- Opowiadanie: sesi19 - Sok życia

Sok życia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sok życia

Wiatr porusza ciałem wisielca w mroku nocy. John bardzo nie lubi, kiedy fotografowani mrużą oczy. Przynajmniej pod tym względem trup to wdzięczny model. Błyska mu w twarz fleszem. Ostrożnie schodzi z opartej o pień drzewa drabiny. Przytrzymująca ją żona wisielca ustępuje mu miejsca i pyta:

– Jak wyszło?

John nie bardzo ma czas na pogaduszki. Zaraz będzie tu policja, a ona raczej darzy się z dziennikarzami nikłą sympatią, szczególnie w takich wypadkach. Tylko, co zrobią gliny?, zastanawia się. Aresztują drzewo?

Jeszcze raz patrzy na wisielca. Drzewo owinięte wokół jego szyi wryło się głęboko. Okropny widok.

Kobieta twierdziła, że gałąź nagle oplotła gardło jej męża i podniosła go do góry.

John jest zadowolony, będzie miał naprawdę doby materiał. Artykuł powinien ukazać się pojutrze z tytułem: ,,Mordercze drzewo”. Już wcześniej zapłacił kobiecie, za pozwolenia na zrobienie zdjęcia.

– Proszę spojrzeć – odpowiada na prośbę. Podaj jej aparat.

Kobieta wlepia wzrok w wyświetlacz LCD. Patrzy weń długo, jakby zahipnotyzowana. Zamyka oczy. Kiedy je otwiera, nie ma w nich nic ludzkiego.

– Ty więcej zobaczysz – krzyczy i uderza aparatem w twarz Johna. Ekran pęka na jego czole.

Nogi Johna zwisają bezwładnie, nie może nimi poruszać, jak i całym ciałem. Brak mu tchu, ale żyje, zupełnie jakby drzewo ścisnęło tylko jego duszę. Faktycznie, widzi dużo więcej, rozległą panoramę lasu i scenę rozgrywającą się pod nim.

Kobieta obściskuje cielesną powlokę, która przed chwilą należała do Johna.

– Tak się bałam, że cię stracę – mówi niemal płacząc.

– Mało brakowało. – John słyszy swój głos, chociaż nic nie mówi.

 

Kobieta i mężczyzna odchodzą spod drzewa przytuleni do siebie.

 

Policja przyjeżdza niedługo później. Zabiera ciało wraz z uwięzioną w środku duszą. John stara się krzyknąć, ale nie jest w stanie.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Byłem, przeczytałem.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Popieram Fasa.

Kompletnie nie rozumiem, o co kaman.

"...gałąź nagle opuściła się w dół, oplotła gardło jej męża i podniosła go do góry." - To jest dopiero combos. Opuśćmy się w dół i wejdźmy do góry, a potem pochylmy się do przodu, przechylmy na bok, odchylmy do tyłu i zatańczmy kankana.

"Nie ma" pisze się oddzielnie.

Poza tym są błędy interpunkcyjne.

"Mistycyzm nocy umiera rozstrzelony pierwszymi promieniami światła." - Za to zdanie tekst kwalifikowałby się na Grafomanię, gdyby już jej nie zamknięto.

No... to o co właściwie chodzi...?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Chociaż nie jestem entuzjastą takich pomysłów, dziwię się, jak można spaprać nieprzemyślanym zakończeniem i zamknąć temat z perspektywą.

Odrobinę przekształciłem zakończenie i tytuł. Czy teraz wiadomo o co kaman?

Zaiste, bardziej przejrzyste... Tylko skąd żona wiedziała, co zrobi drzewo? I czemu właściwie mąż "się" na nim powiesił?

Poza tym nadal jest podnoszenie do góry i opuszczanie w dół, choć przynajmniej poprawiłeś "nie ma". 

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

łeeeee! ja chce wersję pierwotną, z umierającym mistycyzmem nocy!

tamta była - jak mowią Usańcy - "so much fail that epic win!"

O co tu właściwie chodzi? Niezbędny jest komentarz Autora, bez dwóch zdań. 

@komandorjaspastuszek

Rzetelne rady są znacznie milej widziane niż proste złośliwostki.

Co do komentarza odautorskiego, to zaraz go napiszę.

 

Szanowny Autorze
bez złośliwości swierdzam, że pierwotna wersja tego tesktu dostarczyła mi sporo radości, acz nie z powodu walorów artystycznych. rady daje, ale wobec tekstów które są 1) dłuższe 2) są na tyle dobre, że łatwiej je poprawiać, niż napisać nowe.

Kobieta uderzając wizerunkiem męża w czoło Johna wymienia duszę reportera z duszą swojego małżonka (zwykła zamiana miejsc). Kim jest kobieta? Pewnie jakąś czarownicą...

W każdym razie nie ma zbytnio sensu tłumaczyć tekstu, skoro nie broni się samo.

John stara się krzyknąć, ale nie jest w stanie.

Ja również.  

@sesi19: jest za to sens następnym razem wyraźniej, czytelniej napisać, co powoduje zamianę dusz. pomysł z wykorzystaniem wizerunku do kradzieży duszy - ok, pomysł z drzewem - ok, pomysł z wiedźmą (czy szamanką) - ok. ale nie w takiej objętości: po prostu nie ma szans, żebyś w tych kilku akapitach umieścił wszystkie informacje niezbędne do zrozumienia przesłania. a bez tego wychodzi, jak widać,  kisiel. kolorowe, ale bez sensu.

(pozdrawiam fanów kisielu ;D )

Chyba powinnam sobie dziś darować czytanie, bo to już trzecie opowiadanie pod rząd, które mam ochotę bardzo krótko skomenować: WTF?! Dlaczego zaczynasz coś pisać, na  temat, który może być ciekawy, ale nijak tego nie rozbudowujesz? Przecież nie mamy pojęcia o niczym co dotyczyłoby tego opowiadania. To, że Ty, autorze, wiesz dlaczego drzewo go udusiło nie znaczy, że czytelnicy będą wiedzieć. Zwłaszcza, że kobietka z roślinką miała jakieś konszachty (przynajmniej tak to zrozumiałam). A skoro tak, to dlaczego drzewo go zaatakowało? Kłótnia małżeńska? Pozostawiłeś dużo pytań bez odpowiedzi, przy czymś co potencjalnie mogłoby być ciekawe.

Aparat kradnący duszę :D
Ok, widzę, że pomysł był. Ale zdechł :(

R.L Stine pisał kiedyś o takim aparcie w cyklu ,,Gęsia skórka". Za dzieciaka czytałem:D. 

Też uwielbiałem tą serię :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka