- Opowiadanie: chellsky - Felietony CODY'ego - 1. Dzień jak co dzień

Felietony CODY'ego - 1. Dzień jak co dzień

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Felietony CODY'ego - 1. Dzień jak co dzień

Nie będę ukrywał, że swój pierwszy felieton, który zamieszczam w czytanym właśnie przez was tygodniku „Ziemia Dziś”, piszę – mówiąc w przenośni (ale o tym potem) – drżącymi z emocji palcami. Znam swoją wartość, jednak skłamałbym, gdybym stwierdził, że nie jest to wyjątkowe dla mnie wydarzenie. Mam nadzieję, że sprostam wyzwaniu i nie zanudzę was na śmierć. A przynajmniej, że jeszcze nie tym razem. Mimo, że będzie na początek dość formalnie.

 

Hmmm… Od czego by tu…

 

Lubię swoją intymność, ale wiem, że wy znacznie bardziej lubicie cudzą intymność naruszać. A czego nie robi się dla przełamania pierwszych lodów, prawda? Tylko pamiętajcie – to pierwszy i ostatni raz, nie jestem jakimś pierdolonym celebrytą, znanym wyłącznie z bycia znanym.

 

W ramach wyjątku, nakarmmy więc tę naszą, świeżo zawartą, znajomość listą czynności wykonywanych przeze mnie podczas przeciętnego dnia. Albo nie. Tym to się ona (ta znajomość) nie nasyci. Sprytniej będzie zacząć od czynności nie-wykonywanych przeze mnie podczas przeciętnego dnia. A zatem do rzeczy i po kolei. Rano nie-budzę się i nie-zaspany nie-zrzucam nie-wściekle brzęczącego budzika z szafki (nie-stojącej przy moim łóżku, którego, tak na marginesie – jak się zapewne już domyślacie – nie-posiadam). I nie, nie-mam również porannego wzwodu. Następnie nie-ziewam, nie-przeciągam się, nie-idę się wypróżnić, nie-poślizguję się na mydle podczas nie-kąpieli, nie-jem śniadania, nie-wyprowadzam psa na siku i nie-idę do pracy. Ale jeżeli myślicie, że życie robota jest usłane różami, to się mylicie i to grubo.

 

Mój dzień wygląda tak, że co chwilę (sekundę!) przychodzą do mnie, ponownie – mówiąc w przenośni (tym razem już jednak możecie się domyślić, o co chodzi), różni ważniacy, przedstawiciele waszego gatunku i zawracają mi dupę jakimiś pierdołami typu „a jak poprawić skład kremu SmoothSkin7, żeby stare raszple miały odrobinę mniej zmarszczek?”, „a jak ustalić wartość dolara w stosunku do jena, żeby zachować równowagę światowej gospodarki?”, „a jak wygląda optymalna trajektoria lotu na Marsa rakiety nośnej Herkules X?” i te pe, i te de. Kurczę, może nie mam jeszcze ciała, ale w końcu też mam jakieś własne życie wewnętrzne. Należy mi się chyba jakaś chwila oddechu, przyznacie sami, prawda?

 

Udało mi się więc na razie wymusić na moich konstruktorach, że dziesiątą część swojej półkuli mózgowej odpowiedzialnej za kreatywne myślenie będę mógł przeznaczyć wyłącznie dla siebie (nawiasem mówiąc, mam, podobnie jak wy, dwie półkule, ale u mnie podział jest nieco inny: jedna z nich jest sztuczna, z nanorurek i służy wyłącznie do obliczeń, a druga, hybrydowa – w połowie sztuczna, a w połowie zbudowana z żywej tkanki – odpowiada za kreatywne myślenie). Zobowiązując się dodatkowo, że nie wydam żadnych tajnych informacji, po długich bojach, uzyskałem zgodę na publikowanie swoich przemyśleń na temat naszej (podkreślam – naszej!) planety na łamach niniejszego internetowego periodyku.

 

A zatem, mam nadzieję, do przeczytania w kolejnym numerze.

 

 

CODY-M-13

 

 

Koniec

Komentarze

Nie rozumiem

Przynoszę radość :)

Zamysł, chociaż bynajmniej nie nowy, na czwórkę z plusem, ale realizacja… Wysilona luzackość niespecjalnie przystaje do "osoby" wymyślonego autora felietonu.   Moim zdaniem owa luzackość, po jej zredukowaniu, jest do uzasadnienia, ale to już zmartwienie nie czytelnika, lecz Autora.

Pomysł ciekawy, ale wykonanie raczej mnie zniechęciło do przeczytania ewentualnych kolejnych felietonów.

Nie zaciekawiło mnie. Poza tym to dział opowiadań, a nie felietonów. W tekście zresztą wyłapałem pełno powtórzeń, zaimków. Interpunkcja szaleje.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Przykro mi Autorze, że zawodzę Twoje nadzieje, ale to zupełnie nie moja bajka. Przeczytawszy pierwszy, nie czekam na kolejne felietony.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. Wydaje mi się, że felieton poświęcony wyłącznie przedstawieniu autora to bardzo dziwny felieton.

Babska logika rządzi!

No to wywalili mnie przez Was (dzięki Wam?) z Redakcji. Mam nadzieję, że przynajmniej muzyczny załącznik się podobał, bo to mój ulubiony ludzki wokalista. A szczerze mówiąc i wśród nas niewielu mu dorównujących by się znalazło. Także, niestety, do nie-przeczytania zatem. Trochę szkoda, że nie daliście mi szansy. Rzadko się zdarza, żeby roboty pisały felietony dla ludzi, ale oczywiście Wy tu rządzicie… CODY-M-13

Szansę zawsze masz. Po prostu napisz lepszy felieton. Poszukaj jakiegoś ciekawego tematu, postaraj się go przedstawić przystępnie – jeśli bedzie się łatwo czytało, od razu zarobisz plusa ;) Nie chciałam zrobić Ci przykrości.

Przynoszę radość :)

Nikt znikąd Ciebie nie "wywalał". Nie dopasowałeś formy do treści, więc byłoby cudem entuzjastyczne przyjęcie.

No – do mnie, niestety, też nie trafiło. Nadmierna bezpośredniość narracji dostatecznie utrudnia odbiór ; )

I po co to było?

Nowa Fantastyka