- Opowiadanie: CzubekxD - Szczęśliwy los (short)

Szczęśliwy los (short)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Szczęśliwy los (short)

– Ciekawe skąd się biorą? Tych wylosowanych rozumiem: szaraczki, ale niektórzy za to płacą ogromne sumy.

 

W sali rozległ się śmiech.

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------–

 

Znajomy stwierdził, że jeśli w tym wieku nic go nie boli, to znaczy, że nie żyje. Sławek miał dwadzieścia cztery lata. Co prawda nie czuł się staro, ale wiedział, że najlepsze lata ma już za sobą. Średnia życia na Ziemi ciągle spadała. Niecałe sto lat temu wynosiła sześćdziesiąt lat.Teraz przeciętny obywatel schodził w wieku czterdziestu pięciu może sześciu wiosen. Wiziskopy z rzadka informowały o super starcach, którzy egzystowali do piędziesiątki. Czasem, przy wielkiej pompie państwowej, dziadek dostawał jakiś order.

 

Planeta została całkowicie wyeksploatowana kilka wieków temu. Walka korporacji, o każdy metr sześcienny globu, doprowadziła do degradacji środowiska naturalnego. Miejsc nadających się do zamieszkania z każdym rokiem ubywało. Do takiego stanu rzeczy doprowadzało przenikanie promieniowania słonecznego, zaniknięcie prądów morskich czy zniknięcie lodowców. Zgodnie z dwudziestowieczną przepowiednią Klubu Rzymskiego autodestrukcja Ziemi stała się samospełniającym proroctwem.

 

Na domiar złego władze nie potrafiły rozwiązać problemu przyrostu naturalnego. Liczba narodzin systematycznie rosła i znacznie przekraczała ilość zgonów. Choroby szybko się rozprzestrzeniały. Suma tych czynników doprowadziła do obniżenia standardu życia.

 

Dlatego Sławek tak liczył na iskierkę nadziei. Światełkiem w tunelu stały się podróże w czasie. Niedawno naukowcy znaleźli strumień. Mogli go wcześniej zaobserwować, ale brakowało geniuszu profesora Janusza Szatałowa, który potrafił skorelować trajektorie bozonu Higgsa. Cząstka elementarna miała cudowne właściwości. Przy odpowiednich koordynatach oraz ilości energii potrafiła podróżować w czasie, przy tym wytwarzała obłok, dzięki któremu mogła zabrać kogoś lub coś ze sobą. Z jednej strony podróż do ery dinozaurów wydłużała życie, pozwalała je przeżyć w godny sposób. Z drugiej jednak osoba, która uważał je za bezpieczne, narażała się na lekkie kpiny w łagodnym przypadku, a w ostrym na obserwacje psychiatryczną. Wszystko rozbijało się o fizykę, a dokładniej zasadę nieoznaczoności Heisenberga. Naukowcy nie potrafili przewidzieć wielkości bozonowej mgły. Zdarzały się wypadki.

 

Mimo tego chętnych do wyprawy w nieznane ciągle przybywało. Bilet można było dostać na dwa sposoby, pierwszy to kupienie go, drugi zwycięstwo w loterii. Do losowania należało się zgłosić. Sławek zrobił to przy pierwszej okazji. Od małego chciał uciec stąd. Biec jak najdalej i jak najszybciej. Jednak prawda, jak zawsze, okazała się brutalna: jeden uczestnik mógł zgłosić się tylko raz na całe życie.

 

W Aulne wiosennego miesiąca Germinal poszli w pięciu do knajpy obejrzeć losowanie. Rytuał zaczynał się punktualnie o dwudziestej. Nie tak dawno temu szwendali się po barach w sześciu, ale Zydze się udało. Dostał się na tamtą stronę.

 

– Chłopaki bierzcie piwo i chodźcie. Zaraz się zacznie – wołał od stolika. Na ekranach pojawiła się prezenterka. Grupa szybko przebiła się od lady i usiadła na krzesełkach.

 

Atmosfera zgęstniała. W ruchach znajomych wkradłą się nerwowość: Marcin bębnił palcami o blat, Romek zgrzytał zębami, bliźniaki Piotr i Paweł tupali, Sławek natomiast zdzierał paznokciem etykietę z butelki. Każdy z nich miał swój sposób na stres. Numery na trwałe zapisały się im w głowachi. Sześciocyfrowy ciąg nie dawał spać po nocach.

 

– Uwaga, uwaga! – blada prezenterka zwracała się do publiczności. – W aparacie losującym znajdują się kule z cyframi od zera do dziewięciu. Za chwilę rozpocznie się looo-teeeer-jaaa! Kule już spadły do bębna.

 

Piłeczki uderzały o podłoże w określonym rytmie. Sześć, cztery, osiem… Pierwsze trzy zgadzały się z cyframi zaznaczonymi przez Sławka. Mocniej chwycił butelkę. Dwa: raj utracony był coraz bliżej. Osiem: jeszcze nigdy takie szczęście mu nie dopisywało. Jeden… W tym momencie butelka pękła, raniąc dłonie Sławka. Zabrakło trochę farta.

 

– No to panowie wypijmy za kolejny Szaraton, szary tydzień zwykłych ludzi – wzniósł toast Marcin. Koledzy spojrzeli po sobie, podnieśli butelki i wypili do dna.

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sławek dzień po dniu chodził do pracy. Biegał w swoim Szaratonie. Osiem dni kieratu, dwa dni wolnego. Ani razu nie zbliżył się do wyniku z pamiętnego losowania. Przynajmniej szef go lubił. Tak mu się wydawało. Dostał awans, jednak linia życia niebezpiecznie zbliżała się do końca. W końcu, podczas letniego miesiąca Thermidor, szczęście uśmiechnęło się do Sławka. Ostatnia wylosowana cyfra otworzyła drogę do bram lepszego jutra. Uciekał z tej zniszczonej planety.

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Tradycyjnie już cały zarząd korporacji Gamma, odpowiedzialnej za organizację wypraw, żegnał podróżników. Dyrektor Aleksander Kaczorek rozpoznał jednego ze swoich pracowników. Sławka Szczęsnego. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.

 

– Biedni głupcy nie wiedzą. na co się skazują – westchnął dyrektor.

 

– Wiesz przecież, że działamy za zgodą państwa, albo raczej państwo działa za naszą zgodą – wtrącił jeden z członków zarządu, nie przestając machać do odchodzących w dal. – Oni się cieszą na nowe życie, państwo redukuje normy ludności zgodnie z rozporządzeniem ze szczytu, a my mamy kasę, wielką furę kasy.

 

– Ciekawe skąd się biorą? Tych wylosowanych rozumiem: szaraczki, ale niektórzy za to płacą ogromne sumy.

 

W sali rozległ się śmiech.

Koniec

Komentarze

" Mogli go wcześniej zaobserwować, ale brakowało geniuszu profesora Janusza Szatałowa, który potrafił skorelować trajektorie bozonu Higgsa. " - pytam z ciekawości - skorelowanie trajektorii bozonu to-to coś jest, czy po prostu strzeliłeś jakąś ładnie brzmiącą nazwę? Pytam, bo sam nie mam najmniejszego pojęcia.

Short całkiem fajny. Nie rozumiem tylko po co państwo miałoby wprowadzać ograniczenia ludności (BTW utrzymywać normy w tym kontekście jakoś mętnie brzmi moim zdaniem) W sytuacji kiedy rozmnażanie jest kontrolowane odgórnie, a średnia wieku tak drastycznie niska? Chociaż, z drugiej strony, urzędnicy robili ozważali już głupsze rzeczy i niemal tak samo obrzydliwe...

@Lassar

Ciężko mi stwierdzić. Przeczytałem, kiedyś wywiad w "Polityce" o spinotronice http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/niezbednikinteligenta/200963,1,spintronika-obiecujaca-dziedzina-fizyki.read, odnoszący się co prawda do elektronów, ale byłą też kwestia dotycząca mechaniki kwantowej. To mnie tak trochę natchęło. Przy czym skorelowaniem trajektorii to tyle co przewidzenie sposobu poruszania się.Na razie korelacja ruchu cząstek jest raczej niemożliwa. Jeśli się dobrze orientuję to fizycy mają problem z wyznaczeniem toru ich ruchu. Raczej więc strzeliłem.

Co do uwagi o doktrynie Malthuzjanskiej to masz całkowitą rację. Muszę to poprawić, albo jakoś wyjaśnić. Dzięki za cenną uwagę.

A ja nie bardzo się orientuję o co tu chodzi. Ale napisane sprawnie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

"Dzień statystyka" inaczej i mocniej, bo na skalę masową.

Ale to bez sensu, jak zauważył Lassar.

Bozon Higgsa jako klucz do podróży w czasie? A dlaczego nie supersymetria?

Jaki powód skaracania się długości życia? Odpowiedź jest kluczem do uznania przeze mnie opowiadania za sensowne lub przeciwnie...

-------------

Przecinki plus jeden (minimum jeden) błąd w zapisie dialogu.

Adamie

1) Możesz wyjaśnić o co chodzi z "Dniem Statystyka"? Przepraszam, ale nie łapie aluzji.

2) Co do bozonu to spotkałem się z teorią, bodajże Hawkinga, na temat możliwości podróży w czasie właśniej tej cząstki elementarnej. Dlatego.

3) Co do przecinków plus jeden to wystawiłeś mi ocenę czy mam ich za mało?

"Czasem, przy wielkiej pompie państwowej, dziadek dostawał jakiś order.
Dlatego tak liczył na iskierkę nadziei."

Kto, ten dziadek liczył na iskierkę? Czy może jednak Sławek? Kiedy zmieniasz podmiot - dookreśl to.

 

"Bilet dostać można na dwa sposoby. Pierwszym jest kupienie go, a drugim zwycięstwo w loterii." - Piszesz w czasie przeszłym, nie? Zatem bilet można BYŁO dostać na dwa sposoby, a jednym BYŁO kupienie. To wprawdzie generuje powtórzenie i wymagałoby przeróbki, ale konsekwencja przede wszystkim.

 

"Dostał się na tamta stronę" - Literówka: tamtą.

 

"Zaraz się zacznie – wołał od stolika. Na ekranach pojawiła się prezenterka. Grupa szybko przebiła się od lady i usiadła przy stoliku."  - Powtórzenie.

 

"Na sali pojawiła się nerwowość"? I nie brzmi Ci to niewłaściwie, naprawdę?

 

"Każdy z nich miał swój sposób na stres. Numery mieli wyryte w pamięci."

 

"- Uwaga, uwaga! – blada prezenterka zwracała się do publiczności – w aparacie losującym znajdują się kule z cyframi od zera do dziewięciu."

Uważaj na prawidłowy zapis dialogów. Tutaj po "publiczności" kropka, a W po myślniku wielką literą. W razie wątpliwości zajrzyj tutaj, do wątku Seleny.

 

"Pierwsze trzy zgadzały się cyframi zaznaczonymi przez Sławka" - Zgadzały się Z cyframi

 

"Przynajmniej szef go lubił. Tak mu się przynajmniej wydawało."

 

Linia zycia zbliżała się do końca czy po prostu życie zbliżało się do końca?

 

"- Biedni głupcy nie wiedzą na co się skazują" - Przecinek po "wiedzą".

 

Fabularnie historia prosta i z oczywistą pointą. Ani grzeje, ani ziębi.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ocen już od dawna nie wystawiam, bo nie mają żadnej wartości, pierwszy lepszy szalony jedynkowicz albo szóstkowicz może przepozycjonować tekst.

Przecinkologia w Twoim wykonaniu szwankuje, a jeden to ilość na pewno występujących błędów w zapisie dialogów.

Bozony i resztę menażerii zostawmy w spokoju, wiodący fizycy sami jeszcze nie mogą się na nic konkretnego zdecydować, bo im wiecznie czegoś do szczęścia, czyli kompletnej teorii, brakuje. To tak w maksymalnym skrócie można nazwać. Natomiast za sięgnięcie po naukę, nie szklane kule, masz i tak dużego plusa. U mnie.

"Dzień statystyka" to stare opowiadanie Jamesa Blisha. Od czasu do czasu, w odpowiednich okolicznościach, na przykład podczas transatlantyckiego lotu, ginie w katastrofie "nadmiar" specjalistów w dziedzinie, naukowców, innych... Jak więc widzisz, trudno wpaść na absolutnie nowy pomysł. Co nie jest żadnym zarzutem wobec Ciebie!

   No ja właśnie też sie przyczepię - dlaczego ludzie żyli tak krótko? Jakiś opad radioaktywny czy cuś?  Wraz ze zwiększającym sie standardem, ten czas się powinien wydłużać. Możemy to zaobserwować porównując choćby współczesność i średniowiecze. 

   A jeśli już ludzie tak krotko żyją, bardzo krótko są w wieku produkcyjnym, mają mało czasu na nauczenie sie czegokolwiek - w takim przypadku stawianoby chyba na politykę pro-rodzinną, a nie likwidowanie jednostek drogą metodą. Jednostek, które za kilka lat i tak umrą sobie śmiercią naturalną. b.e.z.s.e.n.s.u.

   Poza tym, to cofanie do epoki dinozaurów... trochę taka Terra Nova:)

   Za warsztat z kilkoma błędami mogłabym dać całkiem niezłą czwórkę, ale za kompletny brak logiki ocena spadłaby na łeb na szyję. 

Dzięki za wskazanie błędów i poświęcony czas. Pomyłki skorygowałem.

Pozdrawiam.

ps Ciebie chyba ciężko zaskoczyć.

@ April

Oni wcale nie cofali się w czasie...

Zdaję sobie z tego sprawę:) 

nie wiem, czy kojarzysz ten serial Terra Nova. Tam jest taki motyw tego, że ludzi jest za dużo i podróże w czasie do ery dinozaurów pomagają im przeżyć życie w "godny sposób" i są lekiem na przeludnienie. Po prostu było to skojarzenie, skąd wynikło to chyba wiadomo. 

DOpisałem dwa akapity na początku:

Planeta została całkowicie wyeksploatowana kilka wieków temu.  Walka korporacji , o każdy metr sześcienny globu, doprowadziła do degradacji środowiska naturalnego. Miejsc nadających się do zamieszkania z każdym rokiem ubywało.  Do takiego stanu rzeczy doprowadzało promieniowanie słoneczne, zaniknięcie prądów morskich  czy  zniknięcie lodowców. Zgodnie z dwudziestowieczną przepowiednią Klubu Rzymskiego autodestrukcja Ziemi stałą się samospełniającym proroctwem.

Na domiar złego władze nie potrafiły rozwiązać problemu przyrostu naturalnego.  Liczba narodzin systematycznie rosła i znacznie przekraczała ilość zgonów. Choroby  szybko się rozprzestrzeniały. Suma tych czynników doprowadziła do obniżenia standardu życia.


Mam nadzieję, że to trochę rozjaśniło sytuację.

@ April

W sumie Twoje skojarzenia są dobre, widziałem początek tego serialu i natchła mnie taka myśl. A co jęśli Panstwo te osoby oszukuje i wcale ich nie wysyła w przeszłość.

@ AdamKB

Stram się używać nauki, mimo tego, że moje wykształcenie poszło w inną stronę, ponieważ fizyka jest fajna. Daj to możliwość przynajmnie jakiegoś quazi naukowego spojrzenia  w przyszłośc. Blisha niestety kojarzę tylko jako twórce "Star Treka" i z jednego opowiadania "dzieło sztuki".

"stała się" a nie stałą ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przypomina ściągnięta z anteny "Terra Novę". Zastanawia mnie, skąd ktokolwiek mógł wiedzieć co jest "po drugiej stronie"? :)

Ale dlaczego życie w erze dinozaurów miało być lepsze? Co tam takiego było, oprócz mnóstwa dziwnych stworów, które chciały człowieka zeżreć, opluć jadem i zadeptać?

 

Druga rzecz – nie podobają mi się te dwa dopisane akapity. Widać, że są dopisane. Nie lepiej by to było wyjaśnić inaczej, np. taką sceną:

-Sławek czyta gazetę – w gazecie artykuł o tym jak kiepska jest sytuacja na świecie,

-Sławka nachodzi refleksja, że czas wiać i postanawia, że spróbuje przenieść się w czasie,

-przychodzi kumpel i Sławek zwierza mu się, że postanowił wziąć udział w loterii, itd.

I już czytelnik wie o co chodzi, bez łopatologicznego tłumaczenia jak skończył się świat.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Hm. A mi "fizyka" popsuła raczej odbiór. Obłok wytwarzany przez cząsteczkę bozonu Higgsa (którego jeszcze trajektorię (to bozon Higgsa, czy jakaś zabłąkana planetoida?) trzeba było skorelować - z czym? bo skorelowanie zakłada jednak, że coś korelujemy z czymś)... to nie ma nic wspólnego z nauką, raczej jakąś magią:) Zasada nieoznaczoności Heisenberga mówi, że nie można jednocześnie zmierzyć położenia i pędu danej cząstki (bo akt pomiaru wpływa na układ), ale akurat przewidywać  to można :)

o tutaj przynajmniej nie krytykowalas stylu i pomysłu tylko detale:)

Co do poprzednich sugestii to teksty u mnie leżakują. tą radę dobrze przyswoiłem. Może się nawet odwarzę je przeczytać na głos:)

Dzięki za poświęcony czas, Twoje uwagi zasadniczo nie dotyczyły strony technicznej tylko mertorycznej i logicznej.

A co do książek to wydaje mi się, że czytam sporo. Jednak nie na wszystkich klasykach da się wzorować, ale to juz moja opinia.

Nowa Fantastyka