- Opowiadanie: hektores - Blok 22

Blok 22

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Blok 22

Pukanie wyrwało go ze świata wzniosłych idei. Więź, braterstwo i oddanie ugrzęzły w połowie czwartego wersu zakleszczając dopływ nowych, świeżych pomysłów. Potrzebował przerwy. Zanurzył rysik w pojemniku z wizolinem i przetarł zmęczone oczy odkładając wcześniej grube okulary na stół.

 

 

To już południe

Stalowe drzwi skrzypnęły wpuszczając młodego gościa.

 

– Mama przysyła mączkę mięsną – rzekł chłopiec przestępując bez ogródek próg jego mieszkania – Całe pół kilo. Podobno przed Wielką Rocznicą zaopatrzenie jest o wiele lepsze. Jutro ma być mączka warzywna i suszone owoce. Chce pan?

 

Archiwald Munk odebrał od chłopca wypełniony białym proszkiem pojemnik i schował do szafki nad zlewem.

 

– Podziękuj mamie – odparł, choć wiedział, że to nie dobroć serca, a przymus regulaminu skłaniały Marię Niekoniewską do zaopatrywania go w artykuły spożywcze. Niemniej czyniła do z dużą dbałością – Powiedz, że chętnie skorzystam. Będę ogromnie wdzięczny za po pół kilo warzywki i owoców.

 

– Aha – Chłopiec krążył po skromnym pokoju, wyraźnie zainteresowany, tym co znajdowało się na stole. Tak było za każdym razem gdy przynosił sprawunki. Pojemniki z mączką, suszonkami, czy aromatyzowanymi naparami były jedynie pretekstem do zadawania nieskończonej ilości pytań. Nazywał się Nikisza i mieszkał na 2007 piętrze sektora B.

 

– To prawdziwy wizjon? – spytał pochylając się nad spoczywającym na ceracie prostokątnym kształtem. Cienka niczym bibuła tafla odbijała padające z okien światło – Na takim pisze się myśli obywatelskie i historie?

 

Archiwald przytaknął z zaciekawieniem przyglądając się fascynacji gościa. Ten uśmiechał się chłonąc błękitnymi oczami tajemniczy przedmiot. Munk niemal słyszał jego myśli. Oczywiste pytania rozbryzgiwały się o ponure ściany pomieszczenia.

 

Jak to działa? Jak….?Jak….? Jak….? Skąd płyną historie? Skąd…..?

– Na Literaturze recytujemy „Budowniczych” – powiedział po chwili – Podobno bracia Almudin pisali ich na prawdziwym papierze. Nauczyciel pokazywał nam ryciny.

 

Munk obszedł stół i usiadł na krześle. Tym samym, na którym spędził ostatnich kilka godzin. Innego nie miał.

 

– Naprawdę recytujecie „Budowniczych”? – zdziwił się – Myślałem, że edukacja skłania się raczej ku skromniejszym formom myśli obywatelskich.

 

– Nauczyciel powiedział, że każdy musi znać historię powstawania Bloków. Podobno w Wielką Rocznicę odbędzie się specjalna inscenizacja. Będzie tam cała nasza szkoła. I sam Gospodarz. Nigdy go nie widziałem. A pan?

 

Munka męczyła gadatliwość chłopaka. Zajmował mu czas, który powinien spędzić na pisaniu. Ile właściwie dzieciak może mieć lat? Dziesięć? Jedenaście?

 

– Pisze pan na Wielką Rocznicę? – wystrzelił kolejnym pytaniem zapominając najwidoczniej o poprzednim – Pewnie zbiór myśli obywatelskich. Przeczyta pan coś?

 

– Nie sądzisz, że mama może się o ciebie niepokoić? Pewnie czeka już z jedzeniem.

 

Munk opuścił swoje stanowisko twórcze, otworzył drzwi mieszkania i wyszedł na korytarz. Był ciemny i sprawiał wrażenie nieskończenie długiego. Niemniej drogę do windy znał na pamięć. To zaledwie parę kroków od jego kwatery. Gdy dotarł przed wysokie, stalowe drzwi podniósł zawieszoną nieopodal na ścianie słuchawkę. Wykręcił trzycyfrowy numer i po kilku sekundach uzyskał połączenie. Gdy wrócił do mieszkania Nikisza nadal hipnotyzował wzrokiem wizjon.

 

– Twoja winda będzie tu za dziesięć minut – rzekł do chłopca – Do tego czasu proszę cię, abyś mi nie przeszkadzał.

 

– Co mam robić?

 

– Znasz już całych „Budowniczych”?

 

Nikisza zastanowił się nim odparł.

 

– Jeszcze nie

 

– No to powtarzaj po cichu. Nauczyciel na pewno wypyta was porządnie przed rocznicą.

 

Siedzieli w ciszy. Munk na krześle pochylony nad wizjonem z rysikiem w ręce, Nikisza zaś z przymróżonymi oczami powtarzał opowieści o heroicznych wyczynach Brygady Kapitana Szoroha.

 

„…Wystawieni na atak morderczego promieniowania, pogodzeni z losem kończyli budowę pierwszego bloku. Dzięki nim nasi dziadowie i ojcowie zapoczątkowali nową społeczność przeciwstawiając się zagładzie i….”

Chłopiec nie mógł doczekać się inscenizacji. Gdy na korytarzu rozległ się dzwonek Nikisza z rozbrajającym uśmiechem pomachał Munkowi i ruszył w stronę windy. Aby znaleźć się w jej wnętrzu musiał przepchać się przez spory tłum, który nie wiedzieć skąd nagle opanował przestrzeń przed stalowymi drzwiami. Munk odczekał denerwującą chwilę przejazdu windy. Trzy, do czterech razy dziennie nieopisany rumor przetaczał się przez całe piętro sprawiając, iż jego już i tak wysłużone, drewniane meble na skutek wstrząsów i wibracji ledwo trzymały kupy. Choć zapotrzebowanie na nowe złożył dobre trzy lata temu, wiedział, że przyjdzie mu jeszcze poczekać drugie tyle. Nie powinien narzekać. Był pisarzem, elitą wśród mieszkańców Bloku, mógł więc liczyć na specjalny, przyspieszony termin. W końcu w mieszkaniu zawitała cisza. Jedynym dochodzącym go dźwiękiem było bzyczenie pojedynczej żarówki nad kuchennym zlewem. Lubił, gdy się paliła. Padające z okien sztuczne światło mocno go drażniło. Jak tylko mógł ustawiał się do niego plecami. Munk przymknął na chwilę oczy. Tak zbierał myśli przelewane za pomocą rysika na srebrną płaszczyznę wizjonu. Miał czas do piętnastej. O tej godzinie przyjedzie kolejna winda i wyleje z siebie setki wracających z pracy i szkoły osób. Harmider jaki wtedy powstanie i utrzyma się do wieczora uniemożliwi mu spokojną pracę.

 

Wers czwarty. Szczęście przetrwania, radość z codzienności.

Obraz wizjonu poszarzał. Cały trzeci wers oddzieliła czerwona obwódka. Kolejne litery blakły na jego oczach pozostając w końcu jedynie wyrytym w pamięci wspomnieniem.

 

– Archiwaldzie, Wielka Rocznica to nie tylko czas zadumy i pamięci. Doceniamy bohaterów, lecz zamiast wspomnień pragniemy w większym stopniu wykorzystać owoce ich poświęceń. Chcemy, by obywatele z radością spoglądali w przyszłość. Dajmy im cel. Wielka Rocznica kończy etap samoorganizacji. Wkraczamy na kolejny poziom rozwoju. Warto by obywatele byli tego świadomi.

 

Twarz Laury jeszcze przez chwilę promieniała olśniewającym uśmiechem, po czym znikła z wyświetlacza wizjonu, a wraz z nią połowa jego dotychczasowej pracy. Pozostały dwa wersy. Munk wpatrywał się w nie zrozpaczony. Dlaczego? Pytanie nachodziło go nieustannie od czasu, gdy Laura po raz pierwszy zakwestionowała rezultaty jego pracy. Zdarzyło się to przed miesiącem i prześladowało do dziś. Dotąd był wziętym twórcą myśli obywatelskich publikowanych w prasie codziennej i tomikach okolicznościowych. Stworzył setki utworów, za które otrzymał kilkanaście nagród i wyróżnień. Propozycję napisania zbioru na Wielką Rocznicę przyjął ze spokojem, ale i radością. Planował zawrzeć w nim utwory opowiadające o poświęceniu pierwszych budowniczych, świecie który zginął i ludziach pragnących przetrwać za wszelką cenę. Pisał o tym nieraz i nie przewidywał kłopotów. Gdy ujrzał twarz Laury zimny dreszcz przeszył całe jego ciało. Była Muzą i wszyscy wiedzieli, że pojawia się wyłącznie w momentach krytycznych. Zakwestionowała tok jego pracy i powtarzała to konsekwentnie aż do dziś.

 

Rocznica kończy etap samoorganizacji. Wkraczamy na kolejny poziom rozwoju.

Cóż to do cholery miało znaczyć? Żaden z biuletynów nie wspominał o koncepcji wyznaczania celu. Nie zawarł tego w planie przedstawionym w departamencie Muzy dobrych kilka tygodni temu, a pomimo to otrzymał akceptację. Taka nagła zmiana nigdy wcześniej nie miała miejsca. Wstał i obszedł nerwowo stolik. Coś się dzieje, pomyślał i bardzo mu się to nie spodobało.

 

Koniec

Komentarze

Przeszkadza mi, że nie bardzo wiem, o czym by to miało być. Pewnie nie jestem wystarczająco bystry. Pozdrawiam.

milusie..

Buka? :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka