- Opowiadanie: Harkonnen2 - T.

T.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

T.

W mieszkaniu słychać było jedynie głośny stuk klawiszy komputera. T. siedział przed monitorem i z wyrazem napięcia na twarzy tłukł w klawiaturę. Kolejne znaki pojawiały się na ekranie, układając się w wiersze zapełniające coraz więcej i więcej wirtualnych kartek. Słowa spływały z palców i natchnionym tańcem pojawiały się na ekranie, formując się w zwroty, zwroty w zdania, zdania, w akapity, akapity w stronice, a te w końcu miały stworzyć DZIEŁO. I to nie jakieś tam zwykłe „dzieło”, tylko DZIEŁO. Utwór, o którym można było mówić jedynie wielkimi literami. Tekst absolutnie i skończenie doskonały. Zrywający kajdany schematów, niszczący mury konwencji, wyłamujący kraty literackiej stagnacji.

 

Mózg T. pracował na maksymalnych obrotach, tworząc kolejne poetyckie frazy, w genialny sposób opisujące koncept, który od dłuższego czasu nie dawał mu spokoju. W umyśle wirowały setki obrazów, które następnie zamienione w słowa trafiały błyskawicznie do kolejnych komórek pamięci komputera.

 

Właśnie zbliżała się kulminacja, w której wszystkie wątki, finezyjnie splecione przez T. w wyjątkowy i misterny warkocz, miały eksplodować feerią barw i dźwięków, powalając czytelnika ogromem geniuszu autora.

 

T. przyśpieszył. Stukot zlał się niemal w jeden przeciągły dźwięk. „Genialne, genialne, genialne” kołatało się w głowie T., który sam już czuł się nieco odurzony własną przebiegłością w konstruowaniu fabuły. Gdyby nie to, że ja to napisałem, pomyślał zachwycony brzmieniem kolejnego zdania, do końca nie wiedziałbym, jak to się skończy.

 

Kolejny akapit i jeszcze jeden i następny i znów. Już coraz bliżej, jeszcze tylko kilka zdań i DZIEŁO będzie gotowe! T. Czuł się niemal, jakby roztapiał się we własnym utworze. Czuł, że to już nie tylko słowa, zrodzone w jego głowie, ale on sam, w jakiś tajemniczy sposób, przenosi się na białe prostokąty, świecące z kineskopu monitora. Zupełnie jakby migający kursor procesora tekstu rozlewał na tych kartach jego umysł, jego jestestwo, jego całego. Coś dziwnego działo się z jego ciałem, ale to nie było ważne.

 

Już, coraz bliżej, ostatnie zdanie, ostatnie słowa, ostatnie przecinki. Kropka. Potem tylko dać do przeczytania cioci, która na pewno jako pierwsza doceni zawarty w tych słowach GENIUSZ. Ona pozna, że to DZIEŁO. Ale zanim to nastąpi, trzeba zebrać resztkę sił, zebrać ostatnie myśli i napisać jedno słowo, dzięki któremu wszystko stanie się takie, jakim być powinno.

 

Kursor migał niespokojnie przez chwilę, po czym ruszył powoli, jakby ostatkiem sił, literując mozolnie ostatnie litery.

 

„KOŃJEC”

 

T. zniknął.

 

Zaniepokojona milczeniem siostrzeńca ciocia, weszła do pokoju, gdzie został już tylko komputer i 1865 stron tekstu. Rzuciła okiem na kilka akapitów i padła rażona apopleksją wywołaną ilością błędów ortograficznych.

Koniec

Komentarze

Ein kleines bisschen nazbyt łopatologicznie, jak dla mnie, ale podejrzewam, że bez tego nie dotarłoby do targetu ;)

Bravo ,bravo ,znakomtiy utfur ,zariestrowałem się specjalnie po to dlatego by, wystawić ocene1!!!!111

Bravo ,bravo ,znakomtiy utfur ,zariestrowałem się specjalnie po to dlatego by, wystawić ocene1!!!!111

Ciekawe, kogo parodiujesz?

Zasadniczo nie parodiuję tu nikogo konkretnego. Wszelkie zbieżności są absolutnie niezamierzone i przypadkowe. Ogólniej jest to niejako "paszkwil" na dość konkretną grupę autorów. Po części jest to również satyrka drobna na mnie samego, bo po namyśle pewnym stwierdzam, że jak mój bohater, dałem się ponieść temu, co chciałem powiedzieć i przez to wyszła między innymi, zauważona przez Tsiara łopatologiczność.

@1532

Barco dzienkójem ;)

eJ cHcIaŁaM bYć PiErFFsZa ;((((((((( BaRdZo Mi SiEpOdObAłO aLe Ta CiOcIa , TO ,JuSh PsZeSaDa PrZeCiErZ cIoCia ZaFsZe PoChWaLi CzEkAm Na CiOnG dAlSzY cAłUsKi!!!11!!1!

Niezłe, całekiem niezłe :) Musze niestety stwierdzić, że utożsamiam się z tym "T" gdy czasem ponoszą mnie emocje przy pisaniu ;) Tekst bardzo przyjemny.
PS. Zapraszam do lektury mojego opowiadania pt. "Bez Litosci"
pozdrawaim

No, ja nic nie rozumiem. czemu on zniknął ? A edytory mają funkcję korekty ortografii. Na jakim on pisał ? Jakimś starym chyba. I dlaczego akurat zła ortografia powaliła ciotkę ? To jest dopiero pytanie - kim była ciotka, skoro ortografia ja zabiła ?

Ja też nie rozumiem, ale muszę przyznać, że ciekway tekst. Miło czytać coś oryginalnego:)

A ja tez jestem za. Choc język za mało ludzki i przećinkjuw za duzo ale generalnie pozytynie tekst do mnie trafja. Ni rozumim nie w ząb znaczy się. Ale czekam na twuj papierowy debiut z zaciśniętym tchem. Choć mam jeden minus co do niego - opka. moglby byc duższy; ooo tak - tam chyba CDN zabrakalo na konicu bo akcja się się dopiero rozwija. Gdzie T się prztelportwał.. NO chyab nie do INNEJ GALAKTYKI bo to już było i kariery tym w pisaniu nie dorobisz się. Moaj rada dziś dla ciebie: Pisz duzo pisz nawet jak ci nie wychodzi A co napiszesz to wyrzucaj do śmietnika i podpalj. Wdychaj to potem - a bedzie git

Na poważnie. O Sancta simplicitas! – gdyby tak było to świat wyludnił by się w przeciągu kilku chwil :P

Nowy konkurs na najlepsze opowiadanie zatytułowane: "Gdzie się podział T.?"
fajne :D

Nowa Fantastyka