- Opowiadanie: wiedźmin - Uzależnienie (Harem 2011)

Uzależnienie (Harem 2011)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Uzależnienie (Harem 2011)

Ostatnie chwile, które pamiętam, to wielki rozbłysk i odliczanie. Przez sześć miesięcy szkoleń na Ziemi, przygotowywano nas do takich właśnie awaryjnych sytuacji. Dlatego po wybudzeniu starałem się zachować spokój. Ogromny wideo panel wskazywał, że zaopatrzenie znajdujące się w kapsule pozwoli przetrwać dwa lata – mi i pięciu innym osobom znajdującym się na pokładzie.

 

– Jak to pięciu? – zdziwiłem się na głos.

 

Przecież kapsuły zaprojektowano jako jednoosobowe statki a dobór genetyczny następować miał dopiero w miejscu zgromadzenia całej kolonii. Według danych znajdujących się na monitorze, miało to nastąpić dopiero za miesiąc. Trochę zaskoczony włączyłem lokalizację pozostałych. Okazało się, że to kobiety. Jeżeli one myślały o tym o czym ja w tej chwili, to powinniśmy się dogadać.

 

 

 

Nie wyobrażałem sobie, że kapsuła ratunkowa może być tak ogromna. Każde z nas miało do dyspozycji własne piętro, naszpikowane kamerami. Patrzyłem na wszystkie, i nie mogłem zdecydować, która zobaczy mnie pierwsza. Miałem przed sobą pięć niezwykłych istot. Komputer blokował dane, więc nie znałem imion moich współlokatorek. Nadałem dziewczynom numery pięter na których mieszkały. Na pierwszym była Jedynka, na drugim Dwójka i tak dalej, aż do piątego. Tylko Trójka posiadała normalny wystrój wnętrza, u pozostałych wzięła górę pewnie dominująca cecha charakteru. Wybrałem Dwójkę. W szafie na korytarzu znalazłem odpowiedni strój: koszula w kwiatki, szerokie spodnie i sandały. Tak wystrojony stanąłem przed wejściem numer dwa. Ze środka dochodziło ciche „Summertime" Janis Joplin. Nagle skrzydło drzwi odsunęło się bezszelestnie a za nim stała ona. Dotknęła mojej dłoni i poprowadziła do pokoju pełnego kolorowych poduszek. Jej długie, ciemne włosy pachniały lawendą. Kiedy zasnęła wróciłem do siebie. Nie zdziwiło mnie dlaczego o nic nie pytała. System szkolenia opracowany przez korporację zakładał szybkie odtworzenie gatunku. Zgłoszenia były dobrowolne.

 

 

 

Następnego dnia odwiedziłem Jedynkę. Dużych twardych piersi nie zdołała zakryć skromna muślinowa tunika. Ogromny stół, zastawiony mnóstwem owoców i wonnych olejków zapraszał do zabawy. Byłem wyuzdany i bardzo mi się to podobało. Jedynka, popisywała się perwersją z jaką nigdy jeszcze się nie spotkałem. Nie wiem jak wróciłem do swojego łóżka, obudził mnie gigantyczny kac. Zapewne po morzu wypitego w trakcie spotkania, słodkiego wina. Kilka godzin w saunie i na basenie doprowadziły do stanu używalności moje ciało a instynkt łowcy jeszcze tego samego dnia postawił przed drzwiami Czwórki. Było bardzo zabawnie. Kiedy przedzierałem się przez kilometry sznurka przytrzymującego gorset, albo podrzucałem krynolinę z plastikowego stelaża, by dostać się do podwiązek na bawełnianych pończochach. Czy szampan, który piliśmy z czerwonego, aksamitnego pantofelka – niewątpliwie użyte rekwizyty wzbogaciły moje doznania tego dnia. Jednak nie tak namiętnie jak z Dwójką i tak bez hamulców jak z Jedynką – czegoś mi brakowało. Może to nienasycenie, pozwoli następnym razem doświadczyć – wyjątkowego.

 

 

 

Kolejny dzień – i stałem przed wejściem do Piątki. Kiedy skrzydło drzwi odsunęło się, miałem nadzieję ujrzeć ją. Niestety, zobaczyłem tylko ciemne nie bardzo zapraszające wnętrze. Wszedłem. Z góry spłynęła na mnie delikatna mgiełka. Straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem, leżałem przykuty kajdankami do łóżka. Obok, chodziła nerwowo w lateksowym ubranku z pejczem w dłoni Piątka. Zrobiła to ze mną siedem razy, po czym wyszła do drugiego pokoju. Była brutalna, samolubna i obca, zostawiła na pamiątkę mnóstwo siniaków i zadrapań. Jako pierwsza wykorzystała mnie – nienasycenie wzrosło. Kiedy wróciłem do siebie na pulpicie został już tylko jeden podgląd. Trójka właśnie brała kąpiel.

 

 

 

Była trochę powściągliwa. Na początku nie chciała mnie wpuścić. Wczepiona dłońmi w moje włosy, otwierała się łagodnie. Jej ruchy były płynne. Wiedziała dokładnie czego pragnie. Dźwięki, które przy tym wydawała były dla mnie najmilszą muzyką. Przez chwilę leżeliśmy bez ruchu, by zaraz znów, poddać się uniesieniu. Nie było w tym niczego z poprzednich spotkań. Było jednak coś, co chciałem zatrzymać na dłużej. Nienasycenie ustąpiło miejsca niezwykłemu spełnieniu i już nie miałem ochoty wracać do siebie. Zasnąłem spokojnie przy boku Trójki.

 

 

 

Obudziłem się w swojej sypialni. Kiedy spojrzałem na ekran monitora wszystkie podglądy były włączone, ale zamiast Trójki po pokoju kręciła się zupełnie inna kobieta. Jej rubensowskie kształty wystające z niezapiętej, błękitnej sukienki wyraźnie odbiegały od anielskiego ciała prawdziwej Trójki. Zażądałem wyjaśnień, odpowiedziała tylko, że to moje zmysły tak reagują. Ponieważ do śniadania dodawany jest standardowy zestaw witamin, pozwalający idealizować pragnienia. A ja jeszcze nie jadłem. Chciała mi nawet opowiedzieć ze szczegółami wczorajszy wspólnie spędzony dzień, ale podziękowałem. Pocieszenie znalazłem w ramionach Dwójki.

 

 

*

 

– Gdyby nie natychmiastowy zwrot kosztów poprzez emisję na żywo w sieci, nigdy bym się nie zdecydował na budowę tak wielkiego symulatora. Zarabianie na bzykaniu to jednak nadal dochodowy interes – stwierdził prezes Więcławski stojąc razem z szefem projektu przed ścianą monitorów.

 

– A, i dobrze, że wymieniliście Trójkę, gotów był się jeszcze zakochać.

Koniec

Komentarze

Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam. Facet myślał, że odbudowuje gatunek, a tak naprawdę był tylko narzędziem? I kto tak właściwie na tym zarabiał? Pogubiłam się.

Wybiórczo wyszukałam kilka błędów, głównie z początku:

Przez sześć miesięcy szkoleń na Ziemi, przygotowywano nas - przecinek zbędny
Jedynka, popisywała się - zbędny
jednoosobowe statki a dobór - statki, przecinek
Jeżeli one myślały o tym o czym - o tym, przecinek
Patrzyłem na wszystkie, i nie mogłem - zbędny
Może to nienasycenie, pozwoli następnym razem doświadczyć - wyjątkowego.  - tuaj, na mój gust, wszystko prócz kropki jest zbędne

Ogólnie jakoś... Nie trafia do mnie twoja wizja. Może dlatego że nie lubię tematów prostytucji i wykorzystywania (choć ciężko powiedzieć, kto tu kogo wykorzystuje), i przedmiotowego traktowania seksu. Rozumiem, że innym może to pasować, ale mnie nie bardzo, staromodna jestem. ;P Tyle o fabule, co do stylu zaś mogę powiedzieć głównie to, że jest poprawny. Nie ma zgrzytów, ale zachwytów też nie, opisy są raczej suche. Przydałoby się trochę, hm... wilgoci. ;P

OK, do konkursu.

Raczej short. Pomysł ciekawy. Zakończenie troszeczkę mnie rozczarowało.

A ja wybieram panią numer 2. Pozdrawiam

Toż rzeczywiście przerażająca przyszłość - facetowi trzeba wmawiać bajdy o odbudowie gatunku, żeby pochędożył?

Komercjalizujemy wszystko, czemu więc sex ma się ostać? Tyle, że taka prostytucja tudzież, praca niewolnicza i oszustwo jest chyba karalna, nawet w tak zliberalizowanym świecie. Mam pytanie, czy te szkolenia o których mowa na samym początku, również odbywały się w symulatorze? Bo jeśli nie to jak zdrowy i normalny facet uwierzyłby, że ludzkość ma wyginąć, a on ze swoim "rycerzem" ma zbawić świat? Pozdrawiam.

Ale się uśmiałam:D:D
Piątka niczego sobie.
Aaaa, i dobrze mu tak:P 

Jeżeli dobrze zrozumiałam to było takie porno na żywo? Całkiem fajny tekst, tylko trochę za krótki.

"Zrobiła to ze mną siedem razy, po czym wyszła do drugiego pokoju. "

To nie opowiadanie. To zdanie relacji. Raport.

Cały tekst napisany w podobny sposób. Szkoda. Bo pomysł ciekawy. Rozwiń. Opowiedz.

Nawet przyzwoite. Powiało trochę klimatem Haldemana:)

Komentarz Faera wydaje mi się najtrafniejszy - "raport". Gdyby to był wstęp czegoś dłuższego to możnaby zaakceptować. Myślę, że nawet wystarczyłoby gdyby lakoniczne opisy 4 spotkań zwieńczono dobrą sceną łóżkową z ostatnią partnerką, pełną opisów, "wilgoci" i z zaskakującym w jakikolwiek sposób zakończeniem. Niestety tak się nie stało i został raport z nie-wiadomo-czego.

Wyłączając błędy interpunkcyjne - technicznie bez zarzutu.

Fabularnie raczej słabo. Zakończenie zaskakuje ale ja też nie rozumiem o co tak naprawdę chodzi i czuję się raczej zniechęcony niż zaintrygowany (czyli niedopowiedzenie w negatywnym tego słowa znaczeniu).

Erotycznie też słabo. Sceny łóżkowe nie dają się ładnie raportować :) chyba diabeł i urok pobudzający wyobraźnie tkwi w szczegółach. Stąd moja ocena "haremowa" byłaby co najwyżej na 3 i to słabe.

Na pocieszenie dodam, że pracując nad własnym tekstem do konkursu też mam obawy, że jest za mało plastyczny a za bardzo raportowy :) zobaczymy co wyjdzie. Najwidoczniej, żeby zrobić dobre opowiadanie nie wystarczy dobry pomysł i znajomość języka polskiego.

Na początku podziękuję pięknie za komentarze i do rzeczy:
Winky-  z tą wilgocią to mogło pójść w słabe porno a tak został delikatnie potraktowany zadany temat. Zarabiał oczywiście prezes, prezesi zawsze zarabiają. A główny bohater dał się wmanewrować w kit o końcu świata.
Andrzeju t - a dlaczego nie Pięć, w pokoju obok miała jeszcze do zaprezentowania kilka niezłych gadżetów.
Arcturze - nie o  odbudowie gatunku tylko o końcu świata.
Morfinexie - oczywiście, że odbywały się w symulatorze inaczej cały podstępny plan prezesa wziąłby w łeb. Przykład:
bierzesz udział w rajdzie samochodowym, ulegasz wypadkowi. Budzisz się sam w świecie kobiet i zistajesz ich królem.
W dzisiejszych czasach możesz zapisać się na wiele różnych niepotrzebnych szkoleń. Przykład: jak zbudować schron przed atakiem nuklearnym lub jak zasiedlić księżyc przed katastrofą z asteroidą. Specjaliści z darem przekonywania są w stanie sprzedać Ci parasol twierdząc, że to antena satelitarna.
Seleno - Piątka jest specjalnie dla Ciebie, może kiedyś jeszcze odważę się zajrzeć do drugiego pokoju.
Ranferiel - mam nadzieję, że z czasem to co robię przyjmie dłuższą formę. Na razie taka krótka, sucha, reportażowa bardzo mi odpowiada.
Jerzy Faerze - taka właściwie" relacja- raport" jest w moim przypadku poszukiwaniem dla siebie odpowiedniej formy wypowiedzi.
Jakubie Sosiński - jest to największy komplement w całej mojej historii tego portalu, porównanie do wielkiego bakałarza - wielkie dzięki.
Yelonku - to prawda jest jeszcze wyobraźnia.
Dziękuję za komentarze. 

Nowa Fantastyka