- Opowiadanie: Eltariel - Plan wojny. [część 1]

Plan wojny. [część 1]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Plan wojny. [część 1]

Na niebie zalśniło delikatne światło. Łuna rozchodziła się od niewielkiego punktu na horyzoncie i ogarniała cały nieboskłon pożogą. Zza czarnej linii lądu powoli wyłaniała się słoneczna tarcza. Puste wrzosowisko wyglądało jakby płonęło w świetle poranka, zaś otwierające się fioletowe kwiaty nadawały temu obrazowi mistycyzmu. Środkiem pustkowia jechał samotny jeździec który z widocznym trudem utrzymywał się w siodle. W pomarańczowym blasku jego ciemna sylwetka delikatnie chwiała się z każdym powolnym krokiem konia, nagle z cichym jękiem osunął się na ziemie. Zwierze zatrzymało się i delikatnie szturchnęło swego pana kopytem próbując go zmusić do powstania, jednakże jedyne co uzyskało to cichy jęk i stłumione przekleństwo. Nagle od północy słychać się dało okrzyki ludzi i niedługo potem na wrzosowisko wyjechała drużyna zbrojnej konnicy. Oprócz długich mieczy przypasanych do pasa każdy z jeźdźców miał w rękach karabin którym celował w leżącego na ziemi wędrowca. Napastnicy ubrani byli w czarne stroje, a ich wygolone na łyso głowy lśniły w blasku poranka. Gdy dotarli do nieprzytomnego, dowódca z charakterystycznym hełmem na głowie zeskoczył ze swojego wierzchowca, i z wyrazem satysfakcji na twarzy dobił leżącego…

*****

Światło poranka leniwie sączyło się przez niewielkie, brudne okno osadzone w ceglanym murze. Jego promienie padały na twarz śpiącego w dużym łóżku mężczyzny. Porozrzucane wszędzie części garderoby oraz książki pokrywały wszystkie meble w pomieszczeniu poza biurkiem. Na nim stał jedynie srebrny laptop na którym leniwie mrugała lampka wskazująca że przyszedł mail. Nagle mężczyzna zerwał się z krzykiem z łóżka i chwycił się za klatkę piersiową dysząc ciężko. Kot, zwinięty do tej pory u jego stóp, z wyrzutem spojrzał na niego i zamiauczał cicho po czym powrotem zasnął. Twarz człowieka rozjaśnił szeroki uśmiech ulgi, masując wciąż klatkę piersiową koło mostka wstał i przeciągnął się ziewając. Następnie podszedł do znajdującej się w kącie pokoju umywalki i ochlapał sobie twarz wodą. Jego wzrok zahaczył o wiszące na ścianie lustro, w srebrzystej materii odbijała się zmęczona twarz trzydziestolatka. Krótkie czarne włosy okalały bladą twarz w której osadzone były trochę wodniste niebieskie oczy w których wciąż krył się strach. Oglądając swoje oblicze, mężczyzna dostrzegł w odbiciu lampkę na laptopie. Dopadł błyskawicznie do komputera i odpaliwszy go otworzył skrzynkę. Poza kilkoma reklamami viagry i środków nasennych była tam jedna wiadomość od niejakiego „Mistyka”. Widocznie spodziewając się innej wiadomości, mężczyzna z zawiedzionym wyrazem twarzy rozparł się na fotelu i spojrzał na jedyny stojący na biurku przedmiot oprócz laptopa. Było to niewielkie zdjęcie w srebrnej ramce ukazujące wysokiego, trochę otyłego blondyna z niebieskimi oczami który obejmował niewysoką dziewczynę o krótkich ciemnoblond włosach. Obok nich stał ubrany w wojskowy mundur chłopak o niebieskich oczach i pięknym uśmiechu. Patrząc na te twarze westchnął cicho i wrócił do swojego laptopa. Otworzył wiadomość i jęknął głośno gdy tylko przeczytał pierwsze słowa. W jego oczach odbijały się czarne litery formujące słowa

„Kalikso.

Uprzejmie proszę o zapoznanie się z treścią poniższej informacji i wykonanie w trybie natychmiastowym wszystkich zawartych w niej informacji. W związku z sytuacją podwyższonego ryzyka posypania się wszystkich podjętych przez Pana, oraz agenta Tarmasa działań, wymagamy natychmiastowego stawienia się w ogólnie znanym miejscu o godzinie 0. Uprzejmie prosimy o obecność inaczej zostaną wyciągnięte wobec szanownego Pana konsekwencje. W sytuacji zagrożenia podpada Pan pod sąd wojenny.

Z wyrazami szacunku

CABN”

 

Kalikso chwilę siedział z twarzą ukrytą w dłoniach po czym z nieprzytomną miną wstał z fotela i błyskawicznie porwał laptopa rzucając nim z całej siły o ścianę. Komputer uderzył w popękany tynk i z trzaskiem upadł na ziemię, od zniszczenia uchroniła go metalowa obudowa i specjalna konstrukcja zabezpieczająca przed zniszczeniami. Za to ściana z cichym jękiem zadrżała i nagle pęknięty tynk odpadł od niej pokrywając połowę pomieszczenia białym pyłem. Mężczyzna tępo wpatrywał się w jeszcze bardziej brudny pokój i z cichym przekleństwem zaczął zbierać w miarę czyste ubrania.

Po dziesięciu minutach szedł już ruchliwą drogą przez miasto w stronę widniejącego w oddali wieżowca. Idąc zaczął się powoli rozluźniać, lekko zjonizowane przez nocną burzę powietrze działało na niego kojąco. Mijał śpieszących się w nieznane miejsca ludzi, a lecące w słuchawkach „American Woman” Lenny’ego Kravitza pozawalało mu odizolować się od świata. Jedyne co przyciągało jego uwagę to krągłości mijających go od czasu do czasu blondynek i ewentualnie rudych. Kalikso był człowiekiem zdecydowanym i miał określony gust… zdecydowanie nie tolerował brunetek. Idąc tak przypomniał sobie swego przyjaciela ze szkoły, Tarmasa, on był zupełnie inny, i może dlatego tak dobrze się dogadywali. Ale to już jest przeszłość. Minął kilkanaście przecznic, jakiś karambol na głównej ulicy i po około trzydziestu minutach dotarł do szklanego budynku. Stojący przy głównym wejściu ochroniarz zatrzymał go i poprosił o legitymacje służbową, zamiast tego otrzymał pogardliwe spojrzenie i krótkie „SAST” będące kluczem do każdych drzwi w tym budynku. Gdy już znalazł się w wykładanym marmurami holu biurowca, z pogardą spojrzał na tłoczone na posadzce złote litery „ZMIENIAMY ŚWIAT DLA DOBRA LUDZKOŚCI. CHRONIMY LUDZKOŚĆ DLA DOBRA ŚWIATA”. Przeszedłszy obok recepcji, nie zaszczyciwszy stojącej tam dość ładnej brunetki nawet przelotnym spojrzeniem, ruszył w stronę wind. Wsiadł do pierwszej z brzegu, lecz zamiast wybrać konkretne piętro, poczekał aż drzwi się zamkną po czym wcisnął sześć kolejnych klawiszy, co zaowocowało tym że winda ruszyła w dół, do nie istniejącego na wykazie piętra minus pierwszego. Gdy metalowe wrota ponownie się rozwarły, przed oczami Kaliksa pokazał się tak dobrze mu znany z przeszłości metalowy korytarz oświetlony słabymi jarzeniówkami. Ruszył w stronę czerwonej łuny którą kończył się tunel, każdy krok wzbudzał puste dudnienie które spotęgowane przez echo informowało wszystkich o tym że ktoś idzie. Gdy dotarł do miejsca gdzie kończyły się białe lampy a rozpoczynało się królestwo czerwonego blasku świateł awaryjnych, położył dłoń na czytniku linii papilarnych i już po chwili znowu jechał w dół. Jednakże tym razem gdy drzwi windy się otworzyły, dostrzegł wykładany jadeitem niewielki przedsionek w którym stało dwóch mundurowych z karabinami i przypasanymi mieczami. Na klapach kurtek widniały srebrne znaczki przedstawiające świat przebity mieczem, a wokoło niego na złotym pierścieniu widniały słowa „CENTRALNA AGENCJA BEZPIECZEŃSTWA NARODOWEGO”. Kalikso widząc ten napis jęknął cicho „Witamy w piekle” po czym ruszył w stronę dębowych drzwi przez które wkroczył do okrągłej sali z licznymi monitorami na ścianach i niewielką galeryjką na której stali kolejni żołnierze. Całe pomieszczenie zajmował duży, okrągły stół przy którym siedzieli ubrani w marynarki ludzie i dyskutowali o czymś z ożywieniem. Gdy tylko dostrzegli wchodzącego do pomieszczenia Kalikso podnieśli się i rzucili się by go witać. Pierwszy był przełożony CABNu, największy krętacz z całej tej bandy, potem witali się z nim kapitan operacyjny, sekretarz i jakiś wtajemniczony w sprawy CABNu minister. Ostatnią osobą która go powitała był ktoś kogo co najmniej się nie spodziewał… stał przed nim bowiem wysoki blondyn o niebieskich oczach i czarującym uśmiechu. Z prawdziwą radością bijącą z oczu rzucił się Kalikso na szyję, po czym odsunął go na odległość ramion i uśmiechnął się

-Witaj w domu bracie. Znowu jesteśmy w komplecie… – Kalikso stał przez chwilę i z niedowierzaniem wpatrywał się w oblicze dawnego przyjaciela, po czym z cichym jękiem upadł zemdlony na ziemię

****

Woda kapała z kranu. Niemiłosiernie głośny dźwięk mącił spokój śpiącego mężczyzny. Leżał pośród barłogu przytulając do siebie jakiś świstek papieru. W końcu nie wytrzymał i powoli zebrał się z łóżka. Przekrwione zapuchnięte oczy błędnie przeszukały pusty pokój. Przez jedno okno sączyła się blada poświata księżyca i oświetlała stojący na zabałaganionym biurku komputer. Ciche wirowanie wentylatora od procesora i karty graficznej dziwnie komponowało się z kapaniem wody i wprawiało w większą frustrację. Mężczyzna nieprzytomnie zwlókł się z łóżka i ruszył po schodach na parter. Po drodze minął lustro, lecz na widok udręczonej twarzy otoczonej burzą blond loków i przykrótkich spodni od pijamy uciekł jak najszybciej w zacisze kuchni. W dłoni wciąż ściskał świstek papieru i nie puścił go przez cały czas aż do zaparzenia kawy. Gdy upił pierwszy łyk parującego naparu, oparł się o ladę stołu kuchennego i rozwinął świstek. Było to zdjęcie, przedstawiało twarz dziewczyny, chwilę wpatrywał się w nie po czym skrzywił się i zmiąwszy je w kulkę rzucił z całej siły o ścianę. Papier z cichym plaskiem upadł na ziemię. Chłopak stał chwilę w ciszy po czym upił znowu łyk kawy i zbliżył się do okna. Podniósł leżące na parapecie opakowanie papierosów i wydobył jednego. Czarny papier był pomięty a z przodu wychodziło na zewnątrz kilka kawałków tytoniu. Włożył go do ust i zaczął szukać zapalniczki. Po chwili w mroku zapłonął blask ognia, który szybko zgasł zostawiając tylko światełko żarzącego się papierosa. Zaciągnąwszy się kilka razy dymem chłopak napił się znowu kawy, skrzywił się z niesmakiem po czym dokończywszy palić pstryknął kiepem za okno. Czerwone światełko chwile jeszcze na ziemi po czym zgaszone nocną rosą zgasło. Mężczyzna zabrał kawę i wrócił do swojego pokoju, rozsiadłszy się w fotelu odpalił monitor po czym spoglądając znowu w gwiazdy przez okno dachowe czekał aż wyłączy się antywirus. Gdy program wyłączył się pokazał się pulpit, na którym była twarz tej samej dziewczyny co ze zdjęcia, chłopak chwilę siedział zmrożony po czym gwałtownym ruchem strącił monitor na ziemię. Wśród iskier i trzasku pękającej obudowy dało się słyszeć ciche „Kurwa” i dźwięk otwieranej szuflady. Potem cisza nagle przerwana odgłosem strzału.

 

Koniec

Komentarze

Szczegółowe obrazowanie sytuacji w jakiej znajduje sie bohater powoduje, że topornie się czyta. Pozatym podawanie tylu szczegółów, z których nic nie wynika jest mało ciekawe.

Za długie opisy, za mało akcji. Ale to może tylko moje zdanie. Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka