- Opowiadanie: Goszka - Koci postrach

Koci postrach

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Koci postrach

Ostry zapach nie do końca świeżej ryby wypełnił mi nozdrza. Poczułam zastrzyk energii i z nowym zapałem poczęłam szukać źródła owego zapachu. Wciągnęłam mocno przepełnione nim powietrze i ruszyłam za tropem w stronę wyjścia z garażu.

Nagle jaskrawe światło wbiło mi się z impetem w oczy. W brudnym lustrze podpierającym ścianę zdążyłam zobaczyć zwężające mi się natychmiast do ledwo widocznych paseczków źrenice. Przywykłam już do cienia i jego brak sprawił mi niemały ból, ale na szczęście szybko moje widzenie powróciło do dobrego stanu i ujrzałam przed sobą wielki, pachnący kawałek rybiego mięsa. Poczułam gromadzącą się na języku ślinę, po czym oblizałam się łakomie.

Ruszyłam się ostrożnie, kierując kroki w stronę zachęcająco wyglądającego posiłku. Po drodze stwierdziłam, że jest to z pewnością udany dzień.

Kiedy tylko znalazłam się przy wymarzonym kąsku, za mną rozległ się głośny trzask. Obróciłam się gwałtownie, zauważywszy, że znajduję się za pordzewiałymi kratami ciasnej klatki. Chciałam natychmiast stamtąd uciec, ale klatka okazała się zamknięta z każdej strony. Spanikowałam.

„Wszystko jest w porządku. Zaraz jakoś się stąd wydostanę…”, myślałam. Bez skutku. Przed oczami stanął mi obraz własnej śmierci. Czułam, jak serce wali mi boleśnie w żebra.

Przy metalowych prętach klatki pojawiły się ludzkie stopy, co sprawiło, że straciłam wszelką nadzieję. Wielka, pomarszczona twarz pochyliła się, rozchyliwszy popękane wargi w straszliwym, pokrzywionym grymasie.

– No już, koteczku, babcia cię uratuje! Ze mną jesteś bezpieczna, kicia! Już nie będziesz głodować, ani nie musisz się niczego bać, mój biedny kocureńku! O, jaka wychudzona, jaka brudna, jaka przestraszona! Weźmiemy cię do domku i będziemy o ciebie dbać. – paplała niezrozumiale, pokazując mi swoje okropne, żółte kły. Jej zapach był nie do zniesienia. Na próbę postanowiłam ją odstraszyć, sycząc, ale poklepała tylko pordzewiałe pręty i narzuciła na klatkę jakiś cuchnący koc. Już po krótkiej chwili było w niej tak duszno, że zdawało mi się, że zaraz przestanę oddychać.

Przerażona poczułam, że się unoszę. Nie byłam pewna, czy spód klatki przypadkiem za chwilę nie odpadnie. Z jednej strony, byłoby to dla mnie szansą ucieczki, ale z drugiej nie wiedziałam, na jak dużej wysokości się znajduję. Gdyby chociaż klatka sprawiała pozory jakiejkolwiek stabilności, ale ona kiwała się z boku na bok, przewracając mnie na ostre, kaleczące skórę pręty. Wczepiłam się pazurami w kratę i nie pozwoliłam, by zawładnął mną strach.

Usłyszałam brzęk kluczy w zamku i chwilę potem człowiek, który mnie porwał, zerwał z mojego więzienia ten postrzępiony materiał, więc znowu mogłam widzieć. W otaczającym nas pomieszczeniu było dość chłodno, ale to, co za chwilę zauważyłam, wstrząsnęło mną doszczętnie.

Koci tłum snuł się po małym mieszkaniu babci. Każdy z nich jęczał przeraźliwie, ale z bezgranicznym zdziwieniem dostrzegłam zdrajców, łaszących się jak gdyby nigdy nic do nóg potwornej kobiety. Z uśmiechem na pyszczku jeden z nich podszedł do pustej miski, do której chwilę potem babcia wsypała suche pożywienie, niepodobne do czegokolwiek jadalnego.

Byłam straszliwie zmęczona i wystraszona. Wszędzie wokół panował półmrok, śmierdziało, a na ziemi leżały odchody tych wszystkich kotów. Promienie słońca prześwitywały przez wąskie paski żaluzji.

Dłoń złoczyńcy chwyciła za górną część klatki. Nawet ostrzegawcze draśnięcie nie sprawiło, że zostawiła mnie w spokoju. Poruszająca się niebezpiecznie klatka wywołała u mnie mdłości. Zostałam postawiona znienacka na podłodze. Otwarte drzwiczki nie zachęciły mnie jednak do wyjścia. Z resztą widziałam, że za nimi czeka kolejne zakratowane więzienie bez wyjścia. Babcia jednak miała swoje zamiary co do mnie i przechyliła mnie tak, że wypadłam, boleśnie uderzając pyszczkiem o podłoże.

– Twoje nowe mieszkanko, kochaniutka, ciepłe, suche mieszkanko… Nasypiemy ci jedzonka…– nie rozumiałam ani jednego z dźwięków, które wydobywały się z ust tej kobiety. Usłyszałam odległe pukanie i ta wiedźma zostawiła mnie samą. Skuliłam się w czarnej rozpaczy i zwymiotowałam. Byłam bez szans na ucieczkę. Wiedziałam, że nie pożyję tu długo.

– Witaj. – odezwał się ktoś piskliwym głosem. Był to przeraźliwie chudy kocur z sąsiedniej klatki. – Współczuję. – te słowa mówiły mi więcej, niż wszystko inne dookoła. Byłam w pułapce bez wyjścia.

– Wróciłam! – krzyczała coś ludzka kobieta, przekraczając próg pokoju. – To tylko listonosz! Schyliła się do krat, za którymi próbowałam się ukryć. – Ojeju! Nie rozumiem, dlaczego moi sąsiedzi chcą złożyć na mnie skargę. Przecież ja tylko robię coś dobrego! Matka Teresa od kotów! Nigdy nie zapomnę waszych oczu, pełnych zdziwienia, że ktoś chce się wami opiekować i wreszcie pokochać, kiedy widzę was po raz pierwszy. Tak właśnie powiedziałam wczoraj dziennikarzowi, który ze mną rozmawiał. Jak myślicie, kociaki, dobrze mu powiedziałam?

Odetchnęłam z ulgą, kiedy odeszła, mamrocząc pod nosem coś bez sensu. Uderzyłam z całej siły bokiem w kraty, ale nic to nie dało.

– Nie uda ci się. Myślisz, że nie próbowałem? – zapytał ponuro kocur, obserwując moje poczynania swoimi wielkimi, ciemnymi oczami. – Jak będziesz grzeczna, pozwoli ci może wychodzić z klatki od czasu do czasu, jak tym kotom przy wejściu. Ja osobiście ich nie cierpię. Pupilki pańci! Jak tylko chciałem zjeść coś ze wspólnej miski, kiedy jeszcze wychodziłem, stanęły mi na drodze i sprowokowały do bójki! Przez to tu siedzę, już drugi tydzień chyba.

Załkałam bezgłośnie. Położyłam się na tej zakurzonej podłodze, próbując się uspokoić i usnąć, co jednak było bardzo trudne.

Koniec

Komentarze

Pewnie zrobisz furorę tym opowiadaniem na naszym forum. :)

Dobrze się czyta, ale ja wolę psy. ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

serio ? ;o tego się nie spodziewałam, ale byłoby cudnie :) 
P.S. nie mam zbyt dużego doświadczenia w pisaniu opowiadań ... ;/

Poczułam gromadzącą się w mojej jamie ustnej ślinę, po czym oblizałam się łakomo.  

Od kiedy koty maja jamy ustne?  Łakomie.  

Furorę jak furorę, ale sporo jest tu użytkowniczek i użytkowników, lubiących koty i kocie tematy.  

Nienajgorzej, jak na początek. A podobną "opiekunkę" znałem swego czasu. Horror...

No tak :D
Zaraz znajdę tylko, jak edytować tekst (bo chyba można, o ile wiem) i naprawiam :)

Można. Jeśli dobrze pamiętam (bo jakoś swoich nie edytowałem) przez profil się zaczyna.

Przyjemnie się czytało. Tylko zainteresowało mnie, jakie zmysły są dla kotów najważniejsze. Czy nie powinno być więcej o zapachu?

Babska logika rządzi!

W brudnym lustrze podpierającym ścianę zdążyłam zobaczyć zwężające mi się automatycznie do ledwo widocznych paseczków źrenice. --> "Automatycznie" jakoś nie bardzo mi pasuje do stylu literackiego. Może "natychmiast"?

 

Przerażona poczułam, że podnoszę się w górę. --> A potem podnosi się do dołu? Podnosić się można tylko w górę.

 

Wszędzie wokół było ciemno, śmierdziało, a na ziemi leżały odchody tych wszystkich kotów. --> Skoro w następnym zdaniu pojawia się opis promieni słońca przedostających się przez żaluzje, to chyba jednak nie było zupełnie ciemno; z drugiej strony mogę się mylić. Ja bym spróbował jakoś przebudować ten fragment.

 

Z resztą widziałam, że za nimi czeka kolejne zakratowane więzienie bez wyjścia. --> Zresztą.

 

- Twoje nowe mieszkanko, kochaniutka, ciepłe, suche mieszkanko… Nasypiemy ci jedzonka…- nie rozumiałam ani jednego z dźwięków, które wydobywały się z ust tej kobiety. --> Skoro kocica nie rozumiała, co jej nowa pani mówi, to czemu została tu przytoczona cała kwestia? Aczkolwiek wydaje mi się, że to celowy zabieg.

 

Byłam bez szans na ucieczkę. --> Ja bym napisał: "Nie miałam szans na ucieczkę".

 

Dla mnie to jest takie poprawne. Przyzwoicie się czytało (choć przeszkadzały błędy w zapisie dialogów - warto się czegoś na ten temat dowiedzieć), ale to w gruncie rzeczy nic szczególnego. Jak na jedno z pierwszych opowiadań jednak może być.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

Dzięki ;)

Byłam, przeczytałam. Jakoś nie trafiło do mnie. Koty kocham i uwielbiam, ale ten tekst nie wzbudził we mnie uczuć, jakie chyba w zamierzeniu miał. Poza tym jest urwany, zostawiony w zawieszaniu. Dojechałam do końca i zapytałam: I? Ot, do przeczytania.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Cieszę się, że opowiadanko jest o Kotach, przykro mi, że takie sobie. Mam nadzieję, że kolejny tekst będzie lepszy i dokończony.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Byłam i przeczytałam. Koty jak koty. Żadnych zachwytów z mojej strony.

W niektórych akapitach występuje pewna monotnonia czasownikowa: -łam, -łam, -łam (przywykłam, poczułam, ujrzalam, oblizałam itp. - szczególnie męczące są przypadki zaczynania kilku kolejnych zdań od czasownika w tej samej formie).

Merytorycznie - ciekawy opis zaburzenia zwanego compulsive hoarding (zwykle dotyczy przedmiotów, ale są przypadki niekontrolowanego gromadzenia zwierząt - moja aktualna kicia została odebrana właśnie takiej pani).

Wiem, dla mnie to opowiadanie też jest takie sobie, ale myślę, że nia ma co się po mnie spodziewać fajerwerków, mam 16 lat ... ;/ No pewnie, są lepsi, ale ja dopiero zaczynam :) Wierzę, że w końcu uda mi się osiągnąć zadowalający efekt ;D

Aha, a co do kolejnego opowiadania, napisałam już kolejne, ale póki co nie mogę opublikować, bo będzie brać udział w pewnym konursie ;)

mam 16 lat ... ;/ No pewnie, są lepsi, ale ja dopiero zaczynam :) Wierzę, że w końcu uda mi się osiągnąć zadowalający efekt  

I to jest właściwa postawa. Wiara w przyszłość, wsparta nauką i treningiem --- no dobra, bez truizmów.

"Wiem, dla mnie to opowiadanie też jest takie sobie, ale myślę, że nia ma co się po mnie spodziewać fajerwerków, mam 16 lat ... ;/ No pewnie, są lepsi, ale ja dopiero zaczynam :) Wierzę, że w końcu uda mi się osiągnąć zadowalający efekt ;D"

Ojej, ojej!:) Witam Panią po jednych pieniądzach. Mam propozycje, kurcza, nie masz w profilu maila... Odezwij się proszę na: majakupiec@gmail.com Mam dila!

Nowa Fantastyka