło. :/

Tak samo policja tak się skomputeryzowała, że nie ma zielonego pojęcia o zbrodniach starego typu. Nie ma takich zbrodni, więc nie ma oddziałów które miałyby im zapobiec. Dlatego też, by inni o tym zapomnieli dostęp do kryminałów z dawnych lat został zakazany i wie pewnie o nich tylko kilka rządzących osób.

Argument Lassara co do kart w sejfie jest akurat bez odpowiedzi. Ale dzięki niemu wpadłem na kilka pomysłów jak go rozwiązać. Spróbuję je wkrótce przybliżyć, kiedy je dopracuję.

Tak samo argument domka, za dużo lania wody o rzeczach nie dotyczacych akcji. Dopisałem ich trochę podczas pierwszej poprawki, bo wydawało mi się to za krótkie, ale lepiej byłoby gdybym spróbowął dodać więcej do głównej akcji.

CzubekxD  - To o nacjonaliźmie naukowym chyba nie do mnie? Stworzyłem takiego bohatera po prostu, sam tak oczywiście nie uważam.

W każdym bądź razie cieszę się, że w końcu się przekonałem i wstawiłem tutaj to moje opowiadania. Od 4 miesięcy się przekonywałem, ale wciąż uważałem że jest zbyt beznadziejne. W sumie chbya miałem rację, ale przynajmniej się trochę nauczę na błędach. Jeszcze raz dzięki wszystkim za komentarze. :)

PS CzubekxD - A kto powiedział, że Staszka nie złapali? ;) 

"Ale znam kilka osób które upierało się że gry komputerowe są sportem, a ja chciałem to zsatyryzować." - Niektóre gry komputerowe są e-sportem, spójrz chociaż na Starcrafta.

Napisane w miarę czytelnie, ale aż do bólu dziecinne :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Mężczyźni nie noszą bluzek. Chciałoby się wstawić myślnik, kropkę, myślnik, ale nie robię takich rzeczy.

@Robertus

PS a kto powiedział, że go złapali? :)

Nowa Fantastyka