- Opowiadanie: Mia-chan - Wilczy Anioł Stróż

Wilczy Anioł Stróż

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wilczy Anioł Stróż

Cisza. Ta głęboka, nieskazitelna cisza. Żaden dźwięk nie dochodził do moich uszu. Idąc tunelem, widziałam tylko ciemność, która świetnie harmonizowała z ogarniającą ciszą. Nie słyszałam nawet własnych kroków i nie wiedziałam dokładnie dokąd idę. W tej chwili musiałam zdać się na instynkt, aby wyjść z tunelu. Szłam jeszcze dobrą godzinę, gdy nagle skończył mi się grunt pod nogami. Spadłam w dół. Zaczęłam krzyczeć, ale nie słyszałam swojego głosu. Nie wiedziałam, co się dzieje. Leciałam w dół dość szybko, ale końca nigdzie nie było. Cisza i ciemność pochłonęły mnie.

Zerwałam się cała zalana potem. Ten sen… Śni mi się już od jakiegoś czasu, a ja nadal nie mogę odczytać sensu jego znaczenia. Spojrzałam na zegarek, który stał na stoliku obok łóżka. Wskazywał siódmą rano. Chcąc, nie chcąc wstałam i zaczęłam się zbierać do szkoły. Jak ja nie lubię poniedziałków. Do tego weekend szybko się skończył.

W drodze do szkoły dziwnie się czułam. Jakby ktoś mnie obserwował. Co jakiś czas odwracałam głowę, aby sprawdzić, czy nikt mnie nie śledzi. Za każdym razem nie było nikogo. Nagle coś zaszeleściło w żywopłocie obok. Lekko przestraszona spojrzałam w tamtym kierunku. W zieleni liści zalśniły bursztynowe oczy. Zamrugałam, a gdy po chwili znów spojrzałam w tamto miejsce, niczego nie było. Uznałam, że mi się przywidziało i poszłam dalej.

Na lekcjach nie potrafiłam się skupić. Cały czas miałam w głowie te bursztynowe oczy. Ciekawe, co to mogło być…

Spojrzałam przez okno i spostrzegłam szarego psa. Nie, to był wilk. Taki z prawdziwego lasu, ale co on robi tak blisko zabudowań…

– Co jest tak fascynujące za oknem, że nie uważasz? – usłyszałam głos nauczycielki.

– Nic takiego – odpowiedziałam.

– Rozumiem, że nie wszystkich interesuje to, co mówię, ale mogłabyś chociaż udawać – powiedziała i zaczęła coś pisać na tablicy.

 

Po południu wracając do domu, znowu czułam się dziwnie. To przeczucie, że jestem obserwowana, nie dawało mi spokoju. Przystanęłam i odwróciłam głowę. Byłam sama, co wydało mi się jeszcze bardziej dziwniejsze, niż moja myśl, że zwariowałam. Gdy chciałam pójść dalej, zobaczyłam na swojej drodze wilka. Tego samego, co wtedy przez okno na lekcji. Miał bursztynowe oczy, identyczne do tych, które widziałam rano.

– Ech… – westchnęłam – zamierzasz mnie tak męczyć? – zapytałam. To mało prawdopodobne, że mnie zrozumie, ale cóż…

Poszłam dalej z zamiarem powrotu do domu. Wilk podreptał za mną. Chyba się tak łatwo od niego nie uwolnię.

Przed budynkiem poinformowałam wilka, że nie może wejść do środka. Chyba mnie zrozumiał, bo usiadł pod drzewem. Weszłam do domu, zamykając za sobą drzwi. Poszłam do swojego pokoju. Miałam dość tego dziwnego dnia. Chciałam odpocząć, jednak los miał inne plany. Gdy weszłam do pokoju, na moim łóżku siedział wilk. Co za koszmar… A może ja nadal śpię? Jeśli tak, to mam dziwne sny, bo jak wilk miał wejść do mojego pokoju. Wleciał przez okno? Wątpię.

Usiadłam na łóżku obok wilka. Kazałam mu zejść, ale mnie nie posłuchał.

– Daj spokój! Zejdź! – krzyknęłam. – Miałam ciężki dzień!

– Córeczko, dobrze się czujesz? – zapytała mama, wchodząc do mojego pokoju.

– Ten wilk… – zaczęłam, ale mi przerwała.

– Jaki wilk? Tu nie ma żadnego zwierzęcia – powiedziała mama. – Może masz gorączkę, Alicjo.

– Nie mam gorączki – odsunęłam rękę mamy od mojego czoła.

– Niech ci będzie – westchnęła i wyszła.

Popatrzyłam na wilka. Byłam zła, a on jak gdyby nigdy nic patrzył się na mnie bursztynowymi oczami, wesoło merdając ogonem.

– Jesteś z siebie zadowolony? – syknęłam, a on tylko mrugnął okiem, przechylając głowę na bok. – Mam rozumieć, że tak. Przez ciebie moja własna mama myśli, że mam omamy.

Wilk spojrzał na mnie przepraszająco i trącił zimnym, wilgotnym nosem moją dłoń. Co za ironia losu… Czuję się jak w anime, w którym mam notatnik śmierci i tylko ja mogę zobaczyć jego właściciela. Ale ten wilk… On nie jest normalny. Jaki wilk umie wejść do mojego pokoju, nie używając drzwi? Chyba tylko jakieś widmo, czy duch.

 

Około dwudziestej postanowiłam wyjść na spacer. Chciałam być sama albo niezupełnie sama. Wilk nie opuszczał mnie na krok, co było strasznie dziwne. Jakby coś miało się stać.

Nagle uliczne latarnie zaczęły stopniowo gasnąć, tak samo jak światła w oknach domów. Dobra… Zaczynam się bać. Ciemność otoczyła mnie z każdej strony. Jak w moim śnie.

Serce zaczęło mi szybciej bić. Jedynym poczuciem bezpieczeństwa był dla mnie wilk, który ocierał się o moje nogi. Przynajmniej wiedziałam, że ze mną jest. Nawet jeśli tylko ja go widzę.

Usłyszałam jakieś kroki za mną. Serce i tętno przyspieszyły. Nagle od wilka zaczęła bić dziwna aura, a wręcz światło. Wiedziałam, że jest… inny, ale żeby świecił jak neonówka? Są rzeczy, o których istnieniu nawet się nie domyślamy.

Wilk ruszył w stronę, z której dochodziły kroki. Odwróciłam się i, dzięki światłu bijącemu od wilka, zobaczyłam mężczyznę. Stał ode mnie jakiś metr, a w dłoni dzierżył nóż. Wilk skoczył na niego, gryząc do w nadgarstek. Mężczyzna upuścił nóż i kopnął go lekko nogą, ponieważ próbował odgonić zwierzę. Wilk nie dał za wygraną i zatopił zęby w udzie nieznajomego, który krzyknął przeraźliwie. Po chwili zwierzę odskoczyło, zostawiając krwawą ranę na nodze. Następnie skoczył mężczyźnie do gardła, a ja odruchowo odwróciłam się. Nie chciałam na to patrzeć, nawet jeśli ten ktoś zasłużył sobie na śmierć. Chciał zabić mnie, a wilk skoczył w mojej obronie.

Do domu wróciłam okrężną drogą, aby nie przechodzić obok martwego ciała. Wilk wracał obok mnie. Miał mokre futro, więc wnioskowałam, że wykąpał się w pobliskiej rzece. Nawet lepiej. Nie chciałam czuć zapachu krwi.

Leżąc na łóżku, spoglądałam na wilka. Teraz gdy wróciłam, mama też go nie zobaczyła. Dlaczego? Tego nie wiedziałam. Czułam, że wilk jest moim aniołem stróżem, którego tylko ja mogę zobaczyć. Miałam głupie uczucie. Najpierw odganiałam zwierzę, a teraz jestem mu wdzięczna. Uratował mi życie kosztem innego.

 

________

Postanowiłam zrobić z tego użytek. Powyższy tekst był pisany z myślą o konkursie literackim: Mój Anioł. Na początku szło mi opornie i tak dalej, ale po jakimś czasie fajnie się pisało. Mimo tego, że zostałam tylko wyróżniona za napisanie to i tak nie żałuję. Możliwe, że dużo błędów. Zresztą sami oceńcie, a ja na przyszłość postaram się lepiej napisać.

Koniec

Komentarze

Ciekawy tekst. Zdziwiło mnie tylko jedno- dziewczyna spotyka wilka, który za nią chodzi i nie jest w szoku? A nawet jeśli jest, to wybacz, ale nie wynika to z tekstu. Przynajmniej mnie. Błędów ortograficznych nie zauważyłam.

Pozdrawiam

Do tego tekstu zajrzałam, bo lubię wilkołaki i wszystkie inne mroczne istoty. Cóż mogę rzec... Piszesz dobrze, czytało mi się gładko. Błędów jako takich nie zauważyłam zbyt wiele, czasami gubisz przecinki w odpowiednich miejscach, no i jeszcze rzuciło mi się w oczy:

 

a ja nadal nie mogę odczytać sensu jego znaczenia - nie wiem czy istnieje takie coś jak "sens znaczenia". Może być albo "sens" albo "znaczenie". Albo może być po prostu tak: a ja nadal nie mogę odczytać jego sensu i znaczenia.

 

Poza tym trochę za często powtarzają się słowa typu "moje", "mnie", "mną", "mi" - staraj się znaleźć jakieś synonimy, inaczej konstruować zdania, żeby było jak najmniej powtórzeń.

 

Ogólnie twój warsztat wydaje mi się poprawny. Aczkolwiek nie zaszkodzi wspomnieć: dużo czytaj, to dobrze wpływa na własną twórczość ;)

 

Pozdrawiam.

Mermaids take shelfies.

Szłam jeszcze dobrą godzinę, gdy nagle skończył mi się grunt pod nogami. Spadłam w dół. Zaczęłam krzyczeć, ale nie słyszałam swojego głosu. Nie wiedziałam, co się dzieje. Leciałam w dół dość szybko, ale końca nigdzie nie było. – A da się spadać do góry? – To po pierwsze. A po drugie, dlaczego tryb dokonany? Przecież dwa zdania dalej piszesz, że bohaterka dalej leci.

 

Śni mi się już od jakiegoś czasu, a ja nadal nie mogę odczytać sensu jego znaczenia. – Masło maślane. Albo sensu, albo znaczenia.

 

Byłam sama, co wydało mi się jeszcze bardziej dziwniejsze, niż moja myśl, że zwariowałam. – Nie ma sensu taka nowomowa. Wystarczy, że było dziwniejsze, nie trzeba podkreślać, że bardziej, bo to jest logiczne.

 

Miał bursztynowe oczy, identyczne do tych, które widziałam rano. – identyczne jak te. Do tych mógł mieć podobne.

 

Są rzeczy, o których istnieniu nawet się nie domyślamy. – których istnienia.

 

A ja wręcz przeciwnie, błędów zauważyłem od pierona, powyżej wymieniam kilka przygładów. Tekst jest słaby. Piszesz o emocjach bohaterki, ale robisz to w tak dziwny, automatyczny sposób, że w ogóle ich nie czuć. Opis spotkania z wilkiem szwankuje pod względem psychologicznym, w dodatku przydałoby się go nieco rozwinać. Bohaterka zachowuje się, jakby to był jakiś kundel przybłęda, a przecież wilk to groźne, wielkie bydlę. Nawet nie ma informacji, że czuje jakieś zaufanie do tego zwierzęcia, coś, co uzasadniłoby jej postawę. I dalej pełno jest tego typu skrótów myślowych.

Kolejne co denerwuje przy czytaniu, to powtórzenia. Od groma tu "wilka", potem zaimków typu weszła do mojego pokoju, usiadła na moim łóżku i pogładziła mnie po moim czole. To razi i przeszkadza.

Reasumując, tekst do solidnego przerobienia, dopracowania i rozwinięcia.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Dałem 3, bo tragicznie nie jest, ale dobrze też nie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

No to tak:

1. buble --- nie wszystkie, oczywiście:

--- ciemność, która świetnie harmonizowała z ogarniającą ciszą --- to jest paskudne, brzmi jak slogan reklamowy,

--- odczytać sensu jego znaczenia --- masło maślane,

--- Byłam sama, co wydało mi się jeszcze bardziej dziwniejsze, niż moja myśl, że zwariowałam. --- dziwniejsze/bardziej dziwne,mojajest niepotrzebne,

--- Przez ciebie moja własna mama myśli, że mam omamy. --- jakby wywalićwłasnato wyszłoby całkiem fajne zdanie,

--- Chciałam być sama albo niezupełnie sama. --- czyli?

--- Odwróciłam się i, dzięki światłu bijącemu od wilka, zobaczyłam mężczyznę. Stał ode mnie jakiś metr, a w dłoni dzierżył nóż. --- to jest taki żart sytuacyjny. Wystaw przed siebie rękę i zastanów się, czy to jest granica dystansu, kiedy usłyszysz drugiego człowieka,

--- Mężczyzna upuścił nóż i kopnął go lekko nogą, ponieważ próbował odgonić zwierzę. --- kopnął wilka czy nóż? Gryzie cię wilk w rękę, a ty go szturchasz (lekko?) bucikiem, żeby się odsunął? I trzecia sprawa: tłumaczenie czytelnikowi, po co atakowany przez wilka mężczyzna kopie zwierzę, jest absurdem. Chyba, że masz nas za idiotów...

2. Podstawowy problem historyjki to reakcja bohaterki na zwierzaka oraz na śmierć faceta z nożem. Strasznie to jest wyprane z emocji i bezrefleksyjne. Gdyby to napisać od nowa, ale z dystansem. Protagonistka ma niewidzialnego kota, a wieczorem prowadzi dyskusje z bratem, który dawno temu umarł, więc wilk w menażerii to w sumie nic nadzwyczajnego --- a tu psikus i okazuje się, że puszek rzeczywiście potrafi ugryźć.

--- Czuję się jak w anime, w którym mam notatnik śmierci i tylko ja mogę zobaczyć jego właściciela. Ale ten wilk... On nie jest normalny. --- taa.

pozdrawiam

I po co to było?

Czytając ten tekst, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że czytam szkolne wypracowanie. I to takie, które od czasu do czasu mocno zgrzyta. Błędy właściwie wypisali już przedpiscy, więc ja tylko od siebie dodam, że największym problemem opowiadania jesr jego główna bohaterka (co właściwie czyni ten problem dosyć ogromnym, biorąc pod uwagę fakt, że bohaterka jest też narratorką). Jest skonstruowana kompletnie nierealnie i sztucznie. Nie ma też emocji, które mogłyby opowiadaniu wyjść na znaczny plus. Wiesz, ja naprawdę lubię bohaterów, którzy akceptują niespodziewane wydarzenia i radzą sobie z nimi, ale bez przesady. Wszystko powinno mieć swoje granice. Jak dla mnie bardzo słabe trzy.

Łapanek Fasa i syf.a nie ma co dublować, uwag o osobliwie bezemocjonalnych reakcjach bohaterki / narratorki na przedziwne wydarzenia też nie ma potrzeby powtarzać. Zamysł owszem, nienajgorszy, realizacja, niestety, słaba. Ale kto zaczyna od najwyższych laurów? Wiec nie załamuj rąk ani się nie załamuj, trenuj, bo masz tak zwane zadatki, myślę.

Duch wilka / wilkołaka opiekujący się dziewczyną? Sam pomysł - ciekawy i nośny . ale wykonanie, -niestety, słabiuteńkie.

Pozdrówko..

Ja bardzo dziękuję za to, że wgl ktoś przeczytał. Mimo tego, iż otrzymałam sporą krytykę to się nie załamuję. Bo po co? Opowiadania piszę jakiś czas i ogólnie dobrze mi idzie, ale jak zabieram się za konkursy (tak, ten tekst był na konkurs) to nie wychodzi tak jakbym chciała. Proste. Potrafię pisać dla siebie bez presji, że będą to oceniać i nagradzać. Inaczej jest z konkursami, bo tam oceniają i odsyłają z nagrodą lub bez niej. A jak już wspomniałam, to nie umiem pisać na konkursy. Wychodzi do niczego. Nikt nie jest idealny i nawet bardzo dobrego pisarza potrafią skrytykować, prawda? Tak więc ja przyjmuję dobrze waszą krytykę. Biorę sobie wszystko do serducha i na następny raz włożę w opowiadanie więcej pracy, tak jak powinnam już na początku zrobić.

Dziękuję :) i pozdrawiam.

Dałem cztery, pozdrawiam koleżankę-autorkę.

mi się bardzo podoba. Ja dopiero zaczynam przygodę z pisaniem więc nie krytykuję

Nowa Fantastyka