- Opowiadanie: Debiutant - Inny wymiar

Inny wymiar

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Inny wymiar

Inny wymiar ”

 

 

 

 

 

Słonecznego dnia w mieście Milwaukee Jason Rahn znalazł na ulicy, przed swoim domem, ciało małej dziewczynki, maksymalnie mającej dziesięć lat. Znaleziskiem był wstrząśnięty, nie tylko dlatego, że było to jego pierwsze doświadczenie na takim tle, lecz dlatego, iż w tych zwłokach było coś niepokojącego. Sprawca musiał być okrutny pozostawiając ją tak na środku ulicy.

 

Jako informatyk, Jason zajmował się grafiką w nowo otwartej przez niego, dobrze prosperującej firmie, zajmującej się nauką i innowacjami technologicznymi.

 

Był młody, miał dwadzieścia cztery lata i był spełniony wobec swoich rodziców, którzy nigdy nie wymagali od niego konkretnych życiowych celów, czyli nie mówili mu kim ma być i zostawili mu wybór. Dziękował im za to. Nigdy w życiu nie spodziewał się, że da radę się wybić, jednak mu się udało. To był jego życiowy sukces.

 

Teraz, stojąc przed zwłokami małoletniej ofiary, poczuł ciarki na ciele i niechęć do życia. Był sfrustrowany tym co zobaczył i miał szybki natłok myśli, jak tornado niszczące wszystko po kolei.

 

Dlaczego to ja wyszedłem pierwszy przed ten cholerny dom? Czemu nie mógł być to ktoś inny – pomyślał Jason. Z drugiej strony czuł, że jest coś w tych zwłokach związanego z nim, to ciało nie było mu obojętne. Czuł owianą weń tajemnicę, której nie chciał poznawać za wszelką cenę.

 

Dziwiąc się czemu jeszcze nie zadzwonił po policję, zaniósł wbrew własnej woli, ciało do własnego domu i myślał, myślał co zrobić.

 

Nie wiedząc jednak co ma postąpić, wziął telefon do ręki i już kiedy miał nacisnąć zieloną słuchawkę z wbitym wcześniej numerem 112 oprzytomniał. Nagle, uświadomił sobie kim jest ta dziewczynka i omal nie zemdlał.

 

Podszedł do zdjęcia leżącego na jego biurku, którego używał do pracy. Był samotny, nie miał nikogo z kim mógłby się dzielić swoimi najciemniej skrytymi tajemnicami, szczęściem czy zwykle miłością. Chciał i pragnął znaleźć kogoś, jednak wiedział, że nigdy na siłę, bo znajdzie nieszczęśliwą miłość, tylko ból, który doprowadzi go do wyczerpania emocjonalnego.

 

W dzieciństwie, został parę razy zraniony przez dziewczyny, później kobiety, w dość dotkliwy sposób. Od tamtego czasu miał do miłości pewne kompleksy.

 

Teraz spoglądając, tymi niebieskimi oczyma , dość wytrzeszczonymi, które równocześnie mogły zaraz wyjść z orbit, na zdjęcie.

 

Na tym zdjęciu był on i jego rodzice, którzy uśmiechnięci, patrzyli przed siebie, a on miał taki wyraz twarzy, jakby zjadł kwaśną cytrynę. Lecz nie to było istotne. Istotne było to, co było na drugim planie, bowiem tam w dali stała mała dziewczynka, spoglądająca na niego. Ta dziewczynka, okazuje się być znalezioną przez niego przed chwilą, ofiarą.

 

Strach, teraz tylko to czuł. Bał się jak diabli. Cały czas zadawał sobie pytania: Skąd ona się wzięła? Jak to w ogóle możliwe? To nie dzieje się naprawdę – upierał się Jason.

 

Po chwili znurzenia i ciemności przed oczami, Jason siedzi na krześle i słyszy jak serce wali mu jak oszalałe. Zaraz wyskoczy z mojego ciała i będe je słyszał jak łomocze na ziemi – pomyślał. Przypływ adrenaliny, jaki go ogarnął od czasu zobaczenia trupa na jezdni, zwiększył się dziesięciokrotnie. Dosłownie czuł, jak jego skóra ponownie się jeży i jak przez bańki mydlane widzi wspomnienia uśmiechniętych rodziców przed zdjęciem, kiedy to odwracając się zobaczył małą dziewczynkę i przeraźliwie jęknął, odwracając się do aparatu, które pstryknęło w tym samym czasie zdjęcie, upamiętniające jego wstrętny wyraz twarzy.

 

Wiedział, że teraz wie czemu wtedy był w takim grymasie. Dzieci są czulsze, niż dosrośli. Musiał wyczuć coś groźnego, co mu się nie spodobało. Nie wiedząc czemu, dziewczynka, pojawia się w jego życiu poraz kolejny, lecz po piętnastu latach i jest trupem.

 

Panika tkwiła w nim przez ten cały czas, rozmyślając, stojąc w kuchni i wbijając wzrok w ciało. Zadawał sobie pytania : Jak ? Czemu ? Kto to zrobił ? Dlaczego ? Kim ona jest ? Czemu pojawia się poraz drugi ? Szukał nań odpowiedzi , ale bez skutku. Nawet nie wiedział , gdzie miałby ich szukać.

 

 

 

Poniekąd szukając w głowie odpowiedzi na pytania, w tej drastycznej sytuacji postanowił, że lepiej będzie jeśli zrobi sobie coś do jedzenia, kanapkę, gdyż miał potworną pustkę w brzuchu, w końcu nie jadł niczego od rana. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy, że z tego wszystkiego zgłodniał.

 

Wnet, nakładając ostatni plaster szynki na serowo – majonezową kanapkę, usłyszał cichy dźwięk. Jakby syk. Gwizd. Potem stukot. Bał się odwrócić. Był sparaliżowany. Nogi stawiały mu opór. W końcu odblokował się i dał radę, obrócił się, lecz to co zobaczył nie dało się wyrazić na żaden konkretny sposób.

 

Wypuścił z rąk kanapkę i nóż. Kanapka spadając zrobiła dźwięczny chlust.

 

Zapadła dramatyczna cisza.

 

Słychać było tylko tik – tak , tik – tak , dźwięk z wiszącego na ścianie, zegara.

 

Jason osunął się na ziemię i zdrętwiał.

 

Leżał tak wpatrzony w brązową obudowę lodówki. Nie mrugając. Z buzi ciekła mu ślina jak i psa śliniącego się, gdy ma dostać upragnioną kość.

 

Minęło, gdzieś około czterech minut, od czasu upadku. Uznał, że to co widzi to jedynie halucynacja. Przerażenie go opuściło, lecz strach nadal brał górę.

 

Przed sobą widział : stojącą, wpatrującą się w niego dziewczynkę. Tę samą, którą przed chwilą wniósł do domu. Nie mrugała. Nie dziwił się, bo jak do jasne cholery trup mógł mrugać, czy kij wie co ? – pomyślał Jason. Dotknął ręką kieszeni, gdy zdał sobie sprawę, że z tego wszystkiego narobił w gacie. Cóż za upokorzenie– pomyślał – żeby dorosły facet, zlał się w gacie ze strachu, przed małą, bezbronną dziewczynką, w dodatku nieżyjącą. Jednak, wiedział że to strach wziął górę, a człowiek w najgorszych, najstraszniejszych sytuacjach jest spraliżowany i nawet nie czuje, gdy popuści.

 

Stał tak, z ręką na prawym udzie, dotykając mokrej części spodni, a drugą ocierając pot z czoła.

 

Pamiętał, jak był w podobnej sytuacji, mając lat osiem, wtedy to był z Ojcem na polowaniu, i ku ich zdziwieniu przed nimi stanął niedźwiedź. Nie byli przygotowani na takie spotkanie, jednak ojciec dobrze wiedział co robić w tego typu przypadkach, więc powiedział mu, iż trzeba się położyć i udawać martwego. Toteż, tak postąpił. Los się do nich uśmiechnął i niedźwiedź sobie poszedł, wcześniej jednak obwąchując ich dokładnie. Wtedy to zsikał się po raz pierwszy. Jednakże, tamta przygoda była małym pikusiem w stosunku do tego co widział teraz.

 

Jason kurwa , co się z Tobą dzieje ? – pomyślał w duchu. Na chwilę zamknął oczy , po pięciu sekundach powoli zaczął je otwierać i nagle uzmysłowił sobie, że dziewczynka nadal jest przed nim. Nie zniknęła. Dobra – postanowił – spróbuję ostatniej szansy. Wtedy to uszczypnął się mocno w lewą rękę. Z lekkim jękiem, nie obudził się ze snu, o którym myślał, że w nim uczestniczy. Wtedy to wiedział, że nie ma wytłumaczenia na to co się teraz dzieje i postąpił krok ku niej.

 

Dziewczynka nawet nie drgnęła. Była zniewalająco piękna. Musiała mieć naprawdę piękną matkę – pomyślał Jason. Miała czarne włosy i zielone oczy. Była strasznie blada, ale to chyba przez to że była nieżywa.

 

Tak, postępując do niej małymi krokami z coraz to większym przejęciem, widniejącym na jego twarzy, czuł nieodparte wrażenie, że zaraz dowie się czegoś. Ale tak naprawdę to on nadal nie wiedział, gdzie się podziewa, gry wtem usłyszał szokująco słodki głos. Głos dziewczynki.

 

 

  • Dziękuję

     

    Jason nie rozumiał o co chodzi. Nie. Wpierw nie ogarniał tego, że ta istota do niego przemówiła. Jak coś co nie żyje, może mówić ?! – rzekł jego głos wewnętrzny. Był wyraźnie zbity i przejęty. Uznał, że dzieje się coś dziwnego, coś strasznego, lecz z drugiej strony ekscytującego i intensywnego. Zająkując się, Jason odpowiedział :

 

  • Zzzza Co ?

 

 

Na odpowiedź, nie musiał czekać długo. Dostał ją prawie natychmiast :

 

 

  • Za to, że w końcu mnie przyjąłeś.

  • Dokąd Cię przyjąłem ? – spytał wyraźnie podniecony Jason.

  • Do siebie, Jasoon – rzekła, śmiertelnie poważnie dziewczynka.

 

 

Nagle, Jason poczuł ukłucie w żołądku. Czuł, jakby coś się tam kotłowało. Tylko w dzieciństwie jego Matka nazywała go tak, Jasoon. Było to zabawne przezwisko, które bardzo uwielbiał. NIKT inny nie miał prawa i nie wiedział, że ktoś tak nań mówił.

 

Poczuł mrowienie w okolicach kręgosłupa. Skąd ta dziewczynka wie o mnie takie rzeczy? – zastanawiał się Jason. Bardziej przerażające stało się to, co wie oprócz tego? Czy zna całe moje życie ?! – w Jasonie rosła desperacja. Musiał zadać to pytanie :

 

 

  • Kim ty jesteś i czego ode mnie chcesz ?

 

 

Dziewczynka, nie wyglądała na spiętą lub zakłopotaną. Bez wahania odpowiedziała :

 

 

  • Nazywam się Emmy. Chcę, abyś mi pomógł dostać się do dobrego świata.

 

 

Jason zrozumiał, że dziewczyna jest cholernie tajemnicza. Nie wiedział co się szykuje za tymi słowami.

 

 

  • O co Ci chodzi ? Jaki dobry świat ? Nie rozumiem… – rzekł Jason.

  • Nie ma czasu do stracenia. Jeśli ON wróci, to zabije Ciebie, a mnie zabierze do siebie. – powiedziała Emmy.

 

 

Ledwie wypowiedziała ostatnie słowa, wyraźnie była przejęta i zarazem przestraszona tym co mówiła. Już nie mówiła pełna spokoju, tylko lęku. To zdziwiło Jasona, który nad nic nie rozumiał.

 

 

  • Kto wróci ? – spytał Jason, który na dźwięk słowa „ …zabije Ciebie…” skamieniał.

 

 

Emmy, wyglądała na przygotowaną z zakresu tego typu pytań, gdyż odpowiadała bez namysłu.

 

 

  • Włochaty pająk, który kradnie małe dzieci, niedojrzałe i zabiera je do siebie – złego świata.

 

 

Jason przypatrując się dziewczynie, ogłupiał. Słuchał jakichś bzdur na temat włochatego pająka, który jest najpewniej wymysłem dzisięciolatki, gdy nagle…

 

Słychać było świst i natarczywe drapanie, tak jakby ktoś chciał zedrzeć sobie paznokcie do samej krwi. Dźwięk, budził coraz to większe uczucie strachu, wręcz przerażenia. Osłupiały, wpatrywał się w miejsce dochodzącego doń dźwięku, lecz nic tam nie zauważył. Bał się podejść bliżej. Może i było to dziecinne jak wtedy, kiedy jako dziecko boisz się przejść do łazienki po ciemku, jednakże biorąc pod uwagę splot wszystkich zdarzeń, które na niego spadły, był coraz to bardziej przekonany, że Emmy nie łga i mówi prawdę . Zresztą co to by było gdyby „ Trup ” Cię okłamał. Dźwięk ucichł.

 

 

  • Zbliża się ! Jest coraz bliżej, jeśli mnie znajdzie…

 

 

Nie musiała dokańczać , Jason dobrze wiedział co wtedy się stanie. Wtedy to on straci życie, a dziewczynkę zabierze do siebie, obrzydliwy włochaty pająk i nie wiadomo co jej zrobi.

 

 

  • Co mam zrobić ? – rzekł Jason.

 

 

Wierzył jej już w stuprocentach. Jednak, nie podobała mu się ta cała sytuacja.

 

Znów dźwięk, ów dzwięk stał się jeszcze bardziej wyrazisty niż przedtem.

 

Jason słyszał, jakby ktoś próbował połaskotać ściany.

 

 

  • Musisz mnie wpuścić do siebie , do Twojego umysłu – powiedzała dziewczynka.

 

 

Nie no to jakiś cholerny koszmar, który nie jest snem, lecz jawą – rzekł Jason.

 

Jason wierzył w duchy. Zawsze uważał, że duchy, to cząstka świata, że to one sprawiają podmuch powietrza w mieszkaniu. Nie był sceptykiem. Teraz , jednak zrozumiał, że nie był przygotowany na spotkanie z czymś niematerialnym.

 

 

  • Ale jak mam to zrobić ? – powiedział ochryple Jason, któremu zaschło w gardle.

  • Wystarczy, że pomyślisz o czymś miłym, związanym z Twoim dzieciństwem. Jak byłeś młody. – rzekła Emmy, w ogóle nie łapiąc powietrza.

 

 

Jak mam myśleć o czymś miłym w takiej sytuacji ? – pomyślał Jason.

 

Wtem, usłyszał coś jakby ktoś skrobał styropian. Był to obrzydliwie donośny dźwięk, którego nienawidził.

 

Serce mu tłukło jak oszalałe. Naprawdę , dziwił się jeszcze, że w ogóle je ma.

 

 

  • Nie dam rady! Kur…..de, staram się , ale nie mogę ! – krzyknął Jason w rozpaczliwym tonie .

 

 

Wtedy to , zobaczył coś czego nie chciałby już nigdy w życiu widzieć. Przed jego oczami ukazał się owy włochaty pająk, ale to było tylko delikatne stwierdzenie – pomyślał Jason.

 

Pająk wyglądał naprawdę staro. Miał pomarszczone włochate nogi oraz posklejane czymś co na pozór przypominało klej. To było coś co Jason zrozumiał od razu, była to ociekająca maź, która pojawia się podczas porodu dziecka. Jednak nie to było najbardziej przerażające. Ów pająk nie miał ośmiu nóg, lecz dwanaście, ale te cztery kończyły się szczypcami jak u kraba, a jego małe ślepia charakteryzowały okrucieństwo i wrogość.

 

Teraz, ten potwór wpatrywał się w dziewczynkę i jego oczy zabłyszczały, a kawałek mazi spadł na podłogę.

 

 

  • Zrób cos Jason ! Błagam Cię .. – mówiła Emmy, już płacząc.

 

 

Jakże, to dziwne – pomyślał Jason – że duch może płakać i odczuwać cokolwiek.

 

On sam teraz odczuwał strach dużo większy i większy i większy niż wcześniej.

 

Pająk, kto by pomyślał?! – zastanawiał się Jason. Szukał jakiejś drogi wyjścia z tego wszystkiego. Starał się przejść labirynt w swoim mózgu i dojść do jakiegoś konkretnego rozwiązania, lecz zamiast tego , cholernie się spocił. Ewidentnie mu nie szło.

 

 

  • Dobra, wiejemy ! – rzekł Jason i wziął pod rękę małą. Biegnąc, przewrócił krzesło, leżące tuż przy stole.

 

 

Wnet poczuł wiejący odór zgniłego mięsa, ale nie odwrócił się, by spojrzeć co tam jest. Domyślał się.

 

Pająk powoli ruszył w ich stronę, zostawiając za sobą duże ilości ślizgowatej substancji.

 

 

 

 

  • Mamy bardzo mało czasu Jason. Jak mnie nie wpuścisz to już nigdy nie zobaczysz światła dziennego! – powiedziała Emmy.

  • Wiem – odpowiedział Jason łapiąc oddech – Staram się ! Nie widzę ich ! Nie widzę wspomnień, nie mogę sobie niczego przypomnieć !

  • Postaraj się – odfuknęła dziewczynka.

 

 

Byli teraz w obszernym salonie i kierowali siędo małego pokoju.

 

Dźwięk, trzepot, dźwięk. Pająk był coraz bliżej.

 

Jason pogłębiając się w myśli, by odkopać jakieś wspomnienia, pomyślał, że będzie miał chwilę czasu by się zastanowić w małym pokoiku.

 

 

  • Zaraz Cię uratuję mała ! – rzekł Jason

  • Wierzę w to Jason – powiedziała dziewczynka.

 

 

W końcu znaleźli się w małym pokoju. Jason zamknął drzwi i przystanął koło komody z ciuchami , stawiając przy tym dziewczynkę na ziemię.

 

 

  • Dobra, czas coś wykombinować. – powiedział , starając się uśmiechnąć, lecz wyszedł z tego tylko grymas.

 

 

Coś walnęło w drzwi.

 

Dla Jasona czas stanął w miejscu i oto jest ! Przed nim pojawiła się sytuacja z dzieciństwa, gdy grał w piłkę razem z tatą w parku, a jego matka siedziała na kocu i oglądała jakże interesująca rozgrywkę. Wtedy to Jason osiągnął sukces i pokonał swojego tatę 3:2.

 

Nie czując w ogóle, że się uśmiecha, skinął głową dziewczynce, że jest gotowy.

 

W tym samym momencie drzwi do pokoju mocno się rozwarły i wkroczył do nich włochaty pająk, skrobiąc przy tym i wydając beznamiętny cichy dźwięk, jakby kapającej wody.

 

Dla Jasona to nie miało znaczenia. Teraz żył w swoim wspomnieniu. Czuł je. Czuł zapach letnich kwiatów. Śłyszał śmiech matki, kibicującej. Widział , jak jego ojciec stara się obronić bramkę, a wiewiórka zrzuca orzecha z drzewa.

 

Jednak, to wszystko co widzi i czuje jest jedynie z perspektywy widza, stojąc i opierając się o drzewo Jason ciężko wzdycha.

 

Pająk zbliżył się i brakowało mu tylko pół metra, by sięgnąć po niego i go strawić , a dziewczynkę pojmać , do czegoś gorszego niż piekło.

 

Jeszcze spoglądając chwilę na Matkę, otarł łzy i się odwrócił. Wiedział co tam ujrzy, dlatego też nie był zdziwiony stojącą naprzeciwko niego dziewczynką, Emmy.

 

 

  • Co teraz? – spytał.

  • Powiedz hasło – rzekła dziewczynka.

  • Jakie hasło? – odpowiedział.

  • Te, które zawsze mówiłeś swojej mamie, gdy po przeczytaniu bajki, dawała Ci buzi w policzek. – odparła Emmy.

     

     

     

    Jason się zdziwił, lecz wiedział o co jej chodzi, Toteż odpowiedział :

  • Miłość jest w nas.

     

     

     

    W ten sam czas wspomnienie przeminęło i Jason z powrotem był w pokoju.

     

    O mało nie dostał zawału serca, gdy ujrzał przed sobą wielkiego pająka, sięgającego po niego.

     

     

     

    O cholera, Emmy nie mówiła co będzie z pająkiem – powiedział do siebie Jason , lecz , mimo tej sytuacji już się nie bał. Nie czuł grozy. Czuł coś innego. Czuł się jak bohater. Był spełniony. Dobrze wypełnił swoje zadanie i tylko to się liczyło.

     

     

     

    Zemdlał.

Gdy się obudził, pająka już nie było. Wstał z podłogi i spojrzał na zegar wiszący na ścianie, tuż nad telewizorem. Była godzina 12 ; 33 .

 

Poszedł do kuchni i spojrzał ponownie na tą samą fotografię co przedtem, i teraz zobaczył, że dziewczynka w dali się uśmiecha.

Koniec

Komentarze

Od razu na początku: wypowiedzi w dialogach zac.zynamy myślnikiem

Jeśli chodzi o interpunkcję, nie będę wymieniał błędó, bo jest ich całe mnóstwo.

Jako informatyk, Jason zajmował się grafiką w nowo otwartej przez niego, dobrze prosperującej firmie, zajmującej się nauką i innowacjami technologicznymi. - po primo powtórzenie, secundo, może to tylko mnie tak razi, ale czym zajmowała się ta firma?

był spełniony wobec swoich rodziców - nie jestem przekonany, czy to poprawna forma

Dziwne wydaje mi się też to, że reakcją na zwłoki dziecka, leżące na ulicy, była frustracja.

kwaśną cytrynę - to chyba pleonazm

Po chwili znurzenia i ciemności przed oczami, Jason siedzi na krześle i słyszy jak serce wali mu jak oszalałe. Zaraz wyskoczy z mojego ciała i będe je słyszał jak łomocze na ziemi – pomyślał. Przypływ adrenaliny, jaki go ogarnął od czasu zobaczenia trupa na jezdni, zwiększył się dziesięciokrotnie. Dosłownie czuł, jak jego skóra ponownie się jeży - trochę skaczesz po czasach. Poza tym, jeży to się chyba włos, nie skóra.

Przepraszam, ale więcej nie przeczytałem. Może jutro skończę.

Masakrujesz polsczyznę. Przykład jeden z wielu:

Czuł owianą weń tajemnicę, której nie chciał poznawać za wszelką cenę.

1) coś może być owiane tajemnicą, ale nie tajemnica owiana w czymś. Po prostu nie ma takiego wyrażenia.

2) Jeżeil nie chciał poznać, to za żadną cenę, nie za wszelką.

Musisz dużo czytać, ale to naprawdę dużo (mama na myśli książki, nie internetowe teksty, które bywają na fatalnym poziomie). W ten sposób człoweik nasiąka poprawnymi wyrazeniami, ortografią (znuŻenie!), interpunkcją (nie ma spacji przed pytajnikiem oraz innymi znakami z wyjatkiem nawiasu otwierającego). Czytać, czytać i jeszcze raz czytać.

 

 

Cześć

Znaleziskiem był wstrząśnięty, nie tylko dlatego, że było to jego pierwsze doświadczenie na takim tle, lecz dlatego, iż w tych zwłokach było coś niepokojącego. Sprawca musiał być okrutny pozostawiając ją tak na środku ulicy. - powtórzenia

Jason zajmował się grafiką w nowo otwartej przez niego, dobrze prosperującej firmie, zajmującej się - powtórzenie.

Był młody, miał dwadzieścia cztery lata i był spełniony wobec swoich rodziców, którzy nigdy nie wymagali od niego konkretnych życiowych celów, czyli nie mówili mu kim ma być i zostawili mu wybór. Dziękował im za to. Nigdy w życiu nie spodziewał się, że da radę się wybić, jednak mu się udało. To był jego życiowy sukces.- znowu. Zdanie, żę był spełniony wobec rodziców nie jest dobre. JEst fatalne.

Dalej jest pełno podobnych pomyłek i powtózeń. Brr...

numerem 112 oprzytomniał.  - cyfra po pierwsze słownie, po drugie to numer obowiązujący w UE w USA to 911.


Podszedł do zdjęcia leżącego na jego biurku, którego używał do pracy.  bardzo mnie ciekawi jak używał tego zdjęcia do pracy?

ył samotny, nie miał nikogo z kim mógłby się dzielić swoimi najciemniej skrytymi tajemnicami, szczęściem czy zwykle miłością. - skoro był samotny to jak mógł się dzielić miłością? Jak ona występiowała w jego życiu?

Teraz spoglądając, tymi niebieskimi oczyma , dość wytrzeszczonymi, które równocześnie mogły zaraz wyjść z orbit, na zdjęcie. - to zdjęcie to całkowita masakra. Bez "tymi", skoro były wytrzeszczone, to logiczne, że mogły wyjśc z orbit.

Na tym zdjęciu był on i jego rodzice, którzy uśmiechnięci, patrzyli przed siebie, a on miał taki wyraz twarzy, jakby zjadł kwaśną cytrynę. Lecz nie to było istotne. Istotne było to, co było na drugim planie, - następny majstersztyk.

W tym momencie przyznaje się, że zakończyłem czytanie, ponieważ dalej nie potrafiłem przebrnąć.

Pozdrawiam

M.C.

Ja również dotarłem do połowy zaledwie. Na początek zajrzyj tu. Po drodze dużo czytaj. Pisz i wrzucaj tutaj. Na razie jest bardzo słabo, ale jeśli trochę popracujesz, będzie lepiej. Mimo wszystko myślę, że masz potencjał, nie pojawiłeś się tu przez pomyłkę. Ale bądź świadom, że masz bardzo wiele do zrobienia, zanim Twoje teksty zaczną być czytane z prawdziwą przyjemnością. Powodzenia.:)

Podobnie jak Świętomir radzę Ci, drogi Autorze, skupić się porządnie na wątku Seleny.

 

Nie dotrwałam do końca tekstu. Historia mnie nie zainteresowała, a warsztat... Po co te dodatkowe spacje przed znakami interpunkcyjnymi? Czemu dialogi zapisane tak, a nie inaczej? To, plus dziwne kolokacje i nienaturalne konstrukcje niektórych zdań, literówki, powtórzenia itp. sprawia, że czytanie nuży i zniechęca.

Pracuj nad warsztatem, Autorze, dużo pisz, jeszcze więcej czytaj.

 

Powodzenia i pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Zapis dialogów jest najprawdopodobniej skutkiem transplantacji tekstu z jakiegoś edytora z automatycznym wypunktowywaniem linijek zaczynających się od myślnika. Autor najpierw nie zadbał o wyłączenie tej opcji, a potem nie zadbał nawet o to, żeby po wstawieniu tekstu rzucić nań okiem.

Nowa Fantastyka