- Opowiadanie: Kero - Gwiezdna Wojny, Rycerze Starej Republiki: Malacor V - Intryga Ciemnej Strony Mocy cz.6

Gwiezdna Wojny, Rycerze Starej Republiki: Malacor V - Intryga Ciemnej Strony Mocy cz.6

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Gwiezdna Wojny, Rycerze Starej Republiki: Malacor V - Intryga Ciemnej Strony Mocy cz.6

Wróg wewnętrzny

 

Rann Chalco przechadzał się właśnie po bazie rozmyślając o wczorajszej rozmowie z Revanem i o zamieszaniu jakie wyniknęło z jego powodu. Doprawdy, stałeś się dla nich bohaterem, młody padawanie, pomyślał. Podczas odlotu Revana i jego świty, w bazie wybuchło wielkie zamieszanie. Wielu oficerów reagowało by uspokajać żołnierzy. Co więcej, gdy Rewanżyści dowiedzieli się o związku mistrza Chalco z całą sprawą, mało nie brakowało, a także miecze świetlne poszłyby w ruch, gdyby nie bezpośrednia interwencja generała Dodony. Nawet takie działanie nie zmieniło faktu, że każdy żołnierz mijając teraz mistrza Jedi patrzył na niego spode łba mrucząc wyzwiska pod nosem. Co prawda Rewanżyści nie ośmieliliby się obrażać mistrza Jedi, ale ich złą wolę można było wyczuć bez problemu. Twilekianin był bardzo zmartwiony tą sytuacją. Jedi winien był ukrywać emocje wszelkie, by do negatywnych uczuć nie dopuścić, zacytował w myślach swojego mistrza. Właśnie dlatego Rada nie wyrażała zgody na ich dołączenie do konfliktu. Wojna i wszystko co jej towarzyszy potrafi wypaczyć każdego, a szczególne szkody wyrządza wrażliwym na moc.

Wtem, spostrzegł przed lazaretem żołnierza siedzącego na pustej skrzyni po medykamentach. Miał na sobie ciemno niebieski uniform będący odzieżą ochronną, jaką żołnierze republiki zakładali pod pancerz. Miał krótko przystrzyżone, brązowe włosy i krótko przyciętą bródkę. Czarne oczy były osadzone głęboko w czaszce. Wysokie czoło znaczyły głębokie zmarszczki a prawa część jego twarzy, była naznaczona drobnymi bliznami, szczególnie widocznymi na policzku. Wyglądał na osobę, która niejedno widziała w trakcie całego tego konfliktu.

– Można się przysiąść? – spytał mistrz wyrywając żołnierza z zamyślenia. Ten szybko podniósł głowę patrząc na Twileka.

– Oczywiście. – odparł przesuwając się na skrzyni po lekach. Chalco odgarnął szatę i usiadł obok żołnierza, starając się jednocześnie nie zabrać zbyt wiele miejsca na tym prowizorycznym siedzisku.

– Rann Chalco– przywitał się wystawiając dłoń.

– Seran Moretto. – z uśmiechem odwzajemnił uścisk.

– Czekasz na kogoś? – Zaczął patrząc w mokry piasek. Miał złudną nadzieję, że błoto utworzyło się z nadmiaru wody a nie krwi.

– Doglądam swoich towarzyszy. – westchnął rzucając okiem na lazaret.

– Przyjaciele z jednego oddziału?

– Dowodziłem nimi na posterunku B-14.

– Brałeś udział w ostatniej bitwie? – Twilekianin znacznie się ożywił.

– Tak. Zaskoczyli nas nagłym atakiem ze wszystkich stron. Zdobywali barykadę za barykadą. Nie mogliśmy ich powstrzymać. Pewnie zginąłbym, gdyby nie Rewanżyści.

– Revan? – spytał zainteresowany.

– Tak. Wiem, że nie jesteś rewanżystą, mistrzu Jedi.

– Skąd ta pewność? Różnię się czymś od pozostałych?

– Wieści szybko się rozchodzą w obozie. O purpurowym twileku mówią już wszyscy. Ale jest także coś dziwnego, co odróżnia cię od pozostałych rewanżystów. – Chalco patrzył z szeroko otwartymi oczami na żołnierza, obawiając się odpowiedzi.

– Wydajesz się od nich dużo spokojniejszy, jakby ospały. Wybacz, trudno mi to nazwać słowami. Oni mają taki jakby ogień w oczach. Są jak my, zwykli żołnierze, ale władają mocą. – mistrz Jedi obawiał się takiej odpowiedzi. Czyżby było już za późno, pomyślał.

– Skąd nazwa rewanżyści? – kontynuował.

– Zadajesz to pytanie niewłaściwej osobie. Nie wiem czemu się tak nazywają – westchnął Moretto depcząc skórzanym butem w błocie. – wydaje mi się, że chodzi o rewanż za Republikę. Zemsta za stracone i zniszczone systemy. Mandalorianie zabili już wiele miliardów istnień. Nic dziwnego, że Jedi szukają sprawiedliwości.

– To nie jest sprawiedliwość, Seranie. To zemsta. Gniew i nienawiść za czyny których nawet nie widzieli.

– Uważasz, że to niewłaściwe? Mandalorianie zasługują na naszą zemstę. Popieram Rewanżystów całym sercem. Właściwie, to nie mogę pojąć dlaczego zakon Jedi nie chce pomóc Republice. Jesteście strażnikami pokoju, prawda? Mamy wojnę, wiec powinniście dążyć do jego przywrócenia.

– Oczywiście masz rację, jednak nie może być to metoda opierająca się jedynie na mieczu świetlnym. Naszym powołaniem nie jest walka, a dyplomacja.

– I co zrobiliście do tej pory, żeby zakończyć tą wojnę? Podjęliście jakieś działanie? Zrobiliście w ogóle cokolwiek? – Chalco poczuł jak w Moretto wzbiera gniew.

– Zakon obawia się ciemnej strony mocy, której zasłona otacza cały ten konflikt. Na Republikę czyha niebezpieczeństwo znacznie większe niż Mandalorianie. Obawiamy się, że ma z tym wiele wspólnego właśnie Revan.

– Sugerujesz… że Revan przeszedł na ciemną stronę mocy? – Moretto wstał zszokowany. Myśl że jego idol i bohater mógł wystąpić przeciw Republice, nie mieściła mu się w głowie. – Przecież to niemożliwe. On ocalił nas już tak wiele razy. Dzięki niemu wygrywamy wojnę.

– Sam zauważyłeś, że rewanżyści są pełni gniewu i pałają chęcią zemsty. To jedynie potwierdza moją teorię.

Moretto znieruchomiał nie mogąc zaprzeczyć słowom mistrza Jedi.

– Nie wiem co mam ci odpowiedzieć. To co mówisz brzmi wiarygodnie a jednak ciężko mi w to uwierzyć. To nasi bohaterowie. Przecież on sam uratował mi życie w B-14.

– Mnie także ciężko jest o tym mówić. Revan będzie jeszcze gorszym zagrożeniem od Mandalorian, jeśli okaże się wrogiem wewnętrznym. Renegat Jedi mający po swojej stronie dziesiątki rycerzy Jedi i całe pułki żołnierzy nie mówiąc już o flocie gwiezdnej. – Moretto słuchał go w milczeniu. – Jak obroni się Republika, jeśli jej obrońcy, staną się napastnikami? Sam zobacz, dlaczego Revan poleciał teraz na krążownik Lewiatan, uznawany za jego własny?

– Kazałeś mu zebrać wszystkich rewanżystów. Musiał wysłać odpowiednie komunikaty. Wielu Jedi stacjonuje na krążownikach, lub jako piloci.

– Równie dobrze mógł wydać wszystkie rozkazy stąd. Ta placówka ma system komunikacji międzyplanetarnej. Gdyby potrzebował mógłby się połączyć nawet z Radą Jedi na Coursant.

– W takim razie… dlaczego odleciał?

– Nie jestem pewien. Niepokoi mnie jednak dlaczego zabrał ze sobą swoją świtę, czyli Alorę Kaal oraz Alek’ a Squinquargesimus’a .

– Zawsze mu towarzyszą. To jego przyjaciele. – Zaprzeczył Moretto. – obawiam się, że możesz trochę przesadzać, mistrzu Jedi. Revan jeszcze nie zrobił nic czym zasłużyłby sobie na miano zdrajcy. Wręcz przeciwnie, jest największym bohaterem Republiki. Wybacz, ale to co mówisz coraz bardziej przypomina zwykłą teorię spiskową na którą nie masz żadnych dowodów. Rada także za jedyny argument uznaje „przeczucia” których nikt inny nie potrafi potwierdzić.

– Udowodnij mi, że się mylę, Seranie. Teraz, kiedy znasz moje obawy obserwuj swoich bohaterów. Może się mylę i są to tylko przypuszczenia, ale jeśli nie, wszyscy znajdziemy się w wielkim niebezpieczeństwie.

Rann Chalco zobaczył na niebie myśliwiec, zmierzający na lądowisko bazy. Bez problemów wyczuł, że pilotem był Alek, przyjaciel Revana. Dlaczego wrócił tak szybko? Dlaczego tylko on? Wiedział, że przekona się o tym szybciej niż by chciał.

– Miejmy nadzieję, że się mylę, przyjacielu. – Wstał zostawiając Moretto samego przed lazaretem. Kilka minut później do pułkownika wyszedł lekarz wręczając mu kilka holograficznych nieśmiertelników, składając kondolencje. Ściskając je w dłoni z całych sił, Moretto przysiągł obserwować Revana.

Koniec
Nowa Fantastyka