- Opowiadanie: Red Jacket - Kwiat wiśni

Kwiat wiśni

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kwiat wiśni

 

 

 

– Co pięknego jest w różowym kwiecie wiśni?

– Nic.

– Jak to nic?

– Nie kwiat jest piękny. Kwiat jest tylko kwiatem i niczym więcej. Piękna jest istota kwitnącej wiśni.

– Nie rozumiem.

– Kwiat wiśni żyje krótko, emanując pięknem, po czym umiera malowniczo. Chciałbym żebyś był jak ten kwiat. Świat zapamięta cię tylko po tym jak odejdziesz, dlatego musisz zrobić to godnie. Żyj zgodnie ze swoim sumieniem, za swoje ideały oddaj życie bez chwili wahania. W ostatnich momentach patrz w oczy swoich wrogów z uśmiechem na ustach.

– Tak ojcze.

 

Atrio pałacu było oazą spokoju klanu Naara. Niewielka przestrzeń pokryta soczyście zieloną trawą, gdzieniegdzie przekwitające wiśnie rozkładały swe gałęzie. W cieniu, między drzewami przyklękło dwóch mężczyzn. Młodszy, około dwudziestoletni chłopak wpatrywał się w sylwetkę klęczącego przed nim ojca. Skronie starszego z mężczyzn przyprószyła siwizna, stalowe oczy wojownika pozbawione były wyrazu. Spokojnymi ruchami kończył stawiać ostatnie znaki wiersza śmierci.

„Oto samotność

wśród ukwieconych wiśni

Cyprys wyniosły”

Jego ręka nie zadrżała ani na chwilę podczas spisywania przedśmiertnej poezji. Mężczyzna poskładał i zapieczętował pergamin, po czym starannie odłożył go na bok. Rozejrzał się powoli wokół siebie, wszystko było na miejscu. Wakizashi i papier, którym owinie ostrze miecza czekały w pogotowiu. Kaishaku będący jednocześnie jego synem wyglądał na gotowego. Schukaku odetchnął głęboko, po czym przyjął właściwą pozę. Kolana dotykają ziemi, wyprężony tułów opiera się na piętach.

 

Oddech, wyrównać, wdech, wydech, wdech…

 

Powoli, jakby we śnie sięga po miecz. Pewnymi ruchami zaczyna owijać ostrze papierem, robi to tak długo aż pod rękojeścią pojawia się wygodny papierowy uchwyt. Odpowiednio przygotowaną klingę kładzie przed sobą.

 

Wdech, wydech, wdech…

 

Szarpnięciem łokci zrzuca górną część kimona. Starannie poskładane ubranie kładzie na kolanach. Tors pięćdziesięciolatka unosi się i opada w równym rytmie oddechów. Jego mięśni i atletycznej sylwetki mógłby zazdrościć mu niejeden młody samuraj.

 

Wydech, wdech, wydech…

 

Podnosi miecz trzymając go za wcześniej przygotowaną, papierową rękojeść. Ostrze kieruje w stronę brzucha. Jego syn w dwóch szybkich krokach znajduje się koło niego, staje na szeroko rozstawionych nogach. Cicho szczęka wysunięta z pochwy katana. Młodzieniec zastyga z na wpół wyciągniętą klingą.

Cały świat zamiera w oczekiwaniu. Ani jeden słowik nie zakłóca tej chwili cichym śpiewem. Schukaku podnosi stalowe oczy ku niebu. Bogowie, dlaczego opadające płatki wiśni skrzą się tak cudnie w zachodzącym słońcu akurat dziś? Dlaczego delikatny wiatr tak wspaniale schładza rozgrzane ciało starego wojownika?

Usta mężczyzny otwierają się, ale dźwięk jakby zawisł w powietrzu. Dopiero po chwili do uszu syna docierają słowa ojca

– Jak kwiat wiśni…

Powietrze przecina okropny okrzyk. To ten sam ryk, którym Schukaku porażał swych wrogów na polach Sekigahary. Wrzask triumfu, który wznosił przelewając krew przeciwników. Na skroniach starego wojownika pojawiają się pulsujące żyły, a on wciąż krzyczy. Bez ostrzeżenia, ze świstem wbija miecz w swój brzuch. Rozcina skórę i wnętrzności od lewego do prawego boku. Bojowy ryk kończy się jak ucięty nożem, przechodzi w cichnący jęk.

 

Wdech, wydech, wdech, wdech, wdech… bogowie co dalej? Rzężenie i bulgocąca krew w gardle.

 

Schukaku obraca ostrze w zdrętwiałych palcach. Zdobywa się na jeszcze jeden, ostatni okrzyk i rozcina brzuch od przepony do pępka. Cały świat może zobaczyć jego wnętrzności. Cały świat może zobaczyć, że jego dusza jest czysta.

Błyskawicznym ruchem młodzieniec dobywa katany i zadaje jeden, pewny cios. Cięcie idealne. Zgodnie z tradycją nie odciął głowy swego ojca. Pozostawił ją trzymającą się na cienkim pasku skóry. Dzięki temu nie potoczyła się po trawie atrio. Zamiast tego głowa godnie pozostała przy reszcie ciała w rosnącej kałuży krwi. Syn doskonale spełnił swoją powinność jako kaishaku.

– Jak kwiat wiśni, ojcze. – Cichy szept potrzaskał zaległą wokół ciszę. Ani jedna łza nie potoczyła się po policzku chłopaka.

 

 

 

 

Ciepłe promienie zachodzącego słońca z trudem przebijają się przez plątaninę gałęzi, oraz bladoróżową fakturę kwietnych płatków. Wiśnia, która ledwie przed chwilą zakwitła zaczyna opadać z sił. Cudowne kwiaty wciąż jeszcze olśniewają swą urodą. Wyniosłe i piękne z pozoru, w rzeczywistości słabną z każdą chwilą; byle podmuch staje się dla nich zagrożeniem. Drzewo, które wydało je na świat przestaje być bezpieczną przystanią. Silniejszy powiew wiatru odrywa kwiat od gałęzi. Cud natury w locie rozsypuje się, jak stłuczony kryształ. Niesforny zefir gna pojedyncze płatki na swych ramionach. Niesie je przez przestrzeń śródpałacowego ogrodu, część zatrzymuje się na białych, odświętnie ubranych plecach młodego samuraja. Inne wzlatują z wiatrem ku ciemno pomarańczowym chmurom. Najpiękniejszy spośród wszystkich płatków, o foremnym kształcie i zaróżowionych brzegach obrał inny kierunek. Chybocząc się i obracając wokół własnej osi, szybuje prosto w dół. Z niedosłyszalnym dla ludzkich uszu dźwiękiem zanurzył się w kałuży ciepłej jeszcze krwi. Rubinowa czerwień ludzkiej posoki nasyciła delikatną, bladoróżową fakturę płatka. Jakże pięknie umierał ten kwiat. Jakże pięknie umierał ten człowiek. Jakże podobni byli do siebie, stary samuraj i wiśniowy płatek.

Koniec

Komentarze

Ja się wprawdzie nie znam na literaturze tego typu, ale mnie się bardzo podobało. Pozdrawiam :)

Bóg stworzył ko­ta, żeby człowiek mógł głas­kać tygrysa.

Dla mnie znacznie lepsze od poprzedniego opowiadania. Plastyczne.

Dlaczego w pierwszym akapicie zdania dialogu zaczynają się małą literą? Trochę przecinków i chyba jakieś powtórzenia.

Aaa i zero fantastyki. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

W cieniu, między drzewami przyklękło dwoje mężczyzn.  --  dwóch raczej.

 

Nie wiem, nie lubię japońszczyzny w literaturze, choć uwielbiam w filmach, zwłaszcza samurajskich. Dlatego nie oceniam tego tekstu.

Poprawiłem wymienione przez was błędy. Dzięki :)

Wygląda... japońsko. :-)

Myślałam, że samobójstwo popełniano przy pomocy wakizashi (jeśli był pod ręką). I raczej nie trzeba go było owijać papierem.

Babska logika rządzi!

Oczywiście chodziło o wakizashi, co w tekście jest zaznaczone. Użyłem w pewnym moencie wyrazu katana żeby uniknąć powtarzania nazwy wakizashi. Prawda, zastanawiałem się czy tak mogę i doszedłem do wniosku, że wakizashi jest rodzajem katany (możliwe iż błędnie). 

Owinięcie papierem było koniecznością o ile seppuku nie było popełnianie w warunkach bojowych/terenowych. To strasznie zrytualizowane i sformalizowne społeczeństwo było :)

To nie synonimy. Katana jest mieczem długim, a wakizashi - krótkim. O ile wiem, używane właśnie do seppuku. Jeśli go nie było, brało się katanę (i wtedy faktycznie trzeba ją było owinąć). Ale ekspertem nie jestem. Tylko tak mi się wydaje.

Co do synonimów, to kombinuj inaczej - miecz, broń, ostrze, rękojeść...

Dlaczego było? Chyba wciąż jest? Może tylko nieco mniej skłonne do wbijania sobie ostrych rzeczy w brzuch...

Babska logika rządzi!

O ile się orientuję, wakizashi i katana to dwa różne rodzaje mieczy.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Hah, jednocześnie ; p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Oczywiście, że różne. Każdy samuraj powinien mieć przy sobie zestaw składający się z trzech mieczy. Wakizashi to ten środkowy, oprócz seppuku przydatny również dla wojowników używających techniki "dwóch nieb". Polegała na walce kataną i wakizashi jednocześnie a wykombinował to Miyamoto Musashi :)

Co do społeczeństwa japońskiego, wydaje mi się, że idea bushido ulotniła sie z niego wraz z przegraną w II WŚ. Nastąpiło kompletne przewartościowanie i "upadek" moralny, względnie westernizacja. Zniknęła imperialna armia, zniknął cesarz a wraz z nimi honor jako fundament życia całego narodu. Pytanie czy to dobrze czy źle?

Dobra, nie upieram się, że wakizashi służy wyłącznie do samobójstwa.

Cesarz podobno jeszcze jest, chyba tylko przestał być bogiem. A że zniknął honor, to bardzo mocne słowa...

Czy u nas też zniknął tylko dlatego, że przestaliśmy się pojedynkować i rzadko kto słyszał o Boziewiczu?

Aaaa, jako fundament... I tak mocno powiedziane...

Babska logika rządzi!

Przestał być bogiem, na żądanie zwycięzców. Utracił również jakąkolwiek władzę polityczną. Również na żądanie zwycięskiego mocarstwa zlikwidowano japońską marynarkę wojenną, która nie istnieje do dziś. Mają za to twór o nazwie morskich sił samoobrony, czy coś koło tego. Moim skromnym zdaniem klęska militarna i to co nastąpiło po niej kompletnie wywróciło to społeczenstwo do góry nogami. Zaprzeczyło wszystkiemu w co Ci ludzie wierzyli, był to po prostu ogromny wstrząs. Nie ma w tym absolutnie zarzutu, chodzi jedynie o to, że zniknęło ostatnie na świecie społeczeństwo, które opierało się na kaściw wojowników (oficerowie armii imperialnej). Było po prostu nie kompatybilne z nowym wspaniałym światem...

Że wstrząsnęło i wywróciło - polemizować nie zamierzam.

To teraz wróćmy do pytania, czy to dobrze... Nie jestem Japonką i pewnie nic mi do tego, ale ja bym głosowała, że dobrze. Jakoś podejrzliwie patrzę na społeczeństwa rządzone przez wojowników. Mam całkiem inną hierarchę wartości.

Babska logika rządzi!

Ten "twór" to druga na Pacyfiku potęga.  

Pięknie, ładnie, ale gdzie fantastyka? Przyczyna samobójstwa? Może gapa jestem, ale nie zauważyłem...

Ja natomiast nie udzielam na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Z prostej przyczyny, ona nie istnieje. Prawda, jak to najczęściej bywa, leży gdzieś po środku. Nie uważam żeby społeczeństwo skrajnie konsupcyjne było szczytem naszych możliwości. Jednoczeńsnie nie gloryfikuję japońskiego imperium czy chociażby polskiej sanacji z dominującą rolą oficerów wojskowych w życiu kraju. 

--> AdamKB

To nie gapiostwo. Fantastyki rzeczywiście nie stwierdzono(mogę ewntualnie wpleść w tekst motomyszę z marsa, co jak wiadomo, uzasadni bytność tej miniatury na fantastyce.pl). Natomiast przyczyna samobójstwa akurat w tym tekście nie ma większego znaczenia. Chodzi o analogię kwiatu wiśni i samuraja. Nie bez przyczyny właśnie to drzewo i jego kwiaty odgrywają dużą rolę w tradycji japońskiej.

     Jest taka ksiązka: Byłem Kamikaze - Ryuji Nagatsuka .To wspomnienia. Ksiązka bardzo dobrze pokazuje stosunek znakomitej większosci spoleczestwa japońskiego, zwlaszcza ludzie wtedy mlodych, do tradycji bushido i do kodeksu samurajów podczas wojny. Teraz to się ideologizuje, ale,  jak się przeczyta tę ksiązkę, okazuje sie, że wąska grupa narzucała reszcie Japończyków ideologię  bushido.

     Nic dziwnego, że po wojnie z radoscią się z niej wyzwolili.

     Pozdrówko.   

Red Jacket: Mnie, podobnie jak chyba Finklę, drażnią nietkóre aspekty tradycyjnej kultury japońskiej. Nie chcę jednak śmiecić w komentarzach. Ocena - sprawnie opowiedziana scenka, która mnie akurat nie porwała.

Niemal udało Ci się stworzyć atmosferę spokoju:) niemal...

Jest jeszcze "Chryzantema i miecz" Ruth Benedict, gdzie też poruszona jest kwestia piękna (w tym wiśni) i honoru. Co prawda napisana w 1944, więc przed zakończeniem I WŚ, ale myślę, że nadal bardzo aktualna.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Wszystko fajne, kojarzy mi się z z niektórymi scenami Ostatniego Samuraja, tam też (zapomniałem imienia) przyjaciel amerykańskiego kapitana przed śmiercią (i w cześniej również) kontempluje piękno kwiatu Sakury. Bardzo klimatyczne. Jedynie ta "ludzka posoka" pod koniec mi nie zagrała. Nie bardzo to romantyczne i średnio wg mnie pasowało do klimatu spokoju i piękna. 

Delikatnie i poetycko, a przez to spójnie z treścią. Udało Ci się uchwycić specyficzny styl orientalnej estetyki - chwile bezruchu punktowane gwałtownym patosem. Miałem przed oczami scenki rodem z anime. Ładny obraz, nawet jeśli tematyka nie moja.

Jeśli chodzi o wcześniejszą dyskusję na temat wakizashi od siebie dodam tylko, że na pewno był owijany papierem przu seppuku (choć tradycyjnie używało się w tym rytuale tanto). Katana oczywiście nie jest synonimem wakizashi, bo to dwa zupełnie inne miecze, często kute nawet na dwa różne sposoby. Jeśli szukasz dobrego synonimu, który nie jest tak oklepany jak "miecz" czy "ostrze" i jednocześnie zachowuje japońskiego ducha, polecam "nihonto" (dosłownie "japoński miecz") - zarówno katana, wakizashi, jak i tanto (również naginata, choć nie jest stricte mieczem) zaliczały się do tej grupy, więc śmiało możesz używać tego określenia, jako synonimu (choć uważam, że rodowity Japończyk nie użyłby tego słowa w tym kontekście - nie jesteśmy jednak rodowitymi Japończykami, więc chyba ujdzie nam to na sucho)

 

Samo opowiadanie bardzo mi się podobało. Nie jest może jakimś niesamowitym fabularnie tworem, ale tworzy ciekawy, ładny obraz. Udało ci się również moim zdaniem uchwycić ducha japońskiej kultury i nie poległeś na drobiazgach, co również należy zaliczyć na plus.

Czytało się miło.

Tekst nie w moim stylu, ale muszę docenić piękny język, którego zazdroszczę, a który świetnie oddaje klimat orientu.

Tekst ok. Nastrojowy. W sensie, że dobrze buduje nastrój.

Zastanawia mnie natomiast, w kwestii błędów, czymże jest "atrio"? Bo w języku polskim używa się łacińskiej "atrium". "Atrio", jeśli nie jest to skrzyżowanie patio z atrium, to forma używana w języku hiszpańskim, bodajże.

Infundybuła chronosynklastyczna

Zgubiłem "formy".

Powinno być:

Bo w języku polskim używa się łacińskiej formy "atrium".

Infundybuła chronosynklastyczna

Mnie też to "atrio" zastanowiło.

Poza tym, że dostawiłabym jeszcze gdzieś zgubiony przecinek i kropkę, a "ciemnopomarańczowy" piszemy łącznie, raczej nie mam się do czego przyczepić.

 

Językowo ładnie, ale jak dla mnie to tylko scenka, którą zaraz zapomnę. Napisane ładnie, ale brak mi tu motywacji, nie wiadomo co, jak i dlaczego. Zatem do poczytania, jednak nic ponad to.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Studiowałem kiedyś filologię romańską z hiszpańskim jako językiem dotatkowym. Chyba rzeczywiście zastosowałem formę niewłaściwą dla naszego języka, musiało mi się kołatać po głowie od tamtych zajęć, pardon.

Dziękuję bardzo za wszystkie opinie, zwłaszcza te wskazujące błędy. Cieszę się, że jakość moich tekstów postępuje w tempie geometrycznym. Oby tak też było z "Podwieczorkiem" :)

Ponieważ atrium i ciemnopomarańczowy zostały zauważone wcześniej, pozostaje mi tylko wyznać, że chyba nigdy nie pojmę fenomenu odbierania życia –– tak sobie, jak i innym –– w imię zachowania tzw. honoru.

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Plastyczna scenka. Brakuje mi jednak tła, żeby zrobiła na mnie większe wrażenie. Nie znam motywacji bohatera, trudno mi więc jakoś specjalnie przejąć się jego tragicznym losem. Ale ładnie napisane.

Z japońskich filmów, na które miałam - krótkotrwałą - fazę jakiś czas temu, największe wrażenie zrobiło na mnie "Harakiri" Kobayashiego. Zupełnie zmienił moje postrzeganie tych rytualnych samobójstw, ich motywacji, społecznego tła. Mocny, oskarżycielski, rozliczeniowy film. Wstrząsający.

Jeśli ktoś nie widział - a propos powyżeszej dyskusji polecam "Letters from Iwo Jima" Eastwooda - bitwa o wyspę Iwo Jima z japońskiej perspektywy. Dla nas, Europejczyków, przerażającej, niezrozumiałej. Moim skromnym zdaniem - na szczęście niezrozumiałej. (Eastwood nakręcił też "Sztandar Chwały" - ta sama bitwa z perspektywy przeciwników, czyli Amerykanów - warto obejrzeć obydwa, jeden po drugim).

Scenka, nie opowiadanie. I nie fantastyczne. Nie lubię pisania scenki dla scenki, dlatego nie podobało mi się.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka