- Opowiadanie: Ikuinen - Zapomniane

Zapomniane

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zapomniane

Witam, jestem tu nowy i to moje pierwsze "opowiadanie", jeśli można je tak nazwać. Proszę o krytykę i odpowiedź czy moje kolejne próby pisania mają sens?

Pozdrawiam

 

Lencesler ocknął sie z głębokiego letargu. Początkowo otaczający go mrok zaczął przybierać formy, w głowie wciąż dźwięczał mu odgłos eksplozji, nie wiedział co było jej przyczyną ani jak znalazł sie w tym nieznajomym miejscu. Właściwie gdy próbował cokolwiek sobie przypomnieć odnajdywał w pamięci tylko nieprzenikniona pustkę. Gdy wzrok zaczął mu normalnie funkcjonować jako pierwszy jego uwagę przykul wszech otaczający go las, nie trudno o to gdy jest się w jego centrum, ale to, że drzewa które pomimo gęstego listowia nie wydawały najmniejszego szmeru zwróciło jego uwagę. W zasięgu wzroku nie odnalazł żadnych oznak życia tylko nieprzeniknioną gęstwinę konarów drzew, nazw których nawet nie znał. Nawet najdelikatniejszy szelest nie dobiegł do jego uszu, wszystko wydawało się być zamarłe. Gdy tak dalej przeczesywał okolice wzrokiem, szukając czegoś przydatnego co mogło by zwiększyć jego szanse na przetrwanie, natrafił na błysk, mimo wyczerpania i niemal skrajnego bólu mięśni żwawo podszedł do przedmiotu, który okazał sie być mieczem częściowo pokrytym błotem. Mimo amnezji miał pewność, że przedmiot ten odgrywał wcześniej w jego życiu znaczną role. Gdychwycił za rękojeść, broń wydawała sie być przedłużeniem jego ramienia. Ruchy jego początkowo niezdarne w krótkim czasie nabrały gracji.

– Dobrze było by znaleźć ludzka osadę, suchy kąt i zjeść miskę cieplej strawy – pomyślał. Nie wiedział jak poradzi sobie bez pieniędzy jakich używała tutejsza ludność o ile takowa istniała, nie miał pojęcia o zwyczajach, władzy w tych stronach. Wiedział natomiast, że zostanie tutaj do niczego nie doprowadzi, a taki stan rzeczy nie wydawał mu się interesujący. Ruszył w losowym kierunku, kierując sie tylko i wyłącznie instynktem. Z mieczem w dłoni poczuł dziwny spokój, a myśl o jakimkolwiek niebezpieczeństwie wydawała sie być nierealna.

Lencesler w końcu spostrzegł ślad bytności ludzi lub humanoidalnych istot zdolnych do rozpalenia ogniska. Jako ze nie miał w aktualnej chwili innych alternatyw podążył w tym kierunku. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, otoczyła go grupa mężczyzn z wycelowanymi w jego pierś grotami strzał. Z ich twarzy przeoranych licznymi bliznami oraz wrogich grymasów na ich ustach. Stwierdził ze ostrze nic tu nie wskóra. Może zdobędzie ich zaufanie?

– Jestem pokojowo nastawionym wędrowcem, może uściśniemy nasze dłonie życząc sobie wzajemnie szczęśliwej podróży i pożegnamy się w tym miejscu? – rzekł nieśmiale Lencesler, siląc się na uśmiech, lecz napastnik, z kamienną twarzą nie wyrażającą żadnego uczucia, z pewnością nie podzielającą jego entuzjazmu, odparł tylko krótko.

– za mną!

Lencesler nie miał innego wyjścia, ucieczki czy sprzeciwu nie brał pod uwagę

– życie daje obfitość możliwości – pomyślał.

Czuł jakby przed chwila je zaczął, więc nie chciał tak łatwo go stracić. Gdy tak szedł obserwowany bacznie przez napastników, zauważył zmianę w krajobrazie, las zaczął się stopniowo przerzedzać zastępowany przez mniejsze krzewy i małe formacje skalne. Obóz grupy mężczyzn, z którą właśnie szedł był coraz bliżej. Broń, którą wcześniej przypiął rzemieniem do swego pasa, dalej wisiała u jego boku. Napastnicy najwyraźniej czuli się pewni siebie i nie widzieli ze strony Lenceslera wielkiego zagrożenia. Wciąż nie był pewien nastawienia tych obcych do siebie. Pocieszał się myślą, że jeśli mieli by go zabić, zrobili by to wcześniej, wciąż jednak żył. Rozważania jego przerwało dotarcie grupy do celu, który przerósł wielokrotnie wyobrażenia Lenceslera. Był to znaczny teren ogrodzony drewnianą palisadą, zawierający również liczne budynki z tego samego budulca. Gdy minęli wrota przy których wartę sprawowali uzbrojeni po zęby wojownicy, zobaczył prawdopodobnie kowala dokańczającego metalowy wyrób, którego przeznaczenia z tej odległości nie mógł odgadnąć, następnie myśliwego oprawiającego upolowane niedawno zwierzę przed jednym z budynków na prowizorycznym stole wykonanym z kilku desek. Miejsce to jak zauważył Lencesler mogło zapewnić podstawowe potrzeby jego mieszkańców, bez ingerencji nikogo z zewnątrz. Wciąż idąc pod eskortą tej samej grupy mężczyzn dotarł do budynku nieznacznie górującego nad innymi, domyślał się, że to siedziba władcy tego terenu. Gdy przekroczył próg tej skromnej z zewnątrz posiadłości, wnętrze było bardzo surowe, nie można było znaleźć tu żadnych zdobień. Na końcu sali, przed stołem na którym leżała rozłożona mapa, stał władca osady i przyległych jej terenów pod bacznym okiem swej straży przybocznej.

– odmaszerować, zostawcie Nas samych – wydał krótki rozkaz rządzący. Sala w mgnieniu oka opustoszała.

– przewidywałem Twoje przybycie – ciągnął.

– Jestem Hern, władca obozu oraz przyległych mu ziem, w kronikach pozostawionych przez mego ojca, któremu dane było otrzymywać wizję przyszłych zdarzeń, znalazłem fragment traktujący o Twoim przybyciu, wiem również o Twojej amnezji.

Lencesler oniemiały wpatrywał się w młodego mężczyznę, który kontynuował

– wypij miksturę jaką znajdziesz w przygotowanym dla Ciebie pomieszczeniu, przyrządzili ją moi nadworni czarodzieje, powinna ona przywrócić Ci przynajmniej część zapomnianych wspomnień. Udaj się w pierwsze drzwi po prawej stronie, znajdziesz tam też posłanie, po wypiciu mikstury możesz poczuć się trochę słabiej – Uśmiechnął się zarządca po czym udał się w swoją stronę.

– Pośpiesz się, możesz mieć nam coś ważnego do powiedzenia – rzekł jeszcze przez ramię Hern.

Lencesler został sam, stwierdził, że zaryzykuje, nie widział w tej chwili innego wyjścia, a człowiek z którym przed chwilą rozmawiał sprawiał wrażenie godnego zaufania. Udał się zatem wedle wskazówek to pokoju, wypił duszkiem zawartość fiolki po czym zdążył tylko usiąść na łóżku, zanim świat wokół rozmył się, zafalował i zniknął. Gdy się obudził poczuł nieznośny ból głowy, wspomnienia, których obecności wcześniej nie doświadczył napływały do jego umysłu. Zobaczył osadę, w której był wcześniej, znacznie rozbudowaną stojącą w płomieniach oraz żołnierzy Imperium zabijających zaskoczonych mieszkańców, on zaś stał w centrum dziwnego kręgu, wokół którego tajemnicze postacie mamrotały słowa w nieznanym mu języku, usłyszał jeszcze słowa ostrzeżenia Herna, 84 letniego staruszka krzyczącego

– tylko Ty możesz nam pomóc, sprób…

strzała w jego szyi uniemożliwiła mu dokończenia słów. Lencesler zaś usłyszał tylko potężną eksplozje, poczuł jak każda komórka jego ciała zostaje oddzielona poczym znalazł się w łóżku zlany potem, próbował wstać z posłania, lecz kończyny odmówiły mu posłuszeństwa, przewrócił tylko oczami i ponownie zapadł w sen. Gdy otwarł powieki zobaczył stojącego nad nim Herna, z trudem odkrył jego podobieństwo z obrazem staruszka tkwiącym mu w pamięci.

– Musimy coś zrobić, przysłałeś mnie tu z przyszłości, nie możemy doprowadzić do ekspansji Imperium na większą skalę, widziałem jak umierasz wraz z swym ludem, widziałem jak płonie miejsce, które dawało Wam schronienie przez dziesiątki lat. Musisz mi uwierzyć. Nie chce znowu oglądać jak żołnierze w szarych płaszczach po raz kolejny z zimną krwią zabijają niewinnych ludzi – wypowiedział Lencesler po czym opadł na poduszkę.

– potrzebujesz odpoczynku – odparł tylko władca po czym opuścił pomieszczenie zapominając zamknąć za sobą drzwi.

Koniec

Komentarze

Czasami zdarza mi się mówić ludziom, że stawiają kropki i przecinki w losowych miejscach. Zwykle to uwaga nieco na wyrost, ale w przypadku tego tekstu jest całkowicie uzasadniona. Nie wiem czy w ogóle czytałeś swoje dzieło po napisaniu, jednak odnoszę wrażenie, że nie. 
Zdania są kulawe jak pies potrącony przez wóz. I -- uwierz mi -- to był wóz zaprzężony w dwa naprawdę szybko galopujące konie. Przewoził tonę cegieł, a psa przejechał dwoma kołami, po wszystkich nogach (nie pytaj, jak to się stało). W każdym razie -- trudno o coś bardziej kulawego. 
Pogubione wielkie litery i brak polskich znaków odpychają od tekstu.

Pytasz, czy kolejne próby pisania mają sens... Zawsze mają. Koniec końców, to trening czyni mistrza. Jednak zanim zabierzesz się za pisanie, musisz nauczyć się składać poprawne, logiczne zdania i popracować nad estetyką zapisu. Czytanie literatury może Ci w tym pomóc.

Powodzenia w przyszłości,
exturio 

Za dużo zaimków dzierżawczych - "jegujesz". "Jego uwagę przykuł..." otaczający go zewsząd las, to "wszech" nie ma tam sensu. Miecza, nawet widzianego z daleka, moim zdaniem, nie można nazwać obiektem. Nie kombinuj! Przedmiot w zupełności wystarczy.
"Ruchy jego początkowo niezdarne w krótkim czasie nabrały gracji. Zaczął myśleć o przyszłości".
No nie będę ukrywał, że się uśmiechnąłem nad zestawieniem tych dwóch zdań. Ale czytam dalej.
Im dalej w las tym gorzej niestety. Zajrzył chłopie (przepraszam za poufałość) do jakiejś książki i naucz się zapisywać dialogi za pomocą myślników i wielkich liter, bo to jest nieczytelne. O fabule się nie wypowiadam.
Co do zasadności dalszego pisania: jeśli masz naście lat, to może coś jeszcze wyćwiczysz, ale będzie się to wiązało ze żmudnymi ćwiczeniami. Naturalnego drygu do pisania niestety nie masz.
W każdym razie, powodzenia 

Jedno zdanie. "Gdy dobył rękojeści, broń wydawała sie być przedłużeniem jego ramienia." Koniec niezly, początek fatalny. Można dobyć miecza. szabli, dobyć oręz, ale nie rękojeśco. Można za to rękojeść uchwycić. 
Prawie wszystkie zdania powyżej tego wyimka są do podzielenia na dwa lub nawet trzy krótsze zdania, bardziej jasne i po prostu czytelne. Trzeba wydizelić akapity.
Początek drugiego zdania: " Początkowo otaczający go mrok zaczął przybierać formy (,..). O co tu chodzi?
Opowiadanie stanowi surowiec pisarski. Bardziej skonkretyzowany zarys pomysłu -  do dopracowania i doszlifowania. A to jest najważniejsze, o czym Autor nie wiedzial albo zapomniał.

Dalsze próby pisania oczywiście mają sens. „Ćwiczenie czyni mistrza", nie są to puste górnolotne słowa, ale jeżeli następnym razem popełnisz takie karygodne błędy jak tutaj, to sam ciebie znajdę i uduszę.
Tutaj masz krótki poradnik. Znajdziesz tam przede wszystkim zapis dialogów.
Czekam na poprawioną wersję albo inne opowiadanie bez takich błędów.
Tak jak RogerRedeye napisał, tekst to na razie surowiec który należy dopieścić, doszlifować i wypolerować by świecił się jak psu jajca.

O błedach wypowiedzieli już przedpiścy, więc spytam się Ciebie wprost. Dlaczego dialogi zapisałeś małą literą? Nie masz w domu żadnej książki? Jeśli masz, otwórz i spójrz jak wyglądają dialogi.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Rzeczywiście, błędy są zauważalne. Trzeba popracować nad tym, bo jednak wstawiasz to na stronę, gdzie wiele osób to czyta. Gdy zanosisz książkę do wydawnictwa to już nie ma takiego znaczenia, bo od tego jest korekta i redakcja.
A teraz treść. Czytałam Twoje opowiadanie z pewną lekkością i to jest na plus, w ogóle masz lekkie pióro (oczywiście to moje, subiektywne zdanie), a jeżeli chodzi o fabułę, to niestety, ale jest jak z przewidywalnej gry RPG. Pojawia się bohater, który ma uratować świat, trochę to naiwne. Chcesz coś napisać, ale brakuje oryginalnego pomysłu. 
Próbuj dalej i rób swoje :)

Ha, nigdy nie uważałem cierpliwości za swoją mocną stronę, ale chyba będę musiał zmienić zdanie. Dowód poniżej, ale pierwej kilka uwag ogólnych. Jak już inni zauważyli, jeśli nie chcesz zakończyć kariery pisarskiej tekstem, którym ją rozpocząłeś, to czeka Cię wiele, naprawde wiele pracy. Dużo pisania, ale jeszcze więcej czytania. Naprawdę dużo więcej. Odnoszę wrażenie, że masz ubogi język. Słabo radzisz sobie z unikaniem powtórzeń, przez co wpadasz w daleko posuniętą zaimkozę, tak daleko posuniętą, że nawet ja ją dostrzegam, choć sam ponoć na nią cierpię. Jak się zapewne domyślasz, zaimkoza objawia się rażącym nadmiarem zaimków w tekście, co zresztą nie umknęło uwadze mych poprzedników. Poza tym od czasu do czasu na siłe starasz się ubarwiać język, co niestety nie wychodzi Ci zbyt dobrze. Z pierwszym problemem pomoże Ci słownik wyrazów bliksoznacznych, natomiast na oba - dużo dobrej literatury wszelkiej maści.

Nikt się tu jeszcze nie wypowiedział na temat treści. Otóż treść jest sztampowa i - co najważniejsze - niedokończona. Zaledwie początek, z którego jednak - mimo wtórności - może wykluć się całkiem dobra historia. O ile krytyka Cię nie zniechęci. A na to liczę, bo mało ludzi uprawia tu klasyczne fantasy, a ja za tą gałęzią fantastyki najbardziej przepadam. Teraz czas na konkrety:

a "gdy chwycił" - osobno! :p

"Byłoby" - razem. Podobnie jak w innych przypadkach typu czasownik w formie osobowej + by/bym/byś etc.

"Wiedział natomiast, że zostanie tutaj do niczego nie doprowadzi..."
To jest trochę niezgrabne. "Tutaj" powinno odnosić się do "tych stron" wzmiankowanych w poprzednim zdaniu, a chyba nie o to chodziło. Może lepiej "... że pozostanie w miejscu..."?

"humanoidalnych istot"
Neologizm. Nie używaj, jeśli archaizujesz język (np. strawa). Jeśli zależy Ci na tym określeniu - przełóż je chociaż na polski: "człekokształtny". Poza tym, kto powiedział, że tylko humanoidy są zdolne do rozpalenia ogniska?

"innych alternatyw"
Pleonazm. Jeśli coś jest takie samo, nie jest alternatywą!

"Z ich twarzy przeoranych licznymi bliznami oraz wrogich grymasów na ich ustach. Stwierdził ze ostrze nic tu nie wskóra."
Po pierwsze to zdaje się powinno być jedno zdanie? Po wtóre "wywnioskował" będzie lepszym słowem niż "stwierdził" w tej pozycji. Wreszcie mamy tu błąd logiczny, bo to nie twarze przekonują bohatega o bezużyteczności miecza, tylko napięte łuki. Miny co najwyżej informują go, że znalazł się w niebezpieczeństwie. Przeformułuj jakoś to zdanie.

"- życie daje obfitość możliwości - pomyślał."
Jeżeli pomyślał, to nie zaczynamy akapitu myślnikiem. Ten zarezerwowany jest dla kwestii wypowiadanych na głos. Poza tym zdanie rozpoczynamy Wielką literą.

"Obóz grupy mężczyzn, z którą właśnie szedł, był coraz bliżej."
Czym pręzdzej dopisz podkreślony przecinek, bo tak to wygląda prawie jak czas zaprzeszły, tylko że zdanie nie trzyma się wtedy kupy. :p

"zawierający również liczne budynki z tego samego budulca..."
To brzmi, jakby palisada była budulcem. Napisz "z drewna" lub "z drewnianych bali". Nie będzie powtórzenia. Nie wstawiaj tego rodzaju zwrotów na siłę; one nie służą barwności języka, tylko unikaniu powtórzeń.

"Miejsce to, jak zauważył Lencesler, mogło zapewnić podstawowe potrzeby jego mieszkańców, bez ingerencji nikogo z zewnątrz."
Podkreślone przecinki dopisać, pogrubiony - usunąć. I powtórzyć zasady intrepunkcji w języku polskim. Co to znaczy "zapewnić potrzeby"? Rozumiem, że chodzi o "zaspokoić", ew. "zapewnić zaspokojenie"?

"Gdy przekroczył próg tej skromnej z zewnątrz posiadłości, wnętrze było bardzo surowe, nie można było znaleźć tu żadnych zdobień."
Wnętrze stało się surowe dopiero, gdy przekroczył próg? :p

"- odmaszerować, zostawcie Nas samych - wydał krótki rozkaz rządzący. Sala w mgnieniu oka opustoszała."
Zdanie zaczynamy wielką literą. Wykreśl "rządzącego". Wygląda tu paskudnie, a o władcy i tak jest mowa w poprzednim zdaniu, więc wskazanie na niego nie jet tu konieczne.

"- przewidywałem Twoje przybycie - ciągnął."
Nowy myślnik to kwestia nowej osoby. Włącz to zdanie do poprzedniego akapitu. I nie chciałbym być marundny, ale... nie. Sam zgadnij. :p

"- Jestem Hern, władca obozu oraz przyległych mu ziem,"
Jak wyżej, nie licząc sam-wiesz-czego. Poza tym "przyległych doń ziem" jeśli już. A może by tak jakaś tytulatura? Wiesz, władcy lubują się w takich rzeczach. :p

Przypadki daleko posuniętej zaimkozy:

"Czuł jakby przed chwila je zaczął, więc nie chciał tak łatwo go stracić."
"Broń, którą wcześniej przypiął rzemieniem do swego pasa, dalej wisiała u jego boku.

 "Rozważania jego przerwało..."
Zaufaj mi, że czytelnik domyśli się, o czyje rozważania tu chodzi, a nadmiar zaimków naprawdę szkodzi tekstowi. Wiem, bo sam mam ten problem.

Powodzenia na przyszłość. 

Wybacz, Aloria, wstawiłaś swój komentarz w czasie, gdy jeszcze męzczyłem się ze swoim molochem i dlatego go nie spostrzegłem. Tak, pewna lekkość w narracji jest. Gdybym co dwie linijki nie odrywał się od tekstu, żeby zanotować błąd, musiałbym przyznać, że czytało się całkiem przyjemnie. Jest potencjał, Autorze. ;)

"przykul wszech otaczający go las" - "przykuł"
"Jako ze nie miał w aktualnej chwili" - "że"

poza kilkoma literówkami - których, nota bene, w publikowanym tekście być nie powinno - błędy zostały w gruncie rzeczy wypisane przez moich przedmówców.
w kwestiach warsztatu, stylu, języka czy chociaż umiejętności posługiwania się interpunkcją, nie jest u ciebie najlepiej, jednak mogło być dużo gorzej. tekst w końcu da się przeczytać i jeśli sporo by nad nim popracować, mógłby być całkiem dobry.
czy warto, żebyś kontynuował pisanie? oczywiście, że tak. nikt nie rodzi się geniuszem i każdy musi gdzieś zacząć. jeśli jesteś nowicjuszem, to jasnym jest, że piszesz jak nowicjusz. a jeśli chodzi o pisarstwo, trening naprawdę czyni mistrza. nie pytaj się nas zatem, czy watro kontynuować pisanie. zapytaj raczej siebie czy będziesz miał tyle siły i samozaparcia, żeby to zrobić.

Czemu jest tak, że jak na początku opka jest wstępniak debiutanta to opowiadania nie prezentuje się zbyt dobrze. Jakaś zasada ?

Pozdrawiam, pracuj dalej

Łojojoj! Drogi debiutancie! Błędy wymieniono, więc skupię się na swoich odczuciach. Tekst mnie autentycznie rozbawił, a czytanie jego pokrętnych fragmentów sprawiło, że by zrozumieć 'co autor mniał na myśli' musiałem zastosować niezłą gimnastykę intelektualną. Błedy jakie popełniasz zamiast drażnić bawiły:
"Jako ze nie miał w aktualnej chwili innych alternatyw podążył w tym kierunku. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, otoczyła go grupa mężczyzn z wycelowanymi w jego pierś grotami strzał. Z ich twarzy przeoranych licznymi bliznami oraz wrogich grymasów na ich ustach. Stwierdził ze ostrze nic tu nie wskóra. Może zdobędzie ich zaufanie?"
Czy jest ktoś, kto nie uśmiechnął się w tym miejscu?


Teraz całkiem poważnie - musisz ten tekst dopracować, zarówno pod względem językowym, jak i logicznym. Życzę wytrwałości w pracy i powodzenia w kolejnych próbach.

Ikuinen
Dodany: 2012-01-12 19:15:00

aloria
Dodany: 2012-01-12 22:57:39

 

Doprawdy nie mam pojęcia jak to jest. O 19:53 Ikuinen zamieszcza swój tekst. Po 20 ma po kilka komentarzy od różnych użytkowników, nastepnie 3 godziny później, nowy użytkownik tuż przed 23 rejestruje się na portalu, po czym 24 minuty później wstawia komentarz. Jakoś wierzyć mi się nie chce, by ktoś zarejestrował się i w ciągu niespełna trzydziestu minut (lub mniej) przeczytał i skomentował, bo znaleźć to opowiadanie nie jest trudno, zwłaszcza, że jest na samej górzej. Albo ktoś sobie jaja robi, albo nie mam racji i są to dwie różne osoby, ale wiele razy na portalu widziałem podobne zabiegi, by do końca nie mieć całkowitego zaufania.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

"Gdy minęli wrota przy których wartę sprawowali uzbrojeni po zęby wojownicy, zobaczył prawdopodobnie kowala dokańczającego metalowy wyrób, którego przeznaczenia z tej odległości nie mógł odgadnąć, następnie myśliwego oprawiającego upolowane niedawno zwierzę przed jednym z budynków na prowizorycznym stole wykonanym z kilku desek." - zdania mające ponad trzy linijki to dużo za dużo. Przy takim tekście jak twój, który jest czysto rozrywkowy i napisany raczej prostym językiem, wstawianie takich długich zdań nie ma sensu, bo sam się w nich gubisz. A więc przedłożę ci tutaj świętą zasadę szanownego pana Feliksa W. Kresa: upraszczaj zdania!
Wówczas, kiedy już popracujesz nad elementarnymi zasadami zapisu i interpunkcji (która aktualnie krzywdzi moje - i podejrzewam, że nie tylko moje - oczy, niestety), powinno być znacznie lepiej.
Powodzenia :)

Nowa Fantastyka