- Opowiadanie: Galzag - Mój syn, król

Mój syn, król

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Mój syn, król

– Mój synu…

Ciężkie kroki zadudniły w korytarzu. Trzy postacie wynurzyły się z mroku, krocząc po zasłanej szkłem posadzce. Białe marmury splamione purpurą i czernią, jaśniały. Dym tańczył ponad zwalonymi ze ściennych uchwytów pochodniami. Jego blade stróżki owijały się niczym węże wokoło maszerujących postaci.

Prowadzący skinął dłonią na uzbrojonych, ukrytych pod pancerzami gwardzistów. Rzucili sobie niepewne spojrzenia. Zawrócili. Gdzieś z oddali brzmiały krzyki. Wołania trwogi i bólu.

 

– Jakem ci rzekł, tak będzie.

 

Wysoka, smukła postać pchnęła dwuskrzydłowe drzwi. Drewno zaszurało na kamieniu z oporem ustępując pod naporem umięśnionych ramion. Obcasy uderzyły o posadzkę. Oczy młodego żołnierza zatoczyły krąg, uważnie badając każdy kąt. Cienie kryły nieznane, jednakże prawdziwa tajemnica leżała tuż przed przybyszem.

Ciało, wyciągnięte w groteskowej pozie. Niemy krzyk na ustach. Oczy wychodzące z orbity. I włócznia. Stercząca niczym uschły pień z nieżywej gleby. Z szyi martwego namiestnika zerwano niedawno medalion. Wiszący na rozgrzanym łańcuchu, zostawił trwały ślad.

Przybysz odetchnął głęboko. Poprawił diadem wieńczący jego wyniosłą osobę. Odór śmierci ukłuł nozdrza.

 

– Kiedy mnie zabraknie, mój najlepszy synu…

 

Mdły uśmiech zatańczył na wargach. Dłoń musnęła zakrwawioną twarz martwego namiestnika. Stawy zatrzeszczały, przybysz podniósł się. Minął stół. Znieruchomiał. Odgarnął ręką drżącą zasłonę, ujawniając uchylone drzwi. Zawiasy skrzypiały. Nocny, zimowy wicher dął do środka.

Postać zniknęła za zasłoną, pociągnęła wrota. Oczy błysnęły.

Przybysz wyszedł na szeroki balkon. Przekroczył zwłoki, spojrzał w stronę następnych, zwieszonych na poręczy. Lodowaty grymas wykrzywił wargi młodego żołnierza, dowódcy zwycięskich zastępów.

 

– … wówczas to ty…

 

Silne dłonie zrzuciły nieruchomego trupa. Wsparły się o poręcz.

W dole lśniły ognie. Miasto płonęło, dogorywając w agonii strachu i śmierci.

Przybysz pokiwał głową. Podniósł wzrok, jakby chciał rzucić wyzwanie samym niebiosom. Dziś był niepokonany. Wieczny.

 

– … będziesz królem!

 

Z kąta wypełzł cień, z cienia postać. Z postaci nóż, błyszczący ostrym sztychem…

Koniec

Komentarze

Short i to krótki. 
Niektóre epitety mnie się niepodobaja i nie rozumiem ich zanczenia np.:" nieżywej gleby".
Nie wiem jak to gleba może być nieżywa, ale to może są własnie tajemnice fantastyki. 
Daję 3  .
Pozdrawiam 

Dzięki za ocenę.

Zachęcam do pisania dluższych tekstów :)

Ogólnie z reguły piszę dłuższe, ale ostatnio tak pomyślałem o czymś krótszym. Ot po prostu próba.

Jeszcze raz dzięki za komentarz ;)

Galzag, przepraszam, to naprawde nie jest złośliwe, ale przez cały tekst byłam pewna, ża napisałeś parodię. A tu zdziwko, to na serio... W tym momencie mogę Ci dać tylko jedną radę: im dalej będziesz sie trzymał od patosu, tym lepiej na tym wyjdziesz.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Tak mówisz... pomyślimy, pokombinujemy, zobaczymy.

W każdym razie dzięki za radę.

Short niezły, ale jak go czytałem, wciąż towarzyszyło mi poczucie pewnej niezręczności. Z jednej strony buduje klimat, ale z drugiej dość ciężko było mi się w tym odnaleźć. Mam mieszane uczucia, ale zdaje sobie sprawę, że w tak krótkiej formie nie jest łatwo się poruszać. Ciężko przyczepić się do czegoś konkretnego, jednakże, według mnie, coś nie dkońca tu zagrało.
Mętnie i dość zawile, ale inaczej nie potrafiłem tego ująć.
Pozdrawiam

Dzięki, dzięki. Cóż, myślę, że trzeba przeczytać po raz kolejny, mając przy okazji na uwadze Twoje... oj, miało być uwagi, ale będzie słowa ;)

No nic, dzięki jeszcze raz wszystkim. Jedziemy dalej ;)

Tekst bez większych błędów, ot przecinek tu, przecinek tam. Ale pomimo tego jakoś nie mogłam się w tym wszystki połapać. Głównie nie bardzo wiedziłam o kogo chodzi: czy ten, który odesłał oddział, to ta smukła postać, otwierajaca drzwi i jednoczesnie młody żołnierz? To mi tu chyba głównie nie grało. Ale przyznać trzeba, że udało Ci się zbudować nastrój: może i trochę nazbyt patetyczny, ale ostatecznie pasuje do upadającego miasta i malującego się na jego tle obrazu świeżo zdobytej władzy.

Patos rwie w tym opowiadaniu tak szybko, jak nurt rzeki Hudson w Nowym Jorku.
Kilka razy śmieszy -   "Oczy młodego żołnierza zatoczyły krąg (...); "Z kąta wypełzł cień, z cienia postać. Z postaci nóż, błyszczący ostrym sztychem...". Ciekawe - oczy zataczają krąg? A sztych to okreslenie uderzenia, a właściwie pchnięcia biala bronią...
Niedopracowane i przesadnie  bombastyczno - patetyczne.
A tak w ogóle - o co w tym opowiadaniu chodzi?
1/6

Jako próbka, popis posługiwania się słowem pisanym- całkiem dobre. Pokazujesz, że umiesz pisać.
Jako opowiadanie- scenka rodzajowa, jak to ktoś tam zdobywa miasto, myśli że będzie królem, a z nienacka zabija go (małoletni) syn martwego króla. Słabiutkie.
Co do terminów:
 Król a namiestnik, co nie to samo, a używasz tych określeń zamiennie.
Patos- hmmm, pasuje do opisu upadajacego, dumnego miasta. wszystko zależy od intencji autora i czy efekt zgadza się z zamiarem. więc nie oceniam, czy to dobrze czy źle, bo nie wiem, czy patos był zamierzony.
Pozostawiam bez oceny, bo to nie jest stricte opowiadanie. Zero akcji.

Ok, dzięki wielkie za komentarze. Będę miał wszystko na uwadze (a przynajmniej się postaram się), gdy będę pisał kolejny tekścik.

A, jeszcze jedno, chodzi mi o Ciebie RogerRedeye i Twoje słowa odnośnie sztychu. To nie jest jedynie określenie pchnięcia. Również część miecza. Nie wiem jednak, czy też noża, stąd mogę się zgodzić ;)

Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam.

Roger, nazwa uderzenia wzięła się właśnie od części broni.

Galzag, sztych to określenie dość uniwersalne. Występuje zarówno w mieczach, rapierach, jak i nożach (o ile są ostro zakończone). Generalnie ostre zakończenie każdej broni białej to sztych.

Na wiki jest co innego... ale nie spieram się, bo z mojej wiedzy wynika to samo. Z tym że mimo wszystko co do noży, to nie mam pewności.

Otóż to. Exturio ma rację. Muszę jednak przeprosić Autora za nieprecyzyjny wpis i pośpiesznie sformulowaną uwagę. Oczywiście, częścią głowni na przykład szabli jest sztych. Ale przy nożu nie spotkałerm się z takim określeniem. Ostrze, rękojeść - koniec rozbioru noża na części.  Ale ja sformułowałem uwagę generalną, która generalnie jest błędna. Przykro mi z tego pwodu. Sorry.  

Oj, daj spokój. Błędy rzecz ludzka.

A odnośnie noży, to właśnie i ja się z owym określeniem nie spotkałem.

Nowa Fantastyka