- Opowiadanie: TomaszMaj - Uważaj gdzie chodzisz!

Uważaj gdzie chodzisz!

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Uważaj gdzie chodzisz!

Dzisiaj znowu wyszłaś późno z pracy. Lubisz pracować kiedy nikogo już nie ma w biurze; wtedy zazwyczaj masz najlepsze pomysły. Jest już noc. Idziesz pustą ulicą w świetle lamp. Buty na wysokim obcasie stukają miarowo o płytki chodnika. W pewnym momencie do odgłosów wydawanych przez ciebie dołącza inne stukanie. Rozpoznajesz w nim marsz męskiego obuwia. Za tobą. Wokoło nie ma nikogo więcej. Nie boisz się, w końcu kierujesz sporym wydziałem i rozkazujesz bandzie facetów; na wszelki wypadek jednak lekko przyspieszasz. Kroki za tobą również przyspieszają utrzymując stały dystans miedzy wami. Ani dalej ani bliżej– cały czas tak samo. Przyspieszasz-on również; raptownie zwalniasz– on tak samo. Dokładnie w tym samym momencie. Czyżbyś zaczynała się bać?

 

W końcu nerwy nie wytrzymują i zaczynasz biec. Nie jest to łatwe przy wysokich obcasach i obcisłej spódniczce do kolan, ale dajesz z siebie wszystko. Torebka, którą ściskasz w dłoni kołysze się jak oszalała. Kroki za tobą również zaczęły biec i tym razem stopniowo zmniejszają dystans między wami. Gdyby starczyło ci oddechu zaczęłabyś krzyczeć, prawdopodobnie jednak krzyk by cię spowolnił, rezygnujesz więc z tego pomysłu i biegniesz dalej. Nagle zauważasz po twojej prawej stronie ciemną otwartą bramę. Wpadasz na szalony pomysł i skręcasz tam. Znikając w mroku zatrzymujesz się gwałtownie i przywierasz do muru. Masz nadzieję, że ten ktoś wbiegnie na podwórze kamienicy, a ty wtedy uciekniesz na zewnątrz. Niestety słyszysz że jego kroki również się zatrzymały. Klniesz na siebie w myślach– przecież jeżeli ty słyszysz jego, to on również usłyszał że twoje obcasy nagle umilkły i zorientował się że wciąż jesteś w bramie.

 

Po śmiertelnie długiej chwili wypełnionej oszalałym biciem serca słyszysz jego wolne kroki stawiane z rozmysłem. Jeden. Drugi. Trzeci. W świetle bramy pojawia się on. Latarnie świecą mu w plecy, więc widzisz tylko wysoką męską sylwetkę w kapeluszu i długim płaszczu. Przywierasz jeszcze mocniej do muru z nadzieją że mimo wszystko nie widzi cię w ciemnej bramie. Zaciskasz powieki. Gdybyś mogła, wniknęłabyś w cegły. Wtedy się odzywam:

 

-Przepraszam panią bardzo, nie chciałem pani przestraszyć, ja tylko…

 

…ja tylko tak bardzo się boję.

 

Męski bas w połowie zdania zamienił się na cienki dziecięcy głosik. Zaskoczona otwierasz oczy. Przed tobą, w wejściu do bramy nie stoi mężczyzna tylko mały kilkuletni chłopczyk ubrany w spodenki i koszulkę z krótkim rękawem. Ma pucułowatą choć bladą twarz, rozwiane blond loki i wielkie smutne oczy.

 

-Tu jest tak ciemno i zimno, boję się– kontynuuję jako dziecko– Proszę pani, proszę mnie przytulić.

 

Kompletnie oszołomiona nie wiesz co robić. Przecież przed chwilą uciekałaś przed… przed…

 

Wahając się, straciłaś czujność i lekko się poruszyłaś. W blasku latarni pojawił się róg twojej torebki. Wtedy moje oczy zatrzymały się na tobie i zabłysły czerwonym żarem.

 

-Proszę mnie nakarmić– wycharczałem dla efektu i szybko jak błyskawica rzuciłem się na twoją szyję.

 

Chłepcząc gorącą, świeżą krew tryskającą z twojej aorty nucę pod nosem własną wersję starego przeboju:

 

– Nie wierz nigdy wampirom, dobrą radę ci dam; nic gorszego na świecie nie przydarza się wam…

 

Koniec

Komentarze

"Rozpoznajesz w nim marsz męskiego obuwia." - to brzmi, jakby obuwie samo sobie szło.
"Kroki za tobą również zaczęły biec" - kroki zaczęły biec...?
"to on również usłyszał że twoje obcasy nagle umilkły i zorientował się że wciąż jesteś w bramie. " - pomijam, że znowu podmiotem jest obuwie, ale z kontekstu wynika, że ten ktoś idzie za nią w takiej odległości, że ją widzi, więc logiczne, że zauważył też, gdy skryła się w bramie. Kolejna nielogiczność wynika z tego, że to śledzący jest narratorem, a najwyraźniej jest jednocześnie narratorem wszechwiedzącym, bo zna myśli kobiety.

Samo opowiadanie mi się nie podobało. Ot scenka przedstawiająca napaść wampira na kobietę - temat przerabiany milion razy i w Twoim ujęciu nie ma nic oryginalnego. Tym elementem wyróżniającym miał być zapewne rzadki rodzaj narracji, ale moim zdaniem zabieg ten nie do końca się udał i tekstu nie ratuje.

Pozdrawiam.

Powiedz (napisz) proszę, jaki jest sens bombardować serwer tekstami? Nielepiej poczekać aż ludzie ocenią jeden, wysnuć wsnioski, poprawić, a potem wstawić kolejny? 

Ja też nie widzę sensu w zarzucaniu nas swoją twórczością. Niby nie ma tutaj limitu, ale strzelanie kilkoma opowiadaniami pod rząd nie jest dobrze widziane.
Co do tej miniatury, to mnie też się ona nie podobała. Temat nie nowy, technicznie tekst trochę skopany, co zresztą wytknął Eferelin.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Sposób narracji strasznie mi się nie spodobał. Rozumiem, że miało być orginalnie, ale wyszło z tego jedno wielkie dziwactwo.
Pomysł, nawet ten najbardziej oklepany da się przedstawić w bardzo ciekawy sposób, tobie niestety się to nie udało

Za komentarze dziękuję. Dlaczego trzy na raz, napisałem w komentarzach do 'Motyli'.

Mi się z kolei opowiadanko spodobało. Być może temat faktycznie oklepany, to jednak tekst jest napisany w sposób przemyślany i lekki. Miło się czytało, w szczególności  spodobały mi się elemnty komizmu, jak i grozy . Może nie jest to jakiś majstersztyk, pomysł też nie powala, to jednak w niektórych momentach pojawiły się ciekawe elementy zaskoczenia, nadające opowiadaniu uroku i powabu. Ode mnie 4 ;)

Tłumaczę się:
1. podmiotem jest obuwie.Niezupełnie- podmiotem nie jest nawet samo obuwie, tylko odgłos obuwia. Kobieta nie widzi tego, kto za nią idzie, boi się odwrócić. Ona tylko słyszy napastnika, więc dla niej- subiektywnie- odgłos kroków jest uosobieniem tego kogoś. Starałem się przedstawić co przeżywa pewna siebie busineswomen napadnieta ciemną nocą na pustej ulicy.
2. napastnik zna myśli kobiety. Eferelin- przeprowadziłeś bardzo prawidłowy tok rozumowania z logicznym wnioskiem na koniec :-). Oczywiście że zna. I cynicznie bawi się jej strachem. Widać dobrze piszę, bo zrozumiałeś to, co chciałem żebyś zrozumiał :-)
3. skryła się w bramie. Tutaj może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Wampir widział jak weszła w bramę, ale nie wiedział czy dalej stoi w bramie, czy weszła na podwórze kamienicy. Ona chciała go zmylić, chciała żeby pomyślał to drugie i wszedł na podwórze, a wtedy ona uciekłaby za jego plecami. To, że ona nadal jest w bramie, wampir rozpoznał gdy jej kroki nagle ucichły. Widać nie jestem taki mistrz pióra, jeżeli nie wywnioskowałeś tego sam z tekstu :-).
Na koniec: ten short to taki żarcik. Z zamierzenia powstał żeby rozweselić i umilić czas; a nie żeby zmienić oblicze światowej literatury i  moje nazwisko wyryć złotymi zgłoskami w pamięci potomnych.

Nowa Fantastyka